Rozdział 10
Sytuacja w
drużynie 7 wyglądała tak: obaj chłopcy byli nieprzytomni, a Sakura opiekowała
się nimi. Niedawno przysięgła sobie, że będzie chronić Sasuke ze wszystkich
sił, nawet za cenę życia. Akurat taka okazja się zbliżała. Z pobliskiego drzewa
była ona obserwowana przez trzy osoby. Należeli do nich dziewczyna i dwóch
nastolatków. Mieli oni specjalne zadanie, które nie podlegało pod Egzamin na
Chunina. Ich misją było zabicie Uchiha Sasuke!
* * *
Sakura
akurat wracała z wodą dla chłopaków, gdy nagle przed nią pojawiło się troje
osób. Mieli podobne do siebie stroje ninja, a na głowach znajdowały się opaski
ze znakiem wioski Dźwięku (Otogakure). Na pierwszy rzut oka nie wyglądali na
przyjaźnie nastawionych, dlatego różowo-włosa odrzuciła czerpak i przyjęła pozycję
obronną. Przez chwilę obserwowała przybyłych, ale w końcu postanowiła się
odezwać.
- Kim
jesteście?! Czego od nas chcecie?! – zapytała się, mając nadzieję, groźnie.
Drużyna z Oto tylko na siebie zerknęła.
-
Myśleliśmy, że jesteś mądrzejsza. – odpowiedział jej z kpiną jeden z chłopaków.
Miał on brunatne, sterczące włosy. – Oczywiście, że chodzi nam o zwój. Przecież
potrzeba go nam, aby przejść do następnej rundy w tym egzaminie. Jednak to nie
jest nasze jedyne zadanie. Mamy zlecenie, aby wykończyć Uchiha Sasuke. –
zakończył z zadziornym uśmiechem. W tej samej chwili dziewczyna poczuła, że
stanęło jej serce.
-
„J-ja-ja-ak t-to? Chcą zabić mojego Sasuke-kun? Ale dlaczego?! Przecież nic
nikomu nie zrobił. Czemu wszyscy chcą odebrać mi Sasuke-kun’a?!” – zapytywała
się w myślach Sakura. Miała wrażenie, że cały świat staną przeciwko niej. Nie
zamierzała jednak marnować na to czasu i dała przeciwnikom jasną odpowiedź.
- Nie
dostaniecie go!!! Już nigdy więcej nie pozwolę, aby ktokolwiek skrzywdził
mojego Sasuke-kun! – odpowiedziała i wyciągnęła kunai. Naprzeciw niej wyszła
dziewczyna z Oto.
- Skoro taka
jest twoja odpowiedź, to zaraz zobaczmy co potrafisz. – odrzekła i ruszyła na
Sakure. Zaczęły ścierać się za pomocą kunai’ów, a żadna nie zamierzała
traktować przeciwnika ulgowo. Różowo-włosa starała się jak mogła, ale było
widać przewagę u dziewczyny z Oto. Była szybsza i mniej się męczyła od Haruno.
Walka trwała kilkanaście minut, a zakończyła się odskoczeniem obu dziewcząt na
niewielką odległość. Na ciele Sakury pojawiły się lekkie rany i była ona już
trochę zmęczona. Różniły się jeszcze tym, że na twarzy Haruno widać było
determinację, a u przeciwniczki rozbawienie. Ten widok tylko coraz bardziej
wkurzał różowo-włosą, co dawało jej nową energię do walki. Zastanawiające było
dla niej to, że dziewczyna z Oto nie pokazała jeszcze żadnej techniki, typowej
dla wioski Dźwięku. Jednak prawda była taka, że zwyczajnie tego nie
potrzebowała do pokonania Konoszanki. Sakura za to nie znała żadnego jutsu, ale
potrafiła nieźle posługiwać się bronią miotaną. Dlatego więc postanowiła to
wykorzystać.
Po krótkiej
chwili obie dziewczyny ponowiły atak. Haruno zdążyła wyciągnąć z kabury kilka
shuriken’ów i rzuciła je w stronę przeciwnika. Dziewczyna odskoczyła w bok, ale
przez chwilę nieuwagi dostała w ramię shurikenem. Nie zauważyła, że Sakura
postarała się tak rzucić, aby jedno z gwiazdek uderzyło w drugie, przez co
mocno je podkręciło. Takie działanie wystarczyło, aby utrudnić poruszanie
zranionej ręki. Sakura była z siebie dumna, za to jej przeciwniczka straciła
swój dobry nastrój. Obaj koledzy z Oto stracili powoli cierpliwość, ponieważ
sądzili, że ich towarzyszka szybko poradzi sobie z różowo-włosą.
- To zaczyna
mnie denerwować, Dosu. Jeśli zaraz jej nie wykończy, to ja to zrobię. – odezwał
się chłopak z sterczącymi włosami.
- Wiem, mnie
powoli też, ale nic nie rób, Zaku! – odpowiedział mu jego kolega. Miał on
większość ciała i twarzy owinięte bandażami, jasne futro na plecach i metalową
rękawice na prawej ręce. –
Dajmy jej jeszcze kilka minut. Ta sytuacja nam
pokazuje, że nie warto lekceważyć przeciwnika. Jest to czasem błąd śmiertelny.
– dokończył spokojnie. Drugi musiał mu przyznać rację i dalej czekał.
Całą
rozmowę usłyszała ich koleżanka i była bardzo tym niezadowolona. Postanowiła
szybko to zakończyć. Ruszyła na Sakurę, która nie spodziewała się tak nagłego
kontrataku. Oberwała kilka razy po brzuchu i twarzy, a końcowy cios posłał ją
na kilkanaście metrów do tyłu. Zanim zdołała podnieść się z ziemi, została
złapana z tyłu głowy za włosy, a przez ból nie mogła ustać na nogach. Na twarzy
przeciwniczki pojawił się zwycięski uśmiech.
- Nawet
nieźle, ale jak na wiek to bardzo słabo ci idzie. Ty nawet nie nadajesz się na
shinobi! – powiedziała dziewczyna, przez co Sakura otwarła szerzej oczy. – A
wiesz po czym to poznałam? Masz bardzo czyste, pachnące i staranie doglądane
włosy. Pewnie większość czasu spędzasz na ich czesaniu i myciu, a to świadczy o
twoim braku umiejętności w byciu ninja. Pewnie starasz się przypodobać temu
Sasuke, który, muszę ci przyznać, jest całkiem całkiem. Jeśli myślisz, że takim
sposobem go zdobędziesz, to się grubo mylisz. Powody są dwa: chłopaki mało
zwracają uwagę na umyte włosy. Bardziej ich interesują siła i umiejętności, a
tego ci brak. Drugi powód jest bardziej zabawny. – kończyła z wrednym uśmiechem
– Po prostu nie zdążysz tego zrobić, ponieważ NIE DOŻYJESZ tego momentu. I tak
z takim nastawieniem nie żyłabyś długo. – zakończyła i wyjęła kunai.
- „Ona ma
rację, jestem beznadziejna. Zostałam shinobi, ponieważ słyszałam, że Sasuke-kun
woli kunoichi (żeński ninja). Nie starałam się w ogóle nim zostać, tylko
chciałam, żeby Sasuke-kun mnie pokochał, jak ja jego kocham. A teraz po prostu
nie będę mogła tego zrobić.” – pomyślała Sakura i spojrzała ze łzami w oczach
na Sasuke. Nie mogła uwierzyć, że tak łatwo straciła szansę na bycie z Sasuke,
a wina była wyłącznie jej. Jednak widok twarzy chłopaka coś jej przypomniał. –
„Przecież obiecałam sobie, że będę go chronić, nawet za cenę życia. Nie mogę
się teraz poddać! Muszę udowodnić, ze jestem silną kunoichi!” – skończyła i
zrobiła coś, czego nie spodziewał się żaden z obecnych. Podniosła kunai na tył
głowy i obcięła nim te włosy, które były trzymane przez dziewczynę. Ten ruch
kompletnie ją zszokował, a jej nieuwagę wykorzystała Haruno, dzięki czemu
uderzyła ją w twarz najmocniej jak potrafiła. Skutek zadziwił również i ją: jej
przeciwniczka przywaliła mocno w drzewo, które znajdowało się w znacznej
odległości od miejsca zdarzenia. Nie mogła uwierzyć, że ma taką siłę uderzenia.
- „Czas
spędzony z Naruto jednak się opłacił.” – pomyślała mimochodem. Jednak musiała
szybko wytrzeźwieć, ponieważ dziewczyna zaczęła już się podnosić. Splunęła na
ziemię krwią i wytarła usta rękawem swojej bluzki. Na jej twarzy widać było
wściekłość. Jeden z jej towarzyszy gwizdną.
- Fiuu! No
no no, to było całkiem ciekawe. – odezwał się z zadziornym uśmiechem.
- ZAMKNIJ
SIĘ KRETYNIE! TYLKO MI PRZESZKADZASZ! -
krzyknęła w jego stronę i obrzuciła go wściekłym spojrzeniem. Ten nic z
tego nie robił, podobnie jak jego kumpel.
- Ale trzeba
przyznać, że cię zaskoczyła, Kin. – dopowiedział jej drugi towarzysz, wiedzącą,
że tym bardziej wyprowadzi ją z równowagi.
- TY RÓWNIEŻ
MORDA W KUBEŁ! TERAZ SKOŃCZĘ TO SZYBKO! – ponownie ryknęła i spojrzała na
Sakurę. Ta, mimo swojego ataku, nie wierzyła w zwycięstwo, ale nie zamierzała
łamać swojej obietnicy, dlatego przyjęła pozycję obronną. Postanowiła walczyć
do końca i modliła się jedynie, aby stał się cud.
Nagle jej
modły zostały wysłuchane, ponieważ z najbliższych krzaków wyskoczyła trójka
osób, którzy wylądowali przed Sakurą. Byli to sami nastolatkowie, z czego dwóch
wyglądało podobnie, ponieważ nosili na głowie opaski, małe czarne gogle i
chusty na twarzy. Ubiór mieli głównie w kolorze czarnym. Trzeci członek ekipy
był bardziej odmienny. Miał on białe, średniej długości włosy, okrągłe okulary
na nosie i opaskę ze znakiem Konohy. Cała trójka stanęła w bliskiej odległości
od innych i wyciągnęli kunai’e. Drużyna z Oto była bardzo niezadowolona z
przybycia nowych przeciwników, a Sakura nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy
płakać. Przez chwilę myślała, że nowoprzybyli zechcą jej pomóc, z racji tego,
że byli z Konohy, ale przypomniała sobie, że trwa egzamin i każdy walczy z
każdym. Mogła mieć tylko nadzieję, że nie potrzebują ich zwoju.
Po kilku
minutach odezwał się siwowłosy:
- Widzę, że
ktoś się tu znęca nad słabszymi. Takie zachowanie nie przystoi ninja. –
powiedział z cwanym uśmieszkiem. Genini Dźwięku drgnęli na to zdanie.
- Nie
pozwalaj sobie, cwaniaku! Ta sprawa nie dotyczy ciebie, dlatego won mi stąd,
albo wam w tym pomożemy – odpowiedział wściekły Zaku. Siwowłosy tylko wzruszył
ramionami.
- A właśnie,
że moja, ponieważ ta dziewczyna i jej przyjaciele są z naszej wioski. My już
zdobyliśmy zwój i w drodze do wieży pomagamy naszym, jeśli sytuacja tego
wymaga. – skończył na chwilę i zwrócił się do Haruno – Potrzebujesz może
pomocy? – zapytał z łagodnym uśmiechem. Na ten widok dziewczyna również się
uśmiechnęła.
- Tak,
bardzo proszę. – odpowiedziała zmęczona. Po chwili chłopak do niej podszedł i
powiedział:
- Pewnie jesteś
wyczerpana, dlatego lepiej żebyś usiadła. A tak poza tym, nazywam się Kabuto. –
zakończył i podał jej rękę. Sakura uścisnęła ją i wycofała się z pola walki, a
Kabuto wrócił do towarzyszy.
- A więc, na
czym skończyliśmy? Jaka jest wasza odpowiedź?
- Zgrywasz
twardziela, ale nim nie jesteś. Nie przeszkodzisz nam w wykonaniu misji. –
odpowiedział mu Zaku i cała drużyna
ruszyła na konoszan. Po chwili Kabuto walczył z brunetem, a pozostała dwójka z
jego przyjaciółmi.
Chłopak z
Oto posługiwał się wiatrem w formie dźwięku, a miał on na dłoniach otwory, z
których strzelał strumieniem dźwięku w Kabuto, który skupiał się bardziej na
taijutsu, więc trudno mu było podejść bliżej. Pozostałe pojedynki były
wyrównane, ponieważ Kin nie radziła sobie z przeciwnikiem, a Dosu zdobywał nad
drugim przewagę. Okazało się, że dzięki metalowej rękawicy potrafił wytworzyć
fale dźwiękowe o takiej sile, że zwalało ono z nóg, lecz miało to ograniczony
zasięg. Już po pierwszym zastosowaniu wydawałoby się, że zwyciężył, ale
konoszanin nagle przestał odczuwać skutki ataku. Dosu był zaskoczony, a przez
to rozkojarzony, co skutkowało tym, że otrzymał kilka celnych ciosów od
przeciwnika.
* * *
Obaj stanęli
naprzeciwko siebie i rozmyślali nad strategią ataku. Towarzysz Kabuto był coraz
bardziej pewny siebie, a Dosu z kwaśną miną myślał.
- „Szlag,
straciłem swoją atutową technikę, więc walka będzie bardziej skomplikowana.
Ciekawi mnie, jak on to zrobił. Nie zauważyłem, aby w jakiś sposób zatkał sobie
uszy.” – rozmyślał nad tym przez minutę, ale nic nie wymyślił. Postanowił więc
atakować dystansowo, ponieważ nie wiedział, w czym specjalizuje się jego
przeciwnik. Z takim planem machną ręką i krzyknął:
- Fuuton:
Daitoppa! – po tych słowach pomknął w stronę konoszanina atak, który niestety
chybił. Siła techniki wystarczyła do przecięcia pnia drzewa. Widząc, co jeszcze
potrafi genin z Dźwięku, jego przeciwnik nie zamierzał się hamować. Gdy Dosu
chciał ponowić atak, towarzysz Kabuto ruszył szybkim tempem w jego stronę. Dosu
ponownie wykonał jutsu, ale został on uniknięty, a odbiorca techniki zdołał
podbiec na niewielką odległość od niego. Nagle jego ramię się wydłużyło, a
zdziwiony genin został złapany i przetrzymywany drugą ręką, oraz nogą która
okręciła się wokół jego ciała.
- Ha ha,
teraz mi nie uciekniesz. Pojedynek zakończony! – odrzekł radośnie do Dosu,
który nie potrafił się ruszyć.
- T-ty
potra-fisz ro-cią-gać ciało? – spytał ledwo Dosu, ponieważ brakowało mu tchu.
- Amerykę
odkryłeś, geniuszu! Jest to moją specjalnością i dotąd
nikt ze mną nie wygrał, jeśli udało mi się go tak złapać. Nie ukrywam, że bez
tej zdolności przegrałbym z tobą dość szybko. – odpowiedział, a Dosu doznał
olśnienia i uśmiechnął się spokojnie.
- Rozumiem,
dzięki temu mogłeś w jakiś sposób zakryć swoje uszy od środka. Bardzo ciekawy
ruch, muszę to przyznać. Ale to jeszcze nie znaczy, że wygrałeś. – powiedział
nastolatek, przez co jego przeciwnik spoważniał.
- Musisz być
szalenie pewny siebie, skoro nie widzisz, że to koniec. W każdej chwili mogę
cię udusić lub po prostu sprawić ,że stracisz przytomność. Masz ograniczoną
swobodę ruchów, więc jestem pewny, że nie masz już szans na wygraną. –
odpowiedział mu konoszanin, a Dosu tylko się uśmiechnął.
- Skoro mi
nie wierzysz, to może ci to udowodnię. – zripostował spokojnie i szybkim ruchem
zdołał złapać ręką bok przeciwnika. Zaraz po tym towarzysz Kabuto poczuł, jak
przez jego ciało przechodzą drgania, które sprawiają mu zniewalający ból. Po
kilku sekundach padł on ledwo przytomny na ziemię, a nad nim stanął Dosu.
- J-ak to
zro-bi-łeś? – spytał słabym głosem, a jego przeciwnik tylko się uśmiechnął.
-
Zapomniałeś o ważnej rzeczy, jeśli chodzi o przewodzenie dźwięku. Bardzo dobrym
przewodnikiem jest woda, a w ciele człowieka zajmuje ona jakieś powyżej 70%
(aut. poprawcie mnie, jeśli się mylę). Wystarczyło cię dotknąć, a fale
dźwiękowe zrobiły swoje. – zakończył z uśmiechem, a po chwili konoszanin
stracił przytomność.
Pozostałe
pojedynki były różne. Kin walczyła z gościem, który potrafił wysysać czakrę
przeciwnika za pomocą dotknięcia, a Zaku prowadził dość wyrównany pojedynek z
Kabuto.
- „Widzę, że
Kin ma kłopoty. Nie dość, że nie załatwiła szybko dziewczyny, to zmarnowała
czakrę i teraz nie potrafi się bronić przed atakami. Wygląda na to, że muszę jej
pomóc, choć mam jej coraz bardziej dość.” – zakończył rozmyślanie Dosu i zaczął
iść w stronę towarzyszki. Jednak po kilku krokach się zatrzymał, ponieważ wpadł
na pomysł dzięki któremu oszczędzi sobie większego trudu. Za pomocą rękawicy
wytworzył słabą, ledwo słyszalną falę, którą skierował w stronę Zaku. Był to
wymyślony sygnał, dzięki czemu Zaku zerknął na chwilę na kolegę. Dosu skazał
szybko na przeciwnika Kin i pokazał na dłoniach sygnał „Na mój znak”. Zaku
odgadł zamiary towarzysza i z uśmiechem oczekiwał.
* * *
W między
czasie dziewczyna była już mocno zmęczona pojedynkiem. Nie potrafiła obronić
się przed atakami przeciwnika, a do tego dochodziła strata czakry w walce z
Sakurą. Wyczerpana upadła na kolana i spojrzała na konoszanina.
- Widzę, że
już osiągnęłaś swój limit. Nie powiem, że spodziewałem się po tobie więcej. –
powiedział w jej stronę przeciwnik i się uśmiechnął.
- Przestań
gadać głupoty i skończ wreszcie! Chyba mi nie powiesz, że chcesz darować mi
życie? – odpowiedziała mu hardo dziewczyna i oczekiwała ataku. Sprawiała
wrażenie twardej, ale w środku drżała na myśl o tym, że zaraz zginie. Bądź co
bądź, była dość młodą dziewczyną i nie spodziewała się, że tak szybko może
opuścić ten świat. Niewiele brakowało, a rozpłakała by się na oczach innych.
Jednak zamiast ciosu usłyszała zdanie.
-
Wiedziałem, że nie będziecie w stanie wykonać misji. – odezwał się nastolatek i
patrzył, jak dziewczyna podnosi głowę i spogląda na niego z szokiem.
- Skąd o tym
wiesz? – spytała zaskoczona.
- Nie
domyślasz się? Myślałem, że jesteś mądrzejsza. Oczywiście, że od… - nie zdążył
dokończyć, ponieważ oboje usłyszeli.
- Ninpo: Zankūha!
- Fuuton:
Daitoppa!
W jednej
chwili w stronę konoszanina pomknęły dwie techniki, które uderzyły w
zaskoczonego nastolatka, który z ogromną siłą uderzenia przeleciał przez drzewo
i wbił się dość mocno w kolejne. Po kilku sekundach spadł on na ziemię,
straciwszy przytomność. Tuż za miejscem, gdzie przed chwilą stał, znajdowała
się pozostała dwójka z drużyny z Oto. Taki był plan Dosu, aby gdy tylko nadarzy
się okazja, Zaku przerwał pojedynek i razem z Dosu wymierzył silną techniką w
nastolatka. Tym sposobem Kabuto został sam naprzeciw całej drużyny z Oto.
- Uff,
dzięki chłopaki. – odezwała się z wdzięcznością do pozostałej dwójki. Ci tylko
spojrzeli na nią z niesmakiem.
- Zrobiliśmy
to dlatego, ponieważ możesz nam się jeszcze przydać. Zresztą nasz mistrz raczej
nie byłby zadowolony, jeślibyśmy wrócili bez ciebie. – wyjaśnił jej Zaku, a
Dosu tylko pokiwał głową. Kin momentalnie posmutniała, ale nie chciała dać im
powodu do zmiany decyzji, dlatego szybko wstała i stanęła razem z nimi
naprzeciw Kabuto.
W oczach
Sakury szanse ich przeżycia malały z każdą chwilą. Kabuto był może od nich
silniejszy, ale musiał walczyć przeciwko trójce geninów, którzy również nie
należeli do słabych. Ich przegrana była coraz bardziej bliska.
- Wygląda na
to, że jesteście cwańsi, niż wyglądacie. – zadrwił z nich Kabuto. Nie
przejmował się swoimi towarzyszami z jasnych dla niego powodów, a sam wolał się
skupić na przeciwnikach. I po raz kolejny zgotowała się u nich krew.
- Mam cię
już powoli dość!!! Choć teraz to my powinniśmy żartować, ponieważ nie masz już
nikogo, kto mógłby ci pomóc. – odpowiedział mu z uśmiechem Dosu. – Przejrzyj na
oczy! Nie masz już żadnych sza… . – nie dokończył, ponieważ każdy z obecnych
wyczuł nagle dość silną czakrę. Miejsce, w którym było to źródło, znajdowało
się za Sakurą, która spojrzała w tamtym kierunku wraz z innymi.
Stał tam
Sasuke, z pochyloną głową i nieruchomej pozycji. Na ten widok oczy Sakury się
zaszkliły.
-
Sa…suke-kun. – odezwała się ze wzruszeniem, ale momentalnie uśmiech zszedł jej
z twarzy, ponieważ Sasuke zaczął się śmiać. A nie był to miły chichot, lecz
szaleńczy śmiech, jakby jakiegoś wariata z psychiatryka. Sama jego czakra się
zmieniła, emanowała mrokiem i złem, a gdy uniósł on głowę, każdy z nich ujrzał
dziwne znaki na jego ciele, które dodawały mu grozy.
Drużyna z
Oto patrzyła na to z szokiem i strachem, tak samo jak Sakura. Tylko Kabuto miał
poważny wyraz twarz i jako pierwszy przyjął pozycję obronną, jakby wiedział, co
może się zaraz stać. Pierwszą osobą, która odzyskała głos, był Zaku.
- Widzę, że
w końcu się obudziłeś. Już myślałem, że nie będziesz się bro… - urwał, ponieważ
w ułamku sekundy Sasuke pojawił się przed nim z szaleńczym uśmiechem. Zdążył
jedynie pomyśleć: „Szybki jest”, gdy otrzymał potężny cios w brzuch. Zaku
został odrzucony na parę metrów i nie mógł złapać oddechu. Jednak na tym się
nie skończyło. Po chwili zjawił się nad nim Sasuke, który wymierzył mu celnego
kopniaka w twarz, wybijając mu przy tym kilka zębów. Zabierał się właśnie do
kolejnego ciosu, lecz został on odrzucony przez falę powietrzną, którą
wystrzelił w niego Dosu, ratując przy tym Zaku.
- Wstawaj
szybko Zaku, skończyła się zabawa! On używa Przeklętej Pieczęci! – krzyknął w
stronę kumpla, który z trudnością stawał na nogi.
- Przeklętej
Pieczęci?! Ale jak to? Przecież tego nie było w planie! – krzyknęła przerażona
Kin.
- Orochimaru
nas oszukał! Ale i tak nie mamy wyboru. Jeśli chcemy żyć, to musimy go zabić. –
postanowił Dosu, a reszta się z nim zgodziła. Ale gdy już się obracali w stronę
Uchiha, ten akurat składał pieczęcie.
- Katon: Gōkakyū
no Jutsu! – krzyknął i cisną w ich stronę wielką kulę ognia. Genini w ostatniej
chwili zrobili unik, ale nie dla każdego skończyło się to szczęśliwie. Gdy
tylko Kin wylądowała na ziemi, koło niej zjawił się Sasuke, który złapał ją za
szyję i z wielką siłą rzucił ją w drzewo. Dziewczyna wgniotła się dość mocno w
pień, a na dodatek poczuła zniewalający ból w okolicach lewej ręki i nogi.
Okazało się, że zostały złamane po otrzymanym ciosie. Na daną chwilę Uchiha ją
zostawił i ruszył na Dosu, który przygotowywał się do obrony. Macnął on ręką i
krzyknął:
- Fuuton:
Daitoppa! – a z jego ręki utworzył się silny podmuch, który skierował na
zbliżającego się Sasuke. Ten tylko wykonał pieczęć.
- Katon: Housenka
no Jutsu! – ryknął i wydmuchał kilkanaście ognistych pocisków. Gdy obie
techniki się spotkały, kule ognia pochłonęły wiatr i pomknęły w stronę bruneta
z większą siłą. Zszokowany Dosu nie zdążył zrobić uniku i oberwał dość mocno.
Skończyło się tym, że całe ubranie miał zwęglone, gdzieniegdzie widać było spaloną
skórę, a sam opisywany stracił przytomność z bólu. Na polu walki pozostał już
tylko Zaku i Kabuto, którego Sasuke zostawił sobie na koniec.
Genin z Oto
był już mocno przerażony, a stres nie działał na niego pozytywnie. Zaczął
strzelać na oślep, byleby tylko trzymać Sasuke z dala od niego. Od ilości
użytej techniki krajobraz uległ przekształceniu. Wszędzie latały kawałki
drewna, kamieni, czy kurzu, przez co widoczność była ograniczona. I to właśnie
zgubiło Zaku, ponieważ gdy kurz opadł, z przerażeniem stwierdził, że Sasuke
stoi tuż za nim. Nie zdążył mrugnąć, gdy Uchiha złapał go za obie ręce i
wykręcił je za plecy przeciwnika.
- Szach,
mat. – odezwał się zwycięsko Sasuke z szaleńczym uśmiechem.
-
Pr-prosz-ę, zostaw mnie. – błagał z trudem Zaku, ponieważ czuł straszny ból i
bał się o swoje ręce. Uchiha tylko odparł:
- Byliście
tacy pewni zwycięstwa, a ja nie musiałem się nawet wysilać, żeby was pokonać.
Żal mi was! Teraz zapamiętasz, aby więcej się do mnie nie zbliżać. – zakończył
i wykonał szybki ruch. Wszyscy usłyszeli chrzęst i przeraźliwy wrzask genina,
który upadł na ziemię i głośno jęczał.
* * *
Sakura
patrzyła na to z szokiem i przerażeniem. Nie mogła uwierzyć w to, co aktualnie
się działo.
- „To nie
może być prawda! To nie może dziać się naprawdę! SASUKE-KUN, co się z tobą
dzieję?” – nagle przypomniała sobie mężczyznę, z którym wcześniej walczyli. –
„Co on ci takiego zrobił? Dlaczego tak bardzo się zmieniłeś?!” – takie myśli
przelatywały jej przez głowę. Musiała jednak zakończyć rozmyślanie, ponieważ
usłyszała kolejną wypowiedź szatyna.
- Po
zastanowieniu się, uważam, że to za mała kara, na którą zasłużycie. Co się
stanie, jeśli znów najdzie was ochota, aby mnie zabić? Lepiej od razu was
WYKOŃCZĘ. Ot tak, dla zabawy! – zakończył i powiększył swój uśmiech, przez którego
Zaku omal nie popuścił.
- Bł-bła-gam
osz-czę-dź! – prosił chłopak, ale Sasuke był niewzruszony. Rozpoczął składanie
pieczęci, gdy nagle stało się coś nieprzewidzialnego.
Po
usłyszeniu ostatniego zdania Sakura nie wytrzymała. Wstała na nogi i szybko podbiegła
do Sasuke i chwyciła go oburącz przez plecy. Gdy podniosła wzrok, ujrzała
lodowe i mordercze spojrzenie chłopaka, skierowane prosto w jej oczy.
Przeraziła się, ale nie zamierzała odpuszczać.
- Proszę,
przestań. – wyszeptała w stronę szatyna – To nie jesteś ty. To nie jest ten
Sasuke, którego znam. Nie chcesz zabijać, nie chcesz krzywdzić. Proszę, wróć do
mnie, do nas. – powiedziała, myśląc wówczas o Naruto. Przez kilka minut Sasuke
stał w bezruchu, gdy nagle czarne znaki zaczęły się cofać. Jego wzrok
złagodniał, a ciało wróciło do dawnego stanu. Po cofnięciu się pieczęci, Sasuke
nie mógł stać na nogach, dlatego oparł się o dziewczynę. Ta tylko westchnęła z
ulgą i trzymała chłopaka. W między czasie do poszkodowanego Zaku podszedł
Kabuto i powiedział:
-
Powinniście się cieszyć, że żyjecie, dlatego my stąd odejdziemy, a wam radzę
już nigdy więcej się do nich nie zbliżać. – wypowiedział słowa w stronę genina
i wstał. Gdy już się obrócił, dodał: - Chociaż możecie zaryzykować. Może was
spotkać o wiele straszniejszy los. – zakończył z półuśmiechem i odszedł w
stronę drużyny 7. Zaku zastanawiał się jedynie nad sensem ostatnich słów
okularnika.
Po podejściu
do geninów, nastolatek rzekł:
- Czas się
zbierać! Pomogę wam oddalić się od tego miejsca, a potem wrócę tu po resztę ekipy.
Coś mi się wydaje, że odpuścimy sobie kolejne etapy egzaminu.
Po jego
słowach odezwała się Sakura:
- Wiele dla
nas zrobiłeś! Czy możemy się jakoś odwdzięczyć? – spytała się okularnika. Ten
tylko się uśmiechnął.
- Spokojnie,
nic się nie stało. Lubię pomagać innym. – zakończył z uśmiechem.
Po
skończonej rozmowie Kabuto wziął na barana wciąż nieprzytomnego Naruto, a
Sasuke pod pachę, ponieważ nadal był osłabiony. Razem przebyli kilka kilometrów
w stronę wieży, a ponieważ się ściemniało postanowili rozbić obóz. Po
przygotowaniu posiłku do żywych powrócił Naruto. Był kompletnie
zdezorientowany, ale nie umknął mu fakt, że Sakura ma krótsze włosy, niż je
pamiętał. Po zapoznaniu się z Kabuto i wyjaśnieniu co się stało, Naruto
ubolewał głównie nad tym, że nie mógł ochraniać swoich przyjaciół i że go
minęła taka ciekawa walka. Sakura jedynie ukryła informację o dziwnej
przemianie Sasuke, ponieważ wolała mu o tym nie mówić. Zamierzała zachować ten
sekret, jeśli nie stanie się już nic złego. Po skończonym posiłku pożegnał się
z nimi Kabuto, aby odszukać swoich towarzyszy. Cała trójka jeszcze raz mu
podziękowała za pomoc, a nastolatek tylko im pomachał i zniknął w gęstym lesie.
Niedługo po tym drużyna Siódma położyła się po ciężkim dniu, aby jutro być
gotowym na kolejny etap egzaminu.
Kolejna, bardzo dobra część egzaminu na chunnina.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobało mi się Twoje pokazanie Sakury w tym rozdziale - nieźle wykazała się w walce z Kin(dobre wykorzystanie jej aktualnych możliwości - użycie broni miotanej - nigdy w mandze i anime nie było powiedziane, że ona czegoś takiego nie umiała a i tak nigdy się nie wykazała możliwościami w tej materii, Kakashi mógł ją nawet w tym podszkolić w międzyczasie, użyła swojej siły w walce, nie tylko na głowie Naruto), z taką przeciwniczką miała szansę na wygraną - umie wydostawać się z genjutsu to poradziłaby sobie z dzwoneczkami Kin choć gdyby nie przyszło wsparcie to potem by ją Zaku i Dosu zmasakrowali.Scena z obcięciem włosów i Sasuke pod wpływem pieczęci wypadły bardzo dobrze(tylko, że chyba faceci zwrócą uwagę na dziewczynę, która ma włosy całe w strąkach). Trochę mi w tym wszystkim zgrzytało to, że chciała bronić tylko Sasuke(niestety jeszcze trochę minie nim zacznie chcieć bronić również Naruto) i tylko to jak o niej czytam, że poszła do Akademii bo Sasuke woli kunoichi sprawia, że ręce opadają. Cieszę się, że jako pomoc przyszła drużyna Kabuto - Ino wydaje się tu nie być odpowiednią osobą pod względem chęci i możliwości by wspomóc ich drużynę a Kabuto wraz z towarzyszami są jak najbardziej pasujący do tej sytuacji( i trzeba jeszcze go jakoś wkręcić do akcji).
Sam Kabuto wypadł wprost cudownie naturalnie - miły i pomocny dla drużyny, niczym dar z nieba dla drużyny nie licząc faktu, że wraz z drużyną może pracować dla Orochimaru ale to dopiero się później wyjaśni choć dla mnie ta wypowiedź rzucona do Kin jasno wskazuje jaka jest tak naprawdę ich rola na egzaminie.
Pytania:Co znaczy dokładnie to, że Sakura nie zna żadnego jutsu - nie zna żadnego oprócz henge, bunshin(zwykłe, nie cieniste klony) i kawarimi z Akademii czy też nie uczono tego w Akademii(to byłoby troszeczkę dziwne bo te jutsu są naprawdę podstawowe i bardzo użyteczne)?Jak to się stało, że Sakura zakochała się w Sasuke - przecież on poza Akademią przebywał w dzielnicy klanu Uchiha i raczej za bardzo się nie pokazywał w innych częściach wioski a Sakura nie chodziła do dzielnicy klanu posiadaczy sharingana więc jak go spotkała i się w nim zakochała(nie mogła się przecież zakochać tylko po relacji innej dziewczyny o nim)?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Miło, że się podobał. Mam nadziję, że pochwała jest skierowana nie tylko do akcji, ale też pisowni. Że dobrze i miło się czyta. O to mi najbardziej zależy.
Usuń1) Chodziło o to, że nie potrafi żadnego jutsu naturalnego, np. Katon, itd. Techniki ninja typu Henge i Bunshin to zna, choć w tej walce by się to jej raczej nie przydało. A nawet gdyby, to nie zwiększyłoby to jej szans.
2) Nie zapominaj, że to fanfic i piszę na podstawie mangi. Jej moment zakochania jest taki sam jak w mandze. W skrócie: Sakurze wystarczył widok Sasuke w Akademii, żeby się zakochać, tak samo, jak wiele tamtejszych dziewcząt. W takim wieku twarz to wszystko, czego potrzeba dla dziewczyny, nie uważasz? :)
Dziękuję i też pozdrawiam!
Też do pisowni(tylko w komentarzu powinno być nadzieję ale to drobiazg).
OdpowiedzUsuńPytałam o Sakurę bo jej myśl zabrzmiała tak jakby spotkała Sasuke przed nauką w Akademii, zakochała się w nim i dla niego poszła szkolić się na shinobi w Akademii.To Sakurę wysłali do Akademii rodzice a w niej skupiała się na Sasuke przez co zdobyła tylko minimalne umiejętności w zakresie bycia ninja? Co do twarzy - być może, sama nie jestem takim typem dziewczyny więc się w takich kwestiach nie orientuję.
I jeszcze jedno - użycie zwrotu o odkryciu Ameryki w fanficku o Naruto brzmi moim zdaniem trochę dziwnie.
Pozdrawiam!
Anonimowa 2
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, zostali zaatakowani przez drużynę z Omo, coś mi się zdaje że mieli za zadanie przetestować Sasuke...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
;)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, i zostali zaatakowani przez drużynę z Oto... ale to raczej było przetestowanie umiejętności Sasuke...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Dzięki i wzajemnie. Szczęśliwych wakacji! :D
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, no i nasza drużyna została zaatakowana przez drużynę z Oto... ale to raczej był test umiejętności Sasuke...
szczęśliwych wakacji ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuję bardzo za komentarz i życzenia. Wzajemnie życzę!!! :D
Usuń