sobota, 26 sierpnia 2017

Miraculum: Rozdział 1

Witam i przepraszam za porę. Tuż przed wyjazdem naszedł mnie olbrzymi leń i na nic nie miałem ochoty. Mimo wszystko pamiętałem o blogu i o tym, że obiecałem Wam dzisiaj rozdział. Mam nadzieje, że spełni Wasze oczekiwania i czas spędzony przy czytaniu nie będzie zmarnowany. Tak więc proszę! Oto kładę go na Wasze ręce! Widzimy się za trzy tygodnie, kiedy to już wrócę i na spokojnie przygotuję kolejną część. Zapraszam!!!


Rozdział 1

Następny dzień zaczął się dla Marinette bardzo dobrze. Tym razem budzik zadzwonił, dzięki czemu dziewczyna mogła się przygotować i wyjść do szkoły na czas. Z uśmiechem na ustach weszła do sali, witając się ze wszystkimi i dosiadając się do Alya’i, by wkrótce oddać się dziewczęcym ploteczkom.

Lekcje się już zaczęły i wszyscy uczniowie skupili swoją uwagę na swoich nauczycieli. Na początek matematyka, potem chemia, a przed lunch’em jeszcze fizyka. Bardzo ciekawy ranek, nie ma co. Podczas długiej przerwy Marinette postanowiła, o dziwo, nie patrzeć cały czas na Adrien’a, tylko oddała się całkowicie swojej wenie twórczej. Już od jakiegoś czasu miała w głowie pomysł na nową sukienkę, którą bardzo chciała w przyszłości uszyć. Miała być na specjalną okazję, kiedy to w pobliżu odbędzie się jakiś bal, na który przyjdzie blondwłosy chłopak. Lepiej się zabezpieczyć, nie?

Jednak ten cały zwyczajny dzień musiał się w końcu zakończyć. Trwała właśnie godzina wychowawcza, na której omawiali ze swoją opiekunką oceny z zachowania, czy też z zajęć. Ostatni był w-f, na który nikt nie miał ochoty iść. Niespodziewanie przyszło do uczniów wybawienie. Nie całkiem pozytywne.

W budynku dało się poczuć wstrząs, od którego zadrżały ściany. Uczniowie zaczęli się niepokoić, kiedy odezwała się opanowana wychowawczyni.

- Proszę wszystkich o spokój. Pozostańcie na swoich miejscach. W razie konieczności schowajcie się pod ławkami, gdyby sufit zaczą… - nie dokończyła, gdyż na środku sali pojawił się ekran, na którym pokazany był mężczyzna. Całe jego ciało okrywała zbroja, zbudowana chyba z części od maszyn wyburzających. Jego lewa ręka uzbrojona była w potężne szczypce, zaś w prawej trzymał dużą kulę do burzenia. Na głowie zaś miał kask, który nosili pracownicy na budowie.

- Witam mieszkańców Paryża! Nazywam się Destruktor! Po raz ostatni ktokolwiek ośmielił się odwołać zamówienie na wyburzenie, aby skorzystać z usług innej firmy. Teraz wam pokażę, kto najlepiej i najszybciej niszczy domy! – zaśmiał się, po czym rzucił kulą w najbliższy budynek. Przedmiot przeleciał przez wszystkie ściany, po czym wrócił do właściciela dzięki długiemu łańcuchowi. Budynek się zachwiał, po czym runął na puste już ulice. Wszystkich oglądających ogarnął strach. – Jeśli nie chcecie kolejnych szkód, radzę aby przybyli do mnie Biedronka i Czarny Kot. Mają coś, co potrzebuję, a nie zawaham się użyć siły na innych osobach, jeśli nie przybędą. – rzucił wyzwanie bohaterom, a Marinette zgrzytnęła zębami.

- „Przekonamy się, kto tu kogo uszkodzi.” – rzekła w myślach, zastanawiając się nad dobrym powodem, aby wyjść z sali. Na szczęście nauczycielka ogłosiła ewakuację i wszyscy uczniowie mieli opuścić szkołę. Było to bardzo na rękę dla Marinette i Adrien’a. Jednak gdy już mieli wyjść z klasy, usłyszeli ponownie głos złoczyńcy.

- Ooo, czyżby już przybyli? – na usłyszane zdanie wszyscy się zatrzymali i spojrzeli na ekran. – Widzę, że już doszedł do nas jeden bohater. Ciekawe, czy to Biedronka, czy Czarny Kot. – mówił Destruktor, a kamera została skierowana na najbliższy dach budynku. Stała na nim pewna postać, ale zanim zrobiono zbliżenie, ekran zgasł, jakby stracił zasięg. Zaskoczeni uczniowie ponownie zaczęli wychodzić z sali, a w umysłach dwójki z nich pojawiały się zdania:

- „Trzymaj się, Biedronko!”

- „Trzymaj się, Czarny Kocie!”

* * *

Gdy ewakuacja została zakończona, Marinette i Adrien cichcem się zmyli w różne strony. Nastolatka ukryła się za rogiem, a gdy upewniła się, że nikogo nie ma, wypuściła z torebki Tikki, po czym krzyknęła:

- Pora na przemianę! Tikki, kropkuj! – wypowiedziała hasło, a kwami zostało wciągnięte do kolczyków. Nastąpiła przemiana, w której Marinette dostała czerwony, obcisły skafander w czarne kropeczki, tego samego koloru maskę na twarz i magiczne jo-jo, jej charakterystyczną broń.

- Ruszajmy!

W innym miejscu przemianę rozpoczynał właśnie Adrien.

- Plagg, wysuwaj pazury! – krzyknął, wciągając leniwe kwami do pierścienia Kota. Błyskawicznie na jego ciele pojawił się czarny skafander, z dołu pleców wyrósł mu ogon w formie paska, a w ręce pojawił się metalowy kij. Gotowy chłopak również ruszył z pomocą innym.

* * *

Dwoje bohaterów spotkało się po drodze do celu. Ich widok mocno zaskoczył drugiego, gdyż byli pewni, że ta przeciwna osoba była widziana na ekranie złoczyńcy. Nie zamierzali jednak dłużej nad tym główkować, tylko skierowali się na miejsce, gdzie przebywał Destruktor. Oboje w tym samym momencie zeskoczyli z budynku, dzierżąc w rękach swoje bronie.

- Chyba już dość szkód narobiłeś co, Destru… - zaczęła mówić Biedronka, ale momentalnie ucichła. 
To miejsce było prawie całkowicie puste. Ludzie zaczęli już wychodzić na ulicę, rozglądając się dookoła dla bezpieczeństwa. Ale co było z tego najbardziej dziwne, to na samym środku tego miejsca leżał w półprzytomny facet. Co zauważyli z szokiem, był to właśnie Destruktor, całkowicie odmieniony.

- A-le c-co się tu stało? – spytała zdziwiona dziewczyna, a Kot podrapał się po głowie.

- Nie wiem, ale wygląda na to, że ktoś nas uprzedził. – odpowiedział niepewnie chłopak.

- Ale kto to mógł być? Rozejrzyjmy się, może coś znajdziemy. – podała pomysł Biedronka, na który chłopak się zgodził.

Kiedy tak rozglądali się na około, blondyn na chwilę podniósł wzrok w niebo i wtedy zauważył coś dziwnego.

- Biedronko! Popatrz tam! – krzyknął do dziewczyny, która spojrzała w tym kierunku. Na niebie, tuż nad budynkami leciał mały, biały motyl. Biedronka nie miała wątpliwości, co to tak naprawdę było.

- To Akuma…, ale oczyszczona. Jak to możliwe? – zadawała sobie to pytanie, a Czarny Kot nie potrafił jej odpowiedzieć. Przecież jedyną osobą, która potrafiła oczyszczać Akumy - małe czarne motylki, które zmieniały niewinne osoby w przestępców - była Biedronka. Nikt inny tego nie potrafił. Więc kto?

Gdy bohaterowie mieli już zakończyć poszukiwania, Biedronka w końcu coś zauważyła.

- Czarny Kocie! Na dachu tamtego budynku ktoś stoi. – zwróciła się do przyjaciela, który również spojrzał na wspomnianą budowlę. Była to ciemna postać, ubrana w pewnego rodzaju szaty, zaś twarzy nie dało się dostrzec. Ten ktoś obserwował przez chwilę bohaterów, a po chwili odwrócił się i odszedł.

- Jak myślisz, kto to był? – spytał zdziwiony chłopak, a dziewczyna dalej patrzyła w tamto miejsce ze skupieniem.

- Nie mam pojęcia, ale musimy to sprawdzić. Chodź, dogońmy go! – krzyknęła i ruszyła na dach budynku, a tuż za nią biegł Kot. Gdy dotarli na miejsce, zaczęli się rozglądać za tajemniczą postacią, ale nigdzie nie mogli jej zauważyć. Ta osoba musiała szybko stąd odejść, nie zostawiając przy tym żadnych śladów .

- A niech to, zgubiliśmy go! – krzyknęła zawiedziona dziewczynka.

- Nie martw się, następnym razem się uda. W końcu przyczepimy się do niego jak rzep kociego ogona. – rzekł radośnie chłopak, próbują rozśmieszyć przyjaciółkę swoim kocim żartem, jednak Biedronka poczuła tylko niesmak.

- Daruj już sobie te żarty. To nie jest odpowiedni czas. Jednak masz trochę racji, następnym razem się uda. No nic, muszę już lecieć. Na razie! – pożegnała się z Kotem i ruszyła w swoją stronę. Chłopak również odszedł, idąc w przeciwnym kierunku.

Oboje nie mieli pojęcia, że poszukiwany był bardzo blisko nich. Stał on na wąskiej półce i opierał się o ścianę budynku tuż pod samym dachem. Podsłuchał on rozmowę bohaterów, a gdy odeszli, i on zeskoczył w ciemną alejkę.

- „Zacznijmy więc grę, Biedronko i Czarny Kocie.”

* * *

Ale naszym bohaterom jednak się nie udało go złapać. Przez kolejne dni powtarzał się ten sam scenariusz. Gdy gdzieś pojawiał się jakiś przestępca, a nasi bohaterowie chcieli go powstrzymać, przybywali już na tylko opustoszałe miejsce walki. To zaczęło lekko ich irytować, ale i przerażać. Obydwoje musieli spędzać mnóstwo czasu, aby w końcu pokonać złoczyńcę, a ten nowy rozprawiał się z nimi w kilka minut. Choć tego nie wiedzieli, jeszcze jedna osoba w Paryżu zastanawiała się, kim jest ten nowy „bohater”.

* * *

Pewnego dnia Marinette spacerowała po parku, który znajdował się w pobliżu jej domu. Ta cała sytuacja ją powoli dobijała. Mimo jej najszczerszych intencji nie mogła nikomu pomóc jako Biedronka. Również smucił ją fakt, że nie potrafiła przynajmniej naprawić szkód, jakie wyrządzał dany przeciwnik. Aby to zrobić, potrzebowała do tego Akumy, by zaraz po jej oczyszczeniu roznieść swój czar na wszystko, co zostało uszkodzone. Mimo, że ich konkurent szybko pokonywał wroga, to nie mógł lub nie chciał naprawić to wszystko, co uległo zniszczeniu. Jednak mimo wszystko dziewczyna nie zamierzała się poddać i obiecała sobie, że nastepnym razem pomoże mieszkańcom Paryża.

Gdy kierowała się już w stronę swojego domu, na najbliższym placu wybuchła awantura. Ludzie zaczęli uciekać z miejsca zdarzenia, a po okolicy rozniósł się głośny śmiech.

- Hahaha! I co? Nikt nie chce ze mną walczyć?! Nikt nie chce wyzwać na pojedynek wielkiego Zapaśnika, mistrza walk w klatce?! – krzyczał aż nadto umięśniony mężczyzna w stroju zapaśniczym, u którego na biodrach znajdował się fioletowy mistrzowski pas, ze znakiem ćmy na dysku. Podszedł on do najbliższego samochodu, po czym podniósł go bez trudu i rzucił w grupkę uciekających osób. Przerażeni mieszkańcy zamknęli oczy, ale nie poczuli uderzenia. Gdy ponownie otworzyli oczy, tuż nad sobą zobaczyli pojazd, zablokowany przez siatkę z linki, która pochodziła z magicznego jo-jo’a. Biedronka szybko pociągnęła za przedmiot, linka się naprężyła, a samochód odskoczył na pobliski chodnik.

- To Biedronka! Uratowała nas! Dziękujemy! – krzyczeli szczęśliwie uratowani i jak najszybciej zaczęli odchodzić z pola walki. Wiedzieli, że mimo pojawienia się ich bohaterki, to miejsce wciąż jest niebezpieczne.

- No nareszcie ktoś konkretny! Od bardzo dawna chciałem się z tobą zmierzyć. Przekonasz się, że to ja jestem najlepszy w tym mieście. – zapewniał pewny siebie mężczyzna, po czym przygotował się do pojedynku. Biedronka również się ustawiła, mając na twarzy mały uśmiech.

- „Tylko nie zapomnij o warunku naszej umowy.” – odezwał się w myślach Zapaśnika ten, kto był odpowiedzialny za czynienie z ludzi złoczyńców. Nazywał się Władcą Ciem, który pragnął zdobyć miraculum Biedronki i Czarnego Kota. Według legendy ten, kto je połączy, zyska wręcz boską moc. Ale to głównie z miłości do swoich kwami bohaterowie nie zamierzali ich łatwo oddać. – „Zabierz jej kolczyki. To tam jest miraculum. I przynieś je do mnie. A jeśli nie posłuchasz, pamiętaj, że stracisz swoją moc.” – mówił zimnym i groźnym głosem, a złoczyńca przełknął ślinę. Nie zamierzał zawieść Władcy Ciem.

- Zacznijmy więc taniec, Biedronko! – krzyknął i ruszył z rozpędu na bohaterkę. Ta również skierowała się w jego stronę.

Przez kilka następnych minut złoczyńca próbował na wszelki sposób trafić dziewczynę. Nie mógł jednak tego dokonać, gdyż Biedronka była bardzo gibka i zwinna, dzięki czemu mogła bez trudu unikać jego ciosów. Sama również zaczęła go atakować, ale to też nie przyniosło skutku. Zapaśnik był bardzo umięśniony, przez co każdy jej cios czuł jakby ktoś go klepnął. Tak więc los nie sprzyjał obydwóm stronom.

 Przez ten czas Biedronka zastanawiała się, gdzie mogła się ukryć Akuma.

- „Jedynym miejscem, gdzie mogła się ukryć, jest jego pas. Nic innego nie ma powiązanego z zapasami. Tylko jak mu go ściągnąć? Nie jestem tak szybka, aby za jednym zamachem zabrać mu to, gdyż na pewno zdąży mnie złapać. Co mam robić?” – zastanawiała się dziewczyna, przeskakując nad kolejnym ciosem przestępcy. On to się akurat bardzo dobrze bawił. Uwielbiał walczyć z kimś, kto sprawia mu opór. Zwycięstwo było wtedy ciekawsze.

Dziewczyna zdecydowała się w końcu na ryzykowny ruch. Wyjęła szybko swoje jo-jo, po czym rzuciła nim celnie w przeciwnika. Przedmiot dość szybko owinął się wokół przestępcy, lekko go szokując. Od razu spróbował rozerwać linkę, ale mimo swojej siły nie dał rady.

- To jest magiczne jo-jo. Nic nie może jej zniszczyć. Przegrałeś. – mówiła zadowolona dziewczyna i rzuciła drugą końcówką jo-jo’a w latarnię, która również się mocno owinęła wokół słupa. Zapaśnik był uwięziony.

Biedronka pobiegła szybko, aby zabrać mu pas, gdy ten nagle się uśmiechnął. Jednego była pewna: nie spodobał się jej ten uśmiech. Mężczyzna szybko odskoczyłi zaczął obserwować dziewczynę.

-„ZARAZ! Czy on się cofnął?!” – zapytała siebie bohaterka, po czym zdała sobie z czegoś sprawę. Odwróciła się błyskawicznie, ale było już za późno. W jej stronę, na lince jo-jo’a, leciała z ogromną prędkością wspomniana wcześniej laternia. Biedronka zamknęła przerażona oczy, gdy znikąd usłyszała głos:

- BIEDRONKO!!! – i nagle poczuła, jak ktoś ją chwyta w ramiona i odskakuje szybko. Dopiero kiedy łagodnie wylądowali, dziewczyna otworzyła oczy. Patrzyła z szokiem na Czarnego Kota, który stał na środku ulicy i obserwował ją ze strachem.

- Cz-czarny Kot?

- Nic ci się nie stało? – spytał czule chłopak, a Biedronka pokiwała twierdząco głową. Bohater postawił przyjaciółkę na ziemi, a ona uścisnęła go szybko.

- Dziękuję ci! Gdyby nie ty, to byłoby ze mną krucho. – podziękowała Biedronka, a Czarny Kot uśmiechnął się i chwycił ją za dłoń.

- Wszystko dla mojej pani. – zapewnił cicho, a dziewczyna zabrała rękę, śmiejąc się przy tym.

- Nadal na zbyt dużo sobie pozwalasz.

- Przepraszam, że przerwę, ale mamy niezałatwione sprawy. Prawda, Biedronko? – doszedł do nich głos, a gdy spojrzeli w tamtą stronę, zobaczyli rozciągającego się Zapaśnika, całkowicie uwolnionego. – Miałaś szczęście Biedronko, że w samą porę zjawił się Czarny Kot. Przerwałeś nam w pojedynku, chłopaczku. Ale niech będzie, możesz dołączyć. I tak nic wam to nie pomoże. – mówił z pewnym siebie uśmiechem, a na twarzach bohaterów pojawiła się determinacja.

- Nie zapominaj, że jesteśmy drużyną, Zapaśniku. Kiedy walczymy wspólnie, nikt nie może nas pokonać. – odpowiedziała twardo Biedronka, a Czarny Kot kiwnął głową.

- Teraz zobaczysz, co czeka tych, którzy zagrażają innym ludziom! – krzyknął chłopak i razem z dziewczyną ruszyli na przeciwnika, który przygotował się do obrony.

Ponownie rozpoczęło się starcie, ale ono również nie dało zamierzonego efektu. Bohaterowie próbowali na wszelkie sposoby zbliżyć się do przeciwnika, ale on skutecznie im to utrudniał. Gdy Czarny Kot już prawie dotknął pasa, Zapaśnik chwycił go za szyję, przytwierdził do asfaltu, po czym zrobił zamach drugą ręką. Wtedy Biedronka złapała go swoim jo-jo’em, a przez zdekoncentrowanie złoczyńcy Czarny Kot zdołał się uwolnić. Zezłoszczony mężczyzna pociągnął za linkę, zwalając dziewczynę z nóg. Po chwili pojawił się przy niej, chcąc zadać mocny cios, ale został odepchnięty przez rozciągany kij Czarnego Kota, który odrzucił go kawałek dalej. Zapaśnik był już tą zabawą mocno znudzony i zdenerwowany. Na dodatek Władca Ciem zaczął ponownie się upominać o miraculum bohaterów. Mężczyzna miał już tego wszystkiego doyć.

- KONIEC ZABAWY!!! – krzyknął wkurzony i chwycił za najbliższą latarnię. Wyrwał ją z łatwością, po czym zadał cios, okręcając się wokół własnej osi. Zaskoczeni bohaterowie skoczyli w górę, unikając ataku, ale po chwili pojawił się kolejny. Zapaśnik szybko zatrzymał swoją broń i ponownie zaatakował Biedronkę i Czarnego Kota. Młodzież zrozumiała, że w locie byli całkowicie bezbronni.

Bohaterowie oberwali potężną latarnią, odrzucając ich w stronę najbliższej ściany. Lądowanie nie było przyjemne, o czym świadczył głośny huk. Gdy kurz opadł, wśród odłamków leżeli wycieńczeni Biedronka i Czarny Kot.

- Hahahaha! Mówiłem ,że mnie nie pokonacie! Jestem niezwyciężony, a mimo to wyzwaliście mnie na pojedynek! Przegraliście, przez co stracicie swoje miraculum. – krzyczał zarozumiale przestępca, po czym ruszył w stronę przeciwników. Zarówno dziewczyna, jak i chłopak próbowali wstać, ale byli tak wycieńczeni, że jedyne, co mogli zrobić, to podnieść się lekko i oprzeć się o jakiś przedmiot. Biedronka była załamana.

- „N-ni-nie. N-nie mo-mo-żesz za-brać Tikki. Muszę coś zrobić. Nie mogę jej stracić.” – myślała zmęczona dziewczyna, ale Zapaśnik był coraz bliżej. Marinette patrzyła na niego z niedowierzaniem. 
– Pro-szę. Niech…ktoś… - chciała jeszcze dopowiedzieć, gdy nagle coś usłyszała. Złoczyńca zatrzymał się, rozglądając się uważnie.

Ze strony jeszcze widocznego kurzy dobiegało… klaskanie. Po chwili z dymu wyszła jakaś postać.

- Bardzo ładne przedstawienie. Byłem ciekawy, kto zwycięży w tym pojedynku. – odezwał się,… chyba chłopak, sądząc po głosie. Na jego widok wszystkich ogarnęło zdziwienie.

Była to osoba ubrana w nietypowy stój. Na nogach miał ciemno-brązowe buty o wysokim profilu i czarne luźne spodnie. Na piersi zaś nosił obcisłą czarną bluzkę, a na niej ciemno-brązowy płaszcz, przymocowany czarnym pasem na biodrach, zaś wokół jego nóg powiewał materiał, a na dłoniach miał założone czarne rękawiczki.

  (taka podpowiedź)

Zaś głowa była najbardziej tajemnicza. Założony miał brązowy kaptur, a swoje oblicze schował pod ciemną maskę. Zakrywała całą jego twarz i była zbudowana z nieokreślonego materiału. Przypominała zaś starożytną maskę.

(tego typu)

Mimo, że widzieli go pierwszy raz, bohaterowie poczuli, że nie jest to ktoś słaby.

- Ooo. Widzę, że przyszedł kolejny ochotnik. Myślałem, że w Paryżu nie ma nikogo oprócz Biedronki i Czarnego Kota.

- Powiedźmy, że jestem nowy, ale nic mnie nie łączy z tamtą dwójką. – kiwnął w stronę bohaterów, mówiąc przy tym spokojnie, czy wręcz obojętnie. Dziewczynę i chłopaka przerażał ten spokój.

- Jak wolisz. Przygotuj się na porażkę. – rzekł pewnie Zapaśnik.

- Czekam. – usłyszał odpowiedź.

Złoczynca ruszył szybko na przeciwnika i zaczął błyskawicznie go atakować. Jednak każdy jego cios był zwinnie unikany przez tajemniczą postać. Wszystkie ataki uderzały w powietrze, a Zapaśnik był przez to coraz bardziej zmęczony i wkurzony. Skoczył on mocno w stronę przeciwnika, wykonując potężny zamach. Tym razem chłopak stanął, jakby czekając na cios. Na twarzy złoczyńcy pojawił się uśmiech.

- Mam cię! – krzyknął radośnie i uderzył z całej mocy w bohatera. Po chwili dosłownie skamieniał. Chłopak dalej stał, jedynie co się zmieniło, to że do zatrzymania ciosu wykorzystał tylko jedną rękę. Szok, jaki doznał złoczyńca, nie był mniejszy od tego, który pojawił się u pozostałych bohaterów.

- Tylko na tyle cię stać? Potrzeba czegoś więcej, aby mnie pokonać. – rzekł jakby od niechcenia chłopak, po czym drugą ręką zadał pierwsze uderzenie. Siła była tak potężna, że dosłownie zmiotło przeciwnika z nóg. Przerażony Zapaśnik poleciał na drugą stronę ulicy, zatrzymując się przy pierwszej ścianie. Gdy w końcu wyszedł z gruzów, popatrzył z prawdziwą nienawiścią na przeciwnika.

- Nie myślisz chyba, że tak łatwo mnie pokonasz! To nie wszystko, co umiem. Zaraz się o tym przekonasz.

- Szczerze mnie ciekawi, co tam jeszcze skrywasz, ale wybacz. Nie mam już na ciebie czasu, a ty… sposobności. – usłyszał odpowiedź, a wszyscy stracili mowę. W rękach chłopaka znajdował się pas, który wcześniej był na biodrach Zapaśnika. – Powinieneś być bardziej czujny. Twoja pierwsza porażka dała mi dużo czasu, abym to zdjął. Nawet się nie spostrzegłeś. – rzekł jeszcze, a po chwili roztrzaskał przedmiot o ziemię. Z jego szczątków wyleciała mała, czarna Akuma.

- „Tak! Teraz mam szansę!” – krzyknęła w myślach zadowolona Biedronka, wstając chwiejnie na nogi. Nie użyła dotąd „szczęśliwego trafu”, więc dość szybko się regenerowała. Chwyciła już swoje jo-jo, gdy nagle zobaczyła coś przerażającego. Ten chłopak ZŁAPAŁ odlatującego motyla w dłoń.

- NIE! Nie rób tego! To jest niebezpieczne! – krzyczała ostrzegawczo, ale ten tylko na nią spojrzał.

- Wybacz, ale ten motyl jest mi potrzebny. – odpowiedział, po czym schował Akumę do kieszeni. Dziewczyna była zaskoczona, że nic mu się przy tym nie stało. Po chwili oboje zauważyli, że przemiana Zapaśnika się zakończyła i mężczyzna wrócił do dawnego stanu. W tej chwili na ziemi leżał już tylko zmęczony zawodnik zapaślniczy.

Do Biedroki podszedł już wypoczęty Czarny Kot, tak więc razem postanowili podziękować wybawicielowi.

- Dziękujemy, że nas uratowałeś. Tym razem nasz przeciwnik był bardzo silny i nie wiem, co by było, gdybyś nie przyszedł. – mówiła z wdzięcznym uśmiechem, a Czarny Kot kiwnął z uznaniem głowę. – Ale czy mógłbyś nam oddać Akumę? Nie możemy tak zostawić mieszkańców Paryża. Mogę naprawić wszystkie szkody.

- Wiem, że możesz, ale ci na to nie pozwolę. – rzekł w odpowiedzi chłopak, zaskakując tym bohaterów. – Wiedz, że nie jestem waszym sojusznikiem. Skończyłem z tamtym, więc teraz sprawdzę, na co stać WAS. – zakończył wypowiedź, a na twarzach Biedronki i Czarnego Kota pojawił się szok. Tego to już się kompletnie nie spodziewali.



5 komentarzy:

  1. No no. Całkiem fajny rozdział. Coraz bardziej mi się ta historia podoba i Twoje podejście do niej. Nic dziwnego, że wolisz skupiać się na akcji. Nieźle Ci to wychodzi. Ten zapaśnik, to wiedziałam, że to zła postać, ale koleś który go powalił, to zakładałam, że to sprzymierzeniec, a tu boom! Rozwalił koleszkę małym palcem, a teraz bierze się za głównych bohaterów. Zastanawiam się jak z tego wybrną, no ale skoro ma Cię nie być 3 tygodnie, to sobie poczekam na kontynuację :/
    Weny na dalsze pisanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniały rozdział, coraz bardziej interesująco tutaj, tak podejrzewałam, że to zły charakter, a powalił  tak jakby tamten był nikim, a teraz zabiera się za naszych głównych bohaterów...
    weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. Dziękuję za komentarz! :D
      Przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz. Tak wyszło. :( Mam nadzieję, że następne rozdziały również Ci się spodobają.
      Do następnego!

      Usuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, coraz bardziej interesująco jest tutaj, podejrzewałam, że to zły charakter, a powalił go tak jakby tamten był nikim... a teraz już zabiera się za naszych głównych bohaterów...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń