niedziela, 19 lutego 2017

Rozdział 8

Witam, witam i o zdrowie pytam! Oto na wasze ręce kładę kolejny rozdział mojej wersji Naruto. Niedawno zauważyłem, że liczba wyświetleń osiąga już 1500. No, nie powiem, że jestem zaskoczony, choć nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Oczywiście wiem, że na wielu blogach po takim czasie wyświetleń jest dużo więcej, ale nie mam na co narzekać. Dziękuję, że chociaż tutaj zaglądacie i czytacie te moje wypociny. Bardzo jest mi miło. 
A więc bez dalszego słodzenia! Przeczytaj, oceń, SKOMENTUJ (proszę)!!!

Rozdział 8


Nadszedł dzień drugiej części Egzaminu na Chunin'a. Wszyscy genin'i, którzy biorą w nim udział, zebrali się przy wyznaczonym punkcie. Za ogrodzeniem, przy którym stali, ciągnął się Las Śmierci - miejsce idealne, aby sprawdzić swoje umiejętności shinobi. Naruto z przyjaciółmi czekał, aż rozpocznie się egzamin. To by była świetna okazja, aby pokazać innym swoje umiejętności,… i zrównać Sasuke z ziemią. Na szczęście ta chwila nadeszła i już musieli słuchać zasad. Anko wytłumaczyła, że każda drużyna otrzymuje jeden zwój: Ziemi albo Nieba. Ich zadaniem jest zdobycie przeciwnego zwoju od innej drużyny. Mają na to 3 dni i muszą w tym czasie dotrzeć do wieży w środku lasu. Było więc to, na co liczył Naruto i Sasuke: WALKA DO UPADŁEGO! Nie trzeba było im więcej powtarzać.


Po otrzymaniu zwoju, ustawili się w odpowiednich punktach przy ogrodzeniu. Usłyszeli sygnał i wbiegli w las. Rozpoczął się egzamin na przetrwanie!


W czasie pierwszej godziny drużyna 7 skakała z drzewa na drzewo, szukając jakiś przeciwników. Sasuke cały czas obserwował otoczenie i był czujny. Nie należało to do łatwych zadań, ponieważ non stop próbowała go zagadnąć Sakura, która olała niebezpieczeństwo, aby zbliżyć się do czarnowłosego. Za to Naruto próbował robić to samo co przyjaciel, ale był zbyt pobudzony faktem, że może w końcu sprawdzić, co potrafi. Taka okazja przydarzyła się już w następnej godzinie.


* * *

Mieli właśnie skoczyć na kolejne drzewo, gdy nagle wpadli w pajęczą sieć. Co było dziwne, nie miała ona standardowych rozmiarów.


- No żesz, akurat w takim momencie musieliśmy na coś wpaść. – skomentował swoje położenie Naruto. – Sasuke, to ty nam kazałeś iść w tę stronę, więc to twoja wina.


- Moja wina?! A skąd miałem wiedzieć, że tu akurat jest jakaś pajęczyna? – powiedział niezadowolony chłopak. Blondyna przez chwile zatkało, ponieważ Sasuke miał rację. Nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ odezwała się Sakura.


- NARUTO BAKA, NIE KRZYCZ NA SASUKE-KUN!!! – ryknęła dość głośno – Sasuke-kun jest zbyt mądry i boski, aby wpaść w taką pułapkę. Jednak czy wam się przypadkiem nie wydaje, że ta pajęczyna jest trochę za duża? – zakończyła z lekkim wahaniem.


- Hmm, prawda. To bardzo dziwn… . – nie dokończył szatyn, ponieważ zdał sobie sprawę, co to oznacza. Naruto przez chwilę patrzył na niego zdziwiony, ale w końcu sam doszedł do podobnego wniosku, co czarnowłosy.


- Musimy stąd jak najszybciej uciekać, tylko po cichu. – rozkazał szeptem Sasuke. Reszta drużyny zgodziła się bez wahania. Sakura nie rozumiała, dlaczego tak jest, ale postanowiła nie pytać (aut. to był jej błąd). Już byli blisko uwolnienia, gdy nagle poczuli drgania sieci. Cała trójka stanęła bez ruchu i bała się odwrócić.


- Wydaje mi się, że nie należało wcześniej tak krzyczeć, Sakura. – skomentował Naruto. Drużyna odskoczyła na inną gałąź i się odwróciła. Przed nimi, w ciemnej koronie drzewa, stał olbrzymi pająk. Był on koloru ciemnej pomarańczy i z owłosionym ciałem. Stał on w cieniu, dlatego widzieli tylko przednią część ciała, ale to wystarczyło, aby stała się jedna rzecz: dziewczyna zemdlała ze strachu. 

Płeć męska starała utrzymać zimną krew, ale nawet oni zaczęli czuć lęk. Nic dziwnego, przeciwnik zdawał się być głodny. W jednej chwili ruszył na dzieciaki. Sasuke odskoczył w bok, a Naruto podniósł Sakurę i z nią zaczął oddalać się z pola walki. Wylądował na ziemi, położył dziewczynę w krzakach i ruszył na pomoc Sasuke. Gdy dotarł na miejsce, szatyn akurat ciskał ognistymi pociskami w pająka. Przeciwnik nie był dłużny i rzucił w chłopaka siecią, która została odrzucona akurat przez Naruto techniką powietrzną. Chłopcy stali koło siebie i obserwowali zwierzę.


- Coś słabo ci idzie, Sasuke. – odezwał się z drwiącym uśmiechem Naruto.


- Huh baka, tylko mi przeszkadzasz. Mogę sam go pokonać, więc odejdź stąd. – odpowiedział szatyn.


- Żeby uniknęła mnie walka? Chyba śnisz! – odrzekł blondyn z uśmiechem, który również pokazał się na twarzy Sasuke. Popatrzyli na siebie, kiwnęli głowami i ruszyli razem do ataku. Walka nie trwała długo. Naruto wykorzystał podział cienia, aby utrzymać pająka w jednym miejscu, a Sasuke użył ognistej kuli, która dosięgła celu. Po otrzymanym ataku pająk był przerażony i czym prędzej uciekł na drzewo. Zadowoleni chłopcy udali się do Sakury. Dziewczyna nadal była nieprzytomna, dlatego ją ocucili. Zaraz po przebudzeniu skoczyła na Sasuke, mówiąc, że ją uratował przed tym potworem. Naruto poczuł się mocno urażony i smutny, ponieważ dziewczyna w ogóle nie zwracała na niego uwagi. Gdy już szatyn zdołał się uwolnić od różowo-włosej, cała drużyna ruszyła na dalsze poszukiwania.


* * *

W tym samym czasie:


Przez las skakała pewna grupa młodzieży. Byli to podopieczni mistrza Guy’a, którzy szukali jakiś przeciwników do walki. Najbardziej napalony był chłopak podobny do swojego sensei'a. Nazywał się Rock Lee. Drugą osobą był czarnowłosy geniusz z klanu Hyuga, o imieniu Neji. Należał do osób ponurych, których nie obchodzą inni ludzie. Trzecim członkiem drużyny była dziewczyna z brązowymi włosami, uwiązanymi w dwa koki. Nazywała się Tenten. Jej styl walki charakteryzował się  wykorzystaniem wszelkiego rodzaju broni, które były zapieczętowane w zwojach i gotowe do użytku. Cała trójka uchodziła za najsilniejszą grupę w Konoha.


Po kilkuminutowym skakaniu wylądowali na ziemi. W następnej chwili z krzaków wyszło troje chłopców. Byli ubrani w niebieskie ciuchy i posiadali opaski wioski Ukrytej we Mgle (Kiri). Stanęli przed Konoszanami i się uśmiechnęli.


- Widzę, że szczęście na sprzyja. Nie minęło dużo czasu, a już mamy okazję zdobyć zwój. Jeśli oddacie go nam, odejdziemy od razu i was nie skrzywdzimy. – zakończył jeden z nich i wyciągnął dłoń w stronę przeciwników. Jako odpowiedź usłyszał radosny okrzyk Lee.


- Ooo, nareszcie możemy z kimś walczyć! Nie mogłem się doczekać, aby pokazać swoją siłę młodości! – krzyknął szczęśliwy i zaczął przygotowywać się do starcia.


- Lee, uspokój się! To nie jest trening, więc się zachowuj. – skarciła go Tenten. Ona nie podzielała entuzjazmu kolegi, więc była ostrożna i skupiona. Jedynie Neji zachował spokojną postawę i nawet nie patrzył na przeciwników.


- To raczej wy powinniście oddać nam zwój i się oddalić. Dacie go nam po dobroci, czy wolicie walczyć? – spytał ze spokojem, ale dobitnie. Genini z Kiri byli zaskoczeni reakcją Konoszan, ale nie zamierzali się poddać.


- Chyba śnisz, że się poddamy! Nie po to przebyliśmy taką drogę, aby teraz stchórzyć. Skoro nie zamierzacie oddać nam zwoju, to zabierzemy go z waszych zimnych ciał! – krzyknął lider i cała trójka rzuciła się na drużynę Guy’a którzy zrobili to samo. Jeden próbował dosięgnąć wodną techniką Rocka, ale uniknął ją zwinnie i z niesamowitą szybkością zbliżył się do przeciwnika, atakując go taijutsu. Główną cechą Lee było to, że nie potrafił używać technik ninjutsu, co automatycznie przekreślało jego marzenie o zostaniu ninja. Jednak się nie poddał i ćwiczył walkę wręcz, co dało skutek, że był najlepszy z taijutsu od genin'ów, czy niektórych chunin'ów. Tak więc ninja z Mgły nie miał z nim szans i po kilku ciosach leżał na ziemi. Neji również miał łatwo, ponieważ wystarczyło aktywować Byakugan'a i użyć Delikatnej Pięści, a chłopak już leżał na deskach. Tenten miała trudniej, ale również sobie poradziła. Lee przeszukał wszystkim kieszenie i znalazł zwój ziemi, którego akurat potrzebowali. W weselszym humorze zaczęli kierować się w stronę wieży.


* * *

Jeszcze gdzie indziej:


Na pewnej polanie siedziała drużyna, w której skład wchodzili Shikamaru, Choji i Ino. Odpoczywali po przebytej drodze i przygotowywali się na ewentualną walkę. Nara jak zwykle leżał na trawce i oglądał chmury, a Choji wcinał 3 paczkę chipsów. Kiepski humor miała jedyna dziewczyna w zespole.


- „Że też musiała mi się trafić taka drużyna. Wiem, że nasze rodziny są zaprzyjaźnione, ale wolałam być w ekipie z Sasuke-kun. Przeklęta Sakura! Dlaczego akurat jej się trafiło zostać przydzieloną z Sasuke-kun?! Pociesza mnie fakt, że jest z nimi ten idiota. Jest tak irytujący, że „wielkie czoło (Sakura)” nie potrafi rozkochać w sobie Sasuke-kun, gdy jest w pobliżu. Sasuś na pewno zakocha się we mnie, jeśli przejdę jak najdalej w tym egzaminie i pokaże mu, jak silna jestem! JUUUUPI! Nie mogę się tego doczekać!” – zakończyła rozmyślanie akurat, kiedy Shikamaru oświadczył, że należy już wyruszać. Z weselszym humorem dziewczyna ruszyła z przyjaciółmi.


* * *

Wracamy do wspaniałej trójki:


Zbliżał się już wieczór, a drużyna Kakashi'ego jeszcze nie spotkała żadnego przeciwnika. Naruto był tym faktem bardzo niezadowolony, ponieważ chciał sprawdzić swoje umiejętności. Przy walce z pająkiem nie miał takiej okazji.


Po paru chwilach zarządzili postój, ponieważ każdy z nich był zmęczony całą podróżą. Po rozpaleniu niewielkiego ogniska, nastąpiła niemała kłótnia.


- Dlaczego to ja mam iść? Zawsze mnie posyłacie po jedzenie, a sami nie potraficie ruszyć tyłków. Może łaskawie „wielki pan Uchiha” pójdzie po coś na ząb?! – spytał z sarkazmem Naruto.


- Naruto baka! Jak śmiesz tak się odzywać do Sasuke-kun?! Ostatnio nas uratował, więc należy mu się odpoczynek. Ty mu nie pomogłeś, więc masz nam coś przynieść. – odrzekła ze złością Sakura.


- „Łatwo jej mówić, bo postawiła złe wnioski, a sama zemdlała ze strachu.” – wymówił to w myślach, bo nie chciał dostać po głowie. Sasuke tylko burknął: - Irytujące.


- Coś ty powiedział, idioto?!


- Jak mnie nazwałeś?


- Mimo, że idiota, to jeszcze jesteś głuchy? – spytał z drwiną Naruto. Zamierzali właśnie wyłożyć swoje racje (kilkoma wybitymi zębami), ale przerwała im Sakura, która zdzieliła w głowę Naruto.


- ZACHOWUJ SIĘ NARUTO!!! Dlaczego nie potrafisz zostawić nas w spokoju? Jesteś bezużyteczny, więc przydaj się w końcu na coś. – krzyknęła Sakura. Naruto zdębiał w jednej chwili. Poczuł się bardzo zraniony i skrzywdzony, dlatego odwrócił się i odszedł od obozowiska. W szoku znajdował się również Sasuke. Kto jak kto, ale i on poczuł, że dziewczyna mocno przegięła. Nie chciał tego okazywać, ale było mu żal blondyna. Sakura zrozumiałaby swoje postępowanie, ale wizja spędzenia tego romantycznego wieczoru z szatynem wszystko przyćmiła.


W tym samym czasie Naruto kroczył przez las kompletnie załamany.


- „A wiec tak o mnie myślą. Że jestem beznadziejny i im przeszkadzam. W ogóle nie doceniają mojej pomocy, choć staram się jak mogę, mimo ich niesprawiedliwości. Sasuke pewnie stoi po jej stronie, ponieważ nie potrafi zaprzeczyć.” – blondynowi aż zachciało się zapłakać – „Czy zawsze tak ze mną będzie? Czy znajdę prawdziwych przyjaciół i będę szanowany w wiosce? Mimo moich chęci, nadal jestem uważany za potwora. Gdyby znali jeszcze ten sekret, to nawet nie chcieliby do mnie podchodzić.” – Naruto kroczył tak przez kilka minut, aż poczuł determinację – „Ale się nie poddam! Będę ćwiczył, stanę się silniejszy i obronię wioskę przed każdym niebezpieczeństwem. Nie zatrzymam się, dopóki nie spełnię swoich marzeń. Przecież taka jest moja droga ninja!” – postanowił chłopak i z poprawionym humorem ruszył w poszukiwaniu jedzenia. Nie zdążył przejść kilku kroków, gdy wtem usłyszał za sobą dziwny dźwięk. Zupełnie jakby coś sunęło po ziemi. Gdy się odwrócił, ujrzał tym razem nie pająka, a olbrzymiego węża. Blondyn obserwował z szokiem przeciwnika i pomyślał.


- „To są chyba jakieś jaja.”


* * *


W tym samym czasie:


W obozie wciąż czekano na powrót Naruto. Dziewczyna w między czasie flirtowała z Sasuke, ale ten był coraz bardziej wkurzony. Zaczynał żałować, że nie posłuchał wtedy blondyna i sam ruszył po żarcie. Gdy już powoli tracił cierpliwość, wyczuł czyjąś obecność. Jedno mógł stwierdzić od razu: to nie był Naruto. Wstał na równe nogi i zaczął się rozglądać. Po chwili ujrzał postać, stojącą na gałęzi nad nimi. Był to wysoki nastolatek, o wyjątkowo obrzydliwej twarzy (aut. To moje zdanie, ale naprawdę wyglądał paskudnie). Uchiha zauważył tylko, że miał w pasie dziwny, fioletowy sznur. 

Przez chwile obserwował intruza, gdy nagle się odezwał:


- No, no, no. Widzę, że szczęście mi sprzyja, akurat was szukałem. – powiedział z dziwnym uśmiechem. Genin'ów zaskoczyła ta wypowiedź.


- Kim jesteś? Co to ma znaczyć, że szukałeś właśnie nas?! – spytał ze złością Sasuke. Nie dość, że ścigają go czasem dziewczyny, to jeszcze płeć męska go szuka. Miał już tego dość.


- Właściwie, to chciałem znaleźć ciebie, Sasuke-kun. Nie jestem nikim konkretnym, ale nazywam się Orochimaru i przyszedłem tu, aby sprawdzić twoją siłę. – odpowiedział słodko przeciwnik. Sasuke był zdziwiony, że szukał go „aby sprawdzić jego siłę”. Był pewny, że w tej wypowiedzi nie ma niczego pozytywnego. Jednak nie zamierzał nic nie robić i odrzekł w stronę Orochimaru.


- Skoro tak bardzo tego pragniesz, to zaczynajmy! – krzyknął i ruszył po pniu w stronę przeciwnika. Już po kilku chwilach zdał sobie sprawę, że to zupełnie inna liga. Nie dość, że nie trafił go ani razu, to sam zebrał ostre baty. Orochimaru unikał zgrabnie każdy jego cios, to sam jeszcze szybciej je zadawał. Ale nie to tak bardzo wkurzało szatyna, ponieważ mężczyzna zwyczajnie sobie z niego kpił.


- Zawiodłem się na tobie. Słyszałem, że klan Uchiha jest najsilniejszy w wiosce, a spotkałem bardziej utalentowane dzieci. – mówił z zadziornym uśmiechem. – Pogłoski lub inne informacje są mocno podkoloryzowane o waszej sile. Nie dziwie się, że w końcu jeden z was nie wytrzymał i wolał wybić klan, iż żyć z takimi słabeuszami w rodzinie. – na to zdanie Sasuke zamarł. Orochimaru staną w niewielkiej odległości od niego i się uśmiechnął. – Tak, znam twojego brata i wiem, co zrobił twojemu klanowi. Nie dorastasz mu do pięt i wątpię, abyś mógł go kiedykolwiek pokonać. Należał do największych geniuszy Uchiha, a ty się do nich nie zaliczasz. – zakończył i od razu poczuł efekt swojego wykładu. Osiągnął swój cel: Sasuke był wkurzony i patrzył na przeciwnika z Sharingan'em i mordem w oczach. Rzucił się do walki z nową energią. Jego ruchy stały się szybsze, a uderzenia silniejsze. Był w stanie unikać większości ataków Orochimaru, a sam potrafił czasem go trafić. Mężczyzna był zadowolony i uznał, że chłopak nadaje się do jego planu. Postanowił go zmęczyć, aby mógł bez przeszkód działać. Dziewczyną się nie przejmował, bo sama trzęsła się ze strachu.


Od początku walki minęła godzina i zdążyło się już ściemnieć. Sasuke ledwo trzymał się na nogach, a mężczyzna stał niewzruszony. Chłopak zaczął myśleć nad swoją sytuacją. Nie była ona ciekawa i zdał sobie sprawę, że tej walki nie wygra. Zależało mu na tym, aby jakoś odwrócić jego uwagę i jak najszybciej się oddalić. Nie miał wyboru i musiał poprosić o pomoc Sakurę. Podejrzewał, że stanie się jeszcze bardziej irytująca, ale wolał żyć. Zastanawiał go jeden fakt: Naruto dotąd nie wrócił. Był niemal pewny, że spotkał on wcześniej tego osobnika i pewnie został pokonany. Musiał jednak przerwać, ponieważ odezwał się Orochimaru.


- To jak, poddajesz się?


- Chyba śnisz! Nie dam się tak łatwo pokonać. Nie mam zamiaru ulec! Jestem z klanu Uchiha i mam swoją dumę. – odpowiedział twardo. Orochimaru się zaśmiał.


- Słowa odważne, ale też i głupie. Zupełnie odbiegają od tych, które tak często wypowiada twój znajomy z drużyny. – Sasuke zszokowało.


- Skąd o tym wiesz?


- Nie zaatakowałem was od razu. Musiałem poczekać, aż się rozdzielicie, aby mieć łatwiejsze zadanie. Jak ten blondyn odszedł po tak ostrych słowach, zaczekałem, aż się oddali na odpowiednią odległość i go unieszkodliwiłem. – a widząc minę szatyna, dodał – Jeśli chcesz wiedzieć, co go spotkało, to mogę ci powiedzieć, że jest teraz pewnie pokarmem dla zwierząt. – zakończył z uśmiechem, ale zaraz mu mina zrzedła, ponieważ cała trójka usłyszała głos.


- A żebyś się nie zdziwił! – po tych słowach Orochimaru chciał się odwrócić, ale dostał soczystego kopniaka w policzek. Odskoczył na inną gałąź i popatrzył na osobę, która go uderzyła. Był to nie kto inny, jak Naruto. Jedyne zmiany, jakie w nim zaszły, to porwany cały ubiór i oleiste włosy. Mężczyzna nie krył zaskoczenia.


- NARUTO!!! – krzyknęła uradowana Sakura, ponieważ była jeszcze szansa na uratowanie Sasuke.


- Ciekawe. Jestem zaskoczony, że udało ci się uciec. Bardzo mnie interesuje, jak tego dokonałeś.


- Nie było łatwo. Jak tylko spotkałem twojego węża, zostałem od razu przez niego pożarty. Przez 30 minut próbowałem się uwolnić, a udało mi się to techniką Raiton, gdyż wąż chyba nie wytrzymał i zdechł. Po wyjściu chciałem szybko tu wrócić, ale nie spodziewałem się, że zostawiłeś jeszcze jednego gada, który również mnie zjadł. Minęły kolejne 30 minut, aż w końcu wybuchł przez ilość moich klonów w brzuchu. – odpowiedział dumny z siebie Naruto. Zdumienie okryło wszystkich zebranych. Sasuke był zaskoczony opowieścią blondyna i musiał przyznać, że poczuł ulgę. Sakura jednak nie podzielała jego zdania. Jak tylko wyobraziła sytuację Naruto, obiecała sobie, że go nie dotknie, dopóki się nie wykąpie. Orochimaru obserwował przez chwile chłopaka, ale po chwili się uśmiechnął.


- Gratuluję działania młody. Jednak jedno mnie zastanawia. Dlaczego tutaj wróciłeś? – spytał i patrzył, jak na twarzy Uzumakiego pojawia się zdziwienie. – Przecież im na tobie nie zależy. Uważają cię za kogoś, kto wiecznie tylko przeszkadza i się wygłupia. Nie doceniają twojego zaangażowania i wyśmiewają się z ciebie. Czy to nie wystarczające powody, aby ich tutaj zostawić i samemu wykonać zadanie?


- ZAMILCZ!!! – krzyknął blondyn i momentalnie popatrzył na Orochimaru, który z zaskoczeniem stwierdził, że chłopak ma czerwone oczy ze szparkami. – Nie obchodzi mnie, jak jestem przez nich traktowany. To moi towarzysze na dobre i na złe. Nie zawiedli mnie oni w trudnej sytuacji i ja też nie zamierzam ich zostawić. Uważam ich za swoich przyjaciół, a ten, „kto zostawia swoich przyjaciół na śmierć, jest gorszy od śmiecia”! – zakończył z mocą i zaatakował mężczyznę. Wymieniali przez chwile ciosy, a każdy z nich odniósł lekkie obrażenia. Orochimaru stwierdził ze zdziwieniem, że Naruto jest jeszcze szybszy niż Sasuke, a słyszał, że to on jest najlepszy z genin'ów. Myślał przez chwilę i doszedł do słusznego wniosku.


- „On musi być nosicielem Kyubi'ego, dlatego jest taki silny. Co ciekawe, wydaje się być w pełni świadomy, więc musi w jakiejś części panować nad Lisem. Należy sprawdzić, co też on potrafi.” – zakończył z uśmiechem i złożył pieczęcie. - Suiton: Suikoudan no Jutsu! – powiedział i z powstałej z ziemi wody, utworzył wir i cisnął go w blondyna. Ten zrobił szybki unik i sam wykonał pieczęcie.


- Fuuton: Kamikaze! – krzyknął i rzucił w mężczyznę kilka małych tornad. Orochimaru również uniknął ataku i z uśmiechem postanowił dalej go sprawdzać.


- Kuchiyose no Jutsu (Przywołanie)! – wykonał technikę i pojawił się pod nim wielki wąż. Naruto był już mocno wkurzony widokiem kolejnego gada. Jednak nie spodziewał się takiego obrotu sprawy; mężczyzna zaatakował nie jego, a pozostałą dwójkę, która akurat chciała się oddalić na bezpieczną odległość. Gdy już wąż miał dosięgnąć celu, został on zatrzymany przez blondyna, który wbił mu dwa kunaie w paszcze i stał o niego oparty plecami, a twarzą zwróconą do reszty drużyny. Jego wyczyn zaskoczył wszystkich obecnych, a sam mocno dyszał. Po chwili podniósł głowę i spojrzał na drużynę z aroganckim uśmiechem.


- Hehe, jesteście cali, tchórzliwe kotki? – spytał drwiąco, co skutkowało lekkim strachem wśród genin'ów. Jednak Sasuke poczuł również ogromną złość i zazdrość wobec blondyna.


- „Jak to możliwe, że jesteś taki silny?! Nie masz prawa być silniejszym ode mnie. Jestem z klanu Uchiha i muszę wykonać moją zemstę. Uważaj, abyś nie spoczywał na laurach, ponieważ przy pierwszej okazji pokażę ci, że ze mną się nie zadziera. Jak tylko wrócą mi siły, pokonam cię z łatwością.” – takie myśli pojawiały się w głowie Sasuke, które w życiu nie pojawiłyby się u Naruto, czy Sakury. Jednak na tym skończył się sukces blondyna, ponieważ w jednej sekundzie pojawił się przy nim Orochimaru i uderzył on chłopca w kark. Naruto, ze zdumieniem na twarzy, upadł pod nogi mężczyzny.


- Jesteś dosyć ciekawym dzieckiem, ale z biegiem lat możesz stać się uciążliwy dla mnie. Dlatego wolę się zabezpieczyć. – powiedział do siebie i wyciągnął rękę. Na końcu każdego palca pojawiły się niebieskie płomyki, a po podniesieniu Naruto, z dużą siłą przycisnął ją do jego brzucha. Nastąpił mały wstrząs i chłopak leżał nieprzytomny na gałęzi. Orochimaru obejrzał się w stronę Sasuke i przystąpił do wykonania swojego zadania. Wydłużył on swoją szyję, przez co głowa pomknęła do szatyna i ugryzła go w szyję. W miejscu ugryzienia powstał dziwny znak o kształcie trzech łezek. Po tym wydarzeniu Sasuke momentalnie stracił przytomność.


- SASUKE-KUN!!! Sasuke, odezwij się! – krzyczała zrozpaczona Sakura i spojrzała ze strachem na mężczyznę. – Co ty mu zrobiłeś?!


- Zostawiłem mu małą pamiątkę, a wraz z nią nową moc. Wiem, że będzie chciał jeszcze większej siły, ponieważ jego serce jest tak ciemne, że będzie gotów poświęcić wszystko, aby ją zdobyć. W odpowiedniej chwili sam do mnie przyjdzie i nikt z was go nie powstrzyma. – zakończył z szalonym uśmiechem i zniknął w chmurze dymu. Sakura nie wiedziała co myśleć o usłyszanych słowach ich groźnego przeciwnika.  



10 komentarzy:

  1. Całkiem nieźle brzmi Twoja wersja drugiej części Egzaminu na chunnina choć trochę dziwnie czytało mi się o zwojach ziemi i wiatru oraz o Orochimaru, który powiedział coś słodko(nigdy by mi do głowy nie przyszło, że akurat on potrafi coś tak powiedzieć), podoba mi się akcja i jak wyszły postacie - każda z nich wyszła bardzo naturalnie i dobrze się przy tym pokazała...oprócz Sakury.
    Wiem, że jest zakochaną nastolatką przy swoim idolu, najprawdopodobniej hormony jej szaleją ale żeby brać się za podryw podczas egzaminu gdzie mogą walczyć na śmierć i życie? Myślałam, że jeszcze umie się zachować choć trochę rozsądniej, dodatkowo jeszcze to jak przesadziła w stosunku do Naruto...choć głównie tu współczuję Sasuke, że musiał się borykać z jej podrywem przez całą Akademię(musiało to być dla niego czasami męczarnią, z drugiej strony - mogło być to dla niego ćwiczeniem w byciu opanowanym). Jakby miała ona walczyć z Ino to już naprawdę nie wiem czy będzie umiała zachować się jak na shinobi przystało czy też obie nastolatki pobiją się o swój obiekt westchnień.Chyba tylko ucieczka Sasuke z wioski zmusi ją do treningu i jak czytałam o niej to w myślach dopingowałam Uchihę do tego.
    Spodobała mi się Twoja wersja spotkania z Orochimaru - co do Sasuke to zakpienie z niego i niedocenienie jego umiejętności plus dalszy ciąg jak to obserwował jak Naruto w przeciwieństwie do niego radzi sobie w walce z Wężowatym sprawiło, że teraz jeszcze bardziej chce się stać silniejszy(szczególnie, że Naruto może pokazać to co umie w kolejnych dniach egzaminu), teraz jest wściekły na Orochimaru ale jak odkryje, że Przeklęta Pieczęć może dać mu wielką siłę, ostatnimi czasy jego umiejętności za bardzo się nie powiększyły a Kakashi również się jako sensei nie wykazał się za bardzo wobec niego(najwięcej chyba nauczył Sakurę bo ona najlepiej kontrolowała chakrę). Naruto ładnie się pokazał - jego wejście smoka, nie uległ podpuszczeniu przez Orochimaru, nieźle walczył a nakładając na Naruto tą pieczęć oddał mu i wiosce Liścia nieświadomie przysługę bo choć go osłabi to ma resztą umiejętności sobie poradzi, zatrzymała ona wyciek chakry Kyuubiego i osłabienie pieczęci a zdjąć ją może tylko Jiraya, który może dostrzec to jak bardzo pieczęć wiążąca Lisa jest osłabiona.
    Zakradło się do rozdziału parę błędów - w tym samym czasie drugi akapit powinno być byli, w tym samym czasie powinno być(o Drużynie 7) flirtowała ,Orochimaru aby ugryżź Sasuke wydłużył swoją szyje a nie głowę, co do klanu Hyuuga to się piszę chyba tak ich nazwisko.
    Nie wiedziałam o tym, że apetyt i pojemny żołądek był akurat dziedziczony w linii Kushiny klanu Uzumaki.
    Moje pytania - Skąd genin z Kiri wziął wodę do techniki(Suitonu można używać zdaje się tylko koło wody, nieuwzględniony w opisie strumyk, jeziorko nieopodal, skroplenie pary wodnej, woda odpieczętowana ze zwoju)?Itachi naprawdę wszystko trenował sam i samemu zdobywał informację jak miał o parę lat starszego przyjaciela Shisuiego, który mógł z nim trenować i podpowiedzieć jak coś wykonać dobrze?Jakie są minimalne niezbędne zdolności skoro Akademię zdał Lee, który nie może używać chakry a walczył wręcz nie za dobrze - uwzględniano w tym duże osiągnięcia z innej dziedziny - Lee mógł się wyuczyć idealnie teorii i niezbędnego minimum co do taijutsu i dlatego pozwolono mu przechodzić do klasy i wyżej i zostać geninen czy tu był o wiele lepszy w walce wręcz i wraz z jego dobrą kondycją to zaprocentowało kiedy decydowano czy go przepuścić?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Orochimaru to nie chodzi o taką słodycz, jaką mówi np. Sakura. On odzywał się po prostu inaczej do uczniów, w których widział potencjał. W odróżnieniu od jego normalnego tonu to jest to łagodnie, przymilnie, czy słodko. Polecam, żeby każdy z czytelników oglądnął sobie jeden odcinek anime z Orochimaru i po prostu wyobrażał go sobie, jak mówi tutejszą kwestię.
      1) Nie uwzględniłem, że była to technika Mizurappa, czyli shinobi "wypluwa" strumień wody z ust w przeciwnika. Do tego nie potrzeba wody z zewnątrz.
      2) Jeśli dobrze zrozumiałem, to Shisuiego nie miał Itachi przez cały czas. Zadania ninja nie trwały jeden dzień, więc nie mógł systematycznie szkolić Itachi'ego, więc chłopak sam musiał się uczyć. Ja przynajmniej tak to widzę.
      3) Taijutsu Lee było ponad przeciętną miarę, więc dali mu szansę. Dokładnie nie wiem, jak to jest w mandze, ale w podobnej sytuacji był też Guy, więc może po prostu jak Guy'owi się udało, to dali też szansę Lee. ostatecznie to zawsze opiekun mógł definitywnie stwierdzić, że sobie nie poradzi.
      A co do błędów, to mogłabyś napisać dokładnie, gdzie one są? Aktualnie nie mam czasu, aby szukać, ale postaram się znaleźć.
      Wielkie dzięki i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Powinno być byli - fragment o drużynie Gaia, drugi akapit, trzecie zdanie, pierwsze słowo.
    Powinno być flirtowała - w fragmencie w tym samym czasie o drużynie 7, pierwszy akapit, drugie zdanie, piąte słowo.
    Rozumiem o co Ci chodzi Autorze - sama nie myślałam nad tym w ten sposób, dla mnie to było pozwalanie na zachcianki i pobłażanie tym nielicznym podległym mu (bo chyba oprócz Sasuke i Kabuto nikogo innego to nie obowiązywało)shinobi, których Orochimaru naprawdę cenił (te ,,odwal się'' Sasuke do Orochimaru a tylko Kabuto go za to ofuknął, jak Sai u dawał zdrajcę i poszedł z Kabuto i Orochimaru - Wężowaty był zirytowany, że Kabuto musi umyć teraz swoje narzędzie chirurgiczne przedłużając odpoczynek i zwiększając ryzyko wytropienia ale jak mu medyk oświadczył, że tylko tak może je utrzymać w potrzebnej ostrości to ten spytał go czy ma grupę krwi, której posiadacze podobno są perfekcjonistami).
    Kojarzę tę technikę Suiton - jak ją oglądałam w anime to zrobiła na mnie wrażenie takiej dziwnej techniki , którą można tak wykonać bo ma się ślinę w ustach.
    Pozdrawiam!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki! Znalazłem i poprawiłem. To pierwsze może bym zauważył, ale drugiego to nie było by szans. To są zbyt podobne słowa.Dzięki, że mnie o tym informujesz. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hej,
    wspaniale ukazałeś tą drugą wersję egzaminu na chunina, Sakury to ja mam jeszcze większą ochotę się pozbyć, te jej słowa bardzo zraniły Naruto, nawet Sasuke było go żal, szkoda tylko, że nie powiedział jej, że jest irytująca i to on z Naruto pokonał tego pająka, a ona zemdlała, że jest beznadziejna... a ta walka z Orochimaru, czyżby zablokował Naruto pieczęć, ale co z lisem jak praktycznie ją osłabił aby się uwolnić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniale, ta druga część egzaminu na chunina wspaniale przedstawiona, och jak Sakura mnie wkurza, jej słowa bardzo to zraniły Naruto, nawet Uchiha było żal Naruto, ale wielka szkoda, że nie powiedział Sakurze, że jest irytująca i beznadziejna i to właśnie on z Naruto pokonał tego pająka, a ona co? zemdlała... i ta walka z Orochimaru... zablokował Naruto pieczęć, ale co z lisem jak praktycznie ją osłabił aby się uwolnić?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz! A możesz wyjaśnić bardziej ostatnie pytanie?
      Pozdrawiam!!! :D

      Usuń
  5. Hej,
    fsntastycznie, drugą część egzaminu na chunina wspaniale ukazałeś, nie lubię i chyba nigdy Sakury nie polubię, a teraz to bardzo mnie wkurzyła, jej słowa bardzo to zraniły Naruto, nawet Sasuke było żal Naruto, ale mógł powiedzieć Sakurze, że jest irytująca i beznadziejna i to właśnie on z Naruto pokonał tego pająka, a ona co zrobiła? zemdlała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i na pewno się przyda. ;)
      Pozdrawiam!!!

      Usuń