Rozdział 1
6 lat później
Wioska
Ukryta w Liściach tętniła życiem. Ludzie znów cieszyli się i miło spędzali
czas. Przez te kilka lat wioska została całkowicie odbudowana, ale również się
powiększyła. Na ulicach można było zobaczyć różne stragany, wystawy sklepów
oraz restauracje lub bary. Wszędzie dookoła widać uśmiechnięte twarze dzieci,
kobiet i mężczyzn. Zawdzięczają to Trzeciemu Hokage, który powrócił na
stanowisko 6 lat temu. Za ponownych jego rządów wioska wróciła do życia i
ludzie częściowo zapominali o tragedii, jaka ich spotkała. O tamtym wydarzeniu
przypominają groby tych, którzy zginęli w obronie Konohy. Nie było rodziny,
która nie doświadczyła straty bliskiej osoby. Co roku, w rocznicę śmierci
Yondaime, ludzie zbierali się tłumnie na cmentarzu, aby stojąc pod pomnikiem,
który upamiętniał zmarłe te osoby, złożyć hołd poległym. Do tego czasu nawet
wzmianka o Kyubi’m oblewała wszystkich strachem. Jednak ludzie nie mogli
rozpamiętywać przeszłości, ale z uśmiechem spędzać dany im czas.
W obszarze
tej wioski mieszkał 6-letni chłopiec, niczym nie różniący się od innych dzieci.
Był niski, posiadał blond włosy, błękitne oczy oraz trzy charakterystyczne
blizny na policzkach, przypominające kocie wąsy. Ubrany był w białą koszulkę i
niebieskie, krótkie spodenki. Nazywał się Uzumaki Naruto. Z charakteru był
wesołym i pogodnym dzieckiem, który starał się znaleźć przyjaciół.
I tu
zaczynają się schody. Sandaime poinformował o przebiegu pokonania demona tylko
Starszyznę, najważniejszych przywódców klanów oraz jouninów. Wyraźnie zakazał
informowania innych, ponieważ nie chciał, aby powstała panika. Zdecydowana
większość żądała usunięcia Naruto z wioski, ale Sarutobi się temu sprzeciwił.
Złożył obietnicę i starał się opiekować chłopcem jak tylko mógł. Chciał, aby
Naruto był szczęśliwy, miał wspaniałych przyjaciół oraz wyrósł na dojrzałego
mężczyznę. Niestety inni tego sobie nie życzyli. Zaczęli oni gardzić chłopcem i
zakazali dzieciom spotykania się z nim. W końcu nawet zwykli ludzie myśleli, że
jest on demonem w ludzkiej postaci. Skutkiem tego wszystkiego było to, że
Naruto czuł się samotny i opuszczony. Nie miał z kim spędzać czasu, wszyscy
patrzyli na niego z pogardą oraz dochodziły do niego wypowiedzi innych, typu:
”To znowu ten demon”, „Co on tu jeszcze robi”, „Powinni go zabić”. To wszystko
sprawiało, że chłopiec tracił chęć do życia. Jedynie, co go podnosiło na duchu,
to były odwiedziny Trzeciego Hokage, który był nazywany przez chłopca:
„Staruszek/Dziadek”. Sandaime spędzał każdą wolną chwilę z Naruto. Chodzili na
spacery, rozmawiali lub siedzieli w restauracji. Dla obu był to miło spędzony
czas.
Jednak z
każdym dniem Naruto marniał w oczach. Ciągła pogarda i niechęć innych sprawiała
mu ogromny ból, który z każdym dniem rósł. Nie rozumiał, dlaczego tak jest. Nikomu
nie wadził, nie krzywdził innych, a nawet starał się pomagać, jednak to
wszystko było na nic. Najbardziej jednak brakowało mu rodziny. Nie wiedział
nawet, jak mieli na imię jego rodzice, a jedyne co miał, to nazwisko po matce.
Nikt jednak nie chciał mu nic powiedzieć o Uzumakich, więc Naruto stwierdził,
że tak naprawdę nie wie NIC.
Pewnego dnia
chłopiec siedział na głowach poprzednich Kage, wyrytych w skale nad wioską.
Szczególnie upodobał sobie głowę Czwartego. To miejsce dawało mu pewien spokój.
W tamtym momencie Naruto przypomniał sobie wszystkie drwiny i spojrzenia innych
ludzi, pełne nienawiści. W końcu zaczął płakać i w duszy przeklinał swoje
życie. W końcu postanowił! Wstał, cofną się i przygotował do skoku ze skały.
Było mu już wszystko jedno, czy to będzie bolało, czy jak wygląda sytuacja po
śmierci. Zaczął biec, gdy wtem usłyszał głos:
- „STÓJ, jeśli ci życie miłe!” – zdanie może nie na
miejscu, ale podziałało. Blondyn zatrzymał się tuż przy krawędzi. Cała sytuacja
go otrzeźwiła.
- Co? Kto to
powiedział? – Naruto zaczął się rozglądać – „Chyba powoli wariuję, nikogo tu
nie ma”.
- „Tak ci się tylko wydaje.” – oznajmił głos. Teraz
chłopiec się na serio przestraszył.
- Kim
jesteś?! Gdzie jesteś?! Co tu się wyrabia?!!! – krzyczał Naruto.
- „Nie wydzieraj się Gówniarzu! Zaraz mi uszy pękną!” –
chłopiec zaczął panikować. – „Powiedziałem,
SPOKÓJ!!!”
Blondyn się
uspokoił i przerażony patrzył dookoła: - „C-co-co się dzie-je.” – jąkał się
Naruto. Ta sytuacja była co najmniej straszna dla 6-latka. Wtem znów usłyszał
głos, który pochodził jakby z jego głowy:
- „Jeśli chcesz się dowiedzieć, postępuj jak ci każę,
zrozumiano?” – Naruto pokiwał lekko głową – „Dobrze.
Zamknij oczy i pomyśl, że chcesz wejść do swego umysłu”
Chłopak
postąpił jak mu kazano. Nie poczuł żadnej różnicy, ale gdy otworzył oczy to
momentalnie się zdziwił. Znajdował się w miejscu, którego w ogóle nie pamiętał.
Był to korytarz, zalany wodą po kostki, a pod sufitem ciągnęły się różne rury. Nagle
Naruto poczuł, że musi iść naprzód. Po przejściu kilkunastu metrów dotarł do
końca korytarza. Wszedł do ogromnego pomieszczenia, gdzie znajdowały się
olbrzymie kraty, na których była kartka z napisem „Pieczęć”.
Wtem
usłyszał coś, co sprawiło, że zadygotał ze strachu. Było to warczenie ogromnego
zwierzęcia. Ujrzał, jak wewnątrz klatki otwarły się krwistoczerwone oczy ze
szparkami. Z ciemności wyszedł wielki Lis z Dziewięcioma Ogonami, który patrzył
z niechęcią na chłopca.
Naruto otrzeźwiał po chwili, ale nadal był przerażony.
- Kim ty
jesteś? – spytał cicho.
- Jestem Kyubi, demon o dziewięciu ogonach. Gdyby nie ta
brama, to bym cię z chęcią zjadł, ale niestety, masz szczęście.
Naruto
słuchał to z przerażeniem, gdy nagle doszedł do jednego wniosku.
- To przez
ciebie starsi ludzie nazywają mnie demonem! – krzyknął w stronę lisa.
- To prawda, więc co z tym zrobisz? – zadrwił – To nie moja wina, że wybrali akurat ciebie. Tak naprawdę,
to w ogóle mnie to nie obchodzi. A wiesz…, mógłbyś się mi do czegoś przydać.
– zakończył wypowiedź lis.
- Czego ode
mnie chcesz? – zapytał zdziwiony blondas.
- Trochę mi się tu nudzi, więc mogę ci pomóc stać się
silnym shinobi, dzięki czemu nie będziesz już musiał słuchać innych. Staniesz
się kimś, kogo będą słuchać, a nawet się bać. – zaproponował Kyubi. Był
mistrzem manipulacji, więc był pewny, że Naruto się zgodzi. Chłopak potrzebował
chwili, aby zrozumieć sens słów lisa i odpowiedział:
- Niech
będzie, ale nie chcę wzbudzać w innych strachu, tylko żeby mnie szanowali i
lubili.
- Twoje motywy mnie nie obchodzą, więc mnie nie zanudzaj. –
odrzekł lis - Przygotuj się. Od jutra zaczynamy, a
teraz idź stąd. – odwrócił się i chciał odejść, ale usłyszał za sobą
płaczliwy głos:
- Ale nie
wiem JAK! – krzyknął Naruto. Lis był lekko wkurzony, ale na spokojnie
wytłumaczył malcowi, co i jak. - „Że też muszę się
opiekować tym gówniarzem. Ale jest mi on potrzebny, więc muszę trzymać nerwy na
wodzy.” – Kyubi miał bowiem pewien plan, dzięki któremu odzyskałby
wolność.
Gdy Naruto
otworzył oczy, słońce już zachodziło. Zdziwił się, że tyle mu to zajęło, ale w
głębi duszy był szczęśliwy, ponieważ dostał szansę stania się shinobi, którym
zawsze pragną zostać. Z uśmiechem na ustach pobiegł do swojego domu, aby się
wyspać przed jutrzejszym dniem.
Po prostu suuuper. Wciągająca od początku historia, aż chce się czytać bez przerwy. Z gramatyką też nieźle, chyba nie doszukałem się prawie żadnych błędów. Lecę dalej z lekturą ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za ciepłe słowa, ale też w ogóle za to, że napisałeś. Już na pierwszy rzut oka dostrzegłem błąd w rozdziale. Chyba muszę wszystko jeszcze raz sprawdzić, bo jak widać coś mi umykało. Jeszcze raz dzięki i mam nadzieję, że kolejne również się spodobają.
UsuńPozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńrewelacyjny rozdział, historia wciąga w ten swój świat, mam nadzieję, że Naruto będzie żył w dobrych stosunkach z Kyuu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Dzięki za komentarz! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały również przypadną ci do gustu. ;)
UsuńPozdrawiam i dziękuję!!!
Hej,
OdpowiedzUsuńwciąga opowiadanie, ale mam nadzieję, że Kyuu nie będzie taki wredny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Będzie, czy nie będzie - oto jest pytanie ;)
UsuńPozdrawiam i dziękuję!!!
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, choć mam nadzieję, że jednak Kyuubi nie będzie taki wredny w stosunku do Naruto, chciałbym aby się zaprzyjaźnili, ale tak naprawdę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
na początku trzeba się znosić, a do przyjaźni daleka droga. Uda im się? tego nikt nie wie (oprócz mnie ;) ).
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam!!! :D