A więc bez dalszego słodzenia! Przeczytaj, oceń, SKOMENTUJ (proszę)!!!
Rozdział 8
Nadszedł
dzień drugiej części Egzaminu na Chunin'a. Wszyscy genin'i, którzy biorą w nim
udział, zebrali się przy wyznaczonym punkcie. Za ogrodzeniem, przy którym
stali, ciągnął się Las Śmierci - miejsce idealne, aby sprawdzić swoje
umiejętności shinobi. Naruto z przyjaciółmi czekał, aż rozpocznie się egzamin.
To by była świetna okazja, aby pokazać innym swoje umiejętności,… i zrównać
Sasuke z ziemią. Na szczęście ta chwila nadeszła i już musieli słuchać zasad.
Anko wytłumaczyła, że każda drużyna otrzymuje jeden zwój: Ziemi albo Nieba. Ich zadaniem jest zdobycie przeciwnego
zwoju od innej drużyny. Mają na to 3 dni i muszą w tym
czasie dotrzeć do wieży w środku lasu. Było więc to, na co liczył Naruto i
Sasuke: WALKA DO UPADŁEGO! Nie trzeba było im więcej powtarzać.
Po
otrzymaniu zwoju, ustawili się w odpowiednich punktach przy ogrodzeniu.
Usłyszeli sygnał i wbiegli w las. Rozpoczął się egzamin na przetrwanie!
W czasie
pierwszej godziny drużyna 7 skakała z drzewa na drzewo, szukając jakiś
przeciwników. Sasuke cały czas obserwował otoczenie i był czujny. Nie należało
to do łatwych zadań, ponieważ non stop próbowała go zagadnąć Sakura, która
olała niebezpieczeństwo, aby zbliżyć się do czarnowłosego. Za to Naruto
próbował robić to samo co przyjaciel, ale był zbyt pobudzony faktem, że może w
końcu sprawdzić, co potrafi. Taka okazja przydarzyła się już w następnej godzinie.
* * *
Mieli
właśnie skoczyć na kolejne drzewo, gdy nagle wpadli w pajęczą sieć. Co było
dziwne, nie miała ona standardowych rozmiarów.
- No żesz,
akurat w takim momencie musieliśmy na coś wpaść. – skomentował swoje położenie
Naruto. – Sasuke, to ty nam kazałeś iść w tę stronę, więc to twoja wina.
- Moja
wina?! A skąd miałem wiedzieć, że tu akurat jest jakaś pajęczyna? – powiedział
niezadowolony chłopak. Blondyna przez chwile zatkało, ponieważ Sasuke miał
rację. Nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ odezwała się Sakura.
- NARUTO
BAKA, NIE KRZYCZ NA SASUKE-KUN!!! – ryknęła dość głośno – Sasuke-kun jest zbyt
mądry i boski, aby wpaść w taką pułapkę. Jednak czy wam się przypadkiem nie
wydaje, że ta pajęczyna jest trochę za duża? – zakończyła z lekkim wahaniem.
- Hmm,
prawda. To bardzo dziwn… . – nie dokończył szatyn, ponieważ zdał sobie sprawę,
co to oznacza. Naruto przez chwilę patrzył na niego zdziwiony, ale w końcu sam
doszedł do podobnego wniosku, co czarnowłosy.
- Musimy
stąd jak najszybciej uciekać, tylko po cichu. – rozkazał szeptem Sasuke. Reszta
drużyny zgodziła się bez wahania. Sakura nie rozumiała, dlaczego tak jest, ale
postanowiła nie pytać (aut. to był jej błąd). Już byli blisko uwolnienia, gdy
nagle poczuli drgania sieci. Cała trójka stanęła bez ruchu i bała się odwrócić.
- Wydaje mi
się, że nie należało wcześniej tak krzyczeć, Sakura. – skomentował Naruto.
Drużyna odskoczyła na inną gałąź i się odwróciła. Przed nimi, w ciemnej koronie
drzewa, stał olbrzymi pająk. Był on koloru ciemnej pomarańczy i z owłosionym
ciałem. Stał on w cieniu, dlatego widzieli tylko przednią część ciała, ale to
wystarczyło, aby stała się jedna rzecz: dziewczyna zemdlała ze strachu.
Płeć
męska starała utrzymać zimną krew, ale nawet oni zaczęli czuć lęk. Nic
dziwnego, przeciwnik zdawał się być głodny. W jednej chwili ruszył na
dzieciaki. Sasuke odskoczył w bok, a Naruto podniósł Sakurę i z nią zaczął
oddalać się z pola walki. Wylądował na ziemi, położył dziewczynę w krzakach i
ruszył na pomoc Sasuke. Gdy dotarł na miejsce, szatyn akurat ciskał ognistymi
pociskami w pająka. Przeciwnik nie był dłużny i rzucił w chłopaka siecią, która
została odrzucona akurat przez Naruto techniką powietrzną. Chłopcy stali koło
siebie i obserwowali zwierzę.
- Coś słabo
ci idzie, Sasuke. – odezwał się z drwiącym uśmiechem Naruto.
- Huh baka,
tylko mi przeszkadzasz. Mogę sam go pokonać, więc odejdź stąd. – odpowiedział
szatyn.
- Żeby
uniknęła mnie walka? Chyba śnisz! – odrzekł blondyn z uśmiechem, który również
pokazał się na twarzy Sasuke. Popatrzyli na siebie, kiwnęli głowami i ruszyli
razem do ataku. Walka nie trwała długo. Naruto wykorzystał podział cienia, aby
utrzymać pająka w jednym miejscu, a Sasuke użył ognistej kuli, która dosięgła
celu. Po otrzymanym ataku pająk był przerażony i czym prędzej uciekł na drzewo.
Zadowoleni chłopcy udali się do Sakury. Dziewczyna nadal była nieprzytomna,
dlatego ją ocucili. Zaraz po przebudzeniu skoczyła na Sasuke, mówiąc, że ją
uratował przed tym potworem. Naruto poczuł się mocno urażony i smutny, ponieważ
dziewczyna w ogóle nie zwracała na niego uwagi. Gdy już szatyn zdołał się
uwolnić od różowo-włosej, cała drużyna ruszyła na dalsze poszukiwania.
* * *
W tym
samym czasie:
Przez las
skakała pewna grupa młodzieży. Byli to podopieczni mistrza Guy’a, którzy
szukali jakiś przeciwników do walki. Najbardziej napalony był chłopak podobny
do swojego sensei'a. Nazywał się Rock Lee. Drugą osobą był czarnowłosy geniusz z
klanu Hyuga, o imieniu Neji. Należał do osób ponurych, których nie obchodzą
inni ludzie. Trzecim członkiem drużyny była dziewczyna z brązowymi włosami,
uwiązanymi w dwa koki. Nazywała się Tenten. Jej styl walki charakteryzował
się wykorzystaniem wszelkiego rodzaju
broni, które były zapieczętowane w zwojach i gotowe do użytku. Cała trójka
uchodziła za najsilniejszą grupę w Konoha.
Po
kilkuminutowym skakaniu wylądowali na ziemi. W następnej chwili z krzaków
wyszło troje chłopców. Byli ubrani w niebieskie ciuchy i posiadali opaski
wioski Ukrytej we Mgle (Kiri). Stanęli przed Konoszanami i się uśmiechnęli.
- Widzę, że
szczęście na sprzyja. Nie minęło dużo czasu, a już mamy okazję zdobyć zwój.
Jeśli oddacie go nam, odejdziemy od razu i was nie skrzywdzimy. – zakończył
jeden z nich i wyciągnął dłoń w stronę przeciwników. Jako odpowiedź usłyszał
radosny okrzyk Lee.
- Ooo, nareszcie
możemy z kimś walczyć! Nie mogłem się doczekać, aby pokazać swoją siłę
młodości! – krzyknął szczęśliwy i zaczął przygotowywać się do starcia.
- Lee,
uspokój się! To nie jest trening, więc się zachowuj. – skarciła go Tenten. Ona
nie podzielała entuzjazmu kolegi, więc była ostrożna i skupiona. Jedynie Neji
zachował spokojną postawę i nawet nie patrzył na przeciwników.
- To raczej
wy powinniście oddać nam zwój i się oddalić. Dacie go nam po dobroci, czy
wolicie walczyć? – spytał ze spokojem, ale dobitnie. Genini z Kiri byli
zaskoczeni reakcją Konoszan, ale nie zamierzali się poddać.
- Chyba
śnisz, że się poddamy! Nie po to przebyliśmy taką drogę, aby teraz stchórzyć.
Skoro nie zamierzacie oddać nam zwoju, to zabierzemy go z waszych zimnych ciał!
– krzyknął lider i cała trójka rzuciła się na drużynę Guy’a którzy zrobili to
samo. Jeden próbował dosięgnąć wodną techniką Rocka, ale uniknął ją zwinnie i z
niesamowitą szybkością zbliżył się do przeciwnika, atakując go taijutsu. Główną
cechą Lee było to, że nie potrafił używać technik ninjutsu, co automatycznie
przekreślało jego marzenie o zostaniu ninja. Jednak się nie poddał i ćwiczył
walkę wręcz, co dało skutek, że był najlepszy z taijutsu od genin'ów, czy
niektórych chunin'ów. Tak więc ninja z Mgły nie miał z nim szans i po kilku
ciosach leżał na ziemi. Neji również miał łatwo, ponieważ wystarczyło aktywować
Byakugan'a i użyć Delikatnej Pięści, a chłopak już leżał na deskach. Tenten
miała trudniej, ale również sobie poradziła. Lee przeszukał wszystkim kieszenie
i znalazł zwój ziemi, którego akurat potrzebowali. W weselszym humorze zaczęli
kierować się w stronę wieży.
* * *
Jeszcze
gdzie indziej:
Na pewnej
polanie siedziała drużyna, w której skład wchodzili Shikamaru, Choji i Ino.
Odpoczywali po przebytej drodze i przygotowywali się na ewentualną walkę. Nara
jak zwykle leżał na trawce i oglądał chmury, a Choji wcinał 3 paczkę chipsów.
Kiepski humor miała jedyna dziewczyna w zespole.
- „Że też
musiała mi się trafić taka drużyna. Wiem, że nasze rodziny są zaprzyjaźnione,
ale wolałam być w ekipie z Sasuke-kun. Przeklęta Sakura! Dlaczego akurat jej
się trafiło zostać przydzieloną z Sasuke-kun?! Pociesza mnie fakt, że jest z
nimi ten idiota. Jest tak irytujący, że „wielkie czoło (Sakura)” nie potrafi
rozkochać w sobie Sasuke-kun, gdy jest w pobliżu. Sasuś na pewno zakocha się we
mnie, jeśli przejdę jak najdalej w tym egzaminie i pokaże mu, jak silna jestem!
JUUUUPI! Nie mogę się tego doczekać!” – zakończyła rozmyślanie akurat, kiedy
Shikamaru oświadczył, że należy już wyruszać. Z weselszym humorem dziewczyna
ruszyła z przyjaciółmi.
* * *
Wracamy
do wspaniałej trójki:
Zbliżał się
już wieczór, a drużyna Kakashi'ego jeszcze nie spotkała żadnego przeciwnika.
Naruto był tym faktem bardzo niezadowolony, ponieważ chciał sprawdzić swoje
umiejętności. Przy walce z pająkiem nie miał takiej okazji.
Po paru
chwilach zarządzili postój, ponieważ każdy z nich był zmęczony całą podróżą. Po
rozpaleniu niewielkiego ogniska, nastąpiła niemała kłótnia.
- Dlaczego
to ja mam iść? Zawsze mnie posyłacie po jedzenie, a sami nie potraficie ruszyć
tyłków. Może łaskawie „wielki pan Uchiha” pójdzie po coś na ząb?! – spytał z
sarkazmem Naruto.
- Naruto
baka! Jak śmiesz tak się odzywać do Sasuke-kun?! Ostatnio nas uratował, więc
należy mu się odpoczynek. Ty mu nie pomogłeś, więc masz nam coś przynieść. –
odrzekła ze złością Sakura.
- „Łatwo jej
mówić, bo postawiła złe wnioski, a sama zemdlała ze strachu.” – wymówił to w
myślach, bo nie chciał dostać po głowie. Sasuke tylko burknął: - Irytujące.
- Coś ty
powiedział, idioto?!
- Jak mnie
nazwałeś?
- Mimo, że
idiota, to jeszcze jesteś głuchy? – spytał z drwiną Naruto. Zamierzali właśnie
wyłożyć swoje racje (kilkoma wybitymi zębami), ale przerwała im Sakura, która
zdzieliła w głowę Naruto.
- ZACHOWUJ
SIĘ NARUTO!!! Dlaczego nie potrafisz zostawić nas w spokoju? Jesteś
bezużyteczny, więc przydaj się w końcu na coś. – krzyknęła Sakura. Naruto
zdębiał w jednej chwili. Poczuł się bardzo zraniony i skrzywdzony, dlatego
odwrócił się i odszedł od obozowiska. W szoku znajdował się również Sasuke. Kto
jak kto, ale i on poczuł, że dziewczyna mocno przegięła. Nie chciał tego
okazywać, ale było mu żal blondyna. Sakura zrozumiałaby swoje postępowanie, ale
wizja spędzenia tego romantycznego wieczoru z szatynem wszystko przyćmiła.
W tym samym
czasie Naruto kroczył przez las kompletnie załamany.
- „A wiec
tak o mnie myślą. Że jestem beznadziejny i im przeszkadzam. W ogóle nie
doceniają mojej pomocy, choć staram się jak mogę, mimo ich niesprawiedliwości.
Sasuke pewnie stoi po jej stronie, ponieważ nie potrafi zaprzeczyć.” –
blondynowi aż zachciało się zapłakać – „Czy zawsze tak ze mną będzie? Czy
znajdę prawdziwych przyjaciół i będę szanowany w wiosce? Mimo moich chęci,
nadal jestem uważany za potwora. Gdyby znali jeszcze ten sekret, to nawet nie
chcieliby do mnie podchodzić.” – Naruto kroczył tak przez kilka minut, aż
poczuł determinację – „Ale się nie poddam! Będę ćwiczył, stanę się silniejszy
i obronię wioskę przed każdym niebezpieczeństwem. Nie zatrzymam się, dopóki nie
spełnię swoich marzeń. Przecież taka jest moja droga
ninja!” – postanowił chłopak i z poprawionym humorem ruszył w poszukiwaniu
jedzenia. Nie zdążył przejść kilku kroków, gdy wtem usłyszał za sobą dziwny
dźwięk. Zupełnie jakby coś sunęło po ziemi. Gdy się odwrócił, ujrzał tym razem
nie pająka, a olbrzymiego węża. Blondyn obserwował z szokiem przeciwnika i
pomyślał.
- „To są
chyba jakieś jaja.”
* * *
W tym
samym czasie:
W obozie
wciąż czekano na powrót Naruto. Dziewczyna w między czasie flirtowała z Sasuke,
ale ten był coraz bardziej wkurzony. Zaczynał żałować, że nie posłuchał wtedy
blondyna i sam ruszył po żarcie. Gdy już powoli tracił cierpliwość, wyczuł
czyjąś obecność. Jedno mógł stwierdzić od razu: to nie był Naruto. Wstał na
równe nogi i zaczął się rozglądać. Po chwili ujrzał postać, stojącą na gałęzi
nad nimi. Był to wysoki nastolatek, o wyjątkowo obrzydliwej twarzy (aut. To
moje zdanie, ale naprawdę wyglądał paskudnie). Uchiha zauważył tylko, że miał w
pasie dziwny, fioletowy sznur.
Przez chwile obserwował intruza, gdy nagle się
odezwał:
- No, no,
no. Widzę, że szczęście mi sprzyja, akurat was szukałem. – powiedział z dziwnym
uśmiechem. Genin'ów zaskoczyła ta wypowiedź.
- Kim
jesteś? Co to ma znaczyć, że szukałeś właśnie nas?! – spytał ze złością Sasuke.
Nie dość, że ścigają go czasem dziewczyny, to jeszcze płeć męska go szuka. Miał
już tego dość.
- Właściwie,
to chciałem znaleźć ciebie, Sasuke-kun. Nie jestem nikim konkretnym, ale
nazywam się Orochimaru i przyszedłem tu, aby sprawdzić twoją siłę. – odpowiedział
słodko przeciwnik. Sasuke był zdziwiony, że szukał go „aby sprawdzić jego
siłę”. Był pewny, że w tej wypowiedzi nie ma niczego pozytywnego. Jednak nie
zamierzał nic nie robić i odrzekł w stronę Orochimaru.
- Skoro tak
bardzo tego pragniesz, to zaczynajmy! – krzyknął i ruszył po pniu w stronę
przeciwnika. Już po kilku chwilach zdał sobie sprawę, że to zupełnie inna liga.
Nie dość, że nie trafił go ani razu, to sam zebrał ostre baty. Orochimaru
unikał zgrabnie każdy jego cios, to sam jeszcze szybciej je zadawał. Ale nie to
tak bardzo wkurzało szatyna, ponieważ mężczyzna zwyczajnie sobie z niego kpił.
- Zawiodłem
się na tobie. Słyszałem, że klan Uchiha jest najsilniejszy w wiosce, a
spotkałem bardziej utalentowane dzieci. – mówił z zadziornym uśmiechem. – Pogłoski
lub inne informacje są mocno podkoloryzowane o waszej sile. Nie dziwie się, że
w końcu jeden z was nie wytrzymał i wolał wybić klan, iż żyć z takimi
słabeuszami w rodzinie. – na to zdanie Sasuke zamarł. Orochimaru staną w
niewielkiej odległości od niego i się uśmiechnął. – Tak, znam twojego brata i
wiem, co zrobił twojemu klanowi. Nie dorastasz mu do pięt i wątpię, abyś mógł
go kiedykolwiek pokonać. Należał do największych geniuszy Uchiha, a ty się do
nich nie zaliczasz. – zakończył i od razu poczuł efekt swojego wykładu.
Osiągnął swój cel: Sasuke był wkurzony i patrzył na przeciwnika z Sharingan'em i
mordem w oczach. Rzucił się do walki z nową energią. Jego ruchy stały się
szybsze, a uderzenia silniejsze. Był w stanie unikać większości ataków Orochimaru,
a sam potrafił czasem go trafić. Mężczyzna był zadowolony i uznał, że chłopak
nadaje się do jego planu. Postanowił go zmęczyć, aby mógł bez przeszkód
działać. Dziewczyną się nie przejmował, bo sama trzęsła się ze strachu.
Od początku
walki minęła godzina i zdążyło się już ściemnieć. Sasuke ledwo trzymał się na
nogach, a mężczyzna stał niewzruszony. Chłopak zaczął myśleć nad swoją
sytuacją. Nie była ona ciekawa i zdał sobie sprawę, że tej walki nie wygra.
Zależało mu na tym, aby jakoś odwrócić jego uwagę i jak najszybciej się
oddalić. Nie miał wyboru i musiał poprosić o pomoc Sakurę. Podejrzewał, że
stanie się jeszcze bardziej irytująca, ale wolał żyć. Zastanawiał go jeden
fakt: Naruto dotąd nie wrócił. Był niemal pewny, że spotkał on wcześniej tego osobnika
i pewnie został pokonany. Musiał jednak przerwać, ponieważ odezwał się
Orochimaru.
- To jak,
poddajesz się?
- Chyba
śnisz! Nie dam się tak łatwo pokonać. Nie mam zamiaru ulec! Jestem z klanu
Uchiha i mam swoją dumę. – odpowiedział twardo. Orochimaru się zaśmiał.
- Słowa
odważne, ale też i głupie. Zupełnie odbiegają od tych, które tak często
wypowiada twój znajomy z drużyny. – Sasuke zszokowało.
- Skąd o tym
wiesz?
- Nie
zaatakowałem was od razu. Musiałem poczekać, aż się rozdzielicie, aby mieć
łatwiejsze zadanie. Jak ten blondyn odszedł po tak ostrych słowach, zaczekałem,
aż się oddali na odpowiednią odległość i go unieszkodliwiłem. – a widząc minę
szatyna, dodał – Jeśli chcesz wiedzieć, co go spotkało, to mogę ci powiedzieć,
że jest teraz pewnie pokarmem dla zwierząt. – zakończył z uśmiechem, ale zaraz
mu mina zrzedła, ponieważ cała trójka usłyszała głos.
- A żebyś
się nie zdziwił! – po tych słowach Orochimaru chciał się odwrócić, ale dostał
soczystego kopniaka w policzek. Odskoczył na inną gałąź i popatrzył na osobę,
która go uderzyła. Był to nie kto inny, jak Naruto. Jedyne zmiany, jakie w nim
zaszły, to porwany cały ubiór i oleiste włosy. Mężczyzna nie krył zaskoczenia.
- NARUTO!!!
– krzyknęła uradowana Sakura, ponieważ była jeszcze szansa na uratowanie
Sasuke.
- Ciekawe.
Jestem zaskoczony, że udało ci się uciec. Bardzo mnie interesuje, jak tego
dokonałeś.
- Nie było
łatwo. Jak tylko spotkałem twojego węża, zostałem od razu przez niego pożarty.
Przez 30 minut próbowałem się uwolnić, a udało mi się to techniką Raiton, gdyż
wąż chyba nie wytrzymał i zdechł. Po wyjściu chciałem szybko tu wrócić, ale nie
spodziewałem się, że zostawiłeś jeszcze jednego gada, który również mnie zjadł.
Minęły kolejne 30 minut, aż w końcu wybuchł przez ilość moich klonów w brzuchu.
– odpowiedział dumny z siebie Naruto. Zdumienie okryło wszystkich zebranych.
Sasuke był zaskoczony opowieścią blondyna i musiał przyznać, że poczuł ulgę.
Sakura jednak nie podzielała jego zdania. Jak tylko wyobraziła sytuację Naruto,
obiecała sobie, że go nie dotknie, dopóki się nie wykąpie. Orochimaru
obserwował przez chwile chłopaka, ale po chwili się uśmiechnął.
- Gratuluję
działania młody. Jednak jedno mnie zastanawia. Dlaczego tutaj wróciłeś? –
spytał i patrzył, jak na twarzy Uzumakiego pojawia się zdziwienie. – Przecież
im na tobie nie zależy. Uważają cię za kogoś, kto wiecznie tylko przeszkadza i
się wygłupia. Nie doceniają twojego zaangażowania i wyśmiewają się z ciebie.
Czy to nie wystarczające powody, aby ich tutaj zostawić i samemu wykonać zadanie?
- ZAMILCZ!!!
– krzyknął blondyn i momentalnie popatrzył na Orochimaru, który z zaskoczeniem
stwierdził, że chłopak ma czerwone oczy ze szparkami. – Nie obchodzi mnie, jak
jestem przez nich traktowany. To moi towarzysze na dobre i na złe. Nie zawiedli
mnie oni w trudnej sytuacji i ja też nie zamierzam ich zostawić. Uważam ich za
swoich przyjaciół, a ten, „kto zostawia swoich przyjaciół na śmierć, jest
gorszy od śmiecia”! – zakończył z mocą i zaatakował mężczyznę. Wymieniali przez
chwile ciosy, a każdy z nich odniósł lekkie obrażenia. Orochimaru stwierdził ze
zdziwieniem, że Naruto jest jeszcze szybszy niż Sasuke, a słyszał, że to on
jest najlepszy z genin'ów. Myślał przez chwilę i doszedł do słusznego wniosku.
- „On musi
być nosicielem Kyubi'ego, dlatego jest taki silny. Co ciekawe, wydaje się być w
pełni świadomy, więc musi w jakiejś części panować nad Lisem. Należy sprawdzić,
co też on potrafi.” – zakończył z uśmiechem i złożył pieczęcie. - Suiton: Suikoudan no Jutsu! –
powiedział i z powstałej z ziemi wody, utworzył wir i cisnął go w blondyna. Ten
zrobił szybki unik i sam wykonał pieczęcie.
- Fuuton: Kamikaze! – krzyknął i rzucił
w mężczyznę kilka małych tornad. Orochimaru również uniknął ataku i z uśmiechem
postanowił dalej go sprawdzać.
- Kuchiyose
no Jutsu (Przywołanie)! – wykonał technikę i pojawił się pod nim wielki wąż.
Naruto był już mocno wkurzony widokiem kolejnego gada. Jednak nie spodziewał
się takiego obrotu sprawy; mężczyzna zaatakował nie jego, a pozostałą dwójkę,
która akurat chciała się oddalić na bezpieczną odległość. Gdy już wąż miał
dosięgnąć celu, został on zatrzymany przez blondyna, który wbił mu dwa kunaie w
paszcze i stał o niego oparty plecami, a twarzą zwróconą do reszty drużyny.
Jego wyczyn zaskoczył wszystkich obecnych, a sam mocno dyszał. Po chwili
podniósł głowę i spojrzał na drużynę z aroganckim uśmiechem.
- Hehe,
jesteście cali, tchórzliwe kotki? – spytał drwiąco, co skutkowało lekkim
strachem wśród genin'ów. Jednak Sasuke poczuł również ogromną złość i zazdrość
wobec blondyna.
- „Jak to
możliwe, że jesteś taki silny?! Nie masz prawa być silniejszym ode mnie. Jestem
z klanu Uchiha i muszę wykonać moją zemstę. Uważaj, abyś nie spoczywał na
laurach, ponieważ przy pierwszej okazji pokażę ci, że ze mną się nie zadziera.
Jak tylko wrócą mi siły, pokonam cię z łatwością.” – takie myśli pojawiały się
w głowie Sasuke, które w życiu nie pojawiłyby się u Naruto, czy Sakury. Jednak
na tym skończył się sukces blondyna, ponieważ w jednej sekundzie pojawił się
przy nim Orochimaru i uderzył on chłopca w kark. Naruto, ze zdumieniem na
twarzy, upadł pod nogi mężczyzny.
- Jesteś
dosyć ciekawym dzieckiem, ale z biegiem lat możesz stać się uciążliwy dla mnie.
Dlatego wolę się zabezpieczyć. – powiedział do siebie i wyciągnął rękę. Na
końcu każdego palca pojawiły się niebieskie płomyki, a po podniesieniu Naruto,
z dużą siłą przycisnął ją do jego brzucha. Nastąpił mały wstrząs i chłopak
leżał nieprzytomny na gałęzi. Orochimaru obejrzał się w stronę Sasuke i przystąpił
do wykonania swojego zadania. Wydłużył on swoją szyję, przez co głowa pomknęła do
szatyna i ugryzła go w szyję. W miejscu ugryzienia powstał dziwny znak o
kształcie trzech łezek. Po tym wydarzeniu Sasuke momentalnie stracił
przytomność.
-
SASUKE-KUN!!! Sasuke, odezwij się! – krzyczała zrozpaczona Sakura i spojrzała
ze strachem na mężczyznę. – Co ty mu zrobiłeś?!
- Zostawiłem
mu małą pamiątkę, a wraz z nią nową moc. Wiem, że będzie chciał jeszcze
większej siły, ponieważ jego serce jest tak ciemne, że będzie gotów poświęcić
wszystko, aby ją zdobyć. W odpowiedniej chwili sam do mnie przyjdzie i nikt z
was go nie powstrzyma. – zakończył z szalonym uśmiechem i zniknął w chmurze
dymu. Sakura nie wiedziała co myśleć o usłyszanych słowach ich groźnego
przeciwnika.
Całkiem nieźle brzmi Twoja wersja drugiej części Egzaminu na chunnina choć trochę dziwnie czytało mi się o zwojach ziemi i wiatru oraz o Orochimaru, który powiedział coś słodko(nigdy by mi do głowy nie przyszło, że akurat on potrafi coś tak powiedzieć), podoba mi się akcja i jak wyszły postacie - każda z nich wyszła bardzo naturalnie i dobrze się przy tym pokazała...oprócz Sakury.
OdpowiedzUsuńWiem, że jest zakochaną nastolatką przy swoim idolu, najprawdopodobniej hormony jej szaleją ale żeby brać się za podryw podczas egzaminu gdzie mogą walczyć na śmierć i życie? Myślałam, że jeszcze umie się zachować choć trochę rozsądniej, dodatkowo jeszcze to jak przesadziła w stosunku do Naruto...choć głównie tu współczuję Sasuke, że musiał się borykać z jej podrywem przez całą Akademię(musiało to być dla niego czasami męczarnią, z drugiej strony - mogło być to dla niego ćwiczeniem w byciu opanowanym). Jakby miała ona walczyć z Ino to już naprawdę nie wiem czy będzie umiała zachować się jak na shinobi przystało czy też obie nastolatki pobiją się o swój obiekt westchnień.Chyba tylko ucieczka Sasuke z wioski zmusi ją do treningu i jak czytałam o niej to w myślach dopingowałam Uchihę do tego.
Spodobała mi się Twoja wersja spotkania z Orochimaru - co do Sasuke to zakpienie z niego i niedocenienie jego umiejętności plus dalszy ciąg jak to obserwował jak Naruto w przeciwieństwie do niego radzi sobie w walce z Wężowatym sprawiło, że teraz jeszcze bardziej chce się stać silniejszy(szczególnie, że Naruto może pokazać to co umie w kolejnych dniach egzaminu), teraz jest wściekły na Orochimaru ale jak odkryje, że Przeklęta Pieczęć może dać mu wielką siłę, ostatnimi czasy jego umiejętności za bardzo się nie powiększyły a Kakashi również się jako sensei nie wykazał się za bardzo wobec niego(najwięcej chyba nauczył Sakurę bo ona najlepiej kontrolowała chakrę). Naruto ładnie się pokazał - jego wejście smoka, nie uległ podpuszczeniu przez Orochimaru, nieźle walczył a nakładając na Naruto tą pieczęć oddał mu i wiosce Liścia nieświadomie przysługę bo choć go osłabi to ma resztą umiejętności sobie poradzi, zatrzymała ona wyciek chakry Kyuubiego i osłabienie pieczęci a zdjąć ją może tylko Jiraya, który może dostrzec to jak bardzo pieczęć wiążąca Lisa jest osłabiona.
Zakradło się do rozdziału parę błędów - w tym samym czasie drugi akapit powinno być byli, w tym samym czasie powinno być(o Drużynie 7) flirtowała ,Orochimaru aby ugryżź Sasuke wydłużył swoją szyje a nie głowę, co do klanu Hyuuga to się piszę chyba tak ich nazwisko.
Nie wiedziałam o tym, że apetyt i pojemny żołądek był akurat dziedziczony w linii Kushiny klanu Uzumaki.
Moje pytania - Skąd genin z Kiri wziął wodę do techniki(Suitonu można używać zdaje się tylko koło wody, nieuwzględniony w opisie strumyk, jeziorko nieopodal, skroplenie pary wodnej, woda odpieczętowana ze zwoju)?Itachi naprawdę wszystko trenował sam i samemu zdobywał informację jak miał o parę lat starszego przyjaciela Shisuiego, który mógł z nim trenować i podpowiedzieć jak coś wykonać dobrze?Jakie są minimalne niezbędne zdolności skoro Akademię zdał Lee, który nie może używać chakry a walczył wręcz nie za dobrze - uwzględniano w tym duże osiągnięcia z innej dziedziny - Lee mógł się wyuczyć idealnie teorii i niezbędnego minimum co do taijutsu i dlatego pozwolono mu przechodzić do klasy i wyżej i zostać geninen czy tu był o wiele lepszy w walce wręcz i wraz z jego dobrą kondycją to zaprocentowało kiedy decydowano czy go przepuścić?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Co do Orochimaru to nie chodzi o taką słodycz, jaką mówi np. Sakura. On odzywał się po prostu inaczej do uczniów, w których widział potencjał. W odróżnieniu od jego normalnego tonu to jest to łagodnie, przymilnie, czy słodko. Polecam, żeby każdy z czytelników oglądnął sobie jeden odcinek anime z Orochimaru i po prostu wyobrażał go sobie, jak mówi tutejszą kwestię.
Usuń1) Nie uwzględniłem, że była to technika Mizurappa, czyli shinobi "wypluwa" strumień wody z ust w przeciwnika. Do tego nie potrzeba wody z zewnątrz.
2) Jeśli dobrze zrozumiałem, to Shisuiego nie miał Itachi przez cały czas. Zadania ninja nie trwały jeden dzień, więc nie mógł systematycznie szkolić Itachi'ego, więc chłopak sam musiał się uczyć. Ja przynajmniej tak to widzę.
3) Taijutsu Lee było ponad przeciętną miarę, więc dali mu szansę. Dokładnie nie wiem, jak to jest w mandze, ale w podobnej sytuacji był też Guy, więc może po prostu jak Guy'owi się udało, to dali też szansę Lee. ostatecznie to zawsze opiekun mógł definitywnie stwierdzić, że sobie nie poradzi.
A co do błędów, to mogłabyś napisać dokładnie, gdzie one są? Aktualnie nie mam czasu, aby szukać, ale postaram się znaleźć.
Wielkie dzięki i również pozdrawiam!
Powinno być byli - fragment o drużynie Gaia, drugi akapit, trzecie zdanie, pierwsze słowo.
OdpowiedzUsuńPowinno być flirtowała - w fragmencie w tym samym czasie o drużynie 7, pierwszy akapit, drugie zdanie, piąte słowo.
Rozumiem o co Ci chodzi Autorze - sama nie myślałam nad tym w ten sposób, dla mnie to było pozwalanie na zachcianki i pobłażanie tym nielicznym podległym mu (bo chyba oprócz Sasuke i Kabuto nikogo innego to nie obowiązywało)shinobi, których Orochimaru naprawdę cenił (te ,,odwal się'' Sasuke do Orochimaru a tylko Kabuto go za to ofuknął, jak Sai u dawał zdrajcę i poszedł z Kabuto i Orochimaru - Wężowaty był zirytowany, że Kabuto musi umyć teraz swoje narzędzie chirurgiczne przedłużając odpoczynek i zwiększając ryzyko wytropienia ale jak mu medyk oświadczył, że tylko tak może je utrzymać w potrzebnej ostrości to ten spytał go czy ma grupę krwi, której posiadacze podobno są perfekcjonistami).
Kojarzę tę technikę Suiton - jak ją oglądałam w anime to zrobiła na mnie wrażenie takiej dziwnej techniki , którą można tak wykonać bo ma się ślinę w ustach.
Pozdrawiam!
Anonimowa 2
Wielkie dzięki! Znalazłem i poprawiłem. To pierwsze może bym zauważył, ale drugiego to nie było by szans. To są zbyt podobne słowa.Dzięki, że mnie o tym informujesz. Pozdrawiam!
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale ukazałeś tą drugą wersję egzaminu na chunina, Sakury to ja mam jeszcze większą ochotę się pozbyć, te jej słowa bardzo zraniły Naruto, nawet Sasuke było go żal, szkoda tylko, że nie powiedział jej, że jest irytująca i to on z Naruto pokonał tego pająka, a ona zemdlała, że jest beznadziejna... a ta walka z Orochimaru, czyżby zablokował Naruto pieczęć, ale co z lisem jak praktycznie ją osłabił aby się uwolnić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Dzięki Wielkie!!! :D
UsuńPozdrawiam również!!!
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ta druga część egzaminu na chunina wspaniale przedstawiona, och jak Sakura mnie wkurza, jej słowa bardzo to zraniły Naruto, nawet Uchiha było żal Naruto, ale wielka szkoda, że nie powiedział Sakurze, że jest irytująca i beznadziejna i to właśnie on z Naruto pokonał tego pająka, a ona co? zemdlała... i ta walka z Orochimaru... zablokował Naruto pieczęć, ale co z lisem jak praktycznie ją osłabił aby się uwolnić?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Dzięki za komentarz! A możesz wyjaśnić bardziej ostatnie pytanie?
UsuńPozdrawiam!!! :D
Hej,
OdpowiedzUsuńfsntastycznie, drugą część egzaminu na chunina wspaniale ukazałeś, nie lubię i chyba nigdy Sakury nie polubię, a teraz to bardzo mnie wkurzyła, jej słowa bardzo to zraniły Naruto, nawet Sasuke było żal Naruto, ale mógł powiedzieć Sakurze, że jest irytująca i beznadziejna i to właśnie on z Naruto pokonał tego pająka, a ona co zrobiła? zemdlała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuję i na pewno się przyda. ;)
UsuńPozdrawiam!!!