niedziela, 19 marca 2017

Rozdział 12

Witam i serdecznie zapraszam! Mam nadzieję, że się wam spodoba! Miłego czytania!!!

Rozdział 12

- Nara Shikamaru vs Uchiha Natsumi!

Wylosowana dziewczyna aż się paliła na tę walkę i z radosnym okrzykiem zeskoczyła z trybun na arenę. Myślała, że jej przeciwnik również szybko zejdzie. Jak wielkie było jej zdziwienie, gdy zobaczyła, że Shikamaru opiera się o barierkę i patrzy na nią nieprzytomnie.

- Ależ to kłopotliwe. – wypowiedział swoje słynne zdanie. – Ale mi się nie chce walczyć. Może lepiej, żebym się poddał?

- Nawet nie próbuj, Shikamaru! – krzyknęła na niego Ino. – Masz tam zejść i pokazać, jak mocną jesteśmy drużyną. Nie wywiniesz mi się lenistwem, co to, to nie!

- Ino, ale mi na tym nie zależy. – próbował jej wytłumaczyć biedny chłopak, ale ona na to nie pozwoliła.

- Proszę cię, Shikamaru! Może dzięki temu zwrócę na siebie uwagę Sasuke-kun. – dokończyła szeptem i zrobiła minę zbitego psa. Shikamaru tylko westchnął znudzony, ale zaczął schodzić na dół.

- „Co za kłopotliwa dziewczyna. Nie obchodzi mnie, czy zwróci na siebie uwagę, ale gdybym się nie zgodził, nie dawała by mi spokoju przez wieczność. A tak bym chciał poleżeć sobie na trawce i oglądać chmury.” – rozmarzył się, przez co poprawił mu się lekko humor.

W końcu cała dwójka stanęła naprzeciwko siebie i czekała na sygnał.

- Gotowi? – spytał sędzia, a gdy oboje kiwnęli głowami, rzekł: - Zaczynajcie.

Natsumi szybko wyjęła kunai i zaatakowała przeciwnika. Ten również to zrobił i zaczęli się nawzajem ścierać. Po kilku minutach Shikamaru mógł wywnioskować jej styl walki i techniki, a więc z każdym kolejnym ciosem mógł przewidywać jej ruchy. Niewielu wiedziało, że młody Nara jest umysłowym geniuszem i niezwykłym strategiem. Na podstawie wiedzy o przeciwniku mógł układać w głowie kilka, a nawet kilkanaście różnych strategii, dlatego ciężko go było zaskoczyć. Również w tej walce wymyślił plan na pokonanie przeciwniczki.

- „Jest mocna w walce wręcz, a na dodatek nieprzewidywalna. Nie chcę ryzykować, dlatego lepiej żebym działał na odległość. Ależ ona jest kłopotliwa.” – pomyślał Shikamaru i odskoczył od swojej przeciwniczki, składając przy okazji pieczęć.

- Kagemane no Jutsu! – krzyknął, a jego cień pomknął w stronę Natsumi. Ta w ostatniej chwili zdążyła odskoczyć i zaczęła unikać cienia. Nie wiedziała, na czym polega jego technika, ale wolała nie poznawać tego na sobie. Problem pojawił się, gdy nagle uderzyła o ścianę, która uniemożliwiła jej dalszą ucieczkę. Przerażona dziewczyna patrzyła, jak cień Shikamaru zbliżał się coraz bardziej do niej, gdy nagle zatrzymał się tuż przy jej nogach. Zdziwiona kunoichi obserwowała, jak cień chwilę drgał w miejscu i zaczął wracać do właściciela. Natsumi odetchnęła z ulgą i ułożyła myśli.

- „ Na całe szczęście ta technika ma ograniczony zasięg. To może się przydać. Wciąż nie wiem, co on potrafi, ale przynajmniej mam sposób na unikanie jego ataku.” – pomyślała zadowolona i spojrzała na chłopaka. Ten miał nietęgą minę.

- „Cholera, zna mój zasięg. To może być trudniejsze, niż myślałem. Czuję, że tak szybko nie poleżę sobie na trawce. Ależ to kłopotliwe.” – skończył i zaczął układać kolejną taktykę. Dziewczyna zauważyła, że chłopak zaczął rozmyślać, więc postanowiła nie dać mu ani chwili wytchnienia. 
Skoczyła w jego stronę i złożyła pieczęcie.

- Katon: Housenka no Jutsu! – wykrzyczała i wydmuchała kilkanaście ognistych pocisków. Widząc to, Shikamaru odskoczył od miejsca uderzenia i zauważył, że od wybuchu powstał obłok dymu i kurzu.

- „MAM!” – chłopak doznał olśnienia i ułożył już plan działania. Przyjął postawę i złożył pieczęć.

- Kagemane no Jutsu! – odezwał się i wydłużył swój cień. Natsumi przyszykowała się do uniku, ale zauważyła ze zdziwieniem, że cień nie mknie w jej stronę, tylko ją okrąża. Obserwowała to czujnie, a gdy cień zrobił pełne kółko, Nara złożył dodatkową pieczęć, a ze wszystkich stron pomknęły do niej liczne części cienia. Dziewczyna skoczyła szybko w górę, a gdy spojrzała na chłopaka, wpadła na pewien pomysł. Zauważyła w czasie wcześniejszego ataku, że Shikamaru nie mógł się ruszać, dopóki nie wróci jego cień, dlatego w tej chwili wydawał się całkowicie bezbronny. Podjęła szybką decyzję i wykonała technikę:

- Katon: Gōkakyū no Jutsu! – w stronę chłopaka ruszyła wielka kula ognia. Ostatnie, co zobaczyła dziewczyna, to był skupiony wzrok Nary. Nastąpił wybuch i powstała duża chmura dymu.

-Shikamaru! – krzyknęli Ino i Choiji. Razem rozglądali się za przyjacielem, ale w tym obłoku dymu nic nie mogli zobaczyć. Natsumi zaczęła się bać, że znów przesadziła i na dodatek poważnie zraniła przyjaciela jej znajomych. Już miała lądować na ziemi, gdy nagle z dymu wyłonił się cień, który, co zauważyła z przerażeniem, nie znajduje się na ziemi, tylko w powietrzu. Bez możliwości ucieczki została trafiona atakiem Shikamaru. Nie poczuła się inaczej, dlatego wylądowała bez najmniejszych problemów. Zaczęła myśleć, że coś się nie udało, gdy nagle poczuła, że nie może poruszać własnym ciałem.

- Imitacja Cienia zakończona sukcesem! – odrzekł zadowolony Shikamaru, stojący kawałek dalej od miejsca wybuchu. Pomachał on w stronę dziewczyny, a ona zrobiła to samo.

- Co się ze mną dzieje? Dlaczego moja ręka naśladuje twoje ruchy? – spytała się zdziwiona. Chłopak tylko westchnął i odpowiedział.

- Ta technika przejmuje władzę nad ciałem przeciwnika, przez co wykonuje każdy mój ruch. Jesteś tak kłopotliwa, jak każda dziewczyna. Myślałem, że sama to zrozumiesz. – powiedział chłopak i podrapał się zmęczony po plecach, co również zrobiła dziewczyna, która była lekko urażona komentarzem kolegi. – Pozostaje jeszcze sprawa, co tu zrobić, abyś się poddała. Myślę, że to nie będzie łatwe. – skończył i zobaczył uśmiech na twarzy Natsumi, jakby w odpowiedzi na jego stwierdzenie. Dumał przez chwilę, gdy wreszcie wpadł na pomysł. Odwrócił się i ruszył w stronę ściany pomieszczenia. Ostatecznie każde z nich stało naprzeciwko swojej. Chłopak wiedział, że musi się śpieszyć, dlatego przystąpił do działania.

- Jeśli się szybko nie poddasz, wykonam pieczęcie do Wielkiej Kuli Ognia. Ja nie stworzę nic, za to ty będziesz w zasięgu wybuchu, przez co się mocno poranisz, czego nie chcę. Jaka jest więc twoja decyzja? – zakończył znudzonym głosem i popatrzył na Natsumi. Ta była lekko przerażona tą wizją, ale nie mogła uwierzyć, że ten chłopak tak potrafi.

- Zmyślasz! To niemożliwe, abyś mógł coś takiego zrobić. Po prostu chcesz mnie przestraszyć. – odpowiedziała pewnym siebie w stronę Nary. Ten tylko westchnął.

- Ależ to kłopotliwie. A więc się przekonajmy. – odrzekł i zaczął składać pieczęci. Im dalej szedł, tym bardziej Natsumi traciła wiarę w swoje przekonanie. Gdy chłopak skończył i już miał wykonać technikę, dziewczyna krzyknęła rozpaczliwym tonem.

- DOBRA! PODDAJE SIĘ! – a Shikamaru zaprzestał kolejnym poczynaniom. Anulował technikę i podparł się o swoje kolana. Tyle razy użył Imitacji, że ledwie mógł utrzymać przeciwniczkę, na szczęście jednak wytrwał.

- BRAWO SHIKAMARU! Wiedziałam, że dasz radę! Zawsze w ciebie wierzyłam! – krzyczała uradowana Ino. Dla zwykłych obserwatorów mogło się wydawać, że dziewczyna jest w 100% zadowolona z przyjaciela. Ale Nara wiedział swoje. Gdy dobrze jej się przyjrzał, zauważył, że Yamanaka co chwilę zerka w stronę Sasuke, jakby miała nadzieję, że nagle na nią spojrzy. Ten jednak tylko przyglądał się jemu i Natsumi z poważną miną. Shikamaru tylko westchnął na zachowanie przyjaciółki i zaczął zmierzać do swojej drużyny.

Natsumi była lekko przybita z powodu przegranej. Miała nadzieję, że wygra i zdoła pokazać kuzynowi, że ona również może godnie reprezentować klan Uchiha. Nie chciała nawet przez jakiś czas patrzyć mu w oczy ze wstydu. Jednak tak się nie stało. Gdy przechodziła obok Sasuke, ten odezwał się cicho.

- Dobra walka. – na usłyszane zdanie, dziewczyna omal się nie wywróciła.

- A-ale j-jak to? – spytała pogubiona – Przecież przegrałam.

- Tutaj nie chodzi tylko o wygraną. Pokazałaś innym, że bardzo szybko się uczysz i wiele potrafisz. Jedna przegrana to nic, jeśli wyciągniesz z niej wnioski na przyszłość. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem z ciebie dumny, kuzyneczko. – zakończył z uśmiechem. Natsumi patrzyła się przez chwile z szokiem na chłopaka, lecz po minucie rzuciła mu się na szyję ze łzami w oczach.

Obserwujący to Naruto nie mógł uwierzyć, że takie zdanie wyszło z ust Sasuke. TEGO SASUKE: dumnego, zarozumiałego alfonsa, który wszystkich traktuje z góry. Jednak uśmiechnął się na widok szczęśliwego kuzynostwa, ponieważ wiedział, że to głównie zasługa Natsumi.

- No, no, no! Nie wierzę, że powiedziałeś to na głos, Sasuke. Takiej mądrości jeszcze od ciebie nie słyszałem. – odezwał się w stronę Uchihy. Ten odwrócił się do Naruto i odpowiedział z drwiącym uśmiechem.

- Dla ciebie były chyba za mądre.

- Coś ty powiedział, teme?!

- To co słyszałeś, baka!

- Uspokójcie się obaj! – krzyknęła, o dziwo, Natsumi. Ze zdziwienia chłopcy aż przestali, a Sakura poczuła małe ukucie zazdrości. Bądź co bądź polubiła ona uspokajanie swojej drużyny. Czuła wtedy, że jest ona częścią zespołu. – Zaraz będzie kolejna walka! – zawołała radośnie, a chłopaki jednocześnie spojrzeli na ekran. Po kilku sekundach pojawiły się kolejne nazwiska:

- Yamanaka Shibiki vs. Uchiha Sasuke!

Na twarzy Sasuke pojawił się uśmiech, na Naruto smutek, a na Shibiki’ego niepokój. Blondyn słyszał o sile, jaką posiadali użytkownicy Sharingan’a, a na dodatek miał w drużynie jedną z nich. Czas spędzony z Natsumi mógł dać mu ogólny wgląd na styl i techniki Uchiha’ów, co może przechylić szale zwycięstwa na jego stronę. Z drugiej zaś strony Sasuke nie wiedział o nim zupełnie nic, może oprócz tego, że należał do klanu Yamanaka. Był jednak pewien problem: szatyn i Natsumi to kuzynostwo, przez co chłopak nie wiedział, jak zareaguje dziewczyna, jeśli pokona on Sasuke.

- „ Szlag, mam niesamowitą szansę na pokazanie się Natsumi z jak najlepszej strony, a akurat trafiam właśnie na jej kuzyna. Nie mam pojęcia, co robić! A co jeśli ona mnie znienawidzi za pobicie Sasuke? Przecież dziewczyny nie zadają się z kimś, kto krzywdzi w jakikolwiek sposób ich rodzinę. To nie jest mój szczęśliwy dzień.” – orzekł w myślach i popatrzył posępnie w stronę Sasuke. Ten za to wydawał się całkowicie zrelaksowany i zadowolony z losowania. Aktualnie kłócił się o coś z Naruto, a Natsumi tylko się im przyglądała. Shibiki w końcu ruszył w stronę areny, zbliżając się coraz bardziej do dziewczyny, ponieważ była mu po drodze. Gdy przechodził obok niej, ta odwróciła się do niego i się uśmiechnęła.

- Powodzenia Shibiki! Nie daj mu się tak łatwo! – krzyknęła radośnie do zaskoczonego chłopaka. Ten po chwili zapytał:

- Ale jak to? Będziesz mi kibicowała, a nie swojemu kuzynowi?

- Nie, będę kibicowała wam obu! Jestem bardzo ciekawa, jak obaj jesteście silni, dlatego proszę, nie zawiedźcie mnie! Wierzę, że dacie z siebie wszystko. Powodzenia! – krzyknęła na koniec i popchała go w stronę schodów. Chłopak był przez chwilę nieobecny, ale ostatecznie się uśmiechnął.

- „Cofam to, jednak to jest mój szczęśliwy dzień!” – pomyślał radośnie i z weselszym uśmiechem wszedł na arenę. Gdy obaj stanęli naprzeciwko siebie, sędzia krzyknął słabo:

- Zaczynajcie!

Obaj przeciwnicy rzucili się na siebie. Sasuke aktywował Sharingan’a i z uwagą obserwował ruchy Shibiki’ego, który starał się jak mógł, aby zdobyć w walce przewagę. Zadał cios w brzuch szatyna, ale ten sparował i wyprowadził kontrę, ale blondyn zdołał go uniknąć. Po kilku minutach ścierania się, przewagę zaczął zdobywać Sasuke. Zapamiętał już kluczowe ciosy i styl przeciwnika, dlatego mógł bez problemu przewidzieć jego ruchy. Za to Shibiki był już coraz bardziej zmęczony. Jego kondycja nie była tak wytrenowana, jak u Sasuke, dlatego szukał sposobu na szybkie zakończenie pojedynku. Odskoczył szybko od szatyna i rzucił w niego kilkoma shuriken’ami, składając przy okazji pieczęć.

- Kage Shuriken no Jutsu! – krzyknął, a po chwili wokół gwiazdek pojawiło się kilka ich kopi, które również pomknęły w stronę Sasuke. Ten ze spokojem złożył kilka pieczęci.

- Katon: Gōkakyū no Jutsu! – zawołał i cisną w blondyna wielką kulę ognia. Jednak w chwili wykonania techniki chłopak poczuł palący ból na prawym obojczyku. Gdy tam spojrzał, zobaczył, jak Przeklęta Pieczęć zaczyna się powiększać na jego ciele. Zaskoczony szatyn stracił czujność, co wykorzystał jego przeciwnik.

- Suiton: Mizuranppa! – krzyknął i wypluł strumień wody w technikę Sasuke. Naturalnie woda jest silniejsza od ognia, dlatego atak przeszedł przez płomienie, trafił w Sasuke, a przy okazji uchronił nadawcę od techniki Uchihy. Szatyn uderzył z całą siłą w ścianę, tworząc małe wgniecenie, a Shibiki miał chwilę oddechu. Gdy Uchiha stanął na nogach i podniósł głowę, na jego twarzy nie widać było spokoju, czy nawet uśmiechu. Teraz patrzył ze złością w stronę przeciwnika, czując, że został przez niego upokorzony.

- „Że niby ten koleś myśli, że może mnie tak łatwo pokonać? Jego niedoczekanie! Żaden genin mnie nie pokona!!!” – krzyknął w myślach i zaatakował z nową siłą. Zaskoczony Shibiki nie mógł nadążyć za wściekłym Sasuke, dlatego zbierał od niego ciągłe baty. Dziwne zachowanie szatyna zaczęło wzbudzać niepokój wśród genin’ów oraz jounin’ów. Najbardziej przerażona była jednak Sakura.

- „O nie! Tylko nie to!” – krzyczała w myślach dziewczyna, przypominając niedawne zdarzenia w Lesie Śmierci. Naruto obserwował z uwagą walkę, ponieważ zdziwiło go zachowanie kolegi, którego jakby przestał obchodzić stan, w jaki może wprowadzić Shibiki’ego. Najbardziej dokładny w obserwacjach był Kakashi, któremu nie umknął dziwny znak na obojczyku szatyna.

- „To niemożliwe, aby to była Przeklęta Pieczęć. Przecież ją może nałożyć tylko Orochimaru, a nie mogli go raczej spotkać w czasie drugiego zadania. Muszę dokładnie pilnować chłopaka, bo jeśli to jednak jest ta pieczęć, to powinienem jak najszybciej go stąd zabrać.” – orzekł w myślach i przygotował się do ewentualnego zakończenia walki.

Po chwili nastąpił huk i jeden z walczących nawiązał bliski kontakt ze ścianą. Tym kimś był Yamanaka. Jego stan nie reprezentował się dobrze; na całym ciele posiadał siniaki, gdzieniegdzie widoczne były zadrapania, a ciężki oddech świadczył o zmęczeniu. Jednak na twarzy jego przeciwnika nie widać było zawahania. Był to obraz mściwej satysfakcji, która mogła świadczyć o zadowoleniu z tej zabawy. Postać Uchihy Sasuke w oczach jego kolegów została odwrócona o 180 stopni. Mimo wszystko Shibiki nie zamierzał się poddawać, dlatego przystąpił do obmyślania planu działania.

- „ Choroba, jest groźniejszy niż myślałem. Nie rozumiem, według Natsumi Sasuke jest trochę ostry, ale nie myślałem, że aż tak. Muszę jak najszybciej to zakończyć, albo skończę na oddziale intensywnej terapii. Jedynym wyjściem jest chyba moje klanowe jutsu.” – stwierdził chłopak i przygotował się do działania. W między czasie usłyszał krzyki z widowni:

- Dawaj kuzynie! Uda ci się! – krzyczała głośno Ino.

- Do dzieła, Shibiki! – krzyczała Hitomi.

- Nie daj mu się! Udowodnij, że potrafisz pokonać Uchihę! – krzyczała hardo Natsumi. Na dźwięk tych słów Shibiki poczuł się znacznie pewniej i zaatakował szatyna. Sasuke również przystąpił do ataku i znów rozpoczęła się wymiana ciosów. Ciosy obu przeciwników stały się jednak znacznie wolniejsze, a miejscami niecelne. Świadczyło to o tym, że każdy z nich osiąga swój limit. Ta sytuacja działała na korzyść blondyna, ponieważ zwiększało to jego szanse na trafienie szatyna. W pewnym momencie pojedynku Shibiki zaczął kierować walką. Głównie to on zadawał ciosy, a Sasuke je albo blokował, albo unikał. Yamanaka czekał na dogodną chwilę, gdy nagle szatyn musiał odskoczyć od ataku blondyna. W tej chwili Shibiki wyciągnął szybko z kabury kilka kunai’ów z papierkami wybuchowymi oraz kulkę dymną. Broń rzucił dookoła Uchihy, który musiał się ratować wyskokiem w górę, a sam cisną kulkę pod swoje nogi. Nastąpiły wybuchy, po których całą arenę pokrył dym. Sasuke rozglądał się uważnie, ale nie mógł dostrzec nigdzie Shibiki’ego, gdy nagle z obłoku wyskoczył Yamanaka i zrównał się z Sasuke. Pierwsze, co zobaczył szatyn na twarzy blondyna, to uśmiech i jego pewna mina, która mogła zwiastować kłopoty.

- Już mi nie uciekniesz, to już koniec tej walki. – powiedział twardo Shibiki i złożył dłonie w charakterystyczny dla jego klanu znak. – Ninpo: Shintenshin no Jutsu! – krzyknął, a Sasuke w ułamek sekundy wymyślił krok, aby uniknąć tego ataku. Złożył szybko pieczęć i krzyknął:

- Kage Bunshin no Jutsu! – a przed nim pojawił się jego cienisty klon. Chłopak odbił się od klona w stronę ziemi, a sobowtór przyjął na siebie cios Shibiki’ego, po którym zniknął w chmurze dymu. Sasuke łupną dość mocno w ziemię, a tuż przed nim spadł nieprzytomny Shibiki. Po chwili ogłoszono wynik:

- Zwycięża Uchiha Sasuke! – odezwał się sędzia. W tym samym momencie rozległ się krzyk Naruto.

- Brawo Sasuke! Wiedziałem, że ci się uda! Tak bardzo chcesz się ze mną zmierzyć, co nie?! – krzyczał radośnie blondyn, a na twarzy Sasuke pojawił się uśmiech.

- Chciałbyś, baka. – mruknął cicho i położył się na podłodze, aby odpocząć po walce. W jego stronę biegła przestraszona Sakura, która chciała sprawdzić, czy wszystko z nim jest w porządku. Naruto pytał w między czasie dookoła, dlaczego Shibiki leży nieprzytomny na ziemi. Odpowiedź udzielił mu Shikamaru, ponieważ ich drużyny stały blisko siebie.

- Technika, której użył Shibiki, polega na czasowym przeniesieniem duszy do ciała przeciwnika. W momencie trafienia wykonawca przejmuje władzę nad ciałem danej osoby, ale jednocześnie je traci nad swoim, dlatego leży nieprzytomnie na ziemi. Jednak Shibiki nie trafił w Sasuke, przez co stracił szansę na wygraną w tej walce. Za kilka minut powinien wrócić do siebie. – zakończył rozleniwionym głosem i chłopak ziewnął ze zmęczenia. Większości rzeczy Naruto nie zrozumiał, ale załapał to, że blondynowi nie udało się trafić Sasuke, dlatego przegrał.

Podczas gdy Uzumaki radował się z wygranej przyjaciela, koło Uchihy pojawił się jego sensei. Kakashi uważnie przypatrywał się chłopakowi, gdy nagle odezwał się do pobliskich lekarzy, którzy sprawdzali stan chłopca.

- Przepraszam, że przerwę, ale muszę zabrać Sasuke na stronę. Zamierzam poważnie z nim porozmawiać. – rzekł w ich stronę i podniósł zmęczonego nastolatka na plecy. Lekarze zamierzali gwałtownie się sprzeciwiać, ale po ostrym spojrzeniu jounin’a zaniechali tego. Jedynie Sakura spytała się przestraszona.

- Coś się stało, sensei?

- Spokojnie, Sakura. – powiedział Hatake z miłym uśmiechem – Chcę tylko pomóc Sasuke, aby już nigdy więcej nie wpadał w taki stan, jak teraz. Nie bój się, nic mu nie będzie. – rzekł na pocieszenie i ruszył do wyjścia z sali. Dziewczyna poczuła lekką ulgę po słowach nauczyciela i z raźniejszym humorem szła w stronę kolegi z drużyny. Gdy doszła na miejsce, na ekranie pokazała się kolejna para:

- Haruno Sakura vs. Yamanaka Ino!

W tym samym momencie obie dziewczyny spojrzały na siebie wilkiem. Każdy wiedział, jak te dziewczyny rywalizowały o serce Sasuke, dlatego spodziewali się, że to nie będzie ciekawa walka. I mieli rację.

Przez pierwsze minuty obie dziewczyny wyzywały się różnymi epitetami, zapewniając jedna drugą, że to ją Uchiha w końcu pokocha. W głowach niektórych widzów pojawiła się myśl: „Dobrze, że Sasuke tego nie widzi”. Po kilku minutach zażartej dyskusji obie przeciwniczki rozpoczęły pojedynek. Ta walka nie wyglądała zachęcająco, mimo usilnych starań Naruto, który dopingował swoją przyjaciółkę z drużyny. Ataki obu dziewczyn były chaotyczne i nieregularne, a miejscami wyglądało to na bójkę pomiędzy rozhisteryzowanymi dziewczynkami. Zakończenie tej walki było dość śmieszne: obie dziewczyny zadały sobie w tym samym czasie cios w twarz, po którym Ino i Sakura poległy na ziemię nieprzytomne. Sędzia ogłosił koniec walki i remis, po którym żadna z dziewczyn nie dostała się do trzeciego etapu Egzaminu. Po nieprzytomne rywalki zszedł mistrz Asuma, który był sensei’em drużyny Ino. Wziął pod pachę każdą z nich i odstawił na trybuny. Podczas losowania kolejnej pary, Naruto doglądał przez cały czas Sakurę, a Shikamaru zajmował się Ino. Po chwili ogłoszono kolejną walkę:



- Sabaku Gaara vs. Rock Lee.    




9 komentarzy:

  1. Kolejne bardzo dobrze opisane dwie walki, które podobały mi się na dodatek jeszcze bardziej niż te z poprzedniego rozdziału.
    Wiedziałam, że będę mogła się spodziewać dobrej walce po Shikamaru i Natsumi. Oboje mają duże możliwość - Nara ma przewagę w rozszyfrowaniu przeciwnika oraz wymyśleniu taktyki i zastosowaniu jej w praktyce a kuzynka Sasuke ma lepszą kondycję, siłę i szybkość, zna więcej jutsu i aktywowała już Sharingana.Choć od razu wiedziałam, że nie należy tu na nikogo konkretnie stawiać bo nie wiadomo było komu pierwszemu skończy się chakra i czy młoda Uchiha wie cokolwiek o jutsu klanowym Shikamaru.
    Natsumi tu sporo mogła zrobić jednak nie wiedziała nic na temat inteligencji ani zdolności Nary(a ta jego reakcja na wieść o walce...wprost kanoniczna, wypadła tu cudownie) więc ten miał nad nią bardzo dużą przewagę i ją wykorzystał, myślę, że wygrałaby ta walkę gdyby aktywowała Sharingana i próbowała go pokonać walką wręcz w krótkim dystansie(wtedy by najprawdopodobniej nie umiał ją odsunąć od siebie i nie mógłby użyć jutsu bo według mnie byłaby od niego szybsza - musiałby z nią tak walczyć i prawdopodobnie by go pokonała w taijutsu lub sam by się poddał bo byłby wyczerpany, myślę, że nawet przy jej obecnej niewiedzy na temat Nary były szanse, że mogłaby zastosować ten sposób wobec niego bo przecież widziała, że nie walczył tak dobrze jak ona wręcz...ale wolała walczyć na dystans - w sumie z dalekodystansowcem najlepiej walczyć albo na dystans albo umieć się zbliżyć a tego potrzeby nie czuła).
    Walka Sasuke i Shibikiego była też bardzo dobra.Wiadomo było, że Sasuke jest silny a dodatkowo ciężko trenował.Wiedział, że Shibiki wcześniej dał sobie radę dotrzymać kroku w walce z szesnastolatką z Iwy ale tu pokazał klasę - to, że naprawdę umie myśleć(choć to trochę wyszło z przypadku - gdyby nie był w drużynie z Natsumi to miałby tych informacji jak walczą Uchiha i gdyby nie posiadał chakry żywiołu wody to by sobie tak dobrze nie poradził)i pokazał, że umie walczyć - dotrzymał Sasuke kroku w walce wręcz(do czasu) i wykonał technikę Suiton na poziome takim, że rzucił Sasuke na ścianę.Sasuke też dobrze sobie poradził z tak silnym ninja jak Shibiki i wszystko byłoby w porządku gdyby nie te zdarzenie z Przeklętą Pieczęcią - Sasuke nie próbował jej hamować, rozumiem skąd się to wzięło - nawet bez niej takie wylądowanie na ścianie byłoby ciosem w jego dumę a ją to ma on wielką, wciąż pewnie są dla niego świeże słowa Orochimaru, które zadały spory cios jego miłości własnej a Pieczęć aktywna wywołuje oprócz wzmocnienia fizycznego szał(wyprodukowano ją przecież z enzymów Juugo), wyglądało to nieprzyjemnie i trochę dziwnie jak na niego - bo jest typem osoby opanowanej oraz czy aktywna pieczęć nie sprawiała mu bólu? Dobrze potem więc wyglądało to, że ochłonął a już naprawdę świetnie to, że zdołał uniknąć ataku i jak go uniknął Shibikiego( był już zmęczony i zastosował coś co jest domeną Naruto). Za to co pokazał nie uniknie już pytań i dziwnych spojrzeń a na pewno będą go potem uważnie obserwować, nie mogę się doczekać rozmowy Kakashiego z nim - Sasuke chyba postrzega pieczęć jako jeszcze jedno źródło siły więc się wścieknie jak się dowie, że Hatake ją zapieczętuje a oprócz informacji skąd ją ma będzie zruga go pewnie(tu Sasuke przegiął ale też pewnie wypomni mu to, że w drużynie to się zajmuje tylko rywalizacją z Naruto i współpracuję tylko kiedy to konieczne na misjach) i będzie go nawracał na jasną stronę mocy co go zirytuje jeszcze bardziej.Ciekawe jakich argumentów użyje aby przekonać Sasuke w tej rozmowie...nie mogę się tego zdarzenia doczekać!
    I nadeszło to czego się bałam - walka Sakury z Ino.W kanonie choć obie były głównie mającymi mało wspólnego z prawdziwą kunoichi fankami Sasuke(choć Ino miało jako takie umiejętności a Sakura już wkroczyła na drogę do zostania użyteczną ninja) i walczyły jako rywalki to zachowały godność i coś pokazały.A tu...to Egzamin na Chuunina a one wyzywają się i biją się o faceta(Shibiki też kierował się tym, że jest zakochany

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój komentarz - ciąg dalszy
    w Natsumi ale walczył i trzymał poziom), mam nadzieję, że ktoś im powie , że wypadły jak dwie głupie i niedojrzałe małolaty.Ale przynajmniej nie było gryzienia i ciągania się za włosy.
    Klan Ino i Shibikiego pisze się prawidłowo Yamanaka.
    Pytania:Czemu Naruto określił Sasuke alfonsem(to określenie kojarzy mi się tylko z zawodem opiekuna prostytutek)?Czy tu przy aktywacji Przeklętej Pieczęci Sasuke nie czuł bólu(bo w kanonie chyba sprawiała mu wtedy ból) czy też był wtedy na adrenalinowym haju i z tego powodu nic nie czuł?Czemu Sasuke nie chciał zostać na dalszy ciąg walk - był
    ciekawy co Gaara umie wcześniej, to nie była taka silna ciekawość czy też był ciekawy ale po walce liczyło się dla niego tylko to, że wygrał(i innymi się nie interesował)i jednocześnie był bardzo zmęczony?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, jednak Yamanaka. Wydawało mi się, że wcześniej wyskoczyło mi Yamaika. Poprawię to.
      1) Tu chodziło o to, że Sasuke otoczony jest dziewczynami-fankami, które za nim biegają. Takie trochę dokuczliwe określenie.
      2) Czuł ból i napisałem tak. Później już nie zwracał na to uwagi, skupiony tylko na walce.
      3) Chciał, ale Kakashi go po prostu wyniósł, a on nie miał już sił po walce i lekkim aktywowaniu Pieczęci. Nie potrafił nawet stanąć na nogach.
      Dzięki za miłe słowa! Mam nadzieję, że następne również ci się spodobają.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hej,
    walka naprawdę wspaniała, Sasuke jest bardzo dumny z kuzynki...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    ech fsntastycznie walka cudo, majstersztyk po prostu no i sam Sasuke jaki dumny z kuzynki ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    fantastyczny rozdział, walka o tak wspaniale wyszła, a jaki Sasuke jest dumny ze swojej kuzynki ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń