Rozdział 6
Nad
Kumogakure nastał nowy dzień, a w pewnym budynku wybudzała się właśnie pewna
drużyna, w której skład wchodzili dwaj chłopcy oraz dziewczyna. Jeden z nich,
Naruto, powitał świt z uśmiechem na twarzy. Był bardzo radosny, ponieważ mieli
dzisiaj odbyć swój pierwszy wspólny trening z ich mistrzem. O godzinie 9.00
cała trójka spotkała się z Hatake Kakashi’m na śniadaniu, a po skończonym
posiłku mężczyzna oznajmił:
- Słuchać
ferajna, dzisiejszy dzień zaplanowałem tak: wieczorem mamy spotkać się z
Raikage w sprawie odbioru zwoju dla Hokage. Mamy więc kilka godzin, aby
poprawić wasze umiejętności. Kontynuować będziemy również w drodze powrotnej,
dlatego wrócimy do domu trochę później. Czy jest ktoś przeciw? – spytał
uczniów. Sakura zaczęła tłumaczyć, że wolałaby szybciej wrócić do rodziny,
Sasuke tylko burknął i milczał, zaś Naruto stwierdził, że się zgadza. Dla niego
było obojętne, kiedy wrócą, ponieważ nie chciał znów widzieć, jak ludzie go tam
traktują. Z racji tylko jednego głosu przeciw, sensei oświadczył, że zostają z
takim planem. Tak więc wszyscy wstali od stołu, po czym wyruszyli na najbliższe
pole treningowe, które załatwił im mistrz. Gdy byli na miejscu, Kakashi kazał
dzieciom usiąść i słuchać.
- Dobrze,
skoro znam juz wasze umiejętności, chciałbym was nauczyć pewnej przydatnej
rzeczy. Otóż nauczycie się lepiej kontrolować czakrę, aby umieć wejść bez trudu
na drzewo. – oznajmił mężczyzna, jednak trójka genin’ów myślała, że się
przesłyszeli.
- Ale jak
to? Przecież każdy z nas umie wchodzić na drzewa nawet bez użycia czakry. –
Sakura wyjaśniła swoje przemyślenia, a Hatake się uśmiechnął i odpowiedział:
- Aaa,
gomen, gomen(przepraszam)! Zapomniałem wam powiedzieć o najważniejszym. Otóż
nie będziecie używać do tego rąk. – skończył radośnie.
- Przecież
to niemożliwe, sensei! – krzyknął Naruto.
- Jesteś
pewien? – spytał chłopca tajemniczo Kakashi, po czym podszedł on do
najbliższego drzewa i, na oczach zdumionych dzieci, bez użycia rąk wszedł na
wysoką gałąź. – A teraz mi wierzysz?
- Suuper! –
wykrzyczał Naruto. Kakashi z uśmiechem zeskoczył z drzewa i zaczął im
tłumaczyć, na czym to wszystko polega.
- Uwaga, aby
to umieć, należy tak kontrolować czakrę, aby skupić ją w swoich stopach. Dzięki
temu będziecie mogli przyczepić się do byle jakiego przedmiotu, jednak to
wymaga dużej koncentracji. – wyjaśnił sensei – Tak więc koniec teorii! Wy
idźcie ćwiczyć, a ja pójdę coś załatwić! – zakończył i żwawym krokiem ruszył w
stronę wioski. Naruto nie był z tego faktu zadowolony, ponieważ nie rozumiał
całkowicie, jak ma się za to zabrać.
- Taa,
jasne. Jestem pewien, że pójdzie teraz na jakąś ławeczkę i zacznie czytać te
swoje zboczone książki. – stwierdził blondyn, a reszta się z nim zgodziła, po
czym razem rozpoczęli trening.
Okazało się,
że to nie było wcale takie proste, jak się wydawało po pokazie mistrza. Po
wielu próbach tylko Sakurze udało się wejść dość wysoko, za to chłopcy nie
potrafili dojść nawet do pierwszych gałęzi. Dzięki takiej sytuacji obaj zaczęli
rywalizować, który pierwszy wejdzie na szczyt. Po kilku godzinach przyszedł w
końcu ich mistrz. Pochwalił on umiejętności Haruno, a chłopakom zdradził parę
wskazówek. Do wieczora zdołali oni wejść na środkową wysokość drzewa, a Sakura,
której udało się wdrapać na sam szczyt, rozpoczęła z Kakashi’m naukę stania na
wodzie, co było bardziej skomplikowane. Jednak nie mieli już czasu na
dokończenie, ponieważ musieli już iść do biura Raikage.
* * *
Gdy weszli
do środka, czekał już na nich mężczyzna ze zwojem w ręce.
- Witam,
Raikage. Przychodzimy po odbiór zwoju z
odpowiedzią dla naszego Hokage. – oznajmił Kakashi.
- Odpowiedź
mam tutaj,… – wskazał na zwój – …ale mam do was też inną sprawę. Otóż pewna
rodzina przyszła dzisiaj rano do mnie, aby uzyskać pozwolenie na wyprowadzkę z
wioski. Postanowili oni zamieszkać w Konoha. – Hatake zaczął się domyślać, co
Kage będzie od nich chciał.
– Skoro macie już odejść z wioski, to bardzo byłoby
mi na rękę, gdybyście mogli towarzyszyć im jako eskorta. Prosili mnie o to, a
wy najlepiej się do tego nadajecie.
Kakashi
rozmyślał, czy warto posłuchać Kage i spełnić jego prośbę. Jeśli odmówi, to
może tylko pogorszyć relację pomiędzy wioskami, a tego nie chciał. A jeśli się
zgodzą, to będą musieli pozostać jeszcze kilka dni w Kumo. Druga opcja wydawała
się korzystniejsza, ponieważ będzie mógł przez ten czas więcej nauczyć swoich
uczniów.
- Zgadzamy
się na pańską propozycję. – odpowiedział Hatake.
- Doskonale!
Ci ludzie będą gotowi za 3 dni. Do tego czasu możecie nadal mieszkać w
wyznaczonym hotelu. – odrzekł zadowolony Raikage, po czym machnął w ich stronę
ręką. Był to koniec wizyty, dlatego też drużyna 7 wróciła do aktualnego
mieszkania.
Trzy dni później:
Przez te 3
dni nie działo się nic ciekawego z drużyną 7. Naruto i Sasuke zdołali w końcu
wejść na szczyty swoich drzew, a Sakura potrafiła stać już na powierzchni wody.
Była z siebie zadowolona, ponieważ potrafiła właśnie więcej od chłopaków.
Nadszedł w końcu
czas, aby pójść na spotkanie z Kage. Uzgodnił on z Kakashi’m, że spotkają się
już przy bramie wioski. Spakowali więc swoje rzeczy i ruszyli na miejsce. Gdy
dotarli, zobaczyli tam Raikage, a blisko niego znajdowały się trzy osoby. Było
to w podeszłym wieku małżeństwo oraz młoda dziewczyna. Naruto zauważył z
zaskoczeniem, że przed sobą widział Uchiha Natsumi. Bardzo zdziwił go ten fakt,
ale stwierdził po chwili z uśmiechem, że los zaczął mu sprzyjać. Był pewny, że
gdy Sasuke dowie się, że należy ona do jego klanu, to na pewno będzie chciał
się z nią zaprzyjaźnić. Konoszanie zapoznali się z rodziną Natsumi, odebrali
zwój od Raikage, po czym wyruszyli razem w drogę.
* * *
Przez
pierwsze kilometry blondyn zapoznawał się z nowopoznaną koleżanką. Dowiedział się,
że gdy miała 4 lata, jej rodzice przeprowadzili się do Kumo, ale po dwóch
latach mieszkania tam oni zginęli w czasie misji. Od tamtego czasu przygarnęła
ją teraźniejsza rodzina i była z nimi szczęśliwa. Naruto postanowił powiedzieć
teraz Sasuke prawdę, jednak nie dano mu tego zrobić.
- Padnij!!!
– krzyknął nagle Kakashi, po czym przysłonił małżeństwo własnym ciałem. Z
krzaków wyleciały kunai’e, które miały przyczepione do siebie wybuchowe kartki.
Nastąpiła mała eksplozja, a mężczyzna znikną dzieciom z oczu.
-
Kakashi-sensei! – krzyknęła cała grupa genin’ów, przestraszona nagłym atakiem i
zniknięciem mistrza
- Spokojnie,
nic mi się nie stało. – usłyszeli głos za sobą. Zza drzewa wyłonił się cały i
zdrowy Kakashi, prowadząc przerażone małżeństwo. Okazało się, że użył on
podmiany, dzięki czemu uniknął ataku, przenosząc również starsze osoby.
Gdy wszyscy
spojrzeli na miejsce wybuchu, z dymu wyłoniło się właśnie dwoje dorosłych
ludzi. Byli to wysocy mężczyźni, jeden szatyn, a drugi białowłosy. Mieli na
sobie długie, czarne płaszcze, obcisłe koszule z krótkim rękawkiem oraz dresy.
Różnili się między sobą tylko kolorem ubrań. W końcu odezwał się szatyn:
-
Przepraszamy was za wtargnięcie, ale mamy pewną sprawę. Otóż mnie i mojemu
bratu bardzo zależy na pewnym dziecku, które z wami aktualnie podróżuje. Jeśli
więc nie oddacie nam tego Uchiha po dobroci, to najpierw was zabijemy, a potem
sami je sobie weźmiemy. – zaśmiał się wraz z towarzyszem, a po jego słowach
odezwała się głośno Sakura:
- Czego
chcecie od Sasuke-kun?! – krzyknęła przerażona, a szatyn zdziwił się na jej
słowa:
-
Powiedziałaś: Sasuke? Przecież to męskie imię. Otrzymaliśmy informację, że tym
dzieckiem jest czarnowłosa dziewczyna. – odpowiedział mężczyzna, a po jego
słowach wszystkich wmurowało. Jedyną dziewczyną, która miała czarne włosy w tej
grupie, była Natsumi. Naruto nie tak wyobrażał sobie wyznanie prawdy. Sasuke
wyglądał, jakby nie mógł uwierzył w usłyszane przed chwilą słowa. Ona i on
równocześnie spojrzeli na siebie, a dla obojga był to szok, że są z jednego
klanu. Nie mieli jednak czasu, aby to przemyśleć, ponieważ odezwał się drugi
przeciwnik.
- A to nam
się trafiło! Zamiast jednej osoby z klanu Uchiha, to mamy dwie! Jeśli to się
nie nazywa szczęście, to już nie wiem, co to może być. Zgadzasz się, bracie?
- Masz
całkowitą rację. Lepiej być nie mogło.
- Radzę wam
przemyśleć swoje zachowanie. – odezwał się Kakashi, zaskakując tym dwóch
mężczyzn. – Nie myślicie chyba, że tak łatwo ją wam oddamy – dokończył ze
spokojem siwowłosy. Przeciwnicy przez chwilę obserwowali jounin’a, gdy nagle
odezwał się szatyn.
- Ty…, chyba
o tobie gdzieś słyszałem. – „Białe włosy,
opaska Liścia przykrywająca oko i maska na twarzy. To musi być on.” – Czy
ty nie jesteś przypadkiem Hatake Kakashi, zwany „Kopiującym Nina” z Konohy? –
zapytał.
- Rany,
rany! Moja sława mnie prześciga. – odrzekł z przepraszającym uśmiechem. – Za to
ja was kojarzę z książki Bingo(zbiór poszukiwanych lub zbiegłych ninja). –
dokończył poważniejąc, a mężczyzna uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie spodziewałbym
się, że spotkam tutaj taką osobistość! Będzie o wiele ciekawiej, jeśli będę
walczył ze słynnym Kopiującym Ninja. Bracie, ty zajmij się smarkaczami! Ja zaś
zatańczę sobie razem z Hatake. – rzekł szatyn do białowłosego.
- Ej, a
dlaczego niby Ty?! – zapytał wściekle drugi, a brat obrzucił go surowym
spojrzeniem.
- Ponieważ
jestem starszy i silniejszy, więc nie pyskuj mi teraz, tylko zajmij się
małolatami! – odpowiedział złowieszczo bratu, który umilkł i tylko warczał pod
nosem. W miedzy czasie Kakashi rozmyślał nad położeniem jego drużyny.
- „Jest źle. Obaj są silni, ale powinienem
poradzić sobie z nimi, jeśli odciągnę ich od siebie i zajmę się z każdym osobno.
Wystarczy tylko, żeby dzieciaki wytrzymały dostatecznie długo na mój powrót.
Ahhh, a miała to być spokojna misja C.” - skończył niezadowolony, po czym
odezwał się do uczniów. – Słuchajcie, postaram się szybko skończyć walkę z
jednym z nich i pomóc wam z tym drugim. Musicie go tylko zatrzymać i wytrzymać
dostatecznie długo. Tylko nie pakujcie się niepotrzebnie w kłopoty, jasne?! –
spytał z naciskiem. Cała trójka pokiwała głowami.
-
Zaczynajmy!!! – krzyknął szatyn i zaatakował kunai’em Kakashi’ego, jednak ten
zablokował cios swoim ostrzem. Przeciwnik od razu wykonał pieczęcie: - Suiton: Mizuranppa!
– krzyknął i wypuścił strumień wody z ust w stronę Hatake. Użył do tego
większej ilości czakry, dlatego też siła jutsu była większa. Kakashi uniknął
jednak ataku i zaczął się oddalać od reszty grupy, a szatyn ruszył za nim w
pogoń.
- A więc
zostaliśmy sami. – stwierdził od niechcenia drugi brat do młodych. Trójka
genin’ów wiedziała, że zabawa dobiegła końca. Ich przeciwnikiem był wyszkolony
jounin, więc szanse na zwycięstwo były bardzo małe, jednak nie zamierzali się
oni poddać.
W końcu
Naruto ruszył razem z Sasuke na białowłosego. Obaj zaatakowali równocześnie,
ale ich ciosy zostały sparowane. Ponowili atak, ale przeciwnik go uniknął.
Wymieniali tak przez chwilę ciosy, ale żaden z nich nie zdołał dotrzeć do celu.
Za to oni oberwali już kilka razy od mężczyzny, który jednak najwidoczniej nie
traktował ich poważnie. Postanowili więc zmienić taktykę, nie zauważając nawet,
jak bardzo stali się zgrani.
- Kage
Bunshin no Jutsu! – krzyknął Naruto, tworząc wokół siebie dziesięć klonów,
które rzuciły się wspólnie na przeciwnika.
- „Kage Bunshin w tym wieku? Ciekawy dzieciak.”
– stwierdził w myślach mężczyzna. – To na mnie nie zadziała! – odezwał się na
głos, po czym zamachnął się i pokonał jednym ciosem połowę klonów, które
zniknęły w obłoku dymu.
- TERAZ,
SASUKE!!! – ryknął blondyn, a Uchiha skinął głowę i wykonał pieczęcie.
- Katon: Housenka no Jutsu! – krzyknął
chłopak, wypuszczając z ust kilkanaście małych kul ognia.
- „Nieźle, zrobili zasłonę dymną z klonów, abym
nic nie mógł zobaczyć.” – skomentował mężczyzna, po czym skoczył w bok z
zamiarem uniknięcia techniki czarnowłosego.
- Fuuton:
Daitoppa! – mężczyzna ze zdziwieniem zauważył, jak przed nim pojawia się nagle
blondyn. Chłopak wykonał ruch ręką i posłał silny podmuch wiatru w stronę
przeciwnika. Nie był to na tyle potężny cios, aby go zranić, ale pokierował go
z powrotem w ogniste kule Sasuke. Nastąpiła eksplozja, a po opadnięciu kurzu,
genin’i ujrzeli w jej centrum płonącą kłodę.
- Suiton: Suikoudan
no Jutsu! – usłyszeli obaj z pobliskiego drzewa, na którym znajdował się
mężczyzna. Blisko nich znajdowało się małe jeziorko, z którego wyłonił się duży
wir, który pomknął w stronę chłopaków, którzy z powodu zaskoczenia nie byli w
stanie uniknąć ataku. Technika przeciwnika zmiotła ich w niedaleki las,
niszcząc po drodze kilka drzew. Nukenin(zbiegły ninja) stwierdził, że już tak
łatwo nie wstaną, dlatego też postanowił zająć się dziewczyną.
-
Sasuke-kun! – krzyczała zrozpaczona Sakura, rozglądając się z miejsca na pobojowisko.
Nie miała pojęcia, czy jej ukochany przeżył ten atak, przez co tylko bardziej
się niepokoiła. Gdy jednak spostrzegła, że przestępca się do niej zbliża,
przeraziła się nie na żarty. Mimo to przyjęła postawę obronną i czekała na
swojego przeciwnika.
- A więc
zostałaś już tylko ty. Na moje oko nie jesteś silna. – stwierdził mężczyzna, a
jego słowa uraziły Haruno.
- W obronie
Sasuke-kun mogę nawet umrzeć! – odrzekła stanowczo, wywołując uśmiech u
mężczyzny, który odpowiedział.
- Odważna
postawa, jednak niewiele mnie ona obchodzi, ponieważ nie ty jesteś moim celem.
– rzekł w jej stronę, po czym zadał jej szybki cios w brzuch. Różowowłosa
zdołała jedynie stęknąć boleśnie, po czym upadła zemdlona na ziemię. Białowłosy
zaś ruszył od razu na Natsumi, a ta z przerażenia zaczęła się oddalać od niego.
Nie uczyła się dotychczas żadnych technik ani ogólnych nauk shinobi, dlatego
więc czuła się całkowicie bezsilna wobec przestępcy. Mężczyzna jednak dogonił
ją szybko i złapał za drobną rękę.
- PUSZCZAJ
MNIE! – krzyknęła przerażona, irytując już lekko wkurzonego białowłosego.
- Cicho
bądź! Zabieram cię ze sobą! – odrzekł wściekły, po czym pociągnął ją do siebie.
Dziewczyna jednak nie zamierzała iść po dobroci, dlatego też próbowała się
wyrwać z rąk porywacza. Nukenin w końcu nie wytrzymał i uderzył ją w głowę z
dużą siłą, tak że wylądowała na pobliskim drzewie, po którym zsunęła się
oszołomiona.
-
NIEEEEEEEEE!!! – mężczyzna usłyszał nagle głośny krzyk za sobą. Gdy jednak
próbował się odwrócić, poczuł silne uderzenie na swoich plecach, które
wyrzuciło go na najbliższe drzewa. Gdy wstał wreszcie na nogi, zszokowany
wypluł krew ze swoich ust, po czym spojrzał w końcu za siebie, a na jego twarzy
pojawił się strach.
Przed
pobojowiskiem ujrzał dwóch chłopców, którzy patrzyli na niego z czystym mordem
w oczach. Jednak nie to go przeraziło u genin’ów. Każdy z nich miał inny
kształt oczu, zupełnie nie pasujący do żadnego dziecka. Blondyn posiadał
czerwone źrenice ze szparkami niczym zwierzę, a szatyn również czerwone z dwoma
czarnymi łezkami.
W głowie
mężczyzny od razu pojawiło się wyjaśnienie. – „To jest SHARINGAN! Jednak ta mała nie kłamała, on rzeczywiście jest z
klanu Uchiha. Ale tego wzoru u drugiego nie znam. Kim on jest i co to są za
oczy?” – zapytał siebie w myślach. Poczuł lekki niepokój, ponieważ czuł
nagły wzrost czakry genin’ów. Nagle obaj chłopcy zaatakowali, a co mężczyzna
zauważył od razu z zaskoczeniem, ich szybkość, zwinność, a po chwili również
siła ciosu była znacznie większa niż poprzednio, dzięki czemu już po krótkiej
potyczce udało im się go trafić. Naruto wytworzył kolejną zgraję klonów, które
ze zdwojoną mocą zaatakowały przeciwnika. Nukenin był już trochę wyczerpany tą
walką, dlatego też postanowił to wreszcie zakończyć, wykonując jedną z
najsilniejszych na jego poziom technik.
-
Suiton: Suiryuudan no Jutsu! – z
pobliskiego jeziora wystrzelił długi, wodny smok, którego skierował na klony
Naruto, niszcząc je za jednym zamachem.. Mężczyzna powtórzył technikę, po czym
cisnął ją w stronę chłopaków, którzy na ten widok postanowili zjednoczyć siły.
- Katon:
Gōkakyū no Jutsu!
- Fuuton:
Kamikaze!
Krzyknęli
razem, po czym skierowali obie techniki w stronę nadciągającego smoka. Sasuke
wytworzył wielką kulę ognia, a Naruto małe tornado. Gdy ich techniki się
złączyły, powstał ogromny ognisty strumień, który zderzył się z wodą techniką.
Nastąpił wybuch, po którym całą okolicę zasłoniła para wodna. Nukenin
zastanawiał się, czy udało mu się ich w końcu wykończyć, gdy nagle po dwóch
jego stronach z dymu wyłonili się genin’i. Sasuke zaatakował przeciwnika
kunai’em, jednak mężczyzna go odbił, po czym uderzył szatyna szybkim ciosem w
brzuch, a Naruto tymczasem składał w międzyczasie pieczęcie:
- Raiton: Gufutenka!
– krzyknął i ze złączonych dłoni wystrzelił błyskawicę w stronę zaskoczonego
przeciwnika. Technika jednak minęła mężczyznę o włos, a całkowicie wyczerpany
Naruto upadł zemdlony na ziemię. Nukenin westchnął uspokojony, po czym cisnął
młodzież w stronę ich przyjaciółek.
- Nie
najgorzej, dzieciaki. Nieźle mnie zmęczyliście, ale to jednak wciąż było za
mało, aby mnie pokonać. Szkoda marnować takiego talentu u takich dzieci, ale
nie zamierzam ryzykować i pozostawić was tutaj żywych, żebyście kiedyś
przypadkiem nie sprawiali podobnych problemów. – stwierdził mężczyzna,
składając pieczęcie, gdy nagle poczuł silne uderzenie na swoich plecach,
dosłownie zdmuchując go w las. Siła była tak wysoka, że nukenin zatrzymał się
dopiero przy trzecim, przełamanym w pół drzewem. Gdy w końcu udało mu się wyjść
spod tych połamanych pni, spojrzał on wkurzony na sprawcę, jednak błyskawicznie
zdrętwiał na ten widok, całkowicie przerażony. Przed nim stał sam wielki
Raikage, w towarzystwie dwójki ANBU, uzbrojonych w katany, którzy rozglądali
się czujnie dookoła. Obraz straszliwego odebrał nukenin’owi mowę.
-Ra-rai-ka-ge!
– wyjąkał przerażony, a olbrzym spojrzał na niego groźnie.
- Ja cię
kojarzę, chłystku! – krzyknął potężnie, jeszcze bardziej przerażając
białowłosego. – To TY i TWÓJ BRAT jesteście odpowiedzialni za nielegalny handel
w MOJEJ WIOSCE! Przez was i wasze środki wielu moich shinobi leży teraz w
szpitalu, przez co jesteśmy mocno osłabieni! I to wyłącznie WASZA SPRAWKA! –
był naprawdę wściekły, a z jego oczu niemal dosłownie sypały się iskry. Nukenin
nie zastanawiał się długo, postanawiając szybko stamtąd uciec. Starcie z
Raikage to ostatnie, czego by chciał, gdyż zakończyła by się jego
natychmiastową śmiercią.
- Jeżeli
myślisz, że zdołasz przede mną uciec, to się grubo MYLISZ! – ryknął kage, a w
tej samej chwili jego ciało okryła niebieska, elektryczna powłoka. Była to jego
charakterystyczna technika, zwiększająca znacznie siłę oraz szybkość, czyniąc
go szybkim niczym błyskawica. Nastąpił błysk, a przerażony nukenin już leżał na
ziemi martwy, przygnieciony potężną dłonią stojącego nad nim Raikage.
Mężczyzna
wyprostował się i anulował technikę, po czym spojrzał w stronę grupy genin’ów z
Konoha. Chłopcy byli nadal przytomni i z niedowierzaniem obserwowali całą akcję
z udziałem Raikage.
- „A więc to jest moc na poziomie KAGE!” –
pomyśleli obaj, nie mogąc wyjść z podziwu i szoku. Nagle z lasu wybiegł
pośpiesznie Kakashi, dysząc lekko ze zmęczenia. Jego przeciwnik był
potężniejszy niż myślał, ale ostatecznie udało mu się go zabić za pomocą jego
unikatowej techniki. Szaro-włosy stanął gwałtownie w miejscu, po czym
zszokowany zaczął rozglądać się po pobojowisku. Nie spodziewał się ujrzeć tutaj
takich zniszczeń, a już w szczególności zaskoczył go widok Raikage, stojącego
na samym środku tego miejsca.
-
Raikage-sama? Co pan tutaj robi? – spytał zaskoczony Hatake.
- Macie
szczęście, że po waszym odejściu musiałem załatwić kilka spraw przy bramie
wioski. Gdy usłyszeliśmy wybuchy z kierunku, w którym poszliście, od razu
wezwałem wsparcie i ruszyłem za wami. Skorzystałem na tym, gdyż dorwałem tego,
który mocno zaszkodził mieszkańcom mojej wioski. – wyjaśnił swoje pojawienie
Raikage, a po chwili milczenia krzyczał w stronę Hatake. - Kakashi! Wiesz,
gdzie znajduje się jego brat?! Ta dwójka zawsze działała razem!
- Tak, leży
tutaj niedaleko. Z małą trudnością udało mi się go pokonać. – odpowiedział z
lekkim uśmiechem Hatake.
- Dobra
robota, Kakashi! Takie szumowiny nie mają prawa szwendać się po świecie. –
pogratulował zadowolony Kage. W następnej chwili obaj spojrzeli na leżących
niedaleko genin’ów. – Zastanawia mnie siła tamtej dwójki, Kakashi. Zdołali
nieźle zranić tamtego głupca, a mimo wszystko należał on do kategorii A.
- Tak, też
jestem tym zaskoczony. – zgodził się Kakashi. Nie mógł dociec, jak zdołali tak
długo wytrwać w walce, gdy nagle w oczach Sasuke ujrzał blask Sharingan’a. – „Udało mu się aktywować Sharingan?! To mogłoby
dać im pewną przewagę, ale mimo to wciąż nie byliby w stanie tak konkurować z
tym mężczyzną.” – skomentował w myślach, po czym on spojrzał na Naruto.
Tutaj Kakashi doznał szoku i przerażenia, ponieważ ujrzał u niego oczy, które
widział tylko raz w życiu, a zapamięta je pewnie do końca swojego życia. – „KYUBI?! Czyżby zdołał przejąć kontrolę nad
chłopakiem?!”- przeraził się szaro-włosy, jednak gdy spojrzał ponownie na
blondyna, znów ujrzał jego naturalne, błękitne oczy. Kakashi zastanawiał się,
czy mu się to przypadkiem nie przywidziało, ale po chwili stwierdził, że
później się nad tym pomyśli. Najpierw musiał zająć się stanem swoich uczniów,
dlatego też zwrócił się do przywódcy wioski Kumo.
- Wygląda na
to, że znów będziemy musieli się u was zatrzymać. – stwierdził z
przepraszającym uśmiechem Hatake, na co Raikage również się uśmiechnął, po czym
kazał swoim ANBU wziąć dzieci do szpitala. Zaś starsze małżeństwo przeżyło
tylko lekki szok, spowodowany niedoszłą próbą porwania ich adoptowanej córki.
Oprócz tego nic poważnego im się nie stało.
* * *
Naruto wraz
z przyjaciółmi przebywał w szpitalu równy tydzień. Przez cały ten czas chłopcy
zdążyli się podzielić swoimi przeżyciami z ostatniej walki, a później kłócili
się, kto okazał się wtedy z nich silniejszy. Dziewczyny jednak nie pamiętały
późniejszych akcji, dlatego też nie wtrącały się do ich dyskusji.
W końcu nadszedł czas ich zwolnienia ze szpitala. Kakashi nalegał, aby szybko wyruszyć z powrotem do Wioski Liścia, ponieważ ta misja zbyt długo im już trwała. Pożegnali się więc z Raikage u bramy Kumo, po czym cała grupa ruszyła ochoczo w stronę starego i, dla niektórych, nowego domu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podobało i miło spędziliście te kilka minut lektury. Ponownie bardzo bym prosił o komentarze. To nie boli, a może dowiem się od was czegoś, co pozwoli mi ulepszyć treść i fabułę. Ale nie zmuszam. Cześć i dobranoc!
Trochę dziwnie mi się czyta o rozwijaniu umiejętności ninja przebywając jako goście w innej wiosce shinobi ale nie robią niczego specjalnie podejrzanego więc nie mają podstaw by im przeszkadzać choć pewnie obserwują ich cały czas. Podobał mi się ich trening - dzięki niemu nauczą się lepiej kontrolować własne chakry prócz wchodzenia na drzewa i jest on wstępem do nauczenia się przemieszczania się skokami po drzewach i dachach oraz chodzenia na wodzie, również cieszy mnie kontynuacja treningu przez Sakurę - podstawowe zastosowania chakry to jedyne co ona teraz umie zastosować w walce.
OdpowiedzUsuńCiekawie wyszło z tą przeprowadzką - adopcyjni rodzice mogli chcieć się przeprowadzić do Konohy z wielu powodów(chociażby ekonomicznych - możliwości zdobycia lepszej pracy), wiedzą też zapewne, że Natsumi zostanie przyjęta chętnie i uznana za swoją w końcu jest Uchihą(i to też pewnie było dodatkowym argumentem za przeprowadzką właśnie do Kohohy)a wracająca Drużyna 7 stanowiła doskonałą eskortę dla nich podczas przeprowadzki więc chcieli(bądź Raikage chciał) skorzystać z okazji. Gdyby podróżowali samotnie mogło na nich czyhać wiele niebezpieczeństw - moc Sharingana jest powszechnie znana a jeszcze dziewczynka, która nie umie walczyć(mogli o tym wiedzieć) a ma potencjał by aktywować swoje oczy ma dużą szansę na zostanie porwaną, ma szansę zostania dobrym wojownikiem - to mogło być zlecone nie tylko przez jakąś przestępczą organizacje ale i przez jakąś osadę shinobi lub też zwyczajnie wyczuli okazję i chcieli tylko jej oczu by mieć je dla siebie, zleceniodawcy lub dla tego kto da najwięcej za oczy(do przeszczepu lub do słoika - pod tym względem to mogli nawet być przez Danzou podpuszczeni;w Kiri kiedyś jak zabili kogoś z trzonu klanu Hyuuga to od razu przeszczepili oko Ao). Podczas walki członkowie Drużyny 7 zbytnio się nie popisali - nie przyczynili się za bardzo do pokonania przeciwnika(oprócz Kakashiego, choć wiem, że od nich był o wiele silniejszy i za wiele by nie zdziałali) ale w Naruto obudziła się za to chakra Lisa(pomogła mu w walce oraz Kakashi ją zauważył co może za skutkować w przyszłości),Sasuke aktywował sharingan a Sakura...mam nadzieję, że los jaki ją spotkał i słowa tamtego nukenina będą dla niej motywacją do nauki.
Myślę, że Natsumi zapozna się z Sasuke ale nie zaprzyjaźnią się przez różnice w ich charakterach i przeszłości(nie mają za wiele wspólnego oprócz pochodzenia) - ona nie jest ninja i jest za nieśmiała by narzucać się skutecznie Sasuke, on ją zapewne nie uzna za irytującą(nie jest jego fanką) ale za słabą cieleśnie i duchowo a przez to niegodną uwagi(ma swój cel do którego dąży i nie będzie poświęcał jej uwagi ).
Uwagi - nazywanie Naruto, Sasuke i Sakury dziećmi - są młodzi, niedoświadczeni i niedojrzali psychicznie ale są już nastolatkami i są na tyle duzi by ich tak nazywać, Sasuke ma czarne włosy - jest brunetem a nie szatynem.
Pytania - czy Sasuke był tak zaskoczony na wieść o Natsumi bo nie przyglądał się jej za bardzo i uznał łączące ich podobieństwo fizyczne za dzieło przypadku(wiadomy mi jest jego stosunek do ludzi ale jako ninja powinien uważnie obserwować otoczenie i dostrzec jej urodę) i czy w tej skali niebezpieczeństw to jest identycznie jak z misjami(w sensie C-napastnik cywilny/mało niebezpieczny ninja, B-nukenin o umiejętnościach chunnina, A-nukenin o umiejętnościach jounina)?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Z tym czarnowłosym i szatynem to dzięki wielkie! Teraz dopiero sprawdziłem, a dotąd myślałem, że szatyn=czarnowłosy. Dzięki, postaram się to poprawić.
UsuńMoże są nastolatkami, ale w oczach mężczyzny, doświadczonego ninja, są wciąż dziećmi. Powiedziałabyś do takiego nastolatka, który próbuje ci przyłożyć: "ty nastolatku", skoro ty z jedną ręką możesz go pokonać? W takich przypadkach mówi się nawet "smarkaczu" przy przypływie złości.
Odpowiedzi:
1) Tak, gdyż jak napisałaś, raczej nie patrzy na inne osoby, dopóki nie będzie miał dobrego powodu. Nawet u Naruto ona tylko mu przypominała Sasuke, a gdyby się nie przedstawiła, to by o niej po prostu zapomniał po wyjściu z baru.
2) Coś ten te gest. D-misje w obrebie wioski, przynieść, podaj, pozamiataj. C-wyjście z wioski, niebezpieczeństwa brak lub tylko "bandyci". B-tu już możliwość wystąpienia ataku przez shinobi, ale raczej na poziomie chunin'ów. A-walka gwarantowana na 100%, wyszkoleni jounini. i S-shinobi z unikatowymi zdolnościami (tylko oni takie posiadają i są szczególnie niebezpiecznie). Ty zaczęłaś, ja rozwinąłem.
Mam nadzieję, że rozdział się mimo wszystko podobał i w miarę jasno wszystko wytłumaczyłem. Pozdrawiam!
Ps. Albo poprawka: w sprawie koloru włosów, to jest to sporne. Jeszcze poszperam i zdecyduje, czy Sasuke pozostaje szatynem, czy zmienię go na bruneta.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńtak, tak akurat osoby, które mają eskortować do Konohy to Nanami, Sasuke i Naruto w tej walce połączyli siły, a sama walka to rewelacyjnie wyszła, zastanawiam sie czy Kakashi doniesie, że Naruto miał oczy Kyuubiego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Odpowiedź w następnym rozdziale. :D
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, akurat wśród osób, które mają eskortować do Konohy jest Nanami, rewelacja istna rewelacja Sasuke i Naruto w tej walce połączyli siły, a sama walka... pięknie wyszła... zastanawia mnie kwestia czy Kakashi doniesie, że Naruto miał oczy Kyuubiego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Dzięki za komentarz! :D
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, no i akurat wśród osób, które ma nasza drużyna eskortować do Konohy jest Nanami, miło widzieć, że Sasuke i Naruto w tej walce połączyli siły, a sama walka... wspaniale wyszła...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
BARDZO dziękuję za miłe słowa. :)
UsuńPozdrawiam!!! ;)