Jednak zanim wrzucę, to mam dla was informację. Teraz jest późno, ale w najbliższym czasie napiszę tu ogłoszenie, które dość mocno zmieni teraźniejszy plan. Spokojnie, nic nie przedłużam, dalej jest, jak jest. Powiem teraz tylko tyle, że to przed ostatni rozdział 1 serii. Nazwijmy to więc:
Rozdział 27 Epilog cz.1! Zapraszam!!!
Rozdział 27
Następnego
dnia wszystkich mieszkańców Konohy przepełniała radość z dobrze spędzonego
czasu na wczorajszej imprezie. Kobiety siedziały w barach czy podwórkach, i
plotkowały na temat ujrzanych tam mężczyzn. Zaś faceci spędzali ten czas na
wykonywanie swoich obowiązków, czy też leczeniu w niektórych przypadkach kaca.
Wśród tej grupy była również nasza droga Hokage.
Ten dzień
zaczął się bardzo dobrze dla Naruto. Chłopak wstał całkowicie wypoczęty i
gotowy, aby poświęcić dany mu czas na trening swoich umiejętności. Niestety nie
mógł liczyć na pomoc ani Kakashi’ego, ani Ero-sennina, gdyż jounin został
wysłany na jakąś bardzo ważną misję, zaś pustelnik ostrzegł chłopca, że jeśli
będzie mu przeszkadzał, to zarobi takie lanie, jakie długo będzie pamiętać. W
końcu blondyn chciał się poczuć, jakby miał rodzinę, czyż nie?
Tak więc
Naruto wyruszył na najbliższe pole treningowe, a po drodze wstąpił jeszcze do
swojego ulubionego baru z ramen. Tamtejszym właścicielem był starszy już pan,
który prowadził firmę wraz ze swoją prawie dorosłą córką. Jak zawsze ciepło
przywitali blondyna.
- Cześć,
staruszku! – krzyknął na powitanie Naruto, a mężczyzna odwrócił się w jego
stronę.
- Witaj,
Naruto! Już jakiś czas ciebie tu nie było. To, co zwykle?
-
Oczywiście, a nawet wezmę podwójnie! Dzisiaj zamierzam aż do zmroku ciężko
trenować. – odpowiedział dobitnie chłopiec, a kucharz się uśmiechnął.
- No to
poczekaj chwilę, lada moment dostaniesz zamówienie. – rzekł mężczyzna, a Naruto
usiadł wygodnie przy ladzie. W tym barze mógł czuć się bardzo swobodnie, bez
martwienia się o innych klientów, którzy mogą mieć mu za złe, że tu siedzi.
Każdego takiego osobnika czekała mocna odpowiedź właściciela i wyrzucenie z
baru z wykopa. Dosłownie.
Gdy Naruto
otrzymał swoją porcję, przez kotarę wejściową wszedł do baru chunin, Umino
Iruka, były nauczyciel Uzumaki’ego. Mężczyzna rozejrzał się dookoła, a gdy
zauważył on siedzącego przy barze blondyna, na jego twarzy pojawiło się
zdziwienie, a po chwili lekkie zawahanie. Jednak Iruka nie zamierzał dłużej
stać w wejściu i ruszył w stronę chłopca. Gdy doszedł do baru, odezwał się do
Naruto.
-
Przepraszam, czy mogę się dosiąść? – zadał pytanie, a chłopak popatrzył na
niego zaskoczony. Mimo wszystko odpowiedział.
-
Oczywiście. – rzekł wolno, a mężczyzna usiadł na sąsiednim krześle i zwrócił
się do szefa.
- Jedną
porcję ramen, poproszę.
-
Oczywiście, zaraz podamy. – odpowiedział staruszek i zaczął realizować
zamówienie. Po chwili Iruka odebrał swoją porcję.
Między
mężczyzną, a chłopcem panowała martwa cisza. Obaj spokojnie jedli swój posiłek,
co było wręcz niespotykane w przypadku Naruto. W końcu głos zabrał chunin.
- Jak się
masz, Naruto? – zadał, swoim zdaniem, banalne pytanie, ale chłopak
odpowiedział.
- Dobrze,
muszę powiedzieć. Wiele się ostatnio wydarzyło.
- O tak, to prawda.
– przyznał mu rację Iruka, po czym obaj znów zamilkli. Naruto zauważył, że jego
były nauczyciel się przez moment zawahał, ale po sekundzie się odezwał.
- Muszę ci
coś powiedzieć, Naruto. – rzekł wolno mężczyzna, a blondyn nastawił uszy. –
Może to dziwnie zabrzmi, ale chciałbym cię przeprosić. – powiedział w końcu, a
Uzumaki omal nie zleciał z krzesła. Utrzymał jednak pion i patrzył z szokiem na
Irukę. Ten zaś kontynuował. – Wiem, że po tym jak cię traktowałem, to nie mam
żadnego prawa prosić cię o wybaczenie. Nawet jeśli, to jednak chciałbym, abyś
mnie przynajmniej wysłuchał. – zatrzymał się, a nie słysząc sprzeciwu, mówił
dalej.
- Jak już
wspomniałeś, dużo się wydarzyło, również w moim przypadku. Ale przejdźmy do
początku. Podejrzewam, że już wiesz, dlaczego byłeś i jesteś tak traktowany
przez innych. Trzynaście, a nawet czternaście lat temu straciłem moich
rodziców, którzy zginęli w czasie ataku Kyubi’ego. Od tamtej pory wychowywała
mnie rodzina zastępcza, ale ból po stracie najbliższych nadal pozostał. Na
dodatek nie szła mi nauka w Akademii Ninja. Muszę przyznać, że radziłem sobie
zupełnie jak ty. – uśmiechnął się lekko do nadal zszokowanego chłopca. – Gdy w
końcu udało mi się skończyć naukę, a po jakimś czasie awansowali mnie na
chunina, dowiedziałem się, że potwór, który był odpowiedzialny za śmierć moich
rodziców, został zapieczętowany w tobie. Od tamtej pory, tak jak wielu
mieszkańców, zacząłem cię obwiniać o to wszystko, mimo że Trzeci za ciebie
ręczył. Dodatkowo denerwował mnie fakt, że jesteś do mnie bardzo podobny.
Zauważył to nawet Hiruzen-sama, który prosił mnie, abym się z tobą
zaprzyjaźnił, ale nie chciałem go słuchać.
W końcu
skończyłeś Akademie i zostałeś genin’em. Po tym wszystkim miałem jedynie
nadzieję, że się więcej nie spotkamy. Nadszedł jednak finał Egzaminu na
Chunina. Twoja walka już wtedy dała mi do myślenia. Mimo dzielącej was różnicy,
udało ci się pokonać Neji’ego, łamiąc tym samym zasadę słabeusza i geniusza. A
gdy udało się nam obronić wioskę przed zniszczeniem ze strony Orochimaru, to ze
słów Kakashi’ego wynikało, że jawnie się przyczyniłeś do naszej wygranej. Ale
to nadal nie wystarczyło, abym całkowicie ci zaufał.
Jednak
ostatnie wydarzenie pozwoliło mi dojrzeć, jaki byłem ślepy. Udało ci się zrobić
coś, co nie umiałaby większość tutejszych jounin’ów. Przekonałeś Tsunade-sama,
aby powróciła do wioski i objęła tak ważny urząd. Ten wyczyn naprawdę graniczył
z cudem. A wczoraj w końcu to ujrzałem. Zarówno Jiraiya-sama, jak i również
Tsunade-sama tobie zaufali. Oboje, jedni z najbardziej zasłużonych ninja naszej
wioski, którzy nie okazywali zaufania byle komu. Jak wczoraj na was patrzyłem,
to muszę przyznać, że wyglądaliście jak rodzina. Prawdziwa… rodzina. – rzekł z
małym uśmiechem, po czym się zamyślił, a Naruto nie zamierzał mu przerywać. W
końcu Iruka dokończył. – Oto cała historia. Zrozumiem, jeśli wciąż nie będziesz
mógł mi wybaczyć.
Naruto przez
chwilę siedział nieruchomo, całkowicie zaskoczony. Jednak gdy cały sens tej
opowieści dotarł do jego głowy, na jego twarzy zagościł pogodny uśmiech.
- Ma pan
rację. Naprawdę poczułem się wtedy, jakbym miał rodzinę. I nadal tak się czuję.
Mam wspaniałych przyjaciół, opiekunów, którzy o mnie dbają. I oczywiście mam
też sensei’ów, do których się zaliczasz, Iruka-sensei. – powiedział Naruto, a
mężczyzna popatrzył na niego zdziwiony. – Doskonale rozumiem, dlaczego ludzie
tak mnie traktują. Mimo tego jestem szczęśliwy, ponieważ już wiele osób we mnie
uwierzyło, tak samo jak pan. Nie mogę cały czas chować do kogokolwiek urazy.
Przecież zamierzam zostać Hokage, który ma wzbudzać szacunek, nie złość. –
dokończył radośnie chłopak, szokując tym samym Umino. Nie dość, że chłopak mu
wybaczył, to jeszcze powiedział do niego „Iruka-sensei”. Jest to pierwszy raz,
kiedy zwrócił się do niego z takim szacunkiem. Mężczyzna uśmiechnął się do
siebie, po czym wstał z krzesła i rzekł.
- Bardzo ci
dziękuję, Naruto. Chciałbym jeszcze trochę tutaj posiedzieć, ale obowiązki
wzywają. Jednak zanim pójdę, to mam dla ciebie prezent. – powiedział Iruka i
sięgnął do kieszeni. Wyjął z niej mały pakunek, który wręczył zdziwionemu
chłopcu. – Wiem, że niedawno skończyłeś 13 lat, a nie miałem okazji, aby ci to
wręczyć. Mam nadzieję, że ci się spodoba. – skończył mówić i odwrócił się w
stronę wyjścia. Jednak zanim wyszedł, spojrzał jeszcze na blondyna. – I
ostatnia sprawa. Powodzenia na drodze do tytułu Hokage. – po czym wyszedł.
Naruto jeszcze przez chwilę patrzył na wejście do baru, a po minucie rozpakował
prezent. Było to oprawione zdjęcie. Przedstawiało jego całą klasę w pierwszym
roku nauki w Akademii. Pamiętał, że tylko wtedy przyszedł na zdjęcia,
późniejsze lata olał. Teraz, gdy przypominał sobie te chwile, to nie były one
takie straszne. Większości tych osób nie znał blisko, ale doskonale wyłapał
swoich znajomych, którzy teraz są jego przyjaciółmi. Ale to nie wszystko. W
rogu ramki był napis: „Idź dalej z podniesioną głową, a zdobędziesz serca
wszystkich! Jak prawdziwy Hokage!". Naruto spojrzał na to z łezką w oku.
- „Dziękuję, Iruka-sensei.” – pomyślał szczęśliwy
chłopak, otarł łzy, dokończył posiłek i ruszył biegiem na pole treningowe. – „Obiecuję, że cię nie zawiodę. Tak samo jak
moich przyjaciół!”
* * *
Na jednym z
pól treningowych przebywał właśnie Sasuke. Szatyn już od wczesnych godzin
trenował, a jego stan nie był dobry. Całe ciało miał poranione, ręce i nogi mu
krwawiły od ilości uderzeń, a sam chłopak ciężko dyszał. W tej chwili jego
celem było zwiększenie limitu używania Chidori, bez możliwości aktywowania
Przeklętej Pieczęci. Jednak za każdym razem chłopak przerywał, gdyż ból na jego
ramieniu był nie do zniesienia. Ten fakt mocno irytował Sasuke, ponieważ
słyszał, że Naruto zdołał niedawno nauczyć się jakiejś potężnej techniki, która
miała rangę A. To znaczy, że była na równi z Chidori. Naruto więc stawał się
coraz silniejszy, a on stał dalej w tym samym miejscu.
- „Nie poddam się! Nie dam się przewyższyć!
Nie pozwolę ci mnie pokonać!” – grzmiał w myślach Uchiha i ponowił
ćwiczenia fizyczne.
W tym samym
momencie na polanę weszła Sakura z Natsumi. Dziewczyny już z rana chciały
odwiedzić przyjaciela, gdyż obie się o niego martwiły. Chłopak szybko wyszedł z
imprezy, nie odzywał się do nich ani słowem, a teraz znalazły go w bardzo
ciężkim stanie. Gdy kunoichi go zobaczyły, nie mogły uwierzyć, że on nadal może
się poruszać.
-
Sasuke-kun! – krzyknęła Sakura i wraz z Natsumi podbiegła do szatyna. W ogóle
się nie ucieszył na ich widok.
- Czego
chcecie? – spytał dość ostro, a dziewczyny się zatrzymały zdziwione.
- N-nie
rozumiem… - odpowiedziała Haruno, całkowicie zbita z tropu, a szatyn spojrzał
na nie z czystą irytacją.
- Czego „nie
rozumiecie”?! Przychodzicie tutaj, przerywacie mi trening, a same nie umiecie
mi wyjaśnić, dlaczego to zrobiłyście?! – krzyczał na Sakurę wściekły, gdy nagle
przed dziewczynę skoczyła Natsumi, patrząc ostrożnie na kuzyna. Jego reakcja
bardzo jej się nie spodobała.
- Uspokój
się, Sasuke. Martwiłyśmy się o ciebie, a skoro nie znaleźliśmy cię w domu, to
zaczęłyśmy cię szukać po wiosce. – wytłumaczyła spokojnie, a szatyn spojrzał na
nią groźnie.
- A z
jakiego powodu mnie szukałyście?
- Ostatnio
coś podejrzanie się zachowujesz. Nie spotykasz się z nami, trenujesz
kilkanaście godzin dziennie, nawet nie próbujesz leczyć swoich ran. To nie jest
normalne, Sasuke. – kontynuowała Uchiha, a Sakura również się włączyła do
rozmowy.
- Tylko się
o ciebie martwimy, Sasuke-kun. Zależy nam na tobie, dlatego cię szukałyśmy.
- Skoro już
mnie znalazłyście, to wiecie, że ze mną jest wszystko dobrze. Nie musicie się
już martwić, więc możecie wracać do wioski. – rzekł już trochę spokojniej
chłopak, ale obie dziewczyny nie ruszyły się z miejsca.
- Ale nadal
nie wiemy, co się z tobą dzieje. Dlaczego cały czas spędzasz tutaj? Dlaczego
tak bardzo ci zależy na poziomie swoich umiejętności, skoro na to wszystko masz
mnóstwo czasu? – nie dawała za wygraną Natsumi.
- To nie
wasz interes. – odpowiedział zimno Sasuke.
- A właśnie,
że nasz, Sasuke-kun! Przecież ty tylko się niepotrzebnie ranisz. Możesz trochę
zwolnić. – dopowiedziała stanowczo Sakura.
- A właśnie,
że nie mogę! – krzyknął Sasuke i odwrócił się w ich stronę. – Nie mogę
przestać! Z każdym dniem nie tylko ja rosnę w siłę, ale też wzrasta moc
Itachi’ego! Aby go zabić, muszę cały czas trenować. On był już o wiele
silniejszy w moim wieku. Nie mogę przestać. – rzekł dobitnie, a jego
przyjaciółki patrzyły na niego z szokiem. W końcu odezwała się Natsumi.
- Wiem, że
bardzo tego pragniesz, ale nie możesz tak postępować. Przecież możemy go razem
złapać i oddać do więzienia. A trening samemu nie daje takich wyników jak
ćwiczenia z innymi. Możemy ci pomóc, a założę się, że inni też chętnie na to
przystaną,… a zwłaszcza Naruto. – szatynka próbowała go przekonać, ale tylko
wypowiedziała o jedno imię za dużo.
- O nie!
Tylko nie Naruto! Nie chcę go widzieć na oczy! Nie zamierzam mu mówić, jak i
innym, dlaczego tak trenuję. To wyłącznie moja sprawa.
- Ale Sasuk…
- próbowała coś dodać Sakura, ale chłopak powoli tracił nad sobą panowanie.
- NIE I
KONIEC!!! Nie zamierzam liczyć na pomoc innych! Sam to zrobię, a jeśli to
miejsce nie da mi pomyślnych wyników, to mogę sobie znaleźć innego nauczyciela!
Z dala od tej wioski! – wykrzyczał im wkurzony Sasuke i ponownie zwrócił się w
stronę drewnianego pala. Sakura i Natsumi jeszcze przez chwilę zastanawiały
się, czy nie spróbować ponownie, ale uznały, że tylko bardziej zirytują
chłopaka. Dlatego odwróciły się i odeszły w stronę wioski. Sakura jeszcze na
chwilę spojrzała na Sasuke i pomyślała ze łzami w oczach:
- „Dlaczego tak się zachowujesz, Sasuke-kun?”
– po czym zniknęła za drzewami.
Po odejściu
dziewczyn, Sasuke ponownie spróbował użyć Chidori. Mimo, że starał się ze
wszystkich sił, to ta technika dalej mu nie wychodziła, a ramię zaczynało już
go mu powoli odpadać z bólu. Chłopak był tym faktem bardzo załamany.
- Dlaczego?!
Dlaczego mi to nie wychodzi? Przez tą pieczęć nie mogę trenować, a potrzebuję
mocy.
- Skora tak
pragniesz siły, to dlaczego jej nie aktywujesz? – usłyszał nagle pytanie, a gdy
się odwrócił w stronę jego źródła, ujrzał mężczyznę, idącego w jego stronę. Nie
musiał się namyślać, aby poznać tego osobnika.
-
Orochimaru! – rzekł wściekle chłopak, a na ustach nukenin’a zawitał uśmiech.
- Nie musisz
się tak wściekać, Sasuke-kun. Przyszedłem tylko porozmawiać.
- Nie mam o
czym z tobą rozmawiać. Odejdź, pókim dobry.
- Ooo, dlaczego
tak ostro? Chcę ci tylko pomóc. – rzekł słodko mężczyzna, a Sasuke popatrzył na
niego lekko zdziwiony.
- Pomóc? –
spytał ostrożnie, a uśmiech na twarzy Orochimaru się powiększył.
- Wiem, że
bardzo potrzebujesz siły. Jestem w stanie ci ją dać. – odpowiedział mężczyzna,
a Sasuke obejrzał go czujnie.
- Że niby ty
masz mi dać moc? Nie zamierzam korzystać z niczyjej pomocy. Sam zdobędę
potrzebną mi siłę. – rzekł w odpowiedzi pewnie Sasuke, ale Orochimaru nawet się
nie skrzywił. Dalej się uśmiechał tajemniczo i patrzył czujnie na Sasuke. Na
jego odpowiedź tylko wzruszył ramionami.
- Wielka
szkoda. No cóż, skoro odmawiasz, to mogę już tylko odejść. Może twój przyjaciel
będzie miał ochotę przyjąć moją propozycję. Przecież jest taki zdolny. – rzekł
mimochodem i zaczął się oddalać od chłopca. Jednak zanim zrobił trzy kroki, w
jego stronę odezwał się Sasuke.
- O kim ty
mówisz?! Chodzi ci o Naruto? – pytał zszokowany chłopak, a Orochimaru odwrócił
się.
- Tak, mowa
tu o małym Naruto. Muszę przyznać, że mnie mocno zaskoczył podczas naszego
ostatniego spotkania. Nie spodziewałem się, że ktoś taki będzie mógł tak
powalić mojego wspólnika, Kabuto. A do tego nauczył się tak potężnej techniki
jak Rasengan. – na usłyszane zdanie Sasuke otworzył szeroko oczy.
- „Rasengan”?
Co to za technika?
- Pewne
potężne jutsu, dzięki którego może z łatwością cię przewyższyć. – odpowiedział
spokojnie Orochimaru, a Sasuke omal nie wybuchnął.
- Nie ma
mowy, żeby mnie przewyższył! Mylisz się, że jakiś Rasengan mu pomoże mnie
pokonać! To nie może być prawda! – mówił wściekle chłopak, a nukenin tylko się
uśmiechał.
- Jednak to
prawda, Sasuke-kun. Teraz na twojej drodze do zabicia Itachi’ego stoi również
Naruto. Dopóki go nie przewyższysz, nie będziesz mógł zabić swojego brata. Mówi
się trudno, czyż nie? – spytał na koniec i ponownie ruszył w stronę drzew.
Jednak w tym właśnie momencie usłyszał pytanie ze strony chłopaka.
- A ty
możesz to zmienić? – na usłyszane zdanie nukenin się odwrócił. – Czy możesz
sprawić, abym mógł zniszczyć brata i zmiażdżyć Naruto?
- Ależ
oczywiście, że mogę. Nie zapominaj jednak, że Naruto trenuje u Jiraiya’i, więc
tylko ja, jako jeden z Sannin’ów, mogę sprawić, abyś ich obu przerósł. Widzę w
tobie taki potencjał. – rzekł przekonującą, a chłopak przez chwilę się zastanawiał.
W końcu postanowił.
- Zgoda.
Nawet jeśli to oznacza stanienie się zbiegiem, to jedynie czego pragnę, to
zabicia Itachi’ego i pomszczenia naszego klanu. – rzekł poważnie chłopak, a
Orochimaru się uśmiechnął.
- Bardzo
dobra decyzja, Sasuke-kun. Jednak nie jesteś jeszcze gotowy, aby za mną pójść.
Zbliża się zmrok, a ty jesteś ranny. Wracaj do wioski i się wylecz. Będę na
ciebie czekał przez całą noc w pewnym miejscu, do którego powinieneś z
łatwością trafić.
- Co to za
miejsce?
- Nosi nazwę
„Dolina Końca”.
* * *
Zapadł już
zmrok, kiedy do wioski wszedł uśmiechnięty Naruto. Właśnie skończył swój
trening i był bardzo zadowolony. Świetnie mu się ćwiczyło i był pewny, że stale
wzrasta w siłę. Również kontrola nad Rasengan’em była coraz lepsza, więc mógł się
śmiało pochwalić swojemu nauczycielowi, jak go znajdzie. Ruszył więc w te pędy
na mały posiłek do staruszka, a potem do domu, aby przygotować
się na
jutrzejsze ćwiczenia. Nawet się nie spodziewał, jak bardzo zmienią się jego
plany.
* * *
W ciemnym
pokoju stał spokojnie Sasuke. Odwiedził on już szpital i był w świetnej formie.
Skończył się właśnie pakować i spoglądał w tej chwili na pewne zdjęcie.
Przedstawiało jego całą drużynę. Obaj z Naruto patrzyli na siebie wilkiem, a
Kakashi z tyłu próbował ich uspokoić. Tylko Sakura wydawała się całkowicie
szczęśliwa. Tuż obok tego zdjęcia było drugie, które przedstawiało jego ze
swoją kuzynką. Oboje siedzieli na ławce w parku, a za nimi było widać jezioro.
Miało ono bardziej charakter formalny, ale pamiętał, jak Natsumi się cieszyła z
tego zdjęcia. Chciałby cały czas widzieć ją tak szczęśliwą, ale w końcu
zdecydował i decyzji nie zamierzał zmieniać. Tak więc nie mógł zrobić nic, jak
tylko przewrócić oba zdjęcia.
* * *
Przez wioskę
szły Sakura i Natsumi. Obie dziewczyny długo rozmyślały nad słowami Sasuke,
które wypowiedział w ich stronę. Przeraziły się, że chłopak mógłby odejść, byle
tylko szukać więcej siły. Postanowiły go pilnować, a przynajmniej teraz
obserwowały główną bramę wioski. Przez ten czas nie zauważyły nic podejrzanego,
więc postanowiły wrócić do domu. Ale właśnie wtedy, kiedy oddaliły już się
znacznie od bramy, na swojej drodze spotkały Sasuke. Szatyn maszerował
spokojnie w ich stronę, a na plecach miał plecak podróżny. Dziewczyny od razu
miały co do tego złe przeczucia. W końcu cała trójka stanęła przed sobą.
- Dokąd
idziesz, Sasuke-kun? – spytała spokojnie Sakura, a chłopak popatrzył na nią
obojętnie.
- To nie
wasza sprawa, dokąd idę. Idźcie lepiej spać, już późno. – rzekł Sasuke, ale dziewczyny
nie ruszyły się z miejsca.
- Idziesz do
bramy wioski, prawda? – spytała Natsumi, a Sasuke wzruszył ramionami.
- Odchodzę z
wioski. Nic mnie tutaj nie trzyma, a nikt mnie tu niczego więcej nie nauczy.
- „Nic cię
tu nie trzyma”? Jak to? Przecież my tu jesteśmy! I twoi przyjaciele. – rzekła
prawie że błagająco Sakura, ale Sasuke tylko zaprzeczył głową.
- To niczego
nie zmienia. Nie ma tu dla mnie miejsca. Radzę wam iść do domu. …Proszę. –
odpowiedział jej surowo szatyn, a Haruno momentalnie posmutniała. Natsumi
jednak zachowała zimną krew.
- Dobrze
wiesz, Sasuke, że cię nie puścimy. Nie mogłybyśmy tego zrobić. – odezwała się
hardo w jego stronę. Tym razem chłopak pokiwał głową.
- Masz
rację, doskonale o tym wiem. Mimo wszystko chciałem spróbować. Ale to nie musi
tak się skończyć, Natsumi. Możemy przecież iść razem. – stwierdził nagle
Sasuke, szokując całkowicie obie dziewczyny.
- Co masz na
myśli?
- Idę na
trening u potężnego shinobi. Dzięki niemu osiągnę poziom, który pozwoli mi
zgładzić Itachi’ego i pomścić nasz klan. Chcę, abyś też nad tym skorzystała.
Przecież ty też tego chcesz. Razem dokonamy zemsty na mordercy naszego klanu. –
oświadczył Sasuke i wyciągnął do kuzynki rękę. Ta patrzyła się na niego przez
chwilę, ale nie uścisnęła ręki. Jedynie co zrobiła, to przyjęła pozycję bojową
i aktywowała Sharingan’a z dwoma łezkami.
- Wybacz
Sasuke, ale nie zgadzam się. Moje miejsce jest w Konoha, wraz z naszymi
przyjaciółmi. To tutaj zdobędę siłę, ale nie do zabicia twojego brata, ale do
utrzymania ciebie tutaj. Nie pozwolę ci stąd odejść. – odpowiedziała
wojowniczo, a Sasuke zamknął oczy. Kiedy je otworzył, błysnął w nich Sharingan.
- Zupełnie
jak Naruto. Nawet nie zauważyłem, kiedy mi ciebie odebrał. Gdyby nie on, to
teraz poszłabyś ze mną. – rzekł i w błyskawicznym tempie znalazł się przy
kuzynce. Nie spodziewała się, że jest aż tak szybki, ale odgadła jego zamiar i
przyjęła wyzwanie. Tak oto, twarzą w twarz, stali jedni z ostatnich
spadkobierców rodu Uchiha. Oboje skrzyżowali swój Sharingan. – Bardzo rozwinęłaś
swoje oczy, Natsumi. Ale niestety, ja mam swoje na wyższym poziomie. – rzekł
spokojnie i rzucił na kuzynkę wzrokową technikę iluzji. Dziewczyna wytrzymywała
ciężko spojrzenie, ale niestety nie była dość silna, aby przeciwstawić się
technice kuzyna. Zdjęta iluzją, kunoichi upadłaby na ziemię, ale w porę
przytrzymał ją Sasuke.
- Wybacz
mi,… Natsumi. – powiedział chłopak, a w jego oczach zabłysły łzy. Tak bardzo
chciał ją chronić i się nią opiekować, ale ona wybrała ich przyjaciela, nie
jego. Nie mógł tego nazwać inaczej, jak zdradą. W tej właśnie chwili jego
Sharingan zmienił kształt dzięki pojawieniu się trzeciej łezki.
Całą tą
sytuację obserwowała zamurowana Sakura. Nie mogła uwierzyć, że jej ukochany
opuszcza wioskę, a do tego próbował przekonać do tego jeszcze swoją kuzynkę.
Mimo wszystko poczuła się trochę olana i odrzucona. Patrzyła, jak Sasuke
podnosi Natsumi i kładzie ją na pobliskiej ławce. Gdy skończył skierował się w
jej stronę.
- Nie
próbuj, Sakura. Niczego nie zmienisz. – rzekł tylko chłopak i miną dziewczynę.
Z jej oczu zaczęły lecieć łzy, a sama dziewczyna czuła się całkowicie bezsilna.
Nie zamierzała jednak się poddawać.
- Dlaczego
to robisz? – zadała pytanie. – Dlaczego tak postępujesz? Dlaczego nas
opuszczasz? – a kiedy chłopak nie odpowiedział, wtedy dziewczyna odwróciła się
w jego stronę. – Dlaczego mnie ignorujesz?! Dlaczego mnie zbywasz?! Nie
widzisz, jak cierpię przez to? Nie widzisz, jak bardzo mi na tobie zależy? –
pytała dalej, a chłopak nagle się zatrzymał. Sakura zaś kontynuowała. – Jeśli w
tej chwili jestem czegoś pewna, to tego, że cię bardzo kocham. Od samego
początku, kiedy cię ujrzałam. I wiem, że mogłabym dla ciebie zrobić wszystko.
Starałabym się, aby każdy dzień był dla ciebie radosny. Nigdy bym cię nie
opuściła. Dlatego błagam, zostań! Przecież możemy razem ze sobą żyć. Pomogłabym
ci w zemście, we wszystkim, tylko proszę, zaakceptuj mnie! Jeśli odejdziesz, to
dla mnie nie ma już życia. Bez ciebie nie ma dla mnie niczego. Jeśli jednak nie
chcesz zostać, to przynajmniej weź mnie ze sobą! Zostawię rodzinę i przyjaciół
dla ciebie, tylko proszę,… nie opuszczaj mnie. – błagała ze łzami w oczach
dziewczyna. Sasuke zaś stał nie ruchomo i nie odzywał się. Sakura już powoli
traciła nadzieję, gdy nagle chłopak odwrócił głowę.
- Wiesz co,
Sakura? Byłaś i zawsze będziesz irytująca. – rzekł niespodziewanie do
zszokowanej Haruno. – Mówisz, że mnie kochasz? Powiem tylko tyle, że kochasz
wyłącznie złudzenie. Nie znasz mnie, więc nie możesz twierdzić, że mnie
kochasz. Jesteś jak tamte dziewczyny, które oceniają innych wyłącznie po
wyglądzie. Tak samo, jak oceniałaś Naruto. Jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że
to, co czujesz, to miłość. – rzekł zimno Sasuke, po czym ruszył dalej. Sakura
była całkowicie załamana, ale widok odchodzącego chłopaka ją otrzeźwiał.
- Nie idź!
Jeśli pójdziesz, to zacznę krzyczeć! Nie pozwolę ci odej…! - nie dokończyła,
gdyż Sasuke nagle zniknął. Przerażona dziewczyna zdała sobie sprawę, że stoi on
tuż za jej plecami.
- Sakura…,
mimo wszystko… dziękuję ci. – rzekł cicho chłopak, a Sakura otworzyła szeroko
oczy. Po chwili poczuła uderzenie w kark.
- „Sasuke-kun” – zdążyła wyszeptać, po
czym straciła przytomność.
* * *
- ŻE CO ON
ZROBIŁ?!!
W wiosce
zagrzmiał już dobrze znany ryk aktualnego Hokage. W jej gabinecie przebywały
aktualnie cztery osoby. Jej wierna asystentka Shizune, siedząca na krześle
zapłakana Sakura, wstrząśnięty Naruto oraz zamyślony Shikamaru. Przed chwilą wysłuchali opowieści
różowo-włosej, która ze łzami w oczach ogłosiła, że Sasuke opuścił wioskę.
Natsumi nie było wśród nich, gdyż przebywała w szpitalu, gdzie musiała wypocząć
od rzuconej na niej techniki iluzji. Na usłyszaną nowinę Tsunade omal nie
wybuchła. Poprzedni krzyk był ostrzeżeniem, że jest bardzo blisko wybuchu.
- Dlaczego
on to zrobił? Co nim kierowało, że opuścił wioskę? A przede wszystkim, kim jest
ten „potężny shinobi”? – zastanawiała się na głos blondynka, stukając palcem o
biurko. Shizune zaś ostrożnie obserwowała swoją mentorkę, by w razie czego
postarać się ją uspokoić. Jednak w największym szoku był Naruto. Chłopak
patrzył z szeroko otwartymi oczami na przyjaciółkę, zastanawiając się nad jej
słowami.
- „Sasuke, co ty zrobiłeś? Dlaczego opuściłeś
wioskę? Przecież jesteśmy przyjaciółmi, nie tylko ja nim jestem, więc dlaczego?
Jak mogłeś tak potraktować Sakurę i Natsumi? Przecież one tylko się o ciebie
martwiły.” – myślał głęboko chłopak, a po chwili zalała go fala złości. – „Już ty mi się wytłumaczysz, jak cię dorwę!
Przez ciebie one płaczą i się zamartwiają. Zapłacisz za to, co im zrobiłeś! Jak
tylko cię tu przyprowadzę, to je mocno przeprosisz.” – obiecywał sobie i
jemu Naruto. Nie zamierzał więc marnować czasu i ruszył się w kierunku drzwi.
- Dokąd się
wybierasz, Naruto? – zatrzymał go głos Tsunade, która patrzyła na niego
podejrzliwie.
- Nie widać?
Idę po tego idiotę i go tu przytargam, nie ważne w jakim stanie. Ma tu przyjść
i przeprosić Sakurę i Natsumi. – oświadczył blondyn, a wszyscy zebrani
popatrzyli na niego zdziwieni. Po chwili głos zabrała Hokage.
- Chyba nie
myślisz, że wyślę cię za nim samego. – odezwała się kobieta, powodując
zdziwienie u Naruto. Gdy blondyn się odwrócił, Tsunade kontynuowała. – I tak
wiem, że pójdziesz, nawet jeśli ci zabronię. Ale do tego zadania potrzebna ci
jest pomoc. – po czym spojrzała na dotąd cichego Shikamaru. – Shikamaru,
pójdziesz z Naruto! Zlecam wam misję odnalezienia i przyprowadzenia Uchiha
Sasuke. Jako, że jesteś chunin’em, to ty dowodzisz. Zbierzcie potrzebnych wam
ludzi i wyruszajcie. Możecie zabrać kogokolwiek. – rozkazała Hokage, a Nara
westchnął załamany.
- Kłopotliwe
czy nie, masz to zrobić, bo ci rozkazuję! Bez żadnego gadania. Ruszajcie!
* * *
Przy bramie
wioski Liścia zebrała się mała grupka osób. Byli to Naruto, Shikamaru, Neji,
Kiba i Choji. Niedaleko nich stała Tsunade, a obok niej Shizune i Sakura. Obie
kobiety patrzyły na drużynę pełne obaw. Zaś Hokage wierzyła w nich
bezapelacyjnie.
- Shikamaru,
Naruto, Neji, Kiba i Choji! Znacie cel misji i ryzyko jej realizacji. Nie
wiemy, czy Sasuke jest sam, czy ktoś mu towarzyszy. Postarajcie się, jak
możecie, ale jeśli sprawa was przerośnie, to natychmiast wracajcie. Nie
potrzebne nam kolejne straty. – rzekła twardo blondynka, a chłopcy kiwnęli
głowami. Dobrze wiedzieli, że Tsunade tylko i wyłącznie się o nich martwi. Mimo
to im wszystkim zależało, aby przyprowadzić Sasuke z powrotem. Dlatego więc
odwrócili się do kobiet plecami i rozpoczęli pościg za przyjacielem.
TO JEST BOSKIE!!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie na coś takiego czekałam - cały ten rozdział to istny majstersztyk. Sasuke wcześniejsze wydarzenia nakręciły go by trenował do upadłego a brak postępów w treningu i świadomość siły Naruto sprawiło, że się wściekał jeszcze bardziej. Sakura i Natsumi starały się jak mogły ale im niestety nie wyszło - najpierw był zbyt zawzięty i niestety padło tutaj imię Naruto(Natsumi nie wiedziała przecież dlaczego się on tak wścieka) a potem....Wężowaty Sannin dobrze dobrał słowa i szybko go namówił, wybrał też dobry moment - nieobecność Kakashiego w wiosce; dziewczyny nie miały z nim zbyt wielkich szans(Natsumi, Sakura to praktycznie żadnych). W drugim spotkaniu z nim spodobało mi się również to, że było widać , że się o Natsumi troszczy(po pokonaniu położył ją na ławce, próbował ją też przekonać do wspólnego odejścia - stwierdził, że jej odmowa to wynik ,,demoralizacji'' przez Naruto a nie tego, że w przeciwieństwie od niego to zemstą ona nie żyje a ból psychiczny który po znokautowaniu jej odczuł wywołał u niego wykształcenie trzeciej łezki sharingana) oraz to , że nie tylko stwierdził, że Sakura jest żałosna ale i wypomniał jej ocenienie go tylko po pozorach(po wyglądzie).
Tymczasem Naruto spędził dzień na wizycie w Ichiraku(Iruka zachował się jak dorosły - przyznał się do błędu i przeprosił za swoje postępowanie , to na pewno było dla niego przyjemną niespodzianką), trenował ... na koniec zaś dowiaduje się, że Sasuke uciekł z wioski - zrobi wszystko by go zatrzymać, na pewno będzie się działo w następnym rozdziale i nie mogę się go doczekać.
Pytania: Naruto niedawno skończył 14 lat - czy ja coś źle zrozumiałam związane z jego wiekiem - myślałam, że ukończył on Akademię w wieku 12 lat, minęło 5 miesięcy minęło przed Egzaminem, 2 miesiące po nim a teraz powinien mieć 13 - pomyliłam się czy tu jest źle wpisana cyfra? Czy ja dobrze domyśliłam , że Naruto nie wie o spotkaniu braci Uchiha i jak to się zakończyło - i tak by nie zrozumiał żądzy potęgi Sasuke ale by przynajmniej mógł się domyślić w jakim celu potrzebuje on mocy(spotkanie z Sasuke w tych okolicznościach mogło by się źle skończyć dla obydwu z nich a jeśli by się Sakura wtrąciła to mogłoby wyjść niczym podczas walki na dachu szpitala; Naruto mógłby zadręczać Kakashiego czy Jiraiyę o trenigi by ten mógł odpłacić się pięknym za nadobne Itachiemu a tak teraz trenuje on na spokojnie)?
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Szczerze. to sam miałem z tego powodu amnezję. Dobrze, że pilnujesz tych moich wypocin. Bardzo Ci za to dziękuję.
Usuń2) Nie, naruto nie wiedział dokładnie, co się stało podczas jego obecności. Dowiedział się jedynie, że Sasuke został "ranny" i potrzebuje leczenia, dlatego też wykorzystał fakt, że ma po swojej stronie Tsunade i kazał jej iść do szpitala.
Dziękuję za komentarz, za takie ciepłe jego przyjęcie i pozdrawiam!!!
Rozdział jak najbardziej na plus ;) Już teraz czekam na następny i jestem ciekaw ja go napiszesz. Mam pytanie, jaka będzie przerwa między seriami? No i jeśli to nie tajemnica, seria pierwsza skończy się na tym, że Naruto wyruszy na trening? Powodzenia! ;)
OdpowiedzUsuńNapisałem przed chwilą o tym post. Mam nadzieję, że odpowie on na wszelkie twoje pytania :). Pozdrawiam i radosnych wakacji!!!
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńno i już Sasuke odszedł z wioski, ciekawa jestem akcji ratunkowej...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
;)
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Sasuke odszedł z wioski, ale jestem ciekawa akcji ratunkowej...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga