niedziela, 22 października 2017

Miraculum: Rozdział 4

Zapraszam!!!


Rozdział 4

Mistrz Fu patrzył na chłopaka niepewnym wzrokiem. Kompletnie nie wiedział, czego może się od niego spodziewać. Bał się, że to, co będzie chciał zrobić, zagrozi Biedronce i Czarnemu Kotu.

- Co zamierzasz zrobić? – powtórzył pytanie, dodając do tego ostry ton. Nastolatek przez chwilę milczał, gdy nagle rzekł.

- Powiedz mi,… jak ludzie widzą Biedronkę? – zadał pytanie, dziwiąc nim staruszka. Nim zdążył odpowiedzieć, chłopak kontynuował. – Odważna,… waleczna,… nieustraszona,… pewna siebie dziewczyna. Tak ją widzą, tym samym wierząc, że taka jest naprawdę. A dlaczego ci to mówię? – odwrócił głowę w stronę Fu, a ten ujrzał błysk spod otworów w masce.

- W szkole wydarzy się coś, co pomoże mi pokazać, jaka jest Biedronka naprawdę. Odważna i pewna siebie,… czy tchórzliwa i uległa.

* * *

- „Aaa, mam dość! Nie mogę się skupić.” – krzyknęła w myślach zrozpaczona Marinette. Siedziała właśnie przy wyjątkowo trudnym zadaniem z matematyki, którego nie mogła w ogóle zrozumieć. Dodatkowo wkurzał ją fakt, że z tego typu zadań świecił wręcz Gerard w szkole. Minęło już kilka dni, a chłopak „zadomowił” się już w klasie na dobre. Ze wszystkimi trzymał dobry kontakt, świetnie sobie radził z większością przedmiotów, a tylko Marinette nie przypadła mu do gustu. Za każdym razem, kiedy się mijali, posyłał jej zadziorny uśmiech, co według dziewczyny znaczyło, że się z niej naśmiewa. Nastolatka dodatkowo zaczęła go darzyć taką samą niechęcią, co Chloe i Lilę, od kiedy zauważyła, że spędza on dużo czasu z „JEJ” Adrianem i Nino. Gorzej już chyba być nie mogło.

* * *

Jednak następnego dnia miało się właśnie okazać, że może być gorzej. Gdy nadszedł wyczekiwany już koniec zajęć, ich wychowawczyni zatrzymała nastolatków jeszcze przez chwilę.

- Wiem, że to była wasza ostatnia lekcja, ale proszę, abyście zostali jeszcze przez kilka minut, gdyż mam dla was ogłoszenie. – zwróciła się do uczniów, a oni usiedli posłusznie w ławkach. – Od dyrektora wyszło polecenie, aby przeprowadzić ponowne wybory na przewodniczących klas. Dyrektor tak zarządził, ponieważ wpływały anonimowe skargi na działanie aktualnego samorządu uczniowskiego. – poinformowała zdumionych uczniów. Każdy z nich nie mógł uwierzyć, że ktokolwiek mógł posyłać takie skargi dyrektorowi. Jednak z nich wszystkich najbardziej zszokowana była Marinette.

- „Nie rozumiem, jak to się mogło stać. Przecież jestem obecna na każdym spotkaniu samorządu i zawsze omawiamy sprawy, które mogą pomóc innym uczniom. Nikt nam się nie skarżył, więc komu podpadliśmy? Nic z tego nie rozumiem.” – dumała szczerze zdumiona dziewczyna, jednak kiedy głos znów zabrała nauczycielka, przestała nad tym się rozwodzić i słuchała z uwagą słów wychowawczyni.

- Dlatego też chciałabym, abyśmy już jutro znali kandydatów na przewodniczącego naszej klasy. Przemyślcie to dokładnie i podejmijcie słuszną dla was decyzję. Każdy może spróbować. To wszystko, możecie już uciekać. – zakończyła z uśmiechem, a młodzież wstała, pożegnała się z nauczycielką, po czym wszyscy ruszyli w stronę szatni.

* * *

Z budynku szkolnego zaczęła wychodzić klasa Marinette. Sama dziewczyna pożegnała się szybko z przyjaciółmi, po czym ruszyła szybkim krokiem w stronę domu. Oczywiście zamierzała jutro zgłosić swoją kandydaturę, gdyż wierzyła, że potrafi zadbać o dobro swoich kolegów i innych uczniów.

- „Dam radę! Nie zawiodę nikogo z tej szkoły, jeśli mnie wybiorą. Nie pozwolę, aby ktokolwiek czuł się pokrzywdzony. Razem z innymi przewodniczącymi będziemy godnie reprezentować wszystkich uczniów.”

Przed szkołą stali jeszcze Adrien i Nino, rozmawiając na temat nowego głosowania do samorządu uczniowskiego.

- Ziom, masz pojęcie, kto mógł narzekać na aktualnych przewodniczących? Dotąd wszystko świetnie planowali i organizowali, a Alya mi jeszcze mówiła, że nawet planują pogadać z dyrektorem o zorganizowaniu potańcówki. Nie rozumiem, jak komuś mogło to przeszkadzać. – mówił Nino z niedowierzaniem, a blondyn kiwał mu twierdząco głową.

- Masz rację, mnie też to zastanawia. – odpowiedział zgodnie Adrien, gdy nagle koło nich pojawił się Gerard.

- Siema, modelku i DJ’ku! O czym tak rozmawiacie? – przywitał się z szerokim uśmiechem, wywołując tym samym uśmiech u pozostałej dwójki. Może te słowa brzmiały jak prowokacja, ale chłopaki poznali już kolegę na tyle, że wiedzieli, że tak właśnie lubi się witać, nikogo nie chcąc obrazić.

- Cześć, Gerard. Rozmawiamy na temat nowego polecenia dyrektora. Zastanawiamy się, kto mógł narzekać na aktualny samorząd. – odpowiedział Adrien, a brunet pogrążył się w zadumie. Po chwili jednak rzekł.

- A nie macie żadnych pomysłów, kto to mógł być?

- Nie, nie mamy. Po prostu nie możemy uwierzyć, że KTOKOLWIEK mógł się do tego posunąć. –odezwał się Nino. Przez chwilę nastąpiła cisza, którą w końcu przerwał brunet.

- Więc może problem leży gdzie indziej. – stwierdził nagle Gerard, zaskakując chłopaków.

- Co masz na myśli?

- Nie obraźcie się, ale może to nie wina tych, którzy złożyli skargi, a jednak tych, na których one zostały posłane do dyrektora. – oświadczył, a Adrien z Nino patrzyli na niego z opadniętymi szczękami.

- Ale przecież to nie może być wina samorządu! – odezwał się głośno Nino, patrząc poważnie na Gerarda. – Jak dotąd wszystko szło im znakomicie, wszystko dla nas załatwiali, każdy z nas jest zadowolony, że to oni są w samorządzie. – przedstawił swoje przemyślenia, a Gerard spojrzał na niego spokojnie, zastanowił się i odpowiedział.

- Powiedziałeś: „każdy z nas”, a to nie oznacza: „wszyscy w szkole”. Dla was może to było dobre i potrzebne, ale mogli być tacy, którym taka, a nie inna zmiana mogła nie pasować. Takie osoby mogły poczuć się zignorowane i odrzucone, przez co mogli złożyć skargę na samorząd. Jeśli tak się sprawy mają, to przewodniczący klas popełnili błąd, nie zwykli uczniowie. Samorząd powinien brać pod uwagę wszystkich, a jeśli jakiejś grupie nie pasuje dany pomysł, to powinno się go albo dostosować, albo wprowadzić w życie, a tym, którym się nie spodobał, powinni załatwić coś innego, co zadowoli również ich. To nie jest łatwe, ale jeśli wszyscy tego chcą, to potem pomysły same lecą z głowy. Jedynie czego trzeba, to chęci, szczypty optymizmu i odrobinki szczęścia. – zakończył z uśmiechem wypowiedź.

Chłopaki patrzyli na niego z przez chwilę, sami zastanowili się na temat jego słów, po czym odezwał się Adrien.

- Masz nawet rację, ale nie oczekujesz od nich zbyt wiele? Jak sam powiedziałeś, to nie jest proste, aby zadowolić wszystkich.

- Na wszystko trzeba patrzeć obiektywie. Zarówno pozytywnie, jak i negatywnie, choć może bardziej to pierwsze. Wszystko ma swoje dobre strony. Człowiek uczy się na błędach swoich i innych. Możemy mieć tylko nadzieję, że nowy lub stary samorząd będzie właściwie prowadził uczniów. – zakończył Gerard, a na twarzach Adriena i Nino pojawił się uśmiech. Brunet miał rację. Trzeba mieć nadzieję, że będzie w końcu lepiej.

- Słuchaj Gerard, a ty będziesz kandydował na przewodniczącego naszej klasy? – spytał zaciekawiony Nino, a chłopak popatrzył na niego zdumiony.

- Ja? A wy przypadkiem nie wolicie Marinette? – odpowiedział z chytrym uśmiechem.

- Ona radzi sobie świetnie, ale ciekawi mnie, jak ty byś się sprawował na tym „stanowisku”. Nie powiem, ale potrafisz przemawiać.

- Przemawiać każdy potrafi, to nie żadna sztuka. Sztuką jest wykorzystanie tego w rozmowie, aby przekonać drugiego do swoich pomysłów, czy innych spraw. To właśnie powinni posiadać członkowie samorządu, aby przekonać dyrektora do jakiejś zmiany. – zrobił przerwę, po czym kontynuował – Nie wiem, muszę się zastanowić. Ale zaskoczony jestem, że kogokolwiek ciekawi, czy będę startował. Dzięki wielkie, Nino! Przemyślę to. Tak, czy inaczej jutro poznacie odpowiedź. Muszę lecieć, cześć! – krzyknął na pożegnanie i pobiegł w swoją stronę. Adrien i Nino rozmawiali jeszcze na jakieś luźniejsze tematy, ale po kilku minutach i oni ruszyli do swoich domów.

* * *

- Witaj, Adrien.

- Witaj, Nathalie. – odpowiedział miło blondyn, wchodząc właśnie do swojego domu. – Działo się coś ciekawego?

- Wszystko po staremu, nic nowego. – odrzekła z kamienną twarzą kobieta. – A jak tobie idzie w szkole?

- Dobrze. Udało mi się zaliczyć na piątkę sprawdzian z chemii i matematyki. – powiedział dumnie nastolatek, a na ustach Natalie pojawił się mały uśmiech.

- I to jest właśnie mój syn. Moje gratulację, Adrien. – usłyszeli oboje głos ze schodów, a jak odwrócili się w tamtą stronę, ujrzeli gospodarza tego domu. Pan Agrest stał na szczycie schodów i patrzył na syna z poważną miną.

- Dzień dobry, ojcze. – rzekł na powitanie Adrien, prostując się błyskawicznie.

- Jestem z ciebie dumny, synu. Widzę, że mnie nie zawodzisz.

- Oczywiście, tato. Staram się jak mogę. – odpowiedział poważnym tonem chłopak.

- Bardzo dobrze. Czy coś może ciekawego się dzieje w twojej szkole? – spytał nagle mężczyzna, szokując tym samym i Adriena i Nathalie.

- Eee, tak. Właśnie dowiedzieliśmy się, że mają się odbyć ponowne wybory na przewodniczących klas. – odpowiedział wciąż zaskoczony blondyn, a Gabriel wręcz prześwietlił go swoimi oczami.

- I oczywiście zamierzasz się zgłosić? – zadał kolejne pytanie, a Adrien myślał, że się przesłyszał.

- Ale dlaczego? Przecież dotąd się nie zgłaszałem, więc czemu…? – nie zdążył dokończyć, gdyż 
zaniemówił na widok srogiej miny swojego ojca.

- Pytasz się, dlaczego? Przecież jesteś moim synem i powinieneś pokazać innym, z jakiej rodziny pochodzisz. Nie zapominaj, że ty nie jesteś zwykły, jak inni z twojej szkoły. Pragnę, abyś zgłosił się na przewodniczącego klasy. Musisz godnie reprezentować siebie i mnie. Czy to jasne? – oświadczył Gabriel i spojrzał na swego syna, oczekując odpowiedzi. Adrien nie mógł w to uwierzyć.

- Ale tato…

- PYTAM, CZY TO JASNE?! – powtórzył donośnie mężczyzna, obrzucając syna surowym spojrzeniem. Adrien wiedział, że nie wygra, a nie chciał dać ojcu powodu, aby zabronił mu chodzić do swojej szkoły.

- Tak, ojcze. – rzekł ze skłonioną głową chłopak. Pan Agrest obserwował go jeszcze przez chwilę, po czym zwrócił się do swojej sekretarki.

- Nathalie, zaprowadź Adrien’a do pokoju. Ja ma jeszcze sporo pracy, więc proszę mi nie przeszkadzać.

- Oczywiście, panie Agrest. – odpowiedziała z ukłonem, po czym złapała chłopaka lekko za bark. Ten popatrzył na nią z gniewem, odtrącił jej rękę i sam ruszył w stronę pokoju.

- „W jednym się zgodzę, tato. Nie jestem zwykłym chłopakiem.”

Nathalie nie szła za nim, a na jej twarzy pojawił się smutek. Może wydawała się szorstka i zimna, ale bardzo jej zależało na Adrien’ie. Niestety, nie mogła sprzeciwiać się poleceniom swojego szefa.
Po chwili ruszyła w końcu do pokoju Adrien’a. Gdy doszła na miejsce, zauważyła, że chłopak nie domknął drzwi, więc zerknęła przez szparę na pokój w poszukiwaniu Adrien’a. Po chwili zobaczyła, że blondyn leży na łóżku, obrócony w stronę ściany. Chłopak lekko drżał, a mimo tego, że nic nie było słychać, to kobieta wiedziała, że Adrien jest bliski płaczu. Jednak Nathalie była pewna, że Adrien nie zacznie płakać. Potrzebował jedynie czasu, aby się uspokoić. Kobieta patrzyła na niego smutno, i choć chciała tam wejść i go pocieszyć, to wiedziała, że to się nie spodoba Gabrielowi. Dlatego też odwróciła się od drzwi i ruszyła w stronę swojego miejsca pracy.

* * *

Następnego dnia w szkole panowało poruszenie. Na dziedzińcu przebywała większość uczniów, którzy rozmawiali ze sobą na temat przyszłych wyborów i kandydatów na przewodniczących. Niektórzy już chwalili się, że zamierzają się zgłosić. Część jednak milczała, gdyż chcieli na początku dowiedzieć się, kto może być ich potencjalnym rywalem.

Gdy zabrzmiał dzwonek, Marinette, jej klasy i reszta szkoły ruszyła do właściwych sal, gdzie miała się odbyć godzina wychowawcza. Dyrektor zarządził, aby uczniowie podali swoje decyzje na tej lekcji, aby wychowawcy mogli udzielić im rad i wskazówek. Te zajęcia, na które została ustawiona godzina wychowawcza, skoczyły na jej miejsce.

W klasie Marinette głos zabierała właśnie nauczycielka.
- Witam wszystkich! Mam nadzieję, że miło spędziliście wczorajszy wieczór, nie zamartwiając się na temat wyborów na przewodniczącego. A więc, czy ktoś z was podjął już decyzję i zamierza kandydować? – zwróciła się do klasy, a po sali rozszedł się cichy szmer. Trwały ostatnie pytania o radę i wątpliwości.

- Ja chciałabym się zgłosić. – zabrzmiał dumny głos Chloe, która po chwili popatrzyła się na wszystkich z ostrzeżeniem w oczach. Część klasy od razu odrzuciła zamiar zgłoszenia się.

- Ja się zgłaszam! – krzyknęła z podniesioną ręką Marinette, po czym spojrzała z zadziornym uśmiechem na zgrzytającą zębami Chloe. Zapowiadała się kolejna zagorzała rywalizacja.

- Czy może ktoś jeszcze chce się zgłosić? – spytała kobieta, rozglądając się po klasie. Zapadła cisza, a każdy patrzył na każdego. Max już podnosił rękę, ale się rozmyślił. Lila odwróciła głowę na spojrzenie nauczycielki, Rose i Juleka patrzyły ze wsparcie na Marinette, a Alix nie interesowała się tym i miała to wszystko gdzieś.

- Czyli nikt wię…? – nie zdążyła zadać pytania, gdyż odezwał się lekko przybity głos.

- Ja się zgłaszam.
Tym kimś był właśnie Adrien, który aktualnie patrzył na swoją ławkę, nie podnosząc wzroku na wychowawczynię. Wszystkich dosłownie oszołomiło, a Marinette dodatkowo spłonęła lekkim rumieńcem.

- „Będę kandydować z Adrianem! Będę kandydować z Adrianem! Będę kandydować z Adrianem!” – krzyczała w myślach przeszczęśliwa dziewczyna.

- Moje gratulację, Adrien. Wierzę, że sobie poradzisz. – zwróciła się do niego z uśmiechem nauczycielka, a chłopak pokiwał lekko głową. Jego zachowanie zaskoczyło kobietę, która po chwili ponownie spojrzała na klasę.

- Czy to już wszyscy? – po raz trzeci się spytała, jednak nie było żadnej odpowiedzi. Uczniowie spoglądali się na siebie ukradkiem, próbując wychwycić jeszcze jednego chętnego. Po minucie nauczycielka rzekła:

- Skoro to już wszyscy, więc…

- Ja się jeszcze zgłaszam! – odezwał się pospiesznie męski głos. Gdy wszyscy popatrzyli w stronę źródła, ze zdziwieniem zobaczyli, że zgłosił się… Kim!

- Jesteś pewny, Kim? – nauczycielka nie kryła zdziwienia. – To bardzo odpowiedzialna rola, a patrząc na twoje osiągnięcia…

- Jestem pewny, że mi się uda, proszę pani. Tu po prosty chodzi o to, kto pierwszy zdobędzie jak największą ilość głosów. To taki wyścig, a ja zamierzam być najlepszy. – odpowiedział z pewnym siebie uśmiechem, a kobieta westchnęła lekko.

- No nic, mogę jedynie tobie i innym życzyć powodzenia. A więc niech każdy wybierze kogoś, kto będzie mu pomagał, a w zamian zostanie wiceprzewodniczącym. To tyle. – zakończyła wychowawczyni akurat z dźwiękiem dzwonka.

* * *

Gdy już minęły wszystkie lekcje, Marinette wraz z Alyą ruszyły w stronę wyjścia ze szkoły. Gdy przekroczyły próg budynku, ciemnowłosa przypomniała sobie o czymś.

- Aaa, Alya! Zapomniałabym! Możesz ze mną kandydować do samorządu? Ostatnio się nam udało znaleźć na to czas. – pytała z nadzieją w oczach dziewczyna, a rudowłosa popatrzyła na nią z uśmiechem.

- Oczywiście, że tak! Nie mogłabym cię z tym zostawić, choć wiem, że byś sobie poradziła. Mam jednak nadzieję, że nie będzie dogrywek. – rzekła trochę smutno, a Marinette otworzyła oczy ze zdziwienia.

- A to dlaczego?

- Wiesz, jak dużo czasu zabiera mi Biedroblog? Jak dotąd mogłam sobie z tym poradzić, ale teraz to będzie bardzo trudne. Do programu bloga dodałam nowy temat. – wyjaśniła przyjaciółka, ale Marinette tym bardziej się pogubiła.

- Co? Jaki „nowy temat”? – zadała pytanie, a Alya popatrzyła na nią z politowaniem.

- Nawet nie zauważyłaś? – spytała trochę srogo, a ciemnowłosa podrapała się po głowie ze wstydu.

- No wiesz, mieliśmy tak dużo zajęć, więc nie spostrzegłam, że coś się zmieniło. O czym zamierzasz jeszcze pisać? – wyjaśniła cicho, po czym spojrzała na rudowłosą z zainteresowaniem. Na twarzy Alya’i pojawił się mały uśmiech, gdy popatrzyła na przyjaciółkę i wyciągnęła z kieszeni komórkę. Wpisała szybko adres swojego bloga, po czym pokazała go Marinette.

- I jak?! Prawda, że ciekawie wyszło?! – spytała podniecona dziewczyna, a ciemnowłosa wybałuszyła oczy ze zdziwienia. Głowna strona była podzielona na dwie kolumny. Na jednej znajdowały się nowe, jak i stare informacje o Biedronce i Czarnym Kocie, zaś na drugiej stronie ujrzała coś, co nią wstrząsnęło. Było tam graficznie zrobiona postać ich nowego wroga, chłopaka w ciemnej masce. Pod nią mieściły się informacje i pytania, jakie zadawali czytelnicy, ale wśród tych wiadomości Marinette zobaczyła coś, co dodatkowo sprawiło, że przekręcił jej się żołądek.

- „Nowe informację już niebawem, z samego serca walk.” – przeczytała na głos, po czym spojrzała na Alya’ę – Co to ma znaczyć?! – krzyknęła zarówno przerażona, jak i wściekła Marinette.

- O co ci chodzi? Przecież reporter zawsze musi być na miejscu i dokładnie relacjonować wydarzenia. Moi czytelnicy na mnie liczą i nie zamierzam ich zawieść.

- Ale to jest niebezpieczne, Alya! Może ci się coś stać. – próbowała ją ciemnowłosa uzmysłowić, ale jej przyjaciółka twardo trzymała się swego.

- Przecież jak dotąd nic mi się nie stało, więc nie rozumiem, o co ci chodzi?

- Teraz to nie to samo! On jest niebezpieczny, groźny i… - zagryzła wargi i z trudem dokończyła - …pokonał Biedronkę, więc nie masz gwarancji, że nic ci nie grozi.

- A ja uważam, że wy wszyscy lekko przesadzacie. Przecież nie odebrał Biedronce i Czarnemu Kotu miraculum, więc może nie jest taki zły. – odpowiedziała spokojnie Alya, a Marinette nie mogła już tego słuchać. Przecież nie powie jej, że ten złoczyńca dał im tylko drugą szansę i za jakiś czas znów uderzy.

- Ehh, i tak wiem, że cię nie przekonam. Ale proszę, bądź ostrożna! Bardzo się o ciebie martwię.

- Wiem o tym, głuptasku. Obiecuję, że nie spadnie mi włos z głowy. – zapewniła ją Alya, po czym obie przyjaciółki uściskały się serdecznie i z poprawionymi humorami ruszyły w stronę domu Marinette.

* * *

Jednak na ich drodze pojawił się ktoś jeszcze. Tuz obok schodów, prowadzących do szkoły, stali Nino i Adrien, pogrążeni w głębokiej rozmowie.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że się zgłosiłeś, Adrien. Przecież dotąd nie pokazywałeś ochoty do przewodzenia nami. – mówił lekko rozbawionym tonem Nino, a na twarzy blondyna pojawił się zawstydzony uśmiech.

- No wiesz, kiedyś musi być ten pierwszy raz. Akurat wczoraj pomyślałem, że warto spróbować. To w końcu moja decyzja. – zakończył ciszej ostatnią wypowiedź, a jego uśmiech nabrał sztuczności. Nino błyskawicznie to wychwycił. Adrien zawsze miał taki wyraz twarzy, kiedy czuł się bezsilny, czy robił coś wbrew swojej woli. Wniosek od razu nasuwał się do głowy chłopaka.

- Adrien, co znowu się stało? – rzekł wycieńczonym głosem Nino, a blondyn popatrzył na niego zdziwiony.

- Ale o co…?

- Nawet nie próbuj mnie robić w konia, ziom! – w głosie brązowowłosy zabrzmiała stanowcza, acz groźna nuta. – Mnie nie oszukasz. Co tym razem powiedział ci twój ojciec? – po jego słowach Adrien już otwierał usta, ale widząc wzrok przyjaciela od razu je zamknął. Po chwili jednak powiedział mu prawdę. Po jego wypowiedzi Nino nie krył oburzenia.

- Naprawdę ci tak powiedział??? Co z niego za ojciec?! Przecież masz te wszystkie zajęcia dodatkowe, wydawnictwa i sprzedawcy się o ciebie zabijają, a on nadal uważa, że możesz przynieść mu wstyd?! Przecież to nic złego, jeśli cię nie wybiorą.

- Wiem, ale on po prostu taki jest. Nie zrozumiesz go, Nino. – rzekł zrezygnowany Adrien.

- Wiesz, ziom? Powoli zaczynam myśleć, że ty też nie możesz go zrozumieć. – stanowczo Nino, a blondyn nie potrafił nawet zaprzeczyć. Stali tak przez chwilę, gdy nagle Adrien poczuł, jak Nino kładzie rękę na jego bark.

- Nie martw się, chłopie. Jeśli to dla ciebie ważne, to z chęcią ci pomogę. Nie zostawię swojego kumpla na pastwę losu. – oświadczył z szerokim uśmiechem, a Adrien poczuł, jak olbrzymi ciężar spada mu z serca.

- Dzięki, Nino. – odrzekł szczęśliwy blondyn, po czym obaj przybili sobie żółwika.
W tym momencie do chłopaków doszły zadowolone Marinette i Alya.

- Hejka, dziewczyny! – krzyknął na powitanie Nino. Rudowłosa również mu odkrzyknęła, zaś 
Marinette coś tam wydukała, patrząc nieprzytomnie na blondyna.

- No, moje gratulację, Adrien. Nie spodziewałam się, że się zgłosisz. – odezwała się zadziornie Alya.

- Uwierz, że ja też jestem tym zaskoczony. Bardziej spodziewałbym się Gerarda, nie jego. – odpowiedział jej Nino, po czym oboje zaśmiali się z przepraszającej miny Adriena. U Marinette było bez zmian.

- Ale mam nadzieję, że przygotowałeś się na porażkę. Ja i Marinette zamierzamy ponownie wygrać. – rzekła z wyzywającym uśmiechem, przygarniając ciemnowłosą do siebie ramieniem, z czego przyjaciółka w ogóle nie zareagowała.

- Ach tak?! To raczej wy poczujecie gorzki smak porażki. Skoro Adrien wybrał mnie na swojego zastępcę, to droga do samorządu szkolnego stoi przed nami otworem. Nie wygracie z nami, dziewczyny. – odrzekł jej pewnym głosem Nino, krzyżując ręce na piersi. Adrien również to zrobił, po czym uśmiechnął się cwanie do Alya’i.

- Jeszcze się przekonamy! Tylko żebyście potem nie uciekali z płaczem do mamy. – odpowiedziała im rudowłosa, przyjmując podobną pozycję. A gdy cała trójka spojrzała na Marinette, to ta wciąż stała z nieobecnym spojrzeniem. Chłopaków to zdziwiło, a Alya’ę trochę rozbawiło.

Po chwili jednak powrócili do wzajemnego obrzucania się wyzywającymi spojrzeniami. Po minucie tego stania Adrien zdał sobie z czegoś sprawę.

- Ale nie zapominajmy jeszcze o Kim’ie. – odezwał się niespodziewanie, wybudzając Nino i Alya’ę z tej wzrokowej rywalizacji. – On też ma szansę na zdobycie głosów. Ciekawi mnie, jaki będzie jego program wyborczy. – zastanawiał się na głos, przykuwając uwagę przyjaciela i przyjaciółki. Jednak w tym właśnie momencie do żywych powróciła Marinette.

- „Co? Jego ciekawi kampania Kim’a? Ale dlaczego nie moja?” – pytała siebie załamana dziewczyna, gdy nagle postanowiła działać.

- Ja jednak uważam, że sobie z tym nie poradzi. – powiedziała na głos ciemnowłosa, a wszystkie trzy pary oczy skupiły się na niej. Lekko to ją zawstydziło, ale nie mogła się teraz wycofać. – Wiem, że jest aktywny i pełen chęci, ale działa on impulsywnie, bez planu. Być może będzie miał dobre pomysły, jednak przez jego nadmierną pewność siebie nie zdoła przekonać do siebie innych. Przewodniczący musi być odpowiedzialny, stanowczy, a przede wszystkim musi budzić zaufanie. Kim niestety taki nie jest. – skończyła swą wypowiedź, lekko tym szokując swoich przyjaciół. Może trochę się z nią zgadzali, jednak dotąd dziewczyna nie mówiła tak o nikim z klasy, no może oprócz Chloe. Marinette zawsze szukała u innych pozytywów, nie mówiąc wprost o czyjś wadach. W ich oczach jej zachowanie było trochę dziwne.

Nastąpiła niezręczna cisza, którą przerwała szybko Alya.
- Dobra, to my musimy już się zbierać. Mamy dużo do zrobienia i obgadania. – wyjaśniła chłopakom, po czym odwróciła się i pociągnęła Marinette za sobą, równocześnie się żegnając.  Ciemnowłosa zdołała wyjąkać ciche „cześć” i ruszyć za swoją przyjaciółką. Adrien i Nino stali jeszcze przez chwilę przed budynkiem szkolnym, ale w końcu i oni rozeszli się do swoich domów.

- „Odważne słowa, Marinette. Obyś się przypadkiem na nich nie przejechała.” – odezwał się w myślach chłopak, który wyszedł nagle zza jednego z krzaków pod ścianą szkoły. Na jego twarzy pojawił się drwiący uśmiech, kiedy spojrzał na znikające na zakręcie dziewczyny. Sam również ruszył w swoją stronę, ale nie mógł powstrzymać myśli, która pojawiła się w jego głowie. – „I pomyśleć, że usłyszałem to tylko dzięki temu, że musiałem akurat skoczyć tu na stronę.” – skomentował sytuację z rozbawieniem.






4 komentarze:

  1. Hmmm. Zastanawiam się do czego zmierzasz. Nie było żadnej walki, za to mamy wprowadzenie do tego co będzie. Oczywiście ten kto podsłuchał na końcu rozmowę, to Gerard? Ach, tak mało go tu było. Szkoda.
    Ojciec Czarnego Kota jest straszny. Ja bym już dawno zrobiła z nim porządek. No ale nie każdy jest taki jak ja, całe szczęście.
    Fajnie się czytało. Szkoda, że jak zwykle na raty. Tym razem jednak komentuję od razu.
    Zastanawia mnie kto wygra. Oczywiście nie obstawiam klasowej ważniaczki. Mam w głowie dwie opcje. Wygra Adrien, a Marinett będzie jego zastępczynią, bo tak się dogadają. Druga opcja, to zwycięstwo przypadnie Kim, bo w końcu, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.
    Czemu Gerard tak bardzo nie lubi Biedronki? Toś nic mu takiego nei zrobiła :/
    Wen i czasu na pisanie :))
    Do następnego ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz. Nie sądziłem, że ktokolwiek będzie się zastanawiał nad przyszłością tej powieści. Oczywiście bardzo tego chciałem, ale po prostu się nie spodziewałem. bardzo dziękuje! Wszelkie odpowiedzi będą w przyszłych rozdziałach, a nie jestem za spoilerami. ;D
      Pozdrawiam i nawzajem życzę!!!

      Usuń
  2. Hejka,
    fantastycznie, zastanawiam się czy przypadkiem Gabriel nie ma czegoś wspólnego z tymi wyborami, jest dla mnie bardzo podejrzany... i właściwie to kto słyszał tą rozmowę, bo jak dla mnie to właśnie Gabriel...
    ech znów trochę zawaliłam niestety... mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone ;D
    nie zdążyłam z życzonkami przed Świętami... ale mam nadzieję, że były spokojne, ale chcę życzyć Szczęśliwego Nowego Roku...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grono jest szerokie, ale w końcu się dowiesz ;)
      Nie szkodzi, dziękuję bardzo za pamięć! Jak widzisz, i ja zawalam i odpisuję z mocnym opóźnieniem. A nawet nie złożyłem Wam wszystkim życzeń :( Poprawię się, to mogę zapewnić ;)
      Pozdrawiam i spokojnego czasu życzę! :D

      Usuń