Tym razem o właściwej porze! Mam nadzieję, że kogoś tym uszczęśliwiłem (mam za duże mniemanie o sobie, wiem). Zapraszam!!!
Rozdział 22
Choć słowa
Gaary wzbudziły lekki niepokój u Sasuke, ten nie zamierzał się poddać. Święcie
wierzył, że jest w stanie go pokonać, dlatego przyjął pozycję bojową. Szatyn
zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył, błysnęła w nich czerwień
Sharingan’a. Gaara nie przestawał go obserwować z szaleńczym uśmiechem, aż
powtórnie się odezwał:
- Przygotuj
się na śmierć. – rzekł złowrogo i ruszył w stronę Sasuke. Nie zdążył jednak
zrobić trzech kroków, gdy nagle przy genin’ie pojawili się jego przyjaciele.
- Nie,
dopóki mam coś do powiedzenia. – odezwał się pewnie Naruto, a Sakura pokiwała
energicznie głową.
- Nie
pozwolimy ci skrzywdzić Sasuke-kun’a! – dopowiedziała hardo dziewczyna, patrząc
wściekle na rudzielca. Gaara i Sasuke nie kryli zdziwienia, a ten drugi poczuł
jeszcze złość i urazę.
- Co wy tu
robicie?! Nie wtrącajcie się, to moja walka! Będziecie mi tylko przeszkadzać. –
mówił wściekle szatyn, ale nie zraził tym Naruto.
- Chyba nie
myślałeś, że ot tak zostawię ci potężnego przeciwnika? – popatrzył na
niezadowolonego chłopaka i uśmiechnął się zadziornie. – Nie ma głupich, teme!
Zamierzam go pokonać przed tobą!
- Ach tak?!
- TAK! -
obaj patrzyli na siebie zawzięcie, a tymczasem Sakura omal się nie załamała.
Jednak wszystkich przywrócił do porządku śmiech Gaary.
- HAHAHA,
nadal próbujesz ze mną walczyć? Niczego cię nie nauczyłem? Jesteś strasznie
uparty, słabeuszu!!! Wkurza mnie to. – ostatnie zdanie rzekł zimnym i wściekłym
głosem, a wspomnianej trójce dreszcz przeszedł po plecach. – Zmarnowałeś swoją
szansę. Osobiście z tobą skończę.
- Tylko
spróbuj, idioto! – krzyknął bojowo Naruto, po czym rzucił się na Gaarę, a zaraz
po nim ruszył Sasuke. Rudzielec machnął ręka, wysyłając kilka piaskowych igieł,
lecz obaj chłopcy gładko je uniknęli i razem zaatakowali przeciwnika. Mimo
dużych łap, Gaara dość szybko zadawał ciosy, jakby nic nie ważyły, przez co
chłopaki mieli małe problemy w ataku, gdyż musieli skupić się na unikach.
Kilkukrotnie udało im się wyprowadzić kontrę, ale Sabaku zwinnie każdy ich cios
blokował swoimi ramionami, które mimo swojej małej wagi okazały się być dość
twarde. Lecz przyjaciele się nie zrażali i kontynuowali pojedynek.
W
trudniejszej sytuacji znajdował się Naruto, który miał niemałe trudności w
unikaniu ataków Gaary. Sasuke był wspomagany Sharingan’em, więc mógł
przewidzieć ruchy rudzielca, ale mimo tego blondyn dobrze sobie radził. Uznał
jednak, że to prowadzi donikąd, więc postanowił zmienić strategię. Odsunął się
na niewielką odległość, po czym wykonał technikę:
- Fuuton:
Daitoppa! – krzyknął i wydmuchał silny podmuch wiatru w stronę przeciwnika. Ten
to zauważył, dlatego odepchnął on Sasuke i szybko uniknął ataku Naruto. Na jego
twarzy zawitał wredny uśmiech.
- Tylko tyle
potrafisz? Pozwól, że ci pokażę, jak to się robi. – rzekł rozbawiony i powtórzył
on jutsu blondyna.
- Fuuton:
Daitoppa! – ryknął i skierował wręcz ogromny poryw wiatru na zszokowanego
chłopaka. Naruto rzucił się w bok, jednak szerokość tego ataku była zbyt duża,
dlatego oberwał tylko „krawędzią” techniki. Siła ciosu rzuciła Uzumaki’ego w
drzewa.
- Zaraz po
ciebie pójdę. – rzekł Sabaku, po czym odwrócił się w stronę Sasuke, który
właśnie wymyślił swój ruch. Złożył on kilka pieczęci i krzyknął w myślach:
- „Katon: Housenka no jutsu!” – wydmuchał
kilkanaście ognistych pocisków w Gaarę. Ten zasłonił się piaskowymi ramionami,
tracąc na chwilę Uchihę z oczu. Gdy wszystkie kule w niego uderzyły, tuż za nim
pojawił się szatyn, lecz rudzielec był na to przygotowany i chwycił chłopca
potężną łapą.
- Myślałeś,
ze znów się na to nabiorę?! – krzyknął szyderczo, lecz po chwili mina mu
zrzedła, gdyż Sasuke zniknął w chmurze dymu. – „Klon cienia?” – pomyślał zaskoczony, gdy nagle nad nim z kurzu
wyłonił się szatyn. Ten krzyknął na głos:
- Katon: Gōkakyū
no jutsu! – i skierował na niego wielką kulę ognia. Gaara nie zdążył zrobić
kroku, gdy cios Sasuke w niego trafił. Uchiha był z siebie dumny.
- I co,
zrzedła ci mina? – rzekł w stronę płomieni, ale odpowiedź przyszła zza jego
pleców.
- Nie
specjalnie. – odezwał się zimno Gaara, a Sasuke w tej samej chwili zauważył w
ogniu pozostałości po piaskowym klonie. Gdy szatyn się odwrócił, Sabaku akurat
wziął duży zamach w jego stronę. Jednak wtedy zza drzew dookoła nich wyskoczyła
istna armia blondynów.
- Na niego,
chłopaki! – krzyknął jeden z nich i wspólnie zaatakowali rudzielca. Gaara
zaczął się bronić, jednak klonów było zbyt dużo i wszystkich ciosów nie mógł
sparować. W między czasie do Sasuke doskoczył oryginał.
-
Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem dojść do siebie po ostatnim ataku.
-
Spodziewałem się tego, głupku. Mówiłem, że będziesz tylko zawadzał.
- Zamknij
się, idioto! Ciekaw jestem, ile ty byś leżał po przywaleniu w drzewo! –
skontrował Naruto.
Kłócili się
w najlepsze, gdy nagle ze środka armii klonów wybuchła fala, która wyrzuciła
wszystkich blondynów w powietrze, również przewracając zaskoczonych przyjaciół.
- DOŚĆ!!!
Mam już tego wszystkiego DOŚĆ!!! – krzyczał wściekły Gaara. Gdy chłopcy na
niego spojrzeli, momentalnie doznali szoku. Niedaleko nich stał już nie Gaara,
a jakiś piaskowy zwierz. Górna część ciała była okryta piaskiem z
ciemnoniebieskimi znakami. Na głowie zaś posiadał krótkie, szpiczaste uszy,
mały nos, oraz paszczę pełną ostrych zębów. Jego oczy stały się czarne, a
tęczówki zmieniły kolor na żółty. Wyglądem przypominał Tanuki, ale tylko dzięki
normalnej dolnej części ciała mogło się rozpoznać w nim Gaarę. Teraz na
Konoszan patrzyły wściekłe oczy bestii, która jakby właśnie obserwowała swoją
ofiarę. Naruto i Sasuke nie potrafili ukryć lekkiego przerażenia.
- Coś czuję,
że będzie walczył na poważnie. – rzekł sparaliżowany blondyn.
- Też
odnoszę takie wrażenie. – odpowiedział w nie lepszym stanie szatyn. W końcu
odezwał się Gaara.
- Nie
przypuszczałem, że mnie do tego zmusicie, lecz to tym gorzej dla was. Wasza
śmierć będzie długa i bolesna, obiecuję wam to. Teraz poznacie potęgę Shukaku!
– krzyknął do nich i dodał: - Suna Shuriken! – po czym rzucił w nich
kilkadziesiąt piaskowych shurikenó’w ze swojego ramienia. Zanim obaj chłopcy
zaczęli ich unikać, przez głowę Naruto przeszło pytanie:
- „Shukaku?”
Genin’om nie
udało się z tego wyjść bez szwanku. Obaj mieli rany na nogach i rękach, ale na
szczęście były tylko powierzchowne, więc się nimi nie przejmowali. Jednak na
tym Gaara nie poprzestał.
- Suna
Shigure! – ponownie krzyknął, biorąc jednocześnie zamach obiema rękami, z
których wystrzeliły liczne piaskowe pociski. Zmęczeni towarzysze nie mieli już
szans ich uniknąć, dlatego przyjęli atak na siebie. Każdy trafiony pocisk
skutkował dużym bólem w danej części ciała, prawie że łamiąc tam kości. Sasuke
zdołał się ukryć za drzewem, jednak Naruto się nie udało i ponownie został
odrzucony. W czasie wykonania tej techniki Gaara śmiał się szaleńczo, czując,
że ten atak wystarczy do pokonania jego przeciwników. Zapomniał jednak, że
ogólnie była ich trójka.
Nagle z tyłu
Sabaku wyskoczyła wściekła Sakura, która z krzykiem uderzyła Gaarę prosto w
policzek. Rudzielec był całkowicie zaskoczony i zdezorientowany po otrzymanym
ciosie, a dziewczyna wykorzystała sytuację, aby podejść szybko do szatyna.
-
Sasuke-kun! Nic ci nie jest?! Zrobił ci krzywdę?! – krzyczała przestraszona
Haruno, zachowując się jak nadopiekuńcza matka, a Sasuke miał ją już powoli
dość. Był jej wdzięczny za pomoc, to prawda, ale jej natarczywość coraz bardziej
przekraczała granicę jego cierpliwości.
- Zamknij
się, Sakura! Nic mi nie jest. – odpowiedział wściekle Uchiha, po czym wstał na
równe nogi. Dziewczyna poczuła się urażona odpowiedzią ukochanego, ale
postanowiła później się nad tym zamartwiać. Teraz obydwoje obserwowali dziwne
zachowanie Gaary. Rudzielec zaczął powoli drżeć, złapał się mocno za głowę i
krzyczał głośno w powietrze. W tej właśnie chwili Sasuke zauważył swoją okazję.
- Teraz cię
mam. – szepnął złowrogo, po czym wyciągnął rękę ku ziemi. Już po raz trzeci
zamierzał użyć Chidori. Gdy na jego dłoni pojawiły się błyskawice, chłopak
ciężko sapnął. Mimo to nie przestawał i dalej przygotowywał technikę. Sakura
obserwowała go uważnie, gdy nagle przerażona zauważyła, że Przeklęta Pieczęć
Sasuke zaczyna się powiększać. Znaki zaczęły przykrywać coraz większą
powierzchnię ciała, jednak szatyn nie zamierzał się poddać. Dobrze znał skutki
użycia po raz trzeci Chidori, ale czuł, że to może być dla niego ostatnia
szansa.
- „Pamiętaj, twój limit Chidori wynosi dwa
razy. Jeśli spróbujesz ponownie jej użyć, twoja czakra może nie wystarczyć,
dlatego będzie brała energię z Przeklętej Pieczęci. Nigdy tego nie rób, bo z
każdą taką sytuacją moja pieczęć ochronna będzie słabnąć, a ty stracisz
kontrolę.”
- Chidori!!!
– krzyknął już mocno wkurzony Sasuke i pognał z olbrzymią prędkością na Gaarę.
Ten jednak w tej chwili przestał krzyczeć i popatrzył uważnie na szatyna. Po
chwili ryknął:
- Sabaku
Hando! – a tuż przed nim z ziemi wyłoniły się dwie piaskowe ręce, które zaczęły
się wydłużać w stronę Uchiha. Sasuke ponownie postanowił wykorzystać swoje
jutsu do utorowania drogi. Błyskawice z łatwością przecięły ręce z piasku, gdy
nagle po bokach wyskoczyła kolejna para, która zdołała chwycić szatyna za nogi,
czego skutkiem było mocne uderzenie w ziemię. Gdy Sasuke zdołał podnieść wzrok,
tuż nad nim stał spokojny Gaara.
- Powtórzę:
nie popełniam tych samych błędów. Na arenie dobrze przemyślałem zasadę tej
techniki, dzięki czemu zauważyłem, że z nią możesz biegać tylko do przodu, z
czego robisz się całkowicie bezbronny na reszcie ciała. Posiadasz Sharingan’a,
a sam jesteś przewidujący. – rzekł z kpiną, po czym złapał Sasuke mocno za
gardło. – Teraz za to zapłacisz. – i rzucił chłopakiem w stronę Sakury. Szatyn
wylądował tuż pod jej stopami.
- Sabaku Kyū.
– powiedział zimno Gaara, a w stronę Konoszan zaczął sunąc piasek. Sakura
obserwowała to z przerażeniem i tylko przytuliła się mocno do osłabionego
Sasuke. Jednak w tym samym momencie zza drzew wybiegł Naruto.
- NIE
POZWOLĘ CI ICH SKRZYWDZIĆ!!! – krzyknął wściekle blondyn i dalej biegł w stronę
rudzielca. Gaara zaś podniósł rękę, wskazał na Uzumaki’ego i rzekł:
- Gokusa
Maisō.
Naruto już
miał zaatakować przeciwnika, gdy nagle poczuł, że nie może się ruszyć. Gdy
spojrzał w dół, zobaczył, że jego kostki są wciągane przez piasek. Próbował się
w jakiś sposób uwolnić, ale tylko przyśpieszył proces jego zakopywania.
- Właśnie
teraz spełniam swoją obietnicę. Ty już więcej nie staniesz mi na drodze. –
odezwał się w stronę Naruto, który był totalnie przestraszony.
- RATUN…! – próbował wykrzyczeć
blondyn, jednak piasek zdołał już go całkowicie wciągnąć. – „Cholera, cholera, CHOLERA! Nie mogę
oddychać! Muszę się jakoś wydostać i im pomóc! Co robić, co robić?!” – krzyczał w
myślach Naruto, a gdy już zaczynało mu brakować powietrza, poprosił
słabo: - „Kyubi, użycz mi swojej mo-c-c-c-y-y.”
* * *
Po zakopaniu
Uzumaki’ego Gaara spojrzał na pozostałą dwójkę.
- Skoro
pozbyłem się tego przygłupa, teraz przyszła kolej na was. – rzekł z wrednym
uśmiechem, wzbudzając większe przerażenie u genin’ów. W oczach Sakury pojawiły
się łzy, a Sasuke hardo patrzył się na przeciwnika. Jedyne czego żałował, to
tego, że nie pomści swojej rodziny.
-
Zdychajcie! Sabaku…! – nie zdążył dokończyć, gdyż nagle z ziemi wyskoczył
Naruto, który wylądował między nim, a swoimi przyjaciółmi. Wszyscy z szokiem
ujrzeli jego „płaszcz” z czerwonej czakry, oraz zwierzęce oczy, które patrzyły
groźnie na Gaarę.
- Jeszcze z
tobą nie skończyłem. Wiedz, że dopóki dycham, będę bronił swoich przyjaciół. I
nigdy ich nie zostawię. – powiedział poważnie w jego stronę, a na twarzy Gaary
pojawiła się wściekłość.
- Ile razy
mam cię zabijać?! Zdechnij w końcu i przestań stawać mi na drodze! Tym razem
się upewnię i własnoręcznie wyrwę ci serce!!! – ryknął rozjuszony i rzucił się
na Naruto, który również ruszył do ataku. Obaj się zderzyli, po czym rozpoczęli
wymianę ciosów.
Każdy z
nich, ilekroć jeden próbował zadać cios, drugi go blokował i wyprowadzał
kontrę, jednak z czasem to blondyn zdobywał przewagę. Chłopak zyskał na
szybkości i sile, dzięki czemu ataki Gaary nie były dla niego straszne. Sabaku
próbował go trafić potężnymi łapami, jednak blondyn zwinnie je unikał,
korzystając z sytuacji, aby wyprowadzić kontrę.
Tą walkę
obserwowali genin’i z Konoha oraz Suny, z czego ci drudzy leżeli kawałek dalej
od miejsca pojedynku. Na twarz Sakury powrócił uśmiech, ponieważ już widziała
takiego Naruto w akcji, więc szczerze w niego wierzyła i duchowo dopingowała.
Rodzeństwo Gaary patrzyło na to ze zdziwieniem, gdyż nie mogli uwierzyć, że ta
siła jest równa ich bratu, lub nawet wyższa. Mimo wszystko obydwoje mieli cichą
nadzieję, że to blondyn zwycięży.
Największy
jednak szok przeżył Sasuke, który tę moc widział oraz czuł po raz pierwszy. Nie
mógł uwierzyć, że jego rywal tak szybko urósł w siłę. W jego sercu nie pojawiła
się jednak radość, tylko gniew. Poczuł do swojego przyjaciela wyraźną niechęć,
gdyż ośmielał się go przewyższać.
- „Naruto, nie pozwolę ci być silniejszym ode
mnie. Nie zgodzę się na to. Nigdy mnie nie przewyższysz.” – złorzeczył w
myślach szatyn i obserwował walkę z wrogością w oczach.
W między
czasie Naruto zdołał zadać silny cios w brzuch Gaary, odrzucając go na
niewielką odległość. Gdy rudzielec wstał, na jego twarzy widać było już tylko
czystą furię.
- NIENAWIDZĘ
CIĘ, NIENAWIDZĘ!!! ZRÓWNAM CIĘ Z POWIERZCHNIĄ ZIEMI, PROSTAKU!!! – krzyczał
szaleńczo Sabaku, po czym wziął głęboki wdech, a w myślach wykrzyknął:
- „Fuuton: Renkūdan!” – by po chwili
uderzyć się mocno w brzuch, wypuszczając z ust wielką kulę sprężonego
powietrza. Na ujrzaną technikę Naruto postanowił zareagować, więc złożył kilka
pieczęci i ryknął:
- Fuuton:
Daitoppa! – i wkładając w ten atak znaczne ilości czakry, wydmuchał największy
jak do tej pory podmuch wiatru, który skierował na lecącą już technikę
rudzielca. Zauważył, że tym razem jego atak jest o lekko szkarłatnym kolorze.
Gdy oba jutsu się ze sobą zetknęły, powstał olbrzymi wybuch, który zdmuchnął
pozostałe osoby z dala od pola walki. Chwilę później obaj chłopcy skoczyli na
siebie, wyprowadzając taki sam cios. Skutkiem tego trafili się idealnie w
pięści.
* * *
Jednak wtedy
coś się stało. Czas się jakby zatrzymał dla Naruto, który ze zdziwieniem
widział, jak wokół niego jest tylko nieskończona biel. Gdy tak się rozglądał,
nagle przed sobą zobaczył małego chłopca, o krótkich, rudych włosach, który
zasłaniał swą twarz rękami. Wokół niego stały inne dzieci, które patrzyły na
niego z nienawiścią i strachem. Blondyna sparaliżowało, gdyż to spojrzenie było
mu mocno znajome. Wystarczyłaby tylko zmiana koloru włosów, a Uzumaki by uznał,
że to on jest tym chłopcem. Po chwili usłyszał, jak te dzieci szepczą: - „Potwór. Bestia. Demon.” – a spod dłoni
chłopca spływają łzy.
Po chwili
ujrzał inną scenę. Oto chłopiec o rudych włosach pochylał się nad jakimś
mężczyzną, a na jego twarzy widać było przerażenie. Ten człowiek również mówił:
- Zawsze
byłeś dla mnie potworem, przez którego umarła moja siostra. Znosiłem cię tylko
dlatego, aby w odpowiednim momencie pomścić śmierć mojej siostrzyczki. Obyś
nigdy nie poznał miłości. – a gdy skończył, chłopiec czym prędzej uciekł.
Naruto oglądał to wszystko z szokiem, i gdy zaczął się nad tym zastanawiać,
przed sobą ujrzał trzecią scenę.
Tym razem
otaczała go ciemność, a w oddali zauważył rudą czuprynę. Gdy tam podszedł, omal
go nie zwaliło z nóg. Ten sam chłopiec stał przed ogromną bramą, na której była
kartka z napisem „Pieczęć”. Za krat ujrzał błysk żółtych ślepi, z których po
chwili wyszedł olbrzymi, piaskowy potwór. Mały chłopiec spojrzał na niego z
szokiem i zapytał:
- K-kim t-ty
jesteś?
- Ha ha ha,
pytasz się, kim jestem?! Powiem ci: zwą mnie „Demon pustyni, Shukaku”, bądź lub
Ichibi!
* * *
Naruto
momentalnie oprzytomniał. Stał przed zmienionym Gaarą, a ich pięści nadal się
stykały. Gdy popatrzył na twarz rudzielca, zauważył, że i on jest lekko
zdezorientowany. Jednak gdy ich spojrzenia się styknęły, na twarz Sabaku znów
wróciła wściekłość, a zaraz potem krzyknął:
- GIŃ
WRESZCIE!!! – biorąc zamach drugą ręką, na której dało się zauważyć sprężone
powietrze. Naruto zagryzł wargę, po czym odkrzyknął:
- NIGDY!!! –
atakując skumulowaną czakrą w drugiej dłoni. Obaj zadali cios w tym samym
czasie. Naruto oberwał w brzuch, Gaara zaś w twarz. Obie te siły się zetknęły,
wywołując wybuch, który odrzucił chłopców daleko od siebie. Gdy upadli oni na
ziemię, żaden z nich nie miał siły wstać. Płaszcz Naruto zniknął, a na jego
brzuchu znajdowała dość duża rana, która im dalej od centrum uderzenia była
coraz mniejsza. Z Sabaku zaś zaczął odpadać piasek, ukazując poranione wszędzie
ciało i zakrwawioną twarz. Obaj nie mieli już żadnych sił.
Zmęczony
Sabaku jednak zauważył, że Naruto się porusza. Sunąc brzuchem po ziemi, z
zawziętą twarzą kierował się w stronę rudzielca. Gaara nie mógł pojąć, skąd ten
chłopak bierze siły, aby dalej walczyć.
-
D-dlaczego? – zapytał – Dlaczego wciąż chcesz walczyć? Skąd bierzesz siły, aby
dalej ze mną zadzierać?! – pytał coraz bardziej wściekle chłopak, a Naruto
spojrzał na niego z powagą.
- Ponieważ
chcę bronić swoich przyjaciół. To oni mnie podnieśli na duchu, oni mnie
zaakceptowali i oni zaprzątają cały czas moje myśli. Dzięki nim opuściła mnie
samotność. Ta ponura, przerażająca samotność, kiedy nikt cię nie kocha, nie
martwi się o ciebie, a zamiast tego cię nienawidzą. Znasz to uczucie, prawda? –
spytał blondyn, a Sabaku ujrzał ze zdziwieniem, że w oczach Naruto są łzy. –
Całkiem możliwe, że gdyby nie moi przyjaciele, to byłbym zupełnie taki sam, jak
ty. Obaj poznaliśmy, co to jest samotność i nienawiść, gdyż nosimy w sobie ten
sam ciężar. Jednak mimo wszystko ja się otwarłem na innych i dzięki temu
poznałem, co to znaczy „miłość”. – mówił współczująco Naruto, a Gaara słuchał
go jak zahipnotyzowany. – Chcę, żebyś zrozumiał, że dla ich bezpieczeństwa
zawsze będę się podnosił i niósł im pomoc, jak tylko będę mógł. Za nich mogę
nawet oddać swoje życie. – skończył wypowiedź i obserwował ze skupieniem Gaarę.
Chłopak zaś przypomniał sobie pewne zdanie, które wypowiedział jego kochany
wujek.
- Miłość to uczucie, kiedy chcesz komuś pomóc.
Bez żadnej nagrody czy zobowiązań. Wtedy, kiedy dzielisz się z kimś swoim
bólem, a on pomaga ci w jego pokonaniu. A największą miłość widzi się wtedy,
kiedy ktoś oddaje swoje życie w obronie przyjaciela.
- „Miłość… czyni cię tak silnym?” – spytał
w myślach Gaara, uważnie patrząc na Naruto. – „Naruto…, naprawdę jesteś silny.”
Nagle tuż
przy rudzielcu pojawiło się jego rodzeństwo. Nie mogli uwierzyć, że ich potężny
brat został tak wykończony. Gaara popatrzył się na nich słabo, po czym zamknął
oczy i szepnął:
-
Przegrałem…, chodźmy stąd. - a Kankuro i Temari spojrzeli na niego ze
zdziwieniem, jednak kiwnęli głowami. Brunet wziął brata pod ramię i po raz ostatni
spojrzeli na genin’ów z Konoha, zanim skoczyli na drzewa. Po kilku minutach w
głowie Gaary pojawiła się myśl.
- „Uzumaki Naruto…, zapewniam cię, że kiedyś
będę taki jak ty.” – a już na głos szepnął: - Temari…, Kankuro… - a gdy
rodzeństwo na niego spojrzało, ten dokończył: - Wybaczcie mi…, proszę.
Obydwoje
zszokowało, ale po chwili Temari spojrzała na brata z lekkim uśmiechem.
- Nie masz
za co przepraszać, braciszku.
* * *
Na polanie
zaś na nogi właśnie wstawali Sakura i Sasuke. Obydwoje podbiegli szybko do
Naruto, który leżał na ziemi bez ruchu.
- Naruto!
Naruto, czy mnie słyszysz? – pytała zawzięcie dziewczyna, lekką poruszając
blondynem, aż w końcu otworzył swoje oczy. Gdy ujrzał nad sobą swoich
przyjaciół, uśmiechnął się lekko.
- Udało…
się… nam. – szepnął z trudem, po czym stracił ponownie przytomność. Jednak to
zdanie wystarczyło, aby polepszyć ich humor. Po chwili zaś wzięli blondyna pod
ramię i ruszyli w stronę wioski, wesoło rozmawiając.
* * *
Gdy już
dochodzili do bram, zauważyli wszędzie ruch. Gdzieniegdzie widać było zawalone
budynki, mężczyźni okrywali zmarłych kocami, a kobiety pomagały innym znajdować
i przenosić rannych. Na twarzy wszystkich było widać ból i smutek.
Gdy weszli
do wioski, tuż przed nimi pojawił się Kakashi.
- Cieszę
się, że jesteście cali i zdrowi. – rzekł z uśmiechem, który pojawił się na
twarzach genin’ów.
-
Dziękujemy, że nam mistrz zaufał. – odpowiedział Sakura, a pozostali chłopcy
kiwnęli głowami. Hatake przypatrywał się im przez chwilę, po czym wszystkich
uścisnął po przyjacielsku.
- Muszę
przyznać, że mnie zaskoczyliście. Jestem z was bardzo dumny.
Gdy tak ze
sobą rozmawiali, Naruto rozglądał się naokoło. Widział osoby, które przytulały
się do swoich bliskich, ciesząc się, że żyją. Jednak u wszystkich zauważył, że
pomimo tego szczęścia, na ich twarzach wciąż znajduje się smutek, czy nawet
rozpacz. Niektórzy zaś spoglądali na Górę Hokage. W końcu chłopiec zadał to
pytanie.
- Sensei,
czy coś się stało? – a gdy Kakashi na niego spojrzał, ten dokończył. – Dlaczego
wszyscy wokół nas mają smutek w oczach, mimo wygranej z wrogiem? Co się tu
stało, że ludzie patrzą w stronę twarzy Hokage?
Hatake
patrzył na nich ze smutkiem, po czym odpowiedział.
- Wszyscy są
smutni, Naruto, ponieważ w tej walce straciliśmy nie tylko wspaniałych ludzi,
ale także w obronie naszej wioski, życie swoje poświęcił nasz Hokage.
To przedstawienie ostatniej części rozpadu Konohy było wspaniałe - wprost cudnie wypadła tu ta część walki. Jak było do przewidzenia - Naruto i Sakura znaleźli Sasuke, Gaarę i dwójkę jego kompanów z drużyny, Naruto się wtrącił do walki bo wiedział, że Gaara jest bardzo niebezpieczny i dlatego, że rywalizuje z Sasuke(chce mu pokazać swoją siłę) - Uchiha był zmęczony po poprzedniej walce i nie wypadł w niej dobrze za to Naruto ze swoimi olbrzymimi pokładami chakry i wytrzymałością wygrał - pokonał Gaarę i zdołał zmienić jego nastawienie do życia. Przyjemną niespodzianką był udział Sakury w walce - niewielki ale biorąc pod uwagę, że to ona(z jej charakterem i umiejętnościami) to duże osiągnięcie, spodobało mi się również to jak ją Sasuke ofuknął za ten moment jej nadmiernej troski. Trochę się zdziwiłam, że nie pokazano walki Trzeciego Hokage z Orochimaru ale jak o tym dłużej myślałam to stwierdziłam, że mogła by ona zająć pół rozdziału a nawet więcej a tak taki zwrot akcji ładnie kończy wszystko związane z inwazją w tym rozdziale. Zakończenie tego etapu historii można by spokojnie określić jako szczęśliwe gdyby nie to zdarzenia(ale pewnie przed śmiercią Sarutobi zapieczętował swojemu byłemu uczniowi ręce); Naruto podczas egzaminu pokazał, że jest silny i prawie, że sam(bo była jeszcze Sakura i Sasuke ale to on zadał decydujący cios) pokonał Gaarę - mieszkańcy po tym zdarzeniu mogą nabrać szacunku do niego więc ma powody do zadowolenia z siebie; Sakura za wiele nie zrobiła ale na tym etapie nie można od niej wymagać wielkich rzeczy(zrobiła jedną dużą rzecz - nabrała poważania do Naruto i jakby ,,ostatecznie'' zaakceptowała Uzumakiego jako towarzysza w drużynie); Sasuke też pokazał, że jest silny ale zrządzenie losu sprawiło, że trafił na złego dla siebie przeciwnika - w walce eliminacyjnej rozdrażniony siłą strony przeciwnej użył mocy Przeklętej Pieczęci więc wywarł złe wrażenie na innych a potem natrafił na Gaarę, którego ostatecznie pokonał Naruto - to co zrobił wypada blado przy wyczynach Uzumakiego. Po tych wszystkich zdarzeniach można wywnioskować, że Naruto będzie podłamany stratą swego ,,dziadka Hokage'' ale weźmie się w garść i znów zacznie intensywnie trenować by rywalizować w tym z Sasuke jak dawniej, Sasuke będzie się wściekał, że Naruto stał się tak silny i że to on pokonał sakryfikanta Shukaku( Orochimaru zabił najsilniejszego ninja z ich wioski - Hokage a mocy jego pieczęci już zakosztował - może zacząć myśleć nad ucieczką). Po tych zdarzeniach na początku Naruto może wziąść zawziętość Uchihy za element ich zwykłej rywalizacji, jak zauważy, że coś jest nie tak to nigdy w życiu nie domyśli się dlaczego. Sasuke postawa blondyna będzie denerwować i będzie trenować jeszcze ciężej. Jeśli dojdzie między nimi do awantury a Sakura znajdzie się w pobliżu i spróbuje ich uspokoić to może oberwać a jeśli będzie chciała namówić Uchihę na obiad lub na wspólny trening to tak jej dogada, że dziewczyna się załamie lub wyniknie z tego zamieszanie jeśli Naruto to zobaczy. Kakashi z pewnością zrozumie czemu Sasuke tak się czuje ale nie zna wszystkich szczegółów(dotąd nie miał okazji porozmawiać z Haruno a ona nie miała motywacji by opowiedzieć mu o zdarzeniu w Lesie Śmierci)więc nie będzie się nim szczególnie przejmował aż do grubszej awantury (Sasuke to egoista i żre go fakt, że to nie on pokonał Gaarę - będzie uważał, że pop prostu Uchiha będzie musiał pogodzić się z sytuacją). Już bez tego co się może zdarzyć(wizyta Itachiego i Kisame w Konosze) mogą dziać się niewesołe rzeczy w Drużynie Siódmej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Wow, bez żadnych pytań?! Zaskoczyłaś mnie! To jest chyba pierwszy rozdział, który całkowicie zrozumiałaś i nie musiałem niczego tłumaczyć. To dobrze, bo może to świadczyć o tym, że coraz lepiej mi idzie.
UsuńDzięki za miłe słowa i do zobaczenia za tydzień!
Ciekawie wyszło, kolejny już raz czekam znowu na następny rozdział. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! Mam nadzieję, że nie zawiodę. Dzięki i pozdrawiam!
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale przedstawiłeś tą walkę Naruto z Gaara, widać że Gaara zrozumiał teraz co to znaczy miłość, ocho już Sasuke się wkurza, że Naruto jest silniejszy, a Sakura poleciała zobaczyć co z Sasuke a Naruto zupełnie się nie przejęła, smutno że Hiruzen zmarł...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Dzięki wielkie za miłe słowa! Oby reszta historii coraz bardziej Ci się podobała. :D
UsuńPozdrawiam!!!
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, przedstawiona ta walka Naruto z Gaara, Gaara zrozumia co to znaczy miłość, Sasuke jak się wkurza, że Naruto jest silniejszy, a Sakura poleciała zobaczyć co z Sasuke... a Naruto to zupełnie się nie przejęła (dlatego jej nie lubię), bardzo mi smutno że Hiruzen zmarł...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniałyrozdział, cudnie przedstawiłeś tą walka Naruto z Gaarą, nasz Gaara zrozumiał co to znaczy miłość, Sasuke wkurzony, że Naruto jest silniejszy, a Sakura poleciała zobaczyć co z Sasuke, a o Naruto to zupełnie się nie przejęła...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia