niedziela, 8 stycznia 2017

Rozdział 2

Rozdział 2

Nastał nowy poranek w wiosce Liścia. Dochodziła godzina 9.00, więc większość osób stało już na nogach, aby rozpocząć zwykły dzień roboczy. W jednym z domów mieszkał blondwłosy chłopak o imieniu Naruto. Mimo, że planował wstać wcześnie, aby rozpocząć trening, to los chciał inaczej. Cisza, wygodne łóżko i kołdra to przedmioty, z którymi trudno wygrać w starciu. Dzieciak chrapałby sobie w najlepsze jeszcze kilka ładnych godzin, ale ktoś już tracił cierpliwość. Tym kimś był Kyubi. Miał bardzo zły humor, ponieważ jasno i dobitnie powiedział wcześniej Naruto, że rozpoczynają trening. Uważał, że blondyn po prostu go olał, a jego tak łatwo się nie lekceważy.

- WSTAWAJ!!! – ryknął Lis w głowie chłopca. Naruto tak się przestraszył, że aż prawie ze skóry wyskoczył. Spadł z łóżka i zaczął rozglądać się dookoła.

- Koniec spania! Ubierz się i jazda na trening!

- Ty głupi Lisie! Prawie zawału dostałem! – krzyknął na głos Naruto w stronę Kyubiego.

- To jest nauczka. Nie gadaj i się ubieraj. – odrzekł Lis.

Załamany nieuprzejmością swojego lokatora, Naruto ruszył wykonać poranne czynności. Wziął krótką kąpiel, umył zęby, ubrał się w swój wczorajszy strój i wyszedł z domu. Skierował się do bram wioski, aby dotrzeć na pola treningowe. Gdy był na miejscu, w jego wnętrzu odezwał się Kyubi:

- No dobra, a teraz siadaj i słuchaj, bo nie lubię się powtarzać. – chłopiec wykonał rozkaz i czekał.

- „No, przynajmniej słucha.” – skomentował Lis Na początku nauczę cię, co to jest czakra i do czego się jej używa, aby… - zaczął Kyubi, ale blondyn mu przerwał.

- Ale dlaczego?! Przecież obiecałeś nauczyć mnie silny technik, abym stał się potężnym shinobi.

- Do tego potrzebna jest wiedza teoretyczna. – wyjaśnił Lis

- To jest bez sensu. Już lepiej, abyś niczego mnie nie uczył. – odrzekł Naruto.

- „Zaraz mnie szlag trafi.” – Kyubi nie należał do osób cierpliwych, a zwłaszcza, jak jakieś małe dziecko mu pyskowało. Zaczynał powoli żałować swojej decyzji, ale był to najszybszy sposób, aby stał się wolny.

- Posłuchaj mnie, ty mały pyskaczu! Mnie też to nie bawi, ale skoro chcesz, to możemy zapomnieć o sprawie. Ty wrócisz do swojego nędznego życia, bez możliwości obrony przed innymi, a ja tu zostanę i będę się przyglądał. – powiedział demon. Wiedział, że chłopak to łyknie. Znał go na tyle, że był pewny swoich myśli. Naruto ma swoje marzenia, do których potrzebna mu jest siła i umiejętności, a z Kyubi’m ma je na wyciągnięcie ręki. Minie jeszcze rok, zanim pójdzie do Akademii Ninja, a na pewno chciałby umieć więcej od swoich rówieśników.

Naruto przetwarzał słowa Lisa i doszedł do wniosku, że trening bardzo mu się przyda. Przecież nie wiedział, jak się do tego zabrać, a jedyną osobą, która miałaby czas, jest Kyubi. Mógłby jeszcze poprosić o pomoc Staruszka Hokage, ale wiedział, że nie ma on czasu. Pozostało mu więc jedno wyjście.

Ok, zgoda. – powiedział chłopiec – Niech ci będzie. Zaczynajmy!!! – krzykną zmotywowany chłopiec. Kyubi uśmiechnął się drwiąco.

- „Wiedziałem, że się zgodzi.” – pogratulował sobie i rozpoczął nauczanie.

* * *

Przez dwa tygodnie trwała nauka Naruto o czakrze. Był to czas pełny napięcia i wybuchów obu stron. Naruto uznał, że te „zajęcia” są strasznie nudne i każdego dnia lamentował o swoim losie. Dla Lisa był to okres, który nazywał „obozem przetrwania psychicznego”, ponieważ dość często uważał, że „zwariuje przez tego chłopaka” i „gdzie był jego mózg, kiedy mu to proponował” . Bardzo trudno było dotrzeć do chłopca, aby nauczyć go czegokolwiek. Żeby coś zapamiętał, musiał mu to powtarzać przez przynajmniej godzinę. Nie było to miłym zajęciem, dlatego Kyubi kazał mu po skończonej nauce zacząć trenować taijutsu (walkę wręcz). Nie raczył podpowiedzieć Naruto, jak ma wyglądać ten trening, ponieważ był zmęczony nauką i „musiał odreagować przeżyty czas z blondynem”. Więc chłopak rozpoczął ćwiczenia. To akurat nie było trudne, ale chciał poznać jakieś style lub chwyty, używane w walce. W końcu wpadł na pomysł, aby podglądać treningi innych drużyn ninja oraz samych jouninów. Patrzenie na inne drużyny było łatwe, ponieważ wszyscy byli skupieni na ćwiczeniach i nie zwracali na niego uwagi. Z jouninami było trudniej. Każde jego podglądanie było zauważane, a koniec był najczęściej taki sam: zostawał on wyganiany z pola treningowego. Jednak los uśmiechną się do chłopca. Jeden z jouninów był bardzo chętny, aby Naruto obserwował jego trening, a nawet sam pokazał mu kilka stylów. Problem tkwił w tym, że ten shinobi był strasznie dziwny. Cały czas był ubrany w nieciekawy zielony skafander i non-stop krzyczał o jakiejś „sile młodości”. Naruto jednak to przemilczał i z ochotą przyjął jego propozycję. Jednak spotkania z nim były rzadkością, ponieważ ruszał często na misje lub sam biegł w stronę jakiś gór, aby trenować. Osiągnięte wyniki chciał sprawdzić w praktyce. I tu również wpadł na dobry pomysł. Wystarczyło, aby pochodził blisko różnych knajp, a nóż się trafił jakiś pijak, któremu zachce się pobić chłopca. Po kilku próbach Naruto stwierdził, że ten pomysł nie należał do najlepszych. Każdego dnia wracał poobijany do domu, ale widział coraz większe efekty: agresorzy również nie wyglądali pięknie. Tak minął chłopcu cały miesiąc.

Mimo ciężkiego treningu, jaki na siebie nałożył, Naruto był szczęśliwy. Wiedział, że staje się coraz lepszy, a jego dobry humor został zauważony przez Trzeciego Hokage. Sarutobi zastanawiał się, co jest powodem tego wszystkiego, dlatego zaprosił Naruto do siebie. Gdy blondyn wszedł do gabinetu Hokage, przywitał się na swój sposób.

- Witaj Dziadku Hokage! – krzyknął na wstępie.

- Cześć Naruto. Dawno cię tu nie było. – odpowiedział Sarutobi.

- No wiem, przepraszał, ale miałem bardzo napięty plan dnia. – wytłumaczył malec.

- Nic nie szkodzi. Więc jak ci mijały ostatnie dni? – zapytał Hokage.

- Nie narzekam. Tyle się wydarzyło, że sam nie wiem, co powiedzieć. – oznajmił Naruto.

- Co takiego? – zdziwił się Staruszek. Naruto się zmieszał. Nie wiedział, czy może mu powiedzieć, że skontaktował się z Kyubi’m. Nie miał pojęcia, jak to przyjmie, dlatego postanowił to przemilczeć.

- A nic takiego! – powiedział szybko – Tylko po prostu zacząłem trenować, aby w przyszłości stać się ultra silnym ninja! – krzyknął uradowany. Sarutobi ucieszył się, ponieważ znów widział w Naruto tego pogodnego i szczęśliwego chłopca, którego uwielbiał oglądać. Bardzo się zżył z chłopcem, dlatego wiedział, że rzadko jest radosny. Szukał więc sposobu, aby polepszyć humor malca.

- Posłuchaj Naruto, mam tu coś dla ciebie. – powiedział tajemniczo Hokage.

- Ooooh! CO TAKIEGO?! CO TAKIEGO?! – wrzeszczał zaciekawiony 6-latek.

Trzeci schylił się do szuflady i wyjął z niej prezent. Była to… książka! Naruto lekko się zawiódł, ponieważ nie przepadał za jakąkolwiek lekturą. Hokage, widząc minę chłopca, powiedział:

- Myślę, że może cię ona zaciekawić. – oznajmił.

- Dlaczego? – spytał ponury blondyn.

- Ponieważ jest to książka o wszystkich klanach, które zamieszkują lub zamieszkiwały kraj Ognia. – wytłumaczył mu Staruszek – Znajdziesz tu także informacje o swoim klanie. - Naruto był zaskoczony, ale po chwili zaczął skakać po całym pokoju. Od zawsze chciał poznać swoją rodzinę, a w tej książce mógł znaleźć odpowiedź. Hokage jednak przemyślał swój wybór. Nie chciał, aby Naruto poznał prawdę o swoich rodzicach, dlatego wybrał książkę, w której nie ma podanych żadnych imion, tylko informacje ogólne. Postanowił powiedzieć chłopcu prawdę, gdy dorośnie. Blondyn przyjął książkę, a sam udał się z Hokage do baru z ramen’em, gdzie mogli pogadać na różne tematy.

* * *

Po dwóch miesiącach rozpoczęcia treningu, w końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień. Kyubi zgodził się trenować z Naruto różne jutsu. Jednak do tego potrzebna była znajomość własnej czakry, dlatego Lis kazał malcowi, aby „pożyczył” od kogoś kartkę reagującą na czakrę. W końcu mu się udało, więc demon przeszedł do szybkiego tłumaczenia, które nawet kompletny idiota załapie. Okazało się, że naturą Naruto jest wiatr. To utrudniało sprawę, ponieważ Lis znał teoretycznie tylko dwie podstawowe techniki. Jednak chłopak się nie zrażał i od razu przeszedł do treningu. I tutaj nadszedł moment, na który czekał demon.

Po rozpoczęciu treningu Naruto był już bardzo zmęczony po godzinie. Nie potrafił jeszcze tak dobrze władać czakrą, dlatego szybko się męczył.

- Fuuton! Daitoppa(Podmuch wiatru)! – krzyknął Naruto, ale wytworzył tylko słaby wiatr. Był załamany, ponieważ chciał się tego jak najszybciej nauczyć, ale mu nie wychodziło. Gdy usiadł, aby odpocząć, usłyszał głos Kyubiego.

- Coś słabo, młody. – drwił Lis – W takim tempie to długo ci zajmie nauczenie się tego jutsu.

- Zamknij się, głupi Lisie! – krzyknął malec – Wcale mi nie pomagasz.

- A mógłbym zacząć. – oznajmił tajemniczo. Naruto był zdziwiony, że Lis proponuje pomoc, dlatego się spytał:

- Ach tak? A dlaczego akurat teraz? – zapytał drwiąco – Przecież ostatnio w ogóle nie chciałeś mi pomagać.

- Nie musisz tego wiedzieć, mały! zdenerwował się demon – Kim ty jesteś, żeby mnie pytać o motywy. Po prostu nuży mnie ten trening i dlatego chcę trochę przyśpieszyć tempo.

- A niby jak chcesz to zrobić? – spytał Naruto.

- Po prostu przekaże ci trochę mojej czakry, abyś zregenerował siły i mógł dalej trenować. – odrzekł Lis. Naruto zastanawiał się nad propozycją, a że nie doszukał się podstępu, to się zgodził. Zadowolony demon przekazał mu swoją czakrę, a blondyn, czując nowe siły, powrócił do treningu.

- „Nareszcie! Długo kazał mi czekać. Teraz wystarczy dalej przekazywać mu moją czakrę, a w końcu pieczęć osłabnie na tyle, abym mógł się uwolnić.” – myślał Kyubi.

I tak Naruto ćwiczył do końca roku. Codziennie trenował taijutsu oraz dwie techniki Fuuton, aby jak najlepiej kontrolować swój żywioł. Na każdym treningu otrzymywał czakrę Lisa, więc dzięki niej mógł trenować przez cały dzień. Również znajdował on czas, aby czytać informacje o swoim klanie. Dowiedział się, że specjalizowali się w technikach pieczętujących. Tą wiadomość miną, ponieważ nie zamierzał póki co się tego uczyć. Wyczytał jednak, że członkowie klanu potrafili łatwiej przyswajać techniki natury Raiton(Styl Błyskawic). Gdy powiedział o tym Kyubi’emu, ten mu wytłumaczył, że można posiadać więcej, niż jeden żywioł, ale są za to słabsze i trudniej je opanować. Naruto postanowił, że najpierw nauczy się dwóch technik Fuuton(Styl Wiatru), a dopiero potem spróbuje Raiton.

* * *

W wieku 7 lat, Naruto został wezwany do Hokage. Przez ten czas zdołał nauczyć się technik Fuuton i szkolił się w Raiton. Jednak to wszystko miało swoją cenę. Przez ciągłe pobieranie czakry od demona, Naruto lekko się zmienił. Był on częściej ponury, a jego „lisie wąsy” stały się bardziej uwydatnione. To wszystko sprawiało, że był brany za dzieciaka dość nieprzyjemnego. Jednak jego humor się poprawiał za każdym razem, gdy widział się z Dziadkiem Hokage. Tak było też i dzisiaj.

- Cześć Staruszku Sarutobi! – krzykną na wejście blondyn. Hokage bardzo lubił, gdy Naruto go tak nazywał, ponieważ czuł się dla niego jak dziadek.

- Witaj mały. – odpowiedział z uśmiechem – Proszę, usiądź. – wskazał miejsce przed biurkiem. Chłopiec siadł i zapytał:

- Dlaczego mnie wezwałeś?

- Mam do ciebie ważną sprawę. – rzekł tajemniczo – Powiedź mi, czy dobrze przebiega twój trening?                                                                                   

- Oczywiście! – wykrzyczał radośnie – Nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł chodzić do Akademii. Jak już wiesz, pragnę zostać wspaniałym ninja i największym ze wszystkich Hokage. – Sarutobi ucieszył się z wypowiedzi chłopca i odpowiedział:

- Właśnie doczekałeś się tego momentu. – odrzekł uśmiechnięty.

- Eeee? – nie zajarzył Naruto.

- Pytam się ciebie, czy chcesz przystępować do Akademii Ninja? – wytłumaczył i zapytał Hokage. Na twarzy blondyna pojawił się uśmiech i z całych sił wykrzykną – TAK!!! - że aż usłyszeli go wszyscy ludzie w budynku. Na to Sarutobi się uśmiechną i oznajmił uroczystym głosem:



- A zatem Naruto, jesteś przyjęty w poczet uczniów Akademii Ninja! 


          

14 komentarzy:

  1. Cześć i czołem!
    Twój blog dołączył do spisu Ministerstwo FF o Naruto.
    Pozdrawiam,
    Kaori Fukao

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siema i pozdrawiam!
      Bardzo dziękuję za odpowiedź.
      Dobranoc!

      Usuń
  2. Mam pytanie, ty piszesz o mnie, czy o swoim blogu? Bo domyślam się, że nie czytałaś strony "Wstęp!". A teraz uprzedzę, ten komentarz zostawię, ale kolejne od kogokolwiek będą kasowane, a zapewniam, że zaglądam tu codziennie. Reklamujesz swój, proszę, ale bez oceny mojego rozdziału to jest jawne wykorzystywanie i obraza. Bo ciekawe, jak ty byś się czuł/a, jeśli jest pierwszy komentarz, a okazuje się zwykłym spamem. Pomyśl o tym, zanim ponownie zareklamujesz swój blog. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisarzem, autorem i kreatywna słownie to ja nie jestem więc będę pisać raczej krótko ale postaram się oddać jak bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie a naprawdę mi się podoba.
    Czytając twoje opowiadanie czuję Twój zamysł widząc jednocześnie dobrze oddany kanon przez co przedstawiana historia wypada bardzo naturalnie.
    Twój pomysł na historię jest całkiem oryginalny,nie za często spotkany wcześniej.Podstępny Lis chcący się wydostać i naiwny, niezbyt domyślny chłopiec pragnący zdobyć przyjaciół i uznanie-cudownie się czyta o interakcjach tej dwójki.
    Prolog skojarzył mi się ze sceną przekazania Naruto przez umierającą Kushinę do rąk Trzeciego(i nadała mu również imię) z fillerów o przeszłości Kakashiego, jednych z moich ulubionych odcinków.Jak się zastanowić jak inaczej wybierano imiona to przychodzi mi do głowy scena,że patrzą na nowonarodzonego Naruto, nie wiedzą jak go nazwać, wiedzą, że to syn Minato, który uwielbiał ramen, wyliczają, że nazwali już dzieci od makaronu, jajka i wieprzowiny(nie był pierwszą sierotą do nazwania w owym czasie a ramen lubił nie tylko Czwarty ) ale od ciasteczka rybnego to już nie więc niech będzie Naruto.
    W pierwszym rozdziale trochę mnie zdziwiła chęć samobójstwa - bywało, że Naruto czuł się bardzo źle ale nie sądziłam, że aż tak by chciał będzie chciał się się zabić choć pewnie w innych okolicznościach Lis by się do niego w życiu nie odezwał(w końcu w anime Lis zaczął z nim bez złych zamiarów współpracować gdy alternatywą było wpadnięcie w ręce ,,Madary''). I jak on na tą górę wszedł - nie pamiętam by były tam jakieś schody a z czakry korzystać nie umiał.Ta góra musi mieć naprawdę dar przyciągania związanych z Czwartym ludzi bo chyba w anime często na nią wchodził i Tobi też na niej przesiadywał o ile czegoś nie pomyliłam.
    Cieszy mnie to, że Sarutobi spędza z Naruto - to jest prawdziwa opieka jaką powinien mu zapewnić a nie tylko mu dawać pieniądze na utrzymywanie jak to robił w anime i to nie tylko jak miał dwanaście lat ale i wcześniej.Skoro to robi jak ma wolny czas to również nie robi tego za często - kage to w końcu taki wielki ninja, który umie być najsilniejszym z całej wioski i utrzymuje formę jednocześnie będąc przez cały czas dyspozycyjny dla całej wioski przez siedzenie w gabinecie od 6 do 22.Coś podejrzewam, że często podstawiał klona a sam szedł spotkać się z Naruto kiedy miał już dość wielkiej sterty papierów.
    Naruto ma trochę lepiej w życiu bo wie coś więcej o swoich rodzicach niż tylko to, że byli shinobi i zginęli, wie,że pochodzi z klanu Uzumaki i cieszy mnie to ale skąd to wie?Jest przecież tak ,,bystry'' jak zwykle. Hokage mu powiedział?Obejrzał pomnik poległych bohaterów, zobaczył nazwisko Kushiny i dostał wyjątkowego olśnienia(tyle razy widział zdjęcie Minato a nigdy się nie zastanowił czemu są do siebie tak podobni ale tu chyba zdjęcie Czwartego dopiero zobaczy)?
    O tak, łóżko i kołdra posiadają wyjątkową wszechmoc...
    Kyuubi jeszcze pozna co to prawdziwy ból kiedy będzie mu musiał tłumaczyć trudniejsze zagadnienia z Akademii takie jak zaawansowane taktyki czy też matematykę(były z tego pytania na egzaminie na chuunina więc uważam, że coś takiego było). Ciekawi mnie kiedy Naruto odkryje,że istnieje coś takiego jak biblioteka i że tam można zdobywać wiedzę oraz jak się Kyuubi uspokajał kiedy go Naruto skrajnie denerwował-oddychanie, liczenie do dziesięciu, powtarzanie sobie, że dzięki temu będzie mógł odpłacić za wszystko Madarze(choć wie, że to ostatnie raczej by mu nie wyszło przez jego sharingan)?
    Podglądanie jako sposób zdobywania wiedzy jest skuteczne w stosunku do taijutsu bo raczej nie wymaga jakiejś wiedzy ani pieczęci, które szybko wykonywane mogą być trudne do zauważenia.Przez podglądanie jouninów w oczach wyganiających zyska z pewnością niezbyt przyjemną reputację ale i tak lepszą od sławy kogoś kto podgląda kobiety w łaźni.Na Maito Gaia zawsze można liczyć w sprawie treningu -z jednej strony szkoda, że nie mógł spędzić więcej czasu w jego towarzystwie bo mógłby się więcej

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój komentarz-ciąg dalszy
    rzeczy nauczyć z drugiej cieszę się, że tylko tyle i nie spodobał się jego strój bo jeszcze Gai mógłby mu go spróbować wcisnąć jako ,,idealny strój dla shinobi''. Dobrze, że kiedy podglądał drużyny nie natrafił na niezadowolonego z zakłócania ich prywatnego treningu członka klanu
    Hyuuga bo gdyby ten chciał mu dać nauczkę to mogłoby się do dla Naruto źle skończyć.Ciekawi mnie czy w jakim stopniu ta zmiana charakteru zmieni jego postępowanie bo tu tego nie widać(przy Hokage był radosny
    jak zwykle).
    Pozdrawiam, weny(większej niż tą, którą dało mi przeczytanie tych trzech rozdziałów i pisanie komentarza) i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno słowo: ŁAŁ! Panie, takie komentarze już widziałem na innych blogach, ale nie spodziewałem się, że i ja takiego otrzymam. Bardzo dziękuję za życzenia i będę się starał je spełnić. Ale pytanie: pisałeś o tym wszystkim, abym wyjaśnił niektóre rzeczy z mojej opowieści? Nie powiem, ale co nie co powinienem wytłumaczyć, ale prosiłbym o prośbę, jeśli ktoś takową chce. Staram się jak mogę, aby sytuacja w opowiadaniu była jasna, żeby nawet świerzak w tych kwestiach miał pojęcie, o czym czyta. W razie czego pisać. Powtórzę raz jeszcze: ŁAŁ!

      Usuń
  5. Jak mam wenę i zastanawiają mnie różne rzeczy to potrafię się rozpisać ale w innych przypadkach piszę raczej lakonicznie. Niektóre rzeczy to były moje wrażenia, inne to pytania - skąd Naruto wie o pochodzeniu z klanu Uzumaki i jak się Kyuubi uspokajał.
    I jestem dziewczyną.
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za "Pana" bardzo przepraszam. Tak się po prostu mówi, więc zrozum zastosowanie tego słowa. Co do pytań: Trzeci mu powiedział, że jest z Uzumaki'ch, gdyż opiekował się nim, a chłopca nie kojarzono z Kushiną, żoną Czwartego. Mógłby być z rodziny, ponieważ ciąża jego matki była tajemnicą. Niewielu o tym wiedziało, a szczególnie mieszkańcy, z racji tego, że była poprzednią nosicielką Kyubi'ego. Co do drugiego: to, jak się uspokajał, zostawiam w wyobraźni czytelników. ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Hej,
    pięknie, Kyuu trenuje Naruto oddając mu część chakry pragnąc się uwolnić, mam nadzieję, że fo tego nie dojdzie... czy trzeci nie widzi tych zmian u Naruto? no i już został przyjęty...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    wspaniale, lis trenuje Naruto oddając mu część swojej chakry, chcąc się uwolnić, czy Hiruzen nie widzi, że zmienia się wygląd Naruto? no i już został przyjęty...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlag, coś mi się zepsuło i nie zauważyłem, że skomentowałaś rozdział. Przepraszam Iza bardzo i wielkie dzięki za komentarz. A co do pytania, to naruto jest ponury wobec wszystkich, ale Trzeci to jego "dziadek", więc zawsze jest u niego wesoły. Dziękuję bardzo i pozdrawiam!!!
      Ps. Teraz muszę uważniej patrzeć, czy ktoś komentuje. :D

      Usuń
  8. Hej,
    wspaniale, Kyuubi trenuje Naruto oddając mu część swojej chakry, ale jak się okazuje tym sposobem chce uwolnić, mam nadzieję, że jednak w przyszłości się zaprzyjaźnià... czy Sarutobi nie widzi tych zmian u Naruto?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wasze komentarze w czymś mi nie pasują. ;) Ale dziękuję! :D

      Usuń