niedziela, 9 lipca 2017

Rozdział 27

Wielkie, WIElkie, WIELKIE PRZEPRASZAM!!! Kompletnie mi wyleciało z głowy, że mam wam wrzucić kolejny rozdział. A w południe jeszcze pamiętałem. Sorry, sorry, SORRY! mam nadzieję, że treść tych moich wypocin was zadowoli i nie będziecie się na mnie długo gniewać. Choć zasłużyłem na to.
Jednak zanim wrzucę, to mam dla was informację. Teraz jest późno, ale w najbliższym czasie napiszę tu ogłoszenie, które dość mocno zmieni teraźniejszy plan. Spokojnie, nic nie przedłużam, dalej jest, jak jest. Powiem teraz tylko tyle, że to przed ostatni rozdział 1 serii. Nazwijmy to więc:
Rozdział 27 Epilog cz.1! Zapraszam!!!


Rozdział 27

Następnego dnia wszystkich mieszkańców Konohy przepełniała radość z dobrze spędzonego czasu na wczorajszej imprezie. Kobiety siedziały w barach czy podwórkach, i plotkowały na temat ujrzanych tam mężczyzn. Zaś faceci spędzali ten czas na wykonywanie swoich obowiązków, czy też leczeniu w niektórych przypadkach kaca. Wśród tej grupy była również nasza droga Hokage.

Ten dzień zaczął się bardzo dobrze dla Naruto. Chłopak wstał całkowicie wypoczęty i gotowy, aby poświęcić dany mu czas na trening swoich umiejętności. Niestety nie mógł liczyć na pomoc ani Kakashi’ego, ani Ero-sennina, gdyż jounin został wysłany na jakąś bardzo ważną misję, zaś pustelnik ostrzegł chłopca, że jeśli będzie mu przeszkadzał, to zarobi takie lanie, jakie długo będzie pamiętać. W końcu blondyn chciał się poczuć, jakby miał rodzinę, czyż nie?

Tak więc Naruto wyruszył na najbliższe pole treningowe, a po drodze wstąpił jeszcze do swojego ulubionego baru z ramen. Tamtejszym właścicielem był starszy już pan, który prowadził firmę wraz ze swoją prawie dorosłą córką. Jak zawsze ciepło przywitali blondyna.

- Cześć, staruszku! – krzyknął na powitanie Naruto, a mężczyzna odwrócił się w jego stronę.

- Witaj, Naruto! Już jakiś czas ciebie tu nie było. To, co zwykle?

- Oczywiście, a nawet wezmę podwójnie! Dzisiaj zamierzam aż do zmroku ciężko trenować. – odpowiedział dobitnie chłopiec, a kucharz się uśmiechnął.

- No to poczekaj chwilę, lada moment dostaniesz zamówienie. – rzekł mężczyzna, a Naruto usiadł wygodnie przy ladzie. W tym barze mógł czuć się bardzo swobodnie, bez martwienia się o innych klientów, którzy mogą mieć mu za złe, że tu siedzi. Każdego takiego osobnika czekała mocna odpowiedź właściciela i wyrzucenie z baru z wykopa. Dosłownie.

Gdy Naruto otrzymał swoją porcję, przez kotarę wejściową wszedł do baru chunin, Umino Iruka, były nauczyciel Uzumaki’ego. Mężczyzna rozejrzał się dookoła, a gdy zauważył on siedzącego przy barze blondyna, na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, a po chwili lekkie zawahanie. Jednak Iruka nie zamierzał dłużej stać w wejściu i ruszył w stronę chłopca. Gdy doszedł do baru, odezwał się do Naruto.

- Przepraszam, czy mogę się dosiąść? – zadał pytanie, a chłopak popatrzył na niego zaskoczony. Mimo wszystko odpowiedział.

- Oczywiście. – rzekł wolno, a mężczyzna usiadł na sąsiednim krześle i zwrócił się do szefa.

- Jedną porcję ramen, poproszę.

- Oczywiście, zaraz podamy. – odpowiedział staruszek i zaczął realizować zamówienie. Po chwili Iruka odebrał swoją porcję.

Między mężczyzną, a chłopcem panowała martwa cisza. Obaj spokojnie jedli swój posiłek, co było wręcz niespotykane w przypadku Naruto. W końcu głos zabrał chunin.

- Jak się masz, Naruto? – zadał, swoim zdaniem, banalne pytanie, ale chłopak odpowiedział.

- Dobrze, muszę powiedzieć. Wiele się ostatnio wydarzyło.

- O tak, to prawda. – przyznał mu rację Iruka, po czym obaj znów zamilkli. Naruto zauważył, że jego były nauczyciel się przez moment zawahał, ale po sekundzie się odezwał.

- Muszę ci coś powiedzieć, Naruto. – rzekł wolno mężczyzna, a blondyn nastawił uszy. – Może to dziwnie zabrzmi, ale chciałbym cię przeprosić. – powiedział w końcu, a Uzumaki omal nie zleciał z krzesła. Utrzymał jednak pion i patrzył z szokiem na Irukę. Ten zaś kontynuował. – Wiem, że po tym jak cię traktowałem, to nie mam żadnego prawa prosić cię o wybaczenie. Nawet jeśli, to jednak chciałbym, abyś mnie przynajmniej wysłuchał. – zatrzymał się, a nie słysząc sprzeciwu, mówił dalej.

- Jak już wspomniałeś, dużo się wydarzyło, również w moim przypadku. Ale przejdźmy do początku. Podejrzewam, że już wiesz, dlaczego byłeś i jesteś tak traktowany przez innych. Trzynaście, a nawet czternaście lat temu straciłem moich rodziców, którzy zginęli w czasie ataku Kyubi’ego. Od tamtej pory wychowywała mnie rodzina zastępcza, ale ból po stracie najbliższych nadal pozostał. Na dodatek nie szła mi nauka w Akademii Ninja. Muszę przyznać, że radziłem sobie zupełnie jak ty. – uśmiechnął się lekko do nadal zszokowanego chłopca. – Gdy w końcu udało mi się skończyć naukę, a po jakimś czasie awansowali mnie na chunina, dowiedziałem się, że potwór, który był odpowiedzialny za śmierć moich rodziców, został zapieczętowany w tobie. Od tamtej pory, tak jak wielu mieszkańców, zacząłem cię obwiniać o to wszystko, mimo że Trzeci za ciebie ręczył. Dodatkowo denerwował mnie fakt, że jesteś do mnie bardzo podobny. Zauważył to nawet Hiruzen-sama, który prosił mnie, abym się z tobą zaprzyjaźnił, ale nie chciałem go słuchać.

W końcu skończyłeś Akademie i zostałeś genin’em. Po tym wszystkim miałem jedynie nadzieję, że się więcej nie spotkamy. Nadszedł jednak finał Egzaminu na Chunina. Twoja walka już wtedy dała mi do myślenia. Mimo dzielącej was różnicy, udało ci się pokonać Neji’ego, łamiąc tym samym zasadę słabeusza i geniusza. A gdy udało się nam obronić wioskę przed zniszczeniem ze strony Orochimaru, to ze słów Kakashi’ego wynikało, że jawnie się przyczyniłeś do naszej wygranej. Ale to nadal nie wystarczyło, abym całkowicie ci zaufał.

Jednak ostatnie wydarzenie pozwoliło mi dojrzeć, jaki byłem ślepy. Udało ci się zrobić coś, co nie umiałaby większość tutejszych jounin’ów. Przekonałeś Tsunade-sama, aby powróciła do wioski i objęła tak ważny urząd. Ten wyczyn naprawdę graniczył z cudem. A wczoraj w końcu to ujrzałem. Zarówno Jiraiya-sama, jak i również Tsunade-sama tobie zaufali. Oboje, jedni z najbardziej zasłużonych ninja naszej wioski, którzy nie okazywali zaufania byle komu. Jak wczoraj na was patrzyłem, to muszę przyznać, że wyglądaliście jak rodzina. Prawdziwa… rodzina. – rzekł z małym uśmiechem, po czym się zamyślił, a Naruto nie zamierzał mu przerywać. W końcu Iruka dokończył. – Oto cała historia. Zrozumiem, jeśli wciąż nie będziesz mógł mi wybaczyć.

Naruto przez chwilę siedział nieruchomo, całkowicie zaskoczony. Jednak gdy cały sens tej opowieści dotarł do jego głowy, na jego twarzy zagościł pogodny uśmiech.

- Ma pan rację. Naprawdę poczułem się wtedy, jakbym miał rodzinę. I nadal tak się czuję. Mam wspaniałych przyjaciół, opiekunów, którzy o mnie dbają. I oczywiście mam też sensei’ów, do których się zaliczasz, Iruka-sensei. – powiedział Naruto, a mężczyzna popatrzył na niego zdziwiony. – Doskonale rozumiem, dlaczego ludzie tak mnie traktują. Mimo tego jestem szczęśliwy, ponieważ już wiele osób we mnie uwierzyło, tak samo jak pan. Nie mogę cały czas chować do kogokolwiek urazy. Przecież zamierzam zostać Hokage, który ma wzbudzać szacunek, nie złość. – dokończył radośnie chłopak, szokując tym samym Umino. Nie dość, że chłopak mu wybaczył, to jeszcze powiedział do niego „Iruka-sensei”. Jest to pierwszy raz, kiedy zwrócił się do niego z takim szacunkiem. Mężczyzna uśmiechnął się do siebie, po czym wstał z krzesła i rzekł.

- Bardzo ci dziękuję, Naruto. Chciałbym jeszcze trochę tutaj posiedzieć, ale obowiązki wzywają. Jednak zanim pójdę, to mam dla ciebie prezent. – powiedział Iruka i sięgnął do kieszeni. Wyjął z niej mały pakunek, który wręczył zdziwionemu chłopcu. – Wiem, że niedawno skończyłeś 13 lat, a nie miałem okazji, aby ci to wręczyć. Mam nadzieję, że ci się spodoba. – skończył mówić i odwrócił się w stronę wyjścia. Jednak zanim wyszedł, spojrzał jeszcze na blondyna. – I ostatnia sprawa. Powodzenia na drodze do tytułu Hokage. – po czym wyszedł. Naruto jeszcze przez chwilę patrzył na wejście do baru, a po minucie rozpakował prezent. Było to oprawione zdjęcie. Przedstawiało jego całą klasę w pierwszym roku nauki w Akademii. Pamiętał, że tylko wtedy przyszedł na zdjęcia, późniejsze lata olał. Teraz, gdy przypominał sobie te chwile, to nie były one takie straszne. Większości tych osób nie znał blisko, ale doskonale wyłapał swoich znajomych, którzy teraz są jego przyjaciółmi. Ale to nie wszystko. W rogu ramki był napis: „Idź dalej z podniesioną głową, a zdobędziesz serca wszystkich! Jak prawdziwy Hokage!". Naruto spojrzał na to z łezką w oku.

- „Dziękuję, Iruka-sensei.” – pomyślał szczęśliwy chłopak, otarł łzy, dokończył posiłek i ruszył biegiem na pole treningowe. – „Obiecuję, że cię nie zawiodę. Tak samo jak moich przyjaciół!”

* * *

Na jednym z pól treningowych przebywał właśnie Sasuke. Szatyn już od wczesnych godzin trenował, a jego stan nie był dobry. Całe ciało miał poranione, ręce i nogi mu krwawiły od ilości uderzeń, a sam chłopak ciężko dyszał. W tej chwili jego celem było zwiększenie limitu używania Chidori, bez możliwości aktywowania Przeklętej Pieczęci. Jednak za każdym razem chłopak przerywał, gdyż ból na jego ramieniu był nie do zniesienia. Ten fakt mocno irytował Sasuke, ponieważ słyszał, że Naruto zdołał niedawno nauczyć się jakiejś potężnej techniki, która miała rangę A. To znaczy, że była na równi z Chidori. Naruto więc stawał się coraz silniejszy, a on stał dalej w tym samym miejscu.

- „Nie poddam się! Nie dam się przewyższyć! Nie pozwolę ci mnie pokonać!” – grzmiał w myślach Uchiha i ponowił ćwiczenia fizyczne.

W tym samym momencie na polanę weszła Sakura z Natsumi. Dziewczyny już z rana chciały odwiedzić przyjaciela, gdyż obie się o niego martwiły. Chłopak szybko wyszedł z imprezy, nie odzywał się do nich ani słowem, a teraz znalazły go w bardzo ciężkim stanie. Gdy kunoichi go zobaczyły, nie mogły uwierzyć, że on nadal może się poruszać.

- Sasuke-kun! – krzyknęła Sakura i wraz z Natsumi podbiegła do szatyna. W ogóle się nie ucieszył na ich widok.

- Czego chcecie? – spytał dość ostro, a dziewczyny się zatrzymały zdziwione.

- N-nie rozumiem… - odpowiedziała Haruno, całkowicie zbita z tropu, a szatyn spojrzał na nie z czystą irytacją.

- Czego „nie rozumiecie”?! Przychodzicie tutaj, przerywacie mi trening, a same nie umiecie mi wyjaśnić, dlaczego to zrobiłyście?! – krzyczał na Sakurę wściekły, gdy nagle przed dziewczynę skoczyła Natsumi, patrząc ostrożnie na kuzyna. Jego reakcja bardzo jej się nie spodobała.

- Uspokój się, Sasuke. Martwiłyśmy się o ciebie, a skoro nie znaleźliśmy cię w domu, to zaczęłyśmy cię szukać po wiosce. – wytłumaczyła spokojnie, a szatyn spojrzał na nią groźnie.

- A z jakiego powodu mnie szukałyście?

- Ostatnio coś podejrzanie się zachowujesz. Nie spotykasz się z nami, trenujesz kilkanaście godzin dziennie, nawet nie próbujesz leczyć swoich ran. To nie jest normalne, Sasuke. – kontynuowała Uchiha, a Sakura również się włączyła do rozmowy.

- Tylko się o ciebie martwimy, Sasuke-kun. Zależy nam na tobie, dlatego cię szukałyśmy.

- Skoro już mnie znalazłyście, to wiecie, że ze mną jest wszystko dobrze. Nie musicie się już martwić, więc możecie wracać do wioski. – rzekł już trochę spokojniej chłopak, ale obie dziewczyny nie ruszyły się z miejsca.

- Ale nadal nie wiemy, co się z tobą dzieje. Dlaczego cały czas spędzasz tutaj? Dlaczego tak bardzo ci zależy na poziomie swoich umiejętności, skoro na to wszystko masz mnóstwo czasu? – nie dawała za wygraną Natsumi.

- To nie wasz interes. – odpowiedział zimno Sasuke.

- A właśnie, że nasz, Sasuke-kun! Przecież ty tylko się niepotrzebnie ranisz. Możesz trochę zwolnić. – dopowiedziała stanowczo Sakura.

- A właśnie, że nie mogę! – krzyknął Sasuke i odwrócił się w ich stronę. – Nie mogę przestać! Z każdym dniem nie tylko ja rosnę w siłę, ale też wzrasta moc Itachi’ego! Aby go zabić, muszę cały czas trenować. On był już o wiele silniejszy w moim wieku. Nie mogę przestać. – rzekł dobitnie, a jego przyjaciółki patrzyły na niego z szokiem. W końcu odezwała się Natsumi.

- Wiem, że bardzo tego pragniesz, ale nie możesz tak postępować. Przecież możemy go razem złapać i oddać do więzienia. A trening samemu nie daje takich wyników jak ćwiczenia z innymi. Możemy ci pomóc, a założę się, że inni też chętnie na to przystaną,… a zwłaszcza Naruto. – szatynka próbowała go przekonać, ale tylko wypowiedziała o jedno imię za dużo.

- O nie! Tylko nie Naruto! Nie chcę go widzieć na oczy! Nie zamierzam mu mówić, jak i innym, dlaczego tak trenuję. To wyłącznie moja sprawa.

- Ale Sasuk… - próbowała coś dodać Sakura, ale chłopak powoli tracił nad sobą panowanie.

- NIE I KONIEC!!! Nie zamierzam liczyć na pomoc innych! Sam to zrobię, a jeśli to miejsce nie da mi pomyślnych wyników, to mogę sobie znaleźć innego nauczyciela! Z dala od tej wioski! – wykrzyczał im wkurzony Sasuke i ponownie zwrócił się w stronę drewnianego pala. Sakura i Natsumi jeszcze przez chwilę zastanawiały się, czy nie spróbować ponownie, ale uznały, że tylko bardziej zirytują chłopaka. Dlatego odwróciły się i odeszły w stronę wioski. Sakura jeszcze na chwilę spojrzała na Sasuke i pomyślała ze łzami w oczach:

- „Dlaczego tak się zachowujesz, Sasuke-kun?” – po czym zniknęła za drzewami.

Po odejściu dziewczyn, Sasuke ponownie spróbował użyć Chidori. Mimo, że starał się ze wszystkich sił, to ta technika dalej mu nie wychodziła, a ramię zaczynało już go mu powoli odpadać z bólu. Chłopak był tym faktem bardzo załamany.

- Dlaczego?! Dlaczego mi to nie wychodzi? Przez tą pieczęć nie mogę trenować, a potrzebuję mocy.

- Skora tak pragniesz siły, to dlaczego jej nie aktywujesz? – usłyszał nagle pytanie, a gdy się odwrócił w stronę jego źródła, ujrzał mężczyznę, idącego w jego stronę. Nie musiał się namyślać, aby poznać tego osobnika.

- Orochimaru! – rzekł wściekle chłopak, a na ustach nukenin’a zawitał uśmiech.

- Nie musisz się tak wściekać, Sasuke-kun. Przyszedłem tylko porozmawiać.

- Nie mam o czym z tobą rozmawiać. Odejdź, pókim dobry.

- Ooo, dlaczego tak ostro? Chcę ci tylko pomóc. – rzekł słodko mężczyzna, a Sasuke popatrzył na niego lekko zdziwiony.

- Pomóc? – spytał ostrożnie, a uśmiech na twarzy Orochimaru się powiększył.

- Wiem, że bardzo potrzebujesz siły. Jestem w stanie ci ją dać. – odpowiedział mężczyzna, a Sasuke obejrzał go czujnie.

- Że niby ty masz mi dać moc? Nie zamierzam korzystać z niczyjej pomocy. Sam zdobędę potrzebną mi siłę. – rzekł w odpowiedzi pewnie Sasuke, ale Orochimaru nawet się nie skrzywił. Dalej się uśmiechał tajemniczo i patrzył czujnie na Sasuke. Na jego odpowiedź tylko wzruszył ramionami.

- Wielka szkoda. No cóż, skoro odmawiasz, to mogę już tylko odejść. Może twój przyjaciel będzie miał ochotę przyjąć moją propozycję. Przecież jest taki zdolny. – rzekł mimochodem i zaczął się oddalać od chłopca. Jednak zanim zrobił trzy kroki, w jego stronę odezwał się Sasuke.

- O kim ty mówisz?! Chodzi ci o Naruto? – pytał zszokowany chłopak, a Orochimaru odwrócił się.

- Tak, mowa tu o małym Naruto. Muszę przyznać, że mnie mocno zaskoczył podczas naszego ostatniego spotkania. Nie spodziewałem się, że ktoś taki będzie mógł tak powalić mojego wspólnika, Kabuto. A do tego nauczył się tak potężnej techniki jak Rasengan. – na usłyszane zdanie Sasuke otworzył szeroko oczy.

- „Rasengan”? Co to za technika?

- Pewne potężne jutsu, dzięki którego może z łatwością cię przewyższyć. – odpowiedział spokojnie Orochimaru, a Sasuke omal nie wybuchnął.

- Nie ma mowy, żeby mnie przewyższył! Mylisz się, że jakiś Rasengan mu pomoże mnie pokonać! To nie może być prawda! – mówił wściekle chłopak, a nukenin tylko się uśmiechał.

- Jednak to prawda, Sasuke-kun. Teraz na twojej drodze do zabicia Itachi’ego stoi również Naruto. Dopóki go nie przewyższysz, nie będziesz mógł zabić swojego brata. Mówi się trudno, czyż nie? – spytał na koniec i ponownie ruszył w stronę drzew. Jednak w tym właśnie momencie usłyszał pytanie ze strony chłopaka.

- A ty możesz to zmienić? – na usłyszane zdanie nukenin się odwrócił. – Czy możesz sprawić, abym mógł zniszczyć brata i zmiażdżyć Naruto?

- Ależ oczywiście, że mogę. Nie zapominaj jednak, że Naruto trenuje u Jiraiya’i, więc tylko ja, jako jeden z Sannin’ów, mogę sprawić, abyś ich obu przerósł. Widzę w tobie taki potencjał. – rzekł przekonującą, a chłopak przez chwilę się zastanawiał. W końcu postanowił.

- Zgoda. Nawet jeśli to oznacza stanienie się zbiegiem, to jedynie czego pragnę, to zabicia Itachi’ego i pomszczenia naszego klanu. – rzekł poważnie chłopak, a Orochimaru się uśmiechnął.

- Bardzo dobra decyzja, Sasuke-kun. Jednak nie jesteś jeszcze gotowy, aby za mną pójść. Zbliża się zmrok, a ty jesteś ranny. Wracaj do wioski i się wylecz. Będę na ciebie czekał przez całą noc w pewnym miejscu, do którego powinieneś z łatwością trafić.

- Co to za miejsce?

- Nosi nazwę „Dolina Końca”.

* * *

Zapadł już zmrok, kiedy do wioski wszedł uśmiechnięty Naruto. Właśnie skończył swój trening i był bardzo zadowolony. Świetnie mu się ćwiczyło i był pewny, że stale wzrasta w siłę. Również kontrola nad Rasengan’em była coraz lepsza, więc mógł się śmiało pochwalić swojemu nauczycielowi, jak go znajdzie. Ruszył więc w te pędy na mały posiłek do staruszka, a potem do domu, aby przygotować 
się na jutrzejsze ćwiczenia. Nawet się nie spodziewał, jak bardzo zmienią się jego plany.

* * *

W ciemnym pokoju stał spokojnie Sasuke. Odwiedził on już szpital i był w świetnej formie. Skończył się właśnie pakować i spoglądał w tej chwili na pewne zdjęcie. Przedstawiało jego całą drużynę. Obaj z Naruto patrzyli na siebie wilkiem, a Kakashi z tyłu próbował ich uspokoić. Tylko Sakura wydawała się całkowicie szczęśliwa. Tuż obok tego zdjęcia było drugie, które przedstawiało jego ze swoją kuzynką. Oboje siedzieli na ławce w parku, a za nimi było widać jezioro. Miało ono bardziej charakter formalny, ale pamiętał, jak Natsumi się cieszyła z tego zdjęcia. Chciałby cały czas widzieć ją tak szczęśliwą, ale w końcu zdecydował i decyzji nie zamierzał zmieniać. Tak więc nie mógł zrobić nic, jak tylko przewrócić oba zdjęcia.

* * *

Przez wioskę szły Sakura i Natsumi. Obie dziewczyny długo rozmyślały nad słowami Sasuke, które wypowiedział w ich stronę. Przeraziły się, że chłopak mógłby odejść, byle tylko szukać więcej siły. Postanowiły go pilnować, a przynajmniej teraz obserwowały główną bramę wioski. Przez ten czas nie zauważyły nic podejrzanego, więc postanowiły wrócić do domu. Ale właśnie wtedy, kiedy oddaliły już się znacznie od bramy, na swojej drodze spotkały Sasuke. Szatyn maszerował spokojnie w ich stronę, a na plecach miał plecak podróżny. Dziewczyny od razu miały co do tego złe przeczucia. W końcu cała trójka stanęła przed sobą.

- Dokąd idziesz, Sasuke-kun? – spytała spokojnie Sakura, a chłopak popatrzył na nią obojętnie.

- To nie wasza sprawa, dokąd idę. Idźcie lepiej spać, już późno. – rzekł Sasuke, ale dziewczyny nie ruszyły się z miejsca.

- Idziesz do bramy wioski, prawda? – spytała Natsumi, a Sasuke wzruszył ramionami.

- Odchodzę z wioski. Nic mnie tutaj nie trzyma, a nikt mnie tu niczego więcej nie nauczy.

- „Nic cię tu nie trzyma”? Jak to? Przecież my tu jesteśmy! I twoi przyjaciele. – rzekła prawie że błagająco Sakura, ale Sasuke tylko zaprzeczył głową.

- To niczego nie zmienia. Nie ma tu dla mnie miejsca. Radzę wam iść do domu. …Proszę. – odpowiedział jej surowo szatyn, a Haruno momentalnie posmutniała. Natsumi jednak zachowała zimną krew.

- Dobrze wiesz, Sasuke, że cię nie puścimy. Nie mogłybyśmy tego zrobić. – odezwała się hardo w jego stronę. Tym razem chłopak pokiwał głową.

- Masz rację, doskonale o tym wiem. Mimo wszystko chciałem spróbować. Ale to nie musi tak się skończyć, Natsumi. Możemy przecież iść razem. – stwierdził nagle Sasuke, szokując całkowicie obie dziewczyny.

- Co masz na myśli?

- Idę na trening u potężnego shinobi. Dzięki niemu osiągnę poziom, który pozwoli mi zgładzić Itachi’ego i pomścić nasz klan. Chcę, abyś też nad tym skorzystała. Przecież ty też tego chcesz. Razem dokonamy zemsty na mordercy naszego klanu. – oświadczył Sasuke i wyciągnął do kuzynki rękę. Ta patrzyła się na niego przez chwilę, ale nie uścisnęła ręki. Jedynie co zrobiła, to przyjęła pozycję bojową i aktywowała Sharingan’a z dwoma łezkami.

- Wybacz Sasuke, ale nie zgadzam się. Moje miejsce jest w Konoha, wraz z naszymi przyjaciółmi. To tutaj zdobędę siłę, ale nie do zabicia twojego brata, ale do utrzymania ciebie tutaj. Nie pozwolę ci stąd odejść. – odpowiedziała wojowniczo, a Sasuke zamknął oczy. Kiedy je otworzył, błysnął w nich Sharingan.

- Zupełnie jak Naruto. Nawet nie zauważyłem, kiedy mi ciebie odebrał. Gdyby nie on, to teraz poszłabyś ze mną. – rzekł i w błyskawicznym tempie znalazł się przy kuzynce. Nie spodziewała się, że jest aż tak szybki, ale odgadła jego zamiar i przyjęła wyzwanie. Tak oto, twarzą w twarz, stali jedni z ostatnich spadkobierców rodu Uchiha. Oboje skrzyżowali swój Sharingan. – Bardzo rozwinęłaś swoje oczy, Natsumi. Ale niestety, ja mam swoje na wyższym poziomie. – rzekł spokojnie i rzucił na kuzynkę wzrokową technikę iluzji. Dziewczyna wytrzymywała ciężko spojrzenie, ale niestety nie była dość silna, aby przeciwstawić się technice kuzyna. Zdjęta iluzją, kunoichi upadłaby na ziemię, ale w porę przytrzymał ją Sasuke.

- Wybacz mi,… Natsumi. – powiedział chłopak, a w jego oczach zabłysły łzy. Tak bardzo chciał ją chronić i się nią opiekować, ale ona wybrała ich przyjaciela, nie jego. Nie mógł tego nazwać inaczej, jak zdradą. W tej właśnie chwili jego Sharingan zmienił kształt dzięki pojawieniu się trzeciej łezki.

Całą tą sytuację obserwowała zamurowana Sakura. Nie mogła uwierzyć, że jej ukochany opuszcza wioskę, a do tego próbował przekonać do tego jeszcze swoją kuzynkę. Mimo wszystko poczuła się trochę olana i odrzucona. Patrzyła, jak Sasuke podnosi Natsumi i kładzie ją na pobliskiej ławce. Gdy skończył skierował się w jej stronę.

- Nie próbuj, Sakura. Niczego nie zmienisz. – rzekł tylko chłopak i miną dziewczynę. Z jej oczu zaczęły lecieć łzy, a sama dziewczyna czuła się całkowicie bezsilna. Nie zamierzała jednak się poddawać.

- Dlaczego to robisz? – zadała pytanie. – Dlaczego tak postępujesz? Dlaczego nas opuszczasz? – a kiedy chłopak nie odpowiedział, wtedy dziewczyna odwróciła się w jego stronę. – Dlaczego mnie ignorujesz?! Dlaczego mnie zbywasz?! Nie widzisz, jak cierpię przez to? Nie widzisz, jak bardzo mi na tobie zależy? – pytała dalej, a chłopak nagle się zatrzymał. Sakura zaś kontynuowała. – Jeśli w tej chwili jestem czegoś pewna, to tego, że cię bardzo kocham. Od samego początku, kiedy cię ujrzałam. I wiem, że mogłabym dla ciebie zrobić wszystko. Starałabym się, aby każdy dzień był dla ciebie radosny. Nigdy bym cię nie opuściła. Dlatego błagam, zostań! Przecież możemy razem ze sobą żyć. Pomogłabym ci w zemście, we wszystkim, tylko proszę, zaakceptuj mnie! Jeśli odejdziesz, to dla mnie nie ma już życia. Bez ciebie nie ma dla mnie niczego. Jeśli jednak nie chcesz zostać, to przynajmniej weź mnie ze sobą! Zostawię rodzinę i przyjaciół dla ciebie, tylko proszę,… nie opuszczaj mnie. – błagała ze łzami w oczach dziewczyna. Sasuke zaś stał nie ruchomo i nie odzywał się. Sakura już powoli traciła nadzieję, gdy nagle chłopak odwrócił głowę.

- Wiesz co, Sakura? Byłaś i zawsze będziesz irytująca. – rzekł niespodziewanie do zszokowanej Haruno. – Mówisz, że mnie kochasz? Powiem tylko tyle, że kochasz wyłącznie złudzenie. Nie znasz mnie, więc nie możesz twierdzić, że mnie kochasz. Jesteś jak tamte dziewczyny, które oceniają innych wyłącznie po wyglądzie. Tak samo, jak oceniałaś Naruto. Jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że to, co czujesz, to miłość. – rzekł zimno Sasuke, po czym ruszył dalej. Sakura była całkowicie załamana, ale widok odchodzącego chłopaka ją otrzeźwiał.

- Nie idź! Jeśli pójdziesz, to zacznę krzyczeć! Nie pozwolę ci odej…! - nie dokończyła, gdyż Sasuke nagle zniknął. Przerażona dziewczyna zdała sobie sprawę, że stoi on tuż za jej plecami.

- Sakura…, mimo wszystko… dziękuję ci. – rzekł cicho chłopak, a Sakura otworzyła szeroko oczy. Po chwili poczuła uderzenie w kark.

- „Sasuke-kun” – zdążyła wyszeptać, po czym straciła przytomność.

* * *

- ŻE CO ON ZROBIŁ?!!

W wiosce zagrzmiał już dobrze znany ryk aktualnego Hokage. W jej gabinecie przebywały aktualnie cztery osoby. Jej wierna asystentka Shizune, siedząca na krześle zapłakana Sakura, wstrząśnięty Naruto oraz zamyślony Shikamaru.  Przed chwilą wysłuchali opowieści różowo-włosej, która ze łzami w oczach ogłosiła, że Sasuke opuścił wioskę. Natsumi nie było wśród nich, gdyż przebywała w szpitalu, gdzie musiała wypocząć od rzuconej na niej techniki iluzji. Na usłyszaną nowinę Tsunade omal nie wybuchła. Poprzedni krzyk był ostrzeżeniem, że jest bardzo blisko wybuchu.

- Dlaczego on to zrobił? Co nim kierowało, że opuścił wioskę? A przede wszystkim, kim jest ten „potężny shinobi”? – zastanawiała się na głos blondynka, stukając palcem o biurko. Shizune zaś ostrożnie obserwowała swoją mentorkę, by w razie czego postarać się ją uspokoić. Jednak w największym szoku był Naruto. Chłopak patrzył z szeroko otwartymi oczami na przyjaciółkę, zastanawiając się nad jej słowami.

- „Sasuke, co ty zrobiłeś? Dlaczego opuściłeś wioskę? Przecież jesteśmy przyjaciółmi, nie tylko ja nim jestem, więc dlaczego? Jak mogłeś tak potraktować Sakurę i Natsumi? Przecież one tylko się o ciebie martwiły.” – myślał głęboko chłopak, a po chwili zalała go fala złości. – „Już ty mi się wytłumaczysz, jak cię dorwę! Przez ciebie one płaczą i się zamartwiają. Zapłacisz za to, co im zrobiłeś! Jak tylko cię tu przyprowadzę, to je mocno przeprosisz.” – obiecywał sobie i jemu Naruto. Nie zamierzał więc marnować czasu i ruszył się w kierunku drzwi.

- Dokąd się wybierasz, Naruto? – zatrzymał go głos Tsunade, która patrzyła na niego podejrzliwie.

- Nie widać? Idę po tego idiotę i go tu przytargam, nie ważne w jakim stanie. Ma tu przyjść i przeprosić Sakurę i Natsumi. – oświadczył blondyn, a wszyscy zebrani popatrzyli na niego zdziwieni. Po chwili głos zabrała Hokage.

- Chyba nie myślisz, że wyślę cię za nim samego. – odezwała się kobieta, powodując zdziwienie u Naruto. Gdy blondyn się odwrócił, Tsunade kontynuowała. – I tak wiem, że pójdziesz, nawet jeśli ci zabronię. Ale do tego zadania potrzebna ci jest pomoc. – po czym spojrzała na dotąd cichego Shikamaru. – Shikamaru, pójdziesz z Naruto! Zlecam wam misję odnalezienia i przyprowadzenia Uchiha Sasuke. Jako, że jesteś chunin’em, to ty dowodzisz. Zbierzcie potrzebnych wam ludzi i wyruszajcie. Możecie zabrać kogokolwiek. – rozkazała Hokage, a Nara westchnął załamany.

- A miałem tylko złożyć raport. Ależ to kłopotliwe.

- Kłopotliwe czy nie, masz to zrobić, bo ci rozkazuję! Bez żadnego gadania. Ruszajcie!

* * *

Przy bramie wioski Liścia zebrała się mała grupka osób. Byli to Naruto, Shikamaru, Neji, Kiba i Choji. Niedaleko nich stała Tsunade, a obok niej Shizune i Sakura. Obie kobiety patrzyły na drużynę pełne obaw. Zaś Hokage wierzyła w nich bezapelacyjnie.


- Shikamaru, Naruto, Neji, Kiba i Choji! Znacie cel misji i ryzyko jej realizacji. Nie wiemy, czy Sasuke jest sam, czy ktoś mu towarzyszy. Postarajcie się, jak możecie, ale jeśli sprawa was przerośnie, to natychmiast wracajcie. Nie potrzebne nam kolejne straty. – rzekła twardo blondynka, a chłopcy kiwnęli głowami. Dobrze wiedzieli, że Tsunade tylko i wyłącznie się o nich martwi. Mimo to im wszystkim zależało, aby przyprowadzić Sasuke z powrotem. Dlatego więc odwrócili się do kobiet plecami i rozpoczęli pościg za przyjacielem.


7 komentarzy:

  1. TO JEST BOSKIE!!!
    Właśnie na coś takiego czekałam - cały ten rozdział to istny majstersztyk. Sasuke wcześniejsze wydarzenia nakręciły go by trenował do upadłego a brak postępów w treningu i świadomość siły Naruto sprawiło, że się wściekał jeszcze bardziej. Sakura i Natsumi starały się jak mogły ale im niestety nie wyszło - najpierw był zbyt zawzięty i niestety padło tutaj imię Naruto(Natsumi nie wiedziała przecież dlaczego się on tak wścieka) a potem....Wężowaty Sannin dobrze dobrał słowa i szybko go namówił, wybrał też dobry moment - nieobecność Kakashiego w wiosce; dziewczyny nie miały z nim zbyt wielkich szans(Natsumi, Sakura to praktycznie żadnych). W drugim spotkaniu z nim spodobało mi się również to, że było widać , że się o Natsumi troszczy(po pokonaniu położył ją na ławce, próbował ją też przekonać do wspólnego odejścia - stwierdził, że jej odmowa to wynik ,,demoralizacji'' przez Naruto a nie tego, że w przeciwieństwie od niego to zemstą ona nie żyje a ból psychiczny który po znokautowaniu jej odczuł wywołał u niego wykształcenie trzeciej łezki sharingana) oraz to , że nie tylko stwierdził, że Sakura jest żałosna ale i wypomniał jej ocenienie go tylko po pozorach(po wyglądzie).
    Tymczasem Naruto spędził dzień na wizycie w Ichiraku(Iruka zachował się jak dorosły - przyznał się do błędu i przeprosił za swoje postępowanie , to na pewno było dla niego przyjemną niespodzianką), trenował ... na koniec zaś dowiaduje się, że Sasuke uciekł z wioski - zrobi wszystko by go zatrzymać, na pewno będzie się działo w następnym rozdziale i nie mogę się go doczekać.
    Pytania: Naruto niedawno skończył 14 lat - czy ja coś źle zrozumiałam związane z jego wiekiem - myślałam, że ukończył on Akademię w wieku 12 lat, minęło 5 miesięcy minęło przed Egzaminem, 2 miesiące po nim a teraz powinien mieć 13 - pomyliłam się czy tu jest źle wpisana cyfra? Czy ja dobrze domyśliłam , że Naruto nie wie o spotkaniu braci Uchiha i jak to się zakończyło - i tak by nie zrozumiał żądzy potęgi Sasuke ale by przynajmniej mógł się domyślić w jakim celu potrzebuje on mocy(spotkanie z Sasuke w tych okolicznościach mogło by się źle skończyć dla obydwu z nich a jeśli by się Sakura wtrąciła to mogłoby wyjść niczym podczas walki na dachu szpitala; Naruto mógłby zadręczać Kakashiego czy Jiraiyę o trenigi by ten mógł odpłacić się pięknym za nadobne Itachiemu a tak teraz trenuje on na spokojnie)?
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze. to sam miałem z tego powodu amnezję. Dobrze, że pilnujesz tych moich wypocin. Bardzo Ci za to dziękuję.
      2) Nie, naruto nie wiedział dokładnie, co się stało podczas jego obecności. Dowiedział się jedynie, że Sasuke został "ranny" i potrzebuje leczenia, dlatego też wykorzystał fakt, że ma po swojej stronie Tsunade i kazał jej iść do szpitala.
      Dziękuję za komentarz, za takie ciepłe jego przyjęcie i pozdrawiam!!!

      Usuń
  2. Rozdział jak najbardziej na plus ;) Już teraz czekam na następny i jestem ciekaw ja go napiszesz. Mam pytanie, jaka będzie przerwa między seriami? No i jeśli to nie tajemnica, seria pierwsza skończy się na tym, że Naruto wyruszy na trening? Powodzenia! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałem przed chwilą o tym post. Mam nadzieję, że odpowie on na wszelkie twoje pytania :). Pozdrawiam i radosnych wakacji!!!

      Usuń
  3. Hej,
    no i już Sasuke odszedł z wioski, ciekawa jestem akcji ratunkowej...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, Sasuke odszedł z wioski, ale jestem ciekawa akcji ratunkowej...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń