Rozdział 9
Marinette
musiała przyznać, że świetnie się jej pracuje zarówno z innymi
przewodniczącymi, jak i samym Adrien’em. Ich wspólna kariera członków samorządu
uczniowskiego trwała już od dwóch tygodni. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że
najlepiej organizować spotkania przynajmniej raz w tygodniu, aby porozmawiać na
temat świeżych wydarzeń w szkole. Adrien był jednym z najaktywniejszych
członków. Rozmawiał na każdy podany temat, podawał własne pomysły, jak i również
starał się pomóc w problemach poszczególnych osób, choć w tym nie był za bardzo
doświadczony. Na swoje nieszczęście. Mimo wszystko każdy z nich widział, że blondyn
bardzo się stara. Również dzięki obecności Adrien’a w samorządzie, Marinette
miała dużo sposobności, aby z nim porozmawiać. Tutaj jednak wciąż pozostawała
sobą i jąkała się nieustannie, ale chłopakowi to nie przeszkadzało. Znał ją już
na tyle, aby stwierdzić, że ona po prostu tak ma. Jednak mimo sukcesów w
szkole, dziewczyna miała niestety inne zmartwienia.
Ostatnio
ponownie wznowiła się aktywność ludzi zaakumizowanych. Jednak za każdym razem,
kiedy ruszała z Kotem na pomoc, zawsze uprzedzał ich ten nowy przeciwnik. Na miejsce przybywali, kiedy było już po
wszystkim, lub trwała akurat walka pomiędzy przestępcą, a chłopakiem. Jednak
żaden z przestępców nie miał dość sił, aby go pokonać. Każdy z nich padał po
kilku minutach. Wtedy to właśnie chłopak brał w dłoń uwolnioną Akumę, a po
chwili wypuszczał ją oczyszczoną. Każdą taką sytuację bohaterowie obserwowali z
dachu jakiegoś budynku, i za każdym razem chłopak przez chwilę patrzył wprost
na nich. Marinette niejednokrotnie zastanawiała się, skąd on wie, gdzie się oni
znajdują. Choć już kilka razy próbowali do niego podejść, to przy każdej takiej
próbie on znikał. Jego zachowanie przerażało zarówno Biedronkę, jak i Czarnego
Kota. Dlaczego on to robi? Jaki ma w tym cel? Czemu ich nie zaatakuje, skoro
chce ich miracul’ów? Na żadne z tych pytań nie mieli odpowiedzi.
* * *
Jednak
któregoś dnia miała nastąpić zmiana. Marinette skończyła właśnie lekcje i
kierowała się wolno w stronę swojego domu. Podczas, gdy dziewczyna szła sobie
spokojnie przez miasto, w głowie nieustannie myślała nad dzisiejszym dniem. Dzisiaj
mieli kolejne spotkanie samorządu, na którym wspólnie postanowili zorganizować
szkolną potańcówkę. Wielkimi krokami zbliżało się Halloween, dlatego też
uczniowie wpadli na pomysł, aby organizowany bal miał tematykę tego zwyczaju,
oczywiście jedynie dla chętnych. Przewidywalnie, jednym z ochotników do
przygotowań imprezy, był nie kto inny jak Adrien. Na twarzy dziewczyny zawsze
ukazywał się uśmiech, kiedy miała w głowie obraz wyrywającego się blondyna. Po
raz n-ty Marinette była szczęśliwa, że należy do samorządu wspólnie z
Adrien’em.
Jednak ta
radosna chwila niespodziewanie się skończyła. Kiedy dziewczyna przechodziła
przez jezdnię, z ulicy obok usłyszała wybuch, a chmura dymu uderzyła w
Marinette z taką siłą, że ciemnowłosa z trudem utrzymała się na nogach.
Zachowując równowagę, Marinette poczekała, aż dym się rozwieje. Gdy to
nastąpiło, popatrzyła ona w stronę, skąd dobiegł ją wcześniejszy wybuch. Po
równoległej ulicy uciekały właśnie tłumy ludzi, szczerze czymś przerażeni.
Marinette nie zamierzała czekać, aby się przekonać, co tak przestraszyło
mieszkańców Paryża. Czując mały dreszczyk, dziewczyna wbiegła w najbliższą
uliczkę, kryjąc się przed niechcianymi spojrzeniami.
Gdy była bezpieczna,
Marinette otworzyła szybko torebkę i rzekła do Tikki.
- Ludzie
mają kłopoty. Czas na Biedronkę. – zwróciła się z uśmiechem do kwami, a mały
stworek poleciał radośnie w stronę magicznych kolczyków. – Tikki, kropkuj! –
krzyknęła dziewczyna, wciągając kwami do swego miraculum. Po szybkiej
przemianie zamiast Marinette w uliczce stała gotowa Biedronka.
- Ruszajmy.
– rzekła na głos, po czym wskoczyła na najbliższy dach, kierując się w stronę
zamieszek. Mimo adrenaliny dziewczyna czuła, że tym razem to ona uratuje Paryż,
z pomocą Czarnego Kota, a nie ten zuchwały złoczyńca.
* * *
Gdy dotarła
na miejsce, po całej okolicy przewalały się zniszczone samochody. Spod
rozwalonych pojazdów wciąż wychodzili ludzie, a ci, którzy byli już wolni,
pomagali uciec osobom rannym. Na sam ten widok Marinette zgrzytała zębami.
- „Czy ty nigdy się nie zmienisz, Władco Ciem?
Co ci daje takie krzywdzenie innych? Jeśli chcesz zdobyć nasze miracul’a, to
wyjdź nam naprzeciw, a nie wykorzystujesz niewinnych do swoich celów.” –
mówiła w swojej głowie, rozglądając się w poszukiwaniu jakiś podejrzanych osób.
Po chwili z dymu wyłonił się, zapewne, sprawca tych zniszczeń.
Była to
dziewczyna, na oko w podobnym wieku, co Marinette. Miała długie, jasne włosy, a
nosiła na sobie obcisły strój w kolorze fioletowym, a końcówki rąk i nóg były
całe czarne. Na twarzy zaś znajdowała się ciemna maska, spod której dziewczyna
obserwowała w skupieniu okolicę. Ten fakt nie umknął Marinette.
- „Jest czujna. Widocznie spodziewa się, że w
każdej chwili mogę wkroczyć ja i Czarny Kot. Atak z zaskoczenia chyba nie
przejdzie.” – stwierdziła w myślach Biedronka, sama również rozglądając się
naokoło. – „Nigdzie nie widać Czarnego
Kota. Jeśli zaraz się nie zjawi, na pewno pojawi się ten chłopak i stracimy
swoją szansę. Proszę, pośpiesz się, Kocie.” – błagała w myślach dziewczyna,
równocześnie patrząc z góry na przestępczynię. Po chwili ta zaczęła się
oddalać, tym samym uniemożliwiając atak na nią. Biedronka czekała jeszcze
chwilę, ale w końcu postanowiła. –„Nie
mam wyboru. Ona jest sama. Na pewno sobie poradzę.” – a gdy skończyła,
cofnęła się parę metrów i z rozbiegu skoczyła w samo serce „złomowiska”.
Gdy
wylądowała, wstała szybko na nogi, po czym spojrzała przed siebie. Tak jak
chciała, znalazła się naprzeciwko jasnowłosej dziewczyny.
- Chyba już
dość narozrabiałaś, nie sądzisz? – spytała ciemnowłosa zaczepnie, a blondyna
uśmiechnęła się chytrze.
- A więc to
ty, Biedronka. Szczerze, to nie spodziewałam się ciebie. Czekałam na kogoś
innego.
- Ale raczej
mi nie powiesz, na kogo? – spytała retorycznie Marinette, pewna, że ten „ktoś”
ma związek z opętaniem dziewczyny przez akumę.
- Nie, nie
powiem ci. Ale za to pozwól, że to ja zadam ci pytanie. Gdzie twój słodki
obrońca, Czarny Kot? – na twarzy blondynki nie znikał drwiący uśmiech, za to
Biedronka poczuła się lekko obrażona.
- To nie
jest „mój słodki obrońca”! To mój przyjaciel! – odpowiedziała dość głośno, a
blondynka wzruszyła lekko ramionami.
- A to jakaś
różnica? Dziwię się jednak, że go z tobą nie ma. Chyba nie myślisz, że możesz
mnie sama pokonać?
- Taki
właśnie mam zamiar. Jak tak bardzo chcesz spotkać Czarnego Kota, to spokojnie.
Z pewnością do nas dołączy. – odrzekła z drwiącym uśmiechem Biedronka, a
dziewczyna uśmiechnęła się w podobny sposób.
- Jestem
spokojna. Jak tylko skończę z tobą, to zajmę się również nim. Władca Ciem
bardzo nalegał, abym zdobyła wasze miracul’a, a porażka raczej nie wchodzi w
grę.
- Nie jesteś
pierwsza, która sądzi, że łatwo może nas pokonać. Jak dotąd zarówno ja, jak i
Czarny Kot świetnie się czujemy.
- Do czasu,…
Biedronko. Do czasu… . To co, możemy zaczynać?
- Jak sobie
życzysz. – odpowiedziała Biedronka, po czym obie przyjęły pozycje bojowe. Po
chwili Marinette rzuciła się na dziewczynę. Ta odskoczyła szybko, unikając
ciosu Biedronki, a gdy stanęła na nogi, machnęła ręką, po czym skierowała ją na
Marinette. Ciemnowłosą zdziwił, ale też rozbawił ruch blondynki.
- Ha ha, co
ty robisz? Chcesz rzucić na mnie kląt… - nie dokończyła, ponieważ w tej samej
chwili poczuła, jak coś mocno uderzyło ją w prawy bok brzucha. Siła ciosu
odrzuciła lekko dziewczynę, która upadła prosto na plecy. Gdy obolała Marinette
otworzyła oczy, z przerażeniem przeturlała się na bok, unikając dość dużego
kawałka gruzu, który leciał wprost na nią. Błyskawicznie wstała na nogi,
zapominając o bólu, po czym spojrzała na swoją przeciwniczkę, która uśmiechała
się drwiąco.
- „Jak ona to zrobiła?!” – zapytała siebie
zdumiona ciemnowłosa, gdy nagle dostała odpowiedź. Blondynka zaczęła machać
rękami, a z pobliskich ruin wyleciało kilka kawałków betonu. Po chwili wskazała
ona palcem Marinette, a lewitujące pociski ruszyły na dziewczynę. Biedronka
wykonała kilka zgrabnych uników, po których wyciągała swoje jo-jo, którym
zaczęła szybko obracać, tworząc „tarczę”, zza którą się schowała. Na szczęście
jej sznurek był niemal niezniszczalny i rozpędzone kamienie tylko się
rozłupywały na drobny proszek. Marinette miała chwilkę na przemyślenie
strategii.
- „Ta dziewczyna potrafi pewnie za pomocą woli
kierować innymi przedmiotami. Nigdy nie wierzyłam w telekinezę, ale teraz
dzięki Władcy Ciem wiem, że jest to możliwe. Ale widocznie nie może poruszać
dowolnymi istotami, gdyż pewnie od razu by to wykorzystała na mnie. Ale nawet
bez tego trudno będzie do niej dojść. Co mogę zrobić?” – zastanawiała się
ciemnowłosa, gdy nagle zwrócił jej uwagę kolejny ruch przeciwniczki. Ta
przestała ciskać kamieniami w Biedronkę, aby zaraz odwrócić się w stronę
gruzowiska i wyciągnąć ręce w tamtą stronę. Po chwili z ziemi uniósł się wolno
wielki kawał betonu, który ustawił się tuż nad głową blondynki. Ta machnęła
rekami, imitując rzut, kierując głaz na przerażoną Marinette. Ta uskoczyła
szybko w bok, unikając ataku w ostatniej chwili, jednak siła odrzutu, jaki
wywołał kamień po rozbiciu się na ziemi, popchnęła ciemnowłosą w stronę ściany.
Dziewczyna instynktownie rzuciła jo-jo’em w najbliższą latarnię, zmieniając tym
samym kierunek i unikając bolesnego zderzenia. Gdy stanęła pewnie na nogach,
spojrzała z gniewem na przeciwniczkę, która śmiała się głośno, najwyraźniej
dobrze się bawiąc.
- „Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
Jeszcze ze mną nie wygrałaś. Dzięki tobie zauważyłam ciekawy fakt. Potrafisz
władać szybko nad małymi przedmiotami, ale do dużych potrzebujesz więcej czasu
i energii. Ostatni raz dałam się zaskoczyć.” – rzekła w myślach Marinette,
a zaraz potem ruszyła na blondynkę. Ta ponownie zaczęła „rzucać” kamieniami w
ciemnowłosą, ale tym razem Biedronka od razu użyła jo-jo’a jako tarczy.
Marinette bezproblemowo zbliżała się do swojej przeciwniczki, z czego ona nie
była tym zachwycona. Znalazła jednak na to sposób.
Kiedy w
tarczę Biedronki nieustannie leciały kamienie, blondynka skierowała małą część
pocisków tak, aby okrążyły Marinette, aby zaraz po tym jednocześnie zaatakować
bohaterkę w plecy. Ten ruch został zauważony przez Biedronkę, jednak w żaden
sposób nie pomogło to uspokoić dziewczyny. Marinette rozpoczęła szalony taniec,
skacząc na wszystkie strony, obracając jo-jo dookoła siebie, próbując obronić
się przed gradem pocisków. Jednak tych wszystkich kawałków było zbyt dużo i co
chwilę ciemnowłosa obrywała w różne części ciała.
Marinette
musiała w końcu stamtąd uciec. Dlatego wybiła się mocno od ziemi, kierując się
w losowym kierunku. Na jej szczęście tuż koło miejsca jej lądowania znajdował
się obrócony na bok samochód. Dziewczyna szybko wskoczyła za osłonę, kryjąc się
przed chmarą pocisków, które teraz obijały ścianę auta. Trwało to przez kilka
sekund, a zaraz potem wszystko ucichło. Biedronka leżała oparta o bok auta, w
pełnym skupieniu słuchając i wypatrując możliwe zagrożenia. Jednak stało się
coś, czego w ogóle się nie spodziewała.
Samochód, za
którym się kryła, podniósł się nagle wolno, całkowicie ją odsłaniając. Dziewczyna
domyśliła się powodu, dlatego wstała tylko i spojrzała z gniewem na blondynkę.
- Chyba nie
myślałaś, że tak łatwo się przede mną schowasz. Przyznaj w końcu, że nie masz
szans z Lady Teleki. – mówiła arogancko dziewczyna, a lewitujący pojazd zawisł
tuz nad jej głową.
- A więc tak
Władca Ciem cię nazwał. Nie sądzisz, że to imię trochę śmiesznie brzmi? –
spytała z drwiącym uśmiechem Marinette, wywołując wściekłość u przeciwniczki.
- Już za
niedługo będzie ono wzbudzało strach i szacunek w Paryżu, a ty nic z tym nie
zrobisz! Jesteś strasznie bezczelna, skoro się ze mnie nabijasz, a tymczasem
jesteś w mojej łasce!
- Nie
byłabym tego taka pewna! – odkrzyknęła Biedronka, po czym odbiła się od ziemi i
pobiegła szybko w stronę przeciwniczki. Ta zrozumiała, że dała się zagadać i
stracić tym samym czujność, dlatego z większą przyjemnością skierowała samochód
na Marinette. Jednak ciemnowłosa tylko na to czekała. Wzięła ona zamach, po
czym rzuciła celnie jo-jo’em w pojazd, a przedmiot w jednej chwili owinął się
szczelnie wokół samochodu. Marinette zaś pociągnęła mocno za sznurek i zaraz
potem dosłownie wystrzeliła do przeciwniczki, przelatując pod lecącym pojazdem.
Blondynkę całkowicie sparaliżował szok, dzięki czemu Biedronka miała szansę
zaatakować. Odwinęła szybko jo-jo z samochodu, by zaraz potem cisnąć je w nogi
Lady, związując mocno obie kończyny. Nie czekając, dziewczyna zrobiła zamach i
cisnęła krzyczącą przeciwniczkę w ścianę jeszcze niezniszczonego budynku.
Rozległo się głośne ŁUP, a blondyna zniknęła w chmurze kurzu.
Biedronka
była dumna ze swojej akcji, dlatego skorzystała ze sposobności, że jej
przeciwnika chwilowo nie ma, aby odpocząć. Jednak nie mogła dłużej cieszyć się
sukcesem, ponieważ nagle z dymy wyleciało klika krzeseł i dwa stoły. Zaskoczona
ciemnowłosa tylko dzięki swojemu refleksowi zdołała nie oberwać już pierwszym
przedmiotem, jednak z kolejnymi się nie udało. Zdołała uniknąć dwóch krzeseł i
jednego stołu, ale pozostałe były za szybkie, a Biedronka odczuwała już niemałe
zmęczenie. Dlatego też z głośnym stęknięciem dziewczyna oberwała po całym
ciele, dodatkowo lecąc z przedmiotami na spotkanie ze ścianą. Uderzenie nie
było, oczywiście, przyjemne.
Gdy
Marinette zdołała w końcu zrzucić z siebie ciężar, niedaleko przed nią stała
Lady Teleki. Stan dziewczyny również nie był różowy. Włosy, niedawno związane w
porządny kucyk, teraz leżały na całej jej twarzy. Strój również był mocno
ubrudzony pyłem z gruzu i ziemią. Na jej twarzy zaś znajdował się szeroki
uśmiech, jednak Marinette widziała, że oczy blondynki aż płoną ze wściekłości.
Nie zapowiadało to dobrze.
- Nareszcie
jesteś tam, gdzie twoje miejsce. Pod moimi stopami, Biedrono! Dla ciebie i
twojej mocy to już koniec podróży. – odezwała się wkurzona dziewczyna, po czym
zaczęła zbliżać się do ciemnowłosej z zamiarem zabrania kolczyków. Tak się
jednak nie stało. W tej samej chwili z budynku zza Biedronką wyłonił się
metalowi kij, który uderzył Lady w brzuch i posłał ją na niewielką odległość.
Zaraz potem kawałek ściany się zawalił, ukazując wyprostowanego Czarnego Kota.
- Nikt nie
będzie podnosił rękę na moją panią, dopóki jestem w pobliżu. – rzekł groźnie,
patrząc z uwagą na leżącą po drugiej stronie ulicy blondynę. Marinette nie
kryła radości na widok przyjaciela.
- Czarny
Kot! Zdążyłeś w ostatniej chwili! – krzyknęła szczęśliwa, ale nie umknęła jej
wypowiedź chłopaka. – I po raz kolejny mówię, że nie jestem „twoją panią”!
- Widocznie
masz w sobie jeszcze mnóstwo energii, skoro nadal zwracasz uwagę na to, co
mówię. – odpowiedział z uśmiechem blondyn, podchodząc do dziewczyny i pomagając
wstać. – Mogłaś poczekać, aż przyjdę. Zawsze to jest jakieś wsparcie.
- Wybacz,
ale bałam się, że ucieknie lub przyjdzie tamten arogant. Nie mogłam na to
pozwolić.
- Rozumiem.
Jak zawsze chcesz pomóc innym. Spokojnie, skoro teraz jesteśmy razem, to
powinno pójść nam z górki.
- Nie bądź
tego taki pewny, Kocurku. – odezwała się nagle Lady Teleki, stojąc pewnie na
nogach w pozycji bojowej. – To, że się
zjawiłeś, nie oznacza, że pójdzie wam tak łatwo. Skoro Biedronka nie dała rady
mnie pokonać, to i tobie się nie uda. – rzekła z drwiącym uśmiech, a po chwili
zaczęła maczać rękami, unosząc tym samym kolejne kawałki gruzu i posyłając je w
stronę bohaterów.
- Uważaj,
Kocie! Ona potrafi podnosić przedmioty za pomocą telekinezy! – krzyknęła
ostrzegawczo Marinette, a Adrien pewniej chwycił swój koci kij. Po chwili
zaczął nim obracać szybko w rękach, osłaniając siebie i Biedronkę. Jednak Lady
ponownie zastosowała strategię, że zacznie posyłać część pocisków za bohaterów
i atakować ich od tyłu. Jednak tym razem Biedronka nie była sama, dlatego mogła
frontalną obronę pozostawić Czarnemu Kotu, a sama skupiła się na tyłach. Tak
więc ze wszystkich stron nadchodziły ataki, jednakże para bohaterów
bezproblemowo sobie z nimi radziła.
- Weźmiemy ją na zmęczenie? – spytał
szeptem Kot, a Marinette zastanawiała się przez chwilę.
- Takie ataki ją zbytnio nie męczą. Dopiero,
kiedy spróbuje czegoś większego od siebie, to zaczyna wolniej się poruszać. – odpowiedziała
dziewczyna, a Adrien uśmiechnął się chytrze spod maski.
- A więc
musimy ją zdenerwować. – rzekł
radośnie chłopak, odskakując nagle od zaskoczonej zarówno przyjaciółki, jak i
blondynki. Skierował on jeden koniec kija w stronę ziemi, by zaraz potem
wcisnąć odpowiedni guzik i wydłużyć swoją broń. Czubek wbił się w asfalt, a Kot
w krótkim czasie dotarł do przeciwniczki. Skrócił szybko kij, po czym wziął
zamach, celując w ciało Lady. Ta jednak przeturlała się zwinnie pod ciosem
Kota, a gdy wstała, na jej twarzy znów pojawiła się wściekłość.
- Zapłacisz
za swoją bezczelność, oślizgły Kocurze! – krzyknęła, a zaraz potem podniosła
ręce do góry, a leżący obok samochód uniósł się z ziemi. – A MASZ!!! – ryknęła
głośno, jednak na tym poprzestała.
Zanim
zdążyła rzucić pojazdem, została złapana jo-jo’em za jedną nogę, co całkowicie
ją wyrwało z równowagi. Korzystając z elementu zaskoczenia, Biedronka
pociągnęła mocno za linkę, wywracając tym samym blondynkę. Zanim zdążyła ona
wstać, w jednej chwili Czarny Kot skoczył na nią i przytrzymywał ją kijem do
ziemi.
- Teraz,
Biedronko! Zabierz jej Ak… – nie zdążył skończyć, gdyż nagle dostał lecącym
kamieniem w bok czaszki. Uderzenie było na tyle silne, że chłopaka całkowicie
oszołomiło, dzięki czemu Lady Teleki z łatwością go zrzuciła, uwalniając się
przy tym.
- Czarny
Kocie! – krzyknęła przerażona ciemnowłosa, po czym podbiegła szybko do
przyjaciela. Gdy przy nim uklęknęła, ten otworzył z trudem oczy, błądząc nimi
po okolicy.
- T-to
b-było m-mocne. – wyjąkał wolno chłopak. Biedronka odetchnęła z ulgą, po czym
uśmiechnęła się do Kota.
- Ale
wszystko z tobą dobrze, Kotku?
- Taak,
zaraz zbiorę się w kupę. Ale nie zaprzeczę, że jeden całus podniósłby mnie od
razu. – odpowiedział już spokojnie i „przygotował” usta na pocałunek. Zamiast
tego usłyszał śmiech i poczuł delikatne pacnięcie dłonią o jego twarz.
- Cicho
bądź, głupku. Wstawaj szybko. Skoro masz energię na filtrowanie, to na walkę
tym bardziej.
- Ty to
jednak potrafisz zaprzepaścić każdą romantyczną chwilę. – rzekł „obrażony”
chłopak, wstając w tej samej chwili z ziemi. Jednak na jego twarz powrócił
uśmiech, kiedy spojrzał na uśmiechającą się Biedronkę.
- Nie wiem,
co jest gorsze. Słuchanie waszych zalotów, czy przegrana z wami. – odezwała się
z przekąsem Lady, a dwójka bohaterów spojrzała na nią poważnie i ze skupieniem
– Pozwólcie więc, że zabiorę wam wasze miracula, a zaraz potem sobie pójdę i
zostawię was samych. Co wy na to? – spytała z drwiącym uśmiechem, podnosząc
ręce w celu przeprowadzenia kolejnego ataku.
- Nie uczono
cię, że „miłości” się nie przeszkadza? – dobiegł ich wszystkich nagle nowy
głos. Marinette nawet nie musiała się odwracać ku jego źródle, gdyż
błyskawicznie odgadła, do kogo on należy. Gdy spojrzała z innymi we właściwą
stronę, na jej twarzy pojawił się gniew.
Stał tam,
pod jednym z budynków, arogancko oparty plecami o ścianę, ze złożonymi na
piersi rękami. W tej samej chwili patrzył on zwrócony w ich stronę, wyraźnie
rozluźniony. Biedronkę nie wkurzył tylko jego widok, ale też wcześniejsza
odzywka. Pomimo tego, że pewnie nie mówił serio, to on bez przerwy się z nich
nabijał, wyraźnie czując się bezkarnie. Marinette aż korciło, aby powiedzieć mu
to i owo, ale została prześcignięta przez Lady Teleki.
- Ooo,
wreszcie się zjawiłeś. Długo musiałam na ciebie czekać. – odezwała się z lekkim
uśmiechem, zaskakując tym dwójkę bohaterów.
-
Oczekiwałaś mnie? – spytał, wydawałoby się, szczerze zdziwiony chłopak.
- Owszem.
Władcy Ciem bardzo zależało, abym cię znalazła. Wydaje mi się, że nie pała do
ciebie miłością.
- Też
odnoszę takie wrażenie. Czyli w końcu się mną zainteresował? Dość długo mu to
zajęło. – odpowiedział niedbale, irytując lekko Lady.
- A żebyś
wiedział. Jednak skoro nie masz niczego, czego by chciał, to nie kazał mi
zgotować dla ciebie najlepszego losu.
- Domyślam
się.
- Nie widząc
innego sposobu na pozbycie się ciebie, Władca Ciem kazał mi cię po prostu
zabić. Stoisz mu na drodze, a on nie lubi sprzeciwu.
- Nie jest jedyny,
zapewniam cię. To co…? Będziemy dalej gadać, czy przejdziemy do rzeczy? –
spytał nagle poważnie chłopak, prostując się i stając twarzą i ciałem w stronę
przeciwniczki.
- Jak sobie
życzysz. Muszę jednak tobie podziękować, Biedronko. – blondynka zwróciła się
nagle do Marinette, kompletnie ją zaskakując – Dzięki tobie znalazłam
odpowiednie rzeczy do skończenia z nim. – wyjaśniła, a po chwili wyciągnęła
rękę w stronę dziury w ścianie, którą zrobiła przez ciemnowłosą, a w jednej
chwili wyleciało z niej kilkanaście noży. Były one wszelkie, od zwykłych do
smarowania chleba, po duże tasaki.
- Bardzo
dobrze wyposażona ta restauracja. Spisać testament już
nie zdążysz, głupcze. – rzekła jeszcze na zakończenie, posyłając tym samym cały
sprzęt na chłopaka.
- „Niech to, musimy działać! Nie lubię go, ale
nikomu nie życzę śmierci!” – krzyknęła w myślach Biedronka, rzucając się na
ratunek chłopakowi. Jednak odległość była zbyt duża i dziewczyna mogła tylko
patrzeć, jak ostre narzędzia zbliżają się do ofiary.
Jednak
zamaskowany nic sobie nie robił na ruch blondynki. Wciąż wyprostowany, uniósł
spokojnie rękę za głowę. Gdy pociągnął, cała trójka nastolatków „prawie”
przecierała oczy ze zdumienia. W jego dłoni zmaterializował się miecz, a po
krótkiej obserwacji młodzież stwierdziła, że to katana. Cienkie, czarne ostrze,
długie na ok. 80
centymetrów , o równie ciemnej rączce, ale dodatkowo
zdobionej lekki złotem. Jakikolwiek władca nie powstydziłby się takiego miecza.
Gdy noże w
końcu zaatakowały, chłopak zaczął się bronić kataną. Ataki leciały ze
wszystkich stron, jednak żaden nie dosięgną ofiary. Z niezwykłą szybkością i
precyzją zamaskowany odbijał każde ostrze, które niebezpiecznie się do niego
zbliżało. I mimo tego wszystkiego, to chłopak zaczął iść w stronę agresora.
Biedronka,
Czarny Kot, a nawet lady Teleki nie mogli wyjść z szoku. To, co robił nowy
przeciwnik, było dla nich niepojęte. Jedyną osobą wśród nich, która znała się
choć trochę nad tym i mogła to ocenić, był oczywiście Czarny Kot.
- „T-to nieprawdopodobne?! Po prostu…
niezwykłe! Jak on o robi? Gdzie się tego nauczył? Jakim cudem tego dokonał?”
– zastanawiał się blondyn – „On nas w tym
przewyższa, to jasne. Na każdym treningu szermierki nauczyciel nam mówi, że w
pojedynku kluczem do wygranej są wytrenowane umiejętności i precyzja. Właśnie
na własne oczy widzę dowód tych słów. Świetnie włada kataną, jest szybki i
zwinny, a to nie wszystko. Jego ruchy są pewne, wręcz doskonałe. Nie wacha się,
każdy krok ma swój rytm, którego nie sposób złamać. To mój pierwszy raz, kiedy
widzę kogoś tak uzdolnionego.” – stwierdził poważnie Adrien, mając w głowie
obejrzane walki aktualnych mistrzów świata w sztukach walki.
Jednak ta
walka nie trwała długo. Po kilku minutach takiego parowania ciosów, bohaterowie
usłyszeli zdanie:
- Mam już
tego dość. – rzekł spokojnie chłopak, po czym odbił szybko noże, które
atakowały go od przodu, by niemal w tej samej chwili skoczyć w utworzoną lukę.
Nastolatek ruszył wprost na Lady, która stała nieruchomo w miejscu, zdjęta
strachem. Bohaterów też ogarnęło przerażenie.
- „Co on chce zrobić?!” – krzyknęła w
myślach Marinette, również biegnąc w stronę przestępczyni, z Czarnym Kotem na
ogonie. Gdy chłopak zbliżył się do blondyny, rzekł.
- Mógłbym
cię zabić za próbę zabójstwa na mnie. Jednakże nie ty jesteś moim głównym celem. –
a po jego słowach zamachnął się, celując w prawą dłoń dziewczyny. Ta,
odzyskawszy zdolność ruchu, chciała czymś ten atak zablokować, jednak było już
za późno. Pierścień z wygrawerowanym motylem zleciał z palca, przecięty w pół.
Gdy ozdoba spadła na ziemię, z jego resztek wyleciała mała Akuma.
- „To moja szansa!!!” – krzyknęła
Marinette, biorąc jednocześnie zamach, a zaraz potem rzuciła jo-jo’em, celując
w czarnego motyla. Gdy chłopak chciał chwycić Akumę, ta została w ostatniej
chwili schwytana przez Biedronkę.
- TAK!!! Udało się! – krzyknęła rozpromieniona
dziewczyna, by zaraz wypuścić oczyszczoną już Akumę. – Pa pa, miły motylku.
Niezwykła Biedronka!
W jednej
chwili z magicznego jo-jo’a Marinette wyleciał piękny strumień czerwonej
energii, który rozszedł się na wszystkie strony. Ilekroć dotknęła czegoś
zniszczonego na wskutek terroryzmu osoby zakumanizowanej, zostawało to
naprawione i doprowadzone do stanu przed atakiem. Gdy wszystko zostało
skończone, energia uleciała w niebo, rozchodząc się na wszelkie strony.
- O tak!
Zrobiliśmy to, Kocie! – krzyknęła radośnie Marinette, wyciągając dłoń w
kierunku Adrien’a, z zamiarem przybicia „żółwika”. Blondyn uśmiechnął się, po
czym uniósł rękę, patrząc w oczy ukochanej, mówiąc cicho.
- Zaliczone.
Bohaterowie
stali tak przez chwilę, aż w końcu odsunęli się do siebie, a Biedronka zwróciła
się do zamaskowanego chłopaka.
- Tym razem
nie udało ci się zabrać Akumy. Zniszczenia po ataku Akumy wreszcie zostały
naprawione. – powiedziała z małym uśmieszkiem, patrząc na niego z widoczną
pewnością siebie. Ten tylko obserwował ją przez chwilę, po czym odwrócił się i
rzekł.
- Gratuluję.
Skoro was to cieszy, to nie będę psuć nastroju. – po tych słowach zaczął
oddalać się od bohaterów. Jednak Biedronka znów się odezwała, słysząc uprzednio
w słowach chłopaka obrazę.
- Co to ma
znaczyć?! – rzekła już lekko podniesionym głosem, zdradzając gniew. Czarny Kot
chciał jakoś ją uspokoić, jednak powiedźmy sobie szczerze - w tej chwili po
prostu bał się swojej towarzyszki.
- Zupełnie
nic. Jeśli dla was zwycięstwem jest nie pokonanie przeciwnika, a wykorzystanie
roboty innego, to nie mam nic do powiedzenia.
- Jakie
„wykorzystanie roboty innego”?! To ty wszedłeś nam w drogę, wykorzystując naszą
wcześniejszą walkę z Lady Teleki i jej zmęczenie. Gdyby nie ty, to w końcu
byśmy ją pokonali.
- Nie
wyglądała na zmęczoną. No, ale jak to mówią: „nawet ślepej kurze w końcu trafi
się ziarno”. – odpowiedział chłopak, przelewając tym samym czarę goryczy
Biedronki. Dziewczyna nie mogła już znieść tego bezczelnego drania, który myśli
sobie, że może bezkarnie obrażać innych. Tego było po prostu za wiele.
- MAM CIĘ
JUŻ SERDECZNIE DOŚĆ!!! – ryknęła rozwścieczona ciemnowłosa, jednocześnie
skacząc z zamiarem ataku na chłopaka.
- Biedronko,
NIEEE!!! – krzyknął przerażony Kot, jednak było już za późno. Nim dziewczyna
zdołała dolecieć do przeciwnika, ten odwrócił się szybko, unikając ciosu
Biedronki, zaraz potem łapiąc ją mocno za nadgarstki.
- Puść ją! –
krzyknął jeszcze Adrien, po czym ruszył z odsieczą, jednak niemal natychmiast
zatrzymał się sparaliżowany. Tuż przed nim stała przerażona Biedronka, trzymana
jedną ręką za dłonie przez znajdującego się za nią chłopaka, z czarną kataną
tuż przy szyi.
- No i co?
Straciliście odwagę? – spytał drwiąco przeciwnik, patrząc wprost na
przestraszonego, ale też wściekłego Kota.
- Wypuść ją.
- Bo co mi
zrobisz?
- Mówię,
wypuść ją!
- Tryb
rozkazujący nie pasuje ani do ciebie, ani do okoliczności. – rzekł chłodno do
blondyna, który patrzył na niego spode łba. Po chwili jednak odezwał się cicho.
- Proszę…,
nie rób jej krzywdy.
- Jak
trzeba, to potrafisz poprosić. To klucz do rozmowy. – odpowiedział z uznaniem,
odsuwając lekko ostrze od Biedronki – Ale nie zrobię tego za darmo. –
dokończył, wywołując zdziwienie u Marinette i Adrien’a.
- Czego
chcesz?
- Czego
chcę?... Czegoś, co dla niektórych jest tak samo cenne, jak Biedronka dla
ciebie. – odezwał się chłopak, a Kot mógłby przysiąc, że w otworach maski
widział mały błysk. – Masz ZABIĆ burmistrza André Bourgeois i do
następnego wieczora przynieść mi dowód jego śmierci. – zlecił zimnym głosem, a
zarówno Adrien’a, jak i Marinette obleciał strach i szok. Zapadła cisza, którą
przerwał po chwili zamaskowany nastolatek.
- Odpowiedź sobie na pytanie, ile warte jest życie twojej przyjaciółki.
Ile możesz poświęcić, aby ją ocalić. I czy jakiekolwiek istnienie może zostać
dla niej poświęcone.
- NIE!!!
Kocie, nie rób tego! Chce cię sprowo… - nie mogła dokończyć, ponieważ chłopak
ponownie przyłożył ostrze do jej szyi.
- Masz czas
do jutrzejszej nocy. Ty zdecyduj, czyje życie jest cenniejsze. – rzekł na
koniec, a w następnej chwili skoczył do tyłu, ciągnąc za sobą przerażoną
Marinette, a Kot ruszył za nimi w pogoń. Jego przeciwnik wbiegł w najbliższą
uliczkę, ale gdy Adrien również tam doszedł, z szokiem i przerażeniem
stwierdził, że oboje zniknęli.
-
BIEDRONKO!!!
Hej,
OdpowiedzUsuńdrogi autorze trafiłam tutaj już jakiś czas temu, ale dopiero teraz mam chociaż czas aby coś skrobnąć tutaj, ze względu na brak czasu trochę minie czasu, ale już mogę powiedzieć, że zostanę na długo... jeszcze nie wiem od czego zacznę czytać, ale chyba będzie to naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam Cię Basiu w moich skromnych progach! Mam nadzieje, że przyjemnie spędzisz z nami tutaj czas ;). Czas niestety jest nie uchwytny, tym bardziej dla mnie. Wszystko w swoim czasie. :D Do zobaczenia więc następnym razem!!!
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńautorze trafiłam na Twój blog, już jakiś czas temu, ale teraz postanowiłam się odezwać, ze względu, żebyś wiedział o nowej i osobie tutaj, ponieważ mój plan czytania spalił na panewce jak to sie mówi (po ptostu nie mam kiedy, i najpierw muszę uporać z kilkoma sprawami)
najprawdopodobniej zacznę czytać ox Naruto chociaż jeszcze noe wiem... na razie więcej czytać opowiadania o potterze (przekonałam się do tego)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Co to?! Siostra, kuzynka, przyjaciółka czytelniczki powyżej ? ;) Taki żarcik! Dzięki za komentarz i zapraszam o każdej porze dnia i nocy! Nie mówię, że będę online, ale czytać zawsze możesz :D. A jak czas (dosyć dużo), cierpliwość, Bóg i wena pozwoli, to może Pottera znajdziesz też tu. Pomysł jest, ale tylko płęta opowiadania. Główka od czasu do czasu pracuje, ale coś słabo jej idzie. Do zobaczyska!!!
UsuńHeja, to znowu ja. W końcu udało mi się zajrzeć i dziś planuję przeczytać jeszcze następny rozdział. W końcu będę na bieżąco.
OdpowiedzUsuńChyba lubię niegrzecznych chłopców, bo cieszę się za każdym razem jak pojawią się Gerard. Teraz w ogóle jarałam się na maksa. Mistrz katany. Ty wiesz jak mi zrobić dobrze ;) Fajnie opisujesz walki. Trochę Ci tego zazdroszczę. Ja tego nie lubię robić, bo nie potrafię. Może dasz mi kiedyś kilka rad jak się tego nauczyć :)
Biedronka wykazała się sprytem w tym rozdziale, ale faktycznie co to za zwycięstwo, skoro sami nie dali. Mimo tego dobrze, że złapała akume.
Fajny rozdział.
Weny, motywacji i dużo chęci do pisania. :))
Takie pytanie: a gdzie tu występuje Gerard? Ja go jakoś nie widzę, a jestem autorem. ;) Dziękuję bardzo za ciepłe słowa. Co do rad, to możesz pisać, ale nie daje gwarancji, że będą dobre, a szkodzić nie chcę. Ale jak chcesz... to możemy uzgodnić warunki nauki. :D
UsuńDziękuję raz jeszcze i nawzajem!!!
To Gerard i Shadow to nie ta sama osoba?
UsuńNigdzie nie ma napisane, jak się nazywa. Cały czas ma maskę. ;)
UsuńNo może i nie jest, ale oni są tacy podobni. No i jakim cudem Gerard od razu wiedział kto jest Biedronką, a kto Czarnym Kotem? Przecież jak dopiero się przeprowadził, to nie mógł tego wiedzieć. No i pałał dużą niechęcią do naszej bohaterki. Dlatego dla mnie to było logiczne. Czy ja źle myślę?
UsuńA gdzie jest napisane, że wie? Przecież "ktoś" obserwuje Marinette i Adrien'a, ale nigdzie nie ma podanego imienia. To może być każdy. ;)
UsuńPs. I nie można "źle myśleć". Każdy ma swoje przemyślenia i wnioski. A które okażą się być bliżej prawdy, to się dowiemy z czasem. Zapewniam. ;)
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspanile, czemu czarny kot tak długo się nie pojawiał jak i to że właśnie nie pojawiał się na początku ten dziwny chłopak... co zrobi Aiden?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza