niedziela, 14 maja 2017

Rozdział 20

Jedno słowo: ZAPRASZAM!!!


Rozdział 20

I właśnie nadszedł ten moment, na który wszyscy czekali. Na arenie stał jeden z ostatnich przedstawicieli najsilniejszego niegdyś klanu. Był to Uchiha Sasuke, a jego przeciwnikiem był syn Kazekage Wioski Piasku, Sabaku Gaara. Obaj byli okryci tajemnicą, ponieważ nikt nie znał ich aktualnych możliwości. Na widowni panowało napięcie i skupienie, gdyż każdy chciał obejrzeć walkę ze wszystkimi szczegółami. W końcu, na sygnał sędziego, rozpoczęła się ta najbardziej oczekiwana walka!

 Szatyn ruszył do ataku i w błyskawicznym tempie znalazł się przy rudzielcu, który nie ruszył się ze swojego miejsca. Jego szybkość była porównywalna do Rock’a bez ciężarków, czym zadziwił wszystkich obserwujących. Gdy był już przy Sabaku, wyprowadził szybki cios w twarz Gaary. Został on jednak zablokowany przez piasek, który wydobywał się z butli na plecach genin’a. Sam zaatakowany nie zareagował na otrzymany atak. Sasuke ponowił próbę, tym razem uderzając od tyłu, lecz ponownie jego cios był bezużyteczny. Wtedy w końcu Gaara zaatakował i cisną piaskiem w Uchihę. Szatyn zaczął wykonywać przeróżne uniki, nie chcąc zostać trafionym, ponieważ wiedział, że jeśli do tego dojdzie, to rudzielec będzie miał szansę go obezwładnić na dobre. W końcu udało mu się odskoczyć na niewielką odległością, by zaczerpnąć tchu. Po chwili zaś rzekł:

- Tylko na tyle cię stać? Myślałem, że użyjesz czegoś nowego. Chyba że niczego więcej nie potrafisz. – rzucił zaczepnie w Sabaku, który spojrzał na niego obojętnie.

Nudzisz mnie. Jesteś taki sam, jak ten poprzedni głupiec. Nie jesteście godni mojej uwagi. – odpowiedział bez emocji i posłał kolejną chmurę piasku na Sasuke. Ten jednak zdążył krzyknąć: 

- Sharingan! – a jego oczy zabłysły czerwienią. W tej samej chwili szatyn ruszył ponownie na przeciwnika. Gładko i płynnie zaczął unikać ataków Gaary, który był tym faktem bardzo niezadowolony. Z każdą sekundą Uchiha zbliżał się coraz bardziej do Sabaku, a gdy był już przy nim, rozpoczął kolejną serię ciosów. Tym razem jednak jego ataki zmuszały obronę Gaary do zwiększenia tempa, gdyż szybkość Sasuke znacznie się zwiększyła. Sabaku próbował również kontratakować, jednak za pomocą Sharingan’a Sasuke potrafił przewidzieć każdy jego ruch, dlatego bez żadnych trudności unikał tych ataków. W głowie rudzielca panowała coraz to większa wściekłość. Jakikolwiek opór ze strony jego przeciwników wprawiał go w niemałą nerwicę, która kończyła się zawsze śmiercią „prowokatora”. W tym właśnie momencie chłopak obiecał sobie, ze nie pozwoli Sasuke dłużej przebywać wśród żywych.

Cała ta sytuacja zakończyła się inaczej, niż sobie tego życzył Gaara. Korzystając z nieuwagi przeciwnika i osłabieniu jego obrony, Sasuke zadał w końcu pierwszy cios. Siła zaś ataku odepchnęła Gaarę na kilka metrów. Na trybunach zabrzmiały oklaski, pochwalając szatyna za tą akcję. Sam zaatakowany nie krył zdziwienia. W miejscu ciosu Sasuke wszyscy widzieli jakby wgłębienie i opadający z jego twarzy piasek. Na twarzy Sasuke pojawił się uśmiech.

- Ohh, czyżbym uszkodził twoją cenną piaskowa zbroję? – rzekł prowokacyjnie do Gaary, który wciąż wpatrywał się w niego zdumiony. Jeszcze nikt nie zdołał uszkodzić jego piaskowej zbroi po takim zwykłym ciosie. Była to dla niego nowość, ale nie zamierzał mu tego wybaczyć.

- J-jak śmia-łeś mnie uderzyć?! Nikt nie ma prawa mnie nawet dotknąć, a TY się odważyłeś! Teraz za to zginiesz. – zakończył lodowatym tonem, po czym z jego butli wyleciała dość duża chmura piasku. Po chwili część z nich ukształtowała się na kształt kunai’ów i shuriken’ów, które rudzielec posłał do Sasuke, krzycząc: - Giń!!!

Szatyn przestał się uśmiechać i za skupieniem zaczął unikać piaskowych broni. Szło mu to teraz o wiele trudniej, mimo pomocy Sharingan’a. Ten rodzaj ataku był użyty przez Gaarę po raz pierwszy i Sasuke nie mógł tak szybko przewidzieć lotu broni. Potrzebował czasu, aby móc przewidzieć atak, jednak do tego czasu był on mocno zagrożony. I ten właśnie czas wykorzystał Sabaku. 

W czasie, gdy Sasuke wciąż próbował nie dać się trafić, Gaara zaczął kontrolować piasek z areny. Tuż za plecami szatyna uformował kilka piaskowych pocisków, które posłał w plecy Uchiha.

- SASUKE! Za tobą! – krzyknęły razem Sakura i Natsumi, ratując tym samym życie przyjaciela. Chłopak szybko się odwrócił i w ostatniej chwili zaczął unikać kolejne ataki. Jednak tego wszystkiego było za dużo i w końcu Sasuke został ranny. Jeden kunai zdołał rozciął mu skórę w nodze. Rana może nie była głęboka, ale wystarczyła, żeby szatyn stracił czujność, dając sposobność piaskowemu pociskowi do zranienia go w prawą rękę. Chłopak musiał szybko się wydostać z pułapki.

- Katon: Gōkakyū no Jutsu! – krzyknął i cisnął w nadlatującą broń dużą kulę ognia. W miejscu zderzenia nastąpił wybuch, zdmuchując wszystkie piaskowe twory. Sasuke mógł w końcu odetchnąć, lecz szybko podniósł wzrok i spojrzał na Gaarę, który obserwował go z rękami złożonymi na piersi.

- I co? Przestałeś już się przechwalać? – spytał zimno rudzielec, a Uchiha zagryzł wściekle usta. Ten dzień układał się znacznie inaczej, niż się tego spodziewał. W czasie tego egzaminu chciał pokazać innym, że jest najsilniejszym genin’em i z łatwością przejść wszystkie etapy turnieju. Zdawał sobie sprawę, że jego walka będzie wzbudzała największe oczekiwania, z racji tego, że należał do najpotężniejszego klanu w Konoha. Przez większą część jego dzieciństwa żył z myślą, że przynosi hańbę swojej rodzinie. Nie chodzi o to, że słabo się uczył, czy mało potrafił. W oczach jego ojca zawsze bardziej utalentowany był jego starszy brat, Itachi. Sasuke przez cały czas chciał zdobyć sympatię ojca, trenując wytrwale i osiągnąć tyle samo, a nawet więcej, niż brat w jego wieku. To wszystko jednak szło na marne, mimo nawet aktywnej pomocy samego Itachi’ego. Mimo to szatyn się nie poddawał, aż do pewnego momentu. Gdy w końcu nadszedł ten dzień, kiedy został pochwalony przez swojego ojca, który uroczyście nazwał go swoim synem, nastąpiło to wydarzenie. Jego brat odwrócił się przeciwko swojemu klanowi i wybił go w pień, włącznie z ich rodzicami. Oszczędził jednak swojego brata, pozwalając mu żyć ze świadomością, że nie jest póki co wart uwagi Itachi’ego. Od tego czasu Sasuke marzył o jednym: aby własnoręcznie zabić brata i nieważne jakimi sposobami się do tego zbliżyć.

W tej właśnie chwili chłopak poczuł, że oddala się od poziomu Itachi’ego. Bo niby jak ma pokonać swojego brata, skoro ma problem z innym genin’em? To pytanie wystarczyło, aby wzbudzić jego gniew, który zamierzał wyładować na przeciwniku. Nie bacząc na swoje rany zaatakował on powtórnie Gaarę. Skoczył on szybko w jego stronę i krzyknął, składając uprzednio pieczęcie:

- Katon: Housenka no Jutsu! – i wydmuchał kilkanaście ognistych pocisków w Sabaku. Genin zaś uformował przed sobą piaskową ścianę, która się osłonił przed techniką Uchihy. Nagle tuż za nim pojawił się Sasuke, który wykorzystał ruch rudzielca do zaatakowania go kunai’em od tyłu, jednak jego przeciwnik nie dał się na to nabrać. Po ostatniej walce z Lee, Gaara nie zamierzał popełnić tego samego błędu, dlatego był przygotowany na takiego rodzaju atak. Odwrócił się szybko w stronę napastnika, po czym ruchem ręki podniósł piasek z ziemi i zablokował cios Sasuke, unieruchamiając jego dłoń. Jednak wściekły Uchiha krzyknął donośnie, a piasek wokół jego dłoni został zniszczony. Zaskoczony Gaara zauważył, że wokół kunai’a pojawiła się powłoka elektryczna, która od wewnątrz zdołała rozerwać jego piasek. Tylko jego szybka reakcja uratowała go od silnego ciosu szatyna. Sabaku odskoczył na niewielką odległość, po czym również wkurzony spojrzał na Sasuke.

Wyczyn szatyna nie został niezauważony przez jounin’ów. Każdy shinobi był zaskoczony, że Uchiha potrafi używać natury Raiton, choć jego klan dziedziczył głównie Katon i Sasuke nie był wyjątkiem. U genin’ów było to dość rzadkie, dlatego każda taka sytuacja wzbudzała niemały podziw.

- „Hmm, widzę, że Kakashi nauczył go natury Raiton. Mogłem się tego po nim spodziewać. Bardzo dobrze wykorzystał ten czas z Sasuke.” – stwierdził w myślach zadowolony Sarutobi i nadal obserwował walkę.

Po dłuższej chwili Gaara rzekł:

- Już dość długo pozwoliłem ci żyć. Teraz skończysz jak ostatni głupiec. – zatrzymał się na chwilę, po czym dokończył straszliwym tonem. - Sabaku Kyū!

- Sasuke, uciekaj!!! – krzyczały roztrzęsione dziewczyny. Szatyna nie trzeba było przekonywać. W jednej chwili odskoczył na jak najdalsza odległość od Gaary, jednak mimo odległości piasek wciąż sunął w stronę Sasuke. Chłopak zaczął szybko myśleć jak uniknąć tego ataku, jednak nie widział żadnych słabych stron tej techniki. Postanowił jednak spróbować zaatakować rudzielca, gdyż może genin tak skupił się na swoim jutsu, że nie zdąży się obronić przed jego atakiem. Sasuke więc szybko wbiegł na mur areny, a gdy był już dość wysoko, tuż za nim piasek zdołał go dotknąć, odbił się mocno od ściany w stronę przeciwnika. Gdy był już przed chłopakiem, podniósł on dłoń do zadania potężnego ciosu, lecz został on niestety zatrzymany przez piasek. Na twarzy Sabaku pojawił się szaleńczy uśmiech.

- Myślałeś, że tak łatwo dam się podejść? – spytał donośnie, po czym szybko otoczył Sasuke piaskiem.

- „Cholera, nie mogę się poruszać! Jeśli nic nie zrobię, to zginę. Nie mogę umrzeć, dopóki nie zabiję Itachi’ego!” – krzyczał w myślach Uchiha, próbując się wydostać na różne sposoby.
Na trybunach postało niemałe zamieszanie. Przyjaciele Sasuke krzyczeli, wyrywali się z miejsc, aby powstrzymać Sabaku. Zostali jednak zatrzymani przez chunin’ów, którzy pilnowali trybun. Wedle zasad przeciwnicy mogą zadać śmiertelny cios, nie zostając przy tym ukarani. Ten turniej miał właśnie przygotować genin’ów na takie w życiu sytuację. Mimo wszystko jednak nikt nie patrzył na to z zachwytem. Wszyscy obserwowali pojedynek w skupieniu, a nawet z niepokojem. Kakashi sam nie wiedział czy się wtrącić, jednak ufał swojemu uczniowi, choć to jego zaufanie mogło kosztować Sasuke życie.

Po minucie Gaara w końcu się odezwał.

- Teraz wszyscy zobaczą, jak kończą ci, którzy mnie wkurzą.

- „A niech to! Mam tylko jedno wyjście!” – krzyknął w myślach Sasuke. Na zewnątrz zaś, rudzielec po chwili ryknął:

- GIŃ! Sabaku Sōsō! – i zacisnął rękę. Jednak w tej właśnie chwili piasek eksplodował od środka. Siła eksplozji była tak potężna, że odrzuciło Gaarę na kilkadziesiąt metrów. Na ziemi zaś stanął cały i zdrowy Sasuke, który dyszał dość ciężko. Przez jedną sekundę dało się zauważyć małe wyładowania elektryczne na jego ciele, które po chwili całkowicie zniknęły. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Nie myśl, że ja już skończyłem. – rzekł do przeciwnika, który patrzył na niego z otwartymi szeroko oczami. Szok całkowicie sparaliżował Gaarę, a jego rodzeństwo nie zachowało się inaczej. Cała dwójka była zaskoczono wyczynem szatyna.

- T-t-to ni-nie-możliwe! – wyjąkała cicho Temari. Po raz pierwszy komukolwiek udało się uwolnić z techniki Gaary. Dotąd tylko sam rudzielec mógł cofnąć jutsu, jednak prawie wcale tego nie robił. Reszta jednak uczestników nie zareagowała tak samo. Na twarzach wszystkich przyjaciół Sasuke pojawiła się ulga i radość, po czym ponownie zaczęli dopingować szatyna. Na trybunach powstał donośny hałas, gdyż walka trwała dalej i żaden z przeciwników nie został zabity.

Na arenie zaś Gaara wyszedł w końcu z szoku. Wstał szybko na nogi, a na jego twarzy pojawiła się nie tylko wściekłość, ale również nienawiść.

- Jakim cudem udało ci się przeżyć?! – prawie że krzyknął w stronę szatyna, który tylko się uśmiechał pewnie w jego stronę.

- Nie zapominaj, że nazywam się Uchiha Sasuke i należę do najsilniejszego klanu ninja. Nie zamierzam przegrać z kimkolwiek, a już zwłaszcza w tej walce. Wygram, bez względu na cenę. – odpowiedział mocno Sasuke i przyjął pozycję bojową. Przez chwilę obaj piorunowali się wzrokami, jednak na twarzy Gaary powrócili spokój. Uchiha sam się o to prosił.

- Już od dawna tego nie używałem. – rzekł obojętnie, po czym zaczął formować piasek. Sasuke przygotował się na kolejny atak, jednak piasek nie zbliżał się do niego, tylko do Gaary. Wokół genina zaczęła się tworzyć kopuła, która powoli zakrywała całego chłopaka. W tej samej chwili dało się usłyszeć krzyk.

- NIE, Gaara przestań! Nie możesz tego użyć, stracisz kontrolę! – krzyczała całkowicie przerażona Temari, jednak młodszy brat ją zignorował. Zachowanie blondynki dość mocno zdziwiło Sasuke, dlatego baczniej obserwował Sabaku. Ostanie, co ujrzał, to były oczy rudzielca i usłyszane słowa:

- Teraz zmierzysz się z NIM!

Sasuke przyjął postawę obronną i ze skupieniem obserwował piaskowa kopułę. Nie wiedział, co może się stać, a przerażenie groźnej siostry przeciwnika przekonało go, że to nie będzie nic dobrego. Jednak po minucie takiego stania szatyn był lekko zdziwiony. Gaara już dawno mógł go zaatakować, a tylko siedział pod osłoną. Sasuke miał właśnie go wyśmiać, gdy nagle coś ujrzał i poczuł. Dzięki Sharingan’owi mógł dostrzec, że we wnętrzu kopuły coś się dzieje. Źródło czakry, jakim był Sabaku, zmieniało powoli swą naturę. Stawała się jakby mroczniejsza i groźniejsza, niż początkowo. Nie musiał nawet tego zobaczyć, ponieważ ta cała moc była bardzo wyraźna i wyczuwalna. Każdy ninja patrzył na arenę ze zdziwieniem, a nawet niepokojem. To, co czuli, coraz bardziej przestawało przypominać czakrę genina, a zastępowało go wyraźna złość i chęć mordowania. Najbardziej zaniepokojeni byli mieszkańcy Konohy, ponieważ to uczucie było im lekko znajome.

Hokage uważnie obserwował, co się dzieje na arenie. Sam był pełen niepokoju, a nawet strachu, gdyż przyszło mu do głowy straszne wyjaśnienie.

- „To uczucie… . Już je kiedyś czułem i doskonale wiem, kiedy. Ale to niemożliwe! To kompletnie przeczy działaniom wioski Piasku. A co, jeśli jednak… ?” – zastanawiał się Sarutobi, po czym popatrzył na Kazekage. Ten, jakby czując, że jest obserwowany, również się odwrócił i spojrzał Hiruzen’owi prosto w oczy.

- Kazekage. Czy mógłbyś mi wytłumaczyć, co się tam dzieje? – spytał niezbyt miło Hokage, gdyż coraz bardziej się bał o ludzi na stadionie. Przywódca wioski Piasku uśmiechnął się lekko pod chustą, którą miał na twarzy.

- Przecież chyba się już domyśliłeś, Hokage. Widzę, że już wiesz. – odpowiedział tajemniczo, a Sarutobi wstrzymał oddech. Kazekage odwrócił wzrok na arenę i dokończył: - To jest moc Ichibi’ego.

Hokage momentalnie zbladł. Ichibi – jeden z dziewięciu demonów, które budzą strach i grozę. Istota z tej samej kategorii, co Kyubi. Staruszek o mało się nie wydarł.

- Jak mogłeś go zgłosić do Egzaminu?! Przecież wiesz, jak ta bestia jest niebezpieczna, a tutaj jest pełno ludzi! Wszyscy jesteśmy zagrożeni, jeśli przejmie kontrolę nad Gaarą. Musimy to przer… . – jednak nie dokończył, ponieważ wszedł mu w słowo Kazekage.

- Uspokój się, przyjacielu. Nic się nie stanie, Gaara to opanował. Teraz zobaczysz, jak potężną siłę mają ci, którzy posiądą taką moc. – rzekł mężczyzna, jednak Sarutobi nadal był zaniepokojony. 
Obserwował przez chwilę Kazekage, po czym spytał:

- Jesteś pewny, że to opanował i nikomu nie stanie się krzywda?

- Jestem tak pewny, jak tego, że przy tobie siedzi Kazekage. – odpowiedział cicho. Ta odpowiedź brzmiała jednak jakoś dziwnie, tajemniczo, ale Hokage postanowił pomyśleć nad tym później. Teraz zamierzał się skupić na pojedynku i, w marę konieczności, zadziałać.

Na arenie Sasuke właśnie postanowił zaatakować.

- „Nie wiem, co on wyprawia, ale mi się to nie podoba. Jego czakra stale rośnie i niemal czuję na ciele, jaka ona jest potężna. Tylko żeby przebić się przez tą ścianę, będę musiał użyć tego ponownie. Jednak to już będzie mój limit.” – postanowił w myślach Sasuke i przystąpił do działania. Skupił się mocno i wyciągnął lewą rękę ku ziemi, a drugą przytrzymał ją za ramię. Po chwili wszyscy ujrzeli, jak w jego dłoni pojawiają się wyładowania elektryczne. W jednej chwili jego rękę pokryły błyskawice, które otoczyły całe jego ciało. Z tej techniki biła moc i siła, a znali ją tylko jounin’i z Konohy. Na twarzach wszystkich shinobi pojawił się szok, gdyż tą technikę posiadał z nich wszystkich wyłącznie Kakashi, który na dodatek był jej twórcą.

Zwała się ona Chidori(Tysiąc Ptaków) i była to popisowa technika Kakashi’ego, jego as w rękawie. Już samo wymyślenie jutsu to nie lada wyczyn, ale żeby stworzyć technikę tego rodzaju, to trzeba posiadać ogromne umiejętności i równie dużo szczęścia. Chidori polega na skumulowanie bardzo dużej ilości czakry o naturze błyskawic w swojej dłoni. Prawidłowo utworzona wydaje z siebie dźwięk ptaków, dlatego nosi taką nazwę. Jest jednak ona bardzo wyczerpująca i nawet Kakashi, jej twórca, może jej użyć tylko 5 razy dziennie.

Gdy Sasuke stał już z gotową techniką, na jego twarz powrócił pewny siebie uśmiech. Czuł siłę tego jutsu w dłoni i był przekonany, że to jego klucz do zwycięstwa. Nagle ze środka kopuły odezwał się szaleńczy głos Gaary.

- HA HA HA! Jeszcze tylko minuta, a wreszcie zginiesz, nędzna łajzo! Nieważne, czego użyjesz, nie zdołasz mnie zranić! Posiadam obronę doskonałą i nikt na świecie nie posiada potężniejszej! – śmiał się i przechwalał Sabaku, jednak Sasuke nie przestawał się uśmiechać.

- Za bardzo ufasz swojej obronie, Gaara. Już za chwilę poczujesz, jak się kończy zadzieranie z członkiem najpotężniejszego klanu na świecie! – krzyknął Uchiha i ruszył do ataku. Jego prędkość się zwielokrotniła i chłopak mknął w stronę Gaary. Jednak rudzielec nie zamierzał mu ułatwić zadania, i z kopuły wysunęły się kolce, które wysłał w szatyna. Ten jednak nie mógł tego uniknąć, dlatego wyciągnął przed siebie rękę. Każdy kolec, który zetknął się z Chidori, zamieniał się w proch, a Sasuke bez większych problemów zbliżał się do Gaary. W końcu chłopak z krzykiem ugodził piaskową kopułę Sabaku.

„Sasuke, pamiętaj! Nauczyłem cię Chidori, abyś nie musiał używać Przeklętej Pieczęci. Ta moc z czasem cię zniszczy, dlatego w ogóle jej nie aktywuj. Ale zapamiętaj sobie! Ta technika służy do ochrony twoich przyjaciół. Niech będzie dla ciebie bronią, którą w razie możliwości uratujesz bliskich ci sercu. Nie podążaj za zemstą. To, co masz w wiosce, jest bezmiary cenniejsze.”

Nastąpiła cisza, podczas której wszyscy obserwowali walkę z zapartym tchem. Sasuke, ciężko dysząc, patrzył na swoje ramię, które tkwiło w piaskowej kopule. Czuł, że trafił Gaarę, dlatego na jego twarz powrócił uśmiech. Nie martwił się, że mógł nawet zabić Sabaku, gdyż rudzielec najpierw próbował zgładzić jego. Mimo wszystko wiedział, że po takim ciosie Gaara już nie wstanie.

***

- „C-co t-to jest? Co ja takiego czuję? Czy to właśnie jest ból? To uczucie, jakby cały bok mnie palił, porażał?” – pytał w myślach zszokowany Gaara. Spojrzał on w miejsce, gdzie tkwiła ręka jego przeciwnika. Widział na niej krew nie Uchihy, lecz swoją. Po raz pierwszy widział swoją krew. Obserwował to przez chwilę, po czym podniósł głowę w stronę, gdzie powinien znajdować się Sasuke. – „O-on mnie zranił? Przez niego czuję…ból? T-ty…, ty…, zabierz to.” Zabierz to! ZABIERZ TO!!! – krzyknął rozwścieczony Sabaku.

Sasuke poczuł niepokój. Czakra Gaary szalała, a sam chłopak krzyczał jakieś niezrozumiałe słowa. Szatyn wiedział jedno: jeśli nadal będzie trzymał rękę w środku kopuły, to na pewno może ją bezpowrotnie stracić. Dlatego więc zebrał resztki swoich sił i wyszarpnął ją z piasku.

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! – potoczył się ryk, który sprawił, ze cała publiczność zatkała swoje uszy. Sam Sasuke omal nie został zwalony z nóg, jednak na tym się nie skończyło. Kopuła wręcz eksplodowała, wyrzucając szatyna prosto na ścianę areny, a siła odrzutu sprawiła, że w miejscu uderzenia powstało dość duże wgłębienie. Gdy wyczerpany chłopak w końcu wstał i spojrzał na przeciwnika, wraz z widownią dostał niemałego szoku. W miejscu, gdzie była wcześniej kopuła, stał Gaara. Chłopak już prawie w ogóle nie przypominał siebie sprzed początku tej walki. Z jego twarzy sypał się piasek, miał dość straszny grymas, a jego oba ramiona przypominały łapy jakiegoś piaskowego potwora, zakończone ogromnymi szponami. Reszta jego ciała wyglądała w porządku, lecz widać było, że chłopak ledwo stoi na nogach. Jedyne co robił, to patrzył się na Sasuke z prawdziwą wściekłością, czy szaleństwem. W jego oczach nie było żadnej oznaki litości.

- Uderzyłeś mnie. Zraniłeś mnie. Wkurzyłeś mnie! Zrobiłeś to, czego nikt nigdy by się nie ośmielił. I za to właśnie teraz zginiesz.  I NIE BĘDZIE TO SZYBKA ŚMIERĆ! – krzyknął z pełną furią w stronę szatyna, który nadal stał pełen szoku. Jedyne, co zdołał ustalić, to to, że jeśli czegoś nie zrobi, to niechybnie umrze. Było jednak już za późno, gdyż Gaara odbił się od ziemi i z wielką prędkością zbliżał się w jego stronę. Jednak w tej chwili dało się słyszeć głos.

- Gaara, przestań! Zwalcz to, nie możesz stracić kontroli! Zapanuj nad tym! Nie możesz go zabić! – krzyczała przerażona Temari do brata, mając nadzieję, że ją posłucha i nie zapragnie dokonać tutaj zbiorowego ludobójstwa. Jednak jej słowa tylko bardziej rozwścieczyły rudzielca.

- ZAMILCZ!!! – ryknął i rzucił w jej stronę ogromne piaskowe kolce. Dziewczynę czekał marny los, jednak jedynie czujność jej drugiego brata uratowała ją przed nagłą śmiercią. Kankuro zdołał w ostatniej chwili złapać siostrę za pomocą nitek czakry i pociągnąć ją do siebie, a w miejscu stania Temari tkwiły tylko wielkie stożki.

Na ten widok Hokage wstał z miejsca.

- Stracił kontrolę! Próbował nawet zamordować swoją siostrę! Jednak się myliłeś, Kazekage! PRZERWAĆ TUR… ! – nie zdołał dokończyć, ponieważ ktoś szybko zasłonił mu usta. Tym kimś był Kazekage, który błyskawicznie znalazł się za plecami Sarutobi’ego i w jednej chwili go uciszył i unieruchomił.

- Wybacz, ale akurat ja chcę, żeby walka trwała. – rzekł złowieszczo mężczyzna, po czym obaj spojrzeli na trybuny. Wszyscy obecni, a zwłaszcza ninja z Konohy i Suny patrzyli na nich z szokiem i przerażeniem. – Mało tego, nawet mam zamiar ją urozmaicić. Sprawmy, że wszyscy się dołączą. – dopowiedział Kazekage i spojrzał prosto w oczy przerażonego i wściekłego Hokage.

- Nawet nie wiesz, jak długo czekałem na ten moment. Powiem ci tylko tyle, że tego właśnie dnia stracisz wszystko, co tak bezgranicznie kochasz. – powiedział jadowicie do staruszka, wzbudzając u niego coraz to większe przerażenie. Po chwili mężczyzna odwrócił wzrok na arenę i krzyknął:

- Żołnierze! Rozkazuję wam: ZNISZCZYĆ WIOSKĘ LIŚCIA!!!   


  

9 komentarzy:

  1. Kolejna świetnie oddana walka. Obaj chcieli za wszelką cenę wygrać - Sasuke chciał wygrać by pokazać innym i sobie, że jest najsilniejszym geninem w Konosze(i że zbliża się przez to do poziomu starszego brata), Gaara w Sunie zawsze był niepokonany i nie zamierzał przegrać. Nic więc dziwnego, że jak Pustynny nie mógł pokonać go własnymi siłami to użył demona a jak został zraniony przez Uchihę to chciał go boleśnie posłać na tamten świat...tymczasem Orochimaru się napatrzył i postanowił rozpocząć swoje działania - będzie się działo w następnych rozdziałach.
    W sumie to się trochę dla Sasuke niesprawiedliwie złożyło - naprawdę wiele pokazał - nowe umiejętności, nie licząc okrzyków - ostrzeżeń koleżanek sam obronił się przed Gaarą i walczył tak dobrze, że Sabaku uciekł się do siły Biju. To naprawdę coś. Tylko, że Uchiha nie widział walki eliminacyjnej więc nie wie jak bardzo Jinchuuriki Ichibiego jest potężny i przez to jeszcze bardziej się czuł(bo myślę, że gdyby wtedy widział to i tak byłby tak pewny swoich umiejętności i potem by się wściekał;co za ojciec był z tego Fugaku, że tylko raz go pochwalił bo był słabszy od brata?Itachi to shinobi takiego formatu, który rodzi się raz na pokolenie naprawdę trudno doceniać mu było to co miał, arogancją byłoby oczekiwać, że drugi syn będzie też tak zdolny i z pewnością widział jak ważna dla Sasuke jest jego pochwała i jak ciężko pracuje...jeśli takie pragnienie potęgi to u Uchiha normalne to przynajmniej już teraz rozumiem dlaczego Madara, który miał ogromną siłę, Rinnegana i którego Piątka Kage nie mogła pokonać jeszcze wpakował w siebie dziesięcioogoniastego - czemu nie, przecież tak silny jak Mędrzec Sześciu Ścieżek jeszcze nie był, prawda?Same wielkie ego nie wystarcza...). Sasuke zapewne będzie tak wyczerpany(a swojej walki nie wygrał a Naruto Nejiego pokonał), że w dalszej walce raczej udziału nie weźmie a nawet jak weźmie to jak zobaczy co umie Naruto to będzie się czuł jeszcze gorzej... i myślę, że nawet bez spotkania z bratem zacznie poważnie myśleć nad ucieczką z wioski). Ale Itachi chyba i tak zajrzy to Konohy by Danzou nie czuł się taki bezkarny siedząc i knując swoje plany.
    Te oburzenie Hokage... zabrzmiał trochę jak hipokryta, przecież też jest Naruto sakryfikantem ogoniastego a go dopuścił do egzaminu i nie kazał przerwac jak podczas walki z Hyuugą użył chakry Lisa. Z drugiej strony Naruto użył mocy demona by wspomóc swoje możliwości a nie napuścił Ogoniastego na przeciwnika, zrobił to by zwyciężyć i udowodnić swoje racje a nie chciał zabić bo tamten okazał się silniejszy od niego i zdołał go zranić(przy Gaarze to jest wcieleniem normalności) więc rozumiem jego wzburzenie.
    Pytania:Jak kunai Sasuke otoczyły błyskawice to było to władowanie Raitonu w ostrze by zwiększyć efektywność ataku(w sensie, że Kakashi nie nauczył go tylko Chidori ale też podstaw przelewania chakry w ostrze)? Kiedy użył Chidori po raz pierwszy,,(...)małe wyładowania elektryczne na jego ciele'' - to tylko tak wyglądało jakby użył Chidori na całej powierzchni ciała a to było to zwykłe Tysiąc siewek(w kanonie nauczył się dopiero tego po 2 latach u Orochimaru, poza tym chyba Kakashi uznałby, że bardziej użyteczne w tej chwili dla niego będzie umiejętność przelewania elektrycznej chakry w przedmioty)?Piasek w kontakcie z Chidori się rozpadał bo piasek to żywioł ziemi, który jest słabszy od błyskawicy(w tej sytuacji gdyby nauczył go większej ilości Raitonów chyba by bardziej zwiększył jego szanse zamiast skupić się na tym jednym silnym ataku)?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Raczej nie jest mozliwe, aby nauczyć się Chidori, nie potrafiąc podstawowych zastosowań Raiton. Już Chidori jest zaawansowaną techniką, która bardzo cięzko się nauczyć. Sasuke to opanował, przez co oficjalnie ma dwie natury. te 'małe wyładowania" to była resztka użycia Chidori, które się rozeszło po całym ciele od ramienia. Główna moc pochodziła z dłoni.
      2) Zgadza się, ale mimo to nie można od tak nauczyć się technik niewrodzonej natury czakry. Najszybciej wchodzą te, które należą do podstawowej natury, a każda inna to większy wysiłek i zużycie czakry. Poza tym nie mieli oni czasu na naukę, więc Kakashi wolał go nauczyć swojej najsilniejszej techniki Raiton.
      Wielkie dzięki! Milo, że rozdział się podobał. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Kolejny niezły rozdział. Mam małe wrażenie, że Sasuke i Naruto po wszystkim dostaną awans na chunina z powodu umiejętności. Sam następny rozdział bardzo mnie interesuje. Jak potoczy się inwazja? Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło. Mam nadzieję, że kolejny również się spodoba. Na za tydzień! Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hej,
    walka, walka co ja pocztę jak no po prostu uwielbiam je a Ty przedstawiasz je w taki sposób, że można sie poczuć jakby się tam było... zastanawiam się czy Sarutobi zainteresował się tym kto trenuje Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu, dziękuję za takie słowa. Miło mi, że tak wczuwasz się na podstawie moich rozdziałów. Może jeszcze nadzieja jest w moim pisarstwie? ;D
      Dziękuję serdecznie i radosnych wakacji życzę! :D

      Usuń
  4. Hejka,
    cudownie, zastanawiam się czy Sarutobi zainteresował się tym kto trenuje Naruto, czy jednak to olał... a walki no naprawdę pięknie
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      dziękuję, że wciąż czytasz mój fanfic! Niestety, mój zapał trochę oklapł i wena stanęła w miejscu. Jeszcze na rozdziale dla mnie trudnym. Dziękuję bardzo za wsparcie mimo to, bardzo się to dla mnie liczy. :D
      Dzięki i wzajemnie, pozdrawiam serdecznie! :D

      Usuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, Sarutobi interesuje się tym kto trenuje Naruto?, czy jednak to olał... a walki cudne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń