Rozdział 15
Czarny Kot przechodził między uczniami w stronę najbliższego
bufetu, chcąc zaspokoić głód, ale przede wszystkim uciec na chwilę daleko od
parkietu. Gdy dorwał pierwsze lepsze ciastko, oddalił się, próbując
równocześnie nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Na szczęście spotkani na
jego drodze uczniowie byli zbyt pochłonięci rozmawianiem ze sobą, dzięki czemu
wydostał się z tłumu bez większego trudu. Przystanął więc na chwilę przy jednej
ze ścian i zaczął jeść zdobytą słodkość. Choć chłopak musiał przed sobą
przyznać, że uwielbia wręcz tańczyć, to dzisiejsza impreza była lekką przesadą.
Nie mógł wręcz zliczyć, z iloma dziewczynami tańczył, i wcale nie był z tego
powodu dumny. Za każdym razem, kiedy kończył tańczyć i chciał trochę odpocząć,
nagle znikąd przyskakiwała do niego kolejna już dziewczyna, błagając o wspólny
taniec. W takich momentach chłopak był niezadowolony z faktu, że nie potrafił
odmawiać i ze spuszczoną głową wracał z nową partnerką na parkiet. W końcu
jednak udało mu się od tego uciec, samemu już ledwie trzymając się na nogach ze
zmęczenia.
Gdy Czarny Kot dokończył ciastko, odczekał chwilę, by
odzyskać utracone siły, po czym zaczął przechadzać się wokół zebranych na
imprezie uczniów. Chłopak czujnie obserwował wszystkich zgromadzonych, i choć
wiedział, że to niemożliwe, to wciąż próbował wychwycić w tłumie te piękne,
granatowe włosy, czerwoną maskę z czarnymi kropkami i olśniewający uśmiech,
który chciał zawsze widywać u tej szczególnej dla niego dziewczyny. Nastolatek
nieustannie widział w głowie twarz Biedronki, osoby, którą tak niestrudzenie
poszukiwał tej nocy. To właśnie dla niej tu przyszedł jako Czarny Kot, aby mieć
szansę na spotkanie i spokojne porozmawianie z dziewczyną. Tyle chciał jej
powiedzieć, wyznać, jednak jak zwykle został zawiedziony. Jego ukochana się nie
zjawiła, a przez to chłopak nie wiedział, co z sobą począć. Choć zabawa i
taniec pozwalały mu zapomnieć o tej sprawie, to nie mogły wymazać bólu i
zawodu, który czuł mimo wszystko w głębi serca.
Gdy tak nastolatek myślał nad niedoszłym spotkaniem z
Biedronką, zdał sobie nagle sprawę, że jeśli by się tu zjawiła, to nie
wiedziałby nawet, co chciałby jej powiedzieć. Że ją kocha? Że mu na niej
zależy? Że ostatnie jej zachowanie było dla niego dziwne? Sam już nie wiedział.
Jednego był jednak pewny: nie miał zielonego pojęcia, co myśleć o tym
wszystkim.
Po krótkiej chwili, kiedy to Kot postanowił przestać już o
tym myśleć, między głowami uczniów zauważył pewne charakterystyczne, granatowe
włosy. W tym samym momencie poczuł, jak jego ciało drętwieje, a w sercu pojawia
się iskierka nadziei.
- „Czy to… czy to
Biedronka?” – w głowie Kota pojawiła się radosna i wyczekiwana myśl, jednak
po chwili chłopak otrząsnął się lekko, nie chcąc niepotrzebnie napełniać się
nadzieją. Przecież dopiero co postanowił nie myśleć o dziewczynie w trakcie tej
imprezy, jednak świadomość szansy na rozmowę z bohaterką nie pozwalała mu się
uspokoić. Mimo wszystko próbował ochłonąć i obiektywnie się nad tym zastanowić.
– „To wcale nie musi być Biedronka. Przecież
dziewczyn z takimi włosami jest mnóstwo i trudno stwierdzić, która to ona po
samych kolorze. Jednak te akurat wyglądają bardzo znajomo…. NIE! Muszę się
uspokoić! Odetchnąć. Ufffff! No dobra, spokojnie tam podejdę i się upewnię, czy
to Biedronka. Bez biegania, przepychania się, czy zbędnej awantury. Tak, to
dobry plan.” – postanowił w końcu Adrien, poprawiając tym samym garnitur i
krawat, po czym ruszył przez tłum w stronę swojego celu. Z każdym krokiem Kot
czuł, jakby zapadał się pod ziemię, a nogi dziwnie stawały mu się zbyt ciężkie,
aby mógł je bez wysiłku podnieść. Jego serce pracowało coraz mocniej, w miarę
zbliżania się do upragnionego celu. Cały jego spokój i opanowanie właśnie
wzięły w łeb.
Gdy w końcu przedarł się przez tłum, ujrzał upragnionego
właściciela granatowych włosów. W tej samej chwili z jego twarzy zniknął
uśmiech, a na jego miejsce pojawił się smutek. Stał właśnie przed znajdującą
się niedaleko Marinette. Dziewczyna opierała się o jedną ze ścian i wpatrywała
się w niewiadomy punkt nad bawiącymi się ze sobą uczniami. Czarny Kot nawet nie
musiał się zastanawiać, aby stwierdzić, że ciemnowłosa pogrążyła się we
własnych myślach. Przez chwilę chłopak obserwował z uwagą swoją przyjaciółkę,
nie dziwiąc się, że pomylił ją z Biedronką. Jej włosy, choć teraz inaczej
uczesane, bardzo przypominały te, które miała również kropkowana bohaterka.
Adrien’a zaskoczyło, że dopiero teraz zauważył pomiędzy dziewczynami to
podobieństwo.
Jednak oprócz tego w Czarnego Kota uderzyło coś jeszcze. Nie
tylko pod względem wyglądu Marinette przypominała mu Biedronkę. Obie dziewczyny
były odważne i inteligentne, pomagały każdemu, kto potrzebował pomocy, oraz
każda z nich nie mogła przejść obojętnie obok jakiejkolwiek krzywdy. Chłopak
wiedział, że te cechy czyniły je niezwykłymi. Jednak pomimo tych wszystkich
podobieństw, Czarny Kot zdawał sobie sprawę, jak różne są te dziewczyny.
Biedronka szła przez życie z uniesioną głową, nie bojąc się wyzwań i nowych
doświadczeń, zaś Marinette robiła to nieśmiało i małym wahaniem. Przynajmniej
tak to widział, kiedy przebywał blisko nastolatki w czasie zajęć szkolnych.
Jednak z kolejnymi dniami ciemnowłosa stawała się coraz bardziej pewna siebie i
stanowcza, czego dowodem było jej ponowne kandydowanie na przewodniczącego.
Adrien przerwał rozmyślanie, przypatrując się dziewczynie
uważniej. Chłopak nie mógł nie zauważyć, że ciemnowłosa jest przez coś smutna.
Nie bawiła się, nie nuciła, czy nawet nie kiwała się w rytmie muzyki. Po prostu
stała, nieruchoma jak posąg, zupełnie oderwana od rzeczywistości. Adrien
osobiście był tym zdziwiony. Musiał przyznać, że Marinette wyglądała dzisiaj
niezwykle olśniewająco, zarówno z rozpuszczonymi włosami, jak i z białą suknią
na sobie. Zdaniem chłopaka nie powinna móc się odgonić od zachwyconych
nastolatków. Tak jednak nie było i dziewczyna stała samotnie pod ścianą, gdy
wokół niej bawili się tłumnie inni uczniowie. Adrien nie mógł tego tak
zostawić. Choć przyszedł tutaj w nadziei na spotkanie Biedronki, to nie mógł
tak bez słowa stąd odejść.
Ta więc Czarny Kot ruszył w stronę koleżanki, a gdy był
wystarczająco blisko, odezwał się serdecznie:
- Witaj, Marinette! Dawno myśmy się nie widzieli. – zaczął z
szerokim uśmiechem, wybudzając tym samym dziewczynę z lekkiego transu.
- Och! Cześć, Czarny Kocie. – odpowiedziała ciemnowłosa,
uspokajając się, po czym uśmiechnęła się z trudem. – Widzę, że porządnie się
przygotowałeś na tą imprezę. – rzekła z małym uśmieszkiem, wskazując na strój
chłopaka. Ten podniósł ręce i obrócił się całkowicie, prezentując garnitur z
lekkim śmiechem.
- Oczywiście! Na takie spotkania nie należy przyjść z byle
czym. Ty również wyglądasz dziś olśniewająco. – zwrócił się z szerokim
uśmiechem do Marinette, a ta zaśmiała się lekko na ten komplement. Po chwili
oboje odwrócili głowy w stronę parkietu, a między nimi zaległa martwa cisza.
Żadne z nich nie wiedziało, jak kontynuować rozmowę. Marinette nie była w tym
najlepsza, a na dodatek humor jej w tym nie pomagał, zaś Czarny Kot myślał, że
dialog sam się potoczy, jednak się mylił. Poza tym do ciemnowłosej nie mógł się
zwracać jak do innych dziewczyn. Ona była jego przyjaciółką, którą szanował,
więc nie zamierzał iść z jakimś tanim tekstem. Te dwie sytuacje sprawiały, że
oboje ugrzęźli w martwym punkcie.
Po 2 minutach nerwowej ciszy Adrien postanowił ją zakończyć.
- Niezła impreza, nie uważasz? – spytał Marinette, a po
widoku jej miny chciał sam sobie strzelić w głowie. – „Tylko na to mnie stać?! Gdzie się podział ten pewny siebie Kot?!”
- Taak, też mi się tak wydaje. – odrzekła powoli i
niepewnie, po czym zamilkła. Chłopak myślał, że ciemnowłosa znów nie będzie
chciała rozmawiać, kiedy nagle cos dodała. – A tak szczerze, to nie wiem. To
moja pierwsza w życiu impreza. – dokończyła smutno, a blondyn popatrzył na nią
ze zdziwieniem.
- Naprawdę? – zapytał, a dziewczyna pokiwała lekko głową. –
I do tej pory ani razu się nie bawiłaś?
- Jakoś… nie było okazji. – odpowiedziała przybitym głosem,
zdając sobie sprawę, jak samotnie przeszła przez życie z powodu swojej
nieśmiałości. Po chwili jednak stwierdziła, że za dużo już powiedziała, więc
uspokoiła się lekko i rzekła w stronę Kota. – No, ale dość o mnie. A co tam u
ciebie? Zatańczyłeś już ze wszystkimi dziewczynami, z którymi chciałeś? –
spytała z chytrym uśmiechem, a Adrien uśmiechnął się na to lekko. Gdy jednak
przypomniał sobie o kimś, z jego twarzy zniknął uśmiech, a pojawił się smutek.
- Nie…, nie ze wszystkimi. Tej nocy chciałem zatańczyć tylko
z jedną osobą, jednak się nie udało. Nie zjawiła się. – odpowiedział z
pochyloną głową, a Marinette momentalnie spoważniała. Nie musiała się długo
zastanawiać, aby odgadnąć, o kim mówił chłopak.
- Chodzi ci o Biedronkę?
Czarny Kot nie odpowiedział, ale kiwnął potwierdzająco
głową. Przez chwilę znów zapadła między nimi cisza, a Marinette nie zamierzała
jej przerywać, czekając na odpowiedź blondyna. Nawet nie zauważyła, jak bardzo
zależy jej na jego wypowiedzi.
- Nie wiem, co mam o tym myśleć. – zaczął cicho kot, a
ciemnowłosa wstrzymała oddech, słuchając z uwagą. – Czuję, że oddalamy się od
siebie,… że zaczyna mnie ona unikać. Nie rozumiem, jak to się może dziać.
Widzę, że jest jej ciężko, że zaczyna sobie z tym wszystkim nie radzić. Stara
się to ukryć, aby inni się o nią nie martwili, jednak ja ją znam i dlatego
wiem, że to nie jest prawda. Ona cierpi, a mimo wszystko wciąż myśli o innych.
Chcę jej pomóc, wesprzeć ją, jednak zawsze gdzieś znika, zanim zdążę choć
otworzyć usta. Chciałem ją znaleźć, ale w tym wielkim mieście to chyba
niemożliwe. – zaśmiał się lekko, a Marinette wciąż go słuchała. – Chcę jej
tylko powiedzieć, że zawsze może na mnie liczyć. Nie ważne, co się stanie, ja
zawsze będę chciał jej pomóc. Po to przecież są przyjaciele, prawda? – zwrócił
się z lekkim uśmiechem do dziewczyna, a ta rozszerzyła oczy w lekkim szoku. To
były może proste słowa, ale mimo wszystko zadziałały na Marinette jak zimna
woda. To ciepło, ta troska w głosie Czarnego Kota uświadomiła ciemnowłosej, co
właśnie powoli traciła. Przez swoje zachowanie i osobisty egoizm nie zauważyła,
że przez to wszystko cierpi jeszcze jedna osoba. Ten, który był jej tarczą, od
kiedy otrzymała moc Biedronki. Który pomagał jej walczyć z Władcą Ciem oraz
ten, który nigdy jej nie opuścił.
Marinette wpatrywała się w Kota przez kilka minut, aż w
końcu uśmiechnęła się promiennie, wzruszona słowami przyjaciela.
- Myślę, że nie musisz jej tego mówić, Kocie. – rzekła do
chłopaka, a ten popatrzył na nią zdziwiony. – Jestem pewna, że ona już to wie.
Po prostu chyba lekko się zagubiła w tym wszystkim.
- A skąd ty to wiesz? – spytał zaskoczony blondyn, a
Marinette zadrżała przerażona.
- N-n-no stąd, ż-że… ja po prostu znam się na ludziach! –
odpowiedziała szybko, uśmiechając się w lekkim stresie. Chłopak patrzył na nią
przez chwilę, ale również się na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Zawsze wiedziałem, że jesteś niesamowita, Marinette. –
rzekł z uznaniem, a dziewczyna mentalnie westchnęła z ulgą.
- „Uff, było blisko.”
Oboje już w weselszych humorach siedzieli na ławce i
obserwowali ogólną zabawę, zerkając jedynie na siebie kątem oka. Chociaż na zewnątrz
wydawało się wszystko w normie, to wewnątrz tej dwójki coś się właśnie
zmieniło. Zarówno u Kota, jak i Marinette pojawiło się dziwne uczucie
niepewności, czy nawet… nieśmiałości. Ta sytuacja zaskoczyła szczególnie
chłopaka.
- „Co jest? Dlaczego
czuję się tak dziwnie?” – zastanawiał się w myślach, a gdy popatrzył na
twarz dziewczyny, znów to poczuł. Nagle ciemnowłosa odwróciła się w jego
stronę, a ten uciekł błyskawicznie wzrokiem jak najdalej od jej twarzy, lekko
speszony. – „Co się dzieje? Przecież to
przyjaciółka,… tylko przyjaciółka. Dlaczego więc nie mogę na nią spojrzeć?”
– zastanawiał się już naprawdę zszokowany Kot. Marinette tylko patrzyła
zdziwiona na jego lekko przerażoną twarz, jednak nie wyglądało to groźnie, czy
niebezpiecznie, więc nie pytała, co się z nim stało. A blondyn tylko siedział
wyprostowany i modlił się, żeby Marinette przypadkiem nie potrafiła czytać w
jego myślach. Sama dziewczyna też poczuła, że Czarny Kot zaczął ją dziwnie
onieśmielać, jednak uznała, że to w jej przypadku norma. Pewnie po prostu wciąż
miała w pamięci jego miłe słowa.
W całej szkole zabrzmiały ostatnie nuty lecącego utworu,
który został pożegnany głośnymi oklaskami w stronę DJ. Ten z uśmiechem podniósł
rękę w geście podziękowania, po czym puścił kolejny kawałek. Gdy pierwsze
odgłosy muzyki dosięgły Kota, ten momentalnie zapomniał o zawstydzeniu, tylko
teraz poczuł chęć i siłę do tańca. Dlatego też wstał z miejsca i odwrócił się w
stronę przyjaciółki, po czym zapytał:
- Zechcesz ze mną zatańczyć, Marinette? – uśmiechnął się
dowcipnie, a dziewczyna popatrzyła na niego niemal zszokowana. Spojrzała przez
chwilę na parkiet, jednak niemal błyskawicznie tego pożałowała.
- Przepraszam, Kocie, ale nie mogę. Mówiłam ci przecież, że
ja nie tańczę.
- Wcale, a wcale? Kiedyś musi być ten pierwszy raz. – dodał
radośnie.
- Nie, nie. Zrezygnuję. – ciemnowłosa była coraz bardziej
przerażona.
- Marinette…
- Nie mogę.
- … proszę…
- Powiedziałam NIE, Kocie!
- Mari…
- NIE i koniec! Czemu nie spytasz jakąś inną dziewczynę?! Na
pewno wszystkie będą chciały z tobą zatańczyć, więc…!
- Marinette! – po wymienieniu jej imienia, ciemnowłosa
zamilkła, patrząc się przerażona na chłopaka. Teraz dopiero zauważyła, że
Czarny Kot kuca przed nią, a jego twarz znajduje się bardzo blisko jej twarzy.
Na ten widok dziewczyna poczuła na sobie wypieki. Blondyn nie krzyknął, tylko
tak dobitnie i stanowczo wypowiedział to słowo, że automatycznie musiała
umilknąć.
- Bo chcę zatańczyć z TOBĄ, a nie z „inną dziewczyną”. –
niemal wyszeptał w jej stronę chłopak, jednak Marinette usłyszała każde jego
słowo. Kot uśmiechał się miło, pokrzepiająco, po czym wystawił do niej swoją
dłoń. A Marinette, choć wciąż przerażona, podała mu swoją.
- „Dlaczego nie
potrafię mu odmówić?” – zapytała siebie w myślach, pozwalając poprowadzić
się na parkiet. Czarny Kot wciągnął ją na środek dziedzińca, gdzie było
wolne miejsce, po czym stanął naprzeciw niej i chwycił jej drugą dłoń.
- To nie jest trudne. Nie musisz się tego specjalnie uczyć.
Taniec trzeba czuć, a wiedząc, jaką jesteś dziewczyną, jestem pewny, że to dla
ciebie prościzna. – mówił cicho, łagodnie, a Marinette wsłuchiwała się w jego
głos, jakby był jej drogowskazem. A gdy spojrzała w jego oczy, pełne dobroci i
zaufania, postanowiła mu zaufać i dać się poprowadzić. (link)
Tyle piękna w sobie
masz
Chcę przy Tobie być, lecz nie wiem jak.
Moje serce tylko Twoje jest
Proszę skarbie nie zapomnij nigdy mnie
Chcę przy Tobie być, lecz nie wiem jak.
Moje serce tylko Twoje jest
Proszę skarbie nie zapomnij nigdy mnie
Kręcili się w kółko w rytm muzyki. Piosenka nie należała do
wolnych, więc z początku dziewczyna nie nadążała za chłopakiem. Ten zaś jej nie
pośpieszał, tylko spokojnie pozwalał jej się przyzwyczaić i wczuć w rytm. A
widział, że się stara. I tak, im dalej leciała muzyka, tym Marinette czuła się
coraz bardziej pewnie. W jej głowie zaś pojawiły się wspomnienia i sytuacje,
kiedy to patrzyła na inne pary, próbując zapamiętać ich ruchy. Teraz jakby to
samo wchodziło w jej ciało, zupełnie o tym nie myśląc. Tańczyli coraz szybciej,
zrównując się z tempem piosenki. Wtedy też Adrien ujrzał na twarzy Marinette szeroki
uśmiech, który po krótkim czasie zamienił się w radosny śmiech.
1.
Ty jesteś moją naj, nie liczy się już
nikt
Masz bardzo fajny styl i ten w oku błysk.
Mogę patrzeć tak na Ciebie cały dzień
I dobrze, o tym wiem, że nie znudzisz mi się.
Masz bardzo fajny styl i ten w oku błysk.
Mogę patrzeć tak na Ciebie cały dzień
I dobrze, o tym wiem, że nie znudzisz mi się.
Bo z Tobą chcę iść przez
świat
Bo z Tobą chcę gonić wiatr.
Lecz wiem, że nic nie na siłę,
Ale przez Ciebie mam w brzuchu motyle.
Bo z Tobą chcę gonić wiatr.
Lecz wiem, że nic nie na siłę,
Ale przez Ciebie mam w brzuchu motyle.
Ciemnowłosa zupełnie się nie spodziewała, że tańczenie
będzie jej dawało tyle radości. Pierwszy taniec przechodził jej najśmielsze
oczekiwania, że sama Marinette nie mogła w to uwierzyć. To uczucie lekkości,
radość i szczęście, oraz pewność siebie – to wszystko buzowało w ciele
dziewczyny, dodając jej energii. Podczas tej euforii Marinette tańczyła z
zamkniętymi oczami, śmiejąc się radośnie dookoła. Gdy w końcu je otworzyła i
spojrzała na swojego partnera, czas jakby zwolnił. Na twarzy Czarnego Kota
znajdował się niezwykły uśmiech, jaki dziewczyna jeszcze nigdy u niego nie
widziała. Spokojny, delikatny, wręcz nieskazitelny, a oczy tylko to utwierdzały:
ciepłe, łagodne spojrzenie, wpatrzone w nią jakby z uwielbieniem, na które
dziewczyna lekko zadrżała. Próbowała odwrócić wzrok, uciec wręcz, ale nie
potrafiła. Na twarzy znów poczuła wypieki, a w miejscu styku ich dłoni
nienaturalne ciepło. Ta sytuacja niemal przerażała nastolatkę, która jedynie co
mogła zrobić, to wpatrywać się z zawstydzeniem w oczy Kota. Na ten widok
chłopak zaśmiał się cicho, a po ponownym utkwieniu w niej wzroku, zaczął cicho
śpiewać.
2. Gdyby kiedyś tak nagle
stało się,
Że Nasze drogi dwie rozejdą się.
Pamiętaj o tym, że ja będę kochał Cię
Do końca moich dni nie zapomnę Cię.
Bo z Tobą chcę iść przez świat
Bo z Tobą chcę gonić wiatr.
Lecz wiem, że nic nie na siłę,
Ale przez Ciebie mam w brzuchu motyle.
Że Nasze drogi dwie rozejdą się.
Pamiętaj o tym, że ja będę kochał Cię
Do końca moich dni nie zapomnę Cię.
Bo z Tobą chcę iść przez świat
Bo z Tobą chcę gonić wiatr.
Lecz wiem, że nic nie na siłę,
Ale przez Ciebie mam w brzuchu motyle.
To, co właśnie się działo, było niespodzianką również dla
Adrien’a. To, że tańczył ze swoją przyjaciółką, nie było takie dziwne, ale na
swój sposób jednak niezwykłe. Wcześniej tańczył dla zabawy, żeby porozmawiać,
bądź poflirtować zabawnie. A tu? Chłopak nic nie mówił, ponieważ czuł, że jest
to niepotrzebne, czy nawet niedopuszczalne. Bał się, że zburzy tą atmosferę,
która się między nimi działa. Zamiast tego, zaczął śpiewać cicho tekst
piosenki, nie spuszczając wzroku z Marinette. W duszy musiał się zgodzić, że
ten utwór idealnie pasował do sytuacji, w której się znajdowali. Patrząc na
ciemnowłosą, Adrien mógł bez wahania stwierdzić, że Marinette była piękną
dziewczyną, a dzisiejsza suknia tylko to uwydatniała. Rozpuszczone, lśniące
włosy; oczy niczym dwa ametysty; a usta takie… pociągające. I oczywiście nie
mógł teraz wykluczyć lekkiego rumieńcu na zawstydzonej kobiecej twarzy, który
tylko dodawał jej uroku. A jej wzrok, który również był utkwiony w chłopaku,
działał na niego jak magnez. Nigdy dotąd tak na niego nie patrzyła, przez co
Adrien czuł się trochę dziwnie, ale za nic nie chciał tego zmienić.
Nie odrywając wzroku, Czarny Kot zwolnił tempo, po czym jego
twarz przybrała lekko zdziwiony wyraz, z czego Marinette zachowała się tak
samo. Po krótkiej chwili, jakby czas dla nich zwolnił, chłopak zaczął
przybliżać się do dziewczyny. I choć ciemnowłosa wyglądała na przestraszoną, to
również powoli przysuwała się w stronę blondyna. Cal po calu, ich twarze zmniejszały
odległość między sobą. Chłopak nie wiedział, co się z nim dzieje. Wpatrywał się
w oczy Marinette, nie wiedzieć czemu szukając przyzwolenia.
Nagle przestał, zatrzymując głowę tuż przy jej ustach. Odsunął
się lekko, patrząc z przestraszoną miną na dziewczynę. Nie chciał tego,
ponieważ wiedział, że to zburzy relację między nim, a Marinette. Nie mógł do
tego dopuścić. Teraz jedynie miał nadzieję, że swoim zachowaniem w żaden sposób
nie skrzywdził swojej przyjaciółki.
Piosenka dobiegła końca, a po dziedzińcu zaczęły
rozbrzmiewać głośne oklaski i wiwaty. Czarny Kot rozejrzał się szybko dookoła z
obawą, ale ich niedawna sytuacja nie była chyba przez nikogo zauważona.
Uspokoił się trochę na ten fakt, po czym ponownie spojrzał na dziewczynę. Stała
wciąż koło niego, z pochyloną głową, zapewne żeby ukryć rumieniec, z
splecionymi przed sobą dłońmi. Przez kilka minut ani jedno, ani drugie nie
ruszało się z miejsca, nie wiedząc, co ma zrobić w tej sytuacji. Kot czuł się
temu winny, a Marinette się w tym wszystkim zagubiła. W jej głowie przelatywała
istna rzeka myśli.
- „C-c-czy o-on
właśnie p-próbował mnie p-pocałować? D-dlaczego nie c-chciałam go
p-powstrzymać?! P-przecież ja kocham A-adrien’a! Na s-szczęście do niczego nie
d-doszło. A-ale n-nie ja t-to z-zrobiłam…” - dziewczyna podniosła wzrok i
spojrzała na stojącego przed nią chłopaka. – „O-on się p-powstrzymał? N-nie p-pocałował mnie? Czarny Kot?! A-ale…
dlaczego? D-dlaczego to zrobił?” – zastanawiała się mimo wszystko
dziewczyna, bo nawet jeśli cieszyła się, że nie doszło do pocałunku, to nie
spodziewała się takiego zachowania u Czarnego Kota, znanego flirciarza. – „Bo czyżby to oznaczało, ż-że ja nie
j-jestem…”
Adrien zauważył nagły smutek na twarzy Marinette, przez co
momentalnie się zląkł. Czyżby przez swoje zachowanie ją zranił, skrzywdził?
Chłopak nie mógłby znieść tej myśli. Musiał to naprawić. Już szykował jakiś
żart na pokrzepienie serc, jednak po zastanowieniu zrezygnował. Marinette była
podobna do Biedronki i obie nie reagowały pozytywnie na jego kawały. A już
zwłaszcza w tej poważnej sytuacji. Musiał zachować się jak mężczyzna, a nie jak
gówniarz, jak sam siebie mógł określił w tej sytuacji.
Czarny Kot stanął wyprostowany, po czym chwycił delikatnie
dłoń Marinette. Ta spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie wiedząc, co chłopak
chce zrobić. Ten podniósł wolno rękę dziewczyny, nie spuszczając z niej
poważnego i skupionego wzroku, uczulony na jakikolwiek sprzeciw. Marinette
domyśliła się, co Kot chce zrobić, ale powstrzymała się od wyrwania się z jego
ręki. Blondyn nie czekał i ucałował lekko dłoń ciemnowłosej, po czym rzekł.
- Dziękuję za piękny taniec, Marinette. I… przepraszam. –
dodał na koniec, uśmiechając się lekko, ale wyraźnie przepraszająco. Dziewczyna
obserwowała go przez chwilę, zbierając myśli, ale po minucie i ona się
uśmiechnęła, po czym odsunęła się minimalnie i dygnęła w stronę chłopaka.
- Cała przyjemność po mojej stronie, Kocie. I… dziękuję. –
zwróciła się w jego stronę, powodując u niego szerszy uśmiech na twarzy.
Zaskoczył ją… zwyczajnie zaskoczył. Myślała, że to wieczny
wesołek, który nie potrafi potraktować sprawy poważnie, oprócz wspólnych walk z
Akuma’mi. A tutaj zachował się jak dżentelmen, jak prawdziwy mężczyzna.
Ciemnowłosa była szczęśliwa, że udało jej się ujrzeć takiego Czarnego Kota, jej
wiecznego obrońcę. Nie miała wątpliwości, że ta noc należała do jednej z najpiękniejszych
zapamiętanych wydarzeń w jej życiu.
* * *
Na dachy budynku wśród cieni przyklęknęła pewna postać w
ciemnej masce. Od początku pojawienia się tutaj, nieustannie obserwowała na
dziedzińcu pewną dwójkę nastolatków, bawiącą się na szkolnej imprezie. Nie
umknęła jej oczywiście niedawna sytuacja, która pojawiła się między
obserwowanymi. Koniec końców obserwator ujrzał, jak obydwoje idą wspólnie w
stronę jednego ze stolików z przekąskami, po czym siadają razem na ławce i
pogrążają się w rozmowie.
- „Tak,… nacieszcie
się tą chwilą relaksu, Biedronko i Czarny Kocie. Nie zaprzeczę, że
zasłużyliście sobie na odpoczynek. Ale to już będzie ostatnia taka możliwość.”
– postać uśmiechnęła się pod maską na przebłysk swojej myśli. – „Gdybym miał zacytować Fuu, to
powiedziałbym: Zbliża się czas próby. Ale co ciekawe, to nie tylko ja
będę grał główne skrzypce.” – stwierdził w myślach chłopak, z zasłoniętą
twarzą. Został przez chwilę w tej pozycji, aż nagle wyraźnie coś poczuł blisko
siebie. Odwrócił głowę na lewy róg budynku, po czym uśmiechnął się z
satysfakcją. – „Interesujące… . W końcu
to zauważyłeś, skoro tu przybyłeś?”
* * *
W tym samym czasie:
Po okolicy rozbrzmiewała spokojna, wolna nuta, a na
parkiecie pozostawały tylko te pary, które mogły kręcić się w kółko w rytmie
muzyki, tuląc się do siebie. Wśród nich znajdował się Gerard, tańczący z
oddaniem, z partnerką wtuloną do niego i opartą o jego ramię. Chociaż
chłopak nie znał jej prawie wcale, nie przeszkadzała mu ta sytuacja. Ta
dziewczyna była kolejną, która samotnie stała przy ścianie, nie poproszona ani
razu do tańca. Nie rozumiał, jak można doprowadzić do takiej sytuacji, a sam
widok takiej osoby sprawiał mu ból. Dlatego też zapraszał i tańczył z
dziewczynami, próbując choć trochę polepszyć im humor i sprawić, aby zaczęły
się cieszyć z tej imprezy. Gerard już tak miał i był z tej cechy bardzo dumny.
Gdy tak się obracali w rytmie muzyki, Gerard podniósł wzrok,
aby przypatrzyć się gwieździstemu niebu i świecącego w pełni księżyca. Zanim mu
się to udało, ujrzał wyraźnie na jednym z rogów dachu dziedzińca stojącą
postać. Na ten widok na twarzy bruneta pojawiło się zdziwienie.
- „Hmm,… a to
ciekawe.” – chłopak nie spuszczał wzroku z tej osoby, aż cofnęła się w głąb
dachu budynku, znikając mu z oczu. – „Bardzo…
ciekawe”
Na twarzy Gerarda pojawił się uśmiech, jednak w tej samej
chwili pochylił głowę i zaczął gwałtownie kaszleć w rękaw.
- Gerard! Wszystko w porządku?! – dziewczyna wyraźnie
spanikowała i już miała iść po pomoc, ale brunet chwycił ją lekko za dłoń.
- T-to nic… khy, khy. To…khy, zwykły ka-khy-szel. Widocznie
się przeziębiłem…khy, khy. – uśmiechnął się serdecznie, aby uspokoić dziewczynę
i zapewnić, że wszystko w porządku. Ta westchnęła z ulgą, po czym na jej twarzy
też pojawił się uśmiech, tyle że nie tylko pełny ulgi, ale też częściowego uwielbienia.
Ten fakt potwierdzał też lekki rumieniec, który pojawił się na widok
uśmiechającego się chłopaka.
Gerard wyprostował się, po czym rozejrzał się dookoła. Ta
sytuacja przyciągnęła kilka ciekawskich oczy, dlatego też brunet pomachał lekko
w geście uspokojenia, po czym chwycił zaskoczoną partnerkę w objęcia i ponownie
zaczął tańczyć. Na ten widok cała reszta poszła w jego ślady.
Po chwili jednak, gdy każdy był zajęty sobą, a dziewczyna
ponownie oparła głowę o tors bruneta, Gerard podniósł rękę na zasięg jego wzroku. W tle otaczającego go
półmroku, na swoim rękawie ujrzał ciemne plamy, błyszczące pod wpływem światła
księżyca i gwiazd. Ten widok zaskoczył chłopaka, jednak po chwili jego twarz
przybrała obojętny wyraz, a sam brunet obniżył rękę, chowając poplamiony rękaw
na sukni wtulonej w niego dziewczyny.
- „Mam coraz mniej
czasu.”
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, zastanawiam się czy kiedyś poznają swoje tożsamości, bo tak czarny kot zakochany w biedronce, a Marinette w Adrienie... przeczuwam kłopoty w najbliższej przyszłości...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza