Rozdział 1
Następny
dzień zaczął się dla Marinette bardzo dobrze. Tym razem budzik zadzwonił,
dzięki czemu dziewczyna mogła się przygotować i wyjść do szkoły na czas. Z
uśmiechem na ustach weszła do sali, witając się ze wszystkimi i dosiadając się
do Alya’i, by wkrótce oddać się dziewczęcym ploteczkom.
Lekcje się
już zaczęły i wszyscy uczniowie skupili swoją uwagę na swoich nauczycieli. Na
początek matematyka, potem chemia, a przed lunch’em jeszcze fizyka. Bardzo
ciekawy ranek, nie ma co. Podczas długiej przerwy Marinette postanowiła, o
dziwo, nie patrzeć cały czas na Adrien’a, tylko oddała się całkowicie swojej
wenie twórczej. Już od jakiegoś czasu miała w głowie pomysł na nową sukienkę,
którą bardzo chciała w przyszłości uszyć. Miała być na specjalną okazję, kiedy
to w pobliżu odbędzie się jakiś bal, na który przyjdzie blondwłosy chłopak. Lepiej
się zabezpieczyć, nie?
Jednak ten
cały zwyczajny dzień musiał się w końcu zakończyć. Trwała właśnie godzina
wychowawcza, na której omawiali ze swoją opiekunką oceny z zachowania, czy też
z zajęć. Ostatni był w-f, na który nikt nie miał ochoty iść. Niespodziewanie
przyszło do uczniów wybawienie. Nie całkiem pozytywne.
W budynku
dało się poczuć wstrząs, od którego zadrżały ściany. Uczniowie zaczęli się
niepokoić, kiedy odezwała się opanowana wychowawczyni.
- Proszę
wszystkich o spokój. Pozostańcie na swoich miejscach. W razie konieczności
schowajcie się pod ławkami, gdyby sufit zaczą… - nie dokończyła, gdyż na środku
sali pojawił się ekran, na którym pokazany był mężczyzna. Całe jego ciało
okrywała zbroja, zbudowana chyba z części od maszyn wyburzających. Jego lewa
ręka uzbrojona była w potężne szczypce, zaś w prawej trzymał dużą kulę do
burzenia. Na głowie zaś miał kask, który nosili pracownicy na budowie.
- Witam
mieszkańców Paryża! Nazywam się Destruktor! Po raz ostatni ktokolwiek ośmielił
się odwołać zamówienie na wyburzenie, aby skorzystać z usług innej firmy. Teraz
wam pokażę, kto najlepiej i najszybciej niszczy domy! – zaśmiał się, po czym
rzucił kulą w najbliższy budynek. Przedmiot przeleciał przez wszystkie ściany,
po czym wrócił do właściciela dzięki długiemu łańcuchowi. Budynek się zachwiał,
po czym runął na puste już ulice. Wszystkich oglądających ogarnął strach. –
Jeśli nie chcecie kolejnych szkód, radzę aby przybyli do mnie Biedronka i
Czarny Kot. Mają coś, co potrzebuję, a nie zawaham się użyć siły na innych
osobach, jeśli nie przybędą. – rzucił wyzwanie bohaterom, a Marinette
zgrzytnęła zębami.
- „Przekonamy się, kto tu kogo uszkodzi.”
– rzekła w myślach, zastanawiając się nad dobrym powodem, aby wyjść z sali. Na
szczęście nauczycielka ogłosiła ewakuację i wszyscy uczniowie mieli opuścić
szkołę. Było to bardzo na rękę dla Marinette i Adrien’a. Jednak gdy już mieli
wyjść z klasy, usłyszeli ponownie głos złoczyńcy.
- Ooo,
czyżby już przybyli? – na usłyszane zdanie wszyscy się zatrzymali i spojrzeli
na ekran. – Widzę, że już doszedł do nas jeden bohater. Ciekawe, czy to
Biedronka, czy Czarny Kot. – mówił Destruktor, a kamera została skierowana na
najbliższy dach budynku. Stała na nim pewna postać, ale zanim zrobiono
zbliżenie, ekran zgasł, jakby stracił zasięg. Zaskoczeni uczniowie ponownie
zaczęli wychodzić z sali, a w umysłach dwójki z nich pojawiały się zdania:
- „Trzymaj się, Biedronko!”
- „Trzymaj się, Czarny Kocie!”
* * *
Gdy
ewakuacja została zakończona, Marinette i Adrien cichcem się zmyli w różne strony.
Nastolatka ukryła się za rogiem, a gdy upewniła się, że nikogo nie ma,
wypuściła z torebki Tikki, po czym krzyknęła:
- Pora na
przemianę! Tikki, kropkuj! – wypowiedziała hasło, a kwami zostało wciągnięte do
kolczyków. Nastąpiła przemiana, w której Marinette dostała czerwony, obcisły skafander
w czarne kropeczki, tego samego koloru maskę na twarz i magiczne jo-jo, jej
charakterystyczną broń.
- Ruszajmy!
W innym
miejscu przemianę rozpoczynał właśnie Adrien.
- Plagg,
wysuwaj pazury! – krzyknął, wciągając leniwe kwami do pierścienia Kota.
Błyskawicznie na jego ciele pojawił się czarny skafander, z dołu pleców wyrósł
mu ogon w formie paska, a w ręce pojawił się metalowy kij. Gotowy chłopak
również ruszył z pomocą innym.
* * *
Dwoje
bohaterów spotkało się po drodze do celu. Ich widok mocno zaskoczył drugiego,
gdyż byli pewni, że ta przeciwna osoba była widziana na ekranie złoczyńcy. Nie
zamierzali jednak dłużej nad tym główkować, tylko skierowali się na miejsce,
gdzie przebywał Destruktor. Oboje w tym samym momencie zeskoczyli z budynku,
dzierżąc w rękach swoje bronie.
- Chyba już
dość szkód narobiłeś co, Destru… - zaczęła mówić Biedronka, ale momentalnie
ucichła.
To miejsce było prawie całkowicie puste. Ludzie zaczęli już wychodzić
na ulicę, rozglądając się dookoła dla bezpieczeństwa. Ale co było z tego
najbardziej dziwne, to na samym środku tego miejsca leżał w półprzytomny facet.
Co zauważyli z szokiem, był to właśnie Destruktor, całkowicie odmieniony.
- A-le c-co
się tu stało? – spytała zdziwiona dziewczyna, a Kot podrapał się po głowie.
- Nie wiem,
ale wygląda na to, że ktoś nas uprzedził. – odpowiedział niepewnie chłopak.
- Ale kto to
mógł być? Rozejrzyjmy się, może coś znajdziemy. – podała pomysł Biedronka, na
który chłopak się zgodził.
Kiedy tak
rozglądali się na około, blondyn na chwilę podniósł wzrok w niebo i wtedy
zauważył coś dziwnego.
- Biedronko!
Popatrz tam! – krzyknął do dziewczyny, która spojrzała w tym kierunku. Na
niebie, tuż nad budynkami leciał mały, biały motyl. Biedronka nie miała
wątpliwości, co to tak naprawdę było.
- To Akuma…,
ale oczyszczona. Jak to możliwe? – zadawała sobie to pytanie, a Czarny Kot nie
potrafił jej odpowiedzieć. Przecież jedyną osobą, która potrafiła oczyszczać
Akumy - małe czarne motylki, które zmieniały niewinne osoby w przestępców -
była Biedronka. Nikt inny tego nie potrafił. Więc kto?
Gdy
bohaterowie mieli już zakończyć poszukiwania, Biedronka w końcu coś zauważyła.
- Czarny
Kocie! Na dachu tamtego budynku ktoś stoi. – zwróciła się do przyjaciela, który
również spojrzał na wspomnianą budowlę. Była to ciemna postać, ubrana w pewnego
rodzaju szaty, zaś twarzy nie dało się dostrzec. Ten ktoś obserwował przez
chwilę bohaterów, a po chwili odwrócił się i odszedł.
- Jak
myślisz, kto to był? – spytał zdziwiony chłopak, a dziewczyna dalej patrzyła w
tamto miejsce ze skupieniem.
- Nie mam
pojęcia, ale musimy to sprawdzić. Chodź, dogońmy go! – krzyknęła i ruszyła na
dach budynku, a tuż za nią biegł Kot. Gdy dotarli na miejsce, zaczęli się
rozglądać za tajemniczą postacią, ale nigdzie nie mogli jej zauważyć. Ta osoba
musiała szybko stąd odejść, nie zostawiając przy tym żadnych śladów .
- A niech
to, zgubiliśmy go! – krzyknęła zawiedziona dziewczynka.
- Nie martw
się, następnym razem się uda. W końcu przyczepimy się do niego jak rzep kociego
ogona. – rzekł radośnie chłopak, próbują rozśmieszyć przyjaciółkę swoim kocim
żartem, jednak Biedronka poczuła tylko niesmak.
- Daruj już
sobie te żarty. To nie jest odpowiedni czas. Jednak masz trochę racji,
następnym razem się uda. No nic, muszę już lecieć. Na razie! – pożegnała się z
Kotem i ruszyła w swoją stronę. Chłopak również odszedł, idąc w przeciwnym
kierunku.
Oboje nie
mieli pojęcia, że poszukiwany był bardzo blisko nich. Stał on na wąskiej półce
i opierał się o ścianę budynku tuż pod samym dachem. Podsłuchał on rozmowę
bohaterów, a gdy odeszli, i on zeskoczył w ciemną alejkę.
- „Zacznijmy więc grę, Biedronko i Czarny
Kocie.”
* * *
Ale naszym
bohaterom jednak się nie udało go złapać. Przez kolejne dni powtarzał się ten
sam scenariusz. Gdy gdzieś pojawiał się jakiś przestępca, a nasi bohaterowie
chcieli go powstrzymać, przybywali już na tylko opustoszałe miejsce walki. To
zaczęło lekko ich irytować, ale i przerażać. Obydwoje musieli spędzać mnóstwo
czasu, aby w końcu pokonać złoczyńcę, a ten nowy rozprawiał się z nimi w kilka
minut. Choć tego nie wiedzieli, jeszcze jedna osoba w Paryżu zastanawiała się,
kim jest ten nowy „bohater”.
* * *
Pewnego dnia
Marinette spacerowała po parku, który znajdował się w pobliżu jej domu. Ta cała
sytuacja ją powoli dobijała. Mimo jej najszczerszych intencji nie mogła nikomu
pomóc jako Biedronka. Również smucił ją fakt, że nie potrafiła przynajmniej
naprawić szkód, jakie wyrządzał dany przeciwnik. Aby to zrobić, potrzebowała do
tego Akumy, by zaraz po jej oczyszczeniu roznieść swój czar na wszystko, co
zostało uszkodzone. Mimo, że ich konkurent szybko pokonywał wroga, to nie mógł
lub nie chciał naprawić to wszystko, co uległo zniszczeniu. Jednak mimo
wszystko dziewczyna nie zamierzała się poddać i obiecała sobie, że nastepnym
razem pomoże mieszkańcom Paryża.
Gdy
kierowała się już w stronę swojego domu, na najbliższym placu wybuchła
awantura. Ludzie zaczęli uciekać z miejsca zdarzenia, a po okolicy rozniósł się
głośny śmiech.
- Hahaha! I
co? Nikt nie chce ze mną walczyć?! Nikt nie chce wyzwać na pojedynek wielkiego
Zapaśnika, mistrza walk w klatce?! – krzyczał aż nadto umięśniony mężczyzna w
stroju zapaśniczym, u którego na biodrach znajdował się fioletowy mistrzowski
pas, ze znakiem ćmy na dysku. Podszedł on do najbliższego samochodu, po czym
podniósł go bez trudu i rzucił w grupkę uciekających osób. Przerażeni
mieszkańcy zamknęli oczy, ale nie poczuli uderzenia. Gdy ponownie otworzyli
oczy, tuż nad sobą zobaczyli pojazd, zablokowany przez siatkę z linki, która
pochodziła z magicznego jo-jo’a. Biedronka szybko pociągnęła za przedmiot, linka
się naprężyła, a samochód odskoczył na pobliski chodnik.
- To
Biedronka! Uratowała nas! Dziękujemy! – krzyczeli szczęśliwie uratowani i jak
najszybciej zaczęli odchodzić z pola walki. Wiedzieli, że mimo pojawienia się
ich bohaterki, to miejsce wciąż jest niebezpieczne.
- No
nareszcie ktoś konkretny! Od bardzo dawna chciałem się z tobą zmierzyć.
Przekonasz się, że to ja jestem najlepszy w tym mieście. – zapewniał pewny
siebie mężczyzna, po czym przygotował się do pojedynku. Biedronka również się
ustawiła, mając na twarzy mały uśmiech.
- „Tylko nie zapomnij o warunku naszej umowy.”
– odezwał się w myślach Zapaśnika ten, kto był odpowiedzialny za czynienie z
ludzi złoczyńców. Nazywał się Władcą Ciem, który pragnął zdobyć miraculum
Biedronki i Czarnego Kota. Według legendy ten, kto je połączy, zyska wręcz boską
moc. Ale to głównie z miłości do swoich kwami bohaterowie nie zamierzali ich
łatwo oddać. – „Zabierz jej kolczyki. To
tam jest miraculum. I przynieś je do mnie. A jeśli nie posłuchasz, pamiętaj, że
stracisz swoją moc.” – mówił zimnym i groźnym głosem, a złoczyńca przełknął
ślinę. Nie zamierzał zawieść Władcy Ciem.
- Zacznijmy
więc taniec, Biedronko! – krzyknął i ruszył z rozpędu na bohaterkę. Ta również
skierowała się w jego stronę.
Przez kilka
następnych minut złoczyńca próbował na wszelki sposób trafić dziewczynę. Nie
mógł jednak tego dokonać, gdyż Biedronka była bardzo gibka i zwinna, dzięki
czemu mogła bez trudu unikać jego ciosów. Sama również zaczęła go atakować, ale
to też nie przyniosło skutku. Zapaśnik był bardzo umięśniony, przez co każdy
jej cios czuł jakby ktoś go klepnął. Tak więc los nie sprzyjał obydwóm stronom.
Przez ten czas Biedronka zastanawiała się,
gdzie mogła się ukryć Akuma.
- „Jedynym miejscem, gdzie mogła się
ukryć, jest jego pas. Nic innego nie ma powiązanego z zapasami. Tylko jak mu go
ściągnąć? Nie jestem tak szybka, aby za jednym zamachem zabrać mu to, gdyż na
pewno zdąży mnie złapać. Co mam robić?” – zastanawiała się dziewczyna, przeskakując nad kolejnym
ciosem przestępcy. On to się akurat bardzo dobrze bawił. Uwielbiał walczyć z
kimś, kto sprawia mu opór. Zwycięstwo było wtedy ciekawsze.
Dziewczyna
zdecydowała się w końcu na ryzykowny ruch. Wyjęła szybko swoje jo-jo, po czym
rzuciła nim celnie w przeciwnika. Przedmiot dość szybko owinął się wokół
przestępcy, lekko go szokując. Od razu spróbował rozerwać linkę, ale mimo
swojej siły nie dał rady.
- To jest
magiczne jo-jo. Nic nie może jej zniszczyć. Przegrałeś. – mówiła zadowolona
dziewczyna i rzuciła drugą końcówką jo-jo’a w latarnię, która również się mocno
owinęła wokół słupa. Zapaśnik był uwięziony.
Biedronka pobiegła
szybko, aby zabrać mu pas, gdy ten nagle się uśmiechnął. Jednego była pewna:
nie spodobał się jej ten uśmiech. Mężczyzna szybko odskoczyłi zaczął obserwować
dziewczynę.
-„ZARAZ! Czy on się cofnął?!” – zapytała siebie bohaterka, po czym
zdała sobie z czegoś sprawę. Odwróciła się błyskawicznie, ale było już za
późno. W jej stronę, na lince jo-jo’a, leciała z ogromną prędkością wspomniana
wcześniej laternia. Biedronka zamknęła przerażona oczy, gdy znikąd usłyszała
głos:
-
BIEDRONKO!!! – i nagle poczuła, jak ktoś ją chwyta w ramiona i odskakuje
szybko. Dopiero kiedy łagodnie wylądowali, dziewczyna otworzyła oczy. Patrzyła
z szokiem na Czarnego Kota, który stał na środku ulicy i obserwował ją ze
strachem.
- Cz-czarny
Kot?
- Nic ci się
nie stało? – spytał czule chłopak, a Biedronka pokiwała twierdząco głową.
Bohater postawił przyjaciółkę na ziemi, a ona uścisnęła go szybko.
- Dziękuję
ci! Gdyby nie ty, to byłoby ze mną krucho. – podziękowała Biedronka, a Czarny
Kot uśmiechnął się i chwycił ją za dłoń.
- Wszystko
dla mojej pani. – zapewnił cicho, a dziewczyna zabrała rękę, śmiejąc się przy
tym.
- Nadal na
zbyt dużo sobie pozwalasz.
-
Przepraszam, że przerwę, ale mamy niezałatwione sprawy. Prawda, Biedronko? –
doszedł do nich głos, a gdy spojrzeli w tamtą stronę, zobaczyli rozciągającego
się Zapaśnika, całkowicie uwolnionego. – Miałaś szczęście Biedronko, że w samą
porę zjawił się Czarny Kot. Przerwałeś nam w pojedynku, chłopaczku. Ale niech
będzie, możesz dołączyć. I tak nic wam to nie pomoże. – mówił z pewnym siebie
uśmiechem, a na twarzach bohaterów pojawiła się determinacja.
- Nie
zapominaj, że jesteśmy drużyną, Zapaśniku. Kiedy walczymy wspólnie, nikt nie
może nas pokonać. – odpowiedziała twardo Biedronka, a Czarny Kot kiwnął głową.
- Teraz
zobaczysz, co czeka tych, którzy zagrażają innym ludziom! – krzyknął chłopak i
razem z dziewczyną ruszyli na przeciwnika, który przygotował się do obrony.
Ponownie
rozpoczęło się starcie, ale ono również nie dało zamierzonego efektu.
Bohaterowie próbowali na wszelkie sposoby zbliżyć się do przeciwnika, ale on
skutecznie im to utrudniał. Gdy Czarny Kot już prawie dotknął pasa, Zapaśnik
chwycił go za szyję, przytwierdził do asfaltu, po czym zrobił zamach drugą
ręką. Wtedy Biedronka złapała go swoim jo-jo’em, a przez zdekoncentrowanie
złoczyńcy Czarny Kot zdołał się uwolnić. Zezłoszczony mężczyzna pociągnął za
linkę, zwalając dziewczynę z nóg. Po chwili pojawił się przy niej, chcąc zadać
mocny cios, ale został odepchnięty przez rozciągany kij Czarnego Kota, który
odrzucił go kawałek dalej. Zapaśnik był już tą zabawą mocno znudzony i
zdenerwowany. Na dodatek Władca Ciem zaczął ponownie się upominać o miraculum
bohaterów. Mężczyzna miał już tego wszystkiego doyć.
- KONIEC
ZABAWY!!! – krzyknął wkurzony i chwycił za najbliższą latarnię. Wyrwał ją z
łatwością, po czym zadał cios, okręcając się wokół własnej osi. Zaskoczeni
bohaterowie skoczyli w górę, unikając ataku, ale po chwili pojawił się kolejny.
Zapaśnik szybko zatrzymał swoją broń i ponownie zaatakował Biedronkę i Czarnego
Kota. Młodzież zrozumiała, że w locie byli całkowicie bezbronni.
Bohaterowie
oberwali potężną latarnią, odrzucając ich w stronę najbliższej ściany.
Lądowanie nie było przyjemne, o czym świadczył głośny huk. Gdy kurz opadł,
wśród odłamków leżeli wycieńczeni Biedronka i Czarny Kot.
- Hahahaha!
Mówiłem ,że mnie nie pokonacie! Jestem niezwyciężony, a mimo to wyzwaliście
mnie na pojedynek! Przegraliście, przez co stracicie swoje miraculum. –
krzyczał zarozumiale przestępca, po czym ruszył w stronę przeciwników. Zarówno
dziewczyna, jak i chłopak próbowali wstać, ale byli tak wycieńczeni, że jedyne,
co mogli zrobić, to podnieść się lekko i oprzeć się o jakiś przedmiot.
Biedronka była załamana.
- „N-ni-nie. N-nie mo-mo-żesz za-brać Tikki.
Muszę coś zrobić. Nie mogę jej stracić.” – myślała zmęczona dziewczyna, ale
Zapaśnik był coraz bliżej. Marinette patrzyła na niego z niedowierzaniem.
–
Pro-szę. Niech…ktoś… - chciała jeszcze dopowiedzieć, gdy nagle coś usłyszała.
Złoczyńca zatrzymał się, rozglądając się uważnie.
Ze strony
jeszcze widocznego kurzy dobiegało… klaskanie. Po chwili z dymu wyszła jakaś
postać.
- Bardzo
ładne przedstawienie. Byłem ciekawy, kto zwycięży w tym pojedynku. – odezwał
się,… chyba chłopak, sądząc po głosie. Na jego widok wszystkich ogarnęło
zdziwienie.
Była to
osoba ubrana w nietypowy stój. Na nogach miał ciemno-brązowe buty o wysokim
profilu i czarne luźne spodnie. Na piersi zaś nosił obcisłą czarną bluzkę, a na
niej ciemno-brązowy płaszcz, przymocowany czarnym pasem na biodrach, zaś wokół
jego nóg powiewał materiał, a na dłoniach miał założone czarne rękawiczki.
(taka podpowiedź)
Zaś głowa
była najbardziej tajemnicza. Założony miał brązowy kaptur, a swoje oblicze
schował pod ciemną maskę. Zakrywała całą jego twarz i była zbudowana z
nieokreślonego materiału. Przypominała zaś starożytną maskę.
(tego typu)
Mimo, że widzieli go pierwszy raz, bohaterowie poczuli, że
nie jest to ktoś słaby.
- Ooo. Widzę, że przyszedł kolejny ochotnik. Myślałem, że
w Paryżu nie ma nikogo oprócz Biedronki i Czarnego Kota.
- Powiedźmy, że jestem nowy, ale nic mnie nie łączy z
tamtą dwójką. – kiwnął w stronę bohaterów, mówiąc przy tym spokojnie, czy wręcz
obojętnie. Dziewczynę i chłopaka przerażał ten spokój.
- Jak wolisz. Przygotuj się na porażkę. – rzekł pewnie
Zapaśnik.
- Czekam. – usłyszał odpowiedź.
Złoczynca ruszył szybko na przeciwnika i zaczął błyskawicznie
go atakować. Jednak każdy jego cios był zwinnie unikany przez tajemniczą
postać. Wszystkie ataki uderzały w powietrze, a Zapaśnik był przez to coraz
bardziej zmęczony i wkurzony. Skoczył on mocno w stronę przeciwnika, wykonując
potężny zamach. Tym razem chłopak stanął, jakby czekając na cios. Na twarzy
złoczyńcy pojawił się uśmiech.
- Mam cię! – krzyknął radośnie i uderzył z całej mocy w
bohatera. Po chwili dosłownie skamieniał. Chłopak dalej stał, jedynie co się
zmieniło, to że do zatrzymania ciosu wykorzystał tylko jedną rękę. Szok, jaki
doznał złoczyńca, nie był mniejszy od tego, który pojawił się u pozostałych
bohaterów.
- Tylko na tyle cię stać? Potrzeba czegoś więcej, aby mnie
pokonać. – rzekł jakby od niechcenia chłopak, po czym drugą ręką zadał pierwsze
uderzenie. Siła była tak potężna, że dosłownie zmiotło przeciwnika z nóg.
Przerażony Zapaśnik poleciał na drugą stronę ulicy, zatrzymując się przy
pierwszej ścianie. Gdy w końcu wyszedł z gruzów, popatrzył z prawdziwą
nienawiścią na przeciwnika.
- Nie myślisz chyba, że tak łatwo mnie pokonasz! To nie
wszystko, co umiem. Zaraz się o tym przekonasz.
- Szczerze mnie ciekawi, co tam jeszcze skrywasz, ale
wybacz. Nie mam już na ciebie czasu, a ty… sposobności. – usłyszał odpowiedź, a
wszyscy stracili mowę. W rękach chłopaka znajdował się pas, który wcześniej był
na biodrach Zapaśnika. – Powinieneś być bardziej czujny. Twoja pierwsza porażka
dała mi dużo czasu, abym to zdjął. Nawet się nie spostrzegłeś. – rzekł jeszcze,
a po chwili roztrzaskał przedmiot o ziemię. Z jego szczątków wyleciała mała,
czarna Akuma.
- „Tak! Teraz mam
szansę!” – krzyknęła w myślach zadowolona Biedronka, wstając chwiejnie na
nogi. Nie użyła dotąd „szczęśliwego trafu”, więc dość szybko się regenerowała.
Chwyciła już swoje jo-jo, gdy nagle zobaczyła coś przerażającego. Ten chłopak
ZŁAPAŁ odlatującego motyla w dłoń.
- NIE! Nie rób tego! To jest niebezpieczne! – krzyczała
ostrzegawczo, ale ten tylko na nią spojrzał.
- Wybacz, ale ten motyl jest mi potrzebny. – odpowiedział,
po czym schował Akumę do kieszeni. Dziewczyna była zaskoczona, że nic mu się
przy tym nie stało. Po chwili oboje zauważyli, że przemiana Zapaśnika się
zakończyła i mężczyzna wrócił do dawnego stanu. W tej chwili na ziemi leżał już
tylko zmęczony zawodnik zapaślniczy.
Do Biedroki podszedł już wypoczęty Czarny Kot, tak więc
razem postanowili podziękować wybawicielowi.
- Dziękujemy, że nas uratowałeś. Tym razem nasz przeciwnik
był bardzo silny i nie wiem, co by było, gdybyś nie przyszedł. – mówiła z wdzięcznym
uśmiechem, a Czarny Kot kiwnął z uznaniem głowę. – Ale czy mógłbyś nam oddać
Akumę? Nie możemy tak zostawić mieszkańców Paryża. Mogę naprawić wszystkie
szkody.
- Wiem, że możesz, ale ci na to nie pozwolę. – rzekł w odpowiedzi
chłopak, zaskakując tym bohaterów. – Wiedz, że nie jestem waszym sojusznikiem.
Skończyłem z tamtym, więc teraz sprawdzę, na co stać WAS. – zakończył
wypowiedź, a na twarzach Biedronki i Czarnego Kota
pojawił się szok. Tego to już się kompletnie nie spodziewali.
No no. Całkiem fajny rozdział. Coraz bardziej mi się ta historia podoba i Twoje podejście do niej. Nic dziwnego, że wolisz skupiać się na akcji. Nieźle Ci to wychodzi. Ten zapaśnik, to wiedziałam, że to zła postać, ale koleś który go powalił, to zakładałam, że to sprzymierzeniec, a tu boom! Rozwalił koleszkę małym palcem, a teraz bierze się za głównych bohaterów. Zastanawiam się jak z tego wybrną, no ale skoro ma Cię nie być 3 tygodnie, to sobie poczekam na kontynuację :/
OdpowiedzUsuńWeny na dalsze pisanie :)
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, coraz bardziej interesująco tutaj, tak podejrzewałam, że to zły charakter, a powalił tak jakby tamten był nikim, a teraz zabiera się za naszych głównych bohaterów...
weny, weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńDziękuję za komentarz! :D
UsuńPrzepraszam, że odpowiadam dopiero teraz. Tak wyszło. :( Mam nadzieję, że następne rozdziały również Ci się spodobają.
Do następnego!
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, coraz bardziej interesująco jest tutaj, podejrzewałam, że to zły charakter, a powalił go tak jakby tamten był nikim... a teraz już zabiera się za naszych głównych bohaterów...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga