niedziela, 25 marca 2018

Miraculum: Rozdział 15

Przepraszam Was za porę! Za późno się zabrałem za poprawki, ale ten tydzień nie był zwykły i wiele się działo, przez co trochę się pogubiłem. Przepraszam Was za to i obiecuje, że postaram się, żeby to więcej się nie powtórzyło. Takie tanie wytłumaczenie. przejdźmy już do konkretu. Zapraszam!!!



Rozdział 15



Czarny Kot przechodził między uczniami w stronę najbliższego bufetu, chcąc zaspokoić głód, ale przede wszystkim uciec na chwilę daleko od parkietu. Gdy dorwał pierwsze lepsze ciastko, oddalił się, próbując równocześnie nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Na szczęście spotkani na jego drodze uczniowie byli zbyt pochłonięci rozmawianiem ze sobą, dzięki czemu wydostał się z tłumu bez większego trudu. Przystanął więc na chwilę przy jednej ze ścian i zaczął jeść zdobytą słodkość. Choć chłopak musiał przed sobą przyznać, że uwielbia wręcz tańczyć, to dzisiejsza impreza była lekką przesadą. Nie mógł wręcz zliczyć, z iloma dziewczynami tańczył, i wcale nie był z tego powodu dumny. Za każdym razem, kiedy kończył tańczyć i chciał trochę odpocząć, nagle znikąd przyskakiwała do niego kolejna już dziewczyna, błagając o wspólny taniec. W takich momentach chłopak był niezadowolony z faktu, że nie potrafił odmawiać i ze spuszczoną głową wracał z nową partnerką na parkiet. W końcu jednak udało mu się od tego uciec, samemu już ledwie trzymając się na nogach ze zmęczenia.


Gdy Czarny Kot dokończył ciastko, odczekał chwilę, by odzyskać utracone siły, po czym zaczął przechadzać się wokół zebranych na imprezie uczniów. Chłopak czujnie obserwował wszystkich zgromadzonych, i choć wiedział, że to niemożliwe, to wciąż próbował wychwycić w tłumie te piękne, granatowe włosy, czerwoną maskę z czarnymi kropkami i olśniewający uśmiech, który chciał zawsze widywać u tej szczególnej dla niego dziewczyny. Nastolatek nieustannie widział w głowie twarz Biedronki, osoby, którą tak niestrudzenie poszukiwał tej nocy. To właśnie dla niej tu przyszedł jako Czarny Kot, aby mieć szansę na spotkanie i spokojne porozmawianie z dziewczyną. Tyle chciał jej powiedzieć, wyznać, jednak jak zwykle został zawiedziony. Jego ukochana się nie zjawiła, a przez to chłopak nie wiedział, co z sobą począć. Choć zabawa i taniec pozwalały mu zapomnieć o tej sprawie, to nie mogły wymazać bólu i zawodu, który czuł mimo wszystko w głębi serca.


Gdy tak nastolatek myślał nad niedoszłym spotkaniem z Biedronką, zdał sobie nagle sprawę, że jeśli by się tu zjawiła, to nie wiedziałby nawet, co chciałby jej powiedzieć. Że ją kocha? Że mu na niej zależy? Że ostatnie jej zachowanie było dla niego dziwne? Sam już nie wiedział. Jednego był jednak pewny: nie miał zielonego pojęcia, co myśleć o tym wszystkim.


Po krótkiej chwili, kiedy to Kot postanowił przestać już o tym myśleć, między głowami uczniów zauważył pewne charakterystyczne, granatowe włosy. W tym samym momencie poczuł, jak jego ciało drętwieje, a w sercu pojawia się iskierka nadziei.


- „Czy to… czy to Biedronka?” – w głowie Kota pojawiła się radosna i wyczekiwana myśl, jednak po chwili chłopak otrząsnął się lekko, nie chcąc niepotrzebnie napełniać się nadzieją. Przecież dopiero co postanowił nie myśleć o dziewczynie w trakcie tej imprezy, jednak świadomość szansy na rozmowę z bohaterką nie pozwalała mu się uspokoić. Mimo wszystko próbował ochłonąć i obiektywnie się nad tym zastanowić. – „To wcale nie musi być Biedronka. Przecież dziewczyn z takimi włosami jest mnóstwo i trudno stwierdzić, która to ona po samych kolorze. Jednak te akurat wyglądają bardzo znajomo…. NIE! Muszę się uspokoić! Odetchnąć. Ufffff! No dobra, spokojnie tam podejdę i się upewnię, czy to Biedronka. Bez biegania, przepychania się, czy zbędnej awantury. Tak, to dobry plan.” – postanowił w końcu Adrien, poprawiając tym samym garnitur i krawat, po czym ruszył przez tłum w stronę swojego celu. Z każdym krokiem Kot czuł, jakby zapadał się pod ziemię, a nogi dziwnie stawały mu się zbyt ciężkie, aby mógł je bez wysiłku podnieść. Jego serce pracowało coraz mocniej, w miarę zbliżania się do upragnionego celu. Cały jego spokój i opanowanie właśnie wzięły w łeb.


Gdy w końcu przedarł się przez tłum, ujrzał upragnionego właściciela granatowych włosów. W tej samej chwili z jego twarzy zniknął uśmiech, a na jego miejsce pojawił się smutek. Stał właśnie przed znajdującą się niedaleko Marinette. Dziewczyna opierała się o jedną ze ścian i wpatrywała się w niewiadomy punkt nad bawiącymi się ze sobą uczniami. Czarny Kot nawet nie musiał się zastanawiać, aby stwierdzić, że ciemnowłosa pogrążyła się we własnych myślach. Przez chwilę chłopak obserwował z uwagą swoją przyjaciółkę, nie dziwiąc się, że pomylił ją z Biedronką. Jej włosy, choć teraz inaczej uczesane, bardzo przypominały te, które miała również kropkowana bohaterka. Adrien’a zaskoczyło, że dopiero teraz zauważył pomiędzy dziewczynami to podobieństwo.


Jednak oprócz tego w Czarnego Kota uderzyło coś jeszcze. Nie tylko pod względem wyglądu Marinette przypominała mu Biedronkę. Obie dziewczyny były odważne i inteligentne, pomagały każdemu, kto potrzebował pomocy, oraz każda z nich nie mogła przejść obojętnie obok jakiejkolwiek krzywdy. Chłopak wiedział, że te cechy czyniły je niezwykłymi. Jednak pomimo tych wszystkich podobieństw, Czarny Kot zdawał sobie sprawę, jak różne są te dziewczyny. Biedronka szła przez życie z uniesioną głową, nie bojąc się wyzwań i nowych doświadczeń, zaś Marinette robiła to nieśmiało i małym wahaniem. Przynajmniej tak to widział, kiedy przebywał blisko nastolatki w czasie zajęć szkolnych. Jednak z kolejnymi dniami ciemnowłosa stawała się coraz bardziej pewna siebie i stanowcza, czego dowodem było jej ponowne kandydowanie na przewodniczącego.


Adrien przerwał rozmyślanie, przypatrując się dziewczynie uważniej. Chłopak nie mógł nie zauważyć, że ciemnowłosa jest przez coś smutna. Nie bawiła się, nie nuciła, czy nawet nie kiwała się w rytmie muzyki. Po prostu stała, nieruchoma jak posąg, zupełnie oderwana od rzeczywistości. Adrien osobiście był tym zdziwiony. Musiał przyznać, że Marinette wyglądała dzisiaj niezwykle olśniewająco, zarówno z rozpuszczonymi włosami, jak i z białą suknią na sobie. Zdaniem chłopaka nie powinna móc się odgonić od zachwyconych nastolatków. Tak jednak nie było i dziewczyna stała samotnie pod ścianą, gdy wokół niej bawili się tłumnie inni uczniowie. Adrien nie mógł tego tak zostawić. Choć przyszedł tutaj w nadziei na spotkanie Biedronki, to nie mógł tak bez słowa stąd odejść.


Ta więc Czarny Kot ruszył w stronę koleżanki, a gdy był wystarczająco blisko, odezwał się serdecznie:


- Witaj, Marinette! Dawno myśmy się nie widzieli. – zaczął z szerokim uśmiechem, wybudzając tym samym dziewczynę z lekkiego transu.


- Och! Cześć, Czarny Kocie. – odpowiedziała ciemnowłosa, uspokajając się, po czym uśmiechnęła się z trudem. – Widzę, że porządnie się przygotowałeś na tą imprezę. – rzekła z małym uśmieszkiem, wskazując na strój chłopaka. Ten podniósł ręce i obrócił się całkowicie, prezentując garnitur z lekkim śmiechem.


- Oczywiście! Na takie spotkania nie należy przyjść z byle czym. Ty również wyglądasz dziś olśniewająco. – zwrócił się z szerokim uśmiechem do Marinette, a ta zaśmiała się lekko na ten komplement. Po chwili oboje odwrócili głowy w stronę parkietu, a między nimi zaległa martwa cisza. Żadne z nich nie wiedziało, jak kontynuować rozmowę. Marinette nie była w tym najlepsza, a na dodatek humor jej w tym nie pomagał, zaś Czarny Kot myślał, że dialog sam się potoczy, jednak się mylił. Poza tym do ciemnowłosej nie mógł się zwracać jak do innych dziewczyn. Ona była jego przyjaciółką, którą szanował, więc nie zamierzał iść z jakimś tanim tekstem. Te dwie sytuacje sprawiały, że oboje ugrzęźli w martwym punkcie.


Po 2 minutach nerwowej ciszy Adrien postanowił ją zakończyć.


- Niezła impreza, nie uważasz? – spytał Marinette, a po widoku jej miny chciał sam sobie strzelić w głowie. – „Tylko na to mnie stać?! Gdzie się podział ten pewny siebie Kot?!”


- Taak, też mi się tak wydaje. – odrzekła powoli i niepewnie, po czym zamilkła. Chłopak myślał, że ciemnowłosa znów nie będzie chciała rozmawiać, kiedy nagle cos dodała. – A tak szczerze, to nie wiem. To moja pierwsza w życiu impreza. – dokończyła smutno, a blondyn popatrzył na nią ze zdziwieniem.


- Naprawdę? – zapytał, a dziewczyna pokiwała lekko głową. – I do tej pory ani razu się nie bawiłaś?


- Jakoś… nie było okazji. – odpowiedziała przybitym głosem, zdając sobie sprawę, jak samotnie przeszła przez życie z powodu swojej nieśmiałości. Po chwili jednak stwierdziła, że za dużo już powiedziała, więc uspokoiła się lekko i rzekła w stronę Kota. – No, ale dość o mnie. A co tam u ciebie? Zatańczyłeś już ze wszystkimi dziewczynami, z którymi chciałeś? – spytała z chytrym uśmiechem, a Adrien uśmiechnął się na to lekko. Gdy jednak przypomniał sobie o kimś, z jego twarzy zniknął uśmiech, a pojawił się smutek.


- Nie…, nie ze wszystkimi. Tej nocy chciałem zatańczyć tylko z jedną osobą, jednak się nie udało. Nie zjawiła się. – odpowiedział z pochyloną głową, a Marinette momentalnie spoważniała. Nie musiała się długo zastanawiać, aby odgadnąć, o kim mówił chłopak.


- Chodzi ci o Biedronkę?


Czarny Kot nie odpowiedział, ale kiwnął potwierdzająco głową. Przez chwilę znów zapadła między nimi cisza, a Marinette nie zamierzała jej przerywać, czekając na odpowiedź blondyna. Nawet nie zauważyła, jak bardzo zależy jej na jego wypowiedzi.


- Nie wiem, co mam o tym myśleć. – zaczął cicho kot, a ciemnowłosa wstrzymała oddech, słuchając z uwagą. – Czuję, że oddalamy się od siebie,… że zaczyna mnie ona unikać. Nie rozumiem, jak to się może dziać. Widzę, że jest jej ciężko, że zaczyna sobie z tym wszystkim nie radzić. Stara się to ukryć, aby inni się o nią nie martwili, jednak ja ją znam i dlatego wiem, że to nie jest prawda. Ona cierpi, a mimo wszystko wciąż myśli o innych. Chcę jej pomóc, wesprzeć ją, jednak zawsze gdzieś znika, zanim zdążę choć otworzyć usta. Chciałem ją znaleźć, ale w tym wielkim mieście to chyba niemożliwe. – zaśmiał się lekko, a Marinette wciąż go słuchała. – Chcę jej tylko powiedzieć, że zawsze może na mnie liczyć. Nie ważne, co się stanie, ja zawsze będę chciał jej pomóc. Po to przecież są przyjaciele, prawda? – zwrócił się z lekkim uśmiechem do dziewczyna, a ta rozszerzyła oczy w lekkim szoku. To były może proste słowa, ale mimo wszystko zadziałały na Marinette jak zimna woda. To ciepło, ta troska w głosie Czarnego Kota uświadomiła ciemnowłosej, co właśnie powoli traciła. Przez swoje zachowanie i osobisty egoizm nie zauważyła, że przez to wszystko cierpi jeszcze jedna osoba. Ten, który był jej tarczą, od kiedy otrzymała moc Biedronki. Który pomagał jej walczyć z Władcą Ciem oraz ten, który nigdy jej nie opuścił.


Marinette wpatrywała się w Kota przez kilka minut, aż w końcu uśmiechnęła się promiennie, wzruszona słowami przyjaciela.


- Myślę, że nie musisz jej tego mówić, Kocie. – rzekła do chłopaka, a ten popatrzył na nią zdziwiony. – Jestem pewna, że ona już to wie. Po prostu chyba lekko się zagubiła w tym wszystkim.


- A skąd ty to wiesz? – spytał zaskoczony blondyn, a Marinette zadrżała przerażona.


- N-n-no stąd, ż-że… ja po prostu znam się na ludziach! – odpowiedziała szybko, uśmiechając się w lekkim stresie. Chłopak patrzył na nią przez chwilę, ale również się na jego twarzy pojawił się uśmiech.


- Zawsze wiedziałem, że jesteś niesamowita, Marinette. – rzekł z uznaniem, a dziewczyna mentalnie westchnęła z ulgą.


- „Uff, było blisko.”


Oboje już w weselszych humorach siedzieli na ławce i obserwowali ogólną zabawę, zerkając jedynie na siebie kątem oka. Chociaż na zewnątrz wydawało się wszystko w normie, to wewnątrz tej dwójki coś się właśnie zmieniło. Zarówno u Kota, jak i Marinette pojawiło się dziwne uczucie niepewności, czy nawet… nieśmiałości. Ta sytuacja zaskoczyła szczególnie chłopaka.


- „Co jest? Dlaczego czuję się tak dziwnie?” – zastanawiał się w myślach, a gdy popatrzył na twarz dziewczyny, znów to poczuł. Nagle ciemnowłosa odwróciła się w jego stronę, a ten uciekł błyskawicznie wzrokiem jak najdalej od jej twarzy, lekko speszony. – „Co się dzieje? Przecież to przyjaciółka,… tylko przyjaciółka. Dlaczego więc nie mogę na nią spojrzeć?” – zastanawiał się już naprawdę zszokowany Kot. Marinette tylko patrzyła zdziwiona na jego lekko przerażoną twarz, jednak nie wyglądało to groźnie, czy niebezpiecznie, więc nie pytała, co się z nim stało. A blondyn tylko siedział wyprostowany i modlił się, żeby Marinette przypadkiem nie potrafiła czytać w jego myślach. Sama dziewczyna też poczuła, że Czarny Kot zaczął ją dziwnie onieśmielać, jednak uznała, że to w jej przypadku norma. Pewnie po prostu wciąż miała w pamięci jego miłe słowa.


W całej szkole zabrzmiały ostatnie nuty lecącego utworu, który został pożegnany głośnymi oklaskami w stronę DJ. Ten z uśmiechem podniósł rękę w geście podziękowania, po czym puścił kolejny kawałek. Gdy pierwsze odgłosy muzyki dosięgły Kota, ten momentalnie zapomniał o zawstydzeniu, tylko teraz poczuł chęć i siłę do tańca. Dlatego też wstał z miejsca i odwrócił się w stronę przyjaciółki, po czym zapytał:


- Zechcesz ze mną zatańczyć, Marinette? – uśmiechnął się dowcipnie, a dziewczyna popatrzyła na niego niemal zszokowana. Spojrzała przez chwilę na parkiet, jednak niemal błyskawicznie tego pożałowała.


- Przepraszam, Kocie, ale nie mogę. Mówiłam ci przecież, że ja nie tańczę.


- Wcale, a wcale? Kiedyś musi być ten pierwszy raz. – dodał radośnie.


- Nie, nie. Zrezygnuję. – ciemnowłosa była coraz bardziej przerażona.


- Marinette…


- Nie mogę.


- … proszę…


- Powiedziałam NIE, Kocie!


- Mari…


- NIE i koniec! Czemu nie spytasz jakąś inną dziewczynę?! Na pewno wszystkie będą chciały z tobą zatańczyć, więc…!


- Marinette! – po wymienieniu jej imienia, ciemnowłosa zamilkła, patrząc się przerażona na chłopaka. Teraz dopiero zauważyła, że Czarny Kot kuca przed nią, a jego twarz znajduje się bardzo blisko jej twarzy. Na ten widok dziewczyna poczuła na sobie wypieki. Blondyn nie krzyknął, tylko tak dobitnie i stanowczo wypowiedział to słowo, że automatycznie musiała umilknąć.


- Bo chcę zatańczyć z TOBĄ, a nie z „inną dziewczyną”. – niemal wyszeptał w jej stronę chłopak, jednak Marinette usłyszała każde jego słowo. Kot uśmiechał się miło, pokrzepiająco, po czym wystawił do niej swoją dłoń. A Marinette, choć wciąż przerażona, podała mu swoją.


- „Dlaczego nie potrafię mu odmówić?” – zapytała siebie w myślach, pozwalając poprowadzić się na parkiet. Czarny Kot wciągnął ją na środek dziedzińca, gdzie było wolne miejsce, po czym stanął naprzeciw niej i chwycił jej drugą dłoń.


- To nie jest trudne. Nie musisz się tego specjalnie uczyć. Taniec trzeba czuć, a wiedząc, jaką jesteś dziewczyną, jestem pewny, że to dla ciebie prościzna. – mówił cicho, łagodnie, a Marinette wsłuchiwała się w jego głos, jakby był jej drogowskazem. A gdy spojrzała w jego oczy, pełne dobroci i zaufania, postanowiła mu zaufać i dać się poprowadzić. (link)


 Tyle piękna w sobie masz
Chcę przy Tobie być, lecz nie wiem jak.
Moje serce tylko Twoje jest
Proszę skarbie nie zapomnij nigdy mnie


Kręcili się w kółko w rytm muzyki. Piosenka nie należała do wolnych, więc z początku dziewczyna nie nadążała za chłopakiem. Ten zaś jej nie pośpieszał, tylko spokojnie pozwalał jej się przyzwyczaić i wczuć w rytm. A widział, że się stara. I tak, im dalej leciała muzyka, tym Marinette czuła się coraz bardziej pewnie. W jej głowie zaś pojawiły się wspomnienia i sytuacje, kiedy to patrzyła na inne pary, próbując zapamiętać ich ruchy. Teraz jakby to samo wchodziło w jej ciało, zupełnie o tym nie myśląc. Tańczyli coraz szybciej, zrównując się z tempem piosenki. Wtedy też Adrien ujrzał na twarzy Marinette szeroki uśmiech, który po krótkim czasie zamienił się w radosny śmiech.


1.      Ty jesteś moją naj, nie liczy się już nikt
Masz bardzo fajny styl i ten w oku błysk.
Mogę patrzeć tak na Ciebie cały dzień
I dobrze, o tym wiem, że nie znudzisz mi się.

Bo z Tobą chcę iść przez świat
Bo z Tobą chcę gonić wiatr.
Lecz wiem, że nic nie na siłę,
Ale przez Ciebie mam w brzuchu motyle.



Ciemnowłosa zupełnie się nie spodziewała, że tańczenie będzie jej dawało tyle radości. Pierwszy taniec przechodził jej najśmielsze oczekiwania, że sama Marinette nie mogła w to uwierzyć. To uczucie lekkości, radość i szczęście, oraz pewność siebie – to wszystko buzowało w ciele dziewczyny, dodając jej energii. Podczas tej euforii Marinette tańczyła z zamkniętymi oczami, śmiejąc się radośnie dookoła. Gdy w końcu je otworzyła i spojrzała na swojego partnera, czas jakby zwolnił. Na twarzy Czarnego Kota znajdował się niezwykły uśmiech, jaki dziewczyna jeszcze nigdy u niego nie widziała. Spokojny, delikatny, wręcz nieskazitelny, a oczy tylko to utwierdzały: ciepłe, łagodne spojrzenie, wpatrzone w nią jakby z uwielbieniem, na które dziewczyna lekko zadrżała. Próbowała odwrócić wzrok, uciec wręcz, ale nie potrafiła. Na twarzy znów poczuła wypieki, a w miejscu styku ich dłoni nienaturalne ciepło. Ta sytuacja niemal przerażała nastolatkę, która jedynie co mogła zrobić, to wpatrywać się z zawstydzeniem w oczy Kota. Na ten widok chłopak zaśmiał się cicho, a po ponownym utkwieniu w niej wzroku, zaczął cicho śpiewać.



2. Gdyby kiedyś tak nagle stało się,
Że Nasze drogi dwie rozejdą się.
Pamiętaj o tym, że ja będę kochał Cię
Do końca moich dni nie zapomnę Cię.
Bo z Tobą chcę iść przez świat
Bo z Tobą chcę gonić wiatr.
Lecz wiem, że nic nie na siłę,
Ale przez Ciebie mam w brzuchu motyle.



To, co właśnie się działo, było niespodzianką również dla Adrien’a. To, że tańczył ze swoją przyjaciółką, nie było takie dziwne, ale na swój sposób jednak niezwykłe. Wcześniej tańczył dla zabawy, żeby porozmawiać, bądź poflirtować zabawnie. A tu? Chłopak nic nie mówił, ponieważ czuł, że jest to niepotrzebne, czy nawet niedopuszczalne. Bał się, że zburzy tą atmosferę, która się między nimi działa. Zamiast tego, zaczął śpiewać cicho tekst piosenki, nie spuszczając wzroku z Marinette. W duszy musiał się zgodzić, że ten utwór idealnie pasował do sytuacji, w której się znajdowali. Patrząc na ciemnowłosą, Adrien mógł bez wahania stwierdzić, że Marinette była piękną dziewczyną, a dzisiejsza suknia tylko to uwydatniała. Rozpuszczone, lśniące włosy; oczy niczym dwa ametysty; a usta takie… pociągające. I oczywiście nie mógł teraz wykluczyć lekkiego rumieńcu na zawstydzonej kobiecej twarzy, który tylko dodawał jej uroku. A jej wzrok, który również był utkwiony w chłopaku, działał na niego jak magnez. Nigdy dotąd tak na niego nie patrzyła, przez co Adrien czuł się trochę dziwnie, ale za nic nie chciał tego zmienić.


Nie odrywając wzroku, Czarny Kot zwolnił tempo, po czym jego twarz przybrała lekko zdziwiony wyraz, z czego Marinette zachowała się tak samo. Po krótkiej chwili, jakby czas dla nich zwolnił, chłopak zaczął przybliżać się do dziewczyny. I choć ciemnowłosa wyglądała na przestraszoną, to również powoli przysuwała się w stronę blondyna. Cal po calu, ich twarze zmniejszały odległość między sobą. Chłopak nie wiedział, co się z nim dzieje. Wpatrywał się w oczy Marinette, nie wiedzieć czemu szukając przyzwolenia.


Nagle przestał, zatrzymując głowę tuż przy jej ustach. Odsunął się lekko, patrząc z przestraszoną miną na dziewczynę. Nie chciał tego, ponieważ wiedział, że to zburzy relację między nim, a Marinette. Nie mógł do tego dopuścić. Teraz jedynie miał nadzieję, że swoim zachowaniem w żaden sposób nie skrzywdził swojej przyjaciółki.


Piosenka dobiegła końca, a po dziedzińcu zaczęły rozbrzmiewać głośne oklaski i wiwaty. Czarny Kot rozejrzał się szybko dookoła z obawą, ale ich niedawna sytuacja nie była chyba przez nikogo zauważona. Uspokoił się trochę na ten fakt, po czym ponownie spojrzał na dziewczynę. Stała wciąż koło niego, z pochyloną głową, zapewne żeby ukryć rumieniec, z splecionymi przed sobą dłońmi. Przez kilka minut ani jedno, ani drugie nie ruszało się z miejsca, nie wiedząc, co ma zrobić w tej sytuacji. Kot czuł się temu winny, a Marinette się w tym wszystkim zagubiła. W jej głowie przelatywała istna rzeka myśli.


- „C-c-czy o-on właśnie p-próbował mnie p-pocałować? D-dlaczego nie c-chciałam go p-powstrzymać?! P-przecież ja kocham A-adrien’a! Na s-szczęście do niczego nie d-doszło. A-ale n-nie ja t-to z-zrobiłam…” - dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała na stojącego przed nią chłopaka. – „O-on się p-powstrzymał? N-nie p-pocałował mnie? Czarny Kot?! A-ale… dlaczego? D-dlaczego to zrobił?” – zastanawiała się mimo wszystko dziewczyna, bo nawet jeśli cieszyła się, że nie doszło do pocałunku, to nie spodziewała się takiego zachowania u Czarnego Kota, znanego flirciarza. – „Bo czyżby to oznaczało, ż-że ja nie j-jestem…”


Adrien zauważył nagły smutek na twarzy Marinette, przez co momentalnie się zląkł. Czyżby przez swoje zachowanie ją zranił, skrzywdził? Chłopak nie mógłby znieść tej myśli. Musiał to naprawić. Już szykował jakiś żart na pokrzepienie serc, jednak po zastanowieniu zrezygnował. Marinette była podobna do Biedronki i obie nie reagowały pozytywnie na jego kawały. A już zwłaszcza w tej poważnej sytuacji. Musiał zachować się jak mężczyzna, a nie jak gówniarz, jak sam siebie mógł określił w tej sytuacji.


Czarny Kot stanął wyprostowany, po czym chwycił delikatnie dłoń Marinette. Ta spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie wiedząc, co chłopak chce zrobić. Ten podniósł wolno rękę dziewczyny, nie spuszczając z niej poważnego i skupionego wzroku, uczulony na jakikolwiek sprzeciw. Marinette domyśliła się, co Kot chce zrobić, ale powstrzymała się od wyrwania się z jego ręki. Blondyn nie czekał i ucałował lekko dłoń ciemnowłosej, po czym rzekł.


- Dziękuję za piękny taniec, Marinette. I… przepraszam. – dodał na koniec, uśmiechając się lekko, ale wyraźnie przepraszająco. Dziewczyna obserwowała go przez chwilę, zbierając myśli, ale po minucie i ona się uśmiechnęła, po czym odsunęła się minimalnie i dygnęła w stronę chłopaka.


- Cała przyjemność po mojej stronie, Kocie. I… dziękuję. – zwróciła się w jego stronę, powodując u niego szerszy uśmiech na twarzy.


Zaskoczył ją… zwyczajnie zaskoczył. Myślała, że to wieczny wesołek, który nie potrafi potraktować sprawy poważnie, oprócz wspólnych walk z Akuma’mi. A tutaj zachował się jak dżentelmen, jak prawdziwy mężczyzna. Ciemnowłosa była szczęśliwa, że udało jej się ujrzeć takiego Czarnego Kota, jej wiecznego obrońcę. Nie miała wątpliwości, że ta noc należała do jednej z najpiękniejszych zapamiętanych wydarzeń w jej życiu.


* * *


Na dachy budynku wśród cieni przyklęknęła pewna postać w ciemnej masce. Od początku pojawienia się tutaj, nieustannie obserwowała na dziedzińcu pewną dwójkę nastolatków, bawiącą się na szkolnej imprezie. Nie umknęła jej oczywiście niedawna sytuacja, która pojawiła się między obserwowanymi. Koniec końców obserwator ujrzał, jak obydwoje idą wspólnie w stronę jednego ze stolików z przekąskami, po czym siadają razem na ławce i pogrążają się w rozmowie.


- „Tak,… nacieszcie się tą chwilą relaksu, Biedronko i Czarny Kocie. Nie zaprzeczę, że zasłużyliście sobie na odpoczynek. Ale to już będzie ostatnia taka możliwość.” – postać uśmiechnęła się pod maską na przebłysk swojej myśli. – „Gdybym miał zacytować Fuu, to powiedziałbym: Zbliża się czas próby. Ale co ciekawe, to nie tylko ja będę grał główne skrzypce.” – stwierdził w myślach chłopak, z zasłoniętą twarzą. Został przez chwilę w tej pozycji, aż nagle wyraźnie coś poczuł blisko siebie. Odwrócił głowę na lewy róg budynku, po czym uśmiechnął się z satysfakcją. – „Interesujące… . W końcu to zauważyłeś, skoro tu przybyłeś?”


* * *


W tym samym czasie:

Po okolicy rozbrzmiewała spokojna, wolna nuta, a na parkiecie pozostawały tylko te pary, które mogły kręcić się w kółko w rytmie muzyki, tuląc się do siebie. Wśród nich znajdował się Gerard, tańczący z oddaniem, z partnerką wtuloną do niego i opartą o jego ramię. Chociaż chłopak nie znał jej prawie wcale, nie przeszkadzała mu ta sytuacja. Ta dziewczyna była kolejną, która samotnie stała przy ścianie, nie poproszona ani razu do tańca. Nie rozumiał, jak można doprowadzić do takiej sytuacji, a sam widok takiej osoby sprawiał mu ból. Dlatego też zapraszał i tańczył z dziewczynami, próbując choć trochę polepszyć im humor i sprawić, aby zaczęły się cieszyć z tej imprezy. Gerard już tak miał i był z tej cechy bardzo dumny.


Gdy tak się obracali w rytmie muzyki, Gerard podniósł wzrok, aby przypatrzyć się gwieździstemu niebu i świecącego w pełni księżyca. Zanim mu się to udało, ujrzał wyraźnie na jednym z rogów dachu dziedzińca stojącą postać. Na ten widok na twarzy bruneta pojawiło się zdziwienie.


- „Hmm,… a to ciekawe.” – chłopak nie spuszczał wzroku z tej osoby, aż cofnęła się w głąb dachu budynku, znikając mu z oczu. – „Bardzo… ciekawe”


Na twarzy Gerarda pojawił się uśmiech, jednak w tej samej chwili pochylił głowę i zaczął gwałtownie kaszleć w rękaw.


- Gerard! Wszystko w porządku?! – dziewczyna wyraźnie spanikowała i już miała iść po pomoc, ale brunet chwycił ją lekko za dłoń.


- T-to nic… khy, khy. To…khy, zwykły ka-khy-szel. Widocznie się przeziębiłem…khy, khy. – uśmiechnął się serdecznie, aby uspokoić dziewczynę i zapewnić, że wszystko w porządku. Ta westchnęła z ulgą, po czym na jej twarzy też pojawił się uśmiech, tyle że nie tylko pełny ulgi, ale też częściowego uwielbienia. Ten fakt potwierdzał też lekki rumieniec, który pojawił się na widok uśmiechającego się chłopaka.


Gerard wyprostował się, po czym rozejrzał się dookoła. Ta sytuacja przyciągnęła kilka ciekawskich oczy, dlatego też brunet pomachał lekko w geście uspokojenia, po czym chwycił zaskoczoną partnerkę w objęcia i ponownie zaczął tańczyć. Na ten widok cała reszta poszła w jego ślady.


Po chwili jednak, gdy każdy był zajęty sobą, a dziewczyna ponownie oparła głowę o tors bruneta, Gerard podniósł rękę na zasięg jego wzroku. W tle otaczającego go półmroku, na swoim rękawie ujrzał ciemne plamy, błyszczące pod wpływem światła księżyca i gwiazd. Ten widok zaskoczył chłopaka, jednak po chwili jego twarz przybrała obojętny wyraz, a sam brunet obniżył rękę, chowając poplamiony rękaw na sukni wtulonej w niego dziewczyny.


- „Mam coraz mniej czasu.”




1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    fantastycznie, zastanawiam się czy kiedyś poznają swoje tożsamości, bo tak czarny kot zakochany w biedronce, a Marinette w Adrienie... przeczuwam kłopoty w najbliższej przyszłości...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń