niedziela, 26 lutego 2017

Rozdział 9

Przepraszam za porę, ale przez cały dzień byłem poza domem i nie miałem dostępu do rozdziału.Choć niezależnie od tego dotrzymuje obietnicy i wstawiam ten rozdział w niedzielę. Mam nadzieję, że ciepło go przyjmiecie. Zapraszam!!!



Rozdział 9


Słońce właśnie wschodziło nad miejscem, gdzie odbywał się Egzamin na Chunina. Większość uczestników zaczęła przygotowywać się do dalszej wędrówki, a nawet walki, jeśli nie zdobyli jeszcze potrzebnego zwoju. Tylko w jednym miejscu sytuacja była zupełnie inna.

W pewnej części Lasu Śmierci znajdowała się drużyna 7. Jedyną przytomną osobą była Haruno Sakura, gdyż nie brała udziału we wcześniejszej walce. Obaj chłopcy: Uzumaki Naruto i Uchiha Sasuke leżeli nieprzytomni pod odsłoniętymi korzeniami potężnego drzewa. Dziewczyna opiekowała się przez całą noc obydwoma nastolatkami, choć bardziej skupiała się jednak na szatynie.


- „Biedny Sasuke-kun, dlaczego nie potrafiłam cię ochronić? Zostawiłam cię na pastwę losu i o mały włos nie straciłam. Gdyby nie Naruto, to mógłbyś zginąć, a ja bym tego nie przeżyła. Za bardzo cię kocham, dlatego nie mogę żyć bez ciebie! Dlaczego więc nie chcesz dać mi szansy? Nie widzisz, jak przez to cierpię? Ale staram się to zmienić. Chcę być kobietą, która zawsze cię ochroni i uratuje, a na razie kimś takim jest Naruto. Mimo tego, że cały czas nam przeszkadza, to jestem mu wdzięczna, ponieważ ci pomógł.” – Sakura spojrzała na postać, leżącą koło Sasuke – „Zaskoczyły mnie jego umiejętności. Choć to niemożliwe, wydawało by się, że jest zdolniejszy od Sasuke-kun. Rodzice mówili, żeby się do niego nie zbliżać, ponieważ jest niebezpieczny. Jednak nie mogę go zostawić. Ryzykował dla nas życie, uważa nas za przyjaciół, a przecież o to chodziło w teście sensei’a. Aby nie zostawiać towarzyszy w potrzebie.” – pomyślała dziewczyna i nałożyła wilgotną szmatkę na czoło blondyna. Od wczorajszego starcia zmieniła całkowicie zdanie na temat Naruto.


* * *


Tymczasem:


Przez las przedzielała się nowopowstała drużyna z Konohy. Składała się z dwóch dziewczyn i chłopaka. Była z nimi jedna z ostatnich członków klanu Uchiha. Miała na imię Natsumi, a jej towarzysze nazywali się Hyuga Hitomi i Yamaika Shibiki. Hitomi należała do gałęzi klanu, a mimo tego miała potencjał, aby stać się z jednym z lepszych. Dlatego również nią zainteresował się trzon klanu Hyuga. Jak każdy jej krewny posiadała oczy z Byakugan’em, długie i niebieskie włosy, smukłą sylwetkę i zgrabne nogi. Była jedną z najpiękniejszych dziewczyn z rocznika, zaraz za Natsumi. Shibiki również nie należał do przeciętnych: blond włosy, brązowe oczy, męskie rysy twarzy i chuda postura. Cieszył się dużym wzięciem wśród młodzieży, ale jego celem była najpiękniejsza. Można powiedzieć, że Natsumi go wręcz oczarowała, ale niestety nie interesowała się teraz chłopakami. Nastolatek wziął sobie zatem za cel, że do momentu zostania chunin’em będzie jego dziewczyną.


Oto właśnie ta drużyna maszerowała przez las. Nie spotkali jeszcze żadnego wroga, co trochę ich martwiło. Mieli bowiem coraz mniej czasu, a im dłużej zwlekają, tym mniej zespołów posiada zwoje. Wypatrywali zatem możliwych przeciwników, aby nie stracić szansy na wyższą rangę w karierze shinobi. Wbiegli akurat na niewielką polankę, gdy Shibiki podniósł dłoń w geście zatrzymania się. Posiadał on specjalną czakrę, dzięki której mógł wyczuwać inne skupiska czakry, np. ludzi na danym obszarze. Ninja z taką umiejętnością nazywano sensorem. W tej właśnie chwili wyczuł on zbliżające się trzy punkty czakry, które nie należały do niskich. Dlatego ostrzegł resztę drużyny.


- Uważajcie, przygotujcie się do walki. Będziemy mieli towarzystwo. – powiedział do dziewczyn. Te kiwnęły głowami i przyjęły pozycję obroną. Po dwóch minutach, z przeciwnych krzaków wyszło troje ludzi: dziewczyna i dwóch chłopaków. Mieli około 15-16 lat i mieli na głowach ochraniacze ze znakiem Wioski Ukrytej w Skałach (Iwagakure). Mieli na sobie czerwone stroje z ich wioski, a jeden z nastolatków posiadał na plecach katanę. Weszli na polanę i spojrzeli na drużynę z Konohy.


- Już myślałam, że jesteśmy przegrani, a jednak los się do nas uśmiechnął. Bez zbędnych ceregieli powiem wam, że mamy zwój Ziemi. Jeśli macie zwój Nieba, to radzę go nam oddać, a jeśli nie, to nas nie interesujecie. – odezwała się dziewczyna, chyba lider. Konoszanie na te słowa zadrżeli. Posiadali akurat ten zwój, więc mieli przed sobą szansę zdobycia drugiego, choć ich przeciwnicy nie wyglądali na łatwych. Mało tego, nie mieli pewności, czy ich puszczą dalej, ponieważ męska część grupy patrzyła z zainteresowaniem na Natsumi i Hitomi, a jeden wręcz pożerał wzrokiem szatynkę, aż dostała ciarek. Nie mogli jednak się poddać i musieli spróbować zdobyć zwój, dlatego odpowiedź była oczywista.


- A więc nie tylko wam się poszczęściło. Jest tak, jak mówisz, ale w jednym się pomyliłaś: nie oddamy wam tego zwoju bez walki! – oświadczył Shibiki drużynie z Iwa, a dziewczyny tylko mu przytaknęły. Przeciwniczka była lekko zaskoczona, ale przyjęła to ze spokojem.


- Niech będzie, sprawdźmy zatem, co potraficie. Aki! Kaoru! – zwróciła się do towarzyszy – Zajmijcie się dziewczynami. Wiem, że to lubicie. Ja spróbuje się z tym przystojniaczkiem. – zakończyła z, o dziwo, delikatnym uśmiechem. Shibiki doznał szoku i, choć podobała mu się bardziej Natsumi, zrobiło mu się miło za komplement. Wytrzeźwiał jednak i zwrócił się do przyjaciółek.


- Jesteście w stanie ich pokonać? – spytał się ze zmartwieniem na twarzy. Hitomi kiwnęła energicznie głową, a Natsumi spojrzała groźnie na przyjaciela.


- To, że jesteśmy dziewczynami, nie oznacza, że jesteśmy słabe. Nie martw się o nas, a sam skup się na swojej walce. – odpowiedziała z drwiącym uśmiechem. Na ten widok chłopak sam się uśmiechnął i ruszył na przeciwniczkę. Ta odskoczyła kawałek, aby wszyscy mieli dość miejsca na własny pojedynek. Nie zamierzała jednak się oddalać, ponieważ chciała mieć na oku pozostałą dwójkę. Aki szanował przeciwnika, choć zdarzało mu się przesadzić, a Kaoru to już inna bajka. Był strasznym podrywaczem i zmieniał dziewczyny jak rękawiczki. Jak jakaś mu się spodobała, to był gotowy na wszystko, aby ja zdobyć. Dlatego więc zamierzała pilnować przede wszystkim jego. Bądź co bądź, była porządną dziewczyną i nie chciała dopuścić do jakiejś niebezpiecznej sytuacji. Również Shibiki martwił się o rówieśniczki i obserwował je skrycie.


Przed Natsumi i Hitomi stanęli ich przeciwnicy. Obaj byli od nich wyżsi i wydawali się mocni. Głos zabrał ten po prawej.


- Aki, ja biorę szatynkę, a ty biało-oką. Bardzo mnie ona zainteresowała. – rozkazał Kaoru, a Aki kiwnął głową. Po ciele Natsumi przeszedł dreszcz, ponieważ chłopak oblizał się wokół ust. Poczuła na ten widok obrzydzenie, ale postanowiła tego nie pokazywać. Zwróciła się do towarzyszki.


- Hitomi, w razie czego będę w pobliżu. Możemy sobie nawzajem pomagać, więc nie ryzykujmy. – powiedziała w jej stronę, a Hyuga odpowiedziała


– Zgoda.


Obie więc zaatakowały swoich przeciwników. Każda z nich zaczęła od walki wręcz, aby sprawdzić sprawność fizyczną nastolatków. Po kilku minutach okazało się, że trafiły na godnych rywali. Obaj pokazywali wysoki poziom, dlatego miały trudności w walce.


Hitomi jednak miała pewną przewagę. W czasie pojedynku uformowała znak i krzyknęła: „Byakugan”, przez co na jej twarzy pojawiły się żyły, a oczy zmieniły lekko kształt. Chłopak był tym lekko zdziwiony, ale postanowił to przemilczeć i ponowił atak. Hitomi go jednak uniknęła i zadała cios w czuły punkt czakry. Aki poczuł silny ból i odskoczył, ale jego dekoncentrację wykorzystała Hyuga.


- Hakke Rokujūyonshō! – krzyknęła i zaatakowała przeciwnika. Ta technika polega na uderzeniu 64 punktów czakry, dzięki czemu przeciwnik nie mogł używać ninjutsu przez jakiś czas. Dziewczyna rozpoczęła atak, ale nie zdążyła jej dokończyć, ponieważ chłopak zdołał uciec po 32 uderzeniu. Mocno poraniony złożył pieczęci.


- Doton! Daichi Teiraku no Jutsu! – krzyknął i uderzył dłonią w ziemię. Skutek był zupełnie inny od zamierzonego. Ziemia miała się zapaść w stronę Hyuga, a tylko popękała i się zatrzęsła. Aki był zszokowany, a Hitomi westchnęła z ulgą.


- Co się stało?! Dlaczego to nie zadziałało? – zadawał sobie pytanie. Odpowiedź przyszła od razu.


- Zablokowałam twoje punkty czakry, dlatego nie jesteś w pełni sił. Masz jednak szczęście, że uniknąłeś mojego ataku, ponieważ nie mógłbyś używać w ogóle ninjutsu. – odezwała się z uśmiechem. Aki był zdziwiony, a nawet przez chwilę myślał, że jest na przegranej pozycji, ale postanowił się nie poddawać. Wypowiedź dziewczyny uświadomiła mu, że walczy z członkinią klanu Hyuga. Słyszał o ich umiejętnościach, ale nie dowiedział się, po czym ich poznać. Dzięki zdobytym informacjom ułożył nową taktykę.


- Jesteś lepsza niż myślałem, ale jeszcze się nie ciesz. – powiedział w jej stronę, przez co uśmiech zszedł z jej twarzy i skupiła się na przeciwniku. – Słyszałem na czym polega wasz styl walki, panno Hyuga. Zwyciężyłaś by tą walkę, gdybym nie miał pewnej rzeczy. – zakończył i wyjął z plecaka mały cukierek. Wyglądał zwyczajnie, ale Hitomi podejrzewała, że to pastylka czakry, która po zjedzeniu uwalnia czasowo dodatkową czakrę. Nie znała jednak takiej, która mogłaby ponownie odblokować punkty czakry. Poczuła ulgę, ale dalsza wypowiedź Aki’ego ją przeraziła.


- Nie myśl, że jest to taka zwykła pastylka. W mojej wiosce jest bardzo rzadka i droga, ale wolałem mieć przynajmniej jedną. Wytworzono ją niedawno i uwalnia o wiele większą ilość czakry. Jest jednak ryzykowna, ponieważ po skończeniu jej działania, ciało jest mocno wyczerpane i bezużyteczne. Może nie starczy na odblokowanie wszystkich, ale na pewno wyrówna szanse. – zakończył i połknął cukierka. Po kilku sekundach Hitomi zauważyła wyzwalanie się ogromnych ilości czakry w jego organizmie. Z przerażeniem obserwowała, jak przez kolejne punkty w ciele chłopak przepływa czakra. Zakończyło się tym, że Aki był wypoczęty, a zablokowane miał tylko 10 punktów. Dziewczyna wiedziała, że szybko się ten pojedynek nie skończy.


Po drugiej stronie polany stała Natsumi z Kaoru. Po kilku minutach walki wręcz dziewczyna była już lekko zmęczona, a jej przeciwnik patrzył na nią niewzruszony. Obojgu nie udało się trafić przeciwnika, ale ciągłe uniki i bloki są męczące. Wyszło na to, że chłopak jest bardziej wysportowany od niej. Nie zamierzała jednak ustąpić i ponowiła atak. Zamachnęła się nogą, ale ten cios zablokował. Obróciła się z wyskokiem i złożyła pieczęci.


- Katon: Gōkakyū no Jutsu! – krzyknęła i cisnęła w niego kulą ognia. Ten zrobił unik i sam wykrzyknął.


- Doton: Yahumuki no Jutsu! – w stronę Natsumi pomknęło wiele małych kamyczków. Uchiha próbowała ich uniknąć, ale kilka z nich trafiło ją w nogi i ręce. Dziewczyna upadła z powodu bólu i ran. Wiedziała, że przegrała, ponieważ nie miała sił, żeby ruszyć choćby palcem, a co dopiero wstać. 
Leżała i czekała na kończący cios.


- „To koniec, zawiodłam. Przeze mnie moi przyjaciele będą w opałach, a ja nie miałam dość sił, aby ich chronić. Tak bardzo chciałam zostać shinobi i odbudować mój klan, ale najwyraźniej nie będę miała możliwości spełnienia tych marzeń.” – inne rzeczy przyszłyby jej do głowy, gdyby nie usłyszała głos swojego przeciwnika.


- Widzę, że już straciłaś cały swój zapał. Nie było trudno cię pokonać, choć spodziewałem się po tobie więcej. Pewnie myślisz, że cię zabiję, ale masz szczęście, ponieważ jesteś bardzo piękną dziewczyną. – powiedział Kaoru, co bardzo zaskoczyło Natsumi. Spojrzała na chłopaka, ale zaraz tego pożałowała, ponieważ znowu ujrzała w jego oczach zainteresowanie, czy wręcz pożądanie. 
Chłopak tylko się zaśmiał i ponownie się odezwał.


- Może chciałabyś opuścić wioskę i pójść ze mną do Iwa jako moja dziewczyna? Powinnaś się cieszyć, ponieważ nie łatwo mnie zadowolić i tylko nieliczne mają ten zaszczyt. – dokończył i spojrzał na nią wyczekująco. Dziewczyna była już mocno przerażona. Znów powtórzyła się sytuacja, która miała miejsce w Kumogakure. Jednak tym razem nie była bezbronną dziewczynką, która nie posiada własnego zdania i musi być posłuszna. Nie!!! Czuła się kobietą, która trzyma się swoich zasad i ma swój honor, dlatego splunęła mocno chłopakowi w twarz i krzyknęła.


- Nigdy się na to nie zgodzę! Już wolę umrzeć, niż płaszczyć się przed takim dupkiem, jak ty! – skończyła i spróbowała wstać na nogi. Chłopak nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, co tylko spotęgowało gniew, który poczuł. Wytarł twarz ze śliny i spojrzał wściekły na Natsumi.


- Nikt nie będzie się tak do mnie odzywał! Skoro nie chciałaś po dobroci, to będzie po złości! – krzyknął i uderzył z całych sił w jej brzuch. Moc była tak silna, że odrzuciło ją na kilkadziesiąt metrów w głąb lasu. Kaoru nie pobiegł za nią od razu, ponieważ musiał się upewnić, że nikt mu nie będzie przeszkadzał. Wiedział, że jego towarzyszka go obserwuje, dlatego nie zamierzał dać się złapać. Skumulował dużą ilość czakry, złożył pieczęcie i krzyknął:


- Doton: Retsudo Tenshou!


Przyłożył ręce do ziemi, a wtedy nastąpiło silne trzęsienie, przez które zaczęły zawalać się skały i niektóre drzewa. Chaos, jaki zapanował wystarczył, aby szybko się oddalić. Reszta obu drużyn nie zauważyła, przez co nastąpiło takie trzęsienie. Nie przestawali walczyć, choć liderka drużyny z Iwa spostrzegła zniknięcie towarzysza. Mogła mieć tylko nadzieję, że nie stanie się to, czego się obawiała.


* * *


Jakiś kilometr od polany zatrzymał się Kaoru z Natsumi na plecach. Nie zamierzał zapomnieć, jak go obraziła, gdyż jego duma mu na to nie pozwalała. Postanowił ją ukarać, a jednocześnie się zabawić. Nie raz już to robił, a za każdym razem postarał się, aby nie był w gronie podejrzanych. Dziewczyna była autentycznie przerażona, ponieważ spodziewała się, co chce z nią zrobić. Chłopak rzucił ja na drzewo, a Natsumi sunęła się z jękiem po pniu. Kaoru przysiadł przy niej, unieruchomił jej ręce i zbliżył twarz do dziewczyny.


- Teraz poczujesz, co to znaczy mnie obrazić. Każda, która to uczyniła, skończyła jak ty. – zakończył i brutalnie zaczął ją całować. Natsumi próbowała się uwolnić, ale rany wciąż bolały, a chłopak silnie ją przytrzymywał. Po upływie chwili całkowicie się poddała. Była już kompletnie zrozpaczona i załamana, gdyż bała się tego. Kaoru rozpoczął bezczelnie gładzić dłonią jej plecy i nogi, a dziewczyna nie miała nawet sił, aby podnieść uwolnioną rękę. Gdy nastolatek zaczął jej ściągać spódniczkę , a Natsumi straciła już nadzieję na ratunek, usłyszała:


- Zobaczymy, czy jesteś w stanie mnie zadowolić. Jeśli nie, to z chęcią spróbuję z twoją ładniutką przyjaciółką. – powiedział z wrednym uśmiechem. Na to zdanie dziewczyna otworzyła oczy. W jej głowie pojawiła się twarz uśmiechniętej Hitomi, a zaraz po tym ujrzała ją płaczącą i krzyczącą. Poczuła strach,… potem złość,… a na końcu wściekłość. Zapominając o bólu, uderzyła Kaoru prosto w szczękę, a siła uderzenia odepchnęła go na przeciwległe drzewo. Chłopak był w takim szoku, że przez chwilę nie wiedział, co się dzieje. Gdy otrzeźwiał i spojrzał na przeciwniczkę, ujrzał ją stojącą na nogach i patrzącą na niego z nienawiścią. W jej oczach błysnął Sharingan. Gdy ruszyła na przeciwnika, ten zorientował się zbyt późno, że jej szybkość wzrosła, przez co zarobił kolejny cios, tym razem w brzuch, a potem w bok czaszki. Gdy zdołał wstać, znów rzuciła się na niego Natsumi. 

Chłopak próbował blokować i unikać uderzeń dziewczyny, ale zużył zbyt dużo czakry na ostatnią technikę, która nie należała do oszczędnych. Dodając do tego energię i humor Natsumi, chłopak wywnioskował, że trafił prosto w bagno. Wymiana ciosów trwała przez kilka minut, a zakończyła się mocnym kopniakiem z półobrotu w szczękę napastnika. Dzięki użytej sile ciało wgniotło się w pobliskie drzewo.


Stan Kaoru był marny: na całym ciele miał rany, podbite oko, a z ust ciekła mu krew. Chłopak nie był nigdy w takich tarapatach, dlatego poczuł strach i przerażenie. Wygląd dziewczyny sugerował, że nie będzie miała litości.


- B-bł-błagam, osz-czę-dź mnie. – błagał swojego kata. Ta popatrzyła na niego z czystą chęcią mordu.


- Teraz, skoro okazało się, że masz kłopoty, zaczynasz prosić o przebaczenie?! TY PARSZYWY GWAŁCICIELU!!! Nie dość, że chciałeś zgwałcić MNIE, to jeszcze zapewniałeś, że zrobisz to mojej PRZYJACIÓŁCE! Zapamiętaj sobie: NIGDY NIE POZWOLĘ, ABY KTOKOLWIEK SKRZYWDZIŁ MOICH PRZYJACIÓŁ!!! A każdy, kto spróbuje, nie przeżyje, aby komuś o tym opowiedzieć! – zakończyła z mocą i złożyła pieczęcie.


- Katon: Gōkakyū no Jutsu! – ryknęła i cisnęła wielką kulę ognia w Kaoru. Ten mógł już tylko patrzeć z przerażeniem, jak się do niego zbliża, a w momencie uderzenia dało się słyszeć straszny wrzask ze środka płomieni, który ucichł po kilku sekundach. Natsumi stała przez chwilę i patrzyła w miejsce, w którym chwilę temu leżał jeszcze żywy chłopak. Gdy dezaktywowała Sharingan’a, upadła na ziemię, a ostatnią jej myślą przed straceniem przytomności było:


- „Co ja zrobiłam?”


* * *


Tymczasem na polanie:


Na ziemię upadł chłopak, który został znokautowany przez Hitomi. Walka była ostra, ale gdy obojgu brakowało już sił, dziewczynie udało się zadać cios w kręgosłup szyjny, przez co Aki stracił przytomność. Po drugiej stronie polany nadal trwał pojedynek między Shibiki’m, a liderką drużyny z Iwa. Oboje mieli już bardzo mało czakry, ale nie zamierzali się poddać. Dziewczyna zauważyła już porażkę swojego towarzysza, a skoro nie było tam Kaoru, jej sytuacja wyglądała marnie. Zamierzała właśnie wykonać ostatni atak, gdy nagle usłyszeli wybuch. Gdy wszyscy spojrzeli w stronę dźwięku, zauważyli słup dymu, który unosił się jakiś kilometr od polany. W tej samej chwili Shibiki zauważył nieobecność jego przyjaciółki.


- Hej, a gdzie jest Natsumi?! – krzyknął przestraszony, mając w głowie już najczarniejsze scenariusze. Hitomi również rozglądała się wokół siebie, ale po chwili spojrzała w głąb lasu.


- Musi być w miejscu wybuchu. Ruszajmy Shibiki! Może ona potrzebuje pomocy! – krzyknęła do przyjaciela, a on tylko pokiwał głową. Pobiegli w las, całkowicie zapominając o swojej przeciwniczce. Dziewczyna podeszła do Aki’ego, sprawdziła jego stan, a gdy uznała, że jest tylko nieprzytomny, przerzuciła go na swoje plecy i ruszyła za drużyną z Konohy.


* * *


Po kilku minutach dobiegli na miejsce. Po drodze można było wyczuć dziwny zapach, jakby palącego się ciała. Przerażeni towarzysze przyśpieszyli, a teraz nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Na niewielkim obszarze drzewa były połamane lub wygięte, a w jednym miejscu płoną mały pożar. Blisko tego terenu zauważyli leżącą Natsumi. Oboje pobiegli do niej szybko, aby sprawdzić jej stan. Miała na ciele kilka lekkich i poważnych ran, ale nie wyglądały na niebezpiecznie. Gdy podnieśli wzrok, zobaczyli jeszcze płonący lekko ogień, a w środku leżące martwe ciało. Po chwili poczuli, że Natsumi się wybudza, akurat w momencie, gdy doszła do nich liderka drużyny z Iwa.


- Jj-jja nii-ie ch-cia-łam te-go zrobić. – wyjąkała przerażona i słaba dziewczyna. – On chciał mnie skrzywdzić. Groził, że wykorzysta Hitomi. Poczułam gniew, a potem straciłam nad sobą panowanie. – skończyła i spojrzała na genin’kę z Iwa. – Przepraszam.


Ta tylko popatrzyła przez chwilę na płomienie, po czym skierowała wzrok na Uchiha.


– Spokojnie, to nie twoja wina. Zawsze był okropny i egoistyczny. Myślałam, że go postawie do pionu, ale niestety się myliłam. Nie musisz przepraszać. Nigdy nie był moim przyjacielem. – uśmiechnęła się lekko do Natsumi. – Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak stąd odejść. W starciu z waszą dwójką raczej nie mam szans. – powiedziała i ruszyła z Aki’m na plecach w swoją stronę. Konoszanie stali jak wryci, gdy nagle ta się odwróciła. – Aaa, i jeszcze jedno. Weźcie go! – krzyknęła i rzuciła im zwój Ziemi. Z szoku Shibiki ledwo go złapał. – Mi już nie jest potrzebny. Powodzenia w następnym etapie egzaminu.


- Zaczekaj!!! Jeszcze nie skończyliśmy naszego pojedynku. – odkrzyknął chłopak, na co dziewczyna się uśmiechnęła.


- Załatwimy to innym razem. Ale ostrzegam! Następnym razem nie uda ci się mnie choćby zadrapać. – odpowiedziała chłopakowi i zniknęła między drzewami. Przez chwilę patrzyli nadal na miejsce, gdzie ostatni raz ją widzieli, ale po kilku minutach zajęli się ranną przyjaciółką, nie kryjąc radości, że zdobyli potrzebny im zwój, odblokują tym samym kolejny etap w egzaminie.


* * *


W innej części lasu:


Właśnie zapadał zmrok, gdzie przebywała drużyna 7 z Konohy. Przez cały dzień Sakura pilnowała i doglądała swoich przyjaciół. Miała nadzieję, że wkrótce się obudzą, gdyż martwiła się o nich, a dochodziła do tego presja czasu, ponieważ mieli go coraz mniej, aby zdobyć zwój i dojść do wieży. Dziewczyna była jednak dobrej myśli, dlatego czekała cierpliwie. Nie miała jednak pojęcia, że w ich stronę zmierza trójka osób, które nie zamierzały okazać dobrych zamiarów wobec nieprzytomnego dziedzica Sharingan’a.


9 komentarzy:

  1. Rozdział czytało mi się nieźle - podobała mi się walka drużyny Natsumi oraz wstawki o drużynie siódmej.
    Po wcześniejszym zachowaniu Sakury jej decyzja i przemyślenia były niczym miód na serce. Spodziewałam się, że tak samo jak w kanonie to w Lesie Śmierci podejmie decyzje, że stanie się silniejsza i będzie chronić przyjaciół( tu tylko Sasuke ale zaczyna cenić Naruto a to już krok naprzód w polepszeniu ich relacji) ale dopiero przy momencie walki z trójką z Dźwięku.Jak tak dalej pójdzie to może nawet polubię ją jako kunoichi (jak na razie przy Naruto i Sasuke Sakura uchodzi w tle).
    Drużyna siódma była drużyną naj(najzdolniejszych z Akademii - Sasuke i Sakury oraz najwytrzymalszego i mającego najwięcej chakry - Naruto) a drużyna Natsumi jest naj pod względem urody(Natsumi i Hitomi, Shibiki choć nie jest określony najładniejszy to też pewnie jest całkiem przystojny).
    Walka drużyny Natsumi z drużyną ze Skały wypadła bardzo dobrze, zarówno pod względem akcji jak i opisania postaci( Liderka i Kaoru wypadli wyraziście jako postacie - jak o nich czytałam to nawet mogłam ich sobie wyobrazić choć oprócz strojów i imion dwójki shinobi ze Skały to o nich nic nie wiem, Aki mniej ale uchodzi to w tle). Natsumi ma pecha w życiu , że kolejny raz spotyka napaleńca(poprzednio gdyby Naruto nie zainterweniował to kto wie do czego by doszło) silniejszego od siebie. Uratował ją fakt, że właśnie aktywowała sharingana, miała dopływ adrenaliny przez co nie czuła bólu, zmęczenia i zyskała na sile a Kaoru zużył dużo chakry na wywołanie trzęsienia ziemii i to wraz z zadanymi przez Uchihę obrażeniami skończyło się jego śmiercią.Ten napaleniec i gwałciciel zasłużył na marny los i wiedziałam, że Natsumi będzie bardzo wściekła za to, że chciał skrzywdzić ją i jej przyjaciółkę ale się nie spodziewałam, że go zabije. Z jednej strony w wściekłości i chęci obrony swoich przyjaciół mogła to zrobić ale z drugiej...nie sądziłam, że wpadnie w aż taką wściekłość że zechce go zabić, wykastrować co najwyżej że , będzie w ogóle zdolna zabić kogoś z zimną krwią(już się przed obroniła, w samoobronie to by chyba kogoś umiała zabić), myślałam, że zostawi go tak i umówi się z Liderką drużyny, że zaskarży go o próbę gwałtu i wspomni, że on powiedział, że zrobił coś takiego już wcześniej a Liderka powie, że miała co do niego pewne podejrzenia bo widziała jak się zachowuje( podczas tej części egzaminu mogli się bezkarnie pozabijać ale to co Kaoru próbował zrobić może zostać ukarany lub zacznie się toczyć śledztwo).
    Liderka drużyny z Iwy spodobała mi się zarówno jako postać jak i osoba - nie musiała im oddawać swojego zwoju nawet jeśli nie miała by szans przejść dalej(mogła to zrobić również dlatego, że uznała ich za godnych przeciwników oraz by zrekompensować Natsumi za to co doświadczyła ze strony Kaoru i za to co próbował jej zrobić). Nawet nie czytało się o niej za dziwnie, nie znając jej imienia. Tylko jedno wyszło dziwnie - widziała zachowanie towarzysza a mimo to kazała mu walczyć z dziewczyną(ale myślała że zdoła utrzymać Kaoru na oku i go przypilnuje oraz nie wiedziała, że realizował swoje chore zachcianki)sama walcząc z kimś bo jej się on podoba ale z drugiej strony jakby kazała mu walczyć ze Shibikim to jakby go pokonał to mógłby próbować wykorzystać przeciwniczkę Akiego a taki wybór mógłby być narażeniem tej drugiej dziewczyny na niebezpieczeństwo w ramach ochrony jednej z nich co już jest złe.
    Pytania:Pojawił się błąd w tym rozdziale czy poprzednim co do zwojów - Nieba i Ziemi czy Nieba i Wiatru?Zainteresowanie Hitomi trzonu klanu polega na tym, że każą jej chronić lub trenować z kimś ważnym z trzonu(o ile dobrze pamiętam Neji miał za zadanie ochraniać Hinatę i pomagać jej w szkoleniu przez wspólne treningi, zastanowią się nad

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój komentarz - ciąg dalszy
    nauczeniem jej kaitenu, który miał być podobno tylko dla trzonu a Neji sam wpadł na to jak go wykonać i się go nauczył, bez żadnych informacji o tym jutsu od innych)?By być sensorem trzeba mieć specjalną chakrę( w mandze i anime każdy shinobi mógł umieć lub nauczyć się wyczuć obecność innej osoby lepiej lub gorzej a sensorzy to ci co wyczuwali najlepiej)?Czemu Liderka z Iwy wyznaczyła kompanom takich przeciwników(czy mogło być tak jak napisałam powyżej)?Czemu Kaoru dotąd nie wpadł - mógł się pozbyć się dziewczyny oraz całkowicie jej ciała po wykorzystaniu, mógł nastraszyć ją tak by się nie przyznała co do sprawcy lub nie zgłosiła się ze sprawą na ichniejszy odpowiednik
    policji, wymazywał im pamięć, w Iwie nie używano testów DNA lub jego DNA i odciski palców nie figurowały w ich bazie(technologia do testów DNA przecież już była) a poza podejrzanymi a jego nie podejrzewali nie sprawdzali?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, ze przynajmniej tobie spodobał się ten rozdział. Do pełnego szczęścia przydałaby się też opinia innego czytelnika, ale lepszy rydz, niż nic.
      1) Prawda, mój błąd. Zwoje Nieba i Ziemi. Jakoś nie zauważyłem, że niechcący je podmieniłem. Zauważone i poprawione!
      2) Zainteresowanie trzonu to tylko większa uwaga na tej osobie i być może ważna funkcja, jak na gałąź. Jak napisałaś np, ochrona lub osobisty służący (czyt. mięso armatnie). Żadnych technik, które są zarezerwowane dla trzonu. Nie wiem, jak Neji poznał Kaiten, ale wiadomo, że zdołał go opanować bez wiedzy Głowy klanu. Tylko tyle.
      3) Wykrywać czakre każdy potrafi, ale właśnie sensorzy robią to lepiej i na większy dystans. Do tego trzeba mieć specjalną czakrę, dlatego sensorów jest tak niewielu. Potrafią wyczuć dokładne miejsce, płeć osoby i rodzaj czakry, a zwykły ninja może wyczuć tylko nieokreślone źródło o dużej mocy.
      4) Najlepszy walczy z najlepszym. Uznała, że Shibiki jest liderem grupy i do tego jej się "spodobał". O Aki'ego się nie martwiła, a Kaoru miała nadzieję przypilnować. Krótko i, mam nadzieję, treściwie.
      5) Zwykle wystarczy lekkie zastraszenie. Tak to już niestety jest na tym świecie. Nie uważam, że tylko kobiety można zastraszyć, ponieważ facetów też się da. Sposobów jest dużo, a ja w to nie wnikam (przynajmniej w tej mojej pseudo "powieści").
      Dzięki za miłe słowa i pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hej,
    wspaniale, Sakura zmieniła trochę nastawienie w stosunku do Naruto, z czego oczywiście się bardzo cieszę, a walka tej drużyny w której jest Nanami wyszła wspaniale, a zwłaszcza Nanami...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Bardzo one motywują. ;)
      Pozdrawiam!!!

      Usuń
  4. Hej,
    wspaniale, cieszę się, że Sakura zmieniła chociaż trochę nastawienie w stosunku do Naruto, Nanami pokazała co potrafi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minimalnie, ale zawsze. ;) Dzięki za komentarz!
      Pozdrawiam!!! :)

      Usuń
  5. Hej,
    wspaniały rozdział, Sakury jako postaci nie lubię (to tak na początek), ale cieszę się, że chociaż tutaj trochę zmieniła swoje nastawienie w stosunku do Naruto, no i pięknie Nanami pokazała co potrafi... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie miałem. Ale jeszcze będzie miała okazję się wykazać. Dziękuję i wypoczynkowych wakacji! :D

      Usuń