niedziela, 30 kwietnia 2017

Rozdział 18

Rozdział 18

Na sygnał sędziego, Naruto i Neji rozpoczęli starcie. Obaj zaczęli ścierać się w walce wręcz. Jedna minuta takiego pojedynku wystarczyła, aby blondyn przekonał się, że brunet go przewyższa pod tym względem. Każdy atak unikał, rzadko parował, a na ustach miał cały czas ten sam cyniczny uśmiech. Widać było, że ta walka to dla niego jakieś przedstawienie, a nie poważny pojedynek. Naruto to zauważył, co tylko skutkowało jego powiększający się gniew. Jedynie czego pragnął, to usunąć ten jego uśmieszek z twarzy. I nie zamierzał z tym czekać.

- Kage bunshin no Jutsu! – krzyknął blondyn i kilkunastoma klonami rzucił się na bruneta. Sobowtóry Naruto otoczyły Hyugę i rozpoczęły wspólny atak. Neji przyjął to ze spokojem i zaczął unikać ciosów blondynów, eliminując coraz to kolejne klony. Robił to wręcz perfekcyjnie, gdyż żaden Naruto nie zdołał go trafić. Po kilku minutach na arenie pozostało już tylko siedmiu blondynów. Trzech z nich zaatakowało Neji’ego frontalnie. Ten tylko prychnął i zadał tym trzem szybkie ciosy w brzuch i głowę. Wszystkie zniknęły, pokrywając nastolatka dymem. Ten zasłonił oczy, gdy nagle z dwóch stron pojawiły się znikąd ręce, które chwyciły go za kończyny. Były to dwa kolejne klony, które starały się ograniczyć jego ruchy. Przed nimi skoczył właśnie Naruto, który szykował się do uderzenia z kopa Neji’ego. Brunet posłał im tylko gniewne spojrzenie, a zaraz potem uderzył jednego z klonów z główki. Po jego zniknięciu, uwolnioną ręką zadał cios drugiemu, a gdy był już całkowicie wolny, sparował on cios blondyna, wyprowadzając silną kontrę, pokrywając dłoń czakrą. Trafiony Naruto został odrzucony niemały kawałek do tyłu i uderzył w ścianę areny. 

Zadowolony Neji czuł już zwycięstwo, kiedy nagle w miejscu, gdzie powinien być Uzumaki, została jedynie chmura dymu. Był lekko zaskoczony, kiedy nagle tuż obok niego zjawił się prawdziwy Naruto.

- MAM CIĘ! – krzyknął chłopiec i uderzył bruneta w policzek. Na trybunie słychać było szum zaskoczenia, a w jednym miejscu wręcz radosne okrzyki dziewczyn, jednak kiedy Neji miał się właśnie zatoczyć od uderzenia, stanął na drugiej nodze, wykonując szybki obrót i z dużą siłą kopnął zszokowanego blondyna w żebra. Okazało się, że specjalnie udawał, że został uderzony, aby wykonać atak na Uzumaki’ego. Cios był na tyle silny, że chłopak przeleciał pół stadionu, zanim wyrżnął w ziemię. Gdy obolały Naruto próbował wstać, ból w jego boku był wręcz nie do zniesienia.

- Ała, ała, ała! Kurczę, co za ból. Czuję się, jakbym miał połamane wszystkie żebra. A więc tak działa ten klanowy styl walki Hyuga. Ten jounin Guy nie przesadzał, to naprawdę zwala z nóg. Ale nie mogę się poddać, nie teraz, skoro mam szansę pokazać mu, jak bardzo się myli. M-muszę wstać. – szeptał do siebie Naruto i obolały zaczął się podnosić. Gdy już wstał na nogi, z trybun potoczył się cichy szmer. Każdy był zszokowany zatwardziałością chłopca, co było miłym zaskoczeniem. Gdy Uzumaki spojrzał na swojego przeciwnika, ten tylko patrzył na niego z drwiącym uśmiechem.

- To wszystko, na co cię stać? Spodziewałem się tego. Nadal uważasz, że masz ze mną jakieś szanse? Przestań żyć złudzeniem! Słabeusz pozostanie słabeuszem, a geniusz będzie geniuszem. Tak to już jest na tym świecie. Nie jesteś w stanie tego zmienić. Nie jesteś wyjątkowy. Twoim przeznaczeniem było walczyć ze mną i przegrać, jak to się właśnie stanie. Przyznaj w końcu, że mnie nie pokonasz. – mówił w stronę Naruto, który patrzył na niego z gniewem. Miał już serdecznie dość tej całej gadaniny, którą słyszał już nie wiadomo ile razy. Przestał zważać na ból i przystąpił do kolejnego ataku.

- Jeszcze nie skończyłeś? Jesteś jeszcze bardziej głupi i uparty niż wyglądasz. – odrzekł szybko Neji i przyjął pozycję bojową. Naruto był już na skraju wytrzymałości.

- ZAMKNIJ SIĘ W KOŃCU!  Nie zamierzam się poddać i się nie poddam! Nie pozwolę ci żyć z taką chorą świadomością świata. Widzisz wszystko w czarnych kolorach, nie dostrzegając nic, oprócz swojego ego. Obiecuje ci, popamiętasz tę walkę! – odkrzyknął wkurzony Naruto. Obaj znów zaczęli ze sobą walczyć, ale z ta różnicą, że tym razem Neji aktywował już Byakugan. Naruto musiał już naprawdę uważać, bo wystarczy jeden fałszywy ruch, a koniec z nim. Tak więc Naruto i Neji wyprowadzali to nowe ciosy, a blondyn dodawał do tego jeszcze klony cienia, które bez przerwy tworzył. Chciał wziąć przeciwnika na zmęczenie, ale im dalej tak walczyli, tym Naruto nie widział żadnych oznak osłabienia u bruneta. W końcu zdecydował się zadać silny cios z nogi, więc odbił się mocno od ziemi i zaatakował Neji’ego. 

Wtedy stało się to, co miało już miejsce na tym egzaminie. Neji szybko odwrócił się w stronę oryginału i zatrzymał jego uderzenie jedną ręką, drugą zaś wymierzył cios w nogę, trafiając jeden punkt czakry. Naruto poczuł ból i osłabienie w nodze, jednak zdołał się odbić od przeciwnika i próbując trafić bruneta drugą nogą. Ten jednak znów zatrzymał uderzenie, jednak tym razem z niezwykłą szybkością obiema rękami trafił następne trzy punkty czakry, kończąc silnym ciosem w blok Naruto. Ten znów został odrzucony, a gdy upadł, jego stan nie prezentował się dobrze. W obu nogach czuł zmęczenie, a jego łokcie bolały go strasznie w miejscu uderzenia bruneta. Mimo wszystko blondyn popatrzył w stronę Hyugi.

- „Oby się udało.” – rzekł w myślach, a zaraz potem krzyknął: - TERAZ!
Zdezorientowany Neji spostrzegł, że po jego bokach stoi dwóch blondynów, którzy kończyli składać pieczęcie. W końcu obaj krzyknęli:

- Fuuton: Daitoppa!

- Raiton: Gufutenka!

Z obu stron pomknęły na Neji’ego dwie techniki, które zbliżały się do niego z dużą szybkością. Nastolatek wiedział, że nie zdoła tego uniknąć, jednak miał w arsenale swoją tajną broń. Zanim obie techniki go trafiły, Neji wykonał szybki obrót. Nastąpiła eksplozja w miejscu przebywania bruneta. 
Na trybunach było poruszenie, ponieważ nikt nie spodziewał się takiej sytuacji. Zwłaszcza ci, którzy znali Naruto, nie mogli pojąc, że zdołał przechytrzyć geniusza. Wśród znajomych blondyna też panowało poruszenie. Każdy z nich był zdumiony, ale też zachwycony ruchem chłopca. Sakura i Natsumi przytulały się szczęśliwie, a Hinata patrzyła uśmiechnięta na Naruto. Było jej szkoda kuzyna, ale dziękowała chłopakowi, że się za nią wstawił. Wśród finalistów tylko Shikamaru się uśmiechnął z akcji blondyna. Reszta patrzyła na to z chłodnym spokojem. Może oprócz Shino, który zawsze miał taki wyraz twarzy. Jednak wśród grupy kolegów z klasy Naruto była jedna osoba, która obserwowała to smutnym wzrokiem, wiedząc, co się stało.

Naruto już cieszył się na myśl o wygranej, ale gdy kurz opadł, ujrzał on szokującą prawdę. Na środku areny stał Neji, wogóle nie zadraśnięty, a patrzył się groźnie na swojego przeciwnika. Nagle skoczył on szybko w stronę zszokowanego blondyna i rzekł:

- Teraz moja kolej. – a gdy był już blisko Uzumaki’ego, przyjął klanową pozę i krzyknął: -  Hakke Rokujūyonshō! 

Ranny i zmęczony Naruto nie mógł zrobić nic, aby w jakiś sposób uniknąć ataku. Neji zaczął zadawać błyskawiczne ciosy w ciało blondyna, blokując to kolejne punkty czakry. Gdy zaatakował już 64 raz, na koniec kopnął przeciwnika z pół obrotu. Siła ciosu sprawiła, że Naruto wleciał prosto w ścianę po drugiej stronie areny. Wyczerpany blondyn mógł już tylko leżeć tam, gdzie wylądował.

Po trybunach rozszedł się szmer. Wielu było zaskoczonych, ale też zadowolonych z przebiegu walki i przewadze Neji’ego. Wielu się głowiło, w tym znajomi blondyna, jakim cudem Hyuga nie poniósł żadnych obrażeń od ostatniego ataku Naruto. Odpowiedź znali tylko poważna Tenten i członkowie klanu Hyuga. Ci drudzy nie byli jednak spokojni. Technika, którą użył brunet, należała do ściśle tajnych i dostęp do nich mieli tylko osoby z trzonu klanu. Sam Hiashi był zaskoczony, że Neji’emu udało się ją opanować. Nie spodziewał się, że syn jego brata, który należy do gałęzi, będzie jednym z rodowych geniuszy. Również Hanabi, siostra Hinaty, była zdumiona osiągnięciami kuzyna, z którego brała czynny przykład.

Na arenie pojedynek się jeszcze nie skończył. Po krótkim odpoczynku Naruto ponownie zaczął się podnosić. Za zbyt długie leżenie mógł zostać wyautowany z walki, a do tego dopuścić nie mógł. Gdy już wstał na nogi, w jego głowie kłębiło się jedno pytanie.

- J-j-jakim cudem n-nie oberwałeś moimi technikami? – spytał słabo Neji’ego, który się uśmiechnął na jego pytanie.

- Zostałeś właśnie zaszczycony ujrzenia tej wspaniałej techniki. Nazywa się „Hakkeshō Kaiten”. Nauczyć się jej „ponoć” może tylko członek trzonu mojego klanu. Dzięki niej wyzwalam ze swoich tenteksu duże ilości czakry i wprawiam je w rotację dzięki obracaniu. Tworzy ona kopułę i jest ona całkowicie niezniszczalna. To najpotężniejsza technika obronna na świecie. – wyjaśnił zaskoczonemu blondynowi. Na trybunach również Tenten wyjaśniła działanie tej techniki znajomym, a po jej słowach wszyscy patrzyli na Naruto z bólem. 

- Czy teraz w końcu zrozumiałeś, że nie wygrasz? Jesteś ranny i wyczerpany, a w dodatku nie możesz używać czakry. Twoje przeznaczenie się wypełniło wedle moich słów. Przestań żyć złudzeniami i oszczędź sobie hańby. Ty, a także Hinata-sama urodziliście się jako słabeusze i takimi pozostaniecie. To nieuniknione. Wiem to ze swojego doświadczenia. – dokończył, wprawiając Naruto w lekkie osłupienie. Neji podniósł swoje ręce, odwiązał ochraniacz i pokazał wszystkim to, co miał każdy członek gałęzi: pieczęć klanu Hyuga.

- Wiesz dobrze, co to jest. Dlatego też wiesz, że przeznaczenia nie da się zmienić. Przed moimi narodzinami już określono moje zadanie i los. Mam być do końca życia sługą mojego wujka, przeklętego brata mojego ojca. Nie dali mi wyboru, tak jak każdemu z nas. Jesteśmy dla nich tylko sługami. Nikim, na których nie warto zwracać uwagę. Nie ma dla nas przyszłości, ponieważ nigdy nie wiemy, kiedy przyjdzie nam zginąć w obronie tych, którzy uważają się za lepszych lub przez widzimisię naszego przywódcy. – przerwał na chwilę i spojrzał wściekłym wzrokiem na sektor, gdzie siedział Hiashi. Mężczyzna wytrzymał spojrzenie nastolatka, zachowując surową twarz. Po chwili brunet kontynuował – Teraz rozumiesz moje rozumowanie? Nie ma czegoś takiego jak własny los. 
Jest tylko przeznaczenie, które jest nam nakładane w momencie narodzin i nic nie jest wstanie tego zmienić. Nawet Hokage, którym tak bardzo chcesz się stać. – zakończył przemowę uśmiechając się drwiąco i zakładając w między czasie swój ochraniacz.

Na całej arenie nastąpiła cisza. Wszystkich zszokowała wieść, jak ten chłopak mógł się czuć. Mimo, że wielu przyznawało mu rację, sami nie mogli nic zrobić, aby to zmienić. Klany prowadziły własny system wewnętrzny i tylko jego głowa mogła coś zmienić. Niektórych zaś ciekawiło, jak na to zareaguje Naruto. Po chwili skierował on do bruneta te słowa:

- Dlaczego uważasz, że tylko ty i część twojego klanu ma w życiu źle? – zadał pytanie Neji’emu, który zmrużył tylko oczy. – Myślisz, że inni nie mają gorszej przeszłości, niż ty? Że tylko ciebie dręczą, a reszta ludzi wiedzie sielankowe życie?! Jeśli tak, to jesteś w BŁĘDZIE!!! – krzyknął rozjuszony blondyn w stronę przeciwnika. – Nie wszystko kręci się wokół ciebie. Przyznaję, że w części masz rację, ale twój sposób życia nie jest właściwy. Jesteś przegranym, który się poddał i nie ma zamiaru walczyć o swoją przyszłość. Jeśli tak ma wyglądać życie shinobi, to ja mówię mu stanowcze NIE! – zakończył blondyn i złożył potrzebną pieczęć, aby wznowić przepływ czakry. W tej samej chwili Neji obrzucił go drwiącym uśmiechem i odpowiedział:

- A więc będziesz musiał mnie pokonać, żeby tego dowieść. Twierdzę jednak, że nie będziesz miał możliwości. Los chce, abyś ZGINĄŁ tu z mojej ręki, wierny swoim żałosnym przekonaniom. – odrzekł Neji i popatrzył na sędziego. – Słyszałeś, co powiedziałem. Jeśli chcesz mnie zatrzymać, to lepiej już to zrób. – zwrócił się arogancko, a Genma tylko prychnął zirytowany. Naruto nadal próbował aktywować swoje tenteksu, ale jego próby spełzły na niczym. Usłyszał tylko:

- Przygotuj się na śmierć. – a gdy popatrzył na przeciwnika, ten aktywował Byakugan’a. Przestraszony chłopak widział już tylko jedno rozwiązanie.

- „Kyubi, daj mi trochę swojej czakry.” – rzekł w swoich myślach i czekał. Gdy nie nadszedł żaden znak, wkurzony blondyn wręcz wykrzyczał w swojej głowie – „Głupi futrzaku!!! Podziel się ze mną swoją mocą!” – a gdy skończył, usłyszał rozbawiony chichot i wnet poczuł w sobie nową moc.
Na arenie powietrze zgęstniało. Wszyscy obecni shinobi wzdrygnęli się na nagły wzrost czakry blondyna. Jednak nie przypominała ona jego wcześniejszej czakry. Tylko ci, którzy mieszkali w Konoha, poznali to uczucie.

Dookoła Naruto zaczęła krążyć czerwona poświata. Wokół niego utworzyła się aura ze szkarłatnej czakry. Po chwili z jego ciała buchnęła istna zawierucha, która odrzuciła lekko zdumionego Neji’ego i Genme. Brunet nie wiedział jak, ale w przewodach czakry Naruto znów przepływała czakra, choć ta miała kolor czerwony. Na wszystkich mieszkańców wioski Liścia padł strach, ale kolejny widok sprawił, że poczuli istną panikę. Czakra Naruto zaczęła przybierać jakiś kształt. Miał on ręce, które oparły się mocno o ziemię po bokach Naruto. Nad głową chłopca zaczęło się formować coś na kształt głowy o spiczastych uszach i długim pysku. Nie było to wyraźne, ale taki kształt wystarczył, aby ujrzeć w nim potwora, który kilkanaście lat temu zamordował dużą część mieszkańców Konoha. 

To wszystko obserwował z obawami Sarutobi, który nie wiedział, co myśleć o tej sytuacji.

- „Czy to się dzieje? Od kiedy Naruto potrafi używać czakry Kyubi’ego? Przecież taki chłopiec nie jest w stanie poskromić takiej siły. Nie chcę o tym myśleć, ale może nastąpić uwolnienie bestii. Naruto, mój chłopcze, mam nadzieję, że wiesz co robisz.” – rzekł w myślach Hokage i nadal obserwował poczynania blondyna.

- „Hmm, interesujące. Bardzo… interesujące.” – powiedział rozbawiony głos w głowie Kazekage.
Na arenie wciąż panowało zamieszanie, ale po minucie zaczęło się uspokajać. Kształt nad ciałem blondyna wniknął w jego ciało, pozostawiając tylko tzw. „płaszcz” ze szkarłatnej czakry. Sędzia wraz z Neji’m patrzyli na to ze zdumieniem, kiedy nagle Naruto się odezwał:

- Słuchaj…, zabawa…się…skończyła. – powiedział mocnym tonem i spojrzał z gniewem na przeciwnika. Brunet wzdrygnął się zszokowany, tak samo jak reszta widzów. Oczy chłopca nie były już błękitne, tylko czerwone z pionową źrenicą. Zaczął on powoli iść w stronę Neji’ego, nie przestając się na niego patrzeć. – Co teraz mówi twoje przeznaczenie? Nadal twierdzisz, że nie mogę cię pokonać? Skrzywdziłeś swoją kuzynkę Hinatę, poniżałeś mnie i obwiniałeś innych za swoje czyny. Tego wszystkiego ci nie popuszczę. Przekonajmy się zatem, czy mój los nadal zwiastuje mi porażkę. – zakończył mówić i rozpoczął natarcie. Po chwili pojawił się z tyłu bruneta, wyprowadzając szybki cios. Zaskoczony Neji zdołał zablokować atak, nadal będąc w szoku na widok szybkości blondyna. Obaj zaczęli ze sobą walczyć, jednak tym razem role się odwróciły. Naruto zadawał szybkie i mocne ciosy, zmuszając Hyugę do obrony, ale chwilami brunet wykorzystywał sytuację do wyprowadzenia kontry. W trakcie walki Uzumaki’emu udało się kilkakrotnie trafić przeciwnika, wywołują u widowni zaskoczenie.

W końcu obaj odskoczyli od siebie, a blondyn krzyknął:

- Obroń się przed tym! – po czym złożył pieczęcie i ryknął: - Raiton: Raigeki!
Z obu dłoni wystrzeliła strumień elektryczności, która po chwili rozdzieliła się na mniejsze i pomknęły w stronę Neji’ego. Była to trudna technika i dotąd się chłopcu nie udała, ale teraz miał do tego dobre przeczucie dzięki czakry Kyubi’ego. Neji zaś nie zamierzał czekać i wykonał swoją technikę. Teraz dopiero Naruto ujrzał, jak ona wygląda. Brunet zaczął się obracać, a z jego całych rąk buchnęła czakra. Gdy prędkość była odpowiednia, czakra przyjęła postać kopuły, w którą uderzyła technika Naruto. Nastąpił wybuch, a gdy kurz opadł, ochrona Neji’ego była wciąż trwała. W końcu brunet stanął prosto i zwrócił się do blondyna:

- Może zyskałeś dodatkową moc, ale to wciąż za mało, aby mnie pokonać. Nie, dopóki mogę wykonywać Hakkeshō Kaiten. Nie wiem, skąd wziąłeś tą czerwoną czakrę, ale ona cię nie uratuje przed porażką. – rzekł on groźnie do przeciwnika, choć tym razem nie czuł się tak pewnie jak wcześniej. Na jego słowa Naruto na moment się uśmiechnął, ale znów zrobił poważną minę i odpowiedział:

- A więc poddajmy ją próbie. – powiedział szybko, a w jego dłoni zaczęła się zbierać większa ilość czakry. Gdy skończył, wyglądało to tak, jakby jego całe ramię płonęło intensywniej od reszty ciała. Na ten widok Neji przygotował się do odparcia ataku. Naruto zaczął kroczyć ponownie w stronę bruneta.

 - Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. – odezwał się nagle z uśmiechem, a Neji popatrzył na niego zdziwiony. – Nadal myślisz, że nie mam z tobą szans? Coś ci powiem. Nie znam się nad przeznaczeniem twojego klanu, ponieważ nie jestem jednym z was. Ale kiedy zostanę Hokage, to je zmienię. Dla ciebie i innych twoich bliskich. I nic mnie nie powstrzyma. – oświadczył blondyn, a Hyuga rozszerzył oczy z szoku. W następnej chwili Naruto popędził mocno  do Neji’ego, pozostawiając za sobą wgłębienie w ziemi. Jego ręka błysnęła mocniej, wzmacniając siłę ataku.


- „Niedobrze, muszę wykonać Kaiten (Wir)!” – krzyknął w myślach zaniepokojony Neji i przygotował się do odparcia ciosu. W tej samej chwili od bruneta odskoczył na znaczną odległość Genma, uciekając z linii ataku. Każdy shinobi czuł moc w dłoni Naruto, co pokazywało, jak dużą ilość czakry musiał użyć blondyn. Na widowni panowało spięcie.

W końcu Naruto skoczył w stronę Neji’ego, krzycząc jeszcze na koniec:

- Nazwałeś mnie słabeuszem. Poczuj teraz na sobie siłę tego słabeusza!!! – i zadał cios. Brunet zaś aktywował wir, w który uderzył Naruto.

Nastąpił kolejny już w tej walce wybuch, potężniejszy od innych. Dym zasłaniał większość areny, w tym sędziego. Każdy wytężał wzrok, aby zobaczyć, co stało się z walczącymi. Znajomi Naruto byli zaniepokojeni, a dziewczyny były wręcz spanikowane. Po kilku minutach kurz opadł i wszyscy zobaczyli skutki obu ataków. W miejscu, gdzie spotkały się oba ciosy, znajdował się całkiem duży krater, a po jego dwóch stronach były dwie dziury, z których wciąż się dymiło.

- „Co za widok. Widać teraz, z jaką dużą ilością czakry zaatakował Naruto. Jeśli obrona Neji’ego padła, może on być nawet martwy.” – wywnioskował Genma, który czekał na jakiś ruch z obu dziur. W końcu z jednej z nich wyszedł poraniony Neji. Chłopak z trudnością staną na własnych nogach, a po chwili odpoczynku ruszył wolno w stronę drugiej dziury. Gdy doszedł na miejsce, zobaczył wraz z innymi leżącego bezruchu blondyna.

Po arenie rozszedł się szmer niepokoju. Każdy zastanawiał się, w jakim stanie jest Naruto. Wszyscy byli zaskoczeni umiejętnościami chłopca, którego od razu spisali na straty. Nie dość, że dotrwał tak długo, to jeszcze dość mocno poranił geniusza klanu Hyuga. Znajomi Naruto patrzyli na ten widok ze smutkiem, a dziewczyny wręcz z bólem. Oni wszyscy mieli nadzieję, że blondyn wygra ten pojedynek i udowodni swą wartość. W oczach Natsumi pojawiły się łzy, Sakura trzymała mocno kciuki, a Hinata pochyliła głowę, zrozpaczona.

Na arenie Neji nadal stał nad ciałem blondyna i w końcu się odezwał:

- Widzisz, słabeuszu? Twoje przeznaczenie się wypełniło. Nie potrzebnie próbowałeś go zmie… - zatrzymał swą wypowiedź, ponieważ usłyszał coś dziwnego. Jakby jakiś dziwny świst. Neji rozszerzył zszokowany oczy i spojrzał w niebo. Dokładnie nad nim spadał na dół Naruto z olbrzymią szybkością. Nie minęły nawet dwie sekundy, a blondyn był już przy brunecie. Nastąpił moment, kiedy obaj znajdowali się na poziomie swoich oczu. Naruto skierowany ku dołowi, a Neji ku górze. Czas wtedy jakby zwolnił. Na twarzy Neji’ego widać było szok, na u Naruto zimną powagę. Nie spuszczając z przeciwnika wzroku, blondyn wykonał szybki obrót, zadając skamieniałemu brunetowi silny cios w twarz. Neji został odrzucony, a Naruto wyrżnął mocno w ziemię.

To trwało tak szybko, że każdy potrzebował chwili, aby zorientować się w sytuacji. Zaskoczone dziewczyny wstały z miejsc, podobnie również zareagowała niewielka część widowni. Wszyscy zobaczyli, jak Neji upada kawałek dalej z dość głośnym krzykiem, a Naruto zniknął w chmurze dymu. W międzyczasie pierwszy Naruto zniknął, pozostawiając po sobie tylko obłok. Po chwili jednak z kurzu wyszedł blondyn i ruszył w stronę leżącego bruneta. Jego stan nie reprezentował się lepiej od przeciwnika, ale mimo to szedł pewnie, jakby nie był wcale zmęczony. Jego oczy nadal były czerwone, a jego surowa mina nie wróżyła dobrze. Każdy czekał z zapartym tchem, co się wydarzy.

- „Mimo tego, że nie przedarł się przez obronę Neji’ego, to nadal myślał nad kolejnym krokiem. Pozwolił, aby siła odrzutu wyrzuciła go w powietrze, maskując się w dymie, a dla niepoznaki pozostawił klona. Mimo niepowodzenia prze dalej, wierząc w swoje umiejętności. To właśnie moc potrzebna do zmiany przeznaczenia.” – stwierdził z uśmiechem Genma i skupił wzrok na Naruto. Ta walka pozwoliła mu lepiej poznać blondyna, dlatego nie obawiał się o bruneta.

Gdy Naruto stanął nad Neji’m, ten odezwał się:

- Jak to możliwe? – spytał słabo i utkwił wzrok w oczach blondyna. – Jak zdołałeś mnie pokonać?

- Naprawdę myślisz, że takie nieszczęście dosięga tylko ciebie? Że tylko ty i twój klan są poddani przeznaczeniu? – odpowiadał gniewnie Naruto. Patrzył on wściekle na Neji’ego, mrużąc przy okazji oczy. Lecz po chwili jego wzrok złagodniał, a brunet zobaczył na jego policzkach łzy. – Przez całe moje życie byłem tępiony i poniżany przez innych. Gardzili mną i życzyli mi jak najgorzej, choć nie znałem powodu. Nałożono na mnie ciężar, który był moim przekleństwem. Byłem skazany na śmierć i dobrze o tym wiedziałem. – mówił smutno chłopiec, a z jego oczu nie przestawały płynąć łzy. 
Wszyscy słuchali tego w skupieniu, z żadnej strony nie doszedł nawet szmer. – Ale to się zmieniło. W końcu ktoś podał mi rękę, oferując pomoc. Dzięki niemu oraz coraz to innym osobom zacząłem żyć od nowa. Postawiłem przed sobą cel i nie zamierzał z niego zrezygnować. Zawsze dotrzymuje słowa. Także w twojej sprawie. – zwrócił się do Neji’ego, który rozszerzył oczy ze zdziwienia. Z każdym kolejnym słowem znikała czerwień, a pojawiał się błękit w oczach blondyna. – Pamiętaj, przeznaczenie nie jest stałe. Masz dość siły, aby je zmienić. W końcu, w porównaniu do mnie, ty jesteś geniuszem. – zakończył z uśmiechem i uniósł głowę ku górze. To samo zrobił Neji, który ujrzał lecącego nad nim ptaka. Gdy jego wzrok spoczął na nim, Neji poczuł w sobie pewną ulgę.

- „On jest wolny. Nie żyje w klatce przeznaczenia jak ja. Postanowił się wyrwać i jak ptak odlecieć ku wolności. Przy tobie,… Naruto,… to ja jestem słabeuszem.” – rzekł w myślach Neji, po czym zamknął oczy zmęczony.

Za to uśmiechnięty Genma oświadczył: - Zwycięża, Uzumaki Naruto!

Z trybun odezwały się oklaski i wiwaty. Prawie każdy klaskał i krzyczał z zachwytu. Nikt nie spodziewał się takiego wyniku na początku walki, ale żadna osoba nie była z tego powodu niezadowolona. Przyjaciółki Naruto krzyczały i skakały z radości, wykrzykując głośno imię blondyna. Wszyscy jego znajomi patrzyli na niego z podziwem, gratulując mu wygranej. Wśród nich stała zarumieniona Hinata, która obserwowała blondyna z wdzięcznością. Nagle Naruto odwrócił się w jej stronę, po czym podniósł do góry kciuk, uśmiechając się przy tym promiennie. Na ten gest dziewczyna o mały włos nie zemdlała.

Na widowni był ktoś, kto nie klaskał, ani nie wiwatował. Był to Hyuga Hiashi, który patrzył dalej na swojego bratanka. Mimo surowej miny, w głębi duszy myślał o Neji’m i o tym, jak się przez ten czas czuł. 

- „Wybacz mi, Hizashi. Zawiodłem ciebie oraz twojego syna. Nie zauważyłem, jak jest do ciebie podobny. Raniąc go, zhańbiłem twoje poświęcenie oraz oddanie twojej rodzinie. Nie popełnię drugi raz tego błędu.” – pomyślał Hiashi, po czym wstał, każąc Hanabi zostać i ruszył w stronę zejścia z trybun. W międzyczasie jego córka wciąż patrzyła zszokowana na kuzyna, po czym spojrzała na blondyna, obrzucając go wściekłym spojrzeniem.

Gdy już się wszystko uspokoiło, a lekarze zabrali rannego Hyugę do pokoju sanitarnego, ponownie odezwał się Genma:

- Zapraszam teraz kolejnych uczestników tego turnieju. W następnej walce zmierzy się Nara Shikamaru z Konohy oraz Sabaku Temari z Suny! – ogłosił sędzia, a z trybun rozniosły się oklaski.   


9 komentarzy:

  1. Wiele się spodziewałam po tej walce i się nie zawiodłam. Wyszła cudownie, zarówno pod względem obydwu przeciwników, jak i akcji.Był tu bardzo dobrze oddany Neji(pod względem zachowania i umiejętności). Naruto już wcześniej pokazał, że ma siłę i umiejętności jednak Neji był o wiele silniejszy od poprzedniego przeciwnika Naruto i obaj byli bardzo zdeterminowani by udowodnić mylność ideałów przeciwnika. Uzumaki nie tylko dotrzymał Hyuudze kroku ale też pokazał swoją nową moc(biorąc pod uwagę zamiar Nejiego Lisi Demon musiał mu pomóc dla własnego dobra, nie pozostanie to na pewno bez konsekwencji i padną pewne ważne pytania co do Naruto i Jiraiyi) dzięki sile i taktyce go pokonał - udowodnił swoje racje.Podobała mi się jego wypowiedź po pokonaniu Nejiego - w anime było coś podobnego ale nie pamiętam czy zwrócił uwagę geniusza klanu Hyuuga na to, że inni też miewają w życiu źle, myślę, że to pomoże zmienić jego stosunek do Hinaty. Hiashi pewnie teraz ze swoim bratankiem porozmawia więc myślę, że jest to na prostej drodze do poprawy stosunków ze trzonem klanu.Niezadowolona Hanabi - w końcu nikt nie lubi mieszania z ziemią swoich idolów(idolów w sensie bycia shinobi). Z kolei Naruto przez swoje zwycięstwo na oczach kompanów z wioski, zawodników z innych wiosek i delegacji daimyo jest na prostej ścieżce do udowodnienia swojej siły i zdobycia szacunku...oraz przyprawienie Sasuke o zgrzytanie zębami gdy ten zobaczy pełnie jego możliwości(biorąc pod uwagę to co niedługo nadejdzie). Czy tylko mi się wydaje czy dookoła pojawia się coraz więcej powodów motywujących go do odejścia do Orochimaru?No cóż, okaże się to w następnych rozdziałach.
    Pytania:Czy Naruto zaimponował Tenten podczas eliminacji tak bardzo, że widać było, że patrzyła na niego smutnym wzrokiem po zastosowaniu przez Nejiego kaitenu(w kanonie wydawała mi się osobą, która nie kibicowała nikomu w tym pojedynku a była pewna zwycięstwa Hyuugi bo znała jego umiejętności przez wspólne treningi z nim)? Skąd Naruto wiedział co może zrobić nosicielowi Pieczęć Zamkniętego Ptaka - powszechnie było o tym wśród dorosłych wiadomo ale z Naruto nie rozmawiano, on się interesował tylko treningiem praktycznym więc o pieczętowaniu za wiele nie wie, Kakashi lub Trzeci Hokage mu o tym powiedzieli czy też nie wie co ale z kontekstu wypowiedzi Nejiego domyśla się, że nic przyjemnego?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Tak, gdyż już wtedy walczył do końca, a znając Neji'ego, to spodziewała się, że brunet go zabije, jeśli wygra. Mogło to też spowodować nowa przyjaźń między przyjaciółkami Naruto, ponieważ nikt nie życzy, aby umarł przyjacielowi ktoś bliski.
      2) O samej pieczęci wiedział od Kakashi'ego, który mógł mu to wytłumaczyć podczas walki Hinaty z Neji'm. A co może się stać przez tą pieczęć, to już sam Hyuga mu powiedział.
      Dzięki i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Przeczytałem rozdział chyba godzinę po dodaniu jednak dopiero teraz komentuje, wybacz. Rozdział jak zwykle dobry, myślę, że następne 3 rozdziały, może 4 zadecydują jak będzie wyglądać Twoje opowiadanie dlatego jestem ciekaw jak wyjdą. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obrażam się! Grunt, że komentujesz. Mam nadzieję, że was wszystkich nie zawiodę i wyjdzie to ciekawie. Dzięki i pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hej,
    ta walka naprawdę wspaniała, Naruto wszystkich to zaskoczył i jak widać dobrze panował nad chakrą Kyuubiego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! :D
      Pozdrawiam serdecznie!!!

      Usuń
  4. Hejka,
    rozdział bardzo dobry, Naruto wszystkich zaskoczył umiejętnościami i widać, że dobrze panował nad chakrą Kyuubiego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    rozdział wspaniały, Naruto wszystkich zaskoczył swoimi umiejętnościami i panowaniem nad chakrą Kyuubiego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń