Rozdział 23
Minęło już
pięć dni od ataku ninja Dźwięku na Konohe. W trakcie starć życie straciło wiele
mężczyzn i kobiet, którzy walczyli w obronie ich domu, wśród których był
niestety przywódca wioski, Hokage. Gdy go znaleziono, miał on przebite serce
oraz pieczęć na brzuchu, a na twarzy jego gościł pogodny uśmiech. Kakashi oraz
kilku z ANBU obserwowali zdumiewający pojedynek między mistrzem, a dawnym
uczniem. Wtedy to wlaśnie Orochimaru pokazał swą najnowszą technikę. Było to „Edo
Tensei”, która służyła do przywołania umarłych. Stworzył ją Drugi Hokage, zaś
Sannin ją dokończył i ulepszył. W ten oto sposób Orochimaru przywołał dwóch
najpotężniejszych ninja w historii Konohy. Mowa tu o Pierwszym i Drugim Hokage.
Hiruzen znajdował się niemal na przegranej pozycji, lecz on też znał bardzo
potężną technikę, która znakomicie pasowała jako kontratak na umarłych, gdyż
nie dało się ich ponownie zabić. Tym jutsu było „Shiki Fūjin”, to samo, co użył
Czwarty Hokage do zapieczętowania Kyubi’ego. Sarutobi zdołał pochwycić swoich
poprzedników i zapieczętować ich duszę w Żniwiarzu, Bogu Śmierci. Odzyskując
świadomość, obaj podziękowali, że nie są już marionetkami Orochimaru. Jednak
Hiruzen nie zdołał zapieczętować swojego ucznia. Z braku sił pozwolił sobie
odebrać mu jego techniki i uszkadzając jego dłonie, tym samym kompletnie
obezwładniając zbiega. Po tym zadaniu Hokage umarł, a na jego piersi pojawiła
się pieczęć, zaś Orochimaru uciekł przy pomocy swoich ludzi.
Dwa dni
później ciało Sarutobi’ego zostało złożone do grobu, a na
ceremonie pochówku przybyli wszyscy mieszkańcy wioski, oraz osoby z okolicznych
miast. Hiruzen słynął z łagodności, pogody ducha i sprawiedliwości. Każdy, kto
miał problem, mógł do niego pójść, szukając pomocy, a żaden nie odchodził z
niczym. Postać staruszka została na zawsze zapamiętana w sercach tych, którzy
otrzymali od niego pomoc.
Po pogrzebie
ludzie próbowali wrócić do codziennego trybu życia. Dorośli znów pracowali,
dzieci szły do szkoły, a shinobi wykonywali misje. Jednak wszędzie było czuć smutek
i rozpacz. Zwłaszcza dla jednej osoby.
Na Górze
Hokage siedział mały blondyn, Naruto. Znajdował się on na głowie Sandaime,
który był dla niego jak dziadek. Przez całe dzieciństwo się nim opiekował,
uczył, czy pocieszał. Mimo, że nie łączyło ich żadne pokrewieństwo, między nimi
powstała więź jak w prawdziwej rodzinie. Dlatego też chłopiec płakał i
wspominał chwile, które spędził ze staruszkiem. Gdy tak siedział, tuż za nim
pojawił się Jirayia.
- Głowa do
góry, Naruto. – próbował go pocieszyć mężczyzna. – Wiem, że ci go brakuje, ale
nic nie możemy z tym zrobić. Musimy żyć dalej.
- Mogłem mu
pomóc. – rzekł płaczliwym głosem blondyn. – Gdybym został w wiosce, to
ruszyłbym mu na pomoc. Może udałoby mi się go ocalić. – na usłyszane zdanie,
Sannin zaprzeczył głową.
- Nie gadaj
bzdur, Naruto! – skarcił blondyna, który popatrzył na niego zdziwiony. – Gdybyś
nie poszedł za Gaarą, to twoi przyjaciele prawdopodobnie zostaliby zabici i ty
byłbyś w jeszcze większej rozpaczy. A nawet jeśli, to co mógłbyś zrobić? Nawet
Kakashi nie może się mierzyć z Orochimaru, a twoja obecność tylko by
przeszkadzała Trzeciemu. Znałem Staruszka dłużej niż ty, i wiem, że nie
chciałby cię widzieć w tym stanie. Odszedł tak, jak marzył: w obronie tych,
których kochał. Dlatego więc wytrzyj łzy i bierz się do roboty, aby tam w górze
był z ciebie dumny! – skończył wykład, a oczy Naruto się rozszerzyły. Po chwili
na jego twarzy powrócił uśmiech, wstał na nogi i spojrzał pewnie na swojego
mistrza, który również się uśmiechnął.
- Masz
rację, Ero-sennin! Nie zamierzam go zawieść, dlatego obiecuję ci, że zostanę
największym Hokage w dziejach i nigdy nie pozwolę, aby skrzywdzono moich
przyjaciół, tak jak Staruszek Hokage! – przyrzekł chłopiec i podniósł pięść do
serca. Jirayia popatrzył na niego dumnie, po czym położył mu rękę na głowę.
- Jestem
tego pewny, Naruto.
* * *
Po kilku
dniach do wioski powrócił spokój. Wszystko wróciło do normy, ale nadal
pozostała jedna sprawa: kto ma być kolejnym Hokage. Starszyzna Wioski oraz
najbardziej szanowani shinobi jednogłośnie stwierdzili, aby ten tytuł przypadł
jednemu z Trzech Wielkich Sannin’ów, Jirayia’i. Ten jednak odmówił, a w zamian
zaproponował, że przyprowadzi kandydata o wiele bardziej się do tego
nadającego. Mówił o trzeciej Sannin’ce, Senju Tsunade.
Tsunade,
zwana ”Ślimaczą Księżniczką”, była trzecim uczniem Sarutobi’ego, a więc też
przyjaciółką Jirayia’i i Orochimaru. Niebywale silna kunoichi, niedościgniona w
tajnikach medycznych, ale również wnuczka Pierwszego Hokage, który miał tytuł
najpotężniejszego ninja w historii, Senju Hashirama’y. Na tę wieść Starszyzna
zgodziła się z Sannin’em. Postawił on jednak jeden warunek: na tą wyprawę kogoś
ze sobą zabierze.
* * *
Następny
dzień zaczął się dla Naruto bardzo radośnie. Mimo tego, że go wybudzono
wcześnie rano, to informacja, jaka była mu wtedy podana, wszystko zrewanżowała.
Otóż jego nauczyciel, Jirayia, zjawił się w jego domu z wiadomością, że chce z
nim odbyć trening poza terenem wioski.
Wytłumaczył również, że będzie to też
misja, która polega na znalezieniu nowego Hokage. Po tej wypowiedzi Naruto
trochę się gniewał na Ero-sennina, że nie chcą zaczekać, aż on będzie się
nadawał na przywódcę wioski. Jednak po minucie stwierdził, że dobrze by było
spotkać tego kandydata, aby osobiście sprawdzić, czy się nadaje na to honorowe
stanowisko.
Tak więc w
południe blondyn wyszedł ze swojego mieszkania i ruszył w stronę głównej bramy
wioski. Choć bardzo chciał dotrzeć tam jak najszybciej, to wiedział, że ma
jeszcze mnóstwo czasu, więc postanowił się przejść. Akurat traf chciał, że w
tym samym momencie po wiosce spacerowali Sasuke, Sakura i Natsumi.
Tak więc owa
czwórka spotkała się na jednej z ulic Konohy.
- Ooo, cześć
wam! – krzyknął na powitanie blondyn.
- Witaj,
Naruto-kun! – odpowiedział z uśmiechem Natsumi. Sakura również się przywitała,
a Sasuke tylko burknął. Ale czujne oczy szatyna nie mogły nie zauważyć plecaka
na plecach rywala.
- Co ty tak
właściwie robisz, baka? – spytał prowokująco, a Naruto obrzucił go gniewnym
spojrzeniem.
- Nie twój
interes, teme! – odrzekł blondyn i obaj zaczęli się mocować wzrokowo.
- Ohh,
przestaniecie w końcu obaj?! – spytała niezadowolona Natsumi, a Sakura pokiwała
głową. Dziewczyny dopiero teraz zauważyły, że Naruto jest jakby gotowy do
podróży.
- Wyruszasz
gdzieś? – spytała zaciekawiona Sakura, a Naruto pokiwał głową, nie patrząc na
Sasuke.
- Zgadza
się! Wyruszam z Ero-sennin’em na misję. Mamy znaleźć nowego Hokage! –
odpowiedział dumnie blondyn, wywołując zaskoczenie na twarzach jego przyjaciół.
-
Naprawdę??? – spytały jednocześnie dziewczyny, a Sasuke zmrużył wściekle oczy.
- „Dlaczego to akurat on idzie na taką misję?
Dlaczego ten Jirayia nie wybrał mnie? Przecież wszyscy wiedzą, że jestem
najzdolniejszym genin’em w wiosce, więc czemu akurat ten przygłup?! Ale może
chodzi tu o coś więcej.” – zastanawiał się szatyn, a Naruto kontynuował
wypowiedź.
- Ale to nie
wszystko! Ero-sennin chce również przeprowadzić ze mną trening! Mówił, że ma
coś w sam raz dla mnie! – zakończył entuzjastycznie chłopiec, zaskakując
ponownie koleżanki, ale również potwierdzając przypuszczenia Sasuke.
- „A jednak! Ten idiota wyrusza, aby trenować.
Myśli, że dzięki temu będzie mógł mnie przegonić. Nie pozwolę mu na to! Nie
zamierzam stać bezczynnie!” – myślał niezadowolony szatyn, obserwując wściekle
Naruto. Ten to zauważył i posłał mu zadziorny uśmiech. Dobrze wiedział, o co
chodzi Sasuke. Jednak nagłe pytanie Natsumi przywróciło go do ziemi.
- Naruto, a
myślisz może, czy mogłabym z wami pójść? – spytała z nadzieją w oczach,
szokując dosłownie wszystkich. Sasuke chciał nawet zaprotestować, ale
powstrzymał go blondyn, który niepewnie odpowiedział.
- Sam nie
wiem, Natsumi. Ero-sennin nic nie mówił, że możemy kogoś zabrać. Poza tym, nie
wiem, czy by mu się spodobało, jeśli bym kogoś zaprosił. – na twarzy dziewczyny
pojawił się smutek, na który Naruto musiał zareagować. – Ale możesz ze mną
pójść, to się go spytamy. – odrzekł szybko blondyn, a u Natsumi powróciły
kolorki. Zgodziła się i chciała ze wszystkimi pójść się przekonać. Jednak
Sasuke poważnie powiedział, że go to nie obchodzi i musi teraz coś załatwić, po
czym odwrócił się i odszedł w drugą stronę. Jego kuzynka nie zdołała nawet
wykrzesać słowa. Uznała jednak, że później się z nim rozmówi, a tymczasem nie
chciała, żeby Naruto się spóźnił, więc ruszyli w dalszą drogę. Sakura jeszcze
przez chwilę stała i się zastanawiała, czy nie pójść za szatynem, ale uznała,
że powinna pożegnać Naruto.
- „Przecież taka misja nie trwa jeden dzień.
Przez jakiś czas nie będzie w wiosce Naruto, więc będę mogła na spokojnie
spotykać się z Sasuke-kun’em.” – pomyślała z uśmiechem różowo-włosa, po
czym pobiegła, aby dogonić pozostałą dwójkę.
W czasie
drogi Naruto wypytywał Natsumi, co się działo, kiedy razem z przyjaciółmi
walczył z Gaarą. Dziewczyna opowiedziała, jak Kakashi zebrał wraz z kilkoma
jounin’ami wszystkich genin’ów i nakazał im udać się do schronu. Zlecił im
również, aby w razie potrzeby pomagali innym ludziom tam dotrzeć. Lecz zamiast
siedzieć tylko w schronie, dziewczyna zgłosiła się wraz z kilkoma innymi dziewczynami,
w tym z Ino, Tenten i Hinatą, aby pomóc rannym i lekarzom. Nie zapomniała
wspomnieć, jak to im dziękowali medycy za pomoc.
W luźnej
atmosferze doszli wszyscy pod bramę, gdzie już czekał na blondyna Jirayia.
Jednak mężczyzna kategorycznie zabronił uczestnictwa w tej misji osobom
trzecim, miło usilnych próśb Naruto.
- „A może jednak to i lepiej.” – pomyślał
poważnie chłopak, obserwują bacznie zachowanie swojego sensei’a, który coraz
bardziej nachalnie gapił się nie tam, gdzie trzeba. Przeprosił szybko Natsumi,
tłumacząc, że jednak się nieudało. Mimo wszystko Uchiha nie była smutna.
- Powodzenia
i wracaj szybko. – powiedziała miło, a Naruto się uśmiechnął.
- Postaram
się! Wrócę jeszcze silniejszy, niż teraz. – przechwalał się chłopak. Po jego
słowach Jirayia trzepnął go lekko w głowę.
- Jeśli
będziesz się przykładał, to tak będzie, ale akurat ty masz z tym duży problem,
więc im nie obiecuj za dużo. Ruszaj się, jesteśmy już spóźnieni. – rzekł z
lekkim uśmiechem Sannin, a Naruto pokiwał głową. Tak więc uścisnął szybko obie
przyjaciółki i razem ze swoim sensei’em ruszył w świat.
* * *
Od
wyruszenia Naruto minęło już kilka godzin. Obie dziewczyny, Sakura i Natsumi,
wpadły na pomysł, aby urządzić małe spotkanie towarzyskie, ze wszystkimi
znajomymi z klasy i egzaminu. Tak więc zaczęły po kolei zapraszać przyjaciół,
umawiając się na 15.00 w barze, który zaproponowała drużyna Asumy. Była to
restauracja, gdzie każdy stół był grillem, a klienci sami smażyli zamówione
jedzenie. Z tego miejsca zawsze wychodzili radośni, najedzeni i, w przypadku
Asumy, zrozpaczeni wydaną gotówką.
Tak więc
punktualnie o 15.00 wszyscy byli już w budynku, siedząc przy dość dużym stole.
Byli to: Sakura, Natsumi, Ino, Shikamaru, Choji, Neji, Lee, Tenten, Kiba,
Hinata i Shino. Drużyna Uchihy nie przyszła, gdyż zarówno Shibiki, jak i Hitomi
zajmowali się sprawami rodzinnymi. Tak więc w takim składzie wszyscy zasiedli
do posiłku.
Po
ponakładaniu jedzenia na ogień, zaczęła się rozmowa na temat niedawnych
wydarzeń.
- Jak się
cieszę, że wszystko się dobrze skończyło. – zaczęła mówić Ino. – Wiem, że
straciliśmy naszego Hokage, ale przynajmniej zwyciężyliśmy i wioska nadal stoi.
-
Hiruzen-sama zginął jak bohater i to powinniśmy pamiętać. Ocalił nas i dzięki
temu możemy przekazywać jego nauki. – dopowiedziała Sakura, a reszta pokiwała
głowami.
- I nie
tylko jemu powinniśmy dziękować, ale też wszystkim dorosłym, którzy również
walczyli z wrogiem. My też możemy być z siebie dumni! – rzekła uśmiechnięta
Tenten.
- Prawda!
Mimo tego, że jesteśmy geninami, to mogliśmy się na coś przydać. – odezwała się
Natsumi. – Jednak myślę, ze najbardziej pomógł nam Naruto.
- Hę?! A
dlaczego niby ON?! Przecież my też walczyliśmy wraz z dorosłymi. – rzekł lekko
wkurzony Kiba.
- Ponieważ
on wygrał z bardzo silnym przeciwnikiem. Dlaczego? Ponieważ ani Lee, ani Sasuke
nie byli w stanie go pokonać. Ta walka nam pokazuje, jak bardzo stał się silny.
– odpowiedział mu spokojnie Shino, a Kiba spojrzał na niego wilkiem.
- Macie
rację! Naruto rzeczywiście urósł w siłę! Przecież pokonał także… . – Ino nie
dokończyła, czerwieniąc się lekko na twarzy i spoglądając ukradkiem na
Neji’ego. Ten jednak podniósł głowę i rzekł:
- Nie
musiałaś się wstrzymywać. Potrafię przyznać się do porażki. Wygrał silniejszy,
więc jedyne co mogę zrobić, to go doścignąć. – zakończył i uśmiechnął się,
dzięki czemu Ino westchnęła z ulgą.
- Szkoda, że
Naruto-kun’a z nami nie ma. Bardzo bym chciał wyzwać go na pojedynek! –
krzyknął radośnie Lee, jednak słowa jego przyjaciółki go otrzeźwiły.
- Przecież
jesteś poważnie ranny, więc niby jak byś chciał z nim walczyć? Nie unoś się,
Lee. Masz przede wszystkim wrócić do zdrowia. – skarciła szatyna Tenten, a ten
opuścił z żalem głowę. Rany, które zadał mu Gaara, były bardzo poważne i nawet
lekarze podejrzewali, że już nie będzie mógł zostać ninja. Rock bardzo ciężko
to przeżywał, ale dzięki swojemu ukochanemu mistrzowi mógł z powrotem stanąć na
nogi.
- Nie martw
się, Lee. Słyszałam od ojca, że nowy Hokage może będzie w stanie cię wyleczyć.
– rzekła pokrzepiająco Ino.
- A właśnie!
Wiecie może, kto to ma być? – spytała zaciekawiona Natsumi.
- Ponoć jest
to kobieta, która bardzo się zasłużyła w przeszłości. Mówią, że jest jedną z
Sannin’ów. – odpowiedziała Sakura.
- Nazywa się
Tsunade i jest największą kunoichi na świecie. Od zawsze ją podziwiam. –
dopowiedział dumnie Tenten.
- Super,
kolejna kłopotliwa baba w naszej wiosce. Dlaczego mnie to spotyka? – wtrącił
trzy grosze znudzony Shikamaru, ale reszta nie zwróciła uwagi na jego
komentarz.
- Posiada
bardzo duże umiejętności medyczne. Nasz klan bardzo ją sobie ceni, gdyż
uratowała wielu z nas od śmieci. – odezwała się dotąd milcząca Hinata. Wszyscy słuchali ją ze skupieniem, gdyż
niełatwo wzbudzić podziw u Hyuga. Kandydatka coraz bardziej zaskakiwała
genin’ów, ale nawet jeszcze nie wiadomo, czy przyjmie tę posadę.
- Ciekawa
jestem, czy Jirayia-sama i Naruto szybko ją znajdą? Naruto ma fioła na punkcie
zostania Hokage, więc pewnie będzie chciał się dowiedzieć, kto jest jego
konkurentem. – rzekła ze śmiechem Sakura.
- Ja
natomiast myślę, że nie załatwią tego szybko, gdyż w trakcie podróży odbywają
trening. Podejrzewam, że Naruto będzie opóźniał powrót, aby jak najdłużej
trenować. – dopowiedziała również śmiejąca Natsumi.
- A wiecie,
co ja myślę? – spytał nagle Choji, a wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
– Myślę, ze mięso jest już gotowe! – krzyknął uradowany i jednym machnięciem
patyczków zgarną połowę jedzenia. Na usłyszane zdanie genin’i ryknęli śmiechem,
ale również chwycili za narzędzia, aby coś zgarnąć, zanim zniknie to w
nieskończonych ustach Akimichi.
Cała grupa
siedziała w barze do wieczora. Gdy już rachunek stawał się zbyt duży jak na
budżet ich wszystkich, postanowili zabrać Choji’ego z restauracji. Przed
budynkiem każdy się pożegnał i ruszył w swoją stronę. Wszyscy byli bardzo
zadowoleni z miło spędzonego czasu, jednak wśród nich był ktoś, kto miał pewne
obawy. Mowa tu o różowo-włosej dziewczynie, przez której głowę przechodziła
jedna myśl:
- „Co się dzieje z Sasuke-kun? Dlaczego nie
chciał przyjść na spotkanie?” – zastanawiała się zmartwiona Sakura.
* * *
Na jednym z
pól treningowych stał młody chłopak, Sasuke. Przez kilka godzin nieustannie
trenował, nie robiąc sobie żadnej przerwy. W tej właśnie chwili atakował
zakrwawionymi już dłońmi pień ćwiczebny.
Po dłuższej
chwili zza krzaków wyszedł Kakashi, który bacznie obserwował szatyna.
-
Powiedziano mi, że mnie szukałeś. Co było aż tak ważne, że biegałeś po całej
wiosce, pytając o mnie? – zadał pytanie mężczyzna, a Uchiha popatrzył na niego
niezadowolony.
- Trochę się
spóźniłeś i musiałem zacząć samodzielnie. Ale mam do sensei’a sprawę. –
odpowiedział Sasuke i podszedł do Kakashi’ego. - Chcę, żebyś znów zaczął mnie
trenować. Muszę jak najszybciej zwiększyć swoje umiejętności. – przedstawił
prośbę i czekał na odpowiedź mężczyzny. Hatake musiał przyznać, że się lekko
zdziwił. Przecież jak wracali z treningu przed Egzaminem na Chunin’a, to
chłopak był zadowolony ze swoich dotychczasowych umiejętności. Więc skąd nagle
ta prośba? Jednak zanim odpowiedział, to uważnie się rozejrzał. Całe pole było
dość mocno uszkodzone. Większość drzew leżało na ziemi, z czego niektóre
wyglądały na doszczętnie spalone. Dookoła nich wszędzie znajdowały dziury i
gdzieniegdzie również krew. Po tym mężczyzna spojrzał na chłopaka. Cały był
zabrudzony, poraniony i wyczerpany, a chciał jeszcze więcej. Kakashi zaczął się
poważnie martwić o swojego ucznia.
- A mogę
spytać, jaki jest tego powód? Dlaczego tak nagle chcesz zwiększyć swoje
umiejętności? – zadał pytanie Kakashi, a Sasuke popatrzył na niego ze
zdziwieniem. Jednak po chwili na jego twarz powrócił spokój i odpowiedział:
- Naruto
dzisiaj wyruszył na trening zamiast mnie, a nie chcę, żeby miał jakiekolwiek
nadzieje, że mnie przewyższy. Jestem z klanu Uchiha i nie zamierzam dać się
pokonać. – rzekł z dumą szatyn.
- „A więc o to chodzi. Widzi w Naruto rywala,
więc stara się nie być gorszy. Jak najbardziej jestem za rywalizacją, ale
Sasuke przesadza. Pytanie, czy on to widzi tak samo, jak Naruto.” –
zastanawiał się Kakashi, po czym się odezwał.
- A nie
sądzisz może, że teraz lepiej przestać? Jesteś wyczerpany, a potrzebujesz
odpoczynku. Jeśli chcesz, to jutro możemy zacząć trening. – rzekł z uśmiechem
Kakashi, jednak Sasuke tylko prychnął.
- Nie mam
zamiaru czekać do rana. Mam jeszcze sporo siły, więc albo trenujemy teraz, albo
możesz już sobie iść. Poradzę sobie bez ciebie. – odpowiedział niezadowolony
chłopak, po czym kontynuował atakowanie pniaka. Jego słowa mocno zaniepokoiły
Hatake, jednak uznał on, że lepiej później z nim to przedyskutować.
- „Widzę, że duma dość mocno wpłynęła na twoje
zachowanie. Z opowieści wynika, że to Naruto pokonał ostatecznie Gaarę, a
Sasuke pewnie nie może tego znieść i rozpaczliwie próbuje być najlepszy. Ale to
nie musi być jedyny powód.” – stwierdził w myślach Kakashi i ruszył z
powrotem do wioski. Nie mógł wiedzieć, że w głowie Sasuke pojawiała się
nieustannie jedna myśl:
- „Nie możesz mnie pokonać, Naruto. Jeśli
będziesz ode mnie silniejszy, to nie będę w stanie pomścić mojej rodziny. Muszę
być najpotężniejszy, aby się zemścić. Zemszczę się, Itachi!”
* * *
W pewnej wsi
zatrzymali się na nocleg Naruto i Jirayia. Sannin zdążył już zapoznać Naruto z
techniką, którą chciał go nauczyć, a po zostawieniu instrukcji treningu, wybył
w nieznanym kierunku. Była już 22.00, a Naruto wciąż nie spał. W dłoni trzymał
mały balon z wodą i próbował nim tak zakręcić za pomocą czakry, aby rozpadł się
na kawałki. Mimo, że wlewał w to wszystkie siły, nie mógł za chiny ukończyć
tego ćwiczenia. Kiedy chłopak miał już dać sobie spokój, przez drzwi przeszedł
Jirayia z jakąś torbą.
- No
nareszcie jesteś! Gdzie się podziewałeś, Ero-sennin? Miałeś mi przecież pomóc w
nauczeniu się tego jutsu.
- Przecież
już ci pomogłem, więc na co narzekasz? Nie będę cię cały czas prowadził za
rączkę. Sam musisz znajdować rozwiązania. – odpowiedział spokojnie mężczyzna,
patrząc ze spokojem na ucznia. Ten przyznał mu rację i skłonił głowę,
zawstydzony. Zaś na twarzy Sannin’a pojawił się uśmiech, a zaraz potem
mężczyzna udał się do łazienki. Naruto patrzył na to ze zdziwieniem, ale
postanowił się nie pytać. Uznał, że wykona jeszcze kilka prób, po czym pójdzie
spać. Jednak gdy drzwi od łazienki się otworzyły, Naruto był mocno zaskoczony.
Jirayia miał
na sobie luźne spodnie koloru niebieskiego, białą koszulkę oraz swoją pelerynę.
Na nogach zaś miał eleganckie buty. Chłopak nie mógł się nie odezwać.
- A dokąd to
idziesz taki wystrojony, Ero-sennin? Ostrzegam, że jeśli przyprowadzisz tu
jakieś kobiety i będziesz z nimi flirtować, to obiecuję, nie ręczę za siebie! –
pogroził ostrzegawczo palcem, a Jirayia omal nie wybuchnął śmiechem.
- A nawet
jeśli, to co mi zrobisz? To ja tu jestem dorosły, nie ty. Ale skoro tak bardzo
chcesz mnie pilnować, to proszę. – rzekł w odpowiedzi, po czym rzucił w chłopca
swoją torbą. Niezadowolony Naruto obrzucił go gniewnym spojrzeniem, po czym
sięgnął do przedmiotu. W środku były jakieś luźne spodnie i rozpinana bluza.
- A na co mi
to? – spytał lekko pogubiony.
- No jak to
„na co”? Idziemy zbierać informację, a nie ma lepszego miejsca od miejscowej
imprezy! Wierz mi, na takich spotkaniach mogą wylecieć różne tajemnice. –
odpowiedział z uśmiechem Jirayia, wywołując u chłopca niemały stres.
- N-n-na
i-im-imprezę? Ale przecież ja nie potrafię tańczyć! Lepiej, żebym został w
domu, to raczej nie jest dla mnie. – próbował się wymigać, jednak mężczyzna był
nieugięty.
- Skoro nie
potrafisz, to czas najwyższy się nauczyć. Zapamiętaj sobie, dziewczyny wręcz
ubóstwiają facetów, którzy dobrze tańczą. Wiem, co mówię. – po jego słowach
Naruto popatrzył na niego podejrzliwie.
- Jakoś nie
chce mi się wierzyć, że taniec wystarczy, aby taki staruch jak ty poderwał
którąkolwiek z kobiet.
- Licz się
ze słowami, smarkaczu! Mówisz do wielkiego Jirayia’i, największego pisarza
naszych czasów, którego książki idą jak świeże bułeczki. Nie bez powodu
napisałem podręcznik podrywacza. Ale dość tych żartów! W mig się przebieraj i
szykuj do wyjścia. Masz 3 minuty. Start!!!
* * *
Następnego
dnia czas biegł bardzo spokojnie. Każda osoba była zajęta swoją pracą, jak to
zwykle bywa w dorosłym świecie. Wielu uważało, że tak wspaniały dzień będzie do
końca taki piękny. Jednak w tej chwili miała nastąpić pewna zmiana.
Otóż przez
bramę wioski przeszło dwóch mężczyzn, z których każdy miał na sobie
niespotykany płaszcz z czerwonymi chmurami. Obaj założyli na głowy słomiane
kapelusze, ukrywając tym samym swoją tożsamość. Jednak spod nakrycia jednego z
nich widać było miejscami czarne włosy. Oprócz tego, między szczelinami w
kapeluszu, błysnął blask Sharingan’a.
Ciekawie rozwinięte wątki. Mam wrażenie, że w przyszłości spikniesz jakoś Natsumi i Naruto. Co do sytuacji Sasuke, jestem ciekaw jak się potoczy. Czekam znowu ;)
OdpowiedzUsuńA mnie znowu jest miło. Przynajmniej tobie jednemu przypadł do gustu choć w małym stopniu. Mam nadzieję, że kolejny również. Pozdrawiam!
UsuńJeszcze dopowiem, byłoby fajnie gdybyś dodał małą galerie jak wyglądają bohaterowie. Zawsze lepiej potem sobie kogoś wyobrazić niż próbować sobie przypomnieć z tekstu jak kto wygląda ;)
UsuńW sumie racja. Zajmę się tym, kiedy znajdę chwilę. Dzięki za sugestię.
UsuńJakie wątpliwości? To jest bardzo dobrze napisany rozdział przejścia między wydarzeniami(wprost nie mogę doczekać się dalszej akcji, zwłaszcza , że na horyzoncie pojawia się Itachi!).
OdpowiedzUsuńNaruto najpierw był podłamany śmiercią ,,Hokage-jiji''który opiekował się nim w dzieciństwie a potem Jiraiya go pocieszył - już chyba wiadomo kto go będzie potem uczyć. Teraz ma zamiar ćwiczyć i stawać się coraz lepszy, jak zazwyczaj(choć z jego zwyczajnych cech to tej zadziorności nie lubię). I ta panika jak przyszło mu iść na imprezę z Jiraiyą...a myślałam, że Naruto nie boi się żadnego wyzwania. Ciekawe jak mu pójdzie - nauka techniki i pokazania się na tańcach.
Z kolei Sasuke chce być najlepszy co w zestawie z poprzednimi wydarzenia sprawiło, że jest zazdrosny nawet o przebywanie z Jiraiyą i zamierza trenować aż do zemdlenia ze zmęczenia.Cała sytuacja w barze jasno pokazuje jakie stosunku ma z innymi shinobi w wiosce - jest nietowarzyski i małomówny oraz jeśli nie błyszczy w nauce czy umiejętnościach to ludzie nawet o nim nie myslą(tylko Shino wspomniał o nim w rozmowie;tylko Sakura się o niego zaniepokiła i za to jestem jej wdzięczna) - on nie ma praktycznie żadnych więzi z innymi ludźmi w wiosce(najpierw nie integrował się z innymi w Akademii i szybko wracał do domu a potem pewnie wracał szybko by móc jak najwięcej tenować by się zemścić) a istotą woli ognia i bycia shinobi z Konocha jest posiadanie silnych więzów z innymi! Nie zdziwię się jeśli lada chwila po tym co może nastąpić spróbuje zwiać do Orochimaru! Jestem dumna tu z Kakashiego - co prawda zainteresował się nim bo ten go szukał ale zaniepokoił się o Uchihę i zamierza z nim porozmawiać później(w tej chwili do odpoczynku by go raczej nie namówił, musiałby go znokautować i przywiązać do łóżka by ten z niego nie zwiał po przebudzeniu). Sakura przynajmniej trochę martwi się o Sasuke ale nadal jest taka...mam nadzieję, że weźmie się ona w końcu za siebie i zacznie trenować.Natsumi bierze sprawy w swoje ręce - strzeż się Hinata! Z jednej strony nawet pasuje ona do Naruto a z drugiej to Hinacie bardziej życzę zostania jego druga połówką(a przynajmniej by znalazła sobie sympatycznego i miłego chłopaka).
Pytanie - nie do tego rozdziału ale tak ogólnie do akcji - Czy Naruto ma w sobie tą wielką chęć pokonania Sasuke bo chce udowodnić każdemu swoją silę i tylko tak to można udowodnić Ucisze oraz dlatego, że pokonanie osoby tak pewnej siebie i o umiejętnościach tak bardzo cenionych przez innych da mu wielka satysfakcję?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Cieszę się, że rozdział się jednak podoba. Mam nadzieję, że to się utrzyma i was nie zwiodę. Co do pytania, to później będzie to wyjaśnione, więc nie będę spoilerował.
UsuńPozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńzastanawiam się czy Sasuke ucieknie z wioski, o i poszukiwania Tsunade to może być ciekawe...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Historia trwa dalej. :D
UsuńDzięki i pozdrawiam!
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie, czy Sasuke ucieknie z Konohy, no o i poszukiwania Tsunade...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, zastanawia mnie bardzo, czy Sasuke ucieknie z Konohy, i poszukiwania Tsunade...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza