MI się wydaje on trochę ciężki i nieciekawy, ale zostawię to Waszej opinii. Czy się spodoba, czy nie, od Was to zależy. Zapraszam!!!
Rozdział 6
Od tamtej
chwili nie było już Marinette, Adrien’a, Kim’a i Chloe. Teraz to tylko
Marinette i Gerard. Chłopak ewidentnie sobie z dziewczyny kpił, a ona nie
zamierzała się temu poddać, ani tym bardziej zostawić. Ciemnowłosą już
przestało obchodzić, że na pomysł z poduchami wpadł Kim, a wykonanie przypadło
Gerardowi. Teraz liczyło się pokonanie osobistego przeciwnika, a porażka
jednego skutkowała przegraną drugiego. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Następnego
dnia Marinette i Alya przystąpiły wreszcie do działania. Swoją kampanię
rozpoczęły już na pierwszej przerwie, gdzie ciemnowłosa wygłosiła przemówienie
do swojej klasy. Przedstawiła w nim swój plan wyborczy oraz planowane
działania, które postara się wykonać w czasie wyborów, a także i te, do których
namówi samorząd, jeśli ją wybiorą. Cała akcja bardzo spodobała się jej znajomym
z klasy, dlatego też dziewczyna była z siebie dumna.
Ale jak to
mówią: wróg nigdy nie śpi. Jeśli ona i Alya przekonywały innych słowem, to Kim
i Gerard działali czynem. Po sukcesie, jaki odniósł plan z poduchami, Kim
zapowiedział już kolejny swój ruch. Planował przekonać dyrektora, aby zezwolił
uczniom na korzystanie ze słuchawek w czasie przebywania w bibliotece. Ten plan
również spotkał się z dużym entuzjazmem, ale wielu uważało, że akurat na to
dyrektor się nie zgodzi. Nie mieli jednak racji. Pan Damocles się zgodził i już następnego dnia
został ten pomysł wprowadzony. Od tamtego czasu do biblioteki zaczęło chodzić
coraz więcej uczniów, wśród których byli nawet tacy, którzy to miejsce
odwiedzali jedynie w ostateczności i tylko na chwilę. Teraz każdy brał sobie
jakąś książkę, siadał na krześle i wgłębiał się w fabułę lektury, słuchając
przy tym muzykę swojego ulubionego zespołu. Mimo, że pomysł został
zaakceptowany przez uczniów, to jednak odezwało się kilka głosów
sprzeciwiających się temu, ale była to znaczna mniejszość i niczego nie mogli
wskórać. Reputacja Kim’a znacznie się tym polepszyła.
Adrien i
Nino również nie próżnowali i zamierzali innym przypomnieć, że i oni są obecni
w tej walce. Jednak u nich aktywniejszą osobą
nie był kandydat na przewodniczącego, a jego zastępca. Nino przez cały
jeden dzień chodził do każdego ucznia i wręczał mu ulotkę, którą sam stworzył.
Przedstawiała całą postać Adrien’a z tytułem „Głosuj na Agrest’a”, a pod nią
znajdowała się lista działań, jakie podejmie Adrien. Te pomysły nie były akurat
dziełem Nino, a samego blondyna. Adrien miał w głowie kilka dobrych pomysłów,
które mogłyby się dobrze sprawdzić, ale miał on z tym mały problem. Chłopak
wciąż był lekko nieśmiały i dotąd nie pchał się do żadnych działań szkolnych.
Do tego dochodził jeszcze fakt, że Adrien w ogóle tego nie czuł, gdyż nie
chciał być przewodniczącym. Jednak z uwagi na swojego ojca postanowił
przynajmniej spróbować.
Zaś Chloe
już całkowicie straciła grunt pod stopami. Próbowała niektórych przekonać do
siebie jakimiś pomysłami i planami, ale zawsze w jakiejś części odnosiły się do
niej samej, więc nie przyciągała tym szczególnej uwagi. Jak to nie wypaliło,
dziewczyna wróciła powtórnie do wcześniejszego sposobu: przekupstwo. Jednak i
to nie wyszło, a powód zrozumiała po pewnym czasie już sama Chloe. Zdecydowana
większość szkoły słyszała jej „rozmowę” z Gerardem, w której to chłopak jawnie
się przeciwstawił dziewczynie. Można powiedzieć, że była to iskra, która
zapaliła w innych ogień, który diametralnie zmienił pozycję blondynki w
hierarchii szkoły. Chloe nie była z tego powodu szczęśliwa, o nie, i doskonale
przy tym wiedziała, co musi wręcz zrobić.
- „Jeśli to nie ja będę w samorządzie, to
upewnię się, że nie znajdzie się w nim ani Marinette, a tym bardziej Gerard!”
* * *
Nadszedł w
końcu czas zakończenia tego wyścigu. Kampanie wszystkich kandydatów miały tylko
tydzień na przedstawienie swoich argumentów, aby to ich wybrać na te
stanowiska. W piątek nastał czas innych uczniów, których zadaniem było
zagłosowanie na najlepszego kandydata, który mógłby ich reprezentować w
samorządzie.
Tego dnia
dało się czuć niemałe zdenerwowanie. Na czas wyborów anulowano pierwsze
zajęcia, aby uczniowie mieli czas na złożenie swoich głosów. Na dziedzińcu
ustawiono tyle ławek i kurtyn, ile w szkole znajdowało się klas. Przy każdym
siedział nauczyciel, który pełnił funkcję wychowawcy danych uczniów. Ich
zadaniem było pilnowanie, aby nikt z poza klasy nie głosował na jakiegoś
kandydata. Wydawać się może, że to przesadne bezpieczeństwo wyborów, ale już
pierwsze minuty pokazały, że jednak trafione. Już kilkoro uczniów próbowało
zagłosować na kandydata z innej klasy, a powodów było kilka. Głównie chodziło
tu o przyjaciela, czy dziewczynę lub chłopaka. Jednak największą ilość takich
kombinatorów musiała pilnować pewna biedna nauczycielka, u której co druga
osoba była dziewczyną, która próbowała zagłosować na zielonookiego blondyna.
Obserwujący to inni wychowawcy szczerze współczuli koleżance z pracy.
W czasie,
kiedy odbywało się głosowanie, na jednej z ławek szkolnych siedziała Marinette,
a obok niej znajdowała się Alya. Ciemnowłosa bardzo się denerwowała tym
wszystkim, a jej przyjaciółka postawiła na opanowany spokój, jednak mimo
wszystko rozumiała humor dziewczyny. W czasie ich kampanii doszło do kilku
dziwnych akcji, przez które nie mogły się dobrze zaprezentować. Jedna z nich
nastąpiła, kiedy Marinette umawiała się z grupą uczniów, aby w takiej
integracyjnej atmosferze odnowić lekko dużą salę, która służyła do przemówień
dyrektora, czy ewentualnie do zorganizowania imprezy. Jednak kiedy dziewczyna
doszła punktualnie na miejsce, ze zdziwieniem stwierdziła, że nikogo oprócz
niej nie ma, mimo że czekała tam nawet godzinę na innych. Gdy chciała to
wyjaśnić następnego dnia, ci uczniowie powiedzieli, że dostali informację o
zmianie godziny na wcześniejszą. Marinette słuchała z szokiem, jak to
skontaktowała się z nimi pewna dziewczyna, która ponoć mówiła w jej imieniu, że
przesuwa spotkanie o 2 godziny wcześniej. Wszyscy się tam zjawili o tej porze,
a przez nieobecność Marinette nie mogli wejść i wykonać zadania. Choć
dziewczynę interesowało, kto mógł coś takiego zrobić, to starała się jednak
przekonać innych, że to nie był jej plan. Trudno jej było, gdyż te osoby
straciły do niej zaufanie i mimo, że w ostateczności udało jej się to zrobić,
to jej szkolna reputacja trochę opadła. Do jej uszu doszło w którymś momencie,
że Kim i Gerard mieli podobny problem, jednak udało im się wyjść z niego
obronną ręką, przez co nastrój Marinette się lekko pogorszył.
Tak więc w
tym momencie dziewczyna była pełna obaw, czy udało jej się przekonać znajomych
i zdobyć ich głosy. Ciemnowłosa im dłużej tak siedziała bezczynnie, tym gorzej
się czuła.
- Oj
przestań się już zamartwiać, dziewczyno! Dałaś z siebie wszystko i na pewno
będzie dobrze. – starała się ją pocieszyć Alya.
- Sama nie
wiem, Alya. – odpowiedziała ciemnowłosa – W tym roku nie szło mi dobrze, a do
tego dochodzi jeszcze ten incydent. Nie mam pojęcia, kto mógł mi coś takiego
zrobić.
- A ja mam
pewne podejrzenia. – odrzekła groźnie rudowłosa. Na drugim końcu sali stała
Chloe, a obok niej jej wierna przyjaciółka Sabrine. Blondynka wydawała się być
ostatnio bardzo z siebie dumna. Marinette zauważyła, kogo obserwuje Alya, a gdy
sama przez chwilę przypatrywała się dziewczynie, ujrzała jak rzuca ciemnowłosej
krótkie spojrzenia ze złośliwym uśmieszkiem. Sprawa wydawała się rozwiązana,
ale w żaden sposób nie poprawiła dziewczynie nastroju. To już była przeszłość,
która nic nie mogła już zmienić.
- Ehhh! Ta
niepewność mnie zabija! – krzyknęła zrozpaczona Marinette. Alya popatrzyła na
nią z miłym uśmiechem i już chciała jej odpowiedzieć, gdy nagle koło nich
odezwał się głos.
- Co,
dziewczyny? Nerwy zaczynają w końcu zżerać? – a gdy podniosły wzrok, ujrzały
przed sobą Kim’a, a obok niego znajdował Gerard. Postawa sportowca była pewna,
wręcz zwycięska, zaś jego zastępca stał spokojnie, luźno i obserwował ze
skupieniem obie dziewczyny.
- A coś ty
taki wygadany? Głosowanie się jeszcze nie skończyło i wynik nadal jest
niewiadomy. – odpowiedziała mu wojowniczo Alya, ale Kim nie przejął się
szczególnie jej tonem.
- Po prostu
wiem, że nie macie ze mną szans w tym starciu. To ja zostanę wybrany na
przewodniczącego. – zapewniał pewny siebie chłopak. Rudowłosa chciała mu coś
odpowiedzieć, ale wyprzedziła ją zdenerwowana Marinette. Dziewczyna miała już
dość tego zachowania Kim’a i jego ciągłych samochwał. Ona dobrze wiedziała, że
brunet osiągnął te sukcesy nie z własnych zdolności, a wyłącznie dzięki działań
Gerarda. To on był prawdziwym przeciwnikiem, a nie Kim.
- Może
przestaniesz już się tak pysznić, co?! To wszystko zawdzięczasz Gerardowi!!! –
wydarła się Marinette, wstając z ławki i patrząc wściekle na Kim’a. Chłopaka wręcz zamurowało i tak samo Alya’ę.
Gerard jedynie rozszerzył oczy w lekkim zdziwieniu. Stali tak wszyscy w lekkim
osłupieniu, gdy nagle Marinette zdała sobie sprawę, że jej krzyk nie był cichy.
Znaczna część dziedzińca, a nawet nauczyciele patrzyli się na tę scenę. Na
twarzy dziewczyny pojawił się mały rumieniec, ale nie przeszkadzał on w
ponownym groźnym patrzeniu na Kim’a.
- Przestań
patrzyć tylko na siebie, myśląc, że jesteś najlepszy. Nie ty tego dokonałeś.
Głosowanie jeszcze trwa, więc jeszcze się nie ciesz, że wygrałeś. Wszystko może
się zdarzyć. – skończyła cichym, groźnym głosem, po czym usiadła wyprostowana
na ławce. Kim przez chwilę stał w miejscu, aż w końcu zrobił niezadowoloną
minę, odwrócił się i odszedł. Zaś Gerard wciąż jak stał, tak stał i patrzył
uważnie na Marinette. Ta odwróciła się w jego stronę i rzuciła zdenerwowana.
- A ty czego
jeszcze chcesz?!
Chłopak nie
odpowiedział od razu, ale po chwili rzekł do nich cicho, ale słyszalnie dla
obydwu dziewczyn.
- W skrócie:
„nie sprzedawaj skóry niedźwiedzia, dopóki go jeszcze nie upolujesz.” – a zaraz
potem uśmiechnął się lekko, choć nadal drwiąco i również odszedł. Po jego
odejściu Marinette wciąż miała srogi wyraz twarz, ale wewnętrznie dziwiła się
na ostatnie słowa chłopaka.
- „Co on, jakimś mędrcem jest, że tak mówi?”
– skomentowała w głowie dziewczyna, ale nadal nad czymś się zastanawiała. Te słowa
nie odnosiły się do niej negatywnie. Brzmiały jakby się z nią zgadzał. To
właśnie było najdziwniejsze. Spodziewała się, że ponownie zacznie z niej drwić,
a tu jednak ja zaskoczył. - „Kompletnie
go nie rozumiem.”
- Wszystko w
porządku, dziewczyny? – obie usłyszały głos, a po chwili koło nich pojawili się
Adrien i Nino. Tym, który się odezwał, był rudowłosy, który wraz z przyjacielem
patrzyli w skupieniu na Marinette.
- Nic się
nie stało. Wszystko w porządku. – odpowiedziała już uspokojona dziewczyna. Stali
tak przez chwilę w milczeniu, aż w końcu Nino i Adrien podnieśli głowy i
popatrzyli w stronę jeszcze widocznego Kim’a.
- Nie
przejmuj się, Marinette. Jeszcze nic nie wiadomo. Nie załamuj się.
- Dzięki,
Nino. – odpowiedziała uśmiechnięta lekko dziewczyna. Za to właśnie lubiła
rudowłosego przyjaciela. Może był bardziej uszczypliwy i wredny z powodu tej
konkurencji, ale wiąż pozostawał sobą i pocieszał mimo wszystko Marinette. Kim
niestety zbyt poważnie wziął do siebie te wybory.
- To były
tylko przechwałki. Wciąż masz duże szanse na wygraną.
- Dziękuję,…
Adrien. – odpowiedziała nieśmiało ciemnowłosa, onieśmielona uspokajającym
głosem blondyna.
- Chodźcie.
Lekcja się zaczyna. Zaraz się przekonamy, kto będzie się śmiał ostatni. –
rzekła z groźnym uśmiechem Alya.
* * *
Gdy do klasy
weszła ostatnia osoba, nauczycielka stanęła na środku sali, po czym zabrała
głos.
- Witam was
wszystkich! Ta lekcja ma być poświęcona na przeliczeniu waszych głosów i
ogłoszenie nowego przewodniczącego klasy. Proszę was więc o chwilę
cierpliwości, a za kilka minut powiem wam, kto został wybrany. – ogłosiła
kobieta, po czym wróciła do biurka i wysypała ze znajdującego się tam pudełka
kilkanaście małych karteczek. Odłożyła kartonik na bok i zaczęła sprawdzać
każdy głos.
Minuty
ciągnęły się niemiłosiernie. Wychowawczyni sprawdzała każdą kartkę dokładnie,
odkładała trochę dalej i coś zaznaczała w swoim zeszycie. Nie dało się
zobaczyć, kto z kandydatów ma przewagę, więc pozostało im tylko czekać.
Marinette zżerały nerwy, a gdy popatrzyła na innych, zauważyła, że nie jest
jedyna. Adrien wydawał się równie spięty, Chloe poprawiała makijaż z niepewną
miną, a Kim wyglądał na pewnego siebie, ale ciemnowłosa zauważała, że również
obserwował nauczycielkę z lekkim niepokojem. Dziewczyna jeszcze popatrzyła
mimowolnie na Gerarda, ale on był całkowicie wyluzowany i spokojny. Marinette
nie spodobał się ten jego spokój.
W końcu pan
Bustier wstała z krzesła z zeszytem w ręku i wyszła przed swoje biurko, patrząc
na swoich wychowanków.
- Mam już
wyniki głosowania. Zapraszam więc wszystkich kandydatów i ich zastępców na
środek sali. – zwróciła się do uczniów, wskazując ręką miejsce obok siebie. Z
ławek wstali kolejno Chloe, Adrien, Kim i Marinette i ich zastępcy. Gdy wszyscy
byli już na miejscu, nauczycielka rzekła:
- A więc tak
przedstawiają się wyniki: Chloe otrzymała jeden głos. – ogłosiła spokojnie
kobieta, patrząc uważnie na blondynkę z lekką obawą, przygotowując się na
wybuch złości. Jednak nic takiego nie nadeszło. Blondynka wydawała się
zaskoczona, ale już przewidziała, że tak się stanie, dlatego inaczej
wykorzystała swój głos. A kto na nią zagłosował, to nie tajemnica, ani zagadka:
Sabrine patrzyła na przyjaciółkę z uwielbieniem, zdradzając się tym samym.
- A teraz
Adrien, który zdobył 3 głosy. – powiedziała z uśmiechem wychowawczyni, a
blondyn otworzył oczy ze zdziwienia. Osobiście sądził, że nie poszło mu dobrze
i nie spodziewał się, że ktokolwiek na niego zagłosuje. Był jednak pewny, że
jeden głos należał do Nino, a pozostałe dwa to dla niego niewiadome. Ale gdy
popatrzył on na swoją klasę, zobaczył, że akurat dwie osoby dziwnie się na
niego patrzą. Były to Chloe i Lila, z czego obie uśmiechały się do niego
zalotnie i machały mu lekko ręką.
- „Jakim cudem wcześniej się nie domyśliłem?”
– zadał sobie pytanie zniesmaczony Adrien. Całe te podchody tych dziewczyn
zaczęły go już męczyć.
- Kolejny
jest Kim. Zdobył on całe 5 głosów. –
ogłosiła wychowawczyni, a Kim podniósł z radości ręce, pewny zwycięstwa. Zaś u
Marinette pogorszył się humor. Przegrana wydawała się bliska.
- A
Marinette udało się zebrać również 5 głosów! Tak więc mamy remis! – rzekła z
szerokim uśmiechem wychowawczyni, zaskakując tym samym młodzież. Ciemnowłosa
potrzebowała chwili, aby dotarła do niej ta informacja. A gdy w końcu
otrząsnęła się z zaskoczenia, nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała.
- „Remis? A więc nie wszystko stracone! Mam
jeszcze szansę!” – cieszyła się w duchu dziewczyna. Myślała, że się jej nie
udało, a jednak zdołała przekonać do siebie znajomych. Już miała zastanowić
się, kto na nią zagłosował, gdy ponownie odezwała się pani Bustier.
- Gratuluję
wam! Z pewnością oboje na to zasłużyliście, jednak może być tylko jeden
przewodniczący. Mam jednak dla was propozycję. A może razem będziecie w
samorządzie, jako przewodniczący i zastępca? Co wy na to? – spytała
zachęcająco, jednak bez zamierzonego efektu. Marinette i Kim spojrzeli na
siebie wilkiem, po czym dziewczyna zwróciła się do nauczycielki.
- Niestety,
ale nie zgadzamy się ze sobą na tyle, aby razem być w samorządzie. –
stwierdziła ciemnowłosa, zaskakując tym samym wychowawczynię. Gdy kobieta
popatrzyła na chłopaka, ten pokiwał głową z niezadowoloną miną.
- Cóż, skoro
nie, to muszę zapytać dyrektora o dodatkowe instrukcje. Nie przewidzieliśmy, że
może wystąpić taka sama liczba głosów u dwóch kandydatów. Poczekajcie chwilę,
zaraz wrócę. – rzekła do wszystkich, po czym wyszła z sali. Uczniowie wrócili do swoich ławek, a
Marinette dodatkowo zastanawiała się, kto na nią zagłosował. Jedną z tych osób
była Alya, wierna przyjaciółka. Ciemnowłosa podejrzewała również Juleke i Rose,
ponieważ gdy ogłoszono jej wynik, te pomachały do niej radośnie ze swojej
ławki. To już były trzy głosy. Ona sama nie zgłosowała na nikogo, ponieważ
według niej było to trochę nieuczciwe, gdyby zagłosowała na siebie. Wolała
zostawić pełny wybór swoim znajomym. Oczywiście zakazu nie było, więc
ciemnowłosa nie byłaby zdziwiona, gdyby Chloe i Kim wykorzystali swoje glosy.
Przede wszystkim podejrzewała bruneta o to, ponieważ bardzo pragnął on wygrać.
Marinette nie miała pomysłu, kto mógł jeszcze na nią zagłosować, więc przestała
o tym myśleć i czekała na powrót wychowawczyni. Mogła mieć jedynie nadzieję, że
nie ogłosi ona jakiś złych wieści.
* * *
- W mojej
klasie wybór padł na dwóch kandydatów: Marinette Dupain-Cheng i Kim’a Lê Chiên . – rzekła pani Bustier, szokując
tym samym swoich kolegów z pracy. Nauczyciele byli właśnie w gabinecie
dyrektora i kończyli ogłaszanie nowych przewodniczących ich klas, kończąc na
wychowawczyni Marinette. W innych klasach głosowanie przebiegło bez kłopotów i
większość uczniów głosowało na jednego kandydata z ich klas. Dlatego dużym
zdziwieniem było, że w jednej klasie wystąpił remis.
- Co my
teraz zrobimy? Przecież już dzisiaj wybory miały się definitywnie skończyć i
zacząć się powinny już normalne lekcje, bez żadnych zmian. – skomentowała jedna
z nauczycielek.
- Może
trzeba ponownie przeprowadzić głosowanie w tej klasie? Uczniowie mogliby
zagłosować inaczej. – przedstawił swój pomysł jeden z mężczyzn, ale pani
Bustier zaprzeczyła głową.
- Wynik
byłby pewnie ten sam. Aby uczniowie zmienili swoje zdanie, trzeba ich do tego
przekonać. Marinette i Kim wykazali się pomysłowością na skalę całej szkoły,
więc moi uczniowie mieliby trudny wybór.
- A co pan o
tym sądzi, dyrektorze? – zadał pytanie nauczyciel, zwracając się do osoby
siedzącej za dużym biurkiem. Wszystkie oczy w pomieszczeniu skupiły na nim
wzrok, czekając na odpowiedź.
Pan Damocles wydał się być nieobecny. Siedział
nieruchomo na krześle i pochylał głowę, jakby nad czymś myśląc. Po minucie
wzdrygnął się lekko, podniósł głowę i popatrzył na swoich pracowników.
- Słusznie
pani to określiła, panno Bustier. – odezwał się poważnym głosem, dziwiąc tym
samym zarówno nauczycielkę, do której się zwracał, jak i jej kolegów z pracy. –
ich pomysły były na skalę szkolną.
* * *
Po
kilkunastu minutach nerwowego oczekiwania, do klasy wróciła wychowawczyni. Jej
mina nie zwiastowała dobrze, gdyż była ona poważna i zamyślona. Gdy kobieta
stanęła na środku sali, zwróciła się do swoich uczniów.
- Właśnie
otrzymałam odpowiedź od dyrektora. Marinette i Kim, dyrektor postanowił, że
odbędzie się druga tura w wyborach. – ogłosiła nauczycielka, a uczniowie
popatrzyli na siebie w zamyśleniu. Marinette nie była tą decyzją zachwycona,
gdyż kończyły jej się pomysły, jak mogłaby wyprzedzić w wyborach Kim’a. Po
chwili jednak pani Bustier kontynuowała, więc dziewczyna wsłuchała się w nią. –
Nastąpiły jednak pewna zmiany. Dyrektor wziął pod uwagę wasze dokonania,
dlatego postanowił, aby głosowanie nie obejmowało tylko naszej klasy, ale
również całą szkołę. – to zdanie zszokowało wszystkich uczniów, zwłaszcza
Marinette i Kim’a. To już mocno komplikowało sprawę, gdyż oboje ani razu nie
brali pod uwagę innych osób. Nie mieli pojęcia, jak ich widzą inni uczniowie,
więc zadanie było jeszcze trudniejsze. – Według pana dyrektora to pozwoli nam
na uniknięcie wystąpienia remisu miedzy wami. Każdy pomysł macie omówić z
dyrektorem, który zdecyduje, czy można wprowadzić go do szkoły. Za tydzień
nastąpi kolejne głosowanie, więc macie trochę czasu, aby się wykazać. –
skończyła mówić nauczycielka i w tym samym momencie zadzwonił szkolny dzwonek.
- To już
byłoby na tyle. Do widzenia i miłego dnia! – pożegnała uczniów z uśmiechem, a
młodzież odpowiedziała tym samym, po czym po kolei wszyscy opuścili salę.
* * *
Po
skończeniu wszystkich zajęć, przed wyjściem ze szkoły stanęły Marinette i Alya.
Obie dziewczyny były zaskoczone decyzją, którą ogłosił dyrektor, więc chciały
jeszcze o tym porozmawiać.
- Teraz
będzie jeszcze trudniej, Alya! Przecież nie popisałam się wcześniej, a Kim
zdołał już przekonać kilku uczniów do siebie! – żaliła się swojej przyjaciółce
Marinette, a rudowłosa patrzyła na nią z lekkim rozbawieniem.
- Już nie
wiem, ile razy ci to mówiłam, ale niepotrzebnie się tak przejmujesz. Przecież
udało ci się go dogonić, więc wystarczy powtórzyć wyczyn, tylko trochę lepiej.
- Właśnie w
tym rzecz! Ja nie wiem, jak zrobić to „trochę lepiej”. Mam kompletną pustkę! –
mówiła coraz bardziej rozpaczliwym głosem ciemnowłosa. Przez chwilę obie nic
nie mówiły, gdy nagle Alya spojrzała na dziedziniec, a na jej twarzy pojawił
się niesmak.
- Ale jak
widać on jest bardzo pewny siebie. – odezwała się do przyjaciółki, a gdy i ona
spojrzała tam gdzie Alya, ujrzała Kim’a w otoczeniu kilkoro uczniów z innych
klas. Ten wydawał się przechwalać swoim osiągnięciem i prawdopodobnie ogłaszał
innym swoje dalsze plany. Chociaż nawet to nie przeszkadzało mu podnosić wzroku
i posyłać Marinette drwiącego uśmiechu. Obok niego stał Gerard, który wydawał
się być całkowicie pochłonięty czymś innym. Nie zwracał na nic uwagi, tylko
patrzył w jakiś niewidoczny punkt.
- „Zupełnie jakby odwróciły się ich role.”
– skomentowała Marinette. – Ale masz rację, Alya. Nie mogę martwić się na
zapas. Na pewno nam się uda ich pokonać!
- Aaa!
Właśnie,… Marinette. – odezwała się nagle z wahaniem rudowłosa. – Ale ja nie
będę mogła ci pomóc.
- Jak to?!
- Mój blog,
zapomniałaś? Dodałam sobie nowe obowiązki i nie będę miała dostatecznie dużo
czasu, aby ci pomóc. Przepraszam, Marinette. – rzekła smutnym głosem,
pochylając pokornie głowę. Ciemnowłosa patrzyła przez chwilę na
przyjaciółkę, po czym przytuliła ją pocieszająco.
- Nie martw
się, Alya. Rzeczywiście taka była umowa i nie zamierzam cię o to winić. Ale w
razie czego będziesz mi służyć radą? – spytała żartobliwym tonem przyjaciółkę.
-
Oczywiście, że tak! Zawsze i wszędzie, Marinette! – odpowiedziała rozbawiona
dziewczyna, po czym obie ruszyła razem w stronę wyjścia ze szkoły.
* * *
Żadna z
dziewczyn nie wiedziała, że przez cały czas były obserwowane przez pewnego
chłopaka. Ten nie przestawał patrzeć na Marinette i skupiał na niej wzrok, aż
zeszła ona po schodach z budynku i zniknęła mu z oczu.
- „Morale to bardzo cenna rzecz, Marinette.
Jaki więc będzie twój następny ruch?”
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, trzymam kciuki za Mariette aby sie jej udało wygrać te wybory... przecież teraz to i Aiden może pomóc jej...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Potrzebują swojego wsparcia! ;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam! :D