niedziela, 4 czerwca 2017

Rozdział 23

Witam i pozdrawiam! mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu i miło go przyjmiecie, bo... bo tak. Mam do niego małe wątpliwości, ale zostawię to w wasze jocenie. Miłego czytania! Zapraszam!!!


Rozdział 23

Minęło już pięć dni od ataku ninja Dźwięku na Konohe. W trakcie starć życie straciło wiele mężczyzn i kobiet, którzy walczyli w obronie ich domu, wśród których był niestety przywódca wioski, Hokage. Gdy go znaleziono, miał on przebite serce oraz pieczęć na brzuchu, a na twarzy jego gościł pogodny uśmiech. Kakashi oraz kilku z ANBU obserwowali zdumiewający pojedynek między mistrzem, a dawnym uczniem. Wtedy to wlaśnie Orochimaru pokazał swą najnowszą technikę. Było to „Edo Tensei”, która służyła do przywołania umarłych. Stworzył ją Drugi Hokage, zaś Sannin ją dokończył i ulepszył. W ten oto sposób Orochimaru przywołał dwóch najpotężniejszych ninja w historii Konohy. Mowa tu o Pierwszym i Drugim Hokage. Hiruzen znajdował się niemal na przegranej pozycji, lecz on też znał bardzo potężną technikę, która znakomicie pasowała jako kontratak na umarłych, gdyż nie dało się ich ponownie zabić. Tym jutsu było „Shiki Fūjin”, to samo, co użył Czwarty Hokage do zapieczętowania Kyubi’ego. Sarutobi zdołał pochwycić swoich poprzedników i zapieczętować ich duszę w Żniwiarzu, Bogu Śmierci. Odzyskując świadomość, obaj podziękowali, że nie są już marionetkami Orochimaru. Jednak Hiruzen nie zdołał zapieczętować swojego ucznia. Z braku sił pozwolił sobie odebrać mu jego techniki i uszkadzając jego dłonie, tym samym kompletnie obezwładniając zbiega. Po tym zadaniu Hokage umarł, a na jego piersi pojawiła się pieczęć, zaś Orochimaru uciekł przy pomocy swoich ludzi.

Dwa dni później ciało Sarutobi’ego zostało złożone do grobu, a na ceremonie pochówku przybyli wszyscy mieszkańcy wioski, oraz osoby z okolicznych miast. Hiruzen słynął z łagodności, pogody ducha i sprawiedliwości. Każdy, kto miał problem, mógł do niego pójść, szukając pomocy, a żaden nie odchodził z niczym. Postać staruszka została na zawsze zapamiętana w sercach tych, którzy otrzymali od niego pomoc.

Po pogrzebie ludzie próbowali wrócić do codziennego trybu życia. Dorośli znów pracowali, dzieci szły do szkoły, a shinobi wykonywali misje. Jednak wszędzie było czuć smutek i rozpacz. Zwłaszcza dla jednej osoby.

Na Górze Hokage siedział mały blondyn, Naruto. Znajdował się on na głowie Sandaime, który był dla niego jak dziadek. Przez całe dzieciństwo się nim opiekował, uczył, czy pocieszał. Mimo, że nie łączyło ich żadne pokrewieństwo, między nimi powstała więź jak w prawdziwej rodzinie. Dlatego też chłopiec płakał i wspominał chwile, które spędził ze staruszkiem. Gdy tak siedział, tuż za nim pojawił się Jirayia.

- Głowa do góry, Naruto. – próbował go pocieszyć mężczyzna. – Wiem, że ci go brakuje, ale nic nie możemy z tym zrobić. Musimy żyć dalej.

- Mogłem mu pomóc. – rzekł płaczliwym głosem blondyn. – Gdybym został w wiosce, to ruszyłbym mu na pomoc. Może udałoby mi się go ocalić. – na usłyszane zdanie, Sannin zaprzeczył głową.

- Nie gadaj bzdur, Naruto! – skarcił blondyna, który popatrzył na niego zdziwiony. – Gdybyś nie poszedł za Gaarą, to twoi przyjaciele prawdopodobnie zostaliby zabici i ty byłbyś w jeszcze większej rozpaczy. A nawet jeśli, to co mógłbyś zrobić? Nawet Kakashi nie może się mierzyć z Orochimaru, a twoja obecność tylko by przeszkadzała Trzeciemu. Znałem Staruszka dłużej niż ty, i wiem, że nie chciałby cię widzieć w tym stanie. Odszedł tak, jak marzył: w obronie tych, których kochał. Dlatego więc wytrzyj łzy i bierz się do roboty, aby tam w górze był z ciebie dumny! – skończył wykład, a oczy Naruto się rozszerzyły. Po chwili na jego twarzy powrócił uśmiech, wstał na nogi i spojrzał pewnie na swojego mistrza, który również się uśmiechnął.

- Masz rację, Ero-sennin! Nie zamierzam go zawieść, dlatego obiecuję ci, że zostanę największym Hokage w dziejach i nigdy nie pozwolę, aby skrzywdzono moich przyjaciół, tak jak Staruszek Hokage! – przyrzekł chłopiec i podniósł pięść do serca. Jirayia popatrzył na niego dumnie, po czym położył mu rękę na głowę.

- Jestem tego pewny, Naruto.

* * *

Po kilku dniach do wioski powrócił spokój. Wszystko wróciło do normy, ale nadal pozostała jedna sprawa: kto ma być kolejnym Hokage. Starszyzna Wioski oraz najbardziej szanowani shinobi jednogłośnie stwierdzili, aby ten tytuł przypadł jednemu z Trzech Wielkich Sannin’ów, Jirayia’i. Ten jednak odmówił, a w zamian zaproponował, że przyprowadzi kandydata o wiele bardziej się do tego nadającego. Mówił o trzeciej Sannin’ce, Senju Tsunade.

Tsunade, zwana ”Ślimaczą Księżniczką”, była trzecim uczniem Sarutobi’ego, a więc też przyjaciółką Jirayia’i i Orochimaru. Niebywale silna kunoichi, niedościgniona w tajnikach medycznych, ale również wnuczka Pierwszego Hokage, który miał tytuł najpotężniejszego ninja w historii, Senju Hashirama’y. Na tę wieść Starszyzna zgodziła się z Sannin’em. Postawił on jednak jeden warunek: na tą wyprawę kogoś ze sobą zabierze.

* * *

Następny dzień zaczął się dla Naruto bardzo radośnie. Mimo tego, że go wybudzono wcześnie rano, to informacja, jaka była mu wtedy podana, wszystko zrewanżowała. Otóż jego nauczyciel, Jirayia, zjawił się w jego domu z wiadomością, że chce z nim odbyć trening poza terenem wioski. 
Wytłumaczył również, że będzie to też misja, która polega na znalezieniu nowego Hokage. Po tej wypowiedzi Naruto trochę się gniewał na Ero-sennina, że nie chcą zaczekać, aż on będzie się nadawał na przywódcę wioski. Jednak po minucie stwierdził, że dobrze by było spotkać tego kandydata, aby osobiście sprawdzić, czy się nadaje na to honorowe stanowisko.

Tak więc w południe blondyn wyszedł ze swojego mieszkania i ruszył w stronę głównej bramy wioski. Choć bardzo chciał dotrzeć tam jak najszybciej, to wiedział, że ma jeszcze mnóstwo czasu, więc postanowił się przejść. Akurat traf chciał, że w tym samym momencie po wiosce spacerowali Sasuke, Sakura i Natsumi.

Tak więc owa czwórka spotkała się na jednej z ulic Konohy.

- Ooo, cześć wam! – krzyknął na powitanie blondyn.

- Witaj, Naruto-kun! – odpowiedział z uśmiechem Natsumi. Sakura również się przywitała, a Sasuke tylko burknął. Ale czujne oczy szatyna nie mogły nie zauważyć plecaka na plecach rywala.

- Co ty tak właściwie robisz, baka? – spytał prowokująco, a Naruto obrzucił go gniewnym spojrzeniem.

- Nie twój interes, teme! – odrzekł blondyn i obaj zaczęli się mocować wzrokowo.

- Ohh, przestaniecie w końcu obaj?! – spytała niezadowolona Natsumi, a Sakura pokiwała głową. Dziewczyny dopiero teraz zauważyły, że Naruto jest jakby gotowy do podróży.

- Wyruszasz gdzieś? – spytała zaciekawiona Sakura, a Naruto pokiwał głową, nie patrząc na Sasuke.

- Zgadza się! Wyruszam z Ero-sennin’em na misję. Mamy znaleźć nowego Hokage! – odpowiedział dumnie blondyn, wywołując zaskoczenie na twarzach jego przyjaciół.

- Naprawdę??? – spytały jednocześnie dziewczyny, a Sasuke zmrużył wściekle oczy.

- „Dlaczego to akurat on idzie na taką misję? Dlaczego ten Jirayia nie wybrał mnie? Przecież wszyscy wiedzą, że jestem najzdolniejszym genin’em w wiosce, więc czemu akurat ten przygłup?! Ale może chodzi tu o coś więcej.” – zastanawiał się szatyn, a Naruto kontynuował wypowiedź.

- Ale to nie wszystko! Ero-sennin chce również przeprowadzić ze mną trening! Mówił, że ma coś w sam raz dla mnie! – zakończył entuzjastycznie chłopiec, zaskakując ponownie koleżanki, ale również potwierdzając przypuszczenia Sasuke.

- „A jednak! Ten idiota wyrusza, aby trenować. Myśli, że dzięki temu będzie mógł mnie przegonić. Nie pozwolę mu na to! Nie zamierzam stać bezczynnie!” – myślał niezadowolony szatyn, obserwując wściekle Naruto. Ten to zauważył i posłał mu zadziorny uśmiech. Dobrze wiedział, o co chodzi Sasuke. Jednak nagłe pytanie Natsumi przywróciło go do ziemi.

- Naruto, a myślisz może, czy mogłabym z wami pójść? – spytała z nadzieją w oczach, szokując dosłownie wszystkich. Sasuke chciał nawet zaprotestować, ale powstrzymał go blondyn, który niepewnie odpowiedział.

- Sam nie wiem, Natsumi. Ero-sennin nic nie mówił, że możemy kogoś zabrać. Poza tym, nie wiem, czy by mu się spodobało, jeśli bym kogoś zaprosił. – na twarzy dziewczyny pojawił się smutek, na który Naruto musiał zareagować. – Ale możesz ze mną pójść, to się go spytamy. – odrzekł szybko blondyn, a u Natsumi powróciły kolorki. Zgodziła się i chciała ze wszystkimi pójść się przekonać. Jednak Sasuke poważnie powiedział, że go to nie obchodzi i musi teraz coś załatwić, po czym odwrócił się i odszedł w drugą stronę. Jego kuzynka nie zdołała nawet wykrzesać słowa. Uznała jednak, że później się z nim rozmówi, a tymczasem nie chciała, żeby Naruto się spóźnił, więc ruszyli w dalszą drogę. Sakura jeszcze przez chwilę stała i się zastanawiała, czy nie pójść za szatynem, ale uznała, że powinna pożegnać Naruto.

- „Przecież taka misja nie trwa jeden dzień. Przez jakiś czas nie będzie w wiosce Naruto, więc będę mogła na spokojnie spotykać się z Sasuke-kun’em.” – pomyślała z uśmiechem różowo-włosa, po czym pobiegła, aby dogonić pozostałą dwójkę.

W czasie drogi Naruto wypytywał Natsumi, co się działo, kiedy razem z przyjaciółmi walczył z Gaarą. Dziewczyna opowiedziała, jak Kakashi zebrał wraz z kilkoma jounin’ami wszystkich genin’ów i nakazał im udać się do schronu. Zlecił im również, aby w razie potrzeby pomagali innym ludziom tam dotrzeć. Lecz zamiast siedzieć tylko w schronie, dziewczyna zgłosiła się wraz z kilkoma innymi dziewczynami, w tym z Ino, Tenten i Hinatą, aby pomóc rannym i lekarzom. Nie zapomniała wspomnieć, jak to im dziękowali medycy za pomoc.

W luźnej atmosferze doszli wszyscy pod bramę, gdzie już czekał na blondyna Jirayia. Jednak mężczyzna kategorycznie zabronił uczestnictwa w tej misji osobom trzecim, miło usilnych próśb Naruto.

- „A może jednak to i lepiej.” – pomyślał poważnie chłopak, obserwują bacznie zachowanie swojego sensei’a, który coraz bardziej nachalnie gapił się nie tam, gdzie trzeba. Przeprosił szybko Natsumi, tłumacząc, że jednak się nieudało. Mimo wszystko Uchiha nie była smutna.

- Powodzenia i wracaj szybko. – powiedziała miło, a Naruto się uśmiechnął.

- Postaram się! Wrócę jeszcze silniejszy, niż teraz. – przechwalał się chłopak. Po jego słowach Jirayia trzepnął go lekko w głowę.

- Jeśli będziesz się przykładał, to tak będzie, ale akurat ty masz z tym duży problem, więc im nie obiecuj za dużo. Ruszaj się, jesteśmy już spóźnieni. – rzekł z lekkim uśmiechem Sannin, a Naruto pokiwał głową. Tak więc uścisnął szybko obie przyjaciółki i razem ze swoim sensei’em ruszył w świat.

* * *

Od wyruszenia Naruto minęło już kilka godzin. Obie dziewczyny, Sakura i Natsumi, wpadły na pomysł, aby urządzić małe spotkanie towarzyskie, ze wszystkimi znajomymi z klasy i egzaminu. Tak więc zaczęły po kolei zapraszać przyjaciół, umawiając się na 15.00 w barze, który zaproponowała drużyna Asumy. Była to restauracja, gdzie każdy stół był grillem, a klienci sami smażyli zamówione jedzenie. Z tego miejsca zawsze wychodzili radośni, najedzeni i, w przypadku Asumy, zrozpaczeni wydaną gotówką.

Tak więc punktualnie o 15.00 wszyscy byli już w budynku, siedząc przy dość dużym stole. Byli to: Sakura, Natsumi, Ino, Shikamaru, Choji, Neji, Lee, Tenten, Kiba, Hinata i Shino. Drużyna Uchihy nie przyszła, gdyż zarówno Shibiki, jak i Hitomi zajmowali się sprawami rodzinnymi. Tak więc w takim składzie wszyscy zasiedli do posiłku.

Po ponakładaniu jedzenia na ogień, zaczęła się rozmowa na temat niedawnych wydarzeń.

- Jak się cieszę, że wszystko się dobrze skończyło. – zaczęła mówić Ino. – Wiem, że straciliśmy naszego Hokage, ale przynajmniej zwyciężyliśmy i wioska nadal stoi.

- Hiruzen-sama zginął jak bohater i to powinniśmy pamiętać. Ocalił nas i dzięki temu możemy przekazywać jego nauki. – dopowiedziała Sakura, a reszta pokiwała głowami.

- I nie tylko jemu powinniśmy dziękować, ale też wszystkim dorosłym, którzy również walczyli z wrogiem. My też możemy być z siebie dumni! – rzekła uśmiechnięta Tenten.

- Prawda! Mimo tego, że jesteśmy geninami, to mogliśmy się na coś przydać. – odezwała się Natsumi. – Jednak myślę, ze najbardziej pomógł nam Naruto.

- Hę?! A dlaczego niby ON?! Przecież my też walczyliśmy wraz z dorosłymi. – rzekł lekko wkurzony  Kiba.

- Ponieważ on wygrał z bardzo silnym przeciwnikiem. Dlaczego? Ponieważ ani Lee, ani Sasuke nie byli w stanie go pokonać. Ta walka nam pokazuje, jak bardzo stał się silny. – odpowiedział mu spokojnie Shino, a Kiba spojrzał na niego wilkiem.

- Macie rację! Naruto rzeczywiście urósł w siłę! Przecież pokonał także… . – Ino nie dokończyła, czerwieniąc się lekko na twarzy i spoglądając ukradkiem na Neji’ego. Ten jednak podniósł głowę i rzekł:

- Nie musiałaś się wstrzymywać. Potrafię przyznać się do porażki. Wygrał silniejszy, więc jedyne co mogę zrobić, to go doścignąć. – zakończył i uśmiechnął się, dzięki czemu Ino westchnęła z ulgą.

- Szkoda, że Naruto-kun’a z nami nie ma. Bardzo bym chciał wyzwać go na pojedynek! – krzyknął radośnie Lee, jednak słowa jego przyjaciółki go otrzeźwiły.

- Przecież jesteś poważnie ranny, więc niby jak byś chciał z nim walczyć? Nie unoś się, Lee. Masz przede wszystkim wrócić do zdrowia. – skarciła szatyna Tenten, a ten opuścił z żalem głowę. Rany, które zadał mu Gaara, były bardzo poważne i nawet lekarze podejrzewali, że już nie będzie mógł zostać ninja. Rock bardzo ciężko to przeżywał, ale dzięki swojemu ukochanemu mistrzowi mógł z powrotem stanąć na nogi.

- Nie martw się, Lee. Słyszałam od ojca, że nowy Hokage może będzie w stanie cię wyleczyć. – rzekła pokrzepiająco Ino.

- A właśnie! Wiecie może, kto to ma być? – spytała zaciekawiona Natsumi.

- Ponoć jest to kobieta, która bardzo się zasłużyła w przeszłości. Mówią, że jest jedną z Sannin’ów. – odpowiedziała Sakura.

- Nazywa się Tsunade i jest największą kunoichi na świecie. Od zawsze ją podziwiam. – dopowiedział dumnie Tenten.

- Super, kolejna kłopotliwa baba w naszej wiosce. Dlaczego mnie to spotyka? – wtrącił trzy grosze znudzony Shikamaru, ale reszta nie zwróciła uwagi na jego komentarz.

- Posiada bardzo duże umiejętności medyczne. Nasz klan bardzo ją sobie ceni, gdyż uratowała wielu z nas od śmieci. – odezwała się dotąd milcząca Hinata.  Wszyscy słuchali ją ze skupieniem, gdyż niełatwo wzbudzić podziw u Hyuga. Kandydatka coraz bardziej zaskakiwała genin’ów, ale nawet jeszcze nie wiadomo, czy przyjmie tę posadę.

- Ciekawa jestem, czy Jirayia-sama i Naruto szybko ją znajdą? Naruto ma fioła na punkcie zostania Hokage, więc pewnie będzie chciał się dowiedzieć, kto jest jego konkurentem. – rzekła ze śmiechem Sakura.

- Ja natomiast myślę, że nie załatwią tego szybko, gdyż w trakcie podróży odbywają trening. Podejrzewam, że Naruto będzie opóźniał powrót, aby jak najdłużej trenować. – dopowiedziała również śmiejąca Natsumi.

- A wiecie, co ja myślę? – spytał nagle Choji, a wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem. – Myślę, ze mięso jest już gotowe! – krzyknął uradowany i jednym machnięciem patyczków zgarną połowę jedzenia. Na usłyszane zdanie genin’i ryknęli śmiechem, ale również chwycili za narzędzia, aby coś zgarnąć, zanim zniknie to w nieskończonych ustach Akimichi.

Cała grupa siedziała w barze do wieczora. Gdy już rachunek stawał się zbyt duży jak na budżet ich wszystkich, postanowili zabrać Choji’ego z restauracji. Przed budynkiem każdy się pożegnał i ruszył w swoją stronę. Wszyscy byli bardzo zadowoleni z miło spędzonego czasu, jednak wśród nich był ktoś, kto miał pewne obawy. Mowa tu o różowo-włosej dziewczynie, przez której głowę przechodziła jedna myśl:

- „Co się dzieje z Sasuke-kun? Dlaczego nie chciał przyjść na spotkanie?” – zastanawiała się zmartwiona Sakura.

* * *

Na jednym z pól treningowych stał młody chłopak, Sasuke. Przez kilka godzin nieustannie trenował, nie robiąc sobie żadnej przerwy. W tej właśnie chwili atakował zakrwawionymi już dłońmi pień ćwiczebny.

Po dłuższej chwili zza krzaków wyszedł Kakashi, który bacznie obserwował szatyna.

- Powiedziano mi, że mnie szukałeś. Co było aż tak ważne, że biegałeś po całej wiosce, pytając o mnie? – zadał pytanie mężczyzna, a Uchiha popatrzył na niego niezadowolony.

- Trochę się spóźniłeś i musiałem zacząć samodzielnie. Ale mam do sensei’a sprawę. – odpowiedział Sasuke i podszedł do Kakashi’ego. - Chcę, żebyś znów zaczął mnie trenować. Muszę jak najszybciej zwiększyć swoje umiejętności. – przedstawił prośbę i czekał na odpowiedź mężczyzny. Hatake musiał przyznać, że się lekko zdziwił. Przecież jak wracali z treningu przed Egzaminem na Chunin’a, to chłopak był zadowolony ze swoich dotychczasowych umiejętności. Więc skąd nagle ta prośba? Jednak zanim odpowiedział, to uważnie się rozejrzał. Całe pole było dość mocno uszkodzone. Większość drzew leżało na ziemi, z czego niektóre wyglądały na doszczętnie spalone. Dookoła nich wszędzie znajdowały dziury i gdzieniegdzie również krew. Po tym mężczyzna spojrzał na chłopaka. Cały był zabrudzony, poraniony i wyczerpany, a chciał jeszcze więcej. Kakashi zaczął się poważnie martwić o swojego ucznia.

- A mogę spytać, jaki jest tego powód? Dlaczego tak nagle chcesz zwiększyć swoje umiejętności? – zadał pytanie Kakashi, a Sasuke popatrzył na niego ze zdziwieniem. Jednak po chwili na jego twarz powrócił spokój i odpowiedział:

- Naruto dzisiaj wyruszył na trening zamiast mnie, a nie chcę, żeby miał jakiekolwiek nadzieje, że mnie przewyższy. Jestem z klanu Uchiha i nie zamierzam dać się pokonać. – rzekł z dumą szatyn.

- „A więc o to chodzi. Widzi w Naruto rywala, więc stara się nie być gorszy. Jak najbardziej jestem za rywalizacją, ale Sasuke przesadza. Pytanie, czy on to widzi tak samo, jak Naruto.” – zastanawiał się Kakashi, po czym się odezwał.

- A nie sądzisz może, że teraz lepiej przestać? Jesteś wyczerpany, a potrzebujesz odpoczynku. Jeśli chcesz, to jutro możemy zacząć trening. – rzekł z uśmiechem Kakashi, jednak Sasuke tylko prychnął.

- Nie mam zamiaru czekać do rana. Mam jeszcze sporo siły, więc albo trenujemy teraz, albo możesz już sobie iść. Poradzę sobie bez ciebie. – odpowiedział niezadowolony chłopak, po czym kontynuował atakowanie pniaka. Jego słowa mocno zaniepokoiły Hatake, jednak uznał on, że lepiej później z nim to przedyskutować.

- „Widzę, że duma dość mocno wpłynęła na twoje zachowanie. Z opowieści wynika, że to Naruto pokonał ostatecznie Gaarę, a Sasuke pewnie nie może tego znieść i rozpaczliwie próbuje być najlepszy. Ale to nie musi być jedyny powód.” – stwierdził w myślach Kakashi i ruszył z powrotem do wioski. Nie mógł wiedzieć, że w głowie Sasuke pojawiała się nieustannie jedna myśl:

- „Nie możesz mnie pokonać, Naruto. Jeśli będziesz ode mnie silniejszy, to nie będę w stanie pomścić mojej rodziny. Muszę być najpotężniejszy, aby się zemścić. Zemszczę się, Itachi!” 

* * *

W pewnej wsi zatrzymali się na nocleg Naruto i Jirayia. Sannin zdążył już zapoznać Naruto z techniką, którą chciał go nauczyć, a po zostawieniu instrukcji treningu, wybył w nieznanym kierunku. Była już 22.00, a Naruto wciąż nie spał. W dłoni trzymał mały balon z wodą i próbował nim tak zakręcić za pomocą czakry, aby rozpadł się na kawałki. Mimo, że wlewał w to wszystkie siły, nie mógł za chiny ukończyć tego ćwiczenia. Kiedy chłopak miał już dać sobie spokój, przez drzwi przeszedł Jirayia z jakąś torbą.

- No nareszcie jesteś! Gdzie się podziewałeś, Ero-sennin? Miałeś mi przecież pomóc w nauczeniu się tego jutsu.

- Przecież już ci pomogłem, więc na co narzekasz? Nie będę cię cały czas prowadził za rączkę. Sam musisz znajdować rozwiązania. – odpowiedział spokojnie mężczyzna, patrząc ze spokojem na ucznia. Ten przyznał mu rację i skłonił głowę, zawstydzony. Zaś na twarzy Sannin’a pojawił się uśmiech, a zaraz potem mężczyzna udał się do łazienki. Naruto patrzył na to ze zdziwieniem, ale postanowił się nie pytać. Uznał, że wykona jeszcze kilka prób, po czym pójdzie spać. Jednak gdy drzwi od łazienki się otworzyły, Naruto był mocno zaskoczony.

Jirayia miał na sobie luźne spodnie koloru niebieskiego, białą koszulkę oraz swoją pelerynę. Na nogach zaś miał eleganckie buty. Chłopak nie mógł się nie odezwać.

- A dokąd to idziesz taki wystrojony, Ero-sennin? Ostrzegam, że jeśli przyprowadzisz tu jakieś kobiety i będziesz z nimi flirtować, to obiecuję, nie ręczę za siebie! – pogroził ostrzegawczo palcem, a Jirayia omal nie wybuchnął śmiechem.

- A nawet jeśli, to co mi zrobisz? To ja tu jestem dorosły, nie ty. Ale skoro tak bardzo chcesz mnie pilnować, to proszę. – rzekł w odpowiedzi, po czym rzucił w chłopca swoją torbą. Niezadowolony Naruto obrzucił go gniewnym spojrzeniem, po czym sięgnął do przedmiotu. W środku były jakieś luźne spodnie i rozpinana bluza.

- A na co mi to? – spytał lekko pogubiony.

- No jak to „na co”? Idziemy zbierać informację, a nie ma lepszego miejsca od miejscowej imprezy! Wierz mi, na takich spotkaniach mogą wylecieć różne tajemnice. – odpowiedział z uśmiechem Jirayia, wywołując u chłopca niemały stres.

- N-n-na i-im-imprezę? Ale przecież ja nie potrafię tańczyć! Lepiej, żebym został w domu, to raczej nie jest dla mnie. – próbował się wymigać, jednak mężczyzna był nieugięty.

- Skoro nie potrafisz, to czas najwyższy się nauczyć. Zapamiętaj sobie, dziewczyny wręcz ubóstwiają facetów, którzy dobrze tańczą. Wiem, co mówię. – po jego słowach Naruto popatrzył na niego podejrzliwie.

- Jakoś nie chce mi się wierzyć, że taniec wystarczy, aby taki staruch jak ty poderwał którąkolwiek z kobiet.

- Licz się ze słowami, smarkaczu! Mówisz do wielkiego Jirayia’i, największego pisarza naszych czasów, którego książki idą jak świeże bułeczki. Nie bez powodu napisałem podręcznik podrywacza. Ale dość tych żartów! W mig się przebieraj i szykuj do wyjścia. Masz 3 minuty. Start!!!

* * *

Następnego dnia czas biegł bardzo spokojnie. Każda osoba była zajęta swoją pracą, jak to zwykle bywa w dorosłym świecie. Wielu uważało, że tak wspaniały dzień będzie do końca taki piękny. Jednak w tej chwili miała nastąpić pewna zmiana.


Otóż przez bramę wioski przeszło dwóch mężczyzn, z których każdy miał na sobie niespotykany płaszcz z czerwonymi chmurami. Obaj założyli na głowy słomiane kapelusze, ukrywając tym samym swoją tożsamość. Jednak spod nakrycia jednego z nich widać było miejscami czarne włosy. Oprócz tego, między szczelinami w kapeluszu, błysnął blask Sharingan’a.


10 komentarzy:

  1. Ciekawie rozwinięte wątki. Mam wrażenie, że w przyszłości spikniesz jakoś Natsumi i Naruto. Co do sytuacji Sasuke, jestem ciekaw jak się potoczy. Czekam znowu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie znowu jest miło. Przynajmniej tobie jednemu przypadł do gustu choć w małym stopniu. Mam nadzieję, że kolejny również. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Jeszcze dopowiem, byłoby fajnie gdybyś dodał małą galerie jak wyglądają bohaterowie. Zawsze lepiej potem sobie kogoś wyobrazić niż próbować sobie przypomnieć z tekstu jak kto wygląda ;)

      Usuń
    3. W sumie racja. Zajmę się tym, kiedy znajdę chwilę. Dzięki za sugestię.

      Usuń
  2. Jakie wątpliwości? To jest bardzo dobrze napisany rozdział przejścia między wydarzeniami(wprost nie mogę doczekać się dalszej akcji, zwłaszcza , że na horyzoncie pojawia się Itachi!).
    Naruto najpierw był podłamany śmiercią ,,Hokage-jiji''który opiekował się nim w dzieciństwie a potem Jiraiya go pocieszył - już chyba wiadomo kto go będzie potem uczyć. Teraz ma zamiar ćwiczyć i stawać się coraz lepszy, jak zazwyczaj(choć z jego zwyczajnych cech to tej zadziorności nie lubię). I ta panika jak przyszło mu iść na imprezę z Jiraiyą...a myślałam, że Naruto nie boi się żadnego wyzwania. Ciekawe jak mu pójdzie - nauka techniki i pokazania się na tańcach.
    Z kolei Sasuke chce być najlepszy co w zestawie z poprzednimi wydarzenia sprawiło, że jest zazdrosny nawet o przebywanie z Jiraiyą i zamierza trenować aż do zemdlenia ze zmęczenia.Cała sytuacja w barze jasno pokazuje jakie stosunku ma z innymi shinobi w wiosce - jest nietowarzyski i małomówny oraz jeśli nie błyszczy w nauce czy umiejętnościach to ludzie nawet o nim nie myslą(tylko Shino wspomniał o nim w rozmowie;tylko Sakura się o niego zaniepokiła i za to jestem jej wdzięczna) - on nie ma praktycznie żadnych więzi z innymi ludźmi w wiosce(najpierw nie integrował się z innymi w Akademii i szybko wracał do domu a potem pewnie wracał szybko by móc jak najwięcej tenować by się zemścić) a istotą woli ognia i bycia shinobi z Konocha jest posiadanie silnych więzów z innymi! Nie zdziwię się jeśli lada chwila po tym co może nastąpić spróbuje zwiać do Orochimaru! Jestem dumna tu z Kakashiego - co prawda zainteresował się nim bo ten go szukał ale zaniepokoił się o Uchihę i zamierza z nim porozmawiać później(w tej chwili do odpoczynku by go raczej nie namówił, musiałby go znokautować i przywiązać do łóżka by ten z niego nie zwiał po przebudzeniu). Sakura przynajmniej trochę martwi się o Sasuke ale nadal jest taka...mam nadzieję, że weźmie się ona w końcu za siebie i zacznie trenować.Natsumi bierze sprawy w swoje ręce - strzeż się Hinata! Z jednej strony nawet pasuje ona do Naruto a z drugiej to Hinacie bardziej życzę zostania jego druga połówką(a przynajmniej by znalazła sobie sympatycznego i miłego chłopaka).
    Pytanie - nie do tego rozdziału ale tak ogólnie do akcji - Czy Naruto ma w sobie tą wielką chęć pokonania Sasuke bo chce udowodnić każdemu swoją silę i tylko tak to można udowodnić Ucisze oraz dlatego, że pokonanie osoby tak pewnej siebie i o umiejętnościach tak bardzo cenionych przez innych da mu wielka satysfakcję?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się jednak podoba. Mam nadzieję, że to się utrzyma i was nie zwiodę. Co do pytania, to później będzie to wyjaśnione, więc nie będę spoilerował.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hej,
    zastanawiam się czy Sasuke ucieknie z wioski, o i poszukiwania Tsunade to może być ciekawe...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    zastanawia mnie, czy Sasuke ucieknie z Konohy, no o i poszukiwania Tsunade...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, zastanawia mnie bardzo, czy Sasuke ucieknie z Konohy, i poszukiwania Tsunade...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń