Rozdział 20
I właśnie
nadszedł ten moment, na który wszyscy czekali. Na arenie stał jeden z ostatnich
przedstawicieli najsilniejszego niegdyś klanu. Był to Uchiha Sasuke, a jego
przeciwnikiem był syn Kazekage Wioski Piasku, Sabaku Gaara. Obaj byli okryci
tajemnicą, ponieważ nikt nie znał ich aktualnych możliwości. Na widowni
panowało napięcie i skupienie, gdyż każdy chciał obejrzeć walkę ze wszystkimi
szczegółami. W końcu, na sygnał sędziego, rozpoczęła się ta najbardziej
oczekiwana walka!
Szatyn ruszył do ataku i w błyskawicznym
tempie znalazł się przy rudzielcu, który nie ruszył się ze swojego miejsca.
Jego szybkość była porównywalna do Rock’a bez ciężarków, czym zadziwił
wszystkich obserwujących. Gdy był już przy Sabaku, wyprowadził szybki cios w
twarz Gaary. Został on jednak zablokowany przez piasek, który wydobywał się z
butli na plecach genin’a. Sam zaatakowany nie zareagował na otrzymany atak.
Sasuke ponowił próbę, tym razem uderzając od tyłu, lecz ponownie jego cios był
bezużyteczny. Wtedy w końcu Gaara zaatakował i cisną piaskiem w Uchihę. Szatyn
zaczął wykonywać przeróżne uniki, nie chcąc zostać trafionym, ponieważ
wiedział, że jeśli do tego dojdzie, to rudzielec będzie miał szansę go
obezwładnić na dobre. W końcu udało mu się odskoczyć na niewielką odległością,
by zaczerpnąć tchu. Po chwili zaś rzekł:
- Tylko na
tyle cię stać? Myślałem, że użyjesz czegoś nowego. Chyba że niczego więcej nie
potrafisz. – rzucił zaczepnie w Sabaku, który spojrzał na niego obojętnie.
- Nudzisz
mnie. Jesteś taki sam, jak ten poprzedni głupiec. Nie jesteście godni mojej
uwagi. – odpowiedział bez emocji i posłał kolejną chmurę piasku na Sasuke. Ten
jednak zdążył krzyknąć:
- Sharingan!
– a jego oczy zabłysły czerwienią. W tej samej chwili szatyn ruszył ponownie na
przeciwnika. Gładko i płynnie zaczął unikać ataków Gaary, który był tym faktem
bardzo niezadowolony. Z każdą sekundą Uchiha zbliżał się coraz bardziej do
Sabaku, a gdy był już przy nim, rozpoczął kolejną serię ciosów. Tym razem
jednak jego ataki zmuszały obronę Gaary do zwiększenia tempa, gdyż szybkość
Sasuke znacznie się zwiększyła. Sabaku próbował również kontratakować, jednak
za pomocą Sharingan’a Sasuke potrafił przewidzieć każdy jego ruch, dlatego bez
żadnych trudności unikał tych ataków. W głowie rudzielca panowała coraz to większa
wściekłość. Jakikolwiek opór ze strony jego przeciwników wprawiał go w niemałą
nerwicę, która kończyła się zawsze śmiercią „prowokatora”. W tym właśnie
momencie chłopak obiecał sobie, ze nie pozwoli Sasuke dłużej przebywać wśród
żywych.
Cała ta
sytuacja zakończyła się inaczej, niż sobie tego życzył Gaara. Korzystając z
nieuwagi przeciwnika i osłabieniu jego obrony, Sasuke zadał w końcu pierwszy
cios. Siła zaś ataku odepchnęła Gaarę na kilka metrów. Na trybunach zabrzmiały
oklaski, pochwalając szatyna za tą akcję. Sam zaatakowany nie krył zdziwienia.
W miejscu ciosu Sasuke wszyscy widzieli jakby wgłębienie i opadający z jego
twarzy piasek. Na twarzy Sasuke pojawił się uśmiech.
- Ohh,
czyżbym uszkodził twoją cenną piaskowa zbroję? – rzekł prowokacyjnie do Gaary,
który wciąż wpatrywał się w niego zdumiony. Jeszcze nikt nie zdołał uszkodzić
jego piaskowej zbroi po takim zwykłym ciosie. Była to dla niego nowość, ale nie
zamierzał mu tego wybaczyć.
- J-jak
śmia-łeś mnie uderzyć?! Nikt nie ma prawa mnie nawet dotknąć, a TY się
odważyłeś! Teraz za to zginiesz. – zakończył lodowatym tonem, po czym z jego
butli wyleciała dość duża chmura piasku. Po chwili część z nich ukształtowała
się na kształt kunai’ów i shuriken’ów, które rudzielec posłał do Sasuke,
krzycząc: - Giń!!!
Szatyn
przestał się uśmiechać i za skupieniem zaczął unikać piaskowych broni. Szło mu
to teraz o wiele trudniej, mimo pomocy Sharingan’a. Ten rodzaj ataku był użyty
przez Gaarę po raz pierwszy i Sasuke nie mógł tak szybko przewidzieć lotu
broni. Potrzebował czasu, aby móc przewidzieć atak, jednak do tego czasu był on
mocno zagrożony. I ten właśnie czas wykorzystał Sabaku.
W czasie,
gdy Sasuke wciąż próbował nie dać się trafić, Gaara zaczął kontrolować piasek z
areny. Tuż za plecami szatyna uformował kilka piaskowych pocisków, które posłał
w plecy Uchiha.
- SASUKE! Za
tobą! – krzyknęły razem Sakura i Natsumi, ratując tym samym życie przyjaciela.
Chłopak szybko się odwrócił i w ostatniej chwili zaczął unikać kolejne ataki.
Jednak tego wszystkiego było za dużo i w końcu Sasuke został ranny. Jeden kunai
zdołał rozciął mu skórę w nodze. Rana może nie była głęboka, ale wystarczyła,
żeby szatyn stracił czujność, dając sposobność piaskowemu pociskowi do
zranienia go w prawą rękę. Chłopak musiał szybko się wydostać z pułapki.
- Katon: Gōkakyū
no Jutsu! – krzyknął i cisnął w nadlatującą broń dużą kulę ognia. W miejscu
zderzenia nastąpił wybuch, zdmuchując wszystkie piaskowe twory. Sasuke mógł w
końcu odetchnąć, lecz szybko podniósł wzrok i spojrzał na Gaarę, który
obserwował go z rękami złożonymi na piersi.
- I co?
Przestałeś już się przechwalać? – spytał zimno rudzielec, a Uchiha zagryzł
wściekle usta. Ten dzień układał się znacznie inaczej, niż się tego spodziewał.
W czasie tego egzaminu chciał pokazać innym, że jest najsilniejszym genin’em i
z łatwością przejść wszystkie etapy turnieju. Zdawał sobie sprawę, że jego
walka będzie wzbudzała największe oczekiwania, z racji tego, że należał do
najpotężniejszego klanu w Konoha. Przez większą część jego dzieciństwa żył z
myślą, że przynosi hańbę swojej rodzinie. Nie chodzi o to, że słabo się uczył,
czy mało potrafił. W oczach jego ojca zawsze bardziej utalentowany był jego
starszy brat, Itachi. Sasuke przez cały czas chciał zdobyć sympatię ojca,
trenując wytrwale i osiągnąć tyle samo, a nawet więcej, niż brat w jego wieku.
To wszystko jednak szło na marne, mimo nawet aktywnej pomocy samego Itachi’ego.
Mimo to szatyn się nie poddawał, aż do pewnego momentu. Gdy w końcu nadszedł
ten dzień, kiedy został pochwalony przez swojego ojca, który uroczyście nazwał
go swoim synem, nastąpiło to wydarzenie. Jego brat odwrócił się przeciwko
swojemu klanowi i wybił go w pień, włącznie z ich rodzicami. Oszczędził jednak
swojego brata, pozwalając mu żyć ze świadomością, że nie jest póki co wart
uwagi Itachi’ego. Od tego czasu Sasuke marzył o jednym: aby własnoręcznie zabić
brata i nieważne jakimi sposobami się do tego zbliżyć.
W tej
właśnie chwili chłopak poczuł, że oddala się od poziomu Itachi’ego. Bo niby jak
ma pokonać swojego brata, skoro ma problem z innym genin’em? To pytanie
wystarczyło, aby wzbudzić jego gniew, który zamierzał wyładować na przeciwniku.
Nie bacząc na swoje rany zaatakował on powtórnie Gaarę. Skoczył on szybko w
jego stronę i krzyknął, składając uprzednio pieczęcie:
- Katon: Housenka
no Jutsu! – i wydmuchał kilkanaście ognistych pocisków w Sabaku. Genin zaś
uformował przed sobą piaskową ścianę, która się osłonił przed techniką Uchihy.
Nagle tuż za nim pojawił się Sasuke, który wykorzystał ruch rudzielca do
zaatakowania go kunai’em od tyłu, jednak jego przeciwnik nie dał się na to
nabrać. Po ostatniej walce z Lee, Gaara nie zamierzał popełnić tego samego
błędu, dlatego był przygotowany na takiego rodzaju atak. Odwrócił się szybko w
stronę napastnika, po czym ruchem ręki podniósł piasek z ziemi i zablokował
cios Sasuke, unieruchamiając jego dłoń. Jednak wściekły Uchiha krzyknął
donośnie, a piasek wokół jego dłoni został zniszczony. Zaskoczony Gaara
zauważył, że wokół kunai’a pojawiła się powłoka elektryczna, która od wewnątrz
zdołała rozerwać jego piasek. Tylko jego szybka reakcja uratowała go od silnego
ciosu szatyna. Sabaku odskoczył na niewielką odległość, po czym również
wkurzony spojrzał na Sasuke.
Wyczyn
szatyna nie został niezauważony przez jounin’ów. Każdy shinobi był zaskoczony,
że Uchiha potrafi używać natury Raiton, choć jego klan dziedziczył głównie
Katon i Sasuke nie był wyjątkiem. U genin’ów było to dość rzadkie, dlatego
każda taka sytuacja wzbudzała niemały podziw.
- „Hmm, widzę, że Kakashi nauczył go natury Raiton.
Mogłem się tego po nim spodziewać. Bardzo dobrze wykorzystał ten czas z
Sasuke.” – stwierdził w myślach zadowolony Sarutobi i nadal obserwował
walkę.
Po dłuższej
chwili Gaara rzekł:
- Już dość
długo pozwoliłem ci żyć. Teraz skończysz jak ostatni głupiec. – zatrzymał się
na chwilę, po czym dokończył straszliwym tonem. - Sabaku Kyū!
- Sasuke,
uciekaj!!! – krzyczały roztrzęsione dziewczyny. Szatyna nie trzeba było
przekonywać. W jednej chwili odskoczył na jak najdalsza odległość od Gaary,
jednak mimo odległości piasek wciąż sunął w stronę Sasuke. Chłopak zaczął
szybko myśleć jak uniknąć tego ataku, jednak nie widział żadnych słabych stron
tej techniki. Postanowił jednak spróbować zaatakować rudzielca, gdyż może genin
tak skupił się na swoim jutsu, że nie zdąży się obronić przed jego atakiem.
Sasuke więc szybko wbiegł na mur areny, a gdy był już dość wysoko, tuż za nim
piasek zdołał go dotknąć, odbił się mocno od ściany w stronę przeciwnika. Gdy
był już przed chłopakiem, podniósł on dłoń do zadania potężnego ciosu, lecz
został on niestety zatrzymany przez piasek. Na twarzy Sabaku pojawił się
szaleńczy uśmiech.
- Myślałeś,
że tak łatwo dam się podejść? – spytał donośnie, po czym szybko otoczył Sasuke
piaskiem.
- „Cholera, nie mogę się poruszać! Jeśli nic
nie zrobię, to zginę. Nie mogę umrzeć, dopóki nie zabiję Itachi’ego!” –
krzyczał w myślach Uchiha, próbując się wydostać na różne sposoby.
Na trybunach
postało niemałe zamieszanie. Przyjaciele Sasuke krzyczeli, wyrywali się z
miejsc, aby powstrzymać Sabaku. Zostali jednak zatrzymani przez chunin’ów,
którzy pilnowali trybun. Wedle zasad przeciwnicy mogą zadać śmiertelny cios,
nie zostając przy tym ukarani. Ten turniej miał właśnie przygotować genin’ów na
takie w życiu sytuację. Mimo wszystko jednak nikt nie patrzył na to z
zachwytem. Wszyscy obserwowali pojedynek w skupieniu, a nawet z niepokojem.
Kakashi sam nie wiedział czy się wtrącić, jednak ufał swojemu uczniowi, choć to
jego zaufanie mogło kosztować Sasuke życie.
Po minucie
Gaara w końcu się odezwał.
- Teraz
wszyscy zobaczą, jak kończą ci, którzy mnie wkurzą.
- „A niech to! Mam tylko jedno wyjście!” –
krzyknął w myślach Sasuke. Na zewnątrz zaś, rudzielec po chwili ryknął:
- GIŃ!
Sabaku Sōsō! – i zacisnął rękę. Jednak w tej właśnie chwili piasek eksplodował
od środka. Siła eksplozji była tak potężna, że odrzuciło Gaarę na kilkadziesiąt
metrów. Na ziemi zaś stanął cały i zdrowy Sasuke, który dyszał dość ciężko.
Przez jedną sekundę dało się zauważyć małe wyładowania elektryczne na jego ciele,
które po chwili całkowicie zniknęły. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie myśl,
że ja już skończyłem. – rzekł do przeciwnika, który patrzył na niego z
otwartymi szeroko oczami. Szok całkowicie sparaliżował Gaarę, a jego rodzeństwo
nie zachowało się inaczej. Cała dwójka była zaskoczono wyczynem szatyna.
- T-t-to
ni-nie-możliwe! – wyjąkała cicho Temari. Po raz pierwszy komukolwiek udało się
uwolnić z techniki Gaary. Dotąd tylko sam rudzielec mógł cofnąć jutsu, jednak
prawie wcale tego nie robił. Reszta jednak uczestników nie zareagowała tak
samo. Na twarzach wszystkich przyjaciół Sasuke pojawiła się ulga i radość, po
czym ponownie zaczęli dopingować szatyna. Na trybunach powstał donośny hałas,
gdyż walka trwała dalej i żaden z przeciwników nie został zabity.
Na arenie
zaś Gaara wyszedł w końcu z szoku. Wstał szybko na nogi, a na jego twarzy
pojawiła się nie tylko wściekłość, ale również nienawiść.
- Jakim
cudem udało ci się przeżyć?! – prawie że krzyknął w stronę szatyna, który tylko
się uśmiechał pewnie w jego stronę.
- Nie
zapominaj, że nazywam się Uchiha Sasuke i należę do najsilniejszego klanu
ninja. Nie zamierzam przegrać z kimkolwiek, a już zwłaszcza w tej walce.
Wygram, bez względu na cenę. – odpowiedział mocno Sasuke i przyjął pozycję
bojową. Przez chwilę obaj piorunowali się wzrokami, jednak na twarzy Gaary
powrócili spokój. Uchiha sam się o to prosił.
- Już od
dawna tego nie używałem. – rzekł obojętnie, po czym zaczął formować piasek.
Sasuke przygotował się na kolejny atak, jednak piasek nie zbliżał się do niego,
tylko do Gaary. Wokół genina zaczęła się tworzyć kopuła, która powoli zakrywała
całego chłopaka. W tej samej chwili dało się usłyszeć krzyk.
- NIE, Gaara
przestań! Nie możesz tego użyć, stracisz kontrolę! – krzyczała całkowicie
przerażona Temari, jednak młodszy brat ją zignorował. Zachowanie blondynki dość
mocno zdziwiło Sasuke, dlatego baczniej obserwował Sabaku. Ostanie, co ujrzał,
to były oczy rudzielca i usłyszane słowa:
- Teraz
zmierzysz się z NIM!
Sasuke
przyjął postawę obronną i ze skupieniem obserwował piaskowa kopułę. Nie
wiedział, co może się stać, a przerażenie groźnej siostry przeciwnika
przekonało go, że to nie będzie nic dobrego. Jednak po minucie takiego stania
szatyn był lekko zdziwiony. Gaara już dawno mógł go zaatakować, a tylko siedział
pod osłoną. Sasuke miał właśnie go wyśmiać, gdy nagle coś ujrzał i poczuł.
Dzięki Sharingan’owi mógł dostrzec, że we wnętrzu kopuły coś się dzieje. Źródło
czakry, jakim był Sabaku, zmieniało powoli swą naturę. Stawała się jakby
mroczniejsza i groźniejsza, niż początkowo. Nie musiał nawet tego zobaczyć,
ponieważ ta cała moc była bardzo wyraźna i wyczuwalna. Każdy ninja patrzył na
arenę ze zdziwieniem, a nawet niepokojem. To, co czuli, coraz bardziej
przestawało przypominać czakrę genina, a zastępowało go wyraźna złość i chęć
mordowania. Najbardziej zaniepokojeni byli mieszkańcy Konohy, ponieważ to
uczucie było im lekko znajome.
Hokage
uważnie obserwował, co się dzieje na arenie. Sam był pełen niepokoju, a nawet
strachu, gdyż przyszło mu do głowy straszne wyjaśnienie.
- „To uczucie… . Już je kiedyś czułem i
doskonale wiem, kiedy. Ale to niemożliwe! To kompletnie przeczy działaniom
wioski Piasku. A co, jeśli jednak… ?” – zastanawiał się Sarutobi, po czym
popatrzył na Kazekage. Ten, jakby czując, że jest obserwowany, również się
odwrócił i spojrzał Hiruzen’owi prosto w oczy.
- Kazekage.
Czy mógłbyś mi wytłumaczyć, co się tam dzieje? – spytał niezbyt miło Hokage,
gdyż coraz bardziej się bał o ludzi na stadionie. Przywódca wioski Piasku
uśmiechnął się lekko pod chustą, którą miał na twarzy.
- Przecież
chyba się już domyśliłeś, Hokage. Widzę, że już wiesz. – odpowiedział
tajemniczo, a Sarutobi wstrzymał oddech. Kazekage odwrócił wzrok na arenę i
dokończył: - To jest moc Ichibi’ego.
Hokage
momentalnie zbladł. Ichibi – jeden z dziewięciu demonów, które budzą strach i
grozę. Istota z tej samej kategorii, co Kyubi. Staruszek o mało się nie wydarł.
- Jak mogłeś
go zgłosić do Egzaminu?! Przecież wiesz, jak ta bestia jest niebezpieczna, a
tutaj jest pełno ludzi! Wszyscy jesteśmy zagrożeni, jeśli przejmie kontrolę nad
Gaarą. Musimy to przer… . – jednak nie dokończył, ponieważ wszedł mu w słowo
Kazekage.
- Uspokój
się, przyjacielu. Nic się nie stanie, Gaara to opanował. Teraz zobaczysz, jak
potężną siłę mają ci, którzy posiądą taką moc. – rzekł mężczyzna, jednak
Sarutobi nadal był zaniepokojony.
Obserwował przez chwilę Kazekage, po czym spytał:
- Jesteś
pewny, że to opanował i nikomu nie stanie się krzywda?
- Jestem tak
pewny, jak tego, że przy tobie siedzi Kazekage. – odpowiedział cicho. Ta
odpowiedź brzmiała jednak jakoś dziwnie, tajemniczo, ale Hokage postanowił
pomyśleć nad tym później. Teraz zamierzał się skupić na pojedynku i, w marę
konieczności, zadziałać.
Na arenie
Sasuke właśnie postanowił zaatakować.
- „Nie wiem, co on wyprawia, ale mi się to nie
podoba. Jego czakra stale rośnie i niemal czuję na ciele, jaka ona jest
potężna. Tylko żeby przebić się przez tą ścianę, będę musiał użyć tego
ponownie. Jednak to już będzie mój limit.” – postanowił w myślach Sasuke i
przystąpił do działania. Skupił się mocno i wyciągnął lewą rękę ku ziemi, a
drugą przytrzymał ją za ramię. Po chwili wszyscy ujrzeli, jak w jego dłoni
pojawiają się wyładowania elektryczne. W jednej chwili jego rękę pokryły
błyskawice, które otoczyły całe jego ciało. Z tej techniki biła moc i siła, a
znali ją tylko jounin’i z Konohy. Na twarzach wszystkich shinobi pojawił się
szok, gdyż tą technikę posiadał z nich wszystkich wyłącznie Kakashi, który na
dodatek był jej twórcą.
Zwała się
ona Chidori(Tysiąc Ptaków) i była to popisowa technika Kakashi’ego, jego as w
rękawie. Już samo wymyślenie jutsu to nie lada wyczyn, ale żeby stworzyć
technikę tego rodzaju, to trzeba posiadać ogromne umiejętności i równie dużo
szczęścia. Chidori polega na skumulowanie bardzo dużej ilości czakry o naturze
błyskawic w swojej dłoni. Prawidłowo utworzona wydaje z siebie dźwięk ptaków,
dlatego nosi taką nazwę. Jest jednak ona bardzo wyczerpująca i nawet Kakashi, jej
twórca, może jej użyć tylko 5 razy dziennie.
Gdy Sasuke
stał już z gotową techniką, na jego twarz powrócił pewny siebie uśmiech. Czuł
siłę tego jutsu w dłoni i był przekonany, że to jego klucz do zwycięstwa. Nagle
ze środka kopuły odezwał się szaleńczy głos Gaary.
- HA HA HA!
Jeszcze tylko minuta, a wreszcie zginiesz, nędzna łajzo! Nieważne, czego
użyjesz, nie zdołasz mnie zranić! Posiadam obronę doskonałą i nikt na świecie
nie posiada potężniejszej! – śmiał się i przechwalał Sabaku, jednak Sasuke nie
przestawał się uśmiechać.
- Za bardzo
ufasz swojej obronie, Gaara. Już za chwilę poczujesz, jak się kończy
zadzieranie z członkiem najpotężniejszego klanu na świecie! – krzyknął Uchiha i
ruszył do ataku. Jego prędkość się zwielokrotniła i chłopak mknął w stronę
Gaary. Jednak rudzielec nie zamierzał mu ułatwić zadania, i z kopuły wysunęły się
kolce, które wysłał w szatyna. Ten jednak nie mógł tego uniknąć, dlatego
wyciągnął przed siebie rękę. Każdy kolec, który zetknął się z Chidori,
zamieniał się w proch, a Sasuke bez większych problemów zbliżał się do Gaary. W
końcu chłopak z krzykiem ugodził piaskową kopułę Sabaku.
„Sasuke, pamiętaj! Nauczyłem cię
Chidori, abyś nie musiał używać Przeklętej Pieczęci. Ta moc z czasem cię
zniszczy, dlatego w ogóle jej nie aktywuj. Ale zapamiętaj sobie! Ta technika
służy do ochrony twoich przyjaciół. Niech będzie dla ciebie bronią, którą w
razie możliwości uratujesz bliskich ci sercu. Nie podążaj za zemstą. To, co
masz w wiosce, jest bezmiary cenniejsze.”
Nastąpiła
cisza, podczas której wszyscy obserwowali walkę z zapartym tchem. Sasuke,
ciężko dysząc, patrzył na swoje ramię, które tkwiło w piaskowej kopule. Czuł,
że trafił Gaarę, dlatego na jego twarz powrócił uśmiech. Nie martwił się, że
mógł nawet zabić Sabaku, gdyż rudzielec najpierw próbował zgładzić jego. Mimo
wszystko wiedział, że po takim ciosie Gaara już nie wstanie.
***
- „C-co t-to jest? Co ja takiego czuję? Czy to
właśnie jest ból? To uczucie, jakby cały bok mnie palił, porażał?” – pytał
w myślach zszokowany Gaara. Spojrzał on w miejsce, gdzie tkwiła ręka jego
przeciwnika. Widział na niej krew nie Uchihy, lecz swoją. Po raz pierwszy
widział swoją krew. Obserwował to przez chwilę, po czym podniósł głowę w
stronę, gdzie powinien znajdować się Sasuke. – „O-on mnie zranił? Przez niego czuję…ból? T-ty…, ty…, zabierz to.”
Zabierz to! ZABIERZ TO!!! – krzyknął rozwścieczony Sabaku.
Sasuke
poczuł niepokój. Czakra Gaary szalała, a sam chłopak krzyczał jakieś
niezrozumiałe słowa. Szatyn wiedział jedno: jeśli nadal będzie trzymał rękę w
środku kopuły, to na pewno może ją bezpowrotnie stracić. Dlatego więc zebrał resztki
swoich sił i wyszarpnął ją z piasku.
-
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! – potoczył się ryk, który sprawił, ze cała
publiczność zatkała swoje uszy. Sam Sasuke omal nie został zwalony z nóg,
jednak na tym się nie skończyło. Kopuła wręcz eksplodowała, wyrzucając szatyna
prosto na ścianę areny, a siła odrzutu sprawiła, że w miejscu uderzenia
powstało dość duże wgłębienie. Gdy wyczerpany chłopak w końcu wstał i spojrzał
na przeciwnika, wraz z widownią dostał niemałego szoku. W miejscu, gdzie była
wcześniej kopuła, stał Gaara. Chłopak już prawie w ogóle nie przypominał siebie
sprzed początku tej walki. Z jego twarzy sypał się piasek, miał dość straszny
grymas, a jego oba ramiona przypominały łapy jakiegoś piaskowego potwora,
zakończone ogromnymi szponami. Reszta jego ciała wyglądała w porządku, lecz
widać było, że chłopak ledwo stoi na nogach. Jedyne co robił, to patrzył się na
Sasuke z prawdziwą wściekłością, czy szaleństwem. W jego oczach nie było żadnej
oznaki litości.
- Uderzyłeś
mnie. Zraniłeś mnie. Wkurzyłeś mnie! Zrobiłeś to, czego nikt nigdy by się nie
ośmielił. I za to właśnie teraz zginiesz.
I NIE BĘDZIE TO SZYBKA ŚMIERĆ! – krzyknął z pełną furią w stronę
szatyna, który nadal stał pełen szoku. Jedyne, co zdołał ustalić, to to, że
jeśli czegoś nie zrobi, to niechybnie umrze. Było jednak już za późno, gdyż
Gaara odbił się od ziemi i z wielką prędkością zbliżał się w jego stronę.
Jednak w tej chwili dało się słyszeć głos.
- Gaara,
przestań! Zwalcz to, nie możesz stracić kontroli! Zapanuj nad tym! Nie możesz
go zabić! – krzyczała przerażona Temari do brata, mając nadzieję, że ją
posłucha i nie zapragnie dokonać tutaj zbiorowego ludobójstwa. Jednak jej słowa
tylko bardziej rozwścieczyły rudzielca.
- ZAMILCZ!!!
– ryknął i rzucił w jej stronę ogromne piaskowe kolce. Dziewczynę czekał marny
los, jednak jedynie czujność jej drugiego brata uratowała ją przed nagłą
śmiercią. Kankuro zdołał w ostatniej chwili złapać siostrę za pomocą nitek
czakry i pociągnąć ją do siebie, a w miejscu stania Temari tkwiły tylko wielkie
stożki.
Na ten widok
Hokage wstał z miejsca.
- Stracił
kontrolę! Próbował nawet zamordować swoją siostrę! Jednak się myliłeś,
Kazekage! PRZERWAĆ TUR… ! – nie zdołał dokończyć, ponieważ ktoś szybko zasłonił
mu usta. Tym kimś był Kazekage, który błyskawicznie znalazł się za plecami
Sarutobi’ego i w jednej chwili go uciszył i unieruchomił.
- Wybacz,
ale akurat ja chcę, żeby walka trwała. – rzekł złowieszczo mężczyzna, po czym
obaj spojrzeli na trybuny. Wszyscy obecni, a zwłaszcza ninja z Konohy i Suny
patrzyli na nich z szokiem i przerażeniem. – Mało tego, nawet mam zamiar ją
urozmaicić. Sprawmy, że wszyscy się dołączą. – dopowiedział Kazekage i spojrzał
prosto w oczy przerażonego i wściekłego Hokage.
- Nawet nie
wiesz, jak długo czekałem na ten moment. Powiem ci tylko tyle, że tego właśnie
dnia stracisz wszystko, co tak bezgranicznie kochasz. – powiedział jadowicie do
staruszka, wzbudzając u niego coraz to większe przerażenie. Po chwili mężczyzna
odwrócił wzrok na arenę i krzyknął:
Kolejna świetnie oddana walka. Obaj chcieli za wszelką cenę wygrać - Sasuke chciał wygrać by pokazać innym i sobie, że jest najsilniejszym geninem w Konosze(i że zbliża się przez to do poziomu starszego brata), Gaara w Sunie zawsze był niepokonany i nie zamierzał przegrać. Nic więc dziwnego, że jak Pustynny nie mógł pokonać go własnymi siłami to użył demona a jak został zraniony przez Uchihę to chciał go boleśnie posłać na tamten świat...tymczasem Orochimaru się napatrzył i postanowił rozpocząć swoje działania - będzie się działo w następnych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńW sumie to się trochę dla Sasuke niesprawiedliwie złożyło - naprawdę wiele pokazał - nowe umiejętności, nie licząc okrzyków - ostrzeżeń koleżanek sam obronił się przed Gaarą i walczył tak dobrze, że Sabaku uciekł się do siły Biju. To naprawdę coś. Tylko, że Uchiha nie widział walki eliminacyjnej więc nie wie jak bardzo Jinchuuriki Ichibiego jest potężny i przez to jeszcze bardziej się czuł(bo myślę, że gdyby wtedy widział to i tak byłby tak pewny swoich umiejętności i potem by się wściekał;co za ojciec był z tego Fugaku, że tylko raz go pochwalił bo był słabszy od brata?Itachi to shinobi takiego formatu, który rodzi się raz na pokolenie naprawdę trudno doceniać mu było to co miał, arogancją byłoby oczekiwać, że drugi syn będzie też tak zdolny i z pewnością widział jak ważna dla Sasuke jest jego pochwała i jak ciężko pracuje...jeśli takie pragnienie potęgi to u Uchiha normalne to przynajmniej już teraz rozumiem dlaczego Madara, który miał ogromną siłę, Rinnegana i którego Piątka Kage nie mogła pokonać jeszcze wpakował w siebie dziesięcioogoniastego - czemu nie, przecież tak silny jak Mędrzec Sześciu Ścieżek jeszcze nie był, prawda?Same wielkie ego nie wystarcza...). Sasuke zapewne będzie tak wyczerpany(a swojej walki nie wygrał a Naruto Nejiego pokonał), że w dalszej walce raczej udziału nie weźmie a nawet jak weźmie to jak zobaczy co umie Naruto to będzie się czuł jeszcze gorzej... i myślę, że nawet bez spotkania z bratem zacznie poważnie myśleć nad ucieczką z wioski). Ale Itachi chyba i tak zajrzy to Konohy by Danzou nie czuł się taki bezkarny siedząc i knując swoje plany.
Te oburzenie Hokage... zabrzmiał trochę jak hipokryta, przecież też jest Naruto sakryfikantem ogoniastego a go dopuścił do egzaminu i nie kazał przerwac jak podczas walki z Hyuugą użył chakry Lisa. Z drugiej strony Naruto użył mocy demona by wspomóc swoje możliwości a nie napuścił Ogoniastego na przeciwnika, zrobił to by zwyciężyć i udowodnić swoje racje a nie chciał zabić bo tamten okazał się silniejszy od niego i zdołał go zranić(przy Gaarze to jest wcieleniem normalności) więc rozumiem jego wzburzenie.
Pytania:Jak kunai Sasuke otoczyły błyskawice to było to władowanie Raitonu w ostrze by zwiększyć efektywność ataku(w sensie, że Kakashi nie nauczył go tylko Chidori ale też podstaw przelewania chakry w ostrze)? Kiedy użył Chidori po raz pierwszy,,(...)małe wyładowania elektryczne na jego ciele'' - to tylko tak wyglądało jakby użył Chidori na całej powierzchni ciała a to było to zwykłe Tysiąc siewek(w kanonie nauczył się dopiero tego po 2 latach u Orochimaru, poza tym chyba Kakashi uznałby, że bardziej użyteczne w tej chwili dla niego będzie umiejętność przelewania elektrycznej chakry w przedmioty)?Piasek w kontakcie z Chidori się rozpadał bo piasek to żywioł ziemi, który jest słabszy od błyskawicy(w tej sytuacji gdyby nauczył go większej ilości Raitonów chyba by bardziej zwiększył jego szanse zamiast skupić się na tym jednym silnym ataku)?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
1) Raczej nie jest mozliwe, aby nauczyć się Chidori, nie potrafiąc podstawowych zastosowań Raiton. Już Chidori jest zaawansowaną techniką, która bardzo cięzko się nauczyć. Sasuke to opanował, przez co oficjalnie ma dwie natury. te 'małe wyładowania" to była resztka użycia Chidori, które się rozeszło po całym ciele od ramienia. Główna moc pochodziła z dłoni.
Usuń2) Zgadza się, ale mimo to nie można od tak nauczyć się technik niewrodzonej natury czakry. Najszybciej wchodzą te, które należą do podstawowej natury, a każda inna to większy wysiłek i zużycie czakry. Poza tym nie mieli oni czasu na naukę, więc Kakashi wolał go nauczyć swojej najsilniejszej techniki Raiton.
Wielkie dzięki! Milo, że rozdział się podobał. Pozdrawiam!
Kolejny niezły rozdział. Mam małe wrażenie, że Sasuke i Naruto po wszystkim dostaną awans na chunina z powodu umiejętności. Sam następny rozdział bardzo mnie interesuje. Jak potoczy się inwazja? Powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. Mam nadzieję, że kolejny również się spodoba. Na za tydzień! Pozdrawiam!
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńwalka, walka co ja pocztę jak no po prostu uwielbiam je a Ty przedstawiasz je w taki sposób, że można sie poczuć jakby się tam było... zastanawiam się czy Sarutobi zainteresował się tym kto trenuje Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Uuu, dziękuję za takie słowa. Miło mi, że tak wczuwasz się na podstawie moich rozdziałów. Może jeszcze nadzieja jest w moim pisarstwie? ;D
UsuńDziękuję serdecznie i radosnych wakacji życzę! :D
Hejka,
OdpowiedzUsuńcudownie, zastanawiam się czy Sarutobi zainteresował się tym kto trenuje Naruto, czy jednak to olał... a walki no naprawdę pięknie
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
Usuńdziękuję, że wciąż czytasz mój fanfic! Niestety, mój zapał trochę oklapł i wena stanęła w miejscu. Jeszcze na rozdziale dla mnie trudnym. Dziękuję bardzo za wsparcie mimo to, bardzo się to dla mnie liczy. :D
Dzięki i wzajemnie, pozdrawiam serdecznie! :D
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Sarutobi interesuje się tym kto trenuje Naruto?, czy jednak to olał... a walki cudne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia