Rozdział 14
- Gotowi? A
więc START!!! – na sygnał obaj chłopcy rzucili się na siebie.
Przez
pierwsze minuty trwał zacięty pojedynek na taijutsu. Naruto, podobnie jak i
jego przeciwnik stosowali różne poznane przez nich techniki walki wręcz, aby
trafić i osłabić tego drugiego. Oboje jednak posiadali podobne umiejętności,
dlatego żadnemu nie udało się zranić rywala. Po kilku minutach Naruto
postanowił zmienić taktykę.
- Ok., Shin!
Koniec rozgrzewki! – krzyknął blondyn i wykonał technikę.
- Kage
Bunshin no jutsu! – a zaraz wokół niego pojawiło się 10 jego idealnych kopi.
Ten ruch wywołał zdumienie nie tylko w oczach Shin’a, ale również u zebranych
na sali jouninów. Naruto popatrzył na swoich bliźniaków i ryknął: - Na niego,
chłopcy! – a gromada blondynów skoczyła na bruneta.
Shin przez
chwilę był w lekkim szoku, dlatego trudno mu było bronić się przed atakami,
które nadciągały ze wszystkich stron. Zarobił po kilka ciosów w różne części
ciała, a ostatnie uderzenie odepchnęło go na kilka metrów. Chłopak potrzebował
chwili, aby się pozbierać do kupy, a w między czasie blondyni przybijali sobie
piątki. Naruto czuł już smak zwycięstwa, co jeszcze pogłębiały jego
przyjaciółki, które kibicowały mu głośno i radośnie. Uzumaki posłał im swój
szczęśliwy uśmiech, gdy nagle usłyszał śmiech swojego przeciwnika.
-Ha ha ha
ha! Musze przyznać, że jesteś silniejszy, niż sądziłem. Ale jeśli myślisz, ze
znów pozwolę się tak łatwo pokonać, to się grubo mylisz! – zrobił przerwę i
wyciągnął za pleców katanę. – Miałeś rację, skończyła się zabawa! – krzyknął i
tym razem to on zaatakował. Naruto nie stał bezczynie i znów wysłał swoje
klony. Te jednak zaczęły padać jeden po drugim, a Shin dość szybko zbliżał się
do oryginału. Blondyn zdążył jedynie wyciągnąć kunai i zablokować cios, który zmierzał
prosto w jego głowę. Siłowali się przez chwilę, gdy wtem obaj odskoczyli od
siebie i ponowili swoje ataki.
Naruto
musiał przyznać, że brunet świetnie sobie radzi z kataną. Parował on każdy cios
Uzumakiego, a sam wyprowadzał szybkie i celne kontry. Blondyn miał niemałe
trudności, ale nie zamierzał się tak łatwo poddać. Obaj posiadali już mniejsze
rany od cięć ich broni, a z każdą chwilą ich ilość rosła w przypadku Naruto.
Blondyn postanowił działać na odległość.
Odskoczył on
od przeciwnika i złożył kilka pieczęci.
- Fuuton:
Daitoppa! – krzyknął i wydmuchał silny podmuch wiatru, kierując go na Shin’a.
Ten się tego nie spodziewał, mimo to spróbował zablokować atak swoją kataną. Ostrze
skierował tak, że udało mu się przeciąć technikę Naruto, jednak siła jutsu
wytrąciła mu jego broń, która wbiła się w ziemię kilka metrów dalej. Brunet
skierował wzrok na Uzumakiego i powiedział:
- A więc
posiadasz żywioł wiatru. To stawia mnie w niefortunnej sytuacji, ale
przekonajmy się, czy twój Fuuton jest dostatecznie silny, aby pokonać mój
Raiton. – zakończył i wykonał technikę.
- Raiton:
Raikyuu! – krzyknął, a przed
nim pojawiła się kula elektryczna, która pomknęła w stronę Naruto. Blondyn
wykonał szybki unik, ale w miejscu, gdzie uderzyła technika, nastąpił wybuch
elektryczny, który poraził chłopaka i odrzucił na parę metrów. Shin był bardzo
zadowolony z efektu.
- Ha ha ha!
Wygląda na to, że szczęście jest po mojej stronie! – cieszył się brunet i
obserwował, jak Naruto z trudnością staje na nogi.
- „Szlag, jest mocniejszy, niż mi się
wydawało. Ta technika nie była najsilniejsza, ale nieźle mnie poraniła. Albo w
barze miał takie same hamulce, jak ja, albo z zapałem trenował do ewentualnego
rewanżu. Muszę się wziąć w garść, inaczej przegram.” – rozmyślał chłopak i
starał się znaleźć skuteczny sposób na pokonanie przeciwnika. Ten bynajmniej
nie chciał czekać na ruch blondyna i sam przystąpił do działania.
- Może teraz
spróbuj uniknąć tego! – ryknął i rzucił w chłopaka kilka shuriken’ów i kunai’ów,
w między czasie krzycząc – Raiton: Raiseishi! – a każda z broni została pokryta
elektrycznym płaszczem, który nadał im szybkość i ostrość. Naruto nie zwlekał i
złożył pieczęcie.
- Fuuton:
Kamikaze! – a przed nim pojawiło się kilka małych tornad, które ruszyły w
stronę lecących broni. Technika wiatru zdołała zneutralizować elektryczność i
odrzucić ostrza, ale nie wszystkie, jednak dalej mknęła w stronę bruneta. Część
z broni zdołała się przedrzeć, ale już ze zmniejszoną szybkością leciały w
stronę Naruto. Ten odskoczył, unikając ataku, gdy wtem przed nim pojawił się
uśmiechnięty Shin. Wcześniej chłopak zdołał uniknąć technikę blondyna i
korzystając z jego odwróconej uwagi, zbliżył się do niego na odpowiednią
odległość. Teraz na twarzy Naruto widniało zdumienie i szok, a brunet z
triumfalnym uśmiechem zadał cios naładowanym elektrycznie kunai’em.
- Naruto!!!
– krzyknęły Sakura i Natsumi, gdy odrzucony chłopak przeturlał się parę metrów
po podłodze. Gdy się zatrzymał, wszyscy zebrani mogli ujrzeć głęboką ranę,
która ciągnęła się od końca szyi do połowy głowy. Chłopak leżał na ziemi z
zamkniętymi oczami, tak że nikt nie wiedział, czy jest nieprzytomny.
- Teraz na
pewno nie wstanie! Zwycięstwo jest moje! – krzyczał triumfalnie Shin.
- Naruto!
Dalej, podnieś się!
- Nie
poddawaj się!
Tak
krzyczały obie dziewczyny, które z niepokojem patrzyły na blondyna. Sędzia obserwował
przez chwilę chłopaka, zakaszlał cicho i rzekł:
- Zwycięża
Uzuta… - nie dokończył, ponieważ zauważył ruch Naruto. Shin zaobserwował to ze
zdumieniem, a dziewczyny powoli zaczęły się uśmiechać. Blondyn z trudem
przewrócił się na brzuch, a później krok po kroku zaczął wstawać na nogi. Głowę
miał opuszczoną, dlatego nikt nie widział wyrazu jego twarzy.
- „Nie mogę się poddać. Nie teraz, skoro tak
na mnie liczą. Dziękuję wam, Sakura i Natsumi. Za to, że we mnie wierzycie.”
– w jego głowie pojawiła się twarz uśmiechającego się charakterystycznie Sasuke
– „Nie mogę przegrać, ponieważ mam z tobą
walczyć, Sasuke. Nie zamierzam pozbawić cię przyjemności walki ze mną. Co to,
to NIE!” – zakończył i staną na nogi, podnosząc również twarz, na której
widać było determinację.
- Nie
zamierzam przegrać, ponieważ taka jest moja droga ninja! Stanę się przyszłym
Hokage, a jak na Hokage przystało, nie rzucam słów na wiatr! – krzyknął w stronę
Shin’a, a wszyscy zebrani byli zaskoczeni jego wypowiedzią, jak i determinacją,
z jaką to powiedział. Brunet patrzył przez chwilę na blondyna, po czym na jego
twarzy znów zawitał uśmiech.
- Jesteś
uparty i wytrwały, muszę ci to przyznać. Zamierzasz zostać Hokage i mnie
pokonać? To jest po prostu śmieszne! Ty ledwo na nogach stoisz, a ja jestem
jeszcze w świetnej formie. Chyba jednak „rzucasz słowa na wiatr”. – zakończył z
drwiną, a Naruto musiał niestety przyznać mu rację. Po ostatnim ataku blondyn miał
lekkie zawroty głowy i niewyraźnie widział. Poznał, że to przez błyskawicę,
która była na kunai’u. Mimo wszystko zaczął rozmyślać nad swoim ruchem. W
zamyśleniu obrócił głowę i ujrzał za sobą wbitą katanę. Zdziwił się na ten
widok, ale po chwili wyciągnął ostrze z podłogi.
- Chyba nie
myślisz, że to w czymś pomoże? – spytał drwiąco Shin – Muszę cię ostrzec, że
walka kataną jest inna od władania kunai’em. Może ci to zaprezentuję. –
skończył i zaatakował blondyna. Ten szybko przygotował się do obrony i zaczął
kolejne starcie z brunetem. Po chwili musiał przyznać, że walka kataną nie jest
łatwa, ale z czasem nabrał już lekkiej wprawy, dlatego był w stanie parować
ciosy przeciwnika. Brunet był tym faktem bardzo niezadowolony, dlatego
postanowił zakończyć tę walkę. Odskoczył on od Naruto i złożył pieczęcie.
- Raiton: Raigeki!
– krzyknął, a z jego wyciągniętej ręki wystrzelił prąd elektryczny, który po
chwili się rozdzielił na mniejsze i tak wszystkie pomknęły w stronę chłopaka.
Przerażony Naruto zaczął wykonywać uniki, ale większy z nich trafił tuż pod
jego nogi. Nastąpił wybuch, po którym wzniosła się duża ilość dymu. Jednak Shin
nie zamierzał czekać, aż pył opadnie, dlatego skoczył w stronę ostatniego
miejsca przebywania blondyna. Po chwili poczuł, że jego kunai ściera się z
ostrzem Naruto.
- Nie
wygrasz ze mną! Jestem od ciebie silniejszy! – krzyczał z triumfem brunet, lecz
gdy kurz opadł, na jego twarzy pojawiło się przerażenie. Pod nim leżał Naruto,
którego dłonie formowały pieczęcie. Za to katana była wbita w ziemię pod takim
kątem, że wydawało by się, że blondyn się nią bronił. Po chwili Uzumaki
skończył, a na jego twarzy zawitał uśmiech.
- Wybacz,
ale nici z rewanżu. – rzekł chłopak i krzyknął – Raiton: Gufutenka! – a z jego
otwartych dłoni wystrzeliła błyskawica, która uderzyła Shin’a w pierś i
odrzuciła go na najbliższą ścianę. Brunet dość mocno w nią łupną, a zaraz po
tym padł nieprzytomny na ziemię.
- Zwycięża
Uzumaki Naruto! – zawyrokował sędzia.
- Hurra!!!
Udało ci się Naruto!
- Brawo!!!
Gratulację! –krzyczały radośnie dziewczyny, a Kakashi uśmiechnął się radośnie.
Musiał przyznać, że blondyn zrobił na nim wrażenie. Podziw wobec Uzumakiego
podzielali również jego koledzy z klasy, którzy nie mogli uwierzyć, że Naruto
jest tak silny.
- Trzeba
przyznać, że Naruto nas zaskoczył. Jest już na całkiem niezłym poziomie. –
odezwał się z uśmiechem Shikamaru, a kilka osób z jego rocznika pokiwało głową.
- Phi, jednak
nadal uważam go za słabeusza. – odrzekł dumnie Kiba – Jestem pewny, że w starciu
ze mną nie miałby szans. – zakończył, a jego pies Akamaru zaszczekał z
poparciem.
- Nie da się
stwierdzić, że masz rację, Kiba. – odpowiedział mu Shino – Dlaczego? Ponieważ
uważaliśmy go za słabego, a tym czasem pokazał nam, co potrafi. Tym samym niewiadomy
byłby wynik waszej walki. Dlaczego? Ponieważ nie wiemy, czy użył całej swojej
siły, więc pojedynek z tobą mógłby być wielką dla ciebie niespodzianką. –
zakończył, a wokół niego nastała głęboka cisza. Kiba jednak prychnął gniewnie.
- A ty znowu
gadasz tak, że nikt cię nie rozumie.
- „K-k-kiba-kun.” – wyszeptała cichutko
Hinata, patrząc smutno na przyjaciela. Nie podzielała jego zdania, ponieważ
głęboko wierzyła w siłę Naruto. Podziwiała go za jego determinację, mimo że był
krzywdzony przez całe swoje dzieciństwo. Jego postawa sprawiła, że dziewczyna
już dawno się w nim zakochała. Była jednak bardzo nieśmiałą osobą, dlatego
zawsze przy nim się jąkała. Również reszta ich kolegów nie podzielała zdania
Kiby i nadal obserwowała Naruto z podziwem.
Jednak nie
wszystkich zadowoliła walka Uzumakiego. Hokage, jak i inni jounini byli
zdziwieni i zszokowani tym, co właśnie ujrzeli.
- „To zdumiewające! Naruto potrafi używać
dwóch natur czakry? Przecież to prawdziwe wyzwanie dla większości jouninów,
żeby posiadać przynajmniej dwie natury.” – myślał Sarutobi i przyglądał się
zmęczonemu Naruto – „Ale widzę, że
jeszcze tego nie opanował, ponieważ strasznie to go wykończyło. Nie miałem
pojęcia, że Naruto tak szybko się rozwija. Cóż, mimo wszystko jestem bardzo
ciekawy, co też mógłby nam jeszcze pokazać.” – zakończył uśmiechnięty
Hokage i obserwował, jak do chłopca podchodzą jego koleżanki.
Uzumaki
właśnie zdołał się podnieść, gdy poczuł, że ktoś rzucił mu się na szyję, przez
co stracił równowagę i poleciał w stronę ziemi. Już przygotował się na bolesne
spotkanie z podłogą, gdy nagle coś go przytrzymało i ustabilizowało w pionie.
Gdy w końcu miał czas, aby poznać swoją sytuację, zauważył, że to Natsumi się
na niego rzuciła, a przed upadkiem ochronił go Kakashi.
- Moje
gratulacje, Naruto! Wiedziałam, ze możesz to zrobić! Pokazałeś, że jesteś
silniejszy ode mnie! – krzyczała szczęśliwa dziewczyna, a gdy Naruto miał
odpowiedzieć, uprzedził go Hatake.
- Też jestem
zadowolony z występu Naruto, ale na twoim miejscu wolałbym uważać, bo jeszcze
bardziej go posiniaczysz, niż w czasie walki. – rzekł ze spokojem sensei. Natsumi
od razu się uspokoiła i odsunęła się od blondyna. Uzumaki odetchną spokojnie,
jednak znów mu przerwała pewna osoba, która powtórzyła ruch szatynki, ale z tą
różnicą, że zdołał sam złapać równowagę.
- Brawo
Naruto! Pokonałeś go! Już się bałam, że ty również wylądujesz w szpitalu! –
krzyczała ze łzami w oczach Haruno. Tym razem Naruto mógł odpowiedzieć.
- Wszystko w
porządku, Sakura. Nie tak łatwo mnie pokonać. Wybaczcie, że was nastraszyłem. –
odpowiedział zawstydzony chłopak. Sakura odsunęła się od niego i uśmiechnęła
się przyjaźnie.
- „Wybacz Naruto, że wcześniej traktowałam cię
tak źle. Rodzice zakazywali mi podchodzenia do ciebie, mówiąc, ze jesteś
potworem. Teraz widzę, że nie mieli racji. Jesteś może wykurzający i
denerwujący, ale nie można cię nazywać potworem. Mimo naszej wrogości wobec
ciebie, ty nam pomagałeś i uznałeś w nas swoich przyjaciół. Dążysz również do
swoich marzeń i nie rzucasz słów na wiatr. Jestem szczęśliwa, że mogę się
nazywać twoją przyjaciółką.” – skończyła w myślach zarumieniona Sakura i
patrzyła miło na blondyna. Ten akurat chwalił się swoja walką Kakashi’emu i nie
zauważył wzroku swojej przyjaciółki.
Po chwili
cała czwórka ruszyła na trybuny, aby ustąpić miejsce kolejnym osobom. Gdy
przechodzili koło drużyny Kurenai, blondyn usłyszał cichy głos.
-
N-n-naruto-kun. – wyszeptała speszona Hinata. Uzumaki odwrócił się zdziwiony w
jej stronę, gdy wtem dziewczyna wyciągnęła do niego drżącą rękę. Trzymała w
dłoni pudełko z maścią, która łagodziła ból w ranach.
-
G-g-gratuluję wygranej walki, Naruto-kun. To była naprawdę pasjonująca walka.
Jednak p-p-pomyślałam sobie, że może ci się to przydać. – wskazała na
pudełeczko – T-t-twoje rany nie wyglądają dobrze, dlatego może z-z-zechciałbyś
przyjąć to ode m-m-mnie? – spytała nieśmiało i odwróciła wzrok. Chłopak stał
zamurowany, ponieważ po raz pierwszy ta dziewczyna się do niego odezwała. Miała
bardzo miękki i miły głos, co oznaczało, że była dziewczyną o dobrym sercu. Nie
tylko to go zaskoczyło. Nie mógł uwierzyć, że ktoś, oprócz Staruszka, chciał
się z nim czymkolwiek podzielić, przez co blondyn się lekko zarumienił i
zaniemówił. Hinata odebrała jego milczenie jako zły znak, dlatego się lekko
zasmuciła, co od razu zauważyła jej mistrzyni.
- Naruto,
może przyjmiesz ten prezent od Hinaty? Czeka na twoją odpowiedź. – odezwała się
Kurenai i uśmiechnęła się przychylnie do blondyna. Znała ona swoja wychowanicę,
dlatego poznała, że dziewczyna mocno się w nim zadurzyła, przez co jej
nieśmiałość się zwielokrotniła. Naruto od razu się wybudził i wziął od niej
pudełeczko, przez co jej cała twarz stała się czerwona.
- Eeee, no
tak! To znaczy, bardzo ci dziękuję, Hinata. – poprawił się Naruto i posłał jej
miły uśmiech. To sprawiło, że dziewczynie zakręciło się w głowie i ukryła twarz
w dłoniach. Uzumaki patrzył na to ze zdziwieniem, gdy znikąd pojawiła się Natsumi.
- No co tak
stoisz, Naruto! Za chwilę rozpocznie się kolejna walka. – powiedziała radośnie
dziewczyna i pociągnęła chłopaka na miejsce. W między czasie posłała Hinacie
dziwne, a nawet groźne spojrzenie. Biało-oka popatrzyła na to ze zdziwieniem,
nie rozumiejąc, co takiego zrobiła. Gdy blondyn zajął swoje miejsce na
trybunach, nie zauważył, że dwie osoby obserwowały go z otwartą wrogością.
Naruto od razu użył podarowanego prezentu na swoich ranach, które na oczach
zdziwionych znajomych zaczęły się szybko goić. Uzumaki nie mógł się nad tym
zastanowić, ponieważ w tym momencie na ekranie pojawiła się kolejna para.
- Aburame
Shino vs. Inuzuka Kiba!
To ogłoszenie wywołało niemałe zdumienie,
ponieważ obaj chłopcy należeli do tej samej drużyny. Nie byli tym faktem
zadowoleni, ale postanowili się nie awanturować i razem zeszli na arenę.
- Gotowi? –
spytał sędzia, a gdy oni pokiwali głowami, krzyknął – A więc START!!!
Podczas tego
pojedynku wszyscy byli bardzo ciekawi, kto wyjdzie z tego zwycięski. Obaj znali
swoje mocne i słabe strony, dlatego zapowiadała się interesująca walka. Po
rozpoczęciu starcia Kiba od razu przystąpił do działania. Zmienił on psa w
swoją wierną kopię i wykonał technikę „Gatsūga”. Polega ona na tym, że
wykonawca wraz ze swoim zwierzakiem zaczynają się szybko kręcić, tworząc dwa
pociski na kształt wiru, po czym razem atakują swojego przeciwnika. Ich ciosy
są wtedy tak silne, że mogą nawet zrobić dziurę w ścianie. Shino znał jednak tą
technikę, dlatego łatwiej było mu unikać tych ataków, choć mimo wszystko nie
należało to do prostych zadań, więc chłopak pomagał sobie owadami, którymi
blokował uderzenia przyjaciela. Izunuka był pewny swojej wygranej, ponieważ
Shino preferował walkę na odległość, a z bliska nie radził sobie dobrze.
Po pewnym
czasie Kiba szykował się właśnie do zadania ostatecznego ciosu, gdy wtem
poczuł, że nagle odeszły od niego siły. Brunet upadł boleśnie na ziemię i nie
potrafił nawet wstać. Okazało się, że
przy każdym jego ataku i uderzeniu w owadzią tarczę Shino, Aburame pozostawiał
na ciele przyjaciela kilka owadów, które na pewien sygnał zaczęły absorbować
czakrę Kiby. Po kilku minutach brunet został pozbawiony większości swojej
czakry, dlatego mocno opadł z sił. Ogłoszono zwycięstwo Aburame i obaj chłopcy
ruszyli na trybuny, choć jeden z nich wrócił w kiepskim humorze.
Nastąpiło
kolejne losowanie, którego wynik wywołał niemałe zdumienie i szok.
- Hyuga Neji
vs. Hyuga Hinata!
Ta walka nie
zapowiadała się dobrze, mimo że odbywała się między rodziną. Było to
spowodowane systemem, który panował w klanie Hyuga. Ich hierarchie można
pokazać na przykładzie drzewa.
Dzieli się ono na trzon i gałęzie. Trzon to
linia pierworodnych, a ogólną władzę miała najstarsza osoba w tej grupie. Tym
kimś był Hyuga Hiashi, ojciec Hinaty. Gałąź reprezentowała reszta członków
klanu, do której należał Neji. Jednak nie to było powodem wrogości, a nawet
nienawiści chłopaka do rodziny Hinaty. Trzon traktował z góry resztę klanu,
przez co byli zmuszeni do usługiwania im, a nawet poświęcania własnego życia
dla nich. Działo się to tak, ponieważ na każdego członka gałęzi nakładano
pieczęć na czoło, dzięki któremu przywódca mógł panować nad klanem, np.
wywołując ból u tych, którzy posiadali pieczęć. Ojciec Neji’ego i tata Hinaty
byli bliźniakami, ale to jednak Hiashi pierwszy przyszedł na świat, dlatego to
brunet należał do gałęzi, a nie dziewczyna. Nienawiść chłopaka powstała właśnie
przez taki system i traktowanie jego podobnych. Czuł się, jak sam to określał,
ptak w klatce lub niewoli. Sytuacja w rodzinie Hyuga była znana dla wszystkich
starszych shinobi, a nawet wśród młodzieży, dlatego większość zebranych osób na
tym etapie egzaminu współczuła Hinacie.
Neji bez
żadnego słowa zszedł z trybun na arenę, ale Hinata się zawahała. Była nawet
bardziej niż pewna, że przegra.
- Hinata,
nie idź tam. – szeptał jej Kiba – Nie możesz się z nim równać, a na dodatek zrobi
ci krzywdę. To nie jest zabawa, dlatego lepiej, żebyś się poddała. – próbował
ją przekonać przyjaciel. Znał on dość dobrze Neji’iego i wiedział, jakie niebezpieczeństwo
może spotkać Hinatę. Dziewczyna rozejrzała się smutno dookoła. Prawie każdy, na
kogo spojrzała, posyłał jej współczujące spojrzenie, jakby również prośbę, aby
zrezygnowała. Ale nie wszyscy tak na nią patrzyli. Gdy jej wzrok spoczął na
Naruto, ten obserwował ją z zaciekawieniem. Dziewczyna od razu się zarumieniła,
gdy nagle blondyn uśmiechnął się pokrzepiająco i uniósł kciuk w jej stronę.
Przed oczami
kunoichi pokazał się obraz, który zaobserwowała niejednokrotnie. Ujrzała
młodego blondyna, którego ludzie unikali, a nawet niektórzy go bili. Pamiętała,
jak w oczach tego chłopca widziała niespotykany ból i rozpacz, ale mimo tego
można było również dostrzec determinację. Ten chłopiec stał teraz niedaleko
niej i dodawał jej odwagi. Na samą myśl o tym Hinata spłonęła rumieńcem, ale szybko
spoważniała. W jednej chwili podjęła decyzję.
- Hinata, co
ty robisz?! – spytał zaskoczony Kiba, ale nie mógł już nic zrobić, ponieważ
Hinata zaczęła truchtem schodzić z trybun. Swoim zachowaniem wprawiła większość
osób w osłupienie, ale na to nie zważała. Dotarła do areny i skłoniła głowę w
geście skruchy.
-
Przepraszam, że się ociągałam, ale już możemy zaczynać. – powiedziała cicho w
stronę sędziego, a ten kiwnął głową. Brunetka podniosła wzrok i popatrzyła na
kuzyna. – Powodzenia, Neji-kun. – odezwała się w jego stronę. Ten tylko posłał
jej zimne spojrzenie.
- Gotowi? A
więc START! – krzyknął sędzia.
Oboje
przyjęli pozycje bojowe, a po chwili brunet rozpoczął starcie. Przez kilka
minut to on głównie atakował, a Hinata mogła jedynie starać się unikać lub
blokować jego ciosy. Już do tego momentu można było zauważyć różnicę między
kuzynostwem. Neji miał poważny wyraz twarzy, za to u Hinaty można było ujrzeć
strach i zwątpienie. W końcu brunetowi udało się trafić kuzynkę, a ta została
odrzucona na niewielką odległość. Po minucie dziewczyna stanęła na nogi, choć
było widać u niej zmęczenie.
-
Hinata-sama, dam ci teraz pewną radę. – odezwał się do niej Neji – Lepiej się
poddaj! – dodał, a na twarzy dziewczyny pojawiło się zdumienie. – Widzę to w
tobie, że ty wcale nie chcesz walczyć. To twoja główna wada, przez którą mogę
stwierdzić, że nie nadajesz się na shinobi! – rzekł z mocą, a oczy Hinaty
rozszerzyły się ze strachu. Wszyscy obecni przysłuchiwali się tej wymianie
zdań.
- A-a-ale
jak to? P-przecież… - zaczęła dziewczyna, ale kuzyn jej przerwał.
- Jesteś
zbyt miękka, nieśmiała i strachliwa. Pozwalasz sobą rządzić, robisz to, co inni
ci każą. Domyślam się, że ty wcale nie chciałaś przystępować do egzaminu, ale
powstrzymał cię fakt, że bez ciebie mogli go zdawać Kiba i Shino. To zachowanie
potwierdza jedynie moje słowa. – mówił obojętnie Neji, a Hinata zaczęła lekko
drżeć. – Ludzie dzielą się na geniuszy i słabeuszy. Człowiek może jedynie
urodzić się jako geniusz, ale słabeusz pozostanie słabeuszem. – przerwał
wypowiedź i obserwował dziewczynę, u której pojawiły się łzy. Nie mówiła tego,
ale zgadzała się z kuzynem i czuła, że to wszystko prawda. Na trybunach
atmosfera była napięta. Kurenai przypomniała sobie, jak ojciec Hinaty ją
traktował. Dziewczyna miała być spadkobierczynią rodu Hyuga, ale przez swój
charakter została pokonana nawet przez swoją młodszą o 5 lat siostrę. Od tamtej
chwili Hiashi przestał w ogóle się interesować swoją córką. Kurenai mogła
jedynie podejrzewać, jak teraz czuła się Hinata po tak ostrych słowach kuzyna.
Kiba i Shino obserwowali to z niepokojem, ponieważ martwili się o przyjaciółkę
nie pod względem fizycznym, ale psychicznym. Bali się, że ich niewinna Hinata
może się kompletnie załamać. Reszta również obserwowała to ze złymi myślami. Poza
jednym.
- „Jak ten debil śmie mówić takie głupoty?! Myśli,
że jest nie wiadomo kim i może tak oceniać innych?!” – wrzał w myślach
Naruto. Patrzył na to wszystko z gniewem i powoli zaczął tracić cierpliwość w
słuchaniu słów bruneta.
- To jest ostatnia
szansa, Hinata-sama. Poddaj się. – odezwał się po przerwie Neji. W głowie
Hinaty panował istny zamęt i rozpacz, a sama dziewczyna nie wiedział, co
począć. Gdy zaczęła już tracić nadzieję, po sali rozszedł się krzyk.
- Kim
jesteś, aby oceniać innych po sobie?! Hinata, nie daj mu się i go pokonaj!!! –
ryknął wściekle Naruto, a u osób wokół pojawiło się zdumienie. – Nie słuchaj
go! Możesz go pokonać, tylko uwierz w siebie!
Hinata
patrzyła na niego z niedowierzaniem, a brunet tylko zerknął zimno.
- „Naruto-kun.” – pomyślała dziewczyna, a w jej
głowie pojawiły się sceny, kiedy to Naruto krzyczał do wszystkich, że się nie
podda. Było to na egzaminie pisemnym i w czasie walki z Shin’em. On w siebie
wierzył i wierzył również w nią. Po chwili dziewczyna starła rękawem łzy i
zaczęła składać pieczęcie. Jej zachowanie wzbudziło niemałe zdziwienie, a Neji
tylko zmrużył oczy. Po złożeniu ostatniej pieczęci dziewczyna krzyknęła –
Byakugan! – uaktywniając swoją Linię Krwi. Po skończonej czynności Hinata
przyjęła pozycję bojową i skupiła wzrok na Neji‘im. Ten ze spokojem powtórzył
jej ruch i również się ustawiając z Byakugan’em. Po chwili oczekiwania oboje
się na siebie rzucili.
Po kilku
minutach walki można było stwierdzić, że ta wymiana ciosów różni się od poprzedniej.
Tym razem to Hinata atakowała, a Neji musiał się bronić. Na twarzy dziewczyny
widać było determinację, u chłopaka zaś wciąż pozostał spokój. Na widowni zaś
czuło się zmianę atmosfery, ponieważ ten pojedynek zaczął przyciągać uwagę.
Jednak u drużyny Kakashi’ego widać było skupienie. Naruto usłyszał niedawno, że
w grupie Guy’a jest najsilniejszy genin w Konoha. Teraz oglądał żywy dowód, że
ta wiadomość nie była przesadzona. Brunet zadawał celne i perfekcyjne ciosy,
sama jego pozycja wydawała się ciężka do złamania. Hinata starała się jak
mogła, aby nadążyć za kuzynem, ale ten nie traktował ją ulgowo.
Oboje
używali klanowego stylu walki, nazywanego Jūken, uważanego za najpotężniejszy w
Konoha. Różni się od innych stylów, np. Guy’a i Lee, że nie atakuje on
zewnętrznych części organizmu, a wewnętrzne narządy, dzięki czemu jest on
groźniejszy. Dzieje się tak, ponieważ w trakcie zadawania ciosów wyzwala się na
dłoniach pewną ilość czakry i posyła się ją w wewnętrzy układ czakry
przeciwnika, dotkliwie go uszkadzając. Wystarczy jedno mocne i celne uderzenie,
żeby rozłożyć przeciwnika na cztery łopatki.
W pewnym
momencie Neji był zmuszony odskoczyć od dziewczyny. Ta wyczuła od razu szanse,
aby zadać cios kuzynowi. Szybko doskoczyła do bruneta i zaatakowała go, celując
w serce. Nastąpiło uderzenie, a oboje znieruchomieli.
- Tak, udało
jej się! – krzyczał radośnie Naruto, a reszta genin’ów mu zawtórowała. Jednak
po chwili Hinata splunęła krwią. Jej ręka zatrzymała się tuż przy klatce
piersiowej bruneta, ten z kolei jedną ręką uderzył ją w pierś, drugą zaś trafił
w jeden z punktów czakry w jej ręce, powodując osłabnięcie i znieruchomienie
kończyny. Po chwili dziewczyna ponowiła atak drugą ręką, lecz Neji złapał ją i
zablokował kolejny tenketsu. To wszystko trwało kilka sekund.
- „Niewiarygodne.” – pomyślał Kakashi.
- „To właśnie siła najsilniejszego genina w
Konoha.” – rzekł ponuro w myślał Guy.
- „Nic dziwnego, że jest nazywany geniuszem
rodu Hyuga.” – pomyślał zainteresowany Hokage.
Mimo bólu,
jaki czuła Hinata, dziewczyna nadal stała naprzeciwko swojego przeciwnika.
- „Nie mogę się poddać. Nie teraz, skoro
przyciągnęłam jego uwagę.” – szeptała w głowie kunoichi. Neji obserwował ją
przez chwilę, ale postanowił to zakończyć.
- Taka jest
właśnie różnica między tobą, a mną. Słabeusz zawsze pozostanie słabeuszem. –
rzekł zimno chłopak i zaraz po tym zadał potężny cios w samo serce Hinaty.
- HINATA!!!
– krzyczał wraz z innymi Naruto i patrzył, jak dziewczyna mknie w stronę
ściany. Nastąpiło zderzenie, a niebiesko-włosa upadła na ziemię.
- Zwycięża
Hyuga Neji. – rzekł sędzia, który z niepokojem patrzył na Hinatę. Zaraz grupa
ludzi zerwała się ze swoich miejsc i pobiegła na miejsce wraz z grupą medyków.
Byli to mistrzyni Kurenai, Kiba, Shino, Sakura i Naruto. Stan dziewczyny był
ciężki, ona sama krztusiła się krwią i nie miała sił, aby chociaż unieść lekko
głowę. Lekarze szybko położyli ją na nosze i w szybkim tempie opuścili salę.
Naruto obserwował to z bliska, kiedy usłyszał głos Neji’iego.
- Jej
przeznaczeniem było walczyć ze mną i przegrać, mimo że miała szansę poddania
się. Jest słaba i taka zawsze pozostanie. Nie ma innej możliwości. – rzekł i
odwrócił się, aby odejść, gdy nagle dosięgły go słowa Naruto.
- Zaczekaj!
– a gdy się odwrócił, blondyn dokończył – A więc według ciebie nikt nie może
się zmienić? Że Hinatę czekał już taki los? Gadasz same brednie i mogę to
udowodnić! – przerwał i pochylił się. Ręką dotknął krwi, która została po
Hinacie i położył ją na piersi – Przysięgam, że cię pokonam! Czy to na
egzaminie, czy poza nim! – zakończył. Wszyscy patrzyli na niego ze zdumieniem,
a Neji tylko mruknął.
- Ty chcesz
pokonać mnie? Mogę cię teraz zapewnić, że jako słabeusz nie masz ze mną szans.
Taki już twój los. Dlatego nigdy nie będziesz w stanie ze mną walczyć. A jeśli
chcesz to jakoś zmienić, to przestań użalać się nad sobą, czy innym słabeuszem,
takim jakim jest Hinata-sama. – odpowiedział mu i odszedł w stronę swojej
drużyny. Naruto obserwował go z gniewem.
- „Zapłacisz mi za to i za Hinatę. Nie rzucam
słów na wiatr.”
Gdy wszyscy zeszli
z areny, na ekranie pojawiły się końcowe nazwiska.
- Akimichi Chōji
vs. Kamezane Hikaru!
Jednym z
nich był towarzysz Shin’a, który bez zbędnych ceregieli zszedł na arenę. Jego
przeciwnik miał jednak swoje hamulce.
- Nie pójdę
tam! Jego kolega był silny, a sam nie wygląda na słabego! Proszę, zostawcie
mnie! – krzyczał przestraszony chłopak, którego przyjaciele starali się skierować na schody. Może nie należał on do odważnych, ale za swoich przyjaciół
był gotowy rzucić się w ogień. Teraz po prostu nie chciał się narażać. Jednak
Ino mu na to nie pozwoliła.
- Choji,
nawet nie próbuj nam tu uciekać. Nawet Shikamaru poszedł i wygrał, dlatego ty
też pójdziesz, bez względu na wszystko! – rzekła dziewczyna i zaczęła ponownie
popychać kolegę w stronę schodów.
- Nie ma
mowy! Żadna siła nie zmusi mnie do zejścia! – krzyczał rozpaczliwie Akimichi.
Cała ta sytuacja wzbudzała coraz to większe zainteresowanie. Zmęczony Asuma
postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
- Posłuchaj
Choji, a może zrobimy tak: jeśli zejdziesz na dół i wygrasz, to zabiorę was
wszystkich na posiłek. – powiedział do chłopaka, który raptownie przestał
walczyć. Spojrzał na mistrza i się upewnił.
- Naprawdę?
– spytał z nadzieją.
- Tak, tylko
musisz się postarać. – odpowiedział z uśmiechem sensei. Chociaż wiedział, że
będzie tego żałować, to musiał dać mu jakąś motywację. Chłopak przez chwilę się
zastanawiał, ale postanowił spróbować. Po chwili staną naprzeciw przeciwnika i
czekał.
- Gotowi? A
więc START! – rozpoczął walkę sędzia, ale nikt się nie ruszył. Choji stał dalej
z lekką obawą, a Hikaru go obserwował. W końcu się odezwał.
-
Zaatakujesz mnie, czy nie? – spytał z uśmiechem. Choji popatrzył się
przerażony, ale nie odpowiedział. – Byliście dość głośni, więc nie rób sobie
nadziei i się poddaj. Po co się narażać, skoro nie masz szans? – spytał
zadziornie, a Akimichi pochylił głowę zasmucony. – Nie pokonasz mnie, ponieważ
jesteś tylko przestraszoną grubą beką! – krzyknął, a Choji momentalnie
zesztywniał.
- O nie. –
wyszeptała Ino.
-
Powiedziałeś słowo „Tabu”. – odezwał się zaniepokojony Shikamaru.
- Teraz się
zacznie. – rzekł zainteresowany Asuma. Na arenie zaś Choji wciąż stał z
opuszczoną głową.
- Co ty
powiedziałeś? Chyba cię niedosłyszałem. – rzekł dziwnym tonem.
-Hę? –
odpowiedział zaskoczony Hikaru – Powiedziałem, że mnie nie pokonasz, GRUBA
BEKO! – krzyknął niezadowolony. Nastąpiła cisza, a po minucie Akimichi podniósł
głowę i ryknął.
- NIE JESTEM
GRUBY, TYLKO DOBRZE ZBUDOWANY! – a po
chwili wszyscy poczuli i niemal ujrzeli, jak wokół chłopaka pojawia się duża
ilość chakry. To zdanie zrzuciło każdego z nóg.
- Chcesz się
bić?! Więc zaczynajmy! – krzyknął Choji i złożył pieczęć.
- Baika no
Jutsu (Technika Wielu Rozmiarów)! – krzyknął, a cała jego postać zwiększyła się
znacznie, przypominając kulę. Po chwili chłopak schował ręce, nogi i głowę w
głąb ubrań, a sam zaczął się kręcić z olbrzymią szybkością. - Nikudan Sensha (Pocisk
Ludzkiego Czołgu)! – dokończył i ruszył na Hikaru. Ten zaskoczony zaczął unikać
jego ataków, samemu myśląc, jak wygrać walkę.
Trwało to już kilka minut, aż w
pewnym momencie Choji skoczył, aby zaatakować od góry, lecz wtedy Hikaru
zauważył swoją okazję. Złożył pieczęcie i krzyknął.
- Raiton:
Gufutenka! – z jego dłoni wystrzeliła błyskawica, która trafiła w Choji’ego.
Porażony chłopak zemdlał, a Kamezane uśmiechnął się zwycięsko. Ale po chwili
dotarła do niego jedna rzecz: Choji spadał na ziemię, a pomiędzy nim, a podłogą
był on. Dodatkowo brunet się nie zmniejszył.
Hikaru
zdołał jedynie krzyknąć, gdy ciężkie ciało spadło prosto na niego. Zaraz
pobiegło do nich kilku jounin’ów, w tym Asuma i przenieśli Choji’ego kilka
metrów dalej. Kamezane leżał tylko wgnieciony w ziemię z dziwną miną. Z racji
tego, że obaj byli nieprzytomni, sędzia ogłosił remis. Na cały ten pojedynek
nikt nie wiedział, jak patrzyć. Powstrzymano się od komentarzy i przygotowywano
się na dalsze informacje.
Na środek
areny wszedł Hokage.
- Oficjalnie
zakończyliśmy eliminacje do trzeciego etapu Egzaminu na Chunina. Proszę teraz
zwycięzców, aby tutaj podeszli. – powiedział starzec, a poszczególne osoby zeszły
na arenę. Byli to: Temari, Kankuro, Shikamaru, Gaara, Naruto, Shino i Neji. Gdy
wszyscy się zebrali, Sarutobi kontynuował. – Teraz muszę wam wyjaśnić kilka
spraw. Finały egzaminu odbędą się za miesiąc. Będzie to czas, aby zaprosić
ważne osobistości, a wam przyda się na dodatkowy trening. Każdy z was poznał
umiejętności swoich rywali, dlatego musicie się dobrze przygotować. Zanim
jednak odejdziecie, musi jeszcze nastąpić losowanie. – skończył, a obok niego
pojawiła się Anko z pudełkiem. Podeszła ona do każdego młodzika, aby wszyscy
wylosowali karteczkę z numerem. Nie wylosowana karteczka należała do
nieobecnego Sasuke. Po podaniu numerów, każdy już wiedział, z kim przyjdzie mu
się zmierzyć. – Trzecim etapem jest turniej, dlatego zwycięscy będą walczyć z
innymi zwycięzcami. Jest jeszcze jedna ważna zasada. Chuninem mogą zostać
wszyscy, albo nawet nikt z was. Samo wygranie może nie wystarczyć, dlatego
postarajcie się nie tylko ze swoimi umiejętnościami. To wszystko, możecie iść!
– zakończył radośnie.
W czasie,
kiedy wszyscy opuszczali budynek, Naruto rozmyślał.
- „W pierwszej walce zmierzę się z Neji’m.
Będę mógł mu pokazać, jak bardzo się myli. Jak z nim wygram, moim następnym przeciwnikiem
będzie Sasuke lub Gaara. Nie będzie łatwo, dlatego muszę się przyłożyć w czasie
tego miesiąca. Obiecałem, a ja nie łamię obietnic!”
Kolejne bardzo dobre walki, które mi się bardzo podobały.
OdpowiedzUsuńWiele oczekiwałam po walce Naruto z Shinem i się nie przeliczyłam - walka wypadła świetnie.Była gwoździem programu gdyby przyrównać ten rozdział do programu telewizyjnego. Naruto wreszcie miał okazję by pokazać pełnie swoich umiejętności i to zrobił pokazując Shinowi(choć on tak naprawdę to sobie uświadomi jak się ocknie w szpitalu), że jest silnym shinobi z którym należy się liczyć. Shin też pokazał , że sporo umie - byłby o wiele bardziej denerwujący gdyby jego przechwałki o jego sile nie miałyby choć częściowego pokrycia w rzeczywistości.
Scena jak Natsumi i Sakura mu gratulowały po walce była dobrym jej zwieńczeniem, wewnętrzny monolog Sakury sprawił, że zaczynam się tu do niej coraz bardziej przekonywać i może nawet ją polubię.A to jak Hinata przekazała mu pudełko z maścią - wiem, że było coś takiego w mandze i nie powinno być jakąś szczególną niespodzianką ale to po prostu miło wypadło, dobrze, że tu Naruto jest trochę bardziej kumaty niż w kanonie - przynajmniej wie, że Hinata go lubi.
Kolejne walki które choć nie były głównym punktem tego rozdziału też wypadły nieźle.Pojawił się Shino, który uważnie obserwuje i kieruje się logiką zarówno w swoich wypowiedziach jak i w walce - taki, którego znam i kocham.Kiba zapewne wiedział, że Shino może swoimi owadami wyssać z niego chakrę ale mimo tej wiedzy zdołał Aburame tak zareagować by móc to wykorzystać przeciwko Inuzuce.Trochę mnie zdziwiło to, że Kiba nie wierzy w siłę Naruto mimo, że widział ją na własne oczy ale to jest chyba kwestia tego, że jest bardzo pewny siebie i swoich umiejętności a przez całą Akademię prócz tej jednej walki z Sasuke Naruto nie wykazywał się przed innymi.Walka Nejiego z Hinatą była bardzo dobrze opisana jedynie zgrzytały mi w niej te próby psychicznego zmiażdżenia Hinaty - wiedziałam, że się pojawią, ze względu na to co Neji czuł wobec niej i co mu logika podpowiadała(psychiczne wyniszczenie przeciwnika znacznie ułatwia jego pokonanie a wobec Hinaty , która jest osobą bardzo nieśmiałą ten sposób jest wyjątkowo skuteczny), po prostu nie lubię takich zagrywek. W życiu bym się nie spodziewała takiego zakończenia walki Choujiego z Hikaru - całkiem fajnie to wypadło.
Z klanem Hyuuga to jest tak, że używając Juukenu zadaje się wielkie szkody przeciwnikowi bo uderzając w punkt chakry blokuje się jego przepływ w tamtym miejscu linii układu chakry i nadwyręża się tkankę ciała zakłócając jej prawidłowe funkcjonowanie a że te linie przebiegają przez miejsca gdzie są ważne życiowo narządy więc przez takie uderzenie nie tylko pozbawia możliwości użycia chakry ale też uszkadza mięsień czy też narząd co w przypadku uderzenia w serce czy tez w głowę może nawet zabić.
Pytania:O co chodziło z tymi hamulcami w barze - o to, że wtedy nie chcieli zdemolować tamtego miejsca więc nie używali obaj swojej pełnej siły?Jak Naruto wziął katanę Shina i walczył nią to czym wtedy walczył Shin z nim - druga kataną, kunaiem(wiem, że to tylko szczegół ale zauważyłam, że niektórzy shinobi mają szczególne preferencje co do użycia broni - na przykład Sasuke i Sai - choć obaj mieli kunaie pod ręką to tylko walczyli swoją preferowaną bronią - Sasuke kataną choć raz jak już się nią posługiwał to użył kunaiów do rzucania a Sai zawsze tanto)?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Miło, że i te walki się tobie podobały. mam nadzieję, że innym także.
Usuń1)Hamulce u obu były inne:
Naruto - nie używał broni ani technik, aby nikogo nie skrzywdzić, bo jego drużyna miałaby przez to kłopoty i Kakashi musiałby przemawiać w imieniu wioski, prosząc o wybaczenie.
Shin - mu bardziej chodziło, aby pobić Naruto bez zbędnych szkód w barze, aby nie mieli właściciele powodu, aby go oskarżyć o coś. Klient nasz pan, dopóki nie zacznie niszczyć restauracji.
2) Walczył kunai'em. To podstawowa broń, którą opanować musiał każdy ninja, a katana, czy inne były wybierane jak kto wolał. Ale zawsze się miało kunai'e w rezerwie, na wypadek utraty głównej broni.
Wielkie dzięki i pozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńwalki wspaniale, Naruto pokazał co potrafi, zaskoczył wszystkich tym, że włada dwoma naturami chakry... mam nadzieję, że utrzyma ten wysoki poziom a raczej go podniesie i pokaże Nejemu, pięknie Hinata dała z siebie wszystko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Wielkie dzięki, oby mój poziom też wzrastał. ;)
UsuńPozdrawiam! :D
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak Naruto pokazał co potrafi, wszyscy byli zaskoczeni, że włada dwoma naturami chakry... oby utrzymał ten taki wysoki poziom, no i nasza Hinatka dała z siebie wszystko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Dziękuję i pozdrawiam wzajemnie! :D
UsuńHejka,
OdpowiedzUsuńcudownie, Naruto pokazał tutaj co potrafi... i ta reakcja wszystkich jak zobaczyli, że włada dwoma naturami chakry... nasza Hinata dała z siebie wszystko...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dzięki i wzajemnie! :D
Usuń