niedziela, 23 kwietnia 2017

Rozdział 17

Witam i pozdrawiam! Jak zwykle o tak późnej porze. mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i mimo wszystko czytacie te moje wypociny. Z tego rozdziału nie jestem zbytnio dumny, ale pozostawię to w waszej decyzji. Mam nadzieję, że jednak was nie zawiodę. A zatem zapraszam!


Rozdział 17

W Wiosce Liścia trwał bardzo ciekawy i nietypowy pościg. Otóż dorosły, potężnie zbudowany mężczyzna, choć już lekko postarzały, uciekał przed młodym blondynem, który mógł mieć ok. 12 lat. Dla każdego człowieka, który ujrzał taką scenę, wydawało się to dziwne, a dla niektórych nawet śmieszne.

Najbardziej obeznany z tematem był Jiraiya, którego właśnie gonił jego uczeń, Naruto.

- „No no, muszę przyznać, że jest całkiem szybki, a biegam moim tzw. trybem swobodnym. Taka nagła szybkość może nieźle zaskoczyć przeciwnika i dać pewną przewagę. Jednak przez to, że stracił nad sobą kontrolę, jego ataki są nieprzemyślane i skupiają się wyłącznie na sile. Mimo to dodaje mu to pewien pierwiastek nieprzewidywalności, które i tak już posiada w dużych ilościach. Widać, że w takich sytuacjach wyzwala duże ilości chakry Kyubi’ego, więc nic dziwnego, że nie potrafi nad nimi zapanować. Trzeba zacząć od małej porcji, a później stale ją zwiększać.” – wywnioskował sennin i zaczął kierować się ku wyjściu z wioski, aby nie narazić innych mieszkańców na niebezpieczeństwo.

W tym samym czasie oszalały Naruto miał w głowie tylko jedno zadanie: „Zabić Ero-sennina”. Już ta cała gonitwa zaczęła go męczyć, a w ogóle nie przybliżał się do Jiraiya’i. Przypomniała mu się jednak technika, którą pokazał sensei i teraz zamierzał jej użyć. Złożył potrzebne pieczęcie i przyłożył dłoń do ziemi, krzycząc:

- Kuchiyose no Jutsu! – a w tym miejscu pojawiła się chmura dymu. Całą sytuację obserwował uważnie Jiraiya, który odgadł zamiary blondyna. Na jego twarz pojawił się lekki uśmiech, kiedy w wśród dymu i kurzu ujrzał dość duży zarys postaci. W końcu tuż za nim zaczęła skakać spora żaba, na której grzbiecie stał zadowolony Naruto. Przywołaniec mocno zwiększył tempo poruszania się chłopca, dlatego Jiraiya był zmuszony przyśpieszyć. Był zadowolony, ponieważ żaba nie miała takich rozmiarów, aby uszkodzić jakiś budynek, a jej szybkość pozwalała szybko opuścić wioskę.

Gdy w końcu wybiegli i oddalili się od Konohy, Jiraiya postanowił uspokoić chłopca. Kiedy blondyn się tego nie spodziewał, skoczył zwinnie na łeb żaby i znokautował Naruto uderzeniem w kark. Wytłumaczył przywołańcowi, że był to swego rodzaju trening i pozwolił odejść, a skoro żaba go znała, to mu uwierzyła. Nieprzytomnego chłopca sennin zabrał z powrotem do wioski, gdzie położył go w jego własnym domu, a sam udał się w swoją stronę.

* * *

Następnego dnia dość wcześnie obudził się Naruto. Zaraz po wybudzeniu poczuł mocny ból głowy. Nie pamiętał nic ze wczorajszego dnia, a to zaczęło budzić w nim strach, że może coś przeskrobał. Gdy jego wzrok spoczął na małą szafkę obok łóżka, zauważył na niej liścik. Treść brzmiała: „Dzień dobry, Naruto! Mam nadzieję, że wszystko z tobą w porządku. Nie wiem, czy cokolwiek pamiętasz z poprzedniego dnia, a jeśli chcesz poznać fakty, to przyjdź w nasze sekretne miejsce, gdzie razem trenowaliśmy. Masz czas do 10.00. Jirayia”.

- „Hmm, no cóż, chyba muszę tam pójść, jeśli chcę się dowiedzieć, co się wczoraj działo. Mam tylko nadzieję, że nie zdarzyło się nic, co mógłby wykorzystać Ero-sennin. Znając jego, nie byłoby to dobre dla mnie.” – zakończył rozmyślanie z kwaśną miną i spojrzał na zegarek. Była dopiero 08.20, więc miał jeszcze sporo czasu na wyjście. Z racji tego, że czuł się skatowany i wyczerpany, postanowił się najpierw wykąpać, a później zjeść na śniadanie swoje ulubione danie, czyli RAMEN!

* * * 

Około godziny 10.00 na pewnej polanie stał dobrze znany Jirayia. W tym właśnie momencie czekał na przybycie swojego ucznia, którego miał nauczyć kontroli nad drugą chakrą. Choć nawet on sam nie znał wszystkiego, to był pewny, że źródłem tej drugiej chakry jest właśnie Kyubi. Cała ta sytuacja przerażała mężczyznę, ponieważ wiedział, że nadmierne korzystanie z chakry demona może spowodować jego uwolnienie, a tym samym śmierć nosiciela. Nie zamierzał do tego dopuścić, dlatego chciał się tym podzielić ze swoim uczniem. Gdy tak rozmyślał, na polanę wbiegł właśnie zmęczony blondyn.

- No, widzę, że wreszcie przyszedłeś. Jak się spało? – zadał pytanie Jirayia, ale musiał odczekać chwilę, aby Naruto mógł zaczerpnąć powietrza. Wreszcie odpowiedział:

- Dzięki, całkiem nieźle. Sensei, wytłumacz mi, co się działo wczoraj! Kompletnie nic nie pamiętam, a ta niewiedza dodatkowo mnie przeraża!

- Hej, uspokój się trochę! Zapewniam, że nie wydarzyło się nic strasznego poprzedniego dnia, więc możesz być spokojny. – na usłyszane zdanie Naruto się rozluźnił, ale za chwilę przypomniał sobie o czymś.

- A czy przypadkiem wczoraj nie mieliśmy trenować kontroli nad moją drugą chakrą?

- Zgadza się, mieliśmy.

- Czyli, że się nam nie udało?! – zawołał przerażony chłopiec.

- Spokojnie, wszystko się udało, tylko pozwól mi wreszcie dojść do słowa. – odezwał się radośnie mężczyzna, a zawstydzony chłopak schylił głowę. Ero-sennin zaczął więc tłumaczyć chłopcu przebieg wczorajszego treningu. Pominął jednak fakt, że wrzucił chłopca do damskiego basenu, mówiąc tylko, że w pewnym momencie wkurzył się on na sensei’a. Naruto domyślał się, że Jirayia coś przemilczał, ale postanowił nie drążyć. Jeśli byłoby to coś ważnego, to sensei by mu o tym powiedział. Blondyn dowiedział się jednak czegoś ważnego według Jirayia’y. Wyjaśnił, że ta druga chakra pochodzi od Kyubi’ego, najsilniejszego potwora znanego na świecie. Opowiedział mu historię tragedii, jaka miała miejsce kilkanaście lat temu, bojąc się jednocześnie, jaka będzie reakcja Naruto. 

Chłopak słuchał to ze skupieniem, choć o większości z tych rzeczy wiedział. Potwierdziły się przypuszczenia blondyna o źródle tej chakry, jednak nadal nie rozumiał, dlaczego ma dokładniej kontrolować tę moc, skoro do tej pory nic mu się nie stało. Jirayia wyjaśnił, że jak korzysta z niej w dostatecznie małej ilości, ta siła go wzmacnia, aby potem stopniowo zwiększać siłę chłopca na stałe. Jednak zbyt duża ilość prowadzi do zapanowania nad ciałem Naruto przez Kyubi’ego, co prowadzi do jego uwolnienia. Nastrój blondyna drastycznie uległ zmianie, gdy sensei wyjawił, że złamanie pieczęci przez demona powoduje śmierć nosiciela. Ero-sennin’owi udało się uspokoić chłopca zapewnieniami, że pomoże mu bezpiecznie korzystać z tej siły. Przez resztę dnia Jirayia starał się naprowadzić Naruto do możliwości użycia chakry Kyubi’ego, lecz nie osiągnęli oczekiwanych skutków. Wieczorem zakończyli trening, a sensei zapowiedział następnego dnia kolejny.

Gdy Naruto wszedł do swojego domu, zaczął rozmyślać nad informacjami z tego dnia.

- „Według słów Ero-sennin’a, częste używanie chakry Kyubi’ego powoduje przejęcie kontroli demona nad moim ciałem. Mimo, że Kyubi dawał mi chakrę przez kilka lat podczas treningu, to nie zapanował nad moim ciałem, ponieważ wszystko dokładnie pamiętam. Jednak w czasie tych dwóch sytuacji, kiedy według sensei’a użyłem jej za dużo, to Kyubi przejął nade mną kontrolę. Ale zastanawiam się, czy on zrobił to specjalnie? Przecież dotąd mi pomagał, więc czemu miałby to robić?” – zadawał sobie pytania chłopiec i za żadne skarby nie mógł wymyślić powodów działania ogoniastego. To główkowanie zajęło mu prawie godzinę, ale gdy połączył ze sobą te wydarzenia i wszystkie słowa Jirayia’i, zauważył pewną rzecz. – „Przecież Kyubi to demon, który morduje i terroryzuje ludzkość od niepamiętnych czasów, a sensei mi mówił, że przez nadmierne używanie chakry Kyubi’ego demon może się uwolnić! On sam mi nie zdradził, dlaczego mi pomaga, więc pewnie planował się uwolnić dzięki mojemu udziałowi! A to parszywy sierściuch! Już ja mu powiem, co o nim myślę.” – postanowił chłopak i zapragnął wejść do swojego ciała. Gdy już otworzył oczy, znalazł się w dobrze mu znanym korytarzu. Naruto ruszył naprzód i po kilku minutach staną w wielkim pomieszczeniu tuż przed klatką demona.

- KYUBI! – krzyknął zdenerwowany blondyn. Po dłuższej chwili, kiedy już myślał, że demon nie odpowie, za kratami usłyszał uderzenia potężnych łap. Z mroku wyszedł w końcu Lisi Demon, a gdy stanął blisko chłopca, ten zadał pytanie.

- Dlaczego mi pomogłeś, kiedy miałem 6 lat? Chcę to usłyszeć od ciebie. Dlaczego?! – rzekł podniesionym tonem. Kyubi przez chwilę się nie ruszał, tylko patrzył na blondyna z widoczną wyższością. W końcu się odezwał.

- Po co ci to wiedzieć, smarkaczu? Przecież już ci wtedy powiedziałem, dlaczego to robię. Czegoś nie zrozumiałeś? – odpowiedział pytaniem na pytanie, uśmiechając się z jawną kpiną. Naruto aż się zagotował na ten widok.

- Ponieważ przejrzałem twój plan, futrzaku! Chciałeś mi pomóc tylko dlatego, ponieważ się to tobie opłacało. Próbowałeś dzięki temu otworzyć sobie drogę do wolności, choć na pewno wiedziałeś, że przez to zginę. Okłamałeś mnie mówiąc, że zależy ci na moim życiu, a tak naprawdę w ogóle cię to nie obchodzi! Wiedz, że więcej nie dam się na to nabrać i już nie będę przyjmował od ciebie chakry. Sam się nauczę z niej korzystać, ale tak, żebyś nie próbował mnie zniszczyć od środka! – wykrzyczał na pełny głos Naruto do Kyubi’ego. Gdy skończył, spodziewał się zobaczyć na twarzy demona szok lub przynajmniej zdziwienie, że takie dziecko przejrzało potężnego demona. Już na samą myśl blondyn uśmiechnął się chytrze, ale nie stało się tak, jak przewidywał. Kyubi nadal stał niewzruszony, jakby przemowa chłopca nie zrobiła na nim wrażenia. Po chwili się odezwał.

- A więc myślisz, że rozgryzłeś tak mądrą i doświadczoną istotę jak ja? Jesteś bardzo arogancki, skoro uważasz, że mnie przejrzałeś. Chcesz wiedzieć, dlaczego ci wtedy pomogłem? Odpowiedź jest bardzo prosta. Ten twój mistrz nie powiedział ci pewnej rzeczy o ogoniastym i jego nosicielu. Wiesz może co się dzieje, kiedy umrze osoba, w której znajduje się demon? – spytał chłopca, który zaprzeczył głową, ciekawy odpowiedzi. – Nie? Więc cię oświecę: wtedy ogoniasty UMIERA razem z nosicielem. Pomogłem ci, ponieważ większość mieszkańców życzyła ci śmierci, a później nawet ty. Nie mogłem stać i gapić się, jak zamierzasz ukatrupić nas obu, więc się odezwałem. To prawda, pomogłem ci, ponieważ miałem w tym interes, a nie z życzliwości do ciebie. Nie będziesz więcej korzystał z mojej pomocy? Proszę bardzo, radź sobie sam! Nie musisz nawet tu przychodzić. Ale następnym razem, kiedy będziesz chciał kogoś o coś oskarżyć, nie podejmuj pochopnych wniosków, jeśli nie znasz wszystkich faktów. zakończył, jak się wydawało Naruto, z wyrzutem Lis. Przez moment blondyn stał zupełnie osłupiały. Słowa demona miały w sobie wiele prawdy, a jeśli nie kłamał w sprawie umierania ogoniastego, to jego motywy były słuszne. Naruto poczuł się strasznie, dlatego postanowił przeprosić Kyubi’ego, choć jednak postanowił korzystać z jego mocy jedynie w ostateczności.

- Masz rację, Kyubi. Przepraszam cię za swoje oskarżenia. Nie wiedziałem, że tak się sprawy mają. Postaram się więcej tak nie robić. – powiedział do Lisa chłopiec i dodał. – Muszę już lecieć. Do zobaczenia i jeszcze raz przepraszam.

- Mam nadzieję, że następnym razem pomyślisz dwa razy, zanim kogoś oskarżysz. – odpowiedział do odchodzącego blondyna. Gdy Naruto zniknął w tunelu, Kyubi uśmiechnął się cwanie.

- „Jesteś jeszcze większym naiwniakiem, niż myślałem, Naruto. Dobrze wiem, że będziesz używał mojej chakry. Jesteś typem człowieka, który w obronie przyjaciół może się mierzyć z każdym przeciwnikiem, nieważne jak silnym. A żeby chociaż pokonać twoich rywali turniejowych, będziesz potrzebował mojej chakry. A nawet jeśli będziesz to robił rzadko, to mogę poczekać. Nigdzie mi się nie śpieszy, Naruto.”

* * *

Kilka dni później:

Nadszedł długo wyczekiwany dzień. Na ulicach Wioski Liścia przebywało mnóstwo ludzi. Wielu z nich przybyło z pobliskich wsi, czy miast, a nawet z innych wiosek ninja, aby kibicować i dopingować tegorocznych finalistów Egzaminu na Chunina. Każdy z uczestników przygotowywał się najlepiej jak mógł, aby wywalczyć sobie wygraną w walkach.

Zbliżał się czas, kiedy miały rozpocząć się zmagania młodych genin’ów. Na arenie przebywało już dość sporo osób. Najważniejszymi gośćmi byli Hokage, przywódca Konohy oraz Kazekage, przywódca Sunagakure (Wioska Ukryta w Piasku). Na to wydarzenie zjechała się również duża liczba ważnych osobistości, czy polityków. Wszyscy mieli nadzieję na wspaniałe widowisko.
Na środku areny stało już kilka osób, które będą brały udział w zawodach. Byli to Shikamaru, Neji, Shino, Kankuro, Temari oraz Gaara. Wraz z nimi przebywał tam również jounin, który miał sędziować w tych rozgrywkach: Genma Shiranui. Jednak wśród nich brakowało jeszcze kogoś.

* * *

Na górze poprzednich Kage siedział pewien blondyn. Długo czekał na ten dzień i akurat dzisiaj nie wiedział, co ma robić. Przez całe dzieciństwo był poniżany i dręczony. Mówiono mu, że niczego nie osiągnie, że jest słaby i nie nadaje się na shinobi. Od tamtego czasu obiecał sobie, że udowodni wszystkim, jak bardzo się mylili. Pokaże im, że ten chłopiec, którego przekreślili, potrafi sięgać niemożliwego w oczach innych. Jednak gdy już nadszedł ten dzień, on nie wiedział, co począć lub jak miał to rozegrać.

- „Tyle się przygotowywałem do tej chwili. Nie mogę zawieść tych, którzy we mnie uwierzyli. Nie zawiodę cię, Staruszku Hokage, Ero-sennin, Natsumi, Sakura, Hinata, a już szczególnie ciebie, Sasuke. Dziś pokaże ci, na co mnie stać, przyjacielu.” – rzekł w myślach Naruto i z pogodniejszym humorem zbiegł z góry i popędził na turniej. Czuł, że ma pewne szanse na wygranie walk egzaminacyjnych. Trening, który odbył z Jirayia’ą, dał mu siłę, jaką potrzebował do spotkania, którego tak długo wyczekiwał. Z uśmiechem na ustach skakał po dachach, kierując się w stronę stadionu.

* * *

 Na stadionie wrzało. Wszyscy zebrani z niecierpliwością czekali na rozpoczęcie się walk. Szczególnie jedna para zaciekawiła większość obecnych i dostojników. Każdy słyszał o tragedii, jaka przydarzyła się w klanie Uchiha, który uważano za najsilniejszy na świecie. Z powodu dłuższego czasu, odkąd ostatni raz widziano tych uzdolnionych ninja, każdy był ciekawy umiejętności jednego z ostatnich członków klanu. Niedawno nawet jedynym. Z drugiej strony nikt nie znał możliwości rywala Sasuke. Gaara był pilnie strzeżony przed szpiegowskimi oczami innych wiosek, dlatego jego karta ninja, którą posiadał każdy z zaproszonych, nie zdradzała żadnych umiejętności, czy stylów. To wszystko sprawiało, że każdy nie mógł się doczekać tej walki, a nawet ruszyły zakłady o wynik tej i innych starć.

W końcu na arenę wbiegł zdyszany Naruto. Aby się nie spóźnić na walkę, postanowił przyśpieszyć tempo, przez co nabawił się lekkiej zadyszki. Gdy już doszedł do siebie, przywitał się z Shikamaru i Shino, którzy również odpowiedzieli powitaniem. Nara nawet się lekko uśmiechnął. Na ten widok na twarzy Naruto również zagościł uśmiech. Był pewny, że od niedawna zyskał nowego przyjaciela. Reszta uczestników przywitała nadejście blondyna z obojętnością, a niektórzy nawet z chłodem w oczach.

Gdy wybiła właściwa godzina, z krzesła powstał Hokage i Kazekage, a odezwał się przywódca Konohy:

- Witam wszystkich obecnych na finale tegorocznego Egzaminu na Chunina! Przez ostatni miesiąc nasi finaliści trenowali ciężko, aby przygotować się do ostatecznego etapu tego spotkania. Dziękuję za przybycie licznym reprezentantom Wiosek Ninja, przedstawicieli władz politycznych, a przede wszystkim naszego specjalnego gościa, przywódcę Wioski Piasku: Kazekage! – wskazał dłonią na postać z tyłu, która tylko podniosła lekko rękę. – Tak więc nie każmy nam dłużej czekać. Niech rozpocznie się finał Egzaminu na Chunina!!! – zakończył z rozłożonymi ramionami, z uśmiechem na ustach Sarutobi, a odpowiedziały mu krzyki i brawa ludzi z widowni. Po kilku minutach wrzawy, głos zabrał sędzia, Genma.

- Uwaga! Przedstawię teraz tegorocznych finalistów. Oto z wioski Piasku: Sabaku Temari, Sabaku Kankuro i Sabaku Gaara! – rozległy się oklaski, a po chwili Genma kontynuował. – Z wioski Liścia: Hyuga Neji, Nara Shikamaru, Uzumaki Naruto i nieobecny jeszcze Uchiha Sasuke! – ponownie rozbrzmiały oklaski, lecz słychać było również buczenie na dźwięk nazwiska blondyna i na wiadomość, że nie ma wśród nich Sasuke, którego najbardziej oczekiwano. Zaniepokojony Naruto zaczął rozglądać się naokoło, mając nadzieję, że brunet w końcu zjawi się, ale szukał na próżno. Po chwili znów odezwał się jounin.

- Uchiha Sasuke nie zostanie zdyskwalifikowany, jeśli dojdzie na arenę na czas, kiedy będzie miał miejsce jego pojedynek. W między czasie rozegrane zostaną pozostałe walki. A więc proszę o brawa dla pierwszych uczestników egzaminu. W pierwszej walce zmierzą się Uzumaki Naruto oraz Hyuga Neji. Proszę pozostałych o zejście z areny. – zakończył ogłoszenie mężczyzna. Rozległy się oklaski, które niestety były skierowane do bruneta. Każdy mieszkaniec Konohy słyszał o tym utalentowanym nastolatku, z czego dumni byli najbardziej członkowie klanu Hyuga. Na widowni przebywał również Hyuga Hiashi, przywódca klanu, który z zimnym spojrzeniem patrzył na środek areny. Obok niego siedział jego młodsza córka, Hanabi. Nikt raczej nie kibicował Naruto. Dla zagranicznych był całkowicie nieznany, a tutejsi okazywali pogardę wobec niego. Uważali go za słabego i nie spodziewali się widowiskowej walki. Sam chłopak dobrze o tym wiedział i gorzko przyznał sobie rację. Miał nadzieję, że przynajmniej kibicują mu jego nieliczni przyjaciele, jednak świadomość niechęci reszty nie poprawiała mu humoru. Otrząsnął się jednak i skupił uwagę na swoim przeciwniku.

Obaj mierzyli się spojrzeniami, kiedy odezwał się Naruto.

- Zapłacisz mi za to, co zrobiłeś Hinacie. Jesteście rodziną, a ty tak ją potraktowałeś. Nie wstyd ci?! – powiedział dość głośno, ale Neji stał niewzruszony.

- Nie moja wina, że chciała walczyć z przeznaczeniem. Nie mogła mnie wtedy pokonać, jak i ty nie jesteś w stanie tego zrobić. „Słabeusz nie może równać się z geniuszem”, to stare twierdzenie. Tak samo jak to, że nie można zmienić swojego przeznaczenia. – odpowiedział obojętnie Neji, a Naruto zacisnął zęby. Większość zebranych przyznała brunetowi rację, choć niektórzy nie byli z tego dumni. Jednak zdumieli się na słowa blondyna.

- Co ty bredzisz? Myślisz, że porażka Hinaty była nieunikniona, ponieważ Ty i to twoje „PRZEZNACZENIE” tak twierdzi? Że słabeusz nie może pokonać geniusza? Za stan Hinaty jesteś odpowiedzialny TY, ponieważ nie chciałeś jej oszczędzić. Każdy może zmienić swój los przez własne wybory. Nie jest powiedziane, że musimy się godzić na przeznaczenie. – odrzekł hardo Uzumaki, a Neji się uśmiechnął drwiącą.

- Widzę, że wolisz żyć w swoim błędnym postanowieniu. Zobaczmy więc, czy twoje zdanie ma słuszność. Jeśli twierdzisz, że możesz mnie pokonać, udowodnij to, nędzny obłudniku. – powiedział prowokująco brunet, przyjmując pozycję bojową.

- A żebyś wiedział, że ci to udowodnię, zarozumiały głąbie. – odrzekł szybko blondyn, czyniąc to samo, co przeciwnik. Wśród widowni, obok innych dziewczyn siedziała słaba jeszcze Hinata. Na usłyszane słowa cała się zarumieniła, a w ciele poczuła przyjemne uczucie. Z całego serca była wdzięczna Naruto, że tak ją wspiera. Dlatego też ona sama zamierzała z innymi wspierać Naruto.
Genma popatrzył na obu chłopców i spytał.

- Gotowi? – a gdy obaj kiwnęli głowami, krzyknął: - Rozpoczynamy pierwszą walkę! Zaczynajcie!!!

* * *

Tymczasem:

W pobliżu Konohy, wśród cieniu drzew przebywało dwóch mężczyzn. Ich pozycje były dobrze ukryte przed niechcianymi oczami. Czekali na przybycie kogoś, kto podzieli się z nimi informacjami. Gdy tak siedzieli, nagle tuż za nimi pojawił się pewien przybysz. Nagłe zjawienie się trzeciej osoby wprawiło pozostałych w niemałe zaskoczenie. Obaj rzucili się na niego, lecz zatrzymał ich głos:

- Widzę, że czujność trochę oklapła. – rzekł rozbawiony mężczyzna, a pozostała dwójka zaniechała ataku.

- A, to pan! Nie spodziewaliśmy się akurat pana. – odpowiedział jeden z nich i ukłonił się przed przybyszem. Drugi uczynił to samo.

- Przynajmniej refleks macie dobry. Ale nie przyszedłem was chwalić, czy karcić. Nasz mistrz zrobi to za mnie. – odrzekł, przez co wprawił mężczyzn w lekkie przerażenie.

- Najmocniej przepraszamy! To było jednorazowe. Już nie popełnimy tego błędu!

- Mam nadzieję. A więc słuchajcie. Wszystko przebiega zgodnie z planem i macie być gotowi. Poinformujcie pozostałych i czekajcie na sygnał. Wszystko ma przebiegać tak, jak zaplanował nasz mistrz, bo inaczej czeka was los gorszy od śmierci. – zakończył z demonicznym uśmiechem, a zwiadowcy zaczęli trząść się z przerażenia.

- O-o-czywiście! Już się za to bierzemy! Nie zawiedziemy, Kabuto-sama! – odpowiedzieli z pokłonem i w jednej chwili zniknęli. Białowłosy zaś ruszył z powrotem do wioski Liscia.    

  


  

7 komentarzy:

  1. Los się jednak do Naruto uśmiechnął i poprzez utratę pamięci z poprzedniego dnia oszczędził mu świadomości, że nago latał za Jirayą.Niemniej udało mu się wtedy wywrzeć dobre wrażenie na Ropuszym Pustelniku. Nawet udało mu się dorosłą żabę przywołać i to taką, która go niosła(na tyle dużą by mogła go nieść i że się na to zgodziła to robić). Coś podejrzewam, że prędko własnymi siłami(a nie demona) takiej żaby nie będzie umiał przywołać.
    Naruto wreszcie poznał prawdziwą motywację Kyuubiego do pomaganiu mu, nawrzeszczał na Lisiego Demona a ten go oszukał. Nic dziwnego, Uzumaki jest t naiwny, zaś niemal ciągłe zamknięcie w ludziach nauczyły Kyuubiego i cierpliwości i pewnego opanowania. No cóż, skończyło się tak - ,że Naruto dalej będzie brał od Kyuubiego chakrę i będzie wierzył w te brednie co mu Lis wcisnął(jakby Jinchuuriki umierali wraz z demonem, ogoniastych już dawno nie byłoby na tym świecie), może będzie trochę ostrożniejszy w kontaktach z demonem. Chociaż dobrze, że się prawdy o motywacji Lisa dowiedział.
    Początek walki Naruto z Nejim - jestem bardzo ciekawa jak ona w Twojej Autorze historii przebiegnie, z wielką ciekawością ja przeczytam. Jednocześnie do akcji wkracza Kabuto...z pewnością będzie się działo.
    Wkradł się jeden mały błąd - w akapicie w którym Jiraya tłumaczy Naruto co się stanie gdy pieczęć zostanie złamana i demon się uwolni powinno być śmiercią zamiast śmierć(piąte zdanie w akapicie,przedostatnie słowo).
    Pytania:Czy tylko summony o wysokiej pozycji trzeba przekonać do siebie by słuchały przywołującego go człowieka a Naruto przywołał zwykłą(w hierarchii summonów) żabę czy też ten przywołaniec wyczuł w nim szalejącą chakrę demona i dlatego lub również dlatego potulnie go niósł?O co chodzi z tym,,(...) jednego z ostatnich członów klanu. Niedawno nawet jedynym'' - wszyscy myśleli, że Itachi zabił wszystkich, ostatnio dowiedzieli się, że jednak nie wszystkich więc z Sasuke budzi w nich taką ciekawość?Nie może im chyba przecież chodzić o Natsumi, nie przeszła ona do finałowych walk.
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Tu raczej tylko liderzy mogą zgodzić się "przyporządkować" temu, kto ich przywołał. A ta żaba nie była aż tak wielka. Duża, ale jako summon przyporządkował się. Tu może chodzić też o to, że jeśli zdołasz takie przywołać, to jesteś godny jego pomocy. tak to widzę.
      2) O Sasuke już było wiadomo, że przeżył jako ostatni, a Itachi'ego wykluczyli przez to. A że "niedawno nawet jedyny", to że odkryto niedawno Natsumi. To nie jest trzymane w sekrecie. W wiosce są bezpieczni.

      A to o Kyubi'm to prawda, że giną wraz z nosicielem. Nie zabijano ich, aby nie stracić szansy posiadania takiego demona. był moment, kiedy to Naruto umierał, a Kyubi zasypiał. Nie pamiętam kiedy, ale było.
      Dzięki i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Hej,
    czyli Orochimaru zaatakuje, ale sama jestem bardzo ciekawa tej walki, no i zaskoczyło mnie to, że jak już nastał ten dzień to nie był taki pewny już...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! jeśli można spytać, co Cię zaskoczyło?
      Pozdrawiam!!! :D

      Usuń
  3. Hejka,
    czyli co mamy, Orochimaru, który planuje atak na wioskę, zastanawiam się jak to się potoczy, jak Naruto sobie z tym poradzi...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! :D
      Również pozdrawiam!!! ;D

      Usuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, Orochimaru, planuje atak na wioskę, jak to się potoczy, no i jak Naruto sobie poradzi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń