Rozdział 25
W parku
walka rozpoczęła się już na dobre. Asuma pojedynkował się z Kisame, a Kurenai z
Itachi’m, gdyż to ona była bardziej utalentowana w tajnikach genjutsu. Sarutobi
używał swoich specjalnych sztyletów, które przewodzą czakrę, dzięki czemu można
daną naturę przelać w ostrza. Mężczyzna posiadał czakrę wiatru, dlatego też
jego czakra zwiększyła ostrość broni i lekko je wydłużyła. Jednak okazało się,
że to nie ma większego znaczenia w walce z Kisame. Już po pierwszym sparowaniu
ataku Asumy bronią nukenin’a, którą to machał jakby nic nie ważyła, jounin
zauważył, że jego czakra została zaabsorbowana przez miecz przeciwnika. Była to
jedna z legendarnych broni Siedmiu Mistrzów Miecza i nazywała się Samehada. Do jej
zdolności należała absorpcja czakry i przelewanie jej w aktualnego posiadacza
miecza. Asuma doszedł do wniosku, że na takiego przeciwnika może zadziałać tylko
taijutsu.
Kurenai nie
miała lepiej. Mimo, że była słynna ze swoich technik iluzji, to Itachi osiągnął
w genjutsu prawdziwe mistrzostwo. Kobieta złożyła kilka pieczęci, a zaraz potem
ulotniła się. Uchiha dokładnie obserwował otoczenie, gdy nagle tuż za nim
wyrosło drzewo, którego gałęzie szybko i mocno go unieruchomiły. Gdy
młodzieniec nie mógł się w ogóle ruszyć, tuż przed nim pojawiła się Kurenai.
- To koniec,
Itachi! – krzyknęła i skierowała kunai w jego serce. Jednak w tym samym
momencie Uchiha na nią spojrzał, a czas nagle się zatrzymał. W jednej chwili
okazało się, że to kobieta jest uwięziona przez drzewo, a Itachi stoi przed nią
z kunai’em. – Nani?! – krzyknęła zszokowana Kurenai.
- Naprawdę
myślałaś, że ta żałosna technika na mnie podziała? – spytał spokojnie nukenin,
po czym to on zamachną się ostrzem. Kunoichi szybko zamknęła oczy i zatrzymała
przepływ czakry w swoim ciele. Wybudziła się w ostatniej chwili, aby uniknąć
ciosu przeciwnika, lecz on błyskawicznie zaatakował ją nogą, dość mocno wykopując
Kurenai w najbliższe drzewo.
Na tym
polegały pojedynki na genjutsu. Mimo, że dla nich wydawało się, że już walczą,
to tak naprawdę stali przed sobą, równocześnie przebywając w świecie iluzji.
Ten, kto wygrał, miał przeciwnika w swojej mocy i posiadał sposobność zabicia
go. Jednak sposób Kurenai pozwolił się jej wydostać z techniki Itachi’ego,
dzięki czemu uratowała swoje życie.
Sytuacja u
Asumy nie była lepsza. Umiejętności szermiercze Kisame były na wysokim poziomie
i do tego swój dwuręczny miecz trzymał jedną ręką. Ostatecznie okazało się, że
kiedy obaj mocowali się na bronie, Hoshigaki zdołał zbliżyć Samehadę do
ramienia Asumy. Z uśmiechem szybko przyciągnął broń do siebie, rozszarpując
rękę jounin’a za pomocą ostrych łusek, które pojawiły się zza obandażowanego
miecza. Asuma szybko chwycił za krwawiącą ranę i popatrzył na Kisame
niezadowolonym wzrokiem. Na twarzy nukenin’a nie znikał uśmiech.
- Pora to
zakończyć, nieprawdaż? – spytał rozbawiony i wziął zamach znad głowy swoim
mieczem.
- Żegnaj,
Kurenai. – odezwał się Itachi do zmęczonej kobiety i również skierował swoje
ostrze na przeciwnika.
Jednak w tej
chwili znikąd pojawiła się odsiecz. Samehada został zatrzymany przez Guy’a,
trzymającego dwa nunchaku. Zaś przed Uchihą stanął Kakashi, który sparował cios
nukenin’a swoim kunai’em.
- Nie za
dużo już sobie nagrabiłeś, Itachi? – spytał poważnie białowłosy, a młodzieniec
patrzył na niego ze skupieniem.
- Hatake…
Kakashi. – rzekł w odpowiedzi i obaj skrzyżowali swój Sharingan.
- Miałeś być
szybciej, Kakashi. Nierozsądnie się tak spóźniać. – odezwał się Asuma, a Hatake
odpowiedział, nie spuszczając wzroku z Uchihy.
-
Przepraszam, ale musiałem coś załatwić. Ale i tak się opłaciło, gdyż udało mi
się spotkać Guy’a. – wspomniany mężczyzna uśmiechnął się z błyskiem w zębach.
- Jak tylko
usłyszałem, kto zawitał do naszej wioski, nie mogłem tego przegapić. Pokażę wam
teraz siłę mojej młodości! – krzyknął radośnie, po czym szybko wykonał atak
nogą w Kisame, który zdążył jednak odskoczył.
- A cóż to
jest za dziwak? – spytał Hoshigaki, a Guy wykonał kilka znanych póz.
- Jestem
tym, kto pokazuje innym, że ich siła młodości nigdy nie zgaśnie. Nazywam się
Might Guy, zwany „Zieloną Bestią Konoha”! – przedstawił się, po czym wyciągnął
kciuk w stronę Kisame. Ten miał nietęgą minę. Guy natomiast na to nie zważał i
krzyknął: - Konoha Senpu! – i odbił się mocno od ziemi, wyciągając nogę w
stronę Kisame. Ten się uśmiechnął i zablokował atak szerszą stroną Samehady.
Jednak na jego twarzy pojawiło się zdumienie, gdyż musiał użyć więcej siły w
ten blok, niż przypuszczał. Na tym się jednak nie skończyło, gdyż Might
wykorzystał zawahanie przeciwnika i z półobrotu zdołał go uderzyć drugą noga w
twarz. Cios ten odrzucił nukenin’a na kilka metrów, a u Kisame pojawił się
uśmiech.
- Jakaż z
ciebie dziwna bestia. Pokaż, na co cię stać. – rzekł, po czym pewniej chwycił
swój miecz.
* * *
Natomiast
Kakashi i Itachi nie spuszczali z siebie wzroku. Obaj prezentowali wysoki
poziom w każdej dziedzinie ninja i dobrze o tym wiedzieli. W końcu to Hatake
wyprowadził cios, jednak Uchiha go uniknął i sam zadał kontratak, lecz w tym
przypadku białowłosy go zablokował. Wymiana ciosów trwała kilka minut, lecz
żaden nie dosięgną celu. Obaj posiadali wyszkolony Sharingan, więc pojedynek
był zaciekły. W końcu Itachi odskoczył i złożył pieczęcie.
- Katon:
Gōkakyū no Jutsu. – rzekł spokojnie i wydmuchał olbrzymiej wielkości kulę
ognia. Kakashi odpowiedział inną techniką.
- Suiton:
Suikoudan no Jutsu! – krzyknął, a z rzeki podniósł się strumień wody, który
uderzył w kulę ognia. Mimo swej wielkości, ogień został zgaszony. Hatake nie
zamierzał czekać na ruch szatyna.
- Katon:
Gōkakyū no Jutsu! – wykonał technikę i cisnął w Itachi’ego wielką kulę ognia.
Była mniejsza od ataku Uchihy, jednak robiła wrażenie. Mimo to nukenin odpłacił
się pięknym za nadobne.
- Suiton:
Suikoudan no Jutsu. – odpowiedział i wytworzył podobny atak do Kakashi’ego.
Skutek był ten sam. Gdy para została rozwiana, obaj stali naprzeciwko siebie.
- Dobrze
rozwinąłeś swój Sharingan, Kakashi. Gratuluję. – rzekł Itachi, a Hatake kiwnął
głową.
- Ty również
się rozwinąłeś. Jesteśmy na podobnym poziomie w tej kwestii. – odpowiedział, a
Uchiha się lekko uśmiechnął.
- W ninjutsu
jesteśmy na równi, to prawda. Jednak twój Sharingan nigdy nie będzie tak
potężny jak jego prawdziwy właściciel. Osiągnąłeś wysokie umiejętności w
posługiwaniu się nim, jednak mój jest bardziej rozwinięty.
-
Przekonajmy się zatem. – odezwał się skupiony jounin, po czym zamknął swoje
zwykłe oko. W tym samym momencie obaj spojrzeli sobie w oczy. Sharingan dawał
wysokie zdolności genjutsu, jednak nie działał on na drugiego użytkownika tych
oczu. Rozpoczęło się starcie na iluzje, a obaj walczący nie zamierzali
przegrać. Stali tak od kilku minut, a obserwowała ich uważnie Kurenai. Kobieta
jednak wykorzystała moment i za pomocą techniki znanej tylko jounin’om wezwała
pomoc.
Wydawałoby
się, że Kakashi wygrywał pojedynek, jednak wszystko się zmieniło, kiedy Itachi rzekł w
myślach:
- „Tsukuyomi.”
W jednej
chwili Kakashi zesztywniał, otwierając oczy na całą szerokość, zaś Itachi
patrzył na niego ze spokojem. Kurenai obserwowała przyjaciela ze strachem,
który zmienił się w przerażenie, kiedy Hatake upadł, wrzeszcząc z bólu.
- Kakashi!!!
– krzyknęła kobieta, ale mężczyzna nie reagował i dalej wiercił się z bólu. Z
tego wszystkiego stracił panowanie nad czakrą i zaczął się topić. Kurenai
szybko chwyciła go w pasie i skoczyła do Asumy. Ten wziął białowłosego i
położył go na trawie. Zaraz potem krzyknął do kobiety:
- Szybko,
musimy mu pomóc! – położył na nim swoje dłonie. To samo uczyniła Kurenai i
oboje krzyknęli: - Kai!
Jednak nic
się nie wydarzyło i Kakashi nadal wrzeszczał w agonii. Jounin’i zaczęli lekko
panikować, ale nagle Hatake się uspokoił. Przestał krzyczeć i leżał spokojnie,
oddychając ciężko. Przyjaciele nie wiedzieli, co się stało, gdy oboje w tym
samym momencie podnieśli wzrok. Tuż przy nich stał Itachi, który patrzył na
nich swoim Sharingan’em.
-
Ostrzegałem was, ale nie daliście nam wyboru. – odezwał się ze spokojem, gdy
nagle tuż nad nim przeleciał Guy, który wylądował przed pozostałymi. Zaś do
Uchihy podszedł lekko zmęczony, lecz uśmiechnięty Kisame.
- Był
całkiem niezły, muszę to przyznać. – rzekł, po czym spojrzał na kumpla. –
Itachi, zaraz zjawią się tutaj ANBU. Musimy iść,… chyba że zostajemy. –
wyszczerzył zęby, lecz szatyn zaprzeczył głową.
- Nie ma
tutaj Kyubi’ego, więc nic tu po nas. Idziemy, Kisame. – zarządził, lecz tuż za
nimi usłyszeli głos.
- Nigdzie
stąd nie pójdziesz, Itachi!
Mimo upływu
czasu nukenin poznał ten głos, choć nigdy nie słyszał w nim tak wielkiej
wściekłości i nienawiści. Obaj się odwrócili i ujrzeli nikogo innego, jak
Uchiha Sasuke. Genin patrzył prosto w oczy swojego brata. Niemal czuło się, jak
wokół nich stężało powietrze.
- Ooo, czy
to nie przypadkiem twój braciszek? – spytał uśmiechnięty Kisame, a Itachi
pokiwał głową.
- Tak, to
mój mały Sasuke. – odpowiedział nukenin i spojrzał ponownie na brata. Ten
patrzył na niego z czystą nienawiścią. Jednak zauważył kogoś jeszcze. Tuż zanim
stał ktoś, kogo się nie spodziewał ujrzeć. Była to Natsumi, która patrzyła się
z przerażeniem na drugiego kuzyna. Mimo, że ostatni raz widział ją jako
dziecko, to miał pamięć do wszystkich z klanu.
- Natsumi?
To ty? – spytał szczerze zdziwiony mężczyzna, a dziewczyna się wzdrygnęła.
-
P-pamiętasz mnie? – odparła zaskoczona kunoichi, lecz na twarz Itachi’ego
powrócił spokój. Słyszał, że jej rodzice zginęli kilka lat temu, więc sądził,
że ona też nie żyje. Jak widać los chciał inaczej. Zastanawiał się nad czymś
przez chwilę, ale nagle wokół nich pojawiło się pięciu shinobi z ANBU.
- Mamy
towarzystwo, Itachi. – rzekł radośnie Kisame, a Uchiha spojrzał na niego.
- Jak widać,
twoje życzenie się spełniło. Zajmij się nimi. Ja muszę „porozmawiać” z moim
braciszkiem.
- Lepiej być
nie mogło. – odpowiedział z groźnym uśmiechem Hoshigaki i rzucił się do
najciaśniej stojącej dwójki i zamachnął się mieczem. Jeden zdołał uskoczyć,
lecz drugi otrzymał całą siłę ciosu, która zmiażdżyła mu żebra. – Zapraszam. –
rzekł, a pozostali nie zamierzali czekać i rzucili się na przeciwnika. Jeden
próbował zaatakować Itachi’ego, lecz wystarczyło jedno spojrzenie i już leżał
na ziemi, zdjęty iluzją.
W pewnej
odległości stali przed sobą dwaj bracia. Starszy obserwował młodszego ze
spokojem, zaś drugi miał w spojrzeniu czystą nienawiść.
- Zrobiłem,
co kazałeś. – odezwał się zimno Sasuke, po czym wyciągnął rękę, w której dłoni
pojawiło się Chidori. – Nienawidziłem cię. Gardziłem tobą. Szukałem siły, aby
cię zabić. W tej chwili za wszystko zapłacisz! – krzyknął, a technika została
zwiększona. Natsumi i Sakura, a nawet jounin’i patrzyli na to z szokiem. Ta moc
Chidori była wielka, ale nie wydawała się dostateczna. Mimo wszystko Sasuke nie
przestawał, aż w końcu ryknął: - ITACHI!!! – i ruszył na brata. Ten obserwował
go uważnie, a gdy chłopiec dobiegł do niego z dużą prędkością, uniósł szybko
rękę.
Nastąpił wybuch, który na chwilę oślepił wszystkich. Gdy kurz się
rozwiał, każdy z nich ujrzał niebywałą scenę. Itachi trzymał Sasuke za rękę,
którą skierował w ziemię. Obaj zaś stali w dość dużym wgłębieniu, mimo tego nie
spuszczali z siebie wzroku.
- „To jeszcze nie czas na to, Sasuke.” –
rzekł w myślach straszy brat, po czym podniósł on brata i kopnął go mocno w
klatkę piersiową. Chłopak wypluł trochę krwi, po czym został odrzucony w
drzewo.
- SASUKE-KUN!
– krzyknęła przerażona Sakura. Już chciała do niego podbiec, lecz jedno
spojrzenie oczu Itachi’ego wmurowało ją w ziemię. Mężczyzna zaś ruszył w stronę
leżącego Sasuke. Gdy doszedł na miejsce, chwycił chłopca za gardło i przycisnął
go do drzewa.
- Nadal
jesteś za słaby, Sasuke. Po tak długim czasie nie osiągnąłeś zupełnie nic. A
wiesz, jaki jest tego powód? – spytał, po czym zbliżył twarz do ucha genin’a. –
Ponieważ twoja nienawiść jest zbyt mała, aby mnie zabić. Jeśli chcesz
kiedykolwiek się ze mną równać, to musisz mnie prawdziwie nienawidzić. –
wyszeptał braciszkowi, po czym ponownie spojrzał mu w oczy. – Teraz ci pomogę
osiągnąć taką nienawiść. – rzekł, po czym ponownie wykonał technikę: - „Tsukuyomi.”
Tym razem to
Sasuke zaczął krzyczeć i się wiercić, ale Itachi mocno go trzymał. Trwało to
już kilka sekund, gdy nagle tuż zza Uchihą pojawiła się Natsumi, która wykonała
cios nogą. Itachi zrobił unik, równocześnie puścił on brata, który upadł na
ziemię, nadal wrzeszcząc.
- Nie
pozwolę ci skrzywdzić Sasuke, ty morderco! Już więcej nikogo nie zabijesz z
naszej rodziny, zdrajco! – wykrzyknęła wkurzona dziewczyna, przygotowując się o
ponownego ataku. Nukenin popatrzył tylko na nią spokojnie, po czym zerknął
przez ułamek sekundy na brata. Ten momentalnie przestał wrzeszczeć.
- Tyle
wystarczy, aby osiągnął potrzebną mu nienawiść. Kisame! – krzyknął do
towarzysza, a ten spojrzał na niego. – Nie mamy tu niczego szukać. Ruszamy! –
zarządził i od razu skoczył w kierunku bramy wioski. Hoshigaki jeszcze zadał
ostatni cios ósmemu już ANBU i podążył za Uchihą.
* * *
Nastał
wieczór, kiedy Naruto wraz z Jiraiya’ą dotarli do pewnego miasteczka. Ta
miejscowość różniła się od innych tym, że znajdowała się u podnóża niewielkiego
szczytu, gdzie na samej górze mieścił się olbrzymi pałac. Sama podróż nie była
przyjemna. Już na początku blondyn dostał lekkiego szału, gdyż kolejny etap,
który musiał przejść, aby nauczyć się nowej techniki, polegał na zniszczenie
nie wodnego balona, a GUMOWEJ PIŁKI! Szczerze, to oczekiwał czegoś bardziej zaskakującego.
Jednak to ćwiczenie okazało się twardym orzechem do zgryzienia. Aby mu się
udało, gdyż musiał zwiększyć ilość i siłę rotacji, a tym razem musiał działać
tylko z pustą przestrzenią wewnątrz piłki. Jego próby trwały godzinami, a
osiągnął tylko małą dziurkę w piłce. Jego zadaniem był jednak całkowity wybuch.
Jednak już pod koniec dnia, kiedy mieli jakieś kilka kilometrów od miasteczka,
Naruto skupił wszystkie swoje siły i po dłuższej chwili udało mu się wykonać
zadanie. Moc wybuchu omal go nie zdmuchnęła, ale przytrzymał go wtedy
zaskoczony i dumny Ero-sennin.
Tak więc
mistrz i uczeń weszli do miasteczka, by znaleźć w końcu poszukiwaną przez nich
osobę. Naruto zajmował się wtedy trzecim i ostatnim ćwiczeniem, do którego
potrzebował dmuchanego baloniku.
- No
nareszcie! Mam przeczucie, że to już tutaj. – rzekł zadowolony Jiraiya, gdy
nagle doszedł do niego któryś już z kolei wybuch i krzyk blondyna.
- A niech
cię! Znowu klapa! – denerwował się chłopiec, jednocześnie szukając kolejnego
balonu. Sensei obserwował go przez chwilę, po czym rzekł z uśmiechem.
- No i co? W
końcu pokonany?! Ostrzegałem, że to najtrudniejszy etap, a ty mi nie wierzyłeś.
- Cicho
bądź, Ero-sennin! Zobaczysz, w końcu to rozgryzę, a wtedy inaczej będziesz do
mnie mówić.
- Już ci
wierzę, mały! Pogadamy, jak spełnią się twoje słowa.
- A tak poza
tym, Ero-sennin! Idziemy już któryś dzień, a ja nadal nie wiem kogo szukamy. Ta
kobieta, która ma być naszą Hokage, to jest silna? – spytał Naruto, a Jiraiya
na niego spojrzał.
- Nawet nie
wiesz, jak bardzo. Dosłownie i w przenośni. Ale prawda, nie podzieliłem się z
tobą tą informacją. Otóż jest to moja stara przyjaciółka z drużyny i tak samo
jak ja jest jedną z Sannin’ów. Nazywa się Senju Tsunade i jest wnuczką
Pierwszego. To już chyba wystarczający powód, aby móc zostać Hokage, czyż nie?
– spytał z uśmiechem, a na twarzy blondyna pojawił się podziw. – Jednak to nie
wszystko. Jest ona największą na świecie medyczką. Jej wiedza i umiejętności są
wręcz niedoścignione. Sama zaś potrafi wykonać takie ataki, że aż ziemia się
kruszy. Z wyglądu, mimo że ma około 50 lat, jest to blondwłosa kobieta, o
wspaniałej wręcz urodzie i niezwykłym wręcz rozmiarze swoich piersi. – na
ostatnie zdanie mężczyzna miał rozmarzony wzrok i lekko się zaślinił. Zanim
jednak Naruto zdążył go „wybudzić”, ten kontynuował. – Ma też jedną małą wadę.
Pamiętasz, że wchodziliśmy po drodze do każdego napotkanego kasyna? Otóż
Tsunade ma prawdziwego bzika na punkcie hazardu, lecz to nigdy nie było jej
dobrą stroną. Jej pech był tak olbrzymi, że zawsze przegrywała i zostawała z
niczym. Dziwne jest jednak to, że kiedy miało stać się coś złego, to nagle jej
pech brał sobie wolne i mogła wyczyścić całe kasyno do czysta w jedno
popołudnie. Aaa, omal bym zapomniał! Jest też również wielką alkoholiczką. –
zakończył opis Jiraiya, a Naruto zaczął rozmyślać.
- „Ta kobieta naprawdę musi być silna, skoro
aż tyle potrafi. To jednak świadczy o tym, że mam dość mocnego rywala i jeśli
chcę zostać kiedyś Hokage, to muszę ją przewyższyć. DOBRA, jutro zaczynam
trening od rana!” – postanowił chłopiec i skierował się wraz z sensei’em w
stronę jakiejś restauracji.
- Ej,
Ero-sennin! A skąd przypuszczenie, że ona jest akurat w tej wiosce?
- Oj, zaufaj
mi, Naruto. Jeśli chodzi o Tsunade, to ja mam wręcz nosa do jej szuka… - nie
dokończył, tylko patrzył się na jeden ze stolików. Gdy blondyn tam spojrzał,
ujrzał siedzące dwie kobiety i małą świnkę. Jedna z nich miała ciemne włosy, a
druga blond. Ta druga była już lekko pijana, o czym świadczyły rumieńce na
twarzy. Pierwsza zaś przeglądała portfel, po czym spojrzała błagalnie w stronę
nieba. Szczerze, to nie było w tym nic ciekawego, ale zachowanie jego mistrza
pozwoliło mu połączyć pewne fakty.
- „Blondynka…, nawet ładna…, alkoholiczka…,
biedna…, oraz…” - i tu spojrzał na pierś kobiety. To, co zobaczył, było dla
niego wręcz niemożliwe. – „Gdzie ona
mieści te melony?! Ale skoro wszystko się zgadza, to ona musi być…”
- TSUNADE!!!
– krzyknął głośno mężczyzna, a kobieta wstała z krzesła.
- JIRAIYA!!!
– odpowiedziała również głośno, po czym spytała: - Co ty tutaj robisz?!
- To tak się
wita starego przyjaciela? Akurat nagle zachciało mi się cię znaleźć. Może
usiądźmy i powspominajmy dawne czasy? – spytał się
radośnie Ero-sennin, jednak Tsunade patrzyła na niego wilkiem. Mężczyzna ruszył
w stronę stolika i przywitał się z towarzyszką blondynki. – Witaj, Shizune!
Dawno cię nie widziałem! Bardzo wypiękniałaś. – zachwalał kobietę, lecz ona
dobrze znała dawnego przyjaciela swojej mistrzyni, dlatego jego komplementy nie
robiły na niej wrażenia. Odpowiedziała jednak z szacunkiem, choć było widać u
niej pewne przerażenie.
- Dobry
wieczór, Jiraiya-sama.
Zaś Naruto
wciąż stał u progu restauracji i myślał tylko o jednym:
- „Ta kobieta naprawdę ma 50 LAT???” –
jednak kiedy usłyszał, jak jego brzuch strajkuje, postanowił pomyśleć nad tym
później, więc dołączył do dorosłych. Ani on, ani nawet Jiraiya nie mieli
pojęcia, jakie niebezpieczeństwo ich spotka w najbliższej przyszłości, a główną
rolę odegra w niej trzeci i ostatni Sannin.
* * *
5 dni później:
W szpitalu
leżeli w osobnych salach Kakashi i Sasuke. Reszta jounin’ów została już
uleczona po ostatniej walce, ale tamtych dwoje zaatakowano bardzo silną
techniką iluzji. Okazało się, że Itachi sprawiał, że przeżywali niewyobrażalny
ból, a kiedy wydawało się, że są oni torturowani już przez kilka godzin, zaraz
po anulowaniu techniki dowiadywali się, że minęła jedynie sekunda w prawdziwym
świecie. Obaj byli już wybudzeni, lecz przez 2 dni musieli odpoczywać. Kakashi
czuł się już dobrze i zamierzali go wypisać. Gorzej było w przypadku Sasuke.
Chłopak całkowicie się zamknął. Nie dopuszczał do siebie nikogo, mimo tego że
Sakura i Natsumi odwiedzały go codziennie, zaś różowo-włosa nawet przynosiła
jedzenie. Podsumowując: z szatynem było bardzo źle.
Jednak z
nadejściem kolejnego ranka powróciła nadzieja w sercach przyjaciół Uchihy, gdyż
po wiosce rozszedł się krzyk:
-
Jiraiya-sama wrócił!!! Przybyła również Sannin’ka Tsunade, nasza nowa Hokage!!!
Nieźle! No kurde, nie chce mi się powtarzać bo każdy rozdział jest bardzo dobry, co już wiesz ;) Dzięki za Twoje pisanie i do następnego, powodzenia :)
OdpowiedzUsuńA mnie zawsze jest miło, że opowiadanie się jednak podoba. Mam nadzieję, że was nie zawiodę w kolejnych. Dzięki i Tobie też powodzenia (może nie w pisaniu, ale w życiu. To każdemu może się przydać.)!!!
UsuńMila niespodzianka w postaci kolejnej notki :D
OdpowiedzUsuńU mnie miła, bo nadal się wam podoba. Również dziękuję za miłe słowo. Pozdrawiam!
UsuńTo było to na co czekałam - rozdział przedstawiony tak świetnie jak poprzedni więc na ten temat nie będę już się powtarzać. Najbardziej mi się podobała scena spotkania braci ze sobą(dla mnie było jasne, że jak Sasuke spotka Sakurę zamiast Kakashiego to się wścieknie i żaden manewr dziewczyn nie sprawi, że pozostanie na polu treningowym) i to, że pojawiła się wtedy Natsumi - byłam ciekawa od początku pojawienia się niej jak by wyglądało gdyby była obecna przy spotkaniu po latach, jasnym było to, że nie posiada ona zdolności wystarczająco potężnych by obronić Sasuke, Itachi nic do niej nie ma więc zostawił ją w spokoju, została ładnie tutaj wyjaśniona jej kwestia(Itachi myślał, że nie żyje a jej rodzice żyjący w Chmurze zapewne nie mieli nic wspólnego z planowanym buntem) Sakura znów została piątym kołem u wozu ale pamięć o tym wydarzeniu może ją zmotywować do wzięcia się do treningu więc jestem zadowolona, że również przy tym była.
OdpowiedzUsuńNaruto tymczasem mógł w spokoju uczyć się Rasengana oraz spotkał wraz z Jiraiyą Tsunade i namówił ją do powrotu do wioski. I Orochimaru ma się znów pojawić...będzie się działo - nie mogę się doczekać.
Gdy Itachi stwierdził, że jeszcze nie czas na to w myślach jest straszy brat zamiast starszy brat.
Mam pytanie:w rozdziale jest powiedziane, że Sharingan daje zdolności do genjutsu ale nie działa on na drugiego posiadacza tego limitu krwi(nie może na przykład wyprać mózgu, znokautować czy wydać mu polecenia) - skoro Kakashi posiada Sharingana to zgodnie z tym zdaniem Itachi nie powinien móc użyć na nim iluzji chyba, że z użyciem Tsukuyomi - mogą pojedynkować się na genjutsu bo Sharingan został Hatake przeszczepiony a on sam jest wytrenowany w genjutsu więc uważa, że może mu podołać?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Zwykły Sharingan może się utrzymać przed drugim, ale w tym przypadku itachi posiada Mangekyo Sharingan i Tsukuyomi. Kakashi wyćwiczył swojego, jednak teraz nie posiada Mangekyo, ale nie wiem, czy to by mu wystarczyło. Tsukuyomi jest jedną z najpotężniejszych technik iluzji i pojawia się tylko u poszczególnych oczu. Nie mogą chyba wszyscy użytkownicy Mangekyo użyć Tsukuyomi.
UsuńDziękuję i również pozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńsuper, o tak Naruto to coraz lepiej idzie z opanowaniem tej techniki i to spotkanie z Tsunade, ojć Sasuke teraz to nam się chyba załamie, no chyba że zachowa się jak na Uchihe przystało...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Dziękuję bardzo i wzajemnie!!! :D
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, Naruto to coraz lepiej idzie z opanowaniem tej techniki i jeszcze to spotkanie z Tsunade, Sasuke chyba się załamie, no chyba że zachowa się jak na Uchihe przystało...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga