Rozdział 30
- Brrrhh! –
rozległ się głośny odgłos burczenia z czarnego brzuszka, na który to mały Plagg
skrzywił się lekko z głodu. Akurat dzisiaj tak się stało, że Adrien nie dał mu
rano kawałka sera na śniadanie i biedne kwami głodowało z tego powodu przez
cały dzień. Na dodaj złego blondyn zamiast udać się po zajęciach prosto do
domu, postanowił wyskoczyć ze swoim przyjacielem do sklepu po jakieś gry, w
które planowali zagrać w willi Agrest’a, co dodatkowo uświadamiało Plagg’a, że
szybko swojego sera nie dostanie. A przecież, jako kwami Miraculum Kota,
należał mu się szacunek i odpowiednia troska. Bo to również dzięki jego energii
Adrien mógł działać jako bohater Paryża, a te całe przemiany męczyły przede
wszystkim głównie Plagg’a. Należała mu się więc większa uwaga, nie?
Zirytowany
tymi myślami Plagg wyjrzał z torby blondyna i rozejrzał się dookoła. Chłopak
stał przy jakieś półce sklepowej, gdzie leżały głównie gry kategorii
kooperacji. Nie dostrzegając jednak nikogo innego w okolicy, szturchnął
pazurkiem Adrien’a w rękę.
- Psst! Adrien, jestem głody.
- Plagg! Co ty robisz?! – szepnął
gwałtownie blondyn, rozglądając się szybko dookoła. Nie zauważywszy nikogo,
podniósł torbę do góry, by spojrzeć na swoje kwami.
- Jestem
głodny. Od rana nic nie jadłem i burczy mi w brzuchu. Musisz dać mi trochę
sera.
- Teraz?
Plagg, jestem w sklepie komputerowym, skąd mam ci tu wytrzasnąć ser? Nie jestem
tu też sam, jest ze mną Nino, tak więc nie możesz się tak wychylać. Ktoś może
cię zobaczyć.
- Nie moja
wina, że jako mój opiekun zapomniałeś się o mnie zatroszczyć i dać mi na
śniadanie ser.
- Wiesz, że
musiałem wcześnie wstać na ćwiczenia z szermierki i na dodatek się śpieszyłem,
bo zaspałem. Przepraszam, Plagg, ok?
- Twoje
przeprosiny nie sprawią, że się najem i przestanie mi burczeć w brzuchu. –
odrzekło obrażone kwami, krzyżując ręce i odwracając głowę.
- O ty
mały…! – zaczynał już zdenerwowany chłopak, gdy nagle…
- Adrien! –
zawołał niespodziewanie Nino, zbliżając się do przyjaciela z tyłu. Zauważając
go, Adrien szybko wcisnął zaskoczonego Plagg’a w torbę, po czym zamknął ją
błyskawicznie.
- Ziom, co
ty robisz? – spytał zdziwiony zachowaniem przyjaciela Nino. Blondyn wyprostował
się, po czym obrócił pośpiesznie, uśmiechając się z wahaniem i drapiąc się przy
tym w kark.
- Aaa, eee,
nic nic, Nino. Po prostu szukałem czegoś w torbie.
- Aha. – odrzekł
Nino, wciąż patrząc na przyjaciela zaskoczony. – Nieważne, właśnie znalazłem na
półkach kilka gier, które mogą ci się spodobać. Rzucisz okiem, czy mogą być?
- Tak,
zaraz, Nino. Muszę jednak przed tym skoczyć do toalety. Dziwnie nagle poczułem
potrzebę. – oświadczył nieśmiało Adrien, a rudzielec pokiwał głową ze
zrozumieniem.
- Jasna
sprawa, rozumiem. To wezmę te gry i poczekam przy kasie.
- Zgoda. To
lecę. – odpowiedział Adrien, po czym pognał szybko w stronę łazienki.
Gdy dobiegł
na miejsce, zamknął za sobą drzwi, rozejrzał się szybko po pomieszczeniach, a
gdy się upewnił, że jest czysto, otworzył torbę. W tej samej chwili wyleciało stamtąd
pośpiesznie czarne kwami, które spojrzało na Adrien’a z wyrzutem.
- Czy
mógłbyś przestać mnie tak na siłę wciskać do tej torby? Zwracaj uwagę na to, że
jestem mniejszy od ciebie.
- A ty nie
zapomniałeś przypadkiem, że nikt nie może cię zobaczyć? Przecież moja tożsamość
Czarnego Kota musi pozostać w sekrecie, tak?
- Ooo,
widzisz jak to jest, gdy się o czymś ważnym zapomni? Dla ciebie priorytetem
jest ukrycie twojego sekretu, a dla mnie ważny jest ser. Pamiętaj, że też
dzięki niemu jesteś w stanie zmieniać się w Czarnego Kota. – odbił z okrzykiem
zadowolenia Plagg, a Adrien jedynie, co mógł zrobić, to klepnąć się ręką w
twarz z załamania.
- Naprawdę,
Plagg? Będziemy się teraz wykłócać o ser? Wiesz przecież, że nie mogę ci go „od
tak” załatwić.
- Jak to
nie? Wystarczy, że pójdziesz do sklepu i mi go kupisz.
- I co mam
później powiedzieć Nino? Przecież on już powoli zaczyna podejrzewać, że coś
jest nie tak z tym, że chowam sobie camebert’a do torby, po czym przez cały
dzień mi ta torba lata na wszystkie strony, a książki i zeszyty dziwnym trafem
nie są w serze. To przecież jest widoczne, Plagg!
- Nie są,
ponieważ ja zjadam szybko ten ser. – odpowiedziało zamyślone kwami, a blondyn o
mało nie wybuchnął.
- Ale ON
tego nie wie, że go zjadasz! I w tym cały problem! – krzyknął już zdenerwowany
Adrien, jednak od razu potem zatkał usta ręką, nasłuchując. Po minucie nikt
jednak nie przyszedł, więc uspokoił się, uznając, że ten krzyk nie był głośny,
na całe szczęście.
Nastąpiła po
tym nerwowa cisza, w której obaj nie wiedzieli, jak mają odpowiedzieć. W końcu
Plagg wpadł na pewien pomysł.
- To może ja
sam załatwię sobie ser? – rzekł powoli, myśląc jeszcze nad tym, na co Adrien
zamrugał kilka razy, próbując zrozumieć jego słowa.
- Cz-czekaj,
jak to „sam załatwię sobie ser”?
- Po prostu.
Pójdę i kupię sobie ser! – oświadczyło kwami, jakby to było zupełnie oczywiste.
Chłopak jednak nie podzielał tego spostrzeżenia.
- Co? Czy
tyś zwariował? Przecież przed chwilą ci tłumaczyłem, że nikt nie może wiedzieć
o twoim istnieniu.
- Obrażasz
mnie, Adrien. Właśnie dzięki głodowi mój umysł się poszerzył o nowe horyzonty.
Skoro ty nie możesz mi go kupić, to ja sam go sobie załatwię. – mówiło
zadowolone kwami, uznając ten plan za genialny. Adrien niestety nie patrzył na
to przychylnie.
- To jest
słaby pomysł. Naprawdę uważam, że…
- Ooo, daj
spokój, chłopie. Trochę zaufania. Nic się nie stanie i nikt mnie nie przyłapie.
Jestem mały, zwinny i szybki. – przekonywał radośnie Plagg. Adrien zastanawiał
się chwilę, aż w końcu westchnął i rzekł.
- Zgoda,
niech ci będzie. I tak gdybym się nie zgodził, to byś mi suszył tym głowę do
końca dnia.
- Juhu! –
krzyknęło z radości kwami, a blondyn, choć wciąż nieprzekonany, wyciągnął z
torby portfel, po czym dał stworkowi banknot kilko-funtowy.
- Masz. I
nie zapomnij dać to na ladę, kiedy zabierzesz ser. I cena ma się zgadzać,
jasne?! – zwrócił się ostrzegawczo, na co Plagg roześmiał się głośno.
- Hahaha!
Ten ton do ciebie nie pasuje, chłopie! – rzekł przez łzy, a Adrien tylko
burknął na to.
- Dobra, leć
już, bo zmienię zdanie. Tylko uważaj na siebie. I wracaj szybko do domu.
- Jasna
sprawa! Będę niewidzialny i sprytny, jak kot! – odpowiedziało kwami, wylatując
przez otwarte okno. Adrien przez chwilę patrzył w tamtą stronę, aż w końcu postanowił
zaufać przyjacielowi i ruszył w stronę wyjścia.
* * *
Po wyleceniu
przez okno, Plagg wzbił się wyżej ponad budynki i rozejrzał się. Znajdował się
tuż nad szeroką aleją, wzdłuż której znajdowały się przeróżne sklepy,
restauracje, czy bary. To miejsce było niedaleko szkoły, do której chodził Adrien,
i było takim małym centrum dla młodzieży i dorosłych. Blisko dało się zauważyć
bramę tryumfalną Tyberiusza, a w oddali Katedrę Notre Dam oraz, oczywiście,
wieżę Eiffla. Ale to miejsce pod nim najbardziej go interesowało, dlatego też
zanurkował w dół.
Adrien
przebywał z Nino w jednym z większych w okolicy centrów handlowych, pełnym
sklepów wszelkiej marki, w tym również spożywczych. Teraz więc jedyne, co
musiał Plagg zrobić, to wejść do budynku i dostać się do sklepu tak, aby go nie
zauważyli. Normalnie kwami przeszłoby przez ścianę, ale z uwagi na to, że miał
w ręku banknot od blondyna, nie mógł tego zrobić. W końcu zapewnił Adrien’a, że
zapłaci za ser, a Plagg, mimo „domniemanych” wad, był uczciwy. Tak więc jedyna
droga prowadziła przez główne drzwi.
Mały Plagg
podleciał do wejścia, po czym przysiadł na neonie, rozglądając się. Do budynku
co chwilę ktoś wchodził lub wychodził, tak więc kwami miało całkiem dużo
możliwości. W końcu Plagg zanurkował błyskawicznie tuż przy pewnej pani, po
czym chwycił się mocno od dołu za torebkę, którą miała przy sobie. W taki też
sposób Plagg znalazł się znów w centrum handlowym, patrząc dookoła i szukając
jakiejś wskazówki, gdzie mógłby poszukać upragnionego sera. Na jego
nieszczęście kobieta nie kierowała się do żadnego sklepu z jedzeniem, tylko w
kierunku miejsc poświęconych ubraniom i butom. Zirytowany tym Plagg odbił się i
poleciał błyskawicznie za pobliski wazon z kwiatami. Na jego szczęście akurat
przebywał on blisko sklepu ogrodniczego. Zaglądając między liśćmi, Plagg
wypatrywał upragnionego celu. Nigdzie jednak go nie dostrzegał, tak więc
zmuszony był kontynuować poszukiwania.
Plagg
przemykał od fotela do fotela, od doniczki do doniczki, wzlatywał i zlatywał
wzdłuż schodów, szukając potrzebnego mu sklepu. Aż w końcu, po dłuższych
poszukiwaniach, spostrzegł swój cel. Sklep mleczny, z wszelkimi artykułami pochodzenia
mlecznego, w tym również z szeroką gammą serów. Co zaskoczyło Plagg’a, ten
sklep znajdował się tuż przy skrzydle poświęconym ciuchom i ubraniom. A po
głębszym zastanowieniu, gdyby od początku trzymał się z tamtą kobietą, to
pewnie znacznie szybciej znalazłby się tutaj.
- „A niech to.” – skomentował krótko,
podlatując do sklepu i przelatując przez wejście. A tam ujrzał w końcu to, co
tak żarliwie pragnął.
Leżał tam,
przy ladzie w gablocie, na szklanej misce. Piękny, doskonały, pożądany. Ten, który
skradł serce czarnego Plagg’a – ser camembert.
* * *
Do lady
podeszła właśnie klientka i odezwała się do sklepikarza.
- Dzień
dobry. Poproszę połowę krążka sera camembert. – złożyła zamówienie, na co
sprzedawca odpowiedział z uśmiechem.
- Oczywiście,
już podaję. – po czym pochylił się do gablotki. Jednak w tej samej chwili
uśmiech spełzł mu z twarzy, gdy ujrzał pustą miskę, gdzie jeszcze chwilę temu znajdował
się ser. A jeszcze dziwniejsze było to, że teraz na misce leżał banknot
10-funtowy. Zszokowany tym sklepikarz podniósł się i niewyraźnie rzekł –
P-przepraszam panią, właśnie się skończył.
* * *
Ze sklepu
wyleciał uradowany Plagg, dźwigając na plecach swój upragniony ser. Podleciał
szybko za najbliższą ławkę, gdzie mógł swobodnie podziwiać zdobycz. Choć osobiście
twierdził, że przepłacił za niego, to jednak nie przejmował się tym. Przecież
Adrien sam dał mu te pieniądze, więc mógł zrobić z nimi, co chciał.
- A teraz
przyszła kolej na długo wyczekiwana chwilę. – rzekł do siebie z szerokim
uśmiech, podrzucając serek do góry i otwierając paszczę.
- Mówię ci,
Marinette, będziesz w tym świetnie wyglądać. – dało się słyszeć głos, na który
to Plagg znieruchomiał momentalnie, przez co wcześniej podrzucony ser spadł mu
na głowę. Szybko go pochwycił, by nie upadł na podłogę, po czym schował się
głębiej pod ławką. W tej samej chwili usiadły na niej dwie nastolatki, a obok
położone zostały torby z markowych sklepów z ciuchami.
- Cały czas
nie jestem przekonana, Alya. To chyba… nie mój styl.
- Oj tam,
głupoty wygadujesz. Ta fiołkowa bluzka idealnie do ciebie pasuje, a na dodatek
podkreśla twój kolor oczu. To ważne, aby przykuć wzrok chłopaka. Wiesz, o
którego chodzi. – przerwała z małym uśmieszkiem, a Marinette odwróciła wzrok
zmieszana. – Wracając, ten ciuch jest świetny, a spodnie tym bardziej. Przecież
lubisz jeansy, nie?
- Ale te są
chyba… trochę za obcisłe.
- To tylko
uchwyci twoje zgrabne nogi. – na to stwierdzenie ciemnowłosa zarumieniła się
błyskawicznie, a na ten widok Alya zaśmiała się głośno.
- Hahaha!
Przepraszam, naprawdę czasem nie mogę się powstrzymać!
- Alya…
- Okej,
okej, już. Uff! – uspokoiła się rudowłosa, jednak z jej twarzy wciąż nie znikał
uśmiech. – No, to chodźmy! Potrzebuje jeszcze coś krótkiego na lato, a tobie z
chęcią wybiorę jakąś miniówkę. – odrzekła wesoło, wstając i biegnąć szybko w
stronę sklepu, a tuż za nią Marinette, której nie uciekło ostatnie słowa
przyjaciółki.
- NIE! Alya,
tylko nie to! Zaczekaj!!!
Gdy obie
dziewczyny się oddaliły, zza ławki wyjrzał schowany Plagg, spoglądając na
odbiegające nastolatki.
- „Hmm, dziwne dziewczyny. Niby przyjaźnią się
z Adrien’em,… ale są dziwne. Ciekawe, co on widzi w tej Marinette? Ser jest
lepszy.” – stwierdził krótko, spoglądając na trzymany w łapkach serek. – „To ty jesteś moją miłością.” – wyznał z
uśmiechem, widząc w myślach, jak spożywa swą zdobycz. Nie chcąc dłużej czekać,
kwami postanowiło wylecieć z budynku, aby poszukać miejsca, gdzie w spokoju
będzie mógł go zjeść.
Pomknął więc
między przedmiotami, w ukryciu kierując się do najbliższego wyjścia. Akurat
najkrótsza droga prowadziła przez skrzydło z modą, tak więc w pewnym momencie
ponownie spostrzegł on Marinette i Alyę. Obie stały przed jednym ze sklepów i
obserwowały wystawę. Czarne kwami przemknęło szybko obok nich, zauważając przed
sobą swój cel – wyjście. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że w tej samej chwili
spostrzegły go czujne, fioletowe oczy.
* * *
Po
opuszczeniu budynku Plagg pomknął w najbliższy zaułek. Nie dostrzegając nikogo
niepowołanego w pobliżu, westchnął uspokojony.
- Uff, no
nareszcie. A teraz… - spojrzał na swój serek. – Zostaliśmy już tylko my dwoje.
I nadszedł właśnie czas na obiad. – rzekł zadowolony, po czym ponownie
podrzucił ser do góry, otwierając przy tym paszczę.
- Cześć, Plagg. – nagle dało się słyszeć
cichy, namiętny głos. Gdy Plagg go usłyszał, dosłownie zdrętwiał, tym samym
ponownie oberwał po głowie swoim serem. Chwycił go szybko, ale zamiast się
uspokoić, ten bał się nawet odwrócić. W końcu, powoli, obejrzał się za siebie.
U wejścia do
zaułka lewitowała mała istotka, o pomarańczowym ubarwieniu, spiczastymi uszami
i dłuższym, lisim ogonku. Zaś przenikliwe, fioletowe oczy wpatrywały się w
Plagg’a, a nikły uśmiech gościł na twarzy istoty.
- T-t-trixx?
– wyjąkał tylko Plagg, całkowicie gubiąc język.
- Hej,
Plagg! Jak miło cię widzieć. Nie chcesz może powiedzieć tego samego o mnie? –
zapytała uwodzicielsko, sunąc powoli w stronę czarnego kwami, na co ten zaczął
odrobine się cofać.
- He-he,
wiesz, kopę lat! Po prostu, eee…
- Nie
cieszysz się na mój widok? – ponownie zapytała, przykrzywiając lekko głowę, ale
wciąż obserwując Plagg’a.
- Eee, nie,
nie, hehe! Po prostu jestem zaskoczony, że się spotykamy. Nie spodziewałem się,
że w najbliższym czasie się zobaczymy. – odpowiedział z zakłopotaniem, uśmiechając
się lekko i drapiąc łapką po karku. Na chwilę zamarła cisza, w trakcie której
Trixx wciąż zbliżała się do Plagg’a, aż ten natrafił w końcu na ścianę za sobą.
Przerażony z tego faktu, że nie może przez nią przejść z uwagi na trzymany ser,
czekał i wpatrywał się z lękiem na Trixx. Ta zbliżyła się w końcu i wyciągnęła
do Plagg’a łapkę.
- Aaa…, czy
tęskniłeś za mną, koteczku? – padło pytanie, którego tak bardzo bał się Plagg.
- Hehe,
wiesz…,eee, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Eee…, i tak i nie. Boo,… widzisz,
lubię cię,… i zawsze miło cię zobaczyć, ale, eee, to nie jest tak, jak myślisz.
Ja nie odbieram tego tak samo jak ty. – wyjaśnił powoli zakłopotany Plagg, nie
chcąc urazić tymi słowami Trixx, jednak ta uśmiechnęła się promiennie i
zapytała.
- Lubisz
mnie? I jest ci miło, że mnie widzisz?! – po tych słowach rzuciła się na
przerażonego Plagg’a i wtuliła się w niego, krzycząc. – Wiedziałam! Tak się
cieszę, Plagg! Wiedziałam, że czujesz to samo!
- N-nie, n-nie o t-to m-mi cho-dziło. Du-sisz
m-mnie. – zdołał tylko to wycharczeć kwami, jednak Trixx była zbyt
uradowana, by go posłuchać.
- Co tu się
dzieje? – dobiegł ich głos, na który to Trixx puściła wycieńczonego Plagg’a.
Czarne kwami osunęło się na ser, łapiąc oddech.
- Tikki! –
krzyknęła zaskoczona Trixx, a za jej plecami Plagg skorzystał z sytuacji, by
szybko połknąć trzymany już za długo, jak dla niego, ser.
Tuż przy
nich znajdowała się mała kwami Miraculum Biedronki, która to spoglądała na nich
surowo.
- Czy wyście
zwariowali? Co tu robicie? W każdej chwili ktoś może was zobaczyć!
- Ojj, nie
unoś się tak, Tikki. Co, to już porozmawiać ze sobą nie można?
- Na pewno
nie tutaj, w środku miasta. Nie zapominajcie, że nasze istnienie jest
tajemnicą.
-
Przesadzasz zwyczajnie.
- Poza tym nie
powinniśmy się ze sobą widzieć. Sekret naszych nosicieli ma być tajny nawet
wśród nas. – wyjaśniała im Tikki, na co Trixx tylko machnęła ręką.
- Nie musisz
nam tego tłumaczyć. Nie jesteśmy dziećmi, „MAMO”. My tylko odświeżamy przyjaźń
po dłuższej przerwie. Wiesz, „bardzo” zażyłą przyjaźń. – rzekła z cwanym
uśmiechem, jednak Tikki lewitowała z niewzruszonym wyrazem twarzy. – Tak więc
bądź tak dobra i leć sobie stąd, dobrze?
- C-co? –
przeraził się Plagg, wpatrując się ze strachem na Trixx.
- Plagg
chyba nie jest tym specjalnie zadowolony. – zwróciła się z pewnym siebie
uśmieszkiem, na co pomarańczowa kwami wzdrygnęła się groźnie.
- Nie
mieszaj się w sprawy, które cię nie dotyczą. Chyba mi nie zazdrościsz? – odbiła
piłeczkę, mrugając zwycięsko do Tikki, a czarne kwami spoglądało z lekiem na
obie istotki.
-
Chciałabyś. Ale na pewno nie o Plagg’a.
- Uff, całe
szczęście. – odezwał się z wyrazem ulgi Plagg. – Hej! Co to miało znaczyć?! –
krzyknął urażony, dopiero teraz zrozumiawszy sens słów Tikki.
- Wybacz. – szepnęła głośno, zakrywając
łapką usta i uśmiechając się znacząco, z widocznym śmiechem. Ten gest nie
spodobał się Trixx.
- Ejj,
przestań! Nie próbuj go podrywać! To moje zadanie! – krzyknęła zirytowana,
stając między nią, a Plagg’iem i patrząc na nią ze zdenerwowaniem. Jednak
czarne kwami wychwyciło jej ostatnie słowa, które ciekawym trafem dosyć dziwnie,
ale jednak z czymś mu się skojarzyło.
- Czekaj!
„To twoje zadanie”?... Chwila! – połączył fakty, a do głowy wpadło mu pewne
podejrzenie. – Chyba rozumiem! Czyli to dziwne zachowanie Lisicy, jej zaloty i
słodkie słówka do Kota to twoja sprawka? – zadał pytanie, na które Trixx
zaniemówiła i odwróciła nieśmiało wzrok. To Plagg’owi wystarczyło. –
Zwariowałaś?! Ty tym kierowałaś? Czy ty wiesz, jak to wpływa na mój codzienny
spokój?
- A co? Masz
mnie cały czas w głowie? – zapytała z nutą nadziei w głosie.
- Co ty!
Przez te wasze podchody Kot się przejmuje, a ja muszę go wysłuchiwać cały
wieczór. – odrzekł z zrezygnowaniem, łamiąc nadzieje Trixx. Przebywająca z nimi
Tikki przysłuchiwała się tej wymianie zdań z zainteresowaniem.
- A co go to
obchodzi? Wielkie mi co, jedna dziewczyna robi do ciebie przez „niego” słodkie
oczka. W czym problem?
- Bo się
zakochał, to chyba jasne, nie?! – odpowiedział wkurzony Plagg, „rozczarowany” ich
nieświadomością przy oczywistości.
- Że niby w
Biedronce? To chyba znamy, nie? Poza tym, mamy informacje z pierwszej ręki. –
wskazała z drwiną na Tikki, ta jednak zignorowała ją.
- Nie o nią
chodzi, to… - Plagg przerwał, a Tikki uważnie go obserwowała. – W sumie to nic,
zapomnijcie. – dokończył kwami, wzruszając ramionami. Był bardzo bliski
wyznania tajemnicy Adrien’a, jednak w ostatniej chwili przypomniał sobie o tym
i zaprzestał. W końcu Adrien’owi bardzo zależało, aby utrzymać ten sekret przed
wszystkimi. Jednak jego milczenie nie zaspokoiło ciekawości Tikki.
- Plagg, co
chciałeś powiedzieć?
- Nic
takiego. Nie obchodzi mnie to. Ja myślę tylko o camembercie. – odpowiedział
szybko, odwracając wzrok od dziewczyn. Nastała krótka cisza, którą przerwała
Tikki.
- Dobrze,
widzieliśmy się, porozmawialiśmy, więc wszystko załatwione. Musimy wracać. To
cud, że jeszcze nikt nas nie widział.
- Ja się
nigdzie nie ruszam. Chcę jeszcze porozmawiać z Plagg’iem na osobności. – stwierdziła
twardo Trixx, błyskawicznie oplatając łapkami czarnego kwami.
- Eee, chyba
podziękuję. – odpowiedział z wahaniem, uwalniając się z jej uścisku.
- Przestań,
Trixx! Zachowuj się poważnie! Ryzykujemy niepotrzebnie przez takie wyskoki.
- Że niby
dlaczego? Bo ktoś nas może zobaczyć? Nic się nie stanie, nie pękaj.
- Stanie
się, jeśli znajdzie nas „on”. – odpowiedziała krótko Tikki, patrząc z powagą na
pozostałych. Plagg momentalnie znieruchomiał, a Trixx spojrzała na czerwoną ze
zdziwieniem.
- „On”?
Jaki… - nie dokończyła, bo zdała sobie sprawę, jaki „on”. Cała trójka zamilkła,
myśląc o jednej i tej samej osobie. Plagg rozglądał się dookoła z lękiem, po
słowach Tikki czując, jakby ktoś ich obserwował. A Trixx dostrzegalnie
zadrżała.
- Czy to
jest możliwe, aby nas teraz obserwował?
- Nie wiem.
Ale za to wiesz, co się stanie, jeśli damy mu powód do działania. I do czego on
może być zdolny. – odpowiedziała poważnie Tikki, na co Trixx pokiwała
twierdząco głową.
- Idźmy
stąd. Mam wrażenie, że nie jesteśmy tu sami. – odezwał się Plagg, a Tikki się z
nim zgodziła.
- Racja,
chodźmy. Każdy w inną stronę. I nie śledzimy nikogo. – ostatnie zdanie
powiedziała już bardziej w stronę Trixx, na co ta jęknęła głośno. – Powodzenia!
– pomachała im i odleciała w głąb uliczki. Pomarańczowa kwami przed odejściem
posłała jeszcze do Plagg’a buziaka, na co ten skrzywił się lekko. Zaśmiała się
na jego reakcję, po czym wleciała w ścianę, znikając mu z oczu. Ten westchnął
cicho i skierował się na wyjście z zaułka.
Nie było
sensu wracać do centrum. Adrien i Nino pewnie już dawno są u blondyna i cisnął
w gry. Uniósł się więc w górę, ponad budynki i poleciał w stronę willi
Agrest’ów. Jak na zwykły dzień bez ratowania Paryża, Plagg doświadczył jak na
niego zbyt licznych emocji w jeden wieczór.
* * *
- Hmm, hmm…
- dumał cicho zamaskowany mężczyzna, stojąc na środku kolistego pomieszczenia z
pełnym skupieniem. W końcu swymi myślami odnalazł swój cel: dorosłego
profesora, który wchodził właśnie do swego domu i przywitał się z czekającą na
niego roześmianą córką. Ich radość i spokój nie zadowoliła Władcy Ciem, który
otworzył oczy i zwrócił się do stojącej za nim nastolatki.
- To strata
czasu. Ten profesorek nie wydaje się być przydatny do pokonania Biedronki i
Czarnego Kota, że już nie wspomnę o tym Shadow’le. – dodał zza zaciśniętych
zębów, myśląc nad tym chłopakiem, który nawet dla niego wciąż pozostaje
nieuchwytny.
- Mylisz
się. Jestem pewna, że to właśnie jego potrzebujesz, aby zdobyć Miracula tej
dwójki, a także być może pozbędziesz się problemu w postaci tego chłopaka w
masce, co tak mocno zalazł ci za skórę. – stwierdziła Lila z wyraźną drwiną, na
co mężczyzna odwrócił się i zmierzył ją lodowym spojrzeniem. Po chwili ciszy
rzekł:
- Jesteś
tego pewna? Ostatnio załatwiłem ci Portus’a i już wtedy twierdziłaś, że sobie
poradzisz. A jednak dałaś się pokonać Miraculum Lisa.
- Miała
szczęście, to wszystko. W kolejnym spotkaniu nie dam jej szans. – odpowiedziała
mściwie i bez uśmiechu, który pojawił się teraz na twarzy Władcy Ciem. – Jestem
tego pewna, Władco. Jeśli dobrze pójdzie, to nikt nie będzie w stanie go pokonać.
- Skąd ta
pewność? Czym tak cię przekonał? Poza tym ten człowiek ma wszystko poukładane.
Rodzinę, pewną pracę. Ja nie mam takich możliwości, aby mu to zniszczyć, a
pamiętaj, że to smutek i nienawiść wpływają na nich siłę, którą im daję.
- Ty może
nie, ale ja mam te możliwości. Polityka ma władzę nad wszystkim. – odpowiedziała
z pewnym siebie uśmiechem, wyciągając z kieszeni komórkę. – A dlaczego mam tą
pewność? Bo trzeba się uczyć od swojego przeciwnika. – wyjaśniła krótko,
przyciągając tym uwagę Władcy Ciem. Po krótkiej chwili i on się uśmiechnął.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, haha Plag i co boi się Trixi to było naprawdę... choć obie i tak lecą w tą sama stronę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza