niedziela, 5 marca 2017

Rozdział 10


Rozdział 10


Sytuacja w drużynie 7 wyglądała tak: obaj chłopcy byli nieprzytomni, a Sakura opiekowała się nimi. Niedawno przysięgła sobie, że będzie chronić Sasuke ze wszystkich sił, nawet za cenę życia. Akurat taka okazja się zbliżała. Z pobliskiego drzewa była ona obserwowana przez trzy osoby. Należeli do nich dziewczyna i dwóch nastolatków. Mieli oni specjalne zadanie, które nie podlegało pod Egzamin na Chunina. Ich misją było zabicie Uchiha Sasuke!


* * *


Sakura akurat wracała z wodą dla chłopaków, gdy nagle przed nią pojawiło się troje osób. Mieli podobne do siebie stroje ninja, a na głowach znajdowały się opaski ze znakiem wioski Dźwięku (Otogakure). Na pierwszy rzut oka nie wyglądali na przyjaźnie nastawionych, dlatego różowo-włosa odrzuciła czerpak i przyjęła pozycję obronną. Przez chwilę obserwowała przybyłych, ale w końcu postanowiła się odezwać.


- Kim jesteście?! Czego od nas chcecie?! – zapytała się, mając nadzieję, groźnie. Drużyna z Oto tylko na siebie zerknęła.


- Myśleliśmy, że jesteś mądrzejsza. – odpowiedział jej z kpiną jeden z chłopaków. Miał on brunatne, sterczące włosy. – Oczywiście, że chodzi nam o zwój. Przecież potrzeba go nam, aby przejść do następnej rundy w tym egzaminie. Jednak to nie jest nasze jedyne zadanie. Mamy zlecenie, aby wykończyć Uchiha Sasuke. – zakończył z zadziornym uśmiechem. W tej samej chwili dziewczyna poczuła, że stanęło jej serce.


- „J-ja-ja-ak t-to? Chcą zabić mojego Sasuke-kun? Ale dlaczego?! Przecież nic nikomu nie zrobił. Czemu wszyscy chcą odebrać mi Sasuke-kun’a?!” – zapytywała się w myślach Sakura. Miała wrażenie, że cały świat staną przeciwko niej. Nie zamierzała jednak marnować na to czasu i dała przeciwnikom jasną odpowiedź.


- Nie dostaniecie go!!! Już nigdy więcej nie pozwolę, aby ktokolwiek skrzywdził mojego Sasuke-kun! – odpowiedziała i wyciągnęła kunai. Naprzeciw niej wyszła dziewczyna z Oto.


- Skoro taka jest twoja odpowiedź, to zaraz zobaczmy co potrafisz. – odrzekła i ruszyła na Sakure. Zaczęły ścierać się za pomocą kunai’ów, a żadna nie zamierzała traktować przeciwnika ulgowo. Różowo-włosa starała się jak mogła, ale było widać przewagę u dziewczyny z Oto. Była szybsza i mniej się męczyła od Haruno. Walka trwała kilkanaście minut, a zakończyła się odskoczeniem obu dziewcząt na niewielką odległość. Na ciele Sakury pojawiły się lekkie rany i była ona już trochę zmęczona. Różniły się jeszcze tym, że na twarzy Haruno widać było determinację, a u przeciwniczki rozbawienie. Ten widok tylko coraz bardziej wkurzał różowo-włosą, co dawało jej nową energię do walki. Zastanawiające było dla niej to, że dziewczyna z Oto nie pokazała jeszcze żadnej techniki, typowej dla wioski Dźwięku. Jednak prawda była taka, że zwyczajnie tego nie potrzebowała do pokonania Konoszanki. Sakura za to nie znała żadnego jutsu, ale potrafiła nieźle posługiwać się bronią miotaną. Dlatego więc postanowiła to wykorzystać.


Po krótkiej chwili obie dziewczyny ponowiły atak. Haruno zdążyła wyciągnąć z kabury kilka shuriken’ów i rzuciła je w stronę przeciwnika. Dziewczyna odskoczyła w bok, ale przez chwilę nieuwagi dostała w ramię shurikenem. Nie zauważyła, że Sakura postarała się tak rzucić, aby jedno z gwiazdek uderzyło w drugie, przez co mocno je podkręciło. Takie działanie wystarczyło, aby utrudnić poruszanie zranionej ręki. Sakura była z siebie dumna, za to jej przeciwniczka straciła swój dobry nastrój. Obaj koledzy z Oto stracili powoli cierpliwość, ponieważ sądzili, że ich towarzyszka szybko poradzi sobie z różowo-włosą.


- To zaczyna mnie denerwować, Dosu. Jeśli zaraz jej nie wykończy, to ja to zrobię. – odezwał się chłopak z sterczącymi włosami.


- Wiem, mnie powoli też, ale nic nie rób, Zaku! – odpowiedział mu jego kolega. Miał on większość ciała i twarzy owinięte bandażami, jasne futro na plecach i metalową rękawice na prawej ręce. – 
Dajmy jej jeszcze kilka minut. Ta sytuacja nam pokazuje, że nie warto lekceważyć przeciwnika. Jest to czasem błąd śmiertelny. – dokończył spokojnie. Drugi musiał mu przyznać rację i dalej czekał. 
Całą rozmowę usłyszała ich koleżanka i była bardzo tym niezadowolona. Postanowiła szybko to zakończyć. Ruszyła na Sakurę, która nie spodziewała się tak nagłego kontrataku. Oberwała kilka razy po brzuchu i twarzy, a końcowy cios posłał ją na kilkanaście metrów do tyłu. Zanim zdołała podnieść się z ziemi, została złapana z tyłu głowy za włosy, a przez ból nie mogła ustać na nogach. Na twarzy przeciwniczki pojawił się zwycięski uśmiech.


- Nawet nieźle, ale jak na wiek to bardzo słabo ci idzie. Ty nawet nie nadajesz się na shinobi! – powiedziała dziewczyna, przez co Sakura otwarła szerzej oczy. – A wiesz po czym to poznałam? Masz bardzo czyste, pachnące i staranie doglądane włosy. Pewnie większość czasu spędzasz na ich czesaniu i myciu, a to świadczy o twoim braku umiejętności w byciu ninja. Pewnie starasz się przypodobać temu Sasuke, który, muszę ci przyznać, jest całkiem całkiem. Jeśli myślisz, że takim sposobem go zdobędziesz, to się grubo mylisz. Powody są dwa: chłopaki mało zwracają uwagę na umyte włosy. Bardziej ich interesują siła i umiejętności, a tego ci brak. Drugi powód jest bardziej zabawny. – kończyła z wrednym uśmiechem – Po prostu nie zdążysz tego zrobić, ponieważ NIE DOŻYJESZ tego momentu. I tak z takim nastawieniem nie żyłabyś długo. – zakończyła i wyjęła kunai.


- „Ona ma rację, jestem beznadziejna. Zostałam shinobi, ponieważ słyszałam, że Sasuke-kun woli kunoichi (żeński ninja). Nie starałam się w ogóle nim zostać, tylko chciałam, żeby Sasuke-kun mnie pokochał, jak ja jego kocham. A teraz po prostu nie będę mogła tego zrobić.” – pomyślała Sakura i spojrzała ze łzami w oczach na Sasuke. Nie mogła uwierzyć, że tak łatwo straciła szansę na bycie z Sasuke, a wina była wyłącznie jej. Jednak widok twarzy chłopaka coś jej przypomniał. – „Przecież obiecałam sobie, że będę go chronić, nawet za cenę życia. Nie mogę się teraz poddać! Muszę udowodnić, ze jestem silną kunoichi!” – skończyła i zrobiła coś, czego nie spodziewał się żaden z obecnych. Podniosła kunai na tył głowy i obcięła nim te włosy, które były trzymane przez dziewczynę. Ten ruch kompletnie ją zszokował, a jej nieuwagę wykorzystała Haruno, dzięki czemu uderzyła ją w twarz najmocniej jak potrafiła. Skutek zadziwił również i ją: jej przeciwniczka przywaliła mocno w drzewo, które znajdowało się w znacznej odległości od miejsca zdarzenia. Nie mogła uwierzyć, że ma taką siłę uderzenia.


- „Czas spędzony z Naruto jednak się opłacił.” – pomyślała mimochodem. Jednak musiała szybko wytrzeźwieć, ponieważ dziewczyna zaczęła już się podnosić. Splunęła na ziemię krwią i wytarła usta rękawem swojej bluzki. Na jej twarzy widać było wściekłość. Jeden z jej towarzyszy gwizdną.


- Fiuu! No no no, to było całkiem ciekawe. – odezwał się z zadziornym uśmiechem.


- ZAMKNIJ SIĘ KRETYNIE! TYLKO MI PRZESZKADZASZ! -  krzyknęła w jego stronę i obrzuciła go wściekłym spojrzeniem. Ten nic z tego nie robił, podobnie jak jego kumpel.


- Ale trzeba przyznać, że cię zaskoczyła, Kin. – dopowiedział jej drugi towarzysz, wiedzącą, że tym bardziej wyprowadzi ją z równowagi.


- TY RÓWNIEŻ MORDA W KUBEŁ! TERAZ SKOŃCZĘ TO SZYBKO! – ponownie ryknęła i spojrzała na Sakurę. Ta, mimo swojego ataku, nie wierzyła w zwycięstwo, ale nie zamierzała łamać swojej obietnicy, dlatego przyjęła pozycję obronną. Postanowiła walczyć do końca i modliła się jedynie, aby stał się cud.


Nagle jej modły zostały wysłuchane, ponieważ z najbliższych krzaków wyskoczyła trójka osób, którzy wylądowali przed Sakurą. Byli to sami nastolatkowie, z czego dwóch wyglądało podobnie, ponieważ nosili na głowie opaski, małe czarne gogle i chusty na twarzy. Ubiór mieli głównie w kolorze czarnym. Trzeci członek ekipy był bardziej odmienny. Miał on białe, średniej długości włosy, okrągłe okulary na nosie i opaskę ze znakiem Konohy. Cała trójka stanęła w bliskiej odległości od innych i wyciągnęli kunai’e. Drużyna z Oto była bardzo niezadowolona z przybycia nowych przeciwników, a Sakura nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy płakać. Przez chwilę myślała, że nowoprzybyli zechcą jej pomóc, z racji tego, że byli z Konohy, ale przypomniała sobie, że trwa egzamin i każdy walczy z każdym. Mogła mieć tylko nadzieję, że nie potrzebują ich zwoju.


Po kilku minutach odezwał się siwowłosy:


- Widzę, że ktoś się tu znęca nad słabszymi. Takie zachowanie nie przystoi ninja. – powiedział z cwanym uśmieszkiem. Genini Dźwięku drgnęli na to zdanie.


- Nie pozwalaj sobie, cwaniaku! Ta sprawa nie dotyczy ciebie, dlatego won mi stąd, albo wam w tym pomożemy – odpowiedział wściekły Zaku. Siwowłosy tylko wzruszył ramionami.


- A właśnie, że moja, ponieważ ta dziewczyna i jej przyjaciele są z naszej wioski. My już zdobyliśmy zwój i w drodze do wieży pomagamy naszym, jeśli sytuacja tego wymaga. – skończył na chwilę i zwrócił się do Haruno – Potrzebujesz może pomocy? – zapytał z łagodnym uśmiechem. Na ten widok dziewczyna również się uśmiechnęła.


- Tak, bardzo proszę. – odpowiedziała zmęczona. Po chwili chłopak do niej podszedł i powiedział:

- Pewnie jesteś wyczerpana, dlatego lepiej żebyś usiadła. A tak poza tym, nazywam się Kabuto. – zakończył i podał jej rękę. Sakura uścisnęła ją i wycofała się z pola walki, a Kabuto wrócił do towarzyszy.


- A więc, na czym skończyliśmy? Jaka jest wasza odpowiedź?


- Zgrywasz twardziela, ale nim nie jesteś. Nie przeszkodzisz nam w wykonaniu misji. – odpowiedział mu Zaku  i cała drużyna ruszyła na konoszan. Po chwili Kabuto walczył z brunetem, a pozostała dwójka z jego przyjaciółmi.


Chłopak z Oto posługiwał się wiatrem w formie dźwięku, a miał on na dłoniach otwory, z których strzelał strumieniem dźwięku w Kabuto, który skupiał się bardziej na taijutsu, więc trudno mu było podejść bliżej. Pozostałe pojedynki były wyrównane, ponieważ Kin nie radziła sobie z przeciwnikiem, a Dosu zdobywał nad drugim przewagę. Okazało się, że dzięki metalowej rękawicy potrafił wytworzyć fale dźwiękowe o takiej sile, że zwalało ono z nóg, lecz miało to ograniczony zasięg. Już po pierwszym zastosowaniu wydawałoby się, że zwyciężył, ale konoszanin nagle przestał odczuwać skutki ataku. Dosu był zaskoczony, a przez to rozkojarzony, co skutkowało tym, że otrzymał kilka celnych ciosów od przeciwnika.


* * *


Obaj stanęli naprzeciwko siebie i rozmyślali nad strategią ataku. Towarzysz Kabuto był coraz bardziej pewny siebie, a Dosu z kwaśną miną myślał.


- „Szlag, straciłem swoją atutową technikę, więc walka będzie bardziej skomplikowana. Ciekawi mnie, jak on to zrobił. Nie zauważyłem, aby w jakiś sposób zatkał sobie uszy.” – rozmyślał nad tym przez minutę, ale nic nie wymyślił. Postanowił więc atakować dystansowo, ponieważ nie wiedział, w czym specjalizuje się jego przeciwnik. Z takim planem machną ręką i krzyknął:


- Fuuton: Daitoppa! – po tych słowach pomknął w stronę konoszanina atak, który niestety chybił. Siła techniki wystarczyła do przecięcia pnia drzewa. Widząc, co jeszcze potrafi genin z Dźwięku, jego przeciwnik nie zamierzał się hamować. Gdy Dosu chciał ponowić atak, towarzysz Kabuto ruszył szybkim tempem w jego stronę. Dosu ponownie wykonał jutsu, ale został on uniknięty, a odbiorca techniki zdołał podbiec na niewielką odległość od niego. Nagle jego ramię się wydłużyło, a zdziwiony genin został złapany i przetrzymywany drugą ręką, oraz nogą która okręciła się wokół jego ciała.


- Ha ha, teraz mi nie uciekniesz. Pojedynek zakończony! – odrzekł radośnie do Dosu, który nie potrafił się ruszyć.


- T-ty potra-fisz ro-cią-gać ciało? – spytał ledwo Dosu, ponieważ brakowało mu tchu.


- Amerykę odkryłeś, geniuszu! Jest to moją specjalnością i dotąd nikt ze mną nie wygrał, jeśli udało mi się go tak złapać. Nie ukrywam, że bez tej zdolności przegrałbym z tobą dość szybko. – odpowiedział, a Dosu doznał olśnienia i uśmiechnął się spokojnie.


- Rozumiem, dzięki temu mogłeś w jakiś sposób zakryć swoje uszy od środka. Bardzo ciekawy ruch, muszę to przyznać. Ale to jeszcze nie znaczy, że wygrałeś. – powiedział nastolatek, przez co jego przeciwnik spoważniał.


- Musisz być szalenie pewny siebie, skoro nie widzisz, że to koniec. W każdej chwili mogę cię udusić lub po prostu sprawić ,że stracisz przytomność. Masz ograniczoną swobodę ruchów, więc jestem pewny, że nie masz już szans na wygraną. – odpowiedział mu konoszanin, a Dosu tylko się uśmiechnął.


- Skoro mi nie wierzysz, to może ci to udowodnię. – zripostował spokojnie i szybkim ruchem zdołał złapać ręką bok przeciwnika. Zaraz po tym towarzysz Kabuto poczuł, jak przez jego ciało przechodzą drgania, które sprawiają mu zniewalający ból. Po kilku sekundach padł on ledwo przytomny na ziemię, a nad nim stanął Dosu.


- J-ak to zro-bi-łeś? – spytał słabym głosem, a jego przeciwnik tylko się uśmiechnął.


- Zapomniałeś o ważnej rzeczy, jeśli chodzi o przewodzenie dźwięku. Bardzo dobrym przewodnikiem jest woda, a w ciele człowieka zajmuje ona jakieś powyżej 70% (aut. poprawcie mnie, jeśli się mylę). Wystarczyło cię dotknąć, a fale dźwiękowe zrobiły swoje. – zakończył z uśmiechem, a po chwili konoszanin stracił przytomność.


Pozostałe pojedynki były różne. Kin walczyła z gościem, który potrafił wysysać czakrę przeciwnika za pomocą dotknięcia, a Zaku prowadził dość wyrównany pojedynek z Kabuto.


- „Widzę, że Kin ma kłopoty. Nie dość, że nie załatwiła szybko dziewczyny, to zmarnowała czakrę i teraz nie potrafi się bronić przed atakami. Wygląda na to, że muszę jej pomóc, choć mam jej coraz bardziej dość.” – zakończył rozmyślanie Dosu i zaczął iść w stronę towarzyszki. Jednak po kilku krokach się zatrzymał, ponieważ wpadł na pomysł dzięki któremu oszczędzi sobie większego trudu. Za pomocą rękawicy wytworzył słabą, ledwo słyszalną falę, którą skierował w stronę Zaku. Był to wymyślony sygnał, dzięki czemu Zaku zerknął na chwilę na kolegę. Dosu skazał szybko na przeciwnika Kin i pokazał na dłoniach sygnał „Na mój znak”. Zaku odgadł zamiary towarzysza i z uśmiechem oczekiwał.


* * *


W między czasie dziewczyna była już mocno zmęczona pojedynkiem. Nie potrafiła obronić się przed atakami przeciwnika, a do tego dochodziła strata czakry w walce z Sakurą. Wyczerpana upadła na kolana i spojrzała na konoszanina.


- Widzę, że już osiągnęłaś swój limit. Nie powiem, że spodziewałem się po tobie więcej. – powiedział w jej stronę przeciwnik i się uśmiechnął.


- Przestań gadać głupoty i skończ wreszcie! Chyba mi nie powiesz, że chcesz darować mi życie? – odpowiedziała mu hardo dziewczyna i oczekiwała ataku. Sprawiała wrażenie twardej, ale w środku drżała na myśl o tym, że zaraz zginie. Bądź co bądź, była dość młodą dziewczyną i nie spodziewała się, że tak szybko może opuścić ten świat. Niewiele brakowało, a rozpłakała by się na oczach innych. Jednak zamiast ciosu usłyszała zdanie.


- Wiedziałem, że nie będziecie w stanie wykonać misji. – odezwał się nastolatek i patrzył, jak dziewczyna podnosi głowę i spogląda na niego z szokiem.


- Skąd o tym wiesz? – spytała zaskoczona.


- Nie domyślasz się? Myślałem, że jesteś mądrzejsza. Oczywiście, że od… - nie zdążył dokończyć, ponieważ oboje usłyszeli.


- Ninpo: Zankūha!


- Fuuton: Daitoppa!


W jednej chwili w stronę konoszanina pomknęły dwie techniki, które uderzyły w zaskoczonego nastolatka, który z ogromną siłą uderzenia przeleciał przez drzewo i wbił się dość mocno w kolejne. Po kilku sekundach spadł on na ziemię, straciwszy przytomność. Tuż za miejscem, gdzie przed chwilą stał, znajdowała się pozostała dwójka z drużyny z Oto. Taki był plan Dosu, aby gdy tylko nadarzy się okazja, Zaku przerwał pojedynek i razem z Dosu wymierzył silną techniką w nastolatka. Tym sposobem Kabuto został sam naprzeciw całej drużyny z Oto.


- Uff, dzięki chłopaki. – odezwała się z wdzięcznością do pozostałej dwójki. Ci tylko spojrzeli na nią z niesmakiem.


- Zrobiliśmy to dlatego, ponieważ możesz nam się jeszcze przydać. Zresztą nasz mistrz raczej nie byłby zadowolony, jeślibyśmy wrócili bez ciebie. – wyjaśnił jej Zaku, a Dosu tylko pokiwał głową. Kin momentalnie posmutniała, ale nie chciała dać im powodu do zmiany decyzji, dlatego szybko wstała i stanęła razem z nimi naprzeciw Kabuto.


W oczach Sakury szanse ich przeżycia malały z każdą chwilą. Kabuto był może od nich silniejszy, ale musiał walczyć przeciwko trójce geninów, którzy również nie należeli do słabych. Ich przegrana była coraz bardziej bliska.


- Wygląda na to, że jesteście cwańsi, niż wyglądacie. – zadrwił z nich Kabuto. Nie przejmował się swoimi towarzyszami z jasnych dla niego powodów, a sam wolał się skupić na przeciwnikach. I po raz kolejny zgotowała się u nich krew.


- Mam cię już powoli dość!!! Choć teraz to my powinniśmy żartować, ponieważ nie masz już nikogo, kto mógłby ci pomóc. – odpowiedział mu z uśmiechem Dosu. – Przejrzyj na oczy! Nie masz już żadnych sza… . – nie dokończył, ponieważ każdy z obecnych wyczuł nagle dość silną czakrę. Miejsce, w którym było to źródło, znajdowało się za Sakurą, która spojrzała w tamtym kierunku wraz z innymi.


Stał tam Sasuke, z pochyloną głową i nieruchomej pozycji. Na ten widok oczy Sakury się zaszkliły.


- Sa…suke-kun. – odezwała się ze wzruszeniem, ale momentalnie uśmiech zszedł jej z twarzy, ponieważ Sasuke zaczął się śmiać. A nie był to miły chichot, lecz szaleńczy śmiech, jakby jakiegoś wariata z psychiatryka. Sama jego czakra się zmieniła, emanowała mrokiem i złem, a gdy uniósł on głowę, każdy z nich ujrzał dziwne znaki na jego ciele, które dodawały mu grozy.


Drużyna z Oto patrzyła na to z szokiem i strachem, tak samo jak Sakura. Tylko Kabuto miał poważny wyraz twarz i jako pierwszy przyjął pozycję obronną, jakby wiedział, co może się zaraz stać. Pierwszą osobą, która odzyskała głos, był Zaku.


- Widzę, że w końcu się obudziłeś. Już myślałem, że nie będziesz się bro… - urwał, ponieważ w ułamku sekundy Sasuke pojawił się przed nim z szaleńczym uśmiechem. Zdążył jedynie pomyśleć: „Szybki jest”, gdy otrzymał potężny cios w brzuch. Zaku został odrzucony na parę metrów i nie mógł złapać oddechu. Jednak na tym się nie skończyło. Po chwili zjawił się nad nim Sasuke, który wymierzył mu celnego kopniaka w twarz, wybijając mu przy tym kilka zębów. Zabierał się właśnie do kolejnego ciosu, lecz został on odrzucony przez falę powietrzną, którą wystrzelił w niego Dosu, ratując przy tym Zaku.


- Wstawaj szybko Zaku, skończyła się zabawa! On używa Przeklętej Pieczęci! – krzyknął w stronę kumpla, który z trudnością stawał na nogi.


- Przeklętej Pieczęci?! Ale jak to? Przecież tego nie było w planie! – krzyknęła przerażona Kin.


- Orochimaru nas oszukał! Ale i tak nie mamy wyboru. Jeśli chcemy żyć, to musimy go zabić. – postanowił Dosu, a reszta się z nim zgodziła. Ale gdy już się obracali w stronę Uchiha, ten akurat składał pieczęcie.


- Katon: Gōkakyū no Jutsu! – krzyknął i cisną w ich stronę wielką kulę ognia. Genini w ostatniej chwili zrobili unik, ale nie dla każdego skończyło się to szczęśliwie. Gdy tylko Kin wylądowała na ziemi, koło niej zjawił się Sasuke, który złapał ją za szyję i z wielką siłą rzucił ją w drzewo. Dziewczyna wgniotła się dość mocno w pień, a na dodatek poczuła zniewalający ból w okolicach lewej ręki i nogi. Okazało się, że zostały złamane po otrzymanym ciosie. Na daną chwilę Uchiha ją zostawił i ruszył na Dosu, który przygotowywał się do obrony. Macnął on ręką i krzyknął:


- Fuuton: Daitoppa! – a z jego ręki utworzył się silny podmuch, który skierował na zbliżającego się Sasuke. Ten tylko wykonał pieczęć.


- Katon: Housenka no Jutsu! – ryknął i wydmuchał kilkanaście ognistych pocisków. Gdy obie techniki się spotkały, kule ognia pochłonęły wiatr i pomknęły w stronę bruneta z większą siłą. Zszokowany Dosu nie zdążył zrobić uniku i oberwał dość mocno. Skończyło się tym, że całe ubranie miał zwęglone, gdzieniegdzie widać było spaloną skórę, a sam opisywany stracił przytomność z bólu. Na polu walki pozostał już tylko Zaku i Kabuto, którego Sasuke zostawił sobie na koniec.


Genin z Oto był już mocno przerażony, a stres nie działał na niego pozytywnie. Zaczął strzelać na oślep, byleby tylko trzymać Sasuke z dala od niego. Od ilości użytej techniki krajobraz uległ przekształceniu. Wszędzie latały kawałki drewna, kamieni, czy kurzu, przez co widoczność była ograniczona. I to właśnie zgubiło Zaku, ponieważ gdy kurz opadł, z przerażeniem stwierdził, że Sasuke stoi tuż za nim. Nie zdążył mrugnąć, gdy Uchiha złapał go za obie ręce i wykręcił je za plecy przeciwnika.


- Szach, mat. – odezwał się zwycięsko Sasuke z szaleńczym uśmiechem.


- Pr-prosz-ę, zostaw mnie. – błagał z trudem Zaku, ponieważ czuł straszny ból i bał się o swoje ręce. Uchiha tylko odparł:


- Byliście tacy pewni zwycięstwa, a ja nie musiałem się nawet wysilać, żeby was pokonać. Żal mi was! Teraz zapamiętasz, aby więcej się do mnie nie zbliżać. – zakończył i wykonał szybki ruch. Wszyscy usłyszeli chrzęst i przeraźliwy wrzask genina, który upadł na ziemię i głośno jęczał.


* * *


Sakura patrzyła na to z szokiem i przerażeniem. Nie mogła uwierzyć w to, co aktualnie się działo.


- „To nie może być prawda! To nie może dziać się naprawdę! SASUKE-KUN, co się z tobą dzieję?” – nagle przypomniała sobie mężczyznę, z którym wcześniej walczyli. – „Co on ci takiego zrobił? Dlaczego tak bardzo się zmieniłeś?!” – takie myśli przelatywały jej przez głowę. Musiała jednak zakończyć rozmyślanie, ponieważ usłyszała kolejną wypowiedź szatyna.


- Po zastanowieniu się, uważam, że to za mała kara, na którą zasłużycie. Co się stanie, jeśli znów najdzie was ochota, aby mnie zabić? Lepiej od razu was WYKOŃCZĘ. Ot tak, dla zabawy! – zakończył i powiększył swój uśmiech, przez którego Zaku omal nie popuścił.


- Bł-bła-gam osz-czę-dź! – prosił chłopak, ale Sasuke był niewzruszony. Rozpoczął składanie pieczęci, gdy nagle stało się coś nieprzewidzialnego.


Po usłyszeniu ostatniego zdania Sakura nie wytrzymała. Wstała na nogi i szybko podbiegła do Sasuke i chwyciła go oburącz przez plecy. Gdy podniosła wzrok, ujrzała lodowe i mordercze spojrzenie chłopaka, skierowane prosto w jej oczy. Przeraziła się, ale nie zamierzała odpuszczać.


- Proszę, przestań. – wyszeptała w stronę szatyna – To nie jesteś ty. To nie jest ten Sasuke, którego znam. Nie chcesz zabijać, nie chcesz krzywdzić. Proszę, wróć do mnie, do nas. – powiedziała, myśląc wówczas o Naruto. Przez kilka minut Sasuke stał w bezruchu, gdy nagle czarne znaki zaczęły się cofać. Jego wzrok złagodniał, a ciało wróciło do dawnego stanu. Po cofnięciu się pieczęci, Sasuke nie mógł stać na nogach, dlatego oparł się o dziewczynę. Ta tylko westchnęła z ulgą i trzymała chłopaka. W między czasie do poszkodowanego Zaku podszedł Kabuto i powiedział:


- Powinniście się cieszyć, że żyjecie, dlatego my stąd odejdziemy, a wam radzę już nigdy więcej się do nich nie zbliżać. – wypowiedział słowa w stronę genina i wstał. Gdy już się obrócił, dodał: - Chociaż możecie zaryzykować. Może was spotkać o wiele straszniejszy los. – zakończył z półuśmiechem i odszedł w stronę drużyny 7. Zaku zastanawiał się jedynie nad sensem ostatnich słów okularnika.


Po podejściu do geninów, nastolatek rzekł:


- Czas się zbierać! Pomogę wam oddalić się od tego miejsca, a potem wrócę tu po resztę ekipy. Coś mi się wydaje, że odpuścimy sobie kolejne etapy egzaminu.

Po jego słowach odezwała się Sakura:


- Wiele dla nas zrobiłeś! Czy możemy się jakoś odwdzięczyć? – spytała się okularnika. Ten tylko się uśmiechnął.


- Spokojnie, nic się nie stało. Lubię pomagać innym. – zakończył z uśmiechem.


Po skończonej rozmowie Kabuto wziął na barana wciąż nieprzytomnego Naruto, a Sasuke pod pachę, ponieważ nadal był osłabiony. Razem przebyli kilka kilometrów w stronę wieży, a ponieważ się ściemniało postanowili rozbić obóz. Po przygotowaniu posiłku do żywych powrócił Naruto. Był kompletnie zdezorientowany, ale nie umknął mu fakt, że Sakura ma krótsze włosy, niż je pamiętał. Po zapoznaniu się z Kabuto i wyjaśnieniu co się stało, Naruto ubolewał głównie nad tym, że nie mógł ochraniać swoich przyjaciół i że go minęła taka ciekawa walka. Sakura jedynie ukryła informację o dziwnej przemianie Sasuke, ponieważ wolała mu o tym nie mówić. Zamierzała zachować ten sekret, jeśli nie stanie się już nic złego. Po skończonym posiłku pożegnał się z nimi Kabuto, aby odszukać swoich towarzyszy. Cała trójka jeszcze raz mu podziękowała za pomoc, a nastolatek tylko im pomachał i zniknął w gęstym lesie. Niedługo po tym drużyna Siódma położyła się po ciężkim dniu, aby jutro być gotowym na kolejny etap egzaminu.


9 komentarzy:

  1. Kolejna, bardzo dobra część egzaminu na chunnina.
    Bardzo spodobało mi się Twoje pokazanie Sakury w tym rozdziale - nieźle wykazała się w walce z Kin(dobre wykorzystanie jej aktualnych możliwości - użycie broni miotanej - nigdy w mandze i anime nie było powiedziane, że ona czegoś takiego nie umiała a i tak nigdy się nie wykazała możliwościami w tej materii, Kakashi mógł ją nawet w tym podszkolić w międzyczasie, użyła swojej siły w walce, nie tylko na głowie Naruto), z taką przeciwniczką miała szansę na wygraną - umie wydostawać się z genjutsu to poradziłaby sobie z dzwoneczkami Kin choć gdyby nie przyszło wsparcie to potem by ją Zaku i Dosu zmasakrowali.Scena z obcięciem włosów i Sasuke pod wpływem pieczęci wypadły bardzo dobrze(tylko, że chyba faceci zwrócą uwagę na dziewczynę, która ma włosy całe w strąkach). Trochę mi w tym wszystkim zgrzytało to, że chciała bronić tylko Sasuke(niestety jeszcze trochę minie nim zacznie chcieć bronić również Naruto) i tylko to jak o niej czytam, że poszła do Akademii bo Sasuke woli kunoichi sprawia, że ręce opadają. Cieszę się, że jako pomoc przyszła drużyna Kabuto - Ino wydaje się tu nie być odpowiednią osobą pod względem chęci i możliwości by wspomóc ich drużynę a Kabuto wraz z towarzyszami są jak najbardziej pasujący do tej sytuacji( i trzeba jeszcze go jakoś wkręcić do akcji).
    Sam Kabuto wypadł wprost cudownie naturalnie - miły i pomocny dla drużyny, niczym dar z nieba dla drużyny nie licząc faktu, że wraz z drużyną może pracować dla Orochimaru ale to dopiero się później wyjaśni choć dla mnie ta wypowiedź rzucona do Kin jasno wskazuje jaka jest tak naprawdę ich rola na egzaminie.
    Pytania:Co znaczy dokładnie to, że Sakura nie zna żadnego jutsu - nie zna żadnego oprócz henge, bunshin(zwykłe, nie cieniste klony) i kawarimi z Akademii czy też nie uczono tego w Akademii(to byłoby troszeczkę dziwne bo te jutsu są naprawdę podstawowe i bardzo użyteczne)?Jak to się stało, że Sakura zakochała się w Sasuke - przecież on poza Akademią przebywał w dzielnicy klanu Uchiha i raczej za bardzo się nie pokazywał w innych częściach wioski a Sakura nie chodziła do dzielnicy klanu posiadaczy sharingana więc jak go spotkała i się w nim zakochała(nie mogła się przecież zakochać tylko po relacji innej dziewczyny o nim)?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że się podobał. Mam nadziję, że pochwała jest skierowana nie tylko do akcji, ale też pisowni. Że dobrze i miło się czyta. O to mi najbardziej zależy.
      1) Chodziło o to, że nie potrafi żadnego jutsu naturalnego, np. Katon, itd. Techniki ninja typu Henge i Bunshin to zna, choć w tej walce by się to jej raczej nie przydało. A nawet gdyby, to nie zwiększyłoby to jej szans.
      2) Nie zapominaj, że to fanfic i piszę na podstawie mangi. Jej moment zakochania jest taki sam jak w mandze. W skrócie: Sakurze wystarczył widok Sasuke w Akademii, żeby się zakochać, tak samo, jak wiele tamtejszych dziewcząt. W takim wieku twarz to wszystko, czego potrzeba dla dziewczyny, nie uważasz? :)
      Dziękuję i też pozdrawiam!

      Usuń
  2. Też do pisowni(tylko w komentarzu powinno być nadzieję ale to drobiazg).
    Pytałam o Sakurę bo jej myśl zabrzmiała tak jakby spotkała Sasuke przed nauką w Akademii, zakochała się w nim i dla niego poszła szkolić się na shinobi w Akademii.To Sakurę wysłali do Akademii rodzice a w niej skupiała się na Sasuke przez co zdobyła tylko minimalne umiejętności w zakresie bycia ninja? Co do twarzy - być może, sama nie jestem takim typem dziewczyny więc się w takich kwestiach nie orientuję.
    I jeszcze jedno - użycie zwrotu o odkryciu Ameryki w fanficku o Naruto brzmi moim zdaniem trochę dziwnie.
    Pozdrawiam!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniale, zostali zaatakowani przez drużynę z Omo, coś mi się zdaje że mieli za zadanie przetestować Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    fantastycznie, i zostali zaatakowani przez drużynę z Oto... ale to raczej było przetestowanie umiejętności Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i wzajemnie. Szczęśliwych wakacji! :D

      Usuń
  5. Hej,
    fantastyczny rozdział, no i nasza drużyna została zaatakowana przez drużynę z Oto... ale to raczej był test umiejętności Sasuke...
    szczęśliwych wakacji ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i życzenia. Wzajemnie życzę!!! :D

      Usuń