niedziela, 11 czerwca 2017

Rozdział 24

Witam, witam i pozdrawiam! Trochę późno, ale żyję nadzieją, że ten rozdział posłuży wam jako miła lektura na dobranoc. Choć noc dla niektórych jest jeszcze młoda, to część z pewnością szykuje się do snu. może do tej części będę należał ja, lub nie. Zobaczymy. Rozdział spokojny i mam nadzieję, że najdzie was ochota na więcej. Oczywiście, jeśli rozdział będzie dla was ciekawy. No, ale koniec tych bzdetów, nie wchodzicie tu po to, żeby czytać moje komentarze do własnych tworów. Czas na konkrety. Zapraszam!!!


Rozdział 24

Następnego ranka z pewnej wioski wyszedł białowłosy mężczyzna oraz młody blondyn. Ten chłopak, Naruto, szykował się do kontynuowania ćwiczeń, związanych z nauką poznanego jutsu. Mimo, że miał prawie całą nieprzespaną noc, to chłopak nie mógł przestać czuć się zadowolony i zdumiony. Wczorajsza impreza była w porządku, pomimo początkowych trudności. Jednak mimo wszystko musiał się przyznać do błędu. Ero-sennin tak się poruszał na parkiecie, że aż nie mógł się odgonić od kobiet, które bardzo chciały z nim zatańczyć. Naruto podpatrzył kilka kroków od sensei’a i spróbował je wykorzystać u siebie. Na początku szło mu opornie, ale na szczęście była to ogólna impreza, więc przyszła też młodzież w jego wieku. Dzięki otwartości i cierpliwości młodych pań mógł na spokojnie szlifować swoje umiejętności taneczne, aż pod koniec balu dostawał bardzo miłe podziękowania za taniec. Był z siebie bardzo zadowolony.

- Hej, Ero-sennin! To dokąd teraz idziemy? – spytał ciekawy blondyn. – Chyba, że ta cała „wyprawa po informacje” się nieudała pod tym względem?

- Zapamiętaj sobie jedną rzecz: Takie wyprawy zawsze się sprawdzają, bez względu na wszystko! – rzekł poważnie Jiraiya, a po plecach chłopaka przeszedł dreszcz. Po chwili się jednak uśmiechnął. – Może nie zdobywa się czasem odpowiednich informacji, ale za to bardzo przyjemnie spędza się noc. – dodał rozmarzonym głosem, a Naruto omal nie zwymiotował.

- Ty jak zawsze o jednym, stary zboczeńcu! Ciebie pewnie nie obchodzi nasza misja! Tylko amory ci w głowie!

- Licz się ze słowami, chłoptasiu! Sam nie poszedłeś dalej w ćwiczeniach techniki, którą ci pokazałem. Myślałem, że masz więcej talentu. – na usłyszane zdanie blondyn się lekko zasmucił, ale po chwili spoważniał. Tak się okazało, że w czasie imprezy wpadł na pewien pomysł. Doznał olśnienia, gdy tańczył z kimś pośrodku sali. Tak więc stanął plecami do nauczyciela i zabrał się do czynu. Po kilku sekundach na ziemię spłynęła woda z balonika.

- Etap pierwszy, ZALICZONY! – krzyknął uradowany chłopak. Mężczyzna nie mógł wyjść ze zdziwienia.

- Jak ty to zrobiłeś? – spytał zainteresowany nauczyciel, a Naruto się szerzej uśmiechnął.

- Zauważyłem, że żeby rozbić balon, sprawiłeś, że woda uderzała we wszystkie strony, a ja mogłem nią tylko zakręcić. Gdy zaś na tańcach byłem na środku sali, poczułem, jak ze wszystkich stron poruszało się powietrze i mocno na mnie napierało. Zrozumiałem, że podobna siła działa na balon od środka. – wyjaśnił dumnie blondyn, po czym wziął kolejny przedmiot do ręki. Tym razem posłużył się obiema rękami. Jedną trzymał balon, wprawiając wodę w obroty, a drugą uderzał, powodując ciągłe zmiany kierunku płynu, czego skutkiem było rozciąganie się gumy we wszystkie strony, a po chwili wybuch balonu. Jiraiya był bardzo zadowolony.

- Przyznam, że mnie zaskoczyłeś. Może jednak masz jakiś mały procent talentu.

- Wielkie dzięki, naprawdę mi schlebiasz. – rzekł sarkastycznie Naruto.

- Oj, nie dąsaj się. Skoro jednak przeszedłeś próbę balonu z wodą, czas przejść do drugiego etapu. – odezwał się spokojnie Jiraiya.

- CO TO BĘDZIE? CO TO BĘDZIE?! – pytał podekscytowany chłopak. Mężczyzna zaś sięgnął do kieszeni.

- Teraz będziesz ćwiczył na… !

* * *

W godzinach przedpołudniowych po wiosce spacerował jounin Kakashi. Od wczorajszego spotkania z Sasuke nie mógł przestać myśleć o zachowaniu szatyna. Szczerze go martwiło, że chłopak tak bardzo przeżywa sukces przyjaciela.

- „Ewidentnie chowa urazę do Naruto, że zdołał on pokonać Gaarę, kończąc tak naprawdę pojedynek Sasuke z nim. Muszę go przekonać, że poprawa swoich zdolności przez zawiść jest nieodpowiednia. Z każdą sytuacją, kiedy Naruto będzie go przewyższał, Sasuke będzie żył z takim nastawieniem, co może zniszczyć ich więź. Nie mogę na to pozwolić. Nie może popełnić tego samego błędu, jaki zrobiłem ja.” – myślał zaniepokojony mężczyzna, gdy nagle minął on dwie osoby w czarnych płaszczach z chmurami. Momentalnie coś poczuł, ale się nie zatrzymał. Skupił jednak całą uwagę na tej dwójce. Czuć było, że to potężni shinobi, a na dodatek poznał czakrę jednego z nich. Bardzo go to niezadowoliło.

- „Czemu akurat dzisiaj,… Itachi?”

* * *

Po ulicach Konohy maszerowali we dwójkę jounin Asuma i Kurenai. Od pewnego czasu stale spacerują po wiosce, czując, że mają wiele wspólnego. Oboje jednak nie podejrzewali, dlaczego tak dobrze im się rozmawia. Jednak te miłe chwile musiały zostać przerwane.

Gdy właśnie mijali pewien zakręt, tuż przed twarzą Asumy przeleciał shuriken, wbijając się mocno w ścianę. Jeszcze niecały miesiąc temu Sarutobi byłby tylko zdziwiony, ale teraz, kiedy niedawno przeżywali atak, jego czujność wzrosła. Uspokoił się jednak, gdy zauważył na przedmiocie przywiązaną kartkę. Kurenai nie była niestety tak spokojna.

- Kto to był?! – krzyknęła na ulicy, dobywając kunai.

- Spokojnie, Kurenai. To tylko wiadomość od Kakashi’ego. – rzekł uspokajająco mężczyzna i sięgnął po karteczkę. Kobieta nie mogła wyjść ze zdziwienia.

- Ale jak on może tak wysyłać wiadomości? Przecież to niebezpieczne. – na usłyszane zdanie Asuma się uśmiechnął.

- Ten jego Sharingan bywa bardzo przydatny. – po czym zaczął czytać. Treść była krótka i niejasna, przez co Asuma zmrużył oczy.

- Co pisze? – spytała ciekawa Kurenai.

- „Przyjdź natychmiast pod ulubiony bar Anko z dango.” – przeczytał mężczyzna. – Dlaczego pisze, że mam tam być natychmiast? – dziwił się mężczyzna.

- A jak myślisz, o co może mu chodzić?

- Nie wiem, ale on korzysta z takiej komunikacji, kiedy nie może skontaktować się przez Pakkuna czy klona, więc musi to być coś ważnego. – stwierdził Sarutobi, po czym spojrzał na przyjaciółkę. – Nie traćmy czasu. Chodźmy.

* * *

Przy barze z dango stał oparty o ścianę Kakashi. Ze skupieniem pilnował dwóch obcych, którzy siedzieli w środku lokalu. Choć jeden z nich wyglądał na groźnego, zwłaszcza przez ogromny zabandażowany miecz na plecach, to Hatake głównie obawiał się o Itachi’ego, dawnego towarzysza. Skoro nie było go przez kilka lat, a jeśli jako nastolatek był w stanie zamordować cały swój klan, to jego aktualny poziom mógł być niezwykle niebezpieczny. Dlatego też wezwał Asumę, żeby w razie konieczności spróbować schwytać nukenin’a.

W tej samej chwili do Kakashi’ego dobiegł Asuma z Kurenai.

- Jestem, Kakashi. Czy coś się stało? – zapytał szybko Sarutobi, a Hatake ogarnęło zaniepokojenie.

- „A niech to! Przyszedł za wcześnie. Nie zamierzałem teraz spróbować obezwładnić Itachi’ego, tu jest za dużo ludzi. A pewnie ci dwaj słyszą, o czym rozmawiamy. Myśl, myśl, myśl! Jaki mogę mieć powód?!” – zastanawiał się gorączkowo białowłosy, a Asuma zaczął się lekko niecierpliwić. W końcu się odezwał:

- Aaa! Pytasz, po co cię wzywałem? No więc… - „Myśl, MYŚL!” – A tak! Przypomniałem sobie, że bardzo chciałeś pożyczyć jedną z moich książek, więc pomyślałem, że teraz się do mnie przejdziemy. – rzekł szybko Kakashi. Na twarzach jounin’ów zagościło zaskoczenie, a po chwili zniesmaczenie. Mina samego mówiącego nie była lepsza. – „Poważnie?! Tylko na tyle mnie stać?” – spytał retorycznie samego siebie.

Kurenai już miała zrugać na początku Kakashi’ego, a potem również Asumę za taką zbereźną prośbę, kiedy nagle uciszył ją ruchem ręki Sarutobi, który obserwował bacznie przyjaciela.

- „Coś jest nie tak. Kakashi ewidentnie zmyśla, co nie jest w jego stylu, oprócz w sytuacji jego spóźnień. O co może mu chodzić?” – zastanawiał się jounin, kiedy wyczuł blisko siebie dwa duże źródła czakry, należące do dwóch osób. Znajdowały się w pobliskim barze z dango. Asuma popatrzył przez chwilę na lokal, a potem spojrzał w oczy Kakashi’ego. Ten zaś kiwnął lekko głową.

- Aaa, więc o to ci chodzi! Wybacz, że zaprzątasz sobie głowę takim drobiazgiem. Na spokojnie mogę poczekać. Przecież lektura nie ucieknie, prawda? – spytał Sarutobi, ciągnąc grę przyjaciela. Kurenai obserwował zachowanie obu facetów, gdy w końcu i ona wyczuła źródło całej tej sytuacji. Gdy jednak spojrzała do środka wraz z Kakashi’m i Asumą, w pomieszczeniu nie było wspomnianej dwójki. Białowłosy popatrzył na jounin’ów.

- Zatrzymajcie ich, za chwilę do was dołączę. – nakazał przyjaciołom, którzy kiwnęli głowami i zniknęli w obłokach dymu. On sam zaś ruszył szybko znaleźć jakiś papier i ołówek.
- „Muszę go wysłać jak najdalej od Itachi’ego, inaczej źle się to może skończyć.”

* * *

Z łóżka wstawał właśnie chłopak o imieniu Sasuke. Poprzedniego dnia do późna ćwiczył na polu treningowym i wrócił do domu już koło rana. Mimo to zdziwił się, że spał aż do południa, gdyż z niego był raczej ranny ptaszek. Swoje kroki skierował od razu do łazienki, a po odświeżeniu się poszedł w stronę kuchni, aby zrobić szybkie, spóźnione śniadanie. Jego plan był prosty: ćwiczyć do upadłego. Tak więc po zjedzonym posiłku ruszył do wyjścia. Jednak kiedy otwierał drzwi, pod progiem zauważył kopertę. Podniósł ją, po czym otworzył. W środku był list.

- „Dzień dobry, Sasuke. Mam nadzieję, że wczorajszego dnia nie zużyłeś swoich wszystkich sił i masz ochotę teraz odbyć ze mną trening. Spotkajmy się na polu treningowym nr. 12, a tam wszystko ci wytłumaczę. Możliwe, że się spóźnię, więc wytrzymaj. Kakashi.” – przeczytał Sasuke, dokładnie sprawdzając każde słowo. Na jego twarzy zagościł pewny siebie uśmiech. Kakashi w końcu zrozumiał swój błąd i wziął go sobie na poważnie. Dlatego więc zamknął swoje mieszkanie i ruszył na wspomniane pole treningowe.

- „Ale dlaczego akurat tam? Przecież to pole jest po drugiej stronie wioski, a mamy o wiele bliższe tereny, gdzie możemy ćwiczyć. Mam nadzieję, że się dobrze wytłumaczy.”

* * *

Przez park szła dwójka osób, ubranych w czarne płaszcze z czerwonymi chmurami. Mieli właśnie przejść przez mostek, gdy nagle przed nimi pojawili się Asuma i Kurenai.

- Witam! Mam nadzieję, że nie przeszkodziliśmy panom w czymś? – odezwał się na powitanie Sarutobi z uśmiechem na ustach. Przez chwilę obaj mężczyźni stali w milczeniu, gdy spod jednego kapelusza usłyszeli spokojny głos.

- Witaj ponownie, Asuma-sensei. – odpowiedział przybysz, a Sarutobi momentalnie zesztywniał. Ten głos, pełen spokoju i opanowania, mógł należeć tylko do jednej osoby.

- Nie spodziewałem się, że cię ponownie spotkam, chłopcze. – rzekł poważnie, bacznie obserwując obcego.

- Czyli wciąż mnie pamiętasz? Bardzo mi miło.

- Może mógłbyś ściągnąć ten kapelusz? Chciałbym się upewnić, że to ty.

- Oczywiście, proszę o wybaczenie. – odpowiedział mężczyzna, po czym podniósł rękę i ukazał jounin’om swą twarz.

- A więc jednak to ty,… Itachi. 

Oto przed nimi stał geniusz klanu Uchiha oraz ten, który owy klan wybił jako nastolatek. Był to już dorosły chłopak, w wieku około 18, czy 19 lat. Posiadał ciemne, długie włosy, które z przodu opadały mu na twarz, a z tyłu miał je związane w krótkiego kucyka. Można  śmiało stwierdzić, że urodę miał czysto klanową. Prosta, acz przystojna twarz, ciemne jak noc oczy, opanowane i wręcz tajemnicze spojrzenie. Kilka lat temu młody geniusz Uchiha, a obecnie - zbieg rangi S.

Itachi w końcu spojrzał na towarzyszkę Asumy, która patrzyła na niego z lekkim lękiem.

- Miło mi cię znów widzieć, Kurenai. Widzę, że awansowałaś na jounin’a. – rzekł ze spokojem, a kobieta przełknęła ślinę.

- Dziękuję, ale nie mogę tego samego powiedzieć o tobie. – odpowiedziała hardo, obrzucając go niezadowolonym wzrokiem. Tę rozmowę przerwał towarzysz Uchihy, który lekko się zaśmiał i rzekł:

- A więc to są twoi starzy znajomi, Itachi? – spytał zadowolonym głosem. – To gdzież są moje maniery! Chyba należy się przedstawić. – dokończył i również zdjął swój kapelusz. Asuma na widok jego twarzy lekko się wzdrygnął.

- Chyba cię gdzieś widziałem. – rzekł, a obcy uśmiechnął się, pokazując usta pełne ostrych kłów.

- To bardzo możliwe. Pozwólcie, nazywam się Hoshigaki Kisame. – przedstawił się mężczyzna, powodując zaskoczenie u shinobi Liścia. Był on muskularną osobą o jasno-niebieskiej skórze. Posiadał małe, rekinie oczka, skrzela na twarzy, oraz wspomniane ostre zęby. Włosy miał ciemno-niebieskie, sterczące do góry. Ale nie to było najgorsze.

- Czyli mamy do czynienia z jednym z Siedmiu Mistrzów Miecza z Kirigakure, zwanym „Potworem z Kiri”. – odezwał się z uśmieszkiem Asuma, który od teraz był już gotowy na wszystko. Przed sobą miał dwóch potężnych i niebezpiecznych ninja, których siła i moc należała do wręcz unikalnych.

- Widzę, że moja sława mnie prześciga. – odpowiedział rozbawiony nukenin.

- Twojej byłej wiosce bardzo zależy, aby cię pochwycić, bądź zabić. Zlecenie nie jest małe, a wierzę, że są ku temu powody. – rzekł ostrożnie Asuma. Zanim Kisame zdążył odpowiedzieć, do dyskusji dołączył Itachi.

- Przepraszam, ale nam się śpieszy. Przybyliśmy załatwić jedną rzecz.

- Ach tak? A można zapytać, jaką? – na zadane pytanie Uchiha umilkł, ale po chwili odpowiedział.

- To proste. Przybyliśmy po Kyubi’ego i bardzo bym prosił, żebyście nam nie przeszkadzali. – odpowiedział młodzieniec, a jounin’ów zamurowało. Jednak po chwili wyprostowali się groźnie.

- Nie wiem, po co on wam, ale dobrze wiesz, że nie możemy was zostawić w spokoju. Powiem więcej, nie pozwolimy wam go zabrać. – odpowiedział Sarutobi, a Kurenai pokiwała głową. Itachi zamknął spokojnie oczy.

- Rozumiem. Bardzo mi przykro, że tak się to potoczy. – rzekł opanowany chłopak, a Kisame chwycił swój miecz z  zadowolonym uśmiechem, zaś Asuma wyciągnął swoje specjalne ostrza, a Kurenai wzięła do ręki kunai. Na obu ostrzach Sarutobi’ego pojawiła się czakra.

- Nam również…, Itachi.

* * *

Przez wioskę szły właśnie dwie dziewczyny. Były to Sakura i Natsumi. Obie kierowały się w stronę pola treningowego nr. 12, gdyż zostały poproszone osobiście przez Kakashi’ego, aby spędziły czas z Sasuke. Nawet jeśli jedna przyjęła to ze spokojem, to druga omal nie wpadała w każdą przeszkodę po drodze, gdyż euforia kompletnie ją wyłączyła. Sakura, ta dziewczyna, nie mogła sobie wyobrazić lepszego momentu, aby spędzić z chłopakiem romantycznie czas. Natsumi z pewnością odejdzie na jej prośbę, a Sasuke będzie cały jej. Na samą myśl już chciała fruwać.

Gdy dziewczyny weszły na pole, ujrzały Sasuke, opartego o jeden z pali. Uchiha dokładnie się rozglądał, widocznie na kogoś czekał. Kunoichi nie zamierzały tak stać i od razu do niego podeszły.

- Witaj, Sasuke-kun! – krzyknęła radośnie Sakura, uśmiechając się, zapewne, zalotnie. Natsumi tylko dopowiedziała:

- Cześć, kuzynie! – na obie dziewczyny spojrzał zdziwiony chłopak.

- A wy co tu robicie? – spytał, a dziewczyny popatrzyły na siebie zaskoczone.

- Kakashi-sensei nas wezwał i poprosił, abyśmy tu przyszły. Mówił, że mamy razem spędzić czas. – odpowiedziała spokojnie szatynka, a różowo-włosa kiwnęła potwierdzająco głową. Chłopak był przez chwilę w szoku, jednak zaraz potem się lekko wściekł.

- Co on powiedział?! Przecież obiecał, że będzie ze mną dziś trenował! Jak on śmiał myśleć, że wasza obecność wystarczy mi w treningu?! – krzyczał wkurzony szatyn, wywołując szok, a nawet przerażenie u dziewczyn.

- Spokojnie, Sasuke-kun! To nie musi być zmarnowany czas. Przecież możemy potrenować razem! – odpowiedziała szybko Sakura, jednak to tylko bardziej rozsierdziło chłopaka.

- Nie potrzebuję waszej pomocy! Niczego mnie nie nauczycie, a ja muszę być jeszcze silniejszy! Heh, heh… - na chwilę umilkł, łapiąc szybko oddech. – Gdzie on jest? – spytał zimno, przerażając Haruno i swoją kuzynkę.

- Wydawało mi się, że kierował się w stronę parku. – odpowiedziała zszokowana Natsumi, a Sasuke kiwnął głową.


- Jeśli zobaczę, że czyta tam swoje zboczone książki, to gorzko tego pożałuje. – i ruszył z powrotem do wioski. Dziewczyny popatrzyły na siebie szybko, po czym ruszyły tuż za nim, próbując go uspokoić.


9 komentarzy:

  1. Rzeczywiście, na spokojnie wszystko to wyszło. Jest to bardzo dobry początek akcji(wszystko tak płynnie i lekko opisane tylko paru wypowiedzi Kakashiego nie rozumiem) i chętnie poznam dalszy ciąg zdarzeń.
    Naruto na razie jest z daleka od akcji, chyba należy mu się czas by na spokojnie mógł się nauczyć nowej techniki. Jiraiya brylował na balu - ktoś komu tak bardzo zależało na żeńskim towarzystwie i ma lata doświadczeń w podrywie i pokazywaniu się z jak najlepszej strony przed paniami musi być niezły w tańcu. Naruto też sobie dobrze poradził z nauką tańca i wpadł na jak się robi pierwszy etap Rasengana.
    Najbardziej w tym całym rozdziale spodobało mi się spotkanie Asumy i Kurenai z Itachim i Kisame, to był istny majstersztyk ale też mi się bardzo podobały akcje Kakashiego. Zauważył on nieproszonych gości i nawet jednego z nich po chakrze zidentyfikował - to była reakcja jak na jounina przystało. Zawiadomił Asumę i Kurenai oraz razem z nimi zaczął się przygotowywać do pokonania dwójki nukeninów - zajął się porządnie sytuacją(choć ten pretekst do spotkania to był rzeczywiście kiepski). Nie zapomniał również o Sasuke - zamierzał z nim porozmawiać by ten przestał reagować z taką zawiścią ale po wyczuciu chakry Itachiego nie mógł się z nim tak po prostu spotkać więc wysłał Natsumi i Sakurę(ją tu akurat uważam za niepotrzebną w tej sytuacji i gdyby to była sama jego kuzynka to może by pozostał na tym polu treningowym). Zatrzymanie Sasuke z daleka od akcji i starszego brata raczej słabo mu się udało, jestem ciekawa jak się to rozwinie.
    Pytania: Jaki błąd popełnił Kakashi przed którym chce ustrzec swojego młodego podopiecznego -komu mógłby tak bardzo zazdrościć, że to zniszczyło więź między nimi(był lepszy od swoich kompanów drużynie - osiągał sukcesy znacznie szybciej niż Obito i nie wydaje mi się by zazdrościł czegoś Rin, Minato mógłby być osobą, której by zazdrościł zdolności ale był jego nauczycielem i to też mi nie pasuje, czyżby tu chodziło o Gaia czy o kogoś innego)? Co takiego sobie Kakashi myślał wysyłając do Sasuke oprócz Natsumi Haruno ( może on nie zajmować się za bardzo swoją drużyną ale chyba wie jakie w niej panują stosunki i , że normalnie Sasuke nie przepada za spędzaniem z nią czasu a teraz jest on wyjątkowo drażliwy i wścieka się na wszystko - zamiast obiecanego treningu z Hatake Natsumi może by go namówiła do pozostania jeszcze na polu treningowym ale pokazanie mu Sakury było niczym dolanie oliwy do ognia) - argument , że dwie maja większe szansę niż tylko Natsumi zatrzymać go tam jest trochę głupi, nie mógł za długo się tym zajmować bo pozbycie się dwójki członków Akatsuki ma pierwszeństwo więc po prostu wybrał dwie bliższe mu osoby nie biorąc pod uwagi tego jaki ma stosunek do jednej z nich i jak ona(Sakura) może się przy nim zachować czy tez myślał, że jednak trochę lepiej się z nią dogaduje i aż tak się nie wścieknie?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Tu bardziej chodzi o to, żeby nie skupił się tylko na szlifowaniu umiejętności, kompletnie zapominając o przyjaciołach. Kakashi przecież aż do "śmierci" Obito żył tylko dlatego, aby być idealnym shinobi i odzyskać utracony przez ojca szacunek. Sasuke teraz zachowuje się jak on w młodości. Zdolności stawia na pierwszym miejscu, całkowicie olewając przyjaciół.
      2) Sakura należy do drużyny i też zna trochę Sasuke. Tu jednak chodzi głównie o to, żeby w jakiś sposób zatrzymać szatyna na polu. Czy to kłótnią, czy współpracą. juz lepiej, aby się pokłócili i się obrazili na siebie, niż żeby Sasuke spotkał znienawidzonego brata. To był też plan na szybko, ponieważ kakashi musiał lecieć na pomoc przyjaciołom.
      Dzięki i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Nieźle wszystko wymyślone, ciekawe jak zaplanujesz walkę. Ogólnie ciekawi mnie zakończenie, co do rozdziału... Jak zwykle bardzo dobry! Weny życzę, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadłem na bloga przez przypadek ale historia bardzo przypadła mi do gustu :D

    Ciekawie prowadzisz historie :) zycze weny i obiecuje wpadac częściej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w naszym gronie! Mam nadzieję, że kontynuacja również przypadnie ci do gustu. Postaram się ze wszystkich sił. Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Hej,
    Naruto udało się opanować ten pierwszy etap, ojć coraz ciekawiej, dobrze że Asuma zrozumiał, że Kakashi ściemnia, ta walka może być bardzo ciekawa i czyżby Sasuke miał spotkać braciszka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzw. spotkanie po latach. ;)
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  5. Hejeczka,
    wow Naruto udało się opanować ten pierwszy etap... dobrze, że Asuma zrozumiał, że Kakashi ściemnia, walka może być bardzo ciekawa...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń