niedziela, 18 czerwca 2017

Rozdział 25

Witam i pozdrawiam! Zza pamięci wrzucam teraz kolejny rozdział moich wypocin. mam nadzieję, że jakość i treść wystarczą, aby spełnić oczekiwania niektórych z was. Zapraszam!!!



Rozdział 25

W parku walka rozpoczęła się już na dobre. Asuma pojedynkował się z Kisame, a Kurenai z Itachi’m, gdyż to ona była bardziej utalentowana w tajnikach genjutsu. Sarutobi używał swoich specjalnych sztyletów, które przewodzą czakrę, dzięki czemu można daną naturę przelać w ostrza. Mężczyzna posiadał czakrę wiatru, dlatego też jego czakra zwiększyła ostrość broni i lekko je wydłużyła. Jednak okazało się, że to nie ma większego znaczenia w walce z Kisame. Już po pierwszym sparowaniu ataku Asumy bronią nukenin’a, którą to machał jakby nic nie ważyła, jounin zauważył, że jego czakra została zaabsorbowana przez miecz przeciwnika. Była to jedna z legendarnych broni Siedmiu Mistrzów Miecza i nazywała się Samehada. Do jej zdolności należała absorpcja czakry i przelewanie jej w aktualnego posiadacza miecza. Asuma doszedł do wniosku, że na takiego przeciwnika może zadziałać tylko taijutsu.

Kurenai nie miała lepiej. Mimo, że była słynna ze swoich technik iluzji, to Itachi osiągnął w genjutsu prawdziwe mistrzostwo. Kobieta złożyła kilka pieczęci, a zaraz potem ulotniła się. Uchiha dokładnie obserwował otoczenie, gdy nagle tuż za nim wyrosło drzewo, którego gałęzie szybko i mocno go unieruchomiły. Gdy młodzieniec nie mógł się w ogóle ruszyć, tuż przed nim pojawiła się Kurenai.

- To koniec, Itachi! – krzyknęła i skierowała kunai w jego serce. Jednak w tym samym momencie Uchiha na nią spojrzał, a czas nagle się zatrzymał. W jednej chwili okazało się, że to kobieta jest uwięziona przez drzewo, a Itachi stoi przed nią z kunai’em. – Nani?! – krzyknęła zszokowana Kurenai.

- Naprawdę myślałaś, że ta żałosna technika na mnie podziała? – spytał spokojnie nukenin, po czym to on zamachną się ostrzem. Kunoichi szybko zamknęła oczy i zatrzymała przepływ czakry w swoim ciele. Wybudziła się w ostatniej chwili, aby uniknąć ciosu przeciwnika, lecz on błyskawicznie zaatakował ją nogą, dość mocno wykopując Kurenai w najbliższe drzewo.

Na tym polegały pojedynki na genjutsu. Mimo, że dla nich wydawało się, że już walczą, to tak naprawdę stali przed sobą, równocześnie przebywając w świecie iluzji. Ten, kto wygrał, miał przeciwnika w swojej mocy i posiadał sposobność zabicia go. Jednak sposób Kurenai pozwolił się jej wydostać z techniki Itachi’ego, dzięki czemu uratowała swoje życie.

Sytuacja u Asumy nie była lepsza. Umiejętności szermiercze Kisame były na wysokim poziomie i do tego swój dwuręczny miecz trzymał jedną ręką. Ostatecznie okazało się, że kiedy obaj mocowali się na bronie, Hoshigaki zdołał zbliżyć Samehadę do ramienia Asumy. Z uśmiechem szybko przyciągnął broń do siebie, rozszarpując rękę jounin’a za pomocą ostrych łusek, które pojawiły się zza obandażowanego miecza. Asuma szybko chwycił za krwawiącą ranę i popatrzył na Kisame niezadowolonym wzrokiem. Na twarzy nukenin’a nie znikał uśmiech.

- Pora to zakończyć, nieprawdaż? – spytał rozbawiony i wziął zamach znad głowy swoim mieczem.

- Żegnaj, Kurenai. – odezwał się Itachi do zmęczonej kobiety i również skierował swoje ostrze na przeciwnika.

Jednak w tej chwili znikąd pojawiła się odsiecz. Samehada został zatrzymany przez Guy’a, trzymającego dwa nunchaku. Zaś przed Uchihą stanął Kakashi, który sparował cios nukenin’a swoim kunai’em.

- Nie za dużo już sobie nagrabiłeś, Itachi? – spytał poważnie białowłosy, a młodzieniec patrzył na niego ze skupieniem.

- Hatake… Kakashi. – rzekł w odpowiedzi i obaj skrzyżowali swój Sharingan.

- Miałeś być szybciej, Kakashi. Nierozsądnie się tak spóźniać. – odezwał się Asuma, a Hatake odpowiedział, nie spuszczając wzroku z Uchihy.

- Przepraszam, ale musiałem coś załatwić. Ale i tak się opłaciło, gdyż udało mi się spotkać Guy’a. – wspomniany mężczyzna uśmiechnął się z błyskiem w zębach.

- Jak tylko usłyszałem, kto zawitał do naszej wioski, nie mogłem tego przegapić. Pokażę wam teraz siłę mojej młodości! – krzyknął radośnie, po czym szybko wykonał atak nogą w Kisame, który zdążył jednak odskoczył.

- A cóż to jest za dziwak? – spytał Hoshigaki, a Guy wykonał kilka znanych póz.

- Jestem tym, kto pokazuje innym, że ich siła młodości nigdy nie zgaśnie. Nazywam się Might Guy, zwany „Zieloną Bestią Konoha”! – przedstawił się, po czym wyciągnął kciuk w stronę Kisame. Ten miał nietęgą minę. Guy natomiast na to nie zważał i krzyknął: - Konoha Senpu! – i odbił się mocno od ziemi, wyciągając nogę w stronę Kisame. Ten się uśmiechnął i zablokował atak szerszą stroną Samehady. Jednak na jego twarzy pojawiło się zdumienie, gdyż musiał użyć więcej siły w ten blok, niż przypuszczał. Na tym się jednak nie skończyło, gdyż Might wykorzystał zawahanie przeciwnika i z półobrotu zdołał go uderzyć drugą noga w twarz. Cios ten odrzucił nukenin’a na kilka metrów, a u Kisame pojawił się uśmiech.

- Jakaż z ciebie dziwna bestia. Pokaż, na co cię stać. – rzekł, po czym pewniej chwycił swój miecz.

* * *

Natomiast Kakashi i Itachi nie spuszczali z siebie wzroku. Obaj prezentowali wysoki poziom w każdej dziedzinie ninja i dobrze o tym wiedzieli. W końcu to Hatake wyprowadził cios, jednak Uchiha go uniknął i sam zadał kontratak, lecz w tym przypadku białowłosy go zablokował. Wymiana ciosów trwała kilka minut, lecz żaden nie dosięgną celu. Obaj posiadali wyszkolony Sharingan, więc pojedynek był zaciekły. W końcu Itachi odskoczył i złożył pieczęcie.

- Katon: Gōkakyū no Jutsu. – rzekł spokojnie i wydmuchał olbrzymiej wielkości kulę ognia. Kakashi odpowiedział inną techniką.

- Suiton: Suikoudan no Jutsu! – krzyknął, a z rzeki podniósł się strumień wody, który uderzył w kulę ognia. Mimo swej wielkości, ogień został zgaszony. Hatake nie zamierzał czekać na ruch szatyna.

- Katon: Gōkakyū no Jutsu! – wykonał technikę i cisnął w Itachi’ego wielką kulę ognia. Była mniejsza od ataku Uchihy, jednak robiła wrażenie. Mimo to nukenin odpłacił się pięknym za nadobne.

- Suiton: Suikoudan no Jutsu. – odpowiedział i wytworzył podobny atak do Kakashi’ego. Skutek był ten sam. Gdy para została rozwiana, obaj stali naprzeciwko siebie.

- Dobrze rozwinąłeś swój Sharingan, Kakashi. Gratuluję. – rzekł Itachi, a Hatake kiwnął głową.

- Ty również się rozwinąłeś. Jesteśmy na podobnym poziomie w tej kwestii. – odpowiedział, a Uchiha się lekko uśmiechnął.

- W ninjutsu jesteśmy na równi, to prawda. Jednak twój Sharingan nigdy nie będzie tak potężny jak jego prawdziwy właściciel. Osiągnąłeś wysokie umiejętności w posługiwaniu się nim, jednak mój jest bardziej rozwinięty.

- Przekonajmy się zatem. – odezwał się skupiony jounin, po czym zamknął swoje zwykłe oko. W tym samym momencie obaj spojrzeli sobie w oczy. Sharingan dawał wysokie zdolności genjutsu, jednak nie działał on na drugiego użytkownika tych oczu. Rozpoczęło się starcie na iluzje, a obaj walczący nie zamierzali przegrać. Stali tak od kilku minut, a obserwowała ich uważnie Kurenai. Kobieta jednak wykorzystała moment i za pomocą techniki znanej tylko jounin’om wezwała pomoc.

Wydawałoby się, że Kakashi wygrywał pojedynek, jednak wszystko się zmieniło, kiedy Itachi rzekł w myślach:

- „Tsukuyomi.”

W jednej chwili Kakashi zesztywniał, otwierając oczy na całą szerokość, zaś Itachi patrzył na niego ze spokojem. Kurenai obserwowała przyjaciela ze strachem, który zmienił się w przerażenie, kiedy Hatake upadł, wrzeszcząc z bólu.

- Kakashi!!! – krzyknęła kobieta, ale mężczyzna nie reagował i dalej wiercił się z bólu. Z tego wszystkiego stracił panowanie nad czakrą i zaczął się topić. Kurenai szybko chwyciła go w pasie i skoczyła do Asumy. Ten wziął białowłosego i położył go na trawie. Zaraz potem krzyknął do kobiety:

- Szybko, musimy mu pomóc! – położył na nim swoje dłonie. To samo uczyniła Kurenai i oboje krzyknęli: - Kai!

Jednak nic się nie wydarzyło i Kakashi nadal wrzeszczał w agonii. Jounin’i zaczęli lekko panikować, ale nagle Hatake się uspokoił. Przestał krzyczeć i leżał spokojnie, oddychając ciężko. Przyjaciele nie wiedzieli, co się stało, gdy oboje w tym samym momencie podnieśli wzrok. Tuż przy nich stał Itachi, który patrzył na nich swoim Sharingan’em.

- Ostrzegałem was, ale nie daliście nam wyboru. – odezwał się ze spokojem, gdy nagle tuż nad nim przeleciał Guy, który wylądował przed pozostałymi. Zaś do Uchihy podszedł lekko zmęczony, lecz uśmiechnięty Kisame.

- Był całkiem niezły, muszę to przyznać. – rzekł, po czym spojrzał na kumpla. – Itachi, zaraz zjawią się tutaj ANBU. Musimy iść,… chyba że zostajemy. – wyszczerzył zęby, lecz szatyn zaprzeczył głową.

- Nie ma tutaj Kyubi’ego, więc nic tu po nas. Idziemy, Kisame. – zarządził, lecz tuż za nimi usłyszeli głos.

- Nigdzie stąd nie pójdziesz, Itachi!

Mimo upływu czasu nukenin poznał ten głos, choć nigdy nie słyszał w nim tak wielkiej wściekłości i nienawiści. Obaj się odwrócili i ujrzeli nikogo innego, jak Uchiha Sasuke. Genin patrzył prosto w oczy swojego brata. Niemal czuło się, jak wokół nich stężało powietrze.

- Ooo, czy to nie przypadkiem twój braciszek? – spytał uśmiechnięty Kisame, a Itachi pokiwał głową.

- Tak, to mój mały Sasuke. – odpowiedział nukenin i spojrzał ponownie na brata. Ten patrzył na niego z czystą nienawiścią. Jednak zauważył kogoś jeszcze. Tuż zanim stał ktoś, kogo się nie spodziewał ujrzeć. Była to Natsumi, która patrzyła się z przerażeniem na drugiego kuzyna. Mimo, że ostatni raz widział ją jako dziecko, to miał pamięć do wszystkich z klanu.

- Natsumi? To ty? – spytał szczerze zdziwiony mężczyzna, a dziewczyna się wzdrygnęła.

- P-pamiętasz mnie? – odparła zaskoczona kunoichi, lecz na twarz Itachi’ego powrócił spokój. Słyszał, że jej rodzice zginęli kilka lat temu, więc sądził, że ona też nie żyje. Jak widać los chciał inaczej. Zastanawiał się nad czymś przez chwilę, ale nagle wokół nich pojawiło się pięciu shinobi z ANBU.

- Mamy towarzystwo, Itachi. – rzekł radośnie Kisame, a Uchiha spojrzał na niego.

- Jak widać, twoje życzenie się spełniło. Zajmij się nimi. Ja muszę „porozmawiać” z moim braciszkiem.

- Lepiej być nie mogło. – odpowiedział z groźnym uśmiechem Hoshigaki i rzucił się do najciaśniej stojącej dwójki i zamachnął się mieczem. Jeden zdołał uskoczyć, lecz drugi otrzymał całą siłę ciosu, która zmiażdżyła mu żebra. – Zapraszam. – rzekł, a pozostali nie zamierzali czekać i rzucili się na przeciwnika. Jeden próbował zaatakować Itachi’ego, lecz wystarczyło jedno spojrzenie i już leżał na ziemi, zdjęty iluzją.

W pewnej odległości stali przed sobą dwaj bracia. Starszy obserwował młodszego ze spokojem, zaś drugi miał w spojrzeniu czystą nienawiść.

- Zrobiłem, co kazałeś. – odezwał się zimno Sasuke, po czym wyciągnął rękę, w której dłoni pojawiło się Chidori. – Nienawidziłem cię. Gardziłem tobą. Szukałem siły, aby cię zabić. W tej chwili za wszystko zapłacisz! – krzyknął, a technika została zwiększona. Natsumi i Sakura, a nawet jounin’i patrzyli na to z szokiem. Ta moc Chidori była wielka, ale nie wydawała się dostateczna. Mimo wszystko Sasuke nie przestawał, aż w końcu ryknął: - ITACHI!!! – i ruszył na brata. Ten obserwował go uważnie, a gdy chłopiec dobiegł do niego z dużą prędkością, uniósł szybko rękę. 

Nastąpił wybuch, który na chwilę oślepił wszystkich. Gdy kurz się rozwiał, każdy z nich ujrzał niebywałą scenę. Itachi trzymał Sasuke za rękę, którą skierował w ziemię. Obaj zaś stali w dość dużym wgłębieniu, mimo tego nie spuszczali z siebie wzroku.

- „To jeszcze nie czas na to, Sasuke.” – rzekł w myślach straszy brat, po czym podniósł on brata i kopnął go mocno w klatkę piersiową. Chłopak wypluł trochę krwi, po czym został odrzucony w drzewo.

- SASUKE-KUN! – krzyknęła przerażona Sakura. Już chciała do niego podbiec, lecz jedno spojrzenie oczu Itachi’ego wmurowało ją w ziemię. Mężczyzna zaś ruszył w stronę leżącego Sasuke. Gdy doszedł na miejsce, chwycił chłopca za gardło i przycisnął go do drzewa.

- Nadal jesteś za słaby, Sasuke. Po tak długim czasie nie osiągnąłeś zupełnie nic. A wiesz, jaki jest tego powód? – spytał, po czym zbliżył twarz do ucha genin’a. – Ponieważ twoja nienawiść jest zbyt mała, aby mnie zabić. Jeśli chcesz kiedykolwiek się ze mną równać, to musisz mnie prawdziwie nienawidzić. – wyszeptał braciszkowi, po czym ponownie spojrzał mu w oczy. – Teraz ci pomogę osiągnąć taką nienawiść. – rzekł, po czym ponownie wykonał technikę: - „Tsukuyomi.”

Tym razem to Sasuke zaczął krzyczeć i się wiercić, ale Itachi mocno go trzymał. Trwało to już kilka sekund, gdy nagle tuż zza Uchihą pojawiła się Natsumi, która wykonała cios nogą. Itachi zrobił unik, równocześnie puścił on brata, który upadł na ziemię, nadal wrzeszcząc.

- Nie pozwolę ci skrzywdzić Sasuke, ty morderco! Już więcej nikogo nie zabijesz z naszej rodziny, zdrajco! – wykrzyknęła wkurzona dziewczyna, przygotowując się o ponownego ataku. Nukenin popatrzył tylko na nią spokojnie, po czym zerknął przez ułamek sekundy na brata. Ten momentalnie przestał wrzeszczeć.

- Tyle wystarczy, aby osiągnął potrzebną mu nienawiść. Kisame! – krzyknął do towarzysza, a ten spojrzał na niego. – Nie mamy tu niczego szukać. Ruszamy! – zarządził i od razu skoczył w kierunku bramy wioski. Hoshigaki jeszcze zadał ostatni cios ósmemu już ANBU i podążył za Uchihą.

* * *

Nastał wieczór, kiedy Naruto wraz z Jiraiya’ą dotarli do pewnego miasteczka. Ta miejscowość różniła się od innych tym, że znajdowała się u podnóża niewielkiego szczytu, gdzie na samej górze mieścił się olbrzymi pałac. Sama podróż nie była przyjemna. Już na początku blondyn dostał lekkiego szału, gdyż kolejny etap, który musiał przejść, aby nauczyć się nowej techniki, polegał na zniszczenie nie wodnego balona, a GUMOWEJ PIŁKI! Szczerze, to oczekiwał czegoś bardziej zaskakującego. Jednak to ćwiczenie okazało się twardym orzechem do zgryzienia. Aby mu się udało, gdyż musiał zwiększyć ilość i siłę rotacji, a tym razem musiał działać tylko z pustą przestrzenią wewnątrz piłki. Jego próby trwały godzinami, a osiągnął tylko małą dziurkę w piłce. Jego zadaniem był jednak całkowity wybuch. Jednak już pod koniec dnia, kiedy mieli jakieś kilka kilometrów od miasteczka, Naruto skupił wszystkie swoje siły i po dłuższej chwili udało mu się wykonać zadanie. Moc wybuchu omal go nie zdmuchnęła, ale przytrzymał go wtedy zaskoczony i dumny Ero-sennin.
Tak więc mistrz i uczeń weszli do miasteczka, by znaleźć w końcu poszukiwaną przez nich osobę. Naruto zajmował się wtedy trzecim i ostatnim ćwiczeniem, do którego potrzebował dmuchanego baloniku.

- No nareszcie! Mam przeczucie, że to już tutaj. – rzekł zadowolony Jiraiya, gdy nagle doszedł do niego któryś już z kolei wybuch i krzyk blondyna.

- A niech cię! Znowu klapa! – denerwował się chłopiec, jednocześnie szukając kolejnego balonu. Sensei obserwował go przez chwilę, po czym rzekł z uśmiechem.

- No i co? W końcu pokonany?! Ostrzegałem, że to najtrudniejszy etap, a ty mi nie wierzyłeś.

- Cicho bądź, Ero-sennin! Zobaczysz, w końcu to rozgryzę, a wtedy inaczej będziesz do mnie mówić.

- Już ci wierzę, mały! Pogadamy, jak spełnią się twoje słowa.

- A tak poza tym, Ero-sennin! Idziemy już któryś dzień, a ja nadal nie wiem kogo szukamy. Ta kobieta, która ma być naszą Hokage, to jest silna? – spytał Naruto, a Jiraiya na niego spojrzał.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Dosłownie i w przenośni. Ale prawda, nie podzieliłem się z tobą tą informacją. Otóż jest to moja stara przyjaciółka z drużyny i tak samo jak ja jest jedną z Sannin’ów. Nazywa się Senju Tsunade i jest wnuczką Pierwszego. To już chyba wystarczający powód, aby móc zostać Hokage, czyż nie? – spytał z uśmiechem, a na twarzy blondyna pojawił się podziw. – Jednak to nie wszystko. Jest ona największą na świecie medyczką. Jej wiedza i umiejętności są wręcz niedoścignione. Sama zaś potrafi wykonać takie ataki, że aż ziemia się kruszy. Z wyglądu, mimo że ma około 50 lat, jest to blondwłosa kobieta, o wspaniałej wręcz urodzie i niezwykłym wręcz rozmiarze swoich piersi. – na ostatnie zdanie mężczyzna miał rozmarzony wzrok i lekko się zaślinił. Zanim jednak Naruto zdążył go „wybudzić”, ten kontynuował. – Ma też jedną małą wadę. Pamiętasz, że wchodziliśmy po drodze do każdego napotkanego kasyna? Otóż Tsunade ma prawdziwego bzika na punkcie hazardu, lecz to nigdy nie było jej dobrą stroną. Jej pech był tak olbrzymi, że zawsze przegrywała i zostawała z niczym. Dziwne jest jednak to, że kiedy miało stać się coś złego, to nagle jej pech brał sobie wolne i mogła wyczyścić całe kasyno do czysta w jedno popołudnie. Aaa, omal bym zapomniał! Jest też również wielką alkoholiczką. – zakończył opis Jiraiya, a Naruto zaczął rozmyślać.

- „Ta kobieta naprawdę musi być silna, skoro aż tyle potrafi. To jednak świadczy o tym, że mam dość mocnego rywala i jeśli chcę zostać kiedyś Hokage, to muszę ją przewyższyć. DOBRA, jutro zaczynam trening od rana!” – postanowił chłopiec i skierował się wraz z sensei’em w stronę jakiejś restauracji.

- Ej, Ero-sennin! A skąd przypuszczenie, że ona jest akurat w tej wiosce?

- Oj, zaufaj mi, Naruto. Jeśli chodzi o Tsunade, to ja mam wręcz nosa do jej szuka… - nie dokończył, tylko patrzył się na jeden ze stolików. Gdy blondyn tam spojrzał, ujrzał siedzące dwie kobiety i małą świnkę. Jedna z nich miała ciemne włosy, a druga blond. Ta druga była już lekko pijana, o czym świadczyły rumieńce na twarzy. Pierwsza zaś przeglądała portfel, po czym spojrzała błagalnie w stronę nieba. Szczerze, to nie było w tym nic ciekawego, ale zachowanie jego mistrza pozwoliło mu połączyć pewne fakty.

- „Blondynka…, nawet ładna…, alkoholiczka…, biedna…, oraz…” - i tu spojrzał na pierś kobiety. To, co zobaczył, było dla niego wręcz niemożliwe. – „Gdzie ona mieści te melony?! Ale skoro wszystko się zgadza, to ona musi być…”

- TSUNADE!!! – krzyknął głośno mężczyzna, a kobieta wstała z krzesła.

- JIRAIYA!!! – odpowiedziała również głośno, po czym spytała: - Co ty tutaj robisz?!

- To tak się wita starego przyjaciela? Akurat nagle zachciało mi się cię znaleźć. Może usiądźmy i powspominajmy dawne czasy? – spytał się radośnie Ero-sennin, jednak Tsunade patrzyła na niego wilkiem. Mężczyzna ruszył w stronę stolika i przywitał się z towarzyszką blondynki. – Witaj, Shizune! Dawno cię nie widziałem! Bardzo wypiękniałaś. – zachwalał kobietę, lecz ona dobrze znała dawnego przyjaciela swojej mistrzyni, dlatego jego komplementy nie robiły na niej wrażenia. Odpowiedziała jednak z szacunkiem, choć było widać u niej pewne przerażenie.

- Dobry wieczór, Jiraiya-sama.

Zaś Naruto wciąż stał u progu restauracji i myślał tylko o jednym:

- „Ta kobieta naprawdę ma 50 LAT???” – jednak kiedy usłyszał, jak jego brzuch strajkuje, postanowił pomyśleć nad tym później, więc dołączył do dorosłych. Ani on, ani nawet Jiraiya nie mieli pojęcia, jakie niebezpieczeństwo ich spotka w najbliższej przyszłości, a główną rolę odegra w niej trzeci i ostatni Sannin.

* * *

5 dni później:

W szpitalu leżeli w osobnych salach Kakashi i Sasuke. Reszta jounin’ów została już uleczona po ostatniej walce, ale tamtych dwoje zaatakowano bardzo silną techniką iluzji. Okazało się, że Itachi sprawiał, że przeżywali niewyobrażalny ból, a kiedy wydawało się, że są oni torturowani już przez kilka godzin, zaraz po anulowaniu techniki dowiadywali się, że minęła jedynie sekunda w prawdziwym świecie. Obaj byli już wybudzeni, lecz przez 2 dni musieli odpoczywać. Kakashi czuł się już dobrze i zamierzali go wypisać. Gorzej było w przypadku Sasuke. Chłopak całkowicie się zamknął. Nie dopuszczał do siebie nikogo, mimo tego że Sakura i Natsumi odwiedzały go codziennie, zaś różowo-włosa nawet przynosiła jedzenie. Podsumowując: z szatynem było bardzo źle.

Jednak z nadejściem kolejnego ranka powróciła nadzieja w sercach przyjaciół Uchihy, gdyż po wiosce rozszedł się krzyk:


- Jiraiya-sama wrócił!!! Przybyła również Sannin’ka Tsunade, nasza nowa Hokage!!!


9 komentarzy:

  1. Nieźle! No kurde, nie chce mi się powtarzać bo każdy rozdział jest bardzo dobry, co już wiesz ;) Dzięki za Twoje pisanie i do następnego, powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie zawsze jest miło, że opowiadanie się jednak podoba. Mam nadzieję, że was nie zawiodę w kolejnych. Dzięki i Tobie też powodzenia (może nie w pisaniu, ale w życiu. To każdemu może się przydać.)!!!

      Usuń
  2. Mila niespodzianka w postaci kolejnej notki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie miła, bo nadal się wam podoba. Również dziękuję za miłe słowo. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. To było to na co czekałam - rozdział przedstawiony tak świetnie jak poprzedni więc na ten temat nie będę już się powtarzać. Najbardziej mi się podobała scena spotkania braci ze sobą(dla mnie było jasne, że jak Sasuke spotka Sakurę zamiast Kakashiego to się wścieknie i żaden manewr dziewczyn nie sprawi, że pozostanie na polu treningowym) i to, że pojawiła się wtedy Natsumi - byłam ciekawa od początku pojawienia się niej jak by wyglądało gdyby była obecna przy spotkaniu po latach, jasnym było to, że nie posiada ona zdolności wystarczająco potężnych by obronić Sasuke, Itachi nic do niej nie ma więc zostawił ją w spokoju, została ładnie tutaj wyjaśniona jej kwestia(Itachi myślał, że nie żyje a jej rodzice żyjący w Chmurze zapewne nie mieli nic wspólnego z planowanym buntem) Sakura znów została piątym kołem u wozu ale pamięć o tym wydarzeniu może ją zmotywować do wzięcia się do treningu więc jestem zadowolona, że również przy tym była.
    Naruto tymczasem mógł w spokoju uczyć się Rasengana oraz spotkał wraz z Jiraiyą Tsunade i namówił ją do powrotu do wioski. I Orochimaru ma się znów pojawić...będzie się działo - nie mogę się doczekać.
    Gdy Itachi stwierdził, że jeszcze nie czas na to w myślach jest straszy brat zamiast starszy brat.
    Mam pytanie:w rozdziale jest powiedziane, że Sharingan daje zdolności do genjutsu ale nie działa on na drugiego posiadacza tego limitu krwi(nie może na przykład wyprać mózgu, znokautować czy wydać mu polecenia) - skoro Kakashi posiada Sharingana to zgodnie z tym zdaniem Itachi nie powinien móc użyć na nim iluzji chyba, że z użyciem Tsukuyomi - mogą pojedynkować się na genjutsu bo Sharingan został Hatake przeszczepiony a on sam jest wytrenowany w genjutsu więc uważa, że może mu podołać?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykły Sharingan może się utrzymać przed drugim, ale w tym przypadku itachi posiada Mangekyo Sharingan i Tsukuyomi. Kakashi wyćwiczył swojego, jednak teraz nie posiada Mangekyo, ale nie wiem, czy to by mu wystarczyło. Tsukuyomi jest jedną z najpotężniejszych technik iluzji i pojawia się tylko u poszczególnych oczu. Nie mogą chyba wszyscy użytkownicy Mangekyo użyć Tsukuyomi.
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  4. Hej,
    super, o tak Naruto to coraz lepiej idzie z opanowaniem tej techniki i to spotkanie z Tsunade, ojć Sasuke teraz to nam się chyba załamie, no chyba że zachowa się jak na Uchihe przystało...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    fantastycznie, Naruto to coraz lepiej idzie z opanowaniem tej techniki i jeszcze to spotkanie z Tsunade, Sasuke chyba się załamie, no chyba że zachowa się jak na Uchihe przystało...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń