Kolejny raz za spóźnienie przepraszam!!! Miłego czytania i dobranoc życzę wam!!!
Rozdział 15
Od
zakończenia drugiego etapu Egzaminu na Chunin’a minęły dwa dni. Przez ten czas
Naruto szukał rozwiązania problemu odnośnie swojego treningu.
Już
pierwszego dnia pobiegł on do Kakashi’ego, aby poprosić go o nauczanie. Przeżył
jednak zawód, ponieważ Hatake odmówił mu, wyjaśniając, że będzie ten czas
spędzał z Sasuke. Na tą wiadomość blondyn się lekko obraził na mistrza, ale nie
mógł nic z tym zrobić. Po wyjściu od Kakashi’ego postanowił spędzić ten dzień z
Sakurą. I tu również się nie udało, ponieważ dziewczyna zapowiedziała, że
będzie przez cały czas z Uchihą i Naruto nie był jej potrzebny do szczęścia.
Blondyn, w ramach zemsty za taką odpowiedź, postanowił jej nie mówić, że Sasuke
wybiera się gdzieś na ten miesiąc z sensei’em.
Gdy Uzumaki
już miał uznać ten dzień za stracony, na ulicach wioski spotkał Natsumi, która
spacerowała ze swoja drużyną.
- Cześć
Naruto! – krzyknęła dziewczyna, gdy tylko ujrzała przed sobą chłopaka.
- Witaj
Natsumi. – odpowiedział smętnie blondyn. Uchiha od razu wyczuła, że chłopak
jest w złym nastroju.
- Co się
stało Naruto? Wyglądasz, jakby ci ktoś zabrał ramen. – próbowała go rozśmieszyć
szatynka.
- Bardzo
śmieszne, boki zrywać. – odrzekł z półuśmiechem Uzumaki. – A tak na poważnie,
to nie mam z kim trenować do egzaminu, ani z kim spędzać czas. Cały dzień
próbuję, ale każdy ma inne plany. – zakończył Naruto. Nie mógł wiedzieć, że w
głowie nastolatki zapaliło się światło.
- Skoro tak,
to mam rozwiązanie. – odezwała się wesoło.
- Jakie?! –
spytał z nadzieją chłopak, myśląc że dziewczyna zna jakiegoś nauczyciela.
- Mam teraz
trochę wolnego, więc możesz spróbować potrenować ze mną. – odpowiedziała
szczęśliwa dziewczyna. Szczerze mówiąc, chłopak lekko się zawiódł, ale uznał,
że to dobry pomysł.
W tej jednak chwili odezwał się Shibiki.
- A-ale
Natsumi, ja właśnie miałem cię spytać, czy nie chciałabyś pójść gdzieś ze mną,
np. do restauracji? – powiedział lekko zarumieniony, ale i przestraszony
chłopak. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i rzekła.
- Wybacz,
ale chcę pomóc Naruto. W końcu dostał się ostatniego etapu i z chęcią pomogę mu
wygrać. Może poszedłbyś z Hitomi? Wydaje mi się, że nie masz żadnych planów? –
zwróciła się do przyjaciółki.
- Nie, nie
mam. – odpowiedziała Hyuga, patrząc z cwanym uśmiechem na dziewczynę. Przez ten
czas w jednej drużynie dowiedziała się o niej to i owo, dlatego miała już swoje
hipotezy na temat tej sytuacji. – Natsumi ma rację. Trzeba pomagać swoim
przyjaciołom, dlatego chodźmy gdzieś, a ich zostawmy samych. – dokończyła
wesoło i zaczęła ciągnąć Shibiki’ego, który nie był tym zadowolony.
- A-a-ale… -
próbował się wysłowić, ale nie był w stanie tego zrobić. W ostatniej chwili
zdążył rzucić Uzumaki’emu wściekłe spojrzenie, a zaraz potem zniknęli za
rogiem.
- To jak,
zgadzasz się? – spytała z nadzieją Natsumi.
- Zgoda,
niech będzie. – odpowiedział zadowolony chłopak i razem ruszyli na pole
treningowe.
Jednak cały
ten pomysł nie był najlepszy. Natsumi nie znała się tak dobrze na technikach i
jedyne, czego mogła go uczyć, to były techniki Katon. Nie była to jednak natura
Naruto, choć mimo wszystko blondyn spróbował. Przez resztę dnia nie potrafił
zrobić NIC. Jednak gdy Natsumi była zajęta czymś innym, Uzumaki wpadł na
pomysł, aby spytać Kyūbi’ego o poradę, jednak dziwnym trafem nie mógł się z nim
skontaktować. Na jego zawołania odpowiadała mu martwa cisza. Mimo tego, że
niczego się nie nauczył do wieczora, to spędził miło czas z koleżanką. Niestety
to nie wystarczyło, aby całkowicie polepszyć humor Naruto.
* * *
Następnego
dnia Uzumaki krążył po wiosce załamany. Nie miał żadnego nauczyciela,
przyjaciółka go olała, a na samą myśl, że w tym właśnie czasie Sasuke gdzieś
trenuje z Kakashi’m, czuł się kompletnie dobity.
- „No i
gdzie ja niby mam znaleźć jakiegoś trenera?” – rozmyślał przez pewien czas, gdy
nagle usłyszał niedaleko męski chichot. Gdy się rozejrzał, odkrył, że
przechodził właśnie koło gorących źródeł. Sam nigdy tam nie chodził, ponieważ
wiedział, że ludzie będą na niego krzywo patrzeć i mogłoby się coś stać. Po
chwili jednak znów usłyszał cichy chichot, a gdy podniósł głowę, zauważył, że
na dachu budynku siedział jakiś facet. Z wyglądu wydawał się starszym panem, z
długimi krzaczastymi włosami, o kolorze bieli. Ubrany był w zieloną bluzę i
spodnie, na to miał założoną dużą, czerwoną kamizelkę, a na stopach posiadał
drewniane sandały. Na jego plecach znajdował się duży zwój, a w rękach trzymał
lunetę. Przez nią to właśnie patrzył, a po damskich głosach Naruto mógł
stwierdzić, że ten facet podgląda kobiety. Obserwował go przez chwilę, gdy
nagle napadła go dziwna ochota, aby wyrżnąć mu głowę w ziemię. Nie wiedział,
skąd mu się to wzięło, ale nie mógł się oprzeć chęci, żeby ukarać zboczeńca.
Staną więc pod budynkiem i z całej siły krzyknął:
- HEJ! CO
PAN ROBI NA TYM DACHU?! – i szybko wskoczył w boczną aleję z widokiem na
łaźnie. Po sekundzie rozległ się olbrzymi wrzask, a na ziemię zleciał
białowłosy mężczyzna, a jego śladem poleciały kapcie, a nawet wiadro. Zaraz
potem facet wstał i wbiegł w najbliższą ulicę, akurat w tę, w której był
Naruto. Nie zauważył on chłopca, tylko zrównał się z ścianą, aby ukryć się
przed tabunem kobiet, które akurat wybiegły w samych ręcznikach z łaźni. Nie
widząc nikogo, wróciły do budynku, a mężczyzna odetchnął z ulgą.
- Więc?
Odpowiesz pan na pytanie? – spytał z niewinnym uśmiechem blondyn, a
przestraszony mężczyzna o mało nie wyskoczył ze skóry.
- O czym ty gadasz dzieciaku? Na jakie niby
pyta… - doznał olśnienia – To przez CIEBIE omal mnie nie złapały te
dziewczyny?! – krzyknął głośno w stronę chłopca. Za głośno.
Po chwili z
łaźni znów wybiegły kobiety i rzuciły się w stronę uliczki, gdzie znajdowała
się wyżej wymieniona część męska. Gdy wbiegły w alejkę, zobaczyły starszego
mężczyznę i chłopca. Więcej nie trzeba było wiedzieć.
- To ten
zboczeniec, który nas podglądał, a ten chłopiec pewnie mu pomagał. NA NICH!!! –
krzyknęła jedna z nich, a wszystkie kobiety ruszyły na prawdziwego i
„domniemanego” zboczeńca.
- A-a-ale
z-za-zaraz momencik! Ja nie po.. – próbował się bronić Naruto, gdy odezwał się
nowo poznany facet.
- Już za
późno, smarkaczu. Trzeba było być cicho. – powiedział niezadowolony mężczyzna i
wraz z blondynem rzucił się do ucieczki.
***
Po ulicach
Konohy spacerowały trzy dziewczyny, które jakimś trafem spotkały się w pewnym
miejscu i akurat wszystkie szły do sklepu z ciuchami. Były to Sakura, Ino i
Natsumi. Dwie pierwsze od początku zaczęły się sprzeczać, a trzecia się
przysłuchiwała.
- To mnie
Sasuke-kun kocha, a nie ciebie! – krzyczała Sakura.
- Akurat! Z
takim wielkim czołem i niemodnymi ubraniami nikogo nie poderwiesz, a już
szczególnie nie mojego Sasuke-kun! – wtórowała jej Ino.
- Zamknij
się, Ino-świnio!
- Sama się
zamknij, Wielkie Czoło!
- Obie
bądźcie cicho. – odezwała się dotąd milcząca Natsumi. Nagła obecność trzeciej
osoby w „rozmowie” sprawiła, że dziewczyny zamilkły. – Uważam, że obie
marnujecie czas. Mój kuzyn jest teraz zbyt zajęty trenowaniem i nie zajmuje się
patrzeniem na dziewczyny. Mam też wrażenie, że źle się do tego zabieracie. –
dokończyła pewnie, a tamte jej słuchały z otwartymi oczami. Po minucie takiego
gapienia się, szatynka nie wytrzymała. – Dlaczego się tak na mnie patrzycie?!
Mam coś na twarzy?
- Przecież
wy jesteście spokrewnieni! Mogłabyś nam pomóc! – krzyknęły obie.
- Co?! Nie
ma mowy!
- Prosimy!
- Nie i
koniec! Na waszym miejscu szukałam bym innych chłopaków, zamiast mojego kuzyna.
– powiedziała wściekle dziewczyna.
- Nie ma tak
idealnego jak Sasuke-kun. – odpowiedziała dumnie Sakura.
- Zgadzam
się z nią. – dodała Ino.
- A ja się z
wami nie zgodę. – odrzekła zadowolona dziewczyna – Ja znam kogoś takiego, a
nawet lepszego.
- Co? Niby
kogo? – spytały zdziwione dziewczyny.
- Jest to… -
nie dokończyła, ponieważ akurat przed nimi przebiegł przestraszony Naruto z
jakimś facetem, a w ślad za nimi biegła grupa kobiet w ręcznikach, krzycząc:
„Zboczeńce, zboczeńce!”. Cały ten widok wielce zdziwił obecne genin’ki, ale po
krótkim szoku Sakura powtórzyła pytanie.
- Nie ważne,
zapomnijcie. – odpowiedziała czerwona na twarzy szatynka.
* * *
Po kilku
minutach:
W pewnej
części Konohy odpoczywali zmęczeni chłopiec i starszy pan. Dopiero co udało im
się uciec przed wściekłymi kobietami, które bez przyczyny wcześniej goniły
również blondyna.
- Wielkie
dzięki, mały. Przez ciebie nie zebrałem dość materiałów na nową książkę. –
wściekał się mężczyzna, a w głowie Naruto się zagotowało.
- Jeszcze
czego, stary zboczeńcu! Trzeba było nie podglądać, a że pisze pan jakieś
zboczone książki to nie moja sprawa!
- Wypraszam
sobie! Jestem wielkim pisarzem, Jiraiya i nie piszę „jakieś” książki, tylko
arcydzieła! – przechwalał się „Jiraiya”, ale Naruto wiedział swoje.
- Jesteś
zwykłym zboczeńcem i się ciesz, że tak postąpiłem, ponieważ pierwotnie miałem
ci przyłożyć, staruchu. – odpowiedział beznamiętnie blondyn. Przez chwilę
nastąpiła cisza, po której Jiraiya zaczął się głośno śmiać.
- HA HA HA!
TY chciałeś mi przyłożyć?! Widać, że nic o mnie nie wiesz, dzieciaku. Mówisz,
że jestem zwykłym zboczeńcem? Mylisz się! Jestem SUPER zboczeńcem, a zwę się
Jiraiya! Wędrowny pustelnik z Góry Myouboku, szukający natchnienia do książek!
Zwany Żabim Pustelnikiem! – wykrzyczał i przyjął reprezentującą pozę. Natomiast
Naruto omal nie upadł.
- „Cholera,
otwarcie się przyznał.” – stwierdził zniechęcony blondyn, gdy nagle zrozumiał
resztę słów obcego. – Czekaj! Skoro jesteś jakimś tam pustelnikiem, to znaczy,
że znasz techniki ninja? – spytał, przy czym zaskoczył Jiraiya’e tym pytaniem.
-
Oczywiście, że tak. – odpowiedział, a Naruto ujrzał światełko w tunelu.
- To znaczy,
że możesz mnie trenować! – krzyknął radośnie chłopiec.
- Jeszcze
czego. – odrzekł mężczyzna, a z twarzy blondyna zniknął uśmiech.
- Hę?!
Dlaczego?
- Bo nie mam
czasu zajmować się jakimś dzieciakiem. Nie dość, że przerwałeś moje zbieranie
informacji, to jeszcze chcesz, abym cię trenował? Nie ma głupich, mały. –
odrzekł pustelnik i zaczął się oddalać. Naruto jednak nie zamierzał się poddać,
dlatego pobiegł szybko za nim.
- Ej,
Ero-sennin(zboczony pustelnik)! – krzyczał Uzumaki, a Jiraiya się wzdrygnął.
- Nie waż
się mnie tak nazywać, mały! Jestem Jiraiya! – ryknął w stronę chłopca, ale ten
nic sobie z tym nie robił.
- E tam, to
do ciebie pasuje, więc będę cię tak nazywał. – odrzekł zadowolony blondyn. –
Nie bądź taki, muszę mieć trenera, a ty jesteś jedynym w okolicy.
- A co z
resztą jounin’ów, czy nawet chunin’ów z tej wioski? Wszyscy wybyli na wczasy? –
spytał radosnym tonem, a Naruto spochmurniał, co zostało zauważone przez
zboczeńca.
- Żaden nie
będzie spędzać ze mną czasu, ponieważ mnie poniżają i nienawidzą. Dla
większości ludzi lepiej by było, gdyby mnie wyrzucili z wioski. – odpowiedział
smutno, a na wspomnienie przeszłości zaszkliły mu się oczy. Jiraiya patrzył
przez chwilę na chłopca, a po krótkim zamyśleniu odrzekł:
- I tak
najpewniej nie dasz mi spokoju, więc zgoda. – po tym zdaniu Naruto chciał
niemalże skakać z radości. – Ale nie za darmo. – dokończył z cwanym uśmiechem
mężczyzna, a blondyn momentalnie sposępniał.
- Ile chcesz
albo kogo zabić? – spytał głosem tak wypranym z uczuć, że Jiraiya prawie dał
się na to nabrać.
- Moje
usługi nie kosztują tak wiele. Musisz mi tylko przyprowadzić żywy dar boży, o
pięknych kształtach i zgrabnych nogach, oraz hojnie obdarowanych walorach. –
rzekł z błogą miną Ero-sennin, kreśląc rękami jakieś kształty. Na usłyszane
zdanie Naruto kompletnie skretyniał.
- „Że niby
CO??? O czym ten stary dziad mówi?! Czego on chce?!” – zadawał sobie pytania
chłopak. Patrząc jednak na tego człowieka i przypominając sobie jego
zainteresowanie, odgadł, że chodzi mu o kobietę. – „Cholerny zboczeniec.” –
skomentował krótko i zaczął rozmyślać. Przyprowadzenie jakiejś kobiety do tego
starucha graniczyło z cudem. Nie wiedział, jak przekonać do tego którąkolwiek,
ale dodatkowo utrudniał mu fakt, że nazywał się Uzumaki Naruto. To wystarczało,
aby ludzie z nim nie gadali. Ostatecznie mógłby mu przyprowadzić którąś z
koleżanek, ale konsekwencje tego odczuwałby na długie lata, poczynając od dziś. Już popadał w lekką rozpacz, gdy nagle wpadł na pewien
pomysł.
- Czyli mam
tylko sprawić, abyś popatrzył na jakąś piękną i zgrabną babkę, tak? – spytał
dla pewności, a Jiraiya się uśmiechnął.
- Jednak
zajarzyłeś, o co mi chodzi. Niech ci będzie, to wystarczy. – odpowiedział pewny
siebie. Chłopak kiwnął głową i złożył pieczęć.
- „Oby się
udało.” – pomyślał i rzekł: - Henge! – by zaraz po tym zniknąć w chmurze dymu.
Białowłosego zaskoczył ruch blondyna, ale to, co zobaczył po rozwianiu się
obłoku, sprawiło, że oczy wyłaziły mu z orbit, a z ust wydobył się krótki
okrzyk zdumienia. Oto przed nim stała wysoka, zgrabna i piękna dziewczyna, o
nieprzeciętnych walorach i całkowicie naga. Zakrywała ona rękami intymne
miejsca i z zabójczym uśmiechem zwróciła się do skamieniałego mężczyzny.
- Pan chciał
mnie widzieć? – spytała anielskim głosem, a Jiraiya nie mógł pohamować istnej
rzeki krwi z nosa.
-
T-t-t-t-o-o-o co-coś wspaniałego!!! ZDAŁEŚ!!! – wykrzyczał wniebowzięty
zboczeniec. Na zdanie faceta Naruto się załamał i anulował technikę.
- „On nie
jest zwykłym zboczeńcem, tylko super obrzydliwym zboczeńcem.” – pomyślał
gniewnie chłopiec i rzekł: - To jak, będziesz mnie uczył?
- Wykonałeś
zadanie, a ja nie łamię umów. Tak więc zaczynamy!
- O TAAAK!!!
Opowiadanie dobre, idzie także w dobrym kierunku, więc mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać. Powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńOoo, nowy komentujący czytelnik? Mam nadzieję, że tak. Cieszę się, że się podoba i na tę chwilę i raczej na przyszłość nie zamierzam kończyć z pisaniem. Czas mam, ale chęci trochę słabną, ale wciąż piszę. Mam w głowie cały plan i postaram się go zrealizować. Dzięki i nawzajem!
UsuńBiedny Naruto, nikt nie chce z nim trenować...choć wypadło to przypadkiem - sam pokazał, że jest silny Kakashiemu podczas eliminacji, dodatkowo Hatake go nie trenował w używaniu technik więc teraz uważa go za osobę, która sobie w życiu poradzi i której nie musi przydzielać senseia(sam będzie umiał się wzmocnić ); Sasuke ma łączący go z Kakashim żywioł chakry a podczas swojej walki eliminacyjnej dał mu powód by go ten pilnował(nawet jakby on się nim nie zajął, to z pewnością by go chyba ANBU pilnowali po tym co pokazał na arenie) - za trening mający uczynić go silniejszym z pewnością zgodzi się spędzić z nim czas a Kakashi będzie go mógł obserwować do woli i nie dopuścić aby się z nim skontaktowali poplecznicy Orochimaru lub też sam zaczął się nakręcać i kisić w swojej żądzy zemsty.Co do Sakury - nie bierze udziału w dalszej części egzaminu więc nauczyć ją czegoś użytecznego może spokojnie później.
OdpowiedzUsuńWięc dobrze myślałam - Naruto się najwyraźniej podoba Natsumi i uważa go za sympatyczniejszą osobę niż Sasuke(lepszego kandydata na przyszłego chłopaka) i sprawia jej zapewne radość samo przebywanie w jego towarzystwie - nie zdołałaby pewnie ani przekonać ani nawet przedstawić do końca swoich poglądów zapatrzonym w swojego księcia z bajki Ino i Sakurze, za to Hitomi domyśla się uczuć koleżanki i kierowana zapewne kobiecą solidarnością jej pomaga(lub sądzi, że Naruto byłby dla niej lepszym chłopakiem niż Shibiki).
Jednak się szczęście do Naruto uśmiechnęło - spotkał Jiraiye i ten go będzie trenować. Jest on silniejszy więc Ropuszy Pustelnik będzie go mógł więcej nauczyć - może nawet Rasengana, może on też zauważyć, że pieczęć Naruto słabnie i coś z tym zrobić(Uzumaki może mu się przyznać, że wie o drugiej chakrze w organizmie ale o układzie z demonem raczej mu nie powie).
Pytania:Pieczęć, którą Orochimaru nałożył na Uzumakiego nie tylko blokuje dopływ demonicznej chakry ale też nie pozwala skontaktować się z nim mentalnie(nie sądziłam, że zablokowanie chakry sprawia, że nie można jej wyczuć w sobie, nawet jakby Lisi Demon się na niego obraził, to by się odezwał, prawda?)?Naruto nie chciał więcej trenować z Natsumi bo ta nie mogła go nauczyć żadnych technik ale czy nie pomyślał o tym, że przez sparingi z posiadaczką sharingana polepszy się w walce wręcz a mimo, że jest słabsza od Sasuke to przez walkę z nią może się choć w minimalnym stopniu przygotować do walki z użytkownikiem sharingana? Czy też mu nie przyszło do głowy by pomóc mu przez wyszukanie dla niego technik w książkach(to, że on uczy się przez praktykę i raczej z książek nie korzysta nie oznacza, że nie wie, że inni mogą wynieść z nich cenne informacje) lub też wyszukała w wiosce użytkownika jakiegoś Fuuton lub Raiton i wyprosiła u niego by potrenował z Naruto lub chociaż dał mu jakąś wskazówkę co do treningu?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
1) Z tego, co mi wiadomo to tak.
Usuń2) Nie pomyślał, jego interesują wyłącznie treningi jutsu. Poszedł z nią z braku innych rozrywek, mając nadzieję, że jednak czegoś będzie mogła go nauczyć.
3) Naruto robi wszystko sam. Nikomu nie zleci szukanie jakiegoś jutsu, żeby nikogo nie "wykorzystać". Woli sam do tego dotrzeć. A co do innych, to nie pomogliby Lisiemu Demonowi. Nawet jeśli młoda dziewczyna poprosi.
Dzięki i pozdrawiam!!!
Hej,
OdpowiedzUsuńsmutno, że nikt nie chce trenować Naruto, to spotkanie z Jiraya wspaniale wyszło, no i ciekawe co u lisa, może być później mocno wkurzony, ciekawe czy będzie wiedział, że to syn Minato...
Dużo weny życzę..
Pozdrawiam serdecznie Iza
Wkrótce się przekonasz. ;)
UsuńDzięki za komentarz i pozdrawiam!!!
Hej,
OdpowiedzUsuńjak mnie wkurza, że nikt nie chce trenować Naruto, a spotkanie z Jiraya wyszło dobrze...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
No niestety, ciężar nazwiska. :D Dziękuję bardzo!
UsuńPozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńto spotkanie z Jiraya wyszło super... ej jak to tak nikt nie chce trenować Naruto, zaraz użyje genjutsu... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
:D i wzajemnie!
Usuń