poniedziałek, 29 lipca 2019

Miraculum: Rozdział 30

Powiem tylko: Zapraszam!!!

Rozdział 30

- Brrrhh! – rozległ się głośny odgłos burczenia z czarnego brzuszka, na który to mały Plagg skrzywił się lekko z głodu. Akurat dzisiaj tak się stało, że Adrien nie dał mu rano kawałka sera na śniadanie i biedne kwami głodowało z tego powodu przez cały dzień. Na dodaj złego blondyn zamiast udać się po zajęciach prosto do domu, postanowił wyskoczyć ze swoim przyjacielem do sklepu po jakieś gry, w które planowali zagrać w willi Agrest’a, co dodatkowo uświadamiało Plagg’a, że szybko swojego sera nie dostanie. A przecież, jako kwami Miraculum Kota, należał mu się szacunek i odpowiednia troska. Bo to również dzięki jego energii Adrien mógł działać jako bohater Paryża, a te całe przemiany męczyły przede wszystkim głównie Plagg’a. Należała mu się więc większa uwaga, nie?

Zirytowany tymi myślami Plagg wyjrzał z torby blondyna i rozejrzał się dookoła. Chłopak stał przy jakieś półce sklepowej, gdzie leżały głównie gry kategorii kooperacji. Nie dostrzegając jednak nikogo innego w okolicy, szturchnął pazurkiem Adrien’a w rękę.

- Psst! Adrien, jestem głody.  

- Plagg! Co ty robisz?! – szepnął gwałtownie blondyn, rozglądając się szybko dookoła. Nie zauważywszy nikogo, podniósł torbę do góry, by spojrzeć na swoje kwami.

- Jestem głodny. Od rana nic nie jadłem i burczy mi w brzuchu. Musisz dać mi trochę sera.

- Teraz? Plagg, jestem w sklepie komputerowym, skąd mam ci tu wytrzasnąć ser? Nie jestem tu też sam, jest ze mną Nino, tak więc nie możesz się tak wychylać. Ktoś może cię zobaczyć.

- Nie moja wina, że jako mój opiekun zapomniałeś się o mnie zatroszczyć i dać mi na śniadanie ser.

- Wiesz, że musiałem wcześnie wstać na ćwiczenia z szermierki i na dodatek się śpieszyłem, bo zaspałem. Przepraszam, Plagg, ok?

- Twoje przeprosiny nie sprawią, że się najem i przestanie mi burczeć w brzuchu. – odrzekło obrażone kwami, krzyżując ręce i odwracając głowę.

- O ty mały…! – zaczynał już zdenerwowany chłopak, gdy nagle…

- Adrien! – zawołał niespodziewanie Nino, zbliżając się do przyjaciela z tyłu. Zauważając go, Adrien szybko wcisnął zaskoczonego Plagg’a w torbę, po czym zamknął ją błyskawicznie.

- Ziom, co ty robisz? – spytał zdziwiony zachowaniem przyjaciela Nino. Blondyn wyprostował się, po czym obrócił pośpiesznie, uśmiechając się z wahaniem i drapiąc się przy tym w kark.

- Aaa, eee, nic nic, Nino. Po prostu szukałem czegoś w torbie.

- Aha. – odrzekł Nino, wciąż patrząc na przyjaciela zaskoczony. – Nieważne, właśnie znalazłem na półkach kilka gier, które mogą ci się spodobać. Rzucisz okiem, czy mogą być?

- Tak, zaraz, Nino. Muszę jednak przed tym skoczyć do toalety. Dziwnie nagle poczułem potrzebę. – oświadczył nieśmiało Adrien, a rudzielec pokiwał głową ze zrozumieniem.

- Jasna sprawa, rozumiem. To wezmę te gry i poczekam przy kasie.

- Zgoda. To lecę. – odpowiedział Adrien, po czym pognał szybko w stronę łazienki.

Gdy dobiegł na miejsce, zamknął za sobą drzwi, rozejrzał się szybko po pomieszczeniach, a gdy się upewnił, że jest czysto, otworzył torbę. W tej samej chwili wyleciało stamtąd pośpiesznie czarne kwami, które spojrzało na Adrien’a z wyrzutem.

- Czy mógłbyś przestać mnie tak na siłę wciskać do tej torby? Zwracaj uwagę na to, że jestem mniejszy od ciebie.

- A ty nie zapomniałeś przypadkiem, że nikt nie może cię zobaczyć? Przecież moja tożsamość Czarnego Kota musi pozostać w sekrecie, tak?

- Ooo, widzisz jak to jest, gdy się o czymś ważnym zapomni? Dla ciebie priorytetem jest ukrycie twojego sekretu, a dla mnie ważny jest ser. Pamiętaj, że też dzięki niemu jesteś w stanie zmieniać się w Czarnego Kota. – odbił z okrzykiem zadowolenia Plagg, a Adrien jedynie, co mógł zrobić, to klepnąć się ręką w twarz z załamania.

- Naprawdę, Plagg? Będziemy się teraz wykłócać o ser? Wiesz przecież, że nie mogę ci go „od tak” załatwić.

- Jak to nie? Wystarczy, że pójdziesz do sklepu i mi go kupisz.

- I co mam później powiedzieć Nino? Przecież on już powoli zaczyna podejrzewać, że coś jest nie tak z tym, że chowam sobie camebert’a do torby, po czym przez cały dzień mi ta torba lata na wszystkie strony, a książki i zeszyty dziwnym trafem nie są w serze. To przecież jest widoczne, Plagg!

- Nie są, ponieważ ja zjadam szybko ten ser. – odpowiedziało zamyślone kwami, a blondyn o mało nie wybuchnął.

- Ale ON tego nie wie, że go zjadasz! I w tym cały problem! – krzyknął już zdenerwowany Adrien, jednak od razu potem zatkał usta ręką, nasłuchując. Po minucie nikt jednak nie przyszedł, więc uspokoił się, uznając, że ten krzyk nie był głośny, na całe szczęście.

Nastąpiła po tym nerwowa cisza, w której obaj nie wiedzieli, jak mają odpowiedzieć. W końcu Plagg wpadł na pewien pomysł.

- To może ja sam załatwię sobie ser? – rzekł powoli, myśląc jeszcze nad tym, na co Adrien zamrugał kilka razy, próbując zrozumieć jego słowa.

- Cz-czekaj, jak to „sam załatwię sobie ser”?

- Po prostu. Pójdę i kupię sobie ser! – oświadczyło kwami, jakby to było zupełnie oczywiste. Chłopak jednak nie podzielał tego spostrzeżenia.

- Co? Czy tyś zwariował? Przecież przed chwilą ci tłumaczyłem, że nikt nie może wiedzieć o twoim istnieniu.

- Obrażasz mnie, Adrien. Właśnie dzięki głodowi mój umysł się poszerzył o nowe horyzonty. Skoro ty nie możesz mi go kupić, to ja sam go sobie załatwię. – mówiło zadowolone kwami, uznając ten plan za genialny. Adrien niestety nie patrzył na to przychylnie.

- To jest słaby pomysł. Naprawdę uważam, że…

- Ooo, daj spokój, chłopie. Trochę zaufania. Nic się nie stanie i nikt mnie nie przyłapie. Jestem mały, zwinny i szybki. – przekonywał radośnie Plagg. Adrien zastanawiał się chwilę, aż w końcu westchnął i rzekł.

- Zgoda, niech ci będzie. I tak gdybym się nie zgodził, to byś mi suszył tym głowę do końca dnia.

- Juhu! – krzyknęło z radości kwami, a blondyn, choć wciąż nieprzekonany, wyciągnął z torby portfel, po czym dał stworkowi banknot kilko-funtowy.

- Masz. I nie zapomnij dać to na ladę, kiedy zabierzesz ser. I cena ma się zgadzać, jasne?! – zwrócił się ostrzegawczo, na co Plagg roześmiał się głośno.

- Hahaha! Ten ton do ciebie nie pasuje, chłopie! – rzekł przez łzy, a Adrien tylko burknął na to.

- Dobra, leć już, bo zmienię zdanie. Tylko uważaj na siebie. I wracaj szybko do domu.

- Jasna sprawa! Będę niewidzialny i sprytny, jak kot! – odpowiedziało kwami, wylatując przez otwarte okno. Adrien przez chwilę patrzył w tamtą stronę, aż w końcu postanowił zaufać przyjacielowi i ruszył w stronę wyjścia.

* * *

Po wyleceniu przez okno, Plagg wzbił się wyżej ponad budynki i rozejrzał się. Znajdował się tuż nad szeroką aleją, wzdłuż której znajdowały się przeróżne sklepy, restauracje, czy bary. To miejsce było niedaleko szkoły, do której chodził Adrien, i było takim małym centrum dla młodzieży i dorosłych. Blisko dało się zauważyć bramę tryumfalną Tyberiusza, a w oddali Katedrę Notre Dam oraz, oczywiście, wieżę Eiffla. Ale to miejsce pod nim najbardziej go interesowało, dlatego też zanurkował w dół.

Adrien przebywał z Nino w jednym z większych w okolicy centrów handlowych, pełnym sklepów wszelkiej marki, w tym również spożywczych. Teraz więc jedyne, co musiał Plagg zrobić, to wejść do budynku i dostać się do sklepu tak, aby go nie zauważyli. Normalnie kwami przeszłoby przez ścianę, ale z uwagi na to, że miał w ręku banknot od blondyna, nie mógł tego zrobić. W końcu zapewnił Adrien’a, że zapłaci za ser, a Plagg, mimo „domniemanych” wad, był uczciwy. Tak więc jedyna droga prowadziła przez główne drzwi.

Mały Plagg podleciał do wejścia, po czym przysiadł na neonie, rozglądając się. Do budynku co chwilę ktoś wchodził lub wychodził, tak więc kwami miało całkiem dużo możliwości. W końcu Plagg zanurkował błyskawicznie tuż przy pewnej pani, po czym chwycił się mocno od dołu za torebkę, którą miała przy sobie. W taki też sposób Plagg znalazł się znów w centrum handlowym, patrząc dookoła i szukając jakiejś wskazówki, gdzie mógłby poszukać upragnionego sera. Na jego nieszczęście kobieta nie kierowała się do żadnego sklepu z jedzeniem, tylko w kierunku miejsc poświęconych ubraniom i butom. Zirytowany tym Plagg odbił się i poleciał błyskawicznie za pobliski wazon z kwiatami. Na jego szczęście akurat przebywał on blisko sklepu ogrodniczego. Zaglądając między liśćmi, Plagg wypatrywał upragnionego celu. Nigdzie jednak go nie dostrzegał, tak więc zmuszony był kontynuować poszukiwania.

Plagg przemykał od fotela do fotela, od doniczki do doniczki, wzlatywał i zlatywał wzdłuż schodów, szukając potrzebnego mu sklepu. Aż w końcu, po dłuższych poszukiwaniach, spostrzegł swój cel. Sklep mleczny, z wszelkimi artykułami pochodzenia mlecznego, w tym również z szeroką gammą serów. Co zaskoczyło Plagg’a, ten sklep znajdował się tuż przy skrzydle poświęconym ciuchom i ubraniom. A po głębszym zastanowieniu, gdyby od początku trzymał się z tamtą kobietą, to pewnie znacznie szybciej znalazłby się tutaj.

- „A niech to.” – skomentował krótko, podlatując do sklepu i przelatując przez wejście. A tam ujrzał w końcu to, co tak żarliwie pragnął.

Leżał tam, przy ladzie w gablocie, na szklanej misce. Piękny, doskonały, pożądany. Ten, który skradł serce czarnego Plagg’a – ser camembert.

* * *

Do lady podeszła właśnie klientka i odezwała się do sklepikarza.

- Dzień dobry. Poproszę połowę krążka sera camembert. – złożyła zamówienie, na co sprzedawca odpowiedział z uśmiechem.

- Oczywiście, już podaję. – po czym pochylił się do gablotki. Jednak w tej samej chwili uśmiech spełzł mu z twarzy, gdy ujrzał pustą miskę, gdzie jeszcze chwilę temu znajdował się ser. A jeszcze dziwniejsze było to, że teraz na misce leżał banknot 10-funtowy. Zszokowany tym sklepikarz podniósł się i niewyraźnie rzekł – P-przepraszam panią, właśnie się skończył.

* * *

Ze sklepu wyleciał uradowany Plagg, dźwigając na plecach swój upragniony ser. Podleciał szybko za najbliższą ławkę, gdzie mógł swobodnie podziwiać zdobycz. Choć osobiście twierdził, że przepłacił za niego, to jednak nie przejmował się tym. Przecież Adrien sam dał mu te pieniądze, więc mógł zrobić z nimi, co chciał.

- A teraz przyszła kolej na długo wyczekiwana chwilę. – rzekł do siebie z szerokim uśmiech, podrzucając serek do góry i otwierając paszczę.

- Mówię ci, Marinette, będziesz w tym świetnie wyglądać. – dało się słyszeć głos, na który to Plagg znieruchomiał momentalnie, przez co wcześniej podrzucony ser spadł mu na głowę. Szybko go pochwycił, by nie upadł na podłogę, po czym schował się głębiej pod ławką. W tej samej chwili usiadły na niej dwie nastolatki, a obok położone zostały torby z markowych sklepów z ciuchami.

- Cały czas nie jestem przekonana, Alya. To chyba… nie mój styl.

- Oj tam, głupoty wygadujesz. Ta fiołkowa bluzka idealnie do ciebie pasuje, a na dodatek podkreśla twój kolor oczu. To ważne, aby przykuć wzrok chłopaka. Wiesz, o którego chodzi. – przerwała z małym uśmieszkiem, a Marinette odwróciła wzrok zmieszana. – Wracając, ten ciuch jest świetny, a spodnie tym bardziej. Przecież lubisz jeansy, nie?

- Ale te są chyba… trochę za obcisłe.

- To tylko uchwyci twoje zgrabne nogi. – na to stwierdzenie ciemnowłosa zarumieniła się błyskawicznie, a na ten widok Alya zaśmiała się głośno.

- Hahaha! Przepraszam, naprawdę czasem nie mogę się powstrzymać!

- Alya…

- Okej, okej, już. Uff! – uspokoiła się rudowłosa, jednak z jej twarzy wciąż nie znikał uśmiech. – No, to chodźmy! Potrzebuje jeszcze coś krótkiego na lato, a tobie z chęcią wybiorę jakąś miniówkę. – odrzekła wesoło, wstając i biegnąć szybko w stronę sklepu, a tuż za nią Marinette, której nie uciekło ostatnie słowa przyjaciółki.

- NIE! Alya, tylko nie to! Zaczekaj!!!

Gdy obie dziewczyny się oddaliły, zza ławki wyjrzał schowany Plagg, spoglądając na odbiegające nastolatki.

- „Hmm, dziwne dziewczyny. Niby przyjaźnią się z Adrien’em,… ale są dziwne. Ciekawe, co on widzi w tej Marinette? Ser jest lepszy.” – stwierdził krótko, spoglądając na trzymany w łapkach serek. – „To ty jesteś moją miłością.” – wyznał z uśmiechem, widząc w myślach, jak spożywa swą zdobycz. Nie chcąc dłużej czekać, kwami postanowiło wylecieć z budynku, aby poszukać miejsca, gdzie w spokoju będzie mógł go zjeść.

Pomknął więc między przedmiotami, w ukryciu kierując się do najbliższego wyjścia. Akurat najkrótsza droga prowadziła przez skrzydło z modą, tak więc w pewnym momencie ponownie spostrzegł on Marinette i Alyę. Obie stały przed jednym ze sklepów i obserwowały wystawę. Czarne kwami przemknęło szybko obok nich, zauważając przed sobą swój cel – wyjście. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że w tej samej chwili spostrzegły go czujne, fioletowe oczy.

* * *

Po opuszczeniu budynku Plagg pomknął w najbliższy zaułek. Nie dostrzegając nikogo niepowołanego w pobliżu, westchnął uspokojony.

- Uff, no nareszcie. A teraz… - spojrzał na swój serek. – Zostaliśmy już tylko my dwoje. I nadszedł właśnie czas na obiad. – rzekł zadowolony, po czym ponownie podrzucił ser do góry, otwierając przy tym paszczę.

- Cześć, Plagg. – nagle dało się słyszeć cichy, namiętny głos. Gdy Plagg go usłyszał, dosłownie zdrętwiał, tym samym ponownie oberwał po głowie swoim serem. Chwycił go szybko, ale zamiast się uspokoić, ten bał się nawet odwrócić. W końcu, powoli, obejrzał się za siebie.

U wejścia do zaułka lewitowała mała istotka, o pomarańczowym ubarwieniu, spiczastymi uszami i dłuższym, lisim ogonku. Zaś przenikliwe, fioletowe oczy wpatrywały się w Plagg’a, a nikły uśmiech gościł na twarzy istoty.

- T-t-trixx? – wyjąkał tylko Plagg, całkowicie gubiąc język.

- Hej, Plagg! Jak miło cię widzieć. Nie chcesz może powiedzieć tego samego o mnie? – zapytała uwodzicielsko, sunąc powoli w stronę czarnego kwami, na co ten zaczął odrobine się cofać.

- He-he, wiesz, kopę lat! Po prostu, eee…

- Nie cieszysz się na mój widok? – ponownie zapytała, przykrzywiając lekko głowę, ale wciąż obserwując Plagg’a.

- Eee, nie, nie, hehe! Po prostu jestem zaskoczony, że się spotykamy. Nie spodziewałem się, że w najbliższym czasie się zobaczymy. – odpowiedział z zakłopotaniem, uśmiechając się lekko i drapiąc łapką po karku. Na chwilę zamarła cisza, w trakcie której Trixx wciąż zbliżała się do Plagg’a, aż ten natrafił w końcu na ścianę za sobą. Przerażony z tego faktu, że nie może przez nią przejść z uwagi na trzymany ser, czekał i wpatrywał się z lękiem na Trixx. Ta zbliżyła się w końcu i wyciągnęła do Plagg’a łapkę.

- Aaa…, czy tęskniłeś za mną, koteczku? – padło pytanie, którego tak bardzo bał się Plagg.

- Hehe, wiesz…,eee, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Eee…, i tak i nie. Boo,… widzisz, lubię cię,… i zawsze miło cię zobaczyć, ale, eee, to nie jest tak, jak myślisz. Ja nie odbieram tego tak samo jak ty. – wyjaśnił powoli zakłopotany Plagg, nie chcąc urazić tymi słowami Trixx, jednak ta uśmiechnęła się promiennie i zapytała.

- Lubisz mnie? I jest ci miło, że mnie widzisz?! – po tych słowach rzuciła się na przerażonego Plagg’a i wtuliła się w niego, krzycząc. – Wiedziałam! Tak się cieszę, Plagg! Wiedziałam, że czujesz to samo!

- N-nie, n-nie o t-to m-mi cho-dziło. Du-sisz m-mnie. – zdołał tylko to wycharczeć kwami, jednak Trixx była zbyt uradowana, by go posłuchać.

- Co tu się dzieje? – dobiegł ich głos, na który to Trixx puściła wycieńczonego Plagg’a. Czarne kwami osunęło się na ser, łapiąc oddech.

- Tikki! – krzyknęła zaskoczona Trixx, a za jej plecami Plagg skorzystał z sytuacji, by szybko połknąć trzymany już za długo, jak dla niego, ser.

Tuż przy nich znajdowała się mała kwami Miraculum Biedronki, która to spoglądała na nich surowo.

- Czy wyście zwariowali? Co tu robicie? W każdej chwili ktoś może was zobaczyć!

- Ojj, nie unoś się tak, Tikki. Co, to już porozmawiać ze sobą nie można?

- Na pewno nie tutaj, w środku miasta. Nie zapominajcie, że nasze istnienie jest tajemnicą.

- Przesadzasz zwyczajnie.

- Poza tym nie powinniśmy się ze sobą widzieć. Sekret naszych nosicieli ma być tajny nawet wśród nas. – wyjaśniała im Tikki, na co Trixx tylko machnęła ręką.

- Nie musisz nam tego tłumaczyć. Nie jesteśmy dziećmi, „MAMO”. My tylko odświeżamy przyjaźń po dłuższej przerwie. Wiesz, „bardzo” zażyłą przyjaźń. – rzekła z cwanym uśmiechem, jednak Tikki lewitowała z niewzruszonym wyrazem twarzy. – Tak więc bądź tak dobra i leć sobie stąd, dobrze?

- C-co? – przeraził się Plagg, wpatrując się ze strachem na Trixx.

- Plagg chyba nie jest tym specjalnie zadowolony. – zwróciła się z pewnym siebie uśmieszkiem, na co pomarańczowa kwami wzdrygnęła się groźnie.

- Nie mieszaj się w sprawy, które cię nie dotyczą. Chyba mi nie zazdrościsz? – odbiła piłeczkę, mrugając zwycięsko do Tikki, a czarne kwami spoglądało z lekiem na obie istotki.

- Chciałabyś. Ale na pewno nie o Plagg’a.

- Uff, całe szczęście. – odezwał się z wyrazem ulgi Plagg. – Hej! Co to miało znaczyć?! – krzyknął urażony, dopiero teraz zrozumiawszy sens słów Tikki.

- Wybacz. – szepnęła głośno, zakrywając łapką usta i uśmiechając się znacząco, z widocznym śmiechem. Ten gest nie spodobał się Trixx.

- Ejj, przestań! Nie próbuj go podrywać! To moje zadanie! – krzyknęła zirytowana, stając między nią, a Plagg’iem i patrząc na nią ze zdenerwowaniem. Jednak czarne kwami wychwyciło jej ostatnie słowa, które ciekawym trafem dosyć dziwnie, ale jednak z czymś mu się skojarzyło.

- Czekaj! „To twoje zadanie”?... Chwila! – połączył fakty, a do głowy wpadło mu pewne podejrzenie. – Chyba rozumiem! Czyli to dziwne zachowanie Lisicy, jej zaloty i słodkie słówka do Kota to twoja sprawka? – zadał pytanie, na które Trixx zaniemówiła i odwróciła nieśmiało wzrok. To Plagg’owi wystarczyło. – Zwariowałaś?! Ty tym kierowałaś? Czy ty wiesz, jak to wpływa na mój codzienny spokój?

- A co? Masz mnie cały czas w głowie? – zapytała z nutą nadziei w głosie.

- Co ty! Przez te wasze podchody Kot się przejmuje, a ja muszę go wysłuchiwać cały wieczór. – odrzekł z zrezygnowaniem, łamiąc nadzieje Trixx. Przebywająca z nimi Tikki przysłuchiwała się tej wymianie zdań z zainteresowaniem.

- A co go to obchodzi? Wielkie mi co, jedna dziewczyna robi do ciebie przez „niego” słodkie oczka. W czym problem?

- Bo się zakochał, to chyba jasne, nie?! – odpowiedział wkurzony Plagg, „rozczarowany” ich nieświadomością przy oczywistości.

- Że niby w Biedronce? To chyba znamy, nie? Poza tym, mamy informacje z pierwszej ręki. – wskazała z drwiną na Tikki, ta jednak zignorowała ją.

- Nie o nią chodzi, to… - Plagg przerwał, a Tikki uważnie go obserwowała. – W sumie to nic, zapomnijcie. – dokończył kwami, wzruszając ramionami. Był bardzo bliski wyznania tajemnicy Adrien’a, jednak w ostatniej chwili przypomniał sobie o tym i zaprzestał. W końcu Adrien’owi bardzo zależało, aby utrzymać ten sekret przed wszystkimi. Jednak jego milczenie nie zaspokoiło ciekawości Tikki.

- Plagg, co chciałeś powiedzieć?

- Nic takiego. Nie obchodzi mnie to. Ja myślę tylko o camembercie. – odpowiedział szybko, odwracając wzrok od dziewczyn. Nastała krótka cisza, którą przerwała Tikki.

- Dobrze, widzieliśmy się, porozmawialiśmy, więc wszystko załatwione. Musimy wracać. To cud, że jeszcze nikt nas nie widział.

- Ja się nigdzie nie ruszam. Chcę jeszcze porozmawiać z Plagg’iem na osobności. – stwierdziła twardo Trixx, błyskawicznie oplatając łapkami czarnego kwami.

- Eee, chyba podziękuję. – odpowiedział z wahaniem, uwalniając się z jej uścisku.

- Przestań, Trixx! Zachowuj się poważnie! Ryzykujemy niepotrzebnie przez takie wyskoki.

- Że niby dlaczego? Bo ktoś nas może zobaczyć? Nic się nie stanie, nie pękaj.

- Stanie się, jeśli znajdzie nas „on”. – odpowiedziała krótko Tikki, patrząc z powagą na pozostałych. Plagg momentalnie znieruchomiał, a Trixx spojrzała na czerwoną ze zdziwieniem.

- „On”? Jaki… - nie dokończyła, bo zdała sobie sprawę, jaki „on”. Cała trójka zamilkła, myśląc o jednej i tej samej osobie. Plagg rozglądał się dookoła z lękiem, po słowach Tikki czując, jakby ktoś ich obserwował. A Trixx dostrzegalnie zadrżała.

- Czy to jest możliwe, aby nas teraz obserwował?

- Nie wiem. Ale za to wiesz, co się stanie, jeśli damy mu powód do działania. I do czego on może być zdolny. – odpowiedziała poważnie Tikki, na co Trixx pokiwała twierdząco głową.

- Idźmy stąd. Mam wrażenie, że nie jesteśmy tu sami. – odezwał się Plagg, a Tikki się z nim zgodziła.

- Racja, chodźmy. Każdy w inną stronę. I nie śledzimy nikogo. – ostatnie zdanie powiedziała już bardziej w stronę Trixx, na co ta jęknęła głośno. – Powodzenia! – pomachała im i odleciała w głąb uliczki. Pomarańczowa kwami przed odejściem posłała jeszcze do Plagg’a buziaka, na co ten skrzywił się lekko. Zaśmiała się na jego reakcję, po czym wleciała w ścianę, znikając mu z oczu. Ten westchnął cicho i skierował się na wyjście z zaułka.

Nie było sensu wracać do centrum. Adrien i Nino pewnie już dawno są u blondyna i cisnął w gry. Uniósł się więc w górę, ponad budynki i poleciał w stronę willi Agrest’ów. Jak na zwykły dzień bez ratowania Paryża, Plagg doświadczył jak na niego zbyt licznych emocji w jeden wieczór.

* * *

- Hmm, hmm… - dumał cicho zamaskowany mężczyzna, stojąc na środku kolistego pomieszczenia z pełnym skupieniem. W końcu swymi myślami odnalazł swój cel: dorosłego profesora, który wchodził właśnie do swego domu i przywitał się z czekającą na niego roześmianą córką. Ich radość i spokój nie zadowoliła Władcy Ciem, który otworzył oczy i zwrócił się do stojącej za nim nastolatki.

- To strata czasu. Ten profesorek nie wydaje się być przydatny do pokonania Biedronki i Czarnego Kota, że już nie wspomnę o tym Shadow’le. – dodał zza zaciśniętych zębów, myśląc nad tym chłopakiem, który nawet dla niego wciąż pozostaje nieuchwytny.

- Mylisz się. Jestem pewna, że to właśnie jego potrzebujesz, aby zdobyć Miracula tej dwójki, a także być może pozbędziesz się problemu w postaci tego chłopaka w masce, co tak mocno zalazł ci za skórę. – stwierdziła Lila z wyraźną drwiną, na co mężczyzna odwrócił się i zmierzył ją lodowym spojrzeniem. Po chwili ciszy rzekł:

- Jesteś tego pewna? Ostatnio załatwiłem ci Portus’a i już wtedy twierdziłaś, że sobie poradzisz. A jednak dałaś się pokonać Miraculum Lisa.

- Miała szczęście, to wszystko. W kolejnym spotkaniu nie dam jej szans. – odpowiedziała mściwie i bez uśmiechu, który pojawił się teraz na twarzy Władcy Ciem. – Jestem tego pewna, Władco. Jeśli dobrze pójdzie, to nikt nie będzie w stanie go pokonać.

- Skąd ta pewność? Czym tak cię przekonał? Poza tym ten człowiek ma wszystko poukładane. Rodzinę, pewną pracę. Ja nie mam takich możliwości, aby mu to zniszczyć, a pamiętaj, że to smutek i nienawiść wpływają na nich siłę, którą im daję.

- Ty może nie, ale ja mam te możliwości. Polityka ma władzę nad wszystkim. – odpowiedziała z pewnym siebie uśmiechem, wyciągając z kieszeni komórkę. – A dlaczego mam tą pewność? Bo trzeba się uczyć od swojego przeciwnika. – wyjaśniła krótko, przyciągając tym uwagę Władcy Ciem. Po krótkiej chwili i on się uśmiechnął. 


1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, haha Plag i co boi się Trixi to było naprawdę... choć obie i tak lecą w tą sama stronę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń