Przepraszam za taką porę, ale późno do domu wróciłem i jakoś wypadło mi z głowy wrzucenie kontynuacji. Tych, którzy czekają na rozdział - bardzo przepraszam i jednocześnie zapraszam!!!
Rozdział 13
- Sabaku
Gaara vs. Rock Lee!
Chłopak w
zielonym skafandrze aż się palił, żeby pokazać mistrzowi i innym, jak bardzo
stał się silny. Rudowłosy genin przyjął to obojętnie i zachował kamienną twarz.
- Nie
przesadź tylko Gaara, proszę. Bo jeszcze cię wykluczą i … - szeptała jego
siostra, ale jedno spojrzenia wystarczyło, aby zamilkła. Wiedziała, że to było
ostrzeżenie, a jeśli się do tego nie podporządkuje, to skończy źle. Najmłodszy
ruszył w stronę areny, a na drugim końcu pomieszczenia trwała zażarta rozmowa.
- Pokaż im,
co potrafisz, Lee! Wyzwól swoją siłę młodości! – motywował swojego ulubieńca
Guy.
- Nie
zawiodę cię, Guy-sensei! Poczują żar mojej młodości, a to wszystko dzięki
tobie! – krzyczał przeszczęśliwy uczeń. W oczach jego mistrza pojawiły się łzy.
- Dziękuję
ci, Lee! – rozpłakał się mężczyzna.
- Guy-sensei!
–odpowiedział mu równie płaczący chłopak. Obaj rzucili się na siebie i zamknęli
w niedźwiedzim uścisku. Stojąca obok dwójka czuła się lekko zażenowana.
- Sensei,
trochę powagi, proszę. – odezwała się Tenten. – Nie jesteśmy tu sami. A ty Lee,
szybko idź na arenę. Wszyscy na ciebie czekają. – wskazała ręką na sędziego i
Gaarę, którzy stali i obserwowali wyczyny mistrza i ucznia. Rock szybko otarł
łzy i uniósł kciuk w stronę kolegi z drużyny, Neji’ego.
- Czekaj na
mnie, Neji-kun! Zamierzam później z tobą walczyć, więc mnie nie zawiedź potem!
– krzyknął radośnie i zeskoczył na arenę. Brunet tylko westchnął i zaczął
obserwować swojego kolegę.
- Możemy
zaczynać? – zapytał sędzia, a nie słysząc sprzeciwu, odrzekł: - A więc, START!
Po sygnale
wystartował Lee i zaatakował swojego przeciwnika. W bardzo szybkim tempie
znalazł się blisko genina i zadał serię szybkich ciosów, które zostały niestety
zablokowane. Konoszanin stwierdził ze zdziwieniem, że nie zrobił tego sam
rudowłosy, ale piasek, który wydobywał się z jego ogromnej butli na plecach.
Chłopak nadal stał niewzruszony i tylko obserwował uważnie szatyna. Lee
postanowił zmienić taktykę i ze zwiększoną szybkością zaczął ze wszystkich
stron wyprowadzać ataki, szukając jego słabych punktów. Jednak ten plan również
nie wypalił, ponieważ każdy jego cios został sparowany. Zaskoczony chłopak
opuścił gardę i przypłacił to mocnym uderzeniem w pierś przez piasek Gaara'y.
Siła była na tyle silna, że Lee wylądował spory kawałek dalej i musiał złapać
oddech.
- Nudzisz
mnie. – odezwał się Gaara i zaczął zbliżać się do Rocka. – A skoro nie jesteś
dla mnie ciekawy, to po nic nasza walka. Szybko to zakończę. – skończył i
wykonał gest dłonią, a duża ilość piasku pomknęła w stronę Lee. Ten,
odzyskawszy oddech, zaczął wykonywać różnego rodzaju uniki, a widownia była
zachwycona jego kondycją fizyczną. Jednak nieustanne unikanie nie przyniosło
skutków, ponieważ Gaara potrafił perfekcyjnie poruszać piaskiem, bez składania
pieczęci. W pewnym momencie Lee odskoczył od przeciwnika na dalszą odległość i
zaczął rozmyślać.
- „Jest
znacznie silniejszy niż przypuszczałem. Moja siła młodości jest teraz za słaba,
aby chociaż się do niego zbliżyć. Muszę koniecznie podnieść poprzeczkę.” –
stwierdził chłopak i zaczął zdejmować ciężarki, które miał przypięte do nóg i
rąk. Wszyscy patrzyli na to z niedowierzaniem, ponieważ nie widzieli
możliwości, aby jakieś ciężarki przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść konoszanina.
Wszystko się wyjaśniło, kiedy chłopak rzucił przedmioty na podłogę. Nastąpiło
ŁUP, a w miejscu rzutu wbiła się chmura kurzu. Na twarzach wszystkich, nawet
Gaary, pojawiło się zdziwienie, a każdy zaczął się zastanawiać, jakim cudem Lee
mógł chociażby stać z takim ciężarem na ciele. Tą tajemnicę znała jedynie jego
drużyna. Sam chłopak rozciągał przez chwilę mięśnie, a gdy skończył, krzyknął z
uśmiechem do Gaary.
- Do
dzieła!!! – i z olbrzymią szybkością pobiegł do swojego przeciwnika. Zaskoczony
chłopak znów zaczął osłaniać się piaskiem, ale jego sytuacja lekko się
zmieniła. Lee poruszał się z zwielokrotnioną prędkością, a jego siła ciosu również
się zwiększyła, gdyż piasek Gaary nie mógł całkowicie parować ataków bruneta.
Atakował on ze wszystkich stron, a tarcza piaskowa zaczynała nie nadążać za
jego atakami. Jednak to nadal było za mało, aby chociażby dotknąć rudzielca,
który był coraz bardziej wściekły. Dotąd nikt nie sprawiał mu takiego problemu,
jak teraz Rock, dlatego nie obchodziło już go, czy go znokautuje, czy zabije.
Rodzeństwo Sabaku patrzyło na to z przerażeniem, ponieważ znali swojego brata i
wiedzieli, że potrafi zabić nawet przez swoje własne widzimisię. Bardzo im
zależało na uczestnictwie w tym egzaminie, a przez charakter Gaary mogło to się
szybko zakończyć.
Na arenie
role zdążyły się już odwrócić: teraz to rudzielec atakował, a brunet unikał. Na
twarzy Sabaku widać było zimną furię, którą wyładowywał na Rocka. Jego ataki
stały się groźniejsze i szybsze, dlatego Lee miał spore trudności w unikaniu
ich. Już kilkakrotnie został trafiony, a te miejsca bolały go niemiłosiernie, a
sam chłopak odczuwał już mocne zmęczenie. Zaczął rozmyślać nad rozwiązaniem,
ale przez to zmniejszył swoją czujność i otrzymał silny cios w pierś, dzięki
któremu odleciał w głąb sali. Gdy kurz opadł, szatyn klęczał schylony i
wypluwał krople krwi z ust.
- „Szlag, to
było mocne! Jeszcze trochę, a dłużej tego nie pociągnę. Chyba jednak nie mam
wyboru”
– stwierdził i wstał na równe nogi. Gaara obserwował go uważnie,
ponieważ sądził, że ostatni cios go rozłoży na dobre. Wtem Lee odezwał się w
stronę rudzielca.
- Jesteś
potężnym przeciwnikiem, Gaara. Zawsze chciałem zmierzyć się z kimś takim jak
ty.
- Nie
obchodzi mnie to. – odpowiedział mu Sabaku. – Radzę ci się poddać, ponieważ
zaczynasz mnie coraz bardziej irytować.
- W takiej
chwili nie zamierzam się poddawać. W tej walce udowodnię, że ciężką pracą można
zostać silnym shinobi, nawet nie używając ninjutsu! – krzyknął w jego stronę z
uniesionym kciukiem. W oczach jego mistrza znów pojawiły się łzy, które musiał
szybko wytrzeć przez wzgląd na pozostałą dwójkę. – Nie sądziłem, że podczas
Egzaminu na Chunina ktoś zmusi mnie do użycia TEGO. – skończył i przykucnął,
składając ręce przed twarzą i zamykając oczy. Tą pozycję znali jedynie jounin’i,
w tym akurat przybyły Kakashi, któremu nie za bardzo się spodobał widok jej na
młodym chłopaku. Po chwili Lee krzyknął:
- Hachimon! Kaimon,
Kyūmon, Seimon, KAI! (Osiem Bram! OTWARCIE: Brama Otwarcia, Brama Odpoczynku,
Brama Życia!) – po wykrzyczeniu tych słów, wokół chłopaka utworzył się silny
wir. Jego skóra zmieniła kolor na czerwony, a całe ciało obleczone było zieloną
aurą. Wszyscy poczuli nagły wzrost czakry, który nie pasował do młodego genina.
Dzieciaki patrzyli na to z podziwem, za to jounin’ów zamurowało. To jutsu
należało do technik zakazanych, a znany był tylko jeden człowiek zdolny do jej
opanowania. Tym kimś był właśnie Might Guy, mistrz Rocka.
W ciele
każdego człowieka znajdowało się tzw. 8 Bram. Są to specyficzne punkty w
przepływie czakry, których zadaniem jest ograniczenie funkcjonowania organizmu,
aby nie groziła mu przedwczesna śmierć. Wyszkolony ninja mógł w miarę
możliwości otwierać bramy, dzięki którym wyzwalał potężne ilości czakry,
zwiększał wydajność organizmu i przekraczał granicę swoich aktualnych
możliwości. Jednak ma to również swoją cenę. Im wyższa brama, tym ciało ulegało
większemu wysiłkowi, uszkadzając narządy lub całe układy.
Dla jounin’ów
opanowanie chociażby Bramy Pierwszej należało do rzeczy prawie niemożliwych,
dlatego byli w szoku, że kilkunastoletni Lee potrafi otworzyć AŻ TRZY! Hatake
nie był zadowolony z tego, że jego przyjaciel ośmielił się nauczyć tak
niebezpiecznej techniki swojego ucznia.
- Guy, czyś
ty oszalał?! Dlaczego pokazałeś Lee to jutsu? Przecież wiesz, jak ono jest
niebezpieczne. – powiedział z wyrzutem Kakashi do Guy’a. Ten tylko wzruszył
ramionami i odpowiedział:
- Wiem, jak
to jest groźne dla niego, ale uwierz mi, nie miałem wyboru. Lee jest moim
podopiecznym, i jak każdy mistrz chcę, aby się rozwijał i szedł naprzód. Obrał
sobie bardzo trudny życiowy cel, który jest jego głównym napędem w jego
treningach. Chyba zauważyłeś, że jest do mnie bardzo podobny? – spytał się z
uśmiechem Kakashi’ego. Ten schylił głowę z zażenowania i odrzekł:
-
Oczywiście, że tak. I tego właśnie się boję.
- Głowa do
góry, Kakashi! Co się stało, to się nieostanie. Nie mogę się doczekać, aby
zobaczyć, czego ty nauczyłeś swoich uczniów. Może się założymy? Ten, kto
bardziej zaskoczy umiejętnościami swoich uczniów, wygrywa! Sasuke, Tenten i
Sakura już pokazali, co potrafią, ale jestem ciekawy twoim ostatnim uczniem. A
jeśli ja przegram, zrobię 5000 okrążeń wokół wioski, na jednej nodze, z 100 kg
kamieniem na plecach! – zakończył pewnie i wyciągnął rękę w stronę
białowłosego.
- Nie mam
teraz na to ochoty, Guy. – odpowiedział bez emocji Kakashi. Szatyn, ze łzami
bezradności w oczach, próbował nakłonić jeszcze rywala, ale zaniechał tego,
ponieważ znów zawrzała aktualna walka, a Kakashi był zmuszony wyjaśnić swoim
uczniom, na czym polega technika Lee.
Wspomniany
chłopak właśnie szarżował w stronę Gaary, który ukrył zdziwiony wyraz twarzy i
z obojętnością przystąpił do zablokowania ciosu przez piaskową tarczę. Jakiż
przeżył on szok, gdy pięść bruneta przeszła przez piasek jak przez masło i
uderzyła z ogromną siłą w twarz rudzielca. Nastąpiła seria ciosów, w której
Gaara obrywał kilkakrotnie w głowę, brzuch i pierś, a końcowe uderzenie posłało
go na pobliską ścianę. Po chwili Lee oparł się rękoma o kolana, aby złapać
oddech. Jego ciało nie było przystosowane do otwarcia trzeciej bramy, dlatego
szybko się męczył i czuł ból we wszystkich mięśniach. Miał szczerą nadzieję, że
Gaara już się nie podniesie, ale przeżył lekki zawód, ponieważ zauważył
wstającego chłopaka.
Gdy
rudzielec podniósł głowę, na jego twarzy widać było zimna furię. Po raz
pierwszy ktoś zdołał go trafić. Po raz pierwszy poczuł ból na swoim ciele. Po
raz pierwszy zapragnął się zemścić. Nie minęła nawet chwila, a już w stronę
bruneta mknęła chmura piasku, która w szybkim tempie zaatakowała konoszanina.
Lee zaczął unikać i blokować ciosy przeciwnika. Mimo, że każdy atak piasku
sprawiał mu wielki ból, to myśl, że może pokonać taką osobę, dostatecznie go
motywowała. Jednocześnie wiedział, ze nie może być w takim stanie przez
wieczność, dlatego postanowił wykonać ostatnią technikę taijutsu, którą
wymyślił. Nazywała się Pierwotnym Lotosem.
Lee
wykorzystał moment, kiedy nic go nie atakowało, aby rozpocząć atak na Gaarę.
Chłopak zaczął biec z ogromną prędkością w stronę przeciwnika, a Sabaku
przygotowywał się do obrony. Nagle brunet skoczył do przodu i uniósł dłoń w
zamiarze uderzania frontalnego. Rudzielec szybko zasłonił się piaskiem i czekał
na uderzenie, które jednak nie nadchodziło. Wtem poczuł, jak za nim pojawiło
się silne źródło czakry. Popełnił bardzo istotny błąd, ponieważ stracił swojego
przeciwnika z oczu, co bardzo dobrze wykorzystał Lee. Korzystając z okazji Rock
uderzył szybko Gaarę od tyłu w głowę, przez co chłopak stracił czujność.
Kolejnym uderzeniem szatyn posłał Sabaku w górę, a sam skoczył i znalazł się za
plecami przeciwnika. Lee szybko odwiązał bandaże, które miał na swoich rękach i
kilkoma szybkimi ruchami związał nimi rudzielca. Po skończeniu tej czynności,
chłopak złapał powstały kokon, z Gaarą w środku, i zaczął pikować w stronę
gruntu. Tuż przy ziemi Lee zdążył odskoczyć, a Sabaku z ogromną siłą uderzył w
kamienną podłogę. Parę metrów od miejsca zderzenia wylądował Lee, już w
normalnej formie i z lekkimi obrażeniami na ciele. Mimo bólu jaki czuł, chłopak
był szczęśliwy, ponieważ miał pewność, że wygrał. Na trybunach również słychać
było okrzyki radości jego kolegów z drużyny, oraz znajomych, których poznał na
Egzaminie. Udało mu się wstać, mimo niewielkich trudności, i uniósł kciuk w
stronę widowni, pokazując w ten sposób, że wygrał. Po chwili spojrzał w miejsce,
gdzie powinien leżeć jego przeciwnik. Spodziewał się ujrzeć mocno poturbowanego
i nieprzytomnego rudzielca, ale to co zobaczył, sprawiło, że wmurowało go w
ziemię.
Gaara był
przytomny i w tej samej chwili patrzył w stronę Rocka, a na jego twarzy nie było
widać wściekłości, czy choćby gniewu. Sprawiała wrażenie zimnego spokoju lub
obojętności, tak jakby ta osoba wiedziała, co musi w danej chwili zrobić, aby
osiągnąć swój cel. Mimo tego, iż chłopak sprawiał wrażenie wycieńczonego, Gaara
uniósł lekko dłoń w stronę Lee i wysłał w jego stronę piasek. Przerażony Rock
nie miał pomysłów na jakąkolwiek obronę, dlatego zaczął oddalać się jak
najdalej od rudzielca, jednak chmura piasku była szybsza i wnet go dogoniła.
- Teraz
pożałujesz, że ze mną zadarłeś, dziwaku. – odezwał się z mrożącym krew w żyłach
głosem i dokończył mocnym tonem. - Sabaku Kyū! (Pustynny Pogrzeb!) – po
wypowiedzeniu tych słów zacisnął wyciągniętą pięść.
Piasek
zdążył dosięgnąć lewej ręki i lewej stopy chłopaka, a w tych miejscach buchnęła
krew. Lee zaczął straszliwie krzyczeć , a jego krzyk sprawił, że wszyscy byli
przerażeni bólem, jaki musiał czuć. Po chwili szatyn upadł na podłogę, a piasek
Gaary przystąpił do otoczenia całego ciała Lee.
- ZDYCHAJ!
Sabaku Sōsō! – krzyknął
rudzielec i już miał zacisnąć pięść, gdy nagle coś wskoczyło między nim, a
Rock’iem, odpychając przy okazji cały piasek. Tym kimś był Might Guy, który
patrzył się z powagą na Gaarę.
- Nie
pozwolę ci go skrzywdzić. – powiedział poważnie do Gaary, który obserwował jounin’a
ze zdziwieniem – Ten chłopak jest moim najbliższym uczniem, a nawet traktuje go
jak własnego syna. A jak każdy ojciec chcę, aby spełniał swoje marzenia i
pragnienia. Dlatego nie zamierzam patrzeć, jak przedwcześnie chcesz to wszystko
zniszczyć. Już dość uczyniłeś, więc zostaw go i nie krzywdź. – zakończył swoją
wypowiedź Guy.
Gaara
patrzył z szokiem na jounin’a. Pierwszy raz słyszał takie słowa, dlatego były
mu całkowicie obce. Inaczej został wychowany, a reakcje innych ludzi na jego
obecność tylko pogłębiła jego niechęć lub wrogość do wszystkich. Chłopak
zmrużył gniewnie oczy, ale zaprzestał dalszym ruchom w stronę bruneta.
Wycieńczony rudzielec wstał z maty i ruszył powoli na swoje miejsce na
trybunach.
- Zwycięża
Sabaku Gaara! – krzyknął sędzia, ale nie zabrzmiały żadne oklaski. Za to
większość osób patrzyło w stronę mistrza i ucznia, którzy pozostali jeszcze na
arenie. Guy zbliżył się szybko do Lee i przykucnął przy jego ciele. Całe ramię
i noga były czerwone od krwi, gdzieniegdzie widać było głębokie rany, a przez
niektóre widać było uszkodzone i popękane mięśnie i kości. Chłopak popatrzył
słabo na swojego sensei’a, a w jego oczach pojawiły się łzy.
-
Se-sen-sei… - wyszeptał chłopak, ale Might go uprzedził.
- Jestem z
ciebie dumny, Lee. Pokazałeś jemu i innym, że potrafisz walczyć do końca i
nigdy się nie poddajesz. Tak jak powiedziałem; jesteś dla mnie jak syn i będę
cię wspierać, gdziekolwiek będziesz. – wypowiedział Guy, a w jego oczach
również pojawiły się łzy. Po chwili przytulił lekko swojego ucznia, ponieważ
chciał sprawić, by poczuł się trochę lepiej. Musieli jednak przestać, ponieważ
przybiegła pomoc medyczna, a po kilku minutach brunet został zabrany do
szpitala.
Na trybunach
trwała zażarta rozmowa.
- Ten Lee to
bardzo silny chłopak! Nie miałem pojęcia, że takich mógłbym mieć przeciwników.
Normalnie nie mogę się doczekać swojej walki! – krzyczał radośnie Naruto.
- W ogóle
cię nie rozumiem Naruto. – odrzekła Sakura – Przecież nie wiesz, jak silni są
pozostali uczestnicy. Nie wiadomo, czy będziesz miał z nimi jakiekolwiek
szanse, więc dlaczego się tak cieszysz? – spytała i popatrzyła na blondyna. Ten
tylko wzruszył ramionami.
- Sakura,
takie walki są właśnie najlepsze! Przecież to żadna zabawa, kiedy możesz z
łatwością pokonać przeciwnika, w ogóle się nie wysilając. Ja zamierzam pokazać
innym, co potrafię, aby udowodnić im, że mogę zostać przyszłym Hokage, a ja nie
rzucam słów na wiatr. – zakończył zadowolony chłopak. Sakura tylko pokiwała
głową z dezaprobatą.
- Tylko
faceci mogą tak samo myśleć, jak ty. My, dziewczyny, nie używamy pięści jako
zabawy. – odrzekła dumnie Haruno.
- Ja za to
podzielam zdanie Naruto! – krzyknęła z cwanym uśmieszkiem Natsumi. Różowo-włosa
popatrzyła na nią ze złością, na co szatynka się zaśmiała. Blondyn posłał
dziewczynie zadowolony uśmiech, a ona odwdzięczyła się tym samym. Kiedy obie
kunoichi toczyły głośną kłótnię, Naruto oparł się o barierkę i przypomniał
sobie ostatnią walkę.
- „Masz mój
szacunek, Lee. Z tego, co słyszałem, ty też nie miałeś lekko w życiu. Nie
potrafisz używać ninjutsu, mimo to się nie poddałeś i trenowałeś z nadzieją, że
zostaniesz świetnym shinobi. Miło patrzeć na kogoś, kto idzie podobną drogą.
Masz również moje wsparcie, Rock’u Lee. Jesteś kolejną osobą, z którą chciałbym
się zmierzyć.” – zakończył z uśmiechem rozmyślanie i spojrzał na ekran. W
następnej chwili pojawiło się długo oczekiwane nazwisko.
- Uzumaki
Naruto vs. Uzutage Shin! (aut: sorry, nie mogłem wymyśleć lepszego.)
Po całej
Sali rozległ się krzyk radości, którego źródłem był właśnie Naruto.
-
NARESZCIE!!! W końcu mogę z kimś powalczyć! Już myślałem, że tu zapuszczę
korzenie.
- Powodzenia
Naruto! Pokaż, że jesteś ode mnie silniejszy. – powiedziała z uśmiechem Natsumi.
-Wielkie
dzięki, Natsumi. – powiedział wesoło blondyn, a na twarzy szatynki pojawił się
lekki rumieniec, ale chłopak nie zwrócił na to uwagi.
- Uważaj na
siebie. Nie chcę, żeby kolejna osoba z drużyny wylądowała w szpitalu. –
odezwała się Sakura, a na wspomnienie poprzednich walk się zasmuciła. Naruto to
zauważył, więc poklepał ją pocieszycielsko po ramieniu.
- Nie bój
się Sakura, nic mi się nie stanie.
- Nie
pozwalaj sobie, baka! – krzyknęła wściekła dziewczyna, ale go nie uderzyła,
ponieważ nie chciała mu zaszkodzić przed walką. Kakashi tylko się przyglądał i
uśmiechał.
Radosny
Naruto pobiegł szybko w stronę schodów do areny, rozmyślając po drodze o swoim
przeciwniku.
- „ Nie znam
nikogo o takim nazwisku, więc nie pochodzi on z Konohy. Z tego co pamiętam,
został jeszcze chłopak z Kumo. Ciekawi mnie, jak on jest silny.” – zakończył rozmyślanie
akurat, kiedy wbiegał na arenę. Gdy podniósł wzrok na drugi jej koniec, ujrzał
osobę, która wprawiła go w niemałe zaskoczenie. Przed nim stał wysoki chłopak.
Miał on brunatne, szpiczaste włosy, ciemne oczy i aktualnie cwany, zadowolony
uśmieszek na twarzy. Ubrany był w bluzkę z krótkim rękawkiem, krótkie spodenki
i buty ninja, a na plecach znajdowała się katana. Mówiąc wprost, był to ten sam
genin, którego spotkał w czasie swojej pierwszej misji rangi C, na której doszło
między nimi do niemałego nieporozumienia.
- To ty?! –
zdziwił się głośno Naruto, a uśmiech Shin’a tylko się pogłębił.
- Ooo,
widzę, że mnie pamiętasz. Nie spodziewałem się, że podczas tego Egzaminu będę
miał takie szczęście, aby wyrównać rachunki. Chciałem cię dorwać jeszcze w
mojej wiosce, ale jak na złość nie mogłem cię znaleźć.
- A po co
mnie szukałeś? Myślałem, że załatwiliśmy wszystkie nasze sprawy. – odrzekł z
cwanym uśmieszkiem blondyn. W czasie ich rozmowy Sakura przypatrywała się obu
chłopakom, nie wiedząc zupełnie, co się dzieje.
- Sensei, o
co tu chodzi? Skąd Naruto zna tego chłopaka? – spytała się Kakashi’ego. Ten tylko
zmrużył oczy i odpowiedział:
- Pamiętasz,
jak w Kumo Naruto wyszedł i wrócił poobijany? Opowiedział nam, że w restauracji
pobił się z jakimiś genin’ami, którzy zaczepiali pewną dziewczynę. Tą niewiastą
jesteś oczywiście ty, Natsumi? – zwrócił się do szatynki, a ta pokiwała lekko
głową. Kakashi mrugnął pokrzepiająco w jej stronę i wznowił wypowiedź, a
okoliczne drużyny (Shikamaru i Shibiki’ego) wraz z jounin’ami przysłuchiwali
się jemu. – Pewnie jednym z nich był właśnie Shin, który jak widać wciąż chowa
urazę do naszego Naruto. Teraz mamy szansę zobaczenia, co działo się pokrótce w
tamtejszej restauracji. – zakończył Hatake i skupił wzrok na arenie. Na
wypowiedziane zdanie Natsumi lekko się zaśmiała, ponieważ aby spełniły się
słowa jounin’a, na arenę trzeba by było wnieść krzesła i stoły.
Przeciwnik
blondyna właśnie odpowiadał na pytanie Naruto.
- Przez
ciebie moja reputacja legła w gruzach. Ludzie przestali się mnie bać, nie
mówiąc o tym, że ktoś doniósł na mnie w sprawie zniszczonej restauracji. Musiałem
przez miesiąc wykonywać same najgorsze misje kategorii D, przez co najadłem się
wtedy wstydu. A to wszystko się zdarzyło wyłącznie z twojej winy. –
odpowiedział wkurzony Shin, ale Naruto zaprzeczył.
- Nie zwalaj
winy na mnie! Trzeba było zachowywać się normalnie i w porządku, a nic by się
nie stało. Przyznaj się do błędu, a nie oskarżasz innych o swoje zachowanie. –
odrzekł poważnie blondyn, a u bruneta ponownie zawrzała krew z powodu Naruto.
- Nie mam
zamiaru tego dłużej słuchać, kretynie. Teraz będę mógł pokazać ci swoją siłę.
Podczas tej walki odpłacę ci się i to z odsetkami. – zakończył z groźnym
uśmiechem i przyjął pozycję bojową. Na twarzy Naruto również zagościł uśmiech i
stanął w trybie gotowości.
- A więc
chodź tu i pokaż, co potrafisz, a może odzyskasz zabawkę, którą straciłeś w
dzieciństwie, rozpieszczony baranie.
- Gotowi? A
więc START!!! – na sygnał obaj chłopcy rzucili się na siebie.
Ta scena jak Gai i Lee się przytulili(takie gesty są dla nich naturalne) przed walką do siebie ładnie wypadła.
OdpowiedzUsuńWalka Lee z Gaarą wypadła zaś.... fenomenalnie, tak mi się ona bardzo podobała, że trudno mi znaleźć słowa by móc to wyrazić.Czułam się przy jej czytaniu trochę jak przy oglądaniu tego starcia po raz pierwszy w kanonie.Zdecydowanie najlepiej opisana walka w tym opowiadaniu(a zaraz po niej walki z poprzedniego rozdziału).
Wiem, że Naruto jest silny, sporo umie ale trochę denerwuje mnie ta jego pewność siebie choć ma chwile gdzie bardzo mi się podobało jego ,,inne'' zachowanie - wtedy jak ocalił Natsumi w Kumo. Natsumi zachowuje się czasem jak jego żeńska wersja i jak dla mnie takie zachowanie niezbyt do niej pasuje(a przynajmniej mi się nie podoba w jej wykonaniu, mówię tu o cwanym uśmieszku).
Wreszcie walka Naruto - będzie ciekawie, będzie on mógł się popisać swoimi umiejętnościami(i brak ciągłego dopływu demonicznej chakry mu raczej nie zaszkodzi w tej walce),z pewnością da z siebie wszystko(i Gai będzie miał dylemat). Przeciwnik Naruto wydał mi się rozpuszczonym dzieciakiem.Myślał, że jest wtedy najsilniejszy ze wszystkich i chciał wykorzystać z tego powodu młoda Uchiha(oraz z powodu jej urody) czym sprowokował nieświadomie reakcję Naruto.Potem zaś chciał odwetu a żądza zemsty jak wiadomo stanowi dobrą motywację(Sasuke w kanonie). Gdyby tylko pomyślał, że każda akcja kończy się reakcją a za przewinienia dostaje się karę lub to, że są na świecie ludzie zasadniczy i czepialscy - mogła to być dowolna inna osoba dostatecznie silna i wrażliwa na ludzką krzywdę a padło akurat na Naruto.Głośne wypominanie tego, że przestali go się bać nie zaświadczy o nim dobrze w oczach innych nawet w jego rodzinnej wiosce a cóż dopiero w Konosze. W walce z nim na pewno da z siebie wszystko i mam nadzieję, że Uzumaki udowodni mu , że wcale taki wspaniały nie jest i, że z innymi należy się liczyć.Już się cieszę na ich walkę w następnym rozdziale, mam też nadzieję, że pokażesz Autorze ,,rozmowę'' Kakashiego z Sasuke lub co też myśli sobie Uchiha po zapieczętowaniu Przeklętej Pieczęci niebawem.
Mam parę uwag do rozdziału :w części akapitów dolna strona tekstu została ucięta - przycięte ,,ogonki'' przy j, g, y, p gdzie jest tekst pod nim(przyciętym), zakradło się parę drobnych błędów - pierwszy akapit walki Lee z Gaarą, przedostatnie zdanie, ostatnie w nim słowo jest Gaaray a powinno być chyba Gaara'y lub Gaary ;trzecia wypowiedź licząc od końca,w niej ostatnie zdanie, ósme w nim słowo jest staną(które wygląda błędnie pod względem pisowni) a powinno być chyba inne słowo;ostatnie zdanie w rozdziale da się odczytać tylko jak jest zaznaczone, bez zaznaczenia jest białym paskiem.
Pytanie:Można wiedzieć co takiego Lee stosuje, że może normalnie funkcjonować z tymi ciężarkami i czy to jest jakaś specjalna dieta na wiosnę młodości autorstwa Gaia?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
To po prostu trening, który stosuje, a zlecił mu Guy. On ma już tak wyćwiczone ciało, że może dźwigać takie ciężary, które go obciążają, przez co wykonując te same ćwiczenia osiąga lepszy wynik. Zauważ, że on ćwiczy przez cały dzień, na różny sposób wykonując codzienne czynności, aby bez przerwy się rozwijać. To jego jedyny sposób, aby się wyróżnić wśród ninja.
UsuńDzięki i również pozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńwalka między Lee a Gaara wyszła wspaniale, zastanawia mnie jedno, a mianowicie to, że Lee zna zakazaną technikę, i nic... a do Naruto już było ale... no i w końcu walka Naruto, ciekawe co pokaże, ale ma możliwość kontaktu z lisem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dzięki wielkie i pozdrawiam!!! :D
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńsuper! ta walka między Lee, a Gaara wspaniale rozegrana, Lee zna zakazaną technikę i nic się nie dzieje, nie mają żadnych zastrzeżeń, a do Naruto już tak... a to mnie wkurza...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Jak to? Mają, ale jeśli chodzi Ci o Podział Cienia, to jednak Bramy są bardziej niebezpieczne. Chyba, że o coś innego chodzi.
UsuńDzięki i pozdrawiam!!! :D
Hej,
OdpowiedzUsuńjednym słowem super! mam jakiś chyba fetysz na punkcie walk, ale co mi tam... super rozegrałeś walkę między Lee, a Gaara, ale ok Lee zna zakazaną technikę (bramy) i nikt nie komentuje, żadnych zastrzeżeń, a do Naruto już tak... to jest dyskryminacja...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie B