niedziela, 17 czerwca 2018

Miraculum: Rozdzial 21

Zapraszam!!!



Rozdział 21

Następnego dnia w szkole, do której uczęszczała Marinette, głośno było od rozmów na temat nowej obrończyni Paryża. I to nie tylko tam, gdyż w całym mieście pełno było tablic informacyjnych czy głośnych prezenterów, ogłaszających, że do Biedronki i Czarnego Kota dołączyła nowa bohaterka: Volpina. Oprócz ogólnej radości i entuzjazmu, wśród społeczności Paryża znaczna grupa nie cieszyła się razem z innymi. Zaczęły być prowadzone dyskusje, czy ta dziewczyna jest prawdziwą bohaterką, czy zwykłą oszustką, która chce zagrozić ich bezpieczeństwu. Zdania były podzielone, jednak nikt nie zamierzał jej teraz oceniać. Wszyscy przyjęli pasywną postawę, czekając na rozwój wydarzeń z odpowiednim dystansem.

We wspomnianym budynku wszędzie było aż głośno od rozmów, które prowadzili uczniowie. Tak samo jak dorośli, jedni byli za Volpiną, inni przeciw, lecz żaden nie zamierzał się z tym odnosić jako pewniak. Zbyt mało wiedzieli, dlatego też poprzestali na domysłach i tylko komentowali wczorajszą walkę bohaterów.

Spacerując między grupkami uczniów i wychwytując pojedyncze słowa, na twarzy rudowłosej reporterki pojawił się szczęśliwy uśmiech. Wszyscy wokół niej wychwalali jej wczorajszą pomoc Biedronce i Czarnemu Kotu, podziwiając jej spryt, dzięki któremu pokonali wspólnie niebezpiecznego złoczyńcę. A to, że gdzieniegdzie słyszała jakieś głosy sprzeciwu, nie za bardzo się tym przejmowała. Święcie wierzyła, że wszyscy mieszkańcy Paryża już w najbliższym czasie ją pokochają, jeśli tylko udowodni, że jest tu, aby im pomóc. W wesołym humorze Alya ruszyła do swojej klasy, chcąc pogadać jeszcze przed lekcją ze swoją najbliższą przyjaciółką.

W sali, gdzie miały się odbyć zajęcia dla wychowanków pani Bustier, przebywała już prawie cała klasa. Gdy Alya weszła do środka, od razu rzuciło jej się w oczy, kogo z nich wszystkich brakuje. Ponownie w szkole nie pojawiła się Lila, a to dla rudowłosej wydawało się już bardzo podejrzane, dlaczego dotąd sumienna uczennica nie zjawia się na zajęciach. Nie znając na to odpowiedzi, dziewczyna ruszyła w stronę ławki, gdzie siedziała już jej przyjaciółka Marinette. Nim jeszcze doszła do biurka, spojrzała na dalszy stół i pomachała lekko ręką w stronę Nino. Ten przerwał rozmowę i z uśmiechem odmachał, rumieniąc się przy tym nieznacznie, jednak zauważalnie. Siedzący obok Adrien, po krótkiej obserwacji uśmiechnął się chytrze i szturchnął kolegę, otrzeźwiając go tym i śmiejąc się cicho z jego zachowania. Alya również zachichotała, a zaraz po tym w końcu usiadła koło swojej przyjaciółki.

- Cześć, Marinette!

- Ooo, cześć Alya! – odpowiedziała ciemnowłosa, tuląc się na powitanie z rudowłosą. – Co tam u ciebie? Albo czekaj! Najpierw odpowiedź mi, gdzie się wczoraj podziewałaś? Szukałam cię po całej szkole!

- Że „ty” mnie szukałaś? Przecież to ja cię szukałam. Zawsze, kiedy pojawia się mieście Akuma, chcę cię zabrać ze sobą, abyś zobaczyła jakie to ekscytujące, kiedy nagrywasz walkę Biedronki i Czarnego Kota. Ale nigdy nie mogę cię znaleźć.

- A czy to przeze mnie, że zawsze jestem gdzie indziej, kiedy zjawia się Biedronka? To nie moja wina, że akurat w takich momentach musi się to dziać. Poza tym, nie myślisz może, że to jest coraz bardziej niebezpieczne? – spytała ostrożnie Marinette, dziwiąc tym pytaniem Alya’ę.

- Ale dlaczego tak twierdzisz? Przecież dotąd nic mi się nie stało.

- Alya, ale to staje się coraz bardziej ryzykowne. Akumy Władcy Ciem są znacznie silniejsze od swoich poprzedników. Przecież nawet Biedronka ma z nimi problemy.

- Aaa, o to już nie musisz się martwić. Przecież do Biedronki i Czarnego Kota doszła Volpina! Dzięki jej pomocy żaden złoczyńca nie będzie zagrażał bezpieczeństwu Paryża! – oznajmiła stanowczo i z uśmiechem rudowłosa, jednak jej przyjaciółka nie podzielała tego entuzjazmu.

- Właśnie… Volpina. Słuchaj, jesteś pewna co do jej intencji?

- Hę?! O czym ty mówisz? – spytała zaskoczona Alya, zbita tym pytaniem z tropu.

- Nie pamiętasz, co się stało jeszcze kilka miesięcy temu? Przecież już wtedy zaakumanizowana Lila próbowała przekonać Biedronkę i Czarnego Kota, że jest jedną z nich. Oni jej zaufali, a ta wykorzystała pierwszy lepszy moment, aby zdobyć ich Miraculum. Wiem, że to jest inna Volpina, widać różnicę, ale skąd… - umilkła nagle, gdyż do klasy weszła nauczycielka, oświadczając, że zaczyna się lekcja. Tak więc Marinette szepnęła jeszcze do przyjaciółki. - …skąd mamy mieć pewność, że jest ona po dobrej stronie? – dokończyła, po czym spojrzała na tablicę, aby nie ryzykować i nie dać się przyłapać na rozmowie podczas lekcji.

Alya również odwróciła wzrok przed siebie, jednak nie zwracała uwagi na to, co się dzieje na lekcji, tylko na ostatnie zdanie jej przyjaciółki. Nie spodziewała się od niej tego usłyszeć, a skoro uważała Marinette za tak ciepłą osobę, że do każdego może wyciągnąć rękę i dać mu drugą szansę, to jej brak zaufania wobec Volpiny sprawił, że zaskoczona dziewczyna zaczęła się głębiej zastanawiać nad tym wszystkim.

- „Nawet Marinette nie wierzy w moją uczciwość? Czy oszustwa i kłamstwa Lily naprawdę sprawiają, że nikt nie chce mi zaufać? Nawet jeśli niektórzy wierzą, to i tak nie pomoże mi to przekonać innych do siebie. Muszę im pokazać, że jestem dobra. Że zależy mi na bezpieczeństwie Paryża. Nie  poddam się! Będę próbować do skutku! Nawet jeśli to będzie trudne, to nie przestanę, dopóki nie przywrócę dawną reputację Volpiny. Będę próbować, aż mi się uda!” – zdecydowała poważnie Alya, obiecując sobie, że zdobędzie zaufanie i serca zarówno Biedronki i Czarnego Kota, jak i wszystkich mieszkańców Paryża. Z takim nastawieniem skupiła się na temacie lekcji, nie zdając sobie jednak sprawy, że w najbliższym czasie nie będzie to proste zadanie.

* * *

Przez następne dni Alya z niecierpliwością czekała, aż w mieście pojawi się jakiś przestępca, którego mogłaby złapać, pomagając i przekonując tym ludzi do siebie. Jednak jak na złość w całym mieście było spokojnie i nie zapowiadało się, aby Władca Ciem znalazł sobie jakąś nową ofiarę, a zwykłymi przestępcami rudowłosa nie zamierzała się zajmować. Postanowiła zabłysnąć dzięki walce i wygranej z Akumą, dzięki czemu jej reputacja uległaby znacznemu polepszeniu. I wszystko byłoby pięknie, gdyby jednak ktoś łaskawie chciał się zjawić i narozrabiać trochę w Paryżu. A tak telewizja milczała, ludzie nie krzyczeli, a każdy dzień mijał podejrzanie szybko. Czas sielanki musiał się jednak prędzej czy później skończyć, dając szansę na wykazanie się Volpiny.

Gdy minęły dwa dni od postanowienia Alya’i, pojawiła się możliwość, na którą czekała rudowłosa. Nastolatka akurat wychodziła ze szkoły po skończonych zajęciach, planując popracować trochę ze swoim blogiem. Nagle z daleka dobiegł ją głośny wybuch, a z jednej z dzielnic uniósł się szary, gęsty dym. Na ten widok Alya zatrzymała się przestraszona, jednak po chwili uśmiechnęła się z zadowoleniem.
 
- „To moja szansa! Czas pokazać wszystkim, że jestem po ich stronie!” – krzyknęła w myślach, schodząc szybko ze schodów i wbiegając w najbliższą uliczkę. Schowała się za najbliższyb pojemnikiem na śmieci, po czym otworzyła swoją torebkę.

- Trixx’i, coś się dzieje złego w Paryżu! Czas pokazać, że jesteśmy super-bohaterkami! – krzyknęła do środka, a z torebki natychmiast wyleciała mała, pomarańczowa kwami.

- Na co więc czekamy? Do dzieła! – krzyknęła radośnie, a Alya uśmiechnęła się w jej stronę, po czym krzyknęła:

- Trixx’i, nastrosz ogon! (aut. Słabe wiem, ale nie miałem pomysłu xd) – krzyknęła głośno Alya, wyciągając spod bluzki naszyjnik z biało-pmarańczową ozdóbką. W następnej chwili małe kwami wleciało w biżuterię, która zabarwiła się na pomarańczowy kolor, a końcówki breloczka lekko zajaśniały, dzięki czemu ponownie przypominały lisią kitę. Na twarzy pojawiła się biało-pomarańczowa maska, na włosach niewielkie, lisie uszy, a całe ciało okrył strój tego samego koloru. Pod koniec przemiany dziewczyna wyciągnęła przed siebie dłoń, w której zmaterializował się długi flet, a spod pleców wysunął się puszysty, rudy ogon. Całkowicie przemieniona Alya wskoczyła na najbliższy dach, po czym ruszyła w stronę miejsca, gdzie doszło do wybuchu.

- „Strzeż się. Nadchodzi Volpina!!!”

* * *

Gdy rudowłosa bohaterka dotarła na miejsce, skąd wyłaniał się dym, rozejrzała się z dachu budynku uważnie dookoła. Znajdowała się właśnie nad skrzyżowaniem dwóch szerokich ulic, gdzie zazwyczaj tłoczno było od przechodniów, a ruch samochodowy w godzinach szczytu nie należał do małych. Teraz cała okolica wyglądała, jakby niedawno przeszedł tędy huragan. Samochody były poprzewracane, wszelkie lampy i oświetlenia leżały pod ścianami budynków, z hydrantów leciała woda, a całe skrzyżowanie pełne było wszelkich wgnieceń i szczelin, spowodowane dużymi fragmentami gruzu.

Volpina zaprzestała obserwacji, ponieważ ostatni wniosek z czymś się jej nie zgadzał. Dziewczyna obejrzała szybko wszystkie pobliskie budynki i ze zdziwieniem zauważyła, że każdy jest prawie w nienaruszonym stanie. Gdzieniegdzie widoczne były tylko małe szczeliny, ale w żaden sposób nie pasowały one do tych dużych kawałków kamieni, które znajdywały się na ulicy.

- „Skąd one się tutaj wzięły? Czy ktoś specjalnie je tu przyniósł? Przecież to nielogiczne. Żaden budynek w okolicy nie jest uszkodzony, a taki głaz musiał lecieć ze znacznej wysokości, żeby narobić tyle szkód. To bez sensu.” – zastanawiała się rudowłosa, zeskakując po chwili na sam środek skrzyżowania. Zaczęła się przechadzać między skałami i samochodami, szukając czegoś, co ją naprowadzi na twórcę tego wszystkiego, jednak nic takiego nie znalazła.

Nagle zza jednego z pojazdów wyskoczyła szybko jakaś postać, która pognała w głąb ulicy, oddalając się od skrzyżowania. Czujna Volpina ruszyła natychmiast w pogoń, domyślając się, że jest to ten, którego szukała. Gdy wybiegła poza teren tego karambolu, zdążyła zauważyć, jak ta osoba wbiega w najbliższy zaułek, znikając jej z oczu. Dziewczyna szybko tam doskoczyła, widząc jak ciemna postać ucieka w stronę równoległej ulicy.

- Hej! Stój! – krzyknęła głośno Alya, kontynuując pościg, widząc przed sobą jedynie ciemny kontur uciekiniera. – Natychmiast się zatrzymaj! STÓJ!!!

Nagle postać zatrzymała się, znajdując się bardzo blisko wyjścia z tego zaułka, po czym odwróciła się w stronę rudowłosej. Ta wciąż biegła, starając się wykorzystać sytuację i złapać podejrzanego. Jednak im bliżej była, tym wyraźniej widziała oblicze tej osoby. W końcu Volpina zatrzymała się raptownie i, z wymalowanym szokiem na twarzy, spojrzała na osobę stojącą przed nią.

Ubrana była w biało-pomarańczowy strój, taki jak Alya. Trzymała w dłoni długi, pomarańczowy flet, taki jak u Alya’i. Miała również długie, rude włosy, tak jak Alya. Skąd to znakomite podobieństwo? Ponieważ przed Alyą stała właśnie „ALYA” we własnej osobie. Podobieństwo było tak uderzające, że rudowłosa myślała, że stoi przed swoim lustrzanym odbiciem. Jedyne, co je odróżniało od siebie w właśnie tej chwili, to to, że jedna stała z szokiem wymalowanym na twarzy, zaś druga z małym, chytrym uśmieszkiem.

- C-co? Kim ty jesteś? – spytała Alya, zaś druga Alya zaśmiała się głośno, po czym odpowiedziała rozbawiona.

- To ty nie widzisz? Przecież jestem TOBĄ.

- T-to n-niemożliwe.

- Hahaha! Co jak co, ale ty powinnaś zdawać sobie sprawę, że „to” jest właśnie możliwe, Volpino. – rzekła ze śmiechem rudowłosa, a Alya momentalnie się spięła, łącząc szybko usłyszane fakty i domyślając się prawdy.

- „To iluzja! Ona ma takie same moce co ja! A jedyna osobą, która to potrafi jest…” Lila! – krzyknęła już na głos nastolatka, wskazując palcem na wciąż uśmiechającą się dziewczynę.

- Szybko to wywnioskowałaś. Gratulacje za inteligencję.

- Czego ty znowu chcesz? Przecież już raz zostałaś pokonana przez Biedronkę i Czarnego Kota. Wciąż ci mało i chcesz ponownie poczuć smak porażki?

- Nie, ponieważ to oni teraz ze mną przegrają. Wtedy to był czysty przypadek, że udało im się mnie dopaść, jednak dzisiaj będzie inaczej. Jestem teraz silniejsza, ale też lepiej na to przygotowana. – oświadczyła Lila, pstrykając głośno palcami. W jednej chwili wszystkie kosze na śmieci w okolicy zniknęły, a na ich miejscach pojawiła się około dziesiątka uzbrojonych w pałki bandytów. – A teraz wybacz mi, ale mam pewne niedokończone sprawy z Biedronką. Ale nie martw się, zostawiam cię w bardzo dobrych rękach. – uśmiechnęła się zimno na koniec, po czym wybiegła z zaułka, zostawiając otoczoną przez mężczyzn Volpinę.

- Niee! Czekaj, stó…! – rudowłosa chciała ruszyć za nią w pogoń, jednak na jej drodze stanęło trzech zbirów, wymachujących groźnie kijami w jej stronę.

- Ty nigdzie się stąd nie wybierasz. Mamy rozkaz cię tu zatrzymać.

- O czym wy mówicie? Dlaczego się jej słuchacie?! To przestępczyni, która chce zniszczyć Paryż!

- Takim kobietom się nie odmawia. Poza tym, co nas obchodzi to miasto? Zwisa nam, co się z nim stanie. Ty nie robisz takiego wrażenia jak ona – odpowiedział z rechotem jeden z mężczyzn, reszta zaś mu zawtórowała. Alya nie zamierzała jednak czekać, dlatego też zgięła, przygotowując się do skoku.

- O nie, nie uda ci się! – krzyknęli bandyci, rzucając się wspólnie na dziewczynę. Ta zaczęła się przed nimi bronić, jednak mimo tego wszystkiego w jej głowie nieustannie pojawiała się obawa, co też fałszywa Volpina szykuje dla jej towarzyszy: Biedronki i Czarnego Kota.

* * *

W tym samym momencie na zniszczonym skrzyżowaniu pojawili się Biedronka i Czarny Kot. Oboje spotkali się po drodze na to miejsce, tak więc wspólnie tu doszli, szykując się na kolejną walkę z Akumą. Po krótkiej obserwacji terenu bohaterowie zaniepokoili się, gdyż zniszczenia były tak duże, że tylko ktoś bardzo silny, ale też szybki mógł je spowodować w tak krótkim czasie, po czym zniknąć bez śladu z miejsca zdarzenia. Młodzież otrząsnęła się jednak z tych obaw, wierząc, że mimo przeszkód uda im się pokonać swojego przeciwnika.

Gdy bohaterowie zeskoczyli na ulicę, zaczęli skradać się między uszkodzeniami, szukając wzrokiem jakichkolwiek oznak obecności sprawcy tych zniszczeń.

- Bądź ostrożny, Kocie. Tutaj jest za cicho. Czuję, że to może być pułapka. – rzekła do przyjaciela, a ten kiwnął potwierdzająco głową na jej słowa.

- Też mam takie wrażenie i wcale mi się ono nie podoba, Biedronko. Coś tutaj jest nie tak. – podzielił się swoimi myślami blondyn, ściskając mocniej w dłoni koci kij. Dziewczyna zaś wyciągnęła swoje czerwone jo-jo, gotując się na ewentualny atak z ukrycia. Przechadzali się tak przez chwilę, gdy nagle oboje usłyszeli głos z dachu pobliskiego budynku.

- Biedronko! Czarny Kocie! – a gdy spojrzeli w to miejsce, ujrzeli Volpinę, machającą ręką w ich stronę. Nastolatkowie zdziwili się na jej widok, ale zanim zdążyli odpowiedzieć, rudowłosa zeskoczyła do nich szybko i rzekła.

- Jak dobrze, że jesteście! Bałam się, że nie dojdziecie na czas! – zwróciła się do nich z wyraźną ulgą.

- Spokojnie, Volpino. My zawsze zjawiamy się o właściwej porze. – odpowiedział jej wesoło blondyn, a ta uśmiechnęła się do niego wdzięcznie.

- W to nigdy nie wątpiłam, Kocie. Ale nie mogę tak powiedzieć o każdym. – rzuciła jeszcze niedbale rudowłosa, przewracając znacząco oczami. Ta wypowiedź zdziwiła chłopaka, a Biedronka poczuła się tym zdaniem urażona.

- Ejj! Do kogo niby mówisz?! – odezwała się głośno nastolatka, robiąc krok w stronę wciąż stojącej spokojnie Volpiny.

- Do nikogo. – odrzekła szybko, nie racząc ciemnowłosą nawet spojrzeniem, jedynie uśmiechnęła się kpiąco. Marinette w oka mgnieniu się zagotowała, czując w sobie wzrastającą wściekłość.

- „O co jej chodzi?! Przecież wczoraj zwracała się do mnie przyjaźnie, więc co ją ugryzło? Jak mogłam czymś ją urazić w tak krótkim czasie? Przecież to niewykonalne.” – zastanawiała się myślach, kiedy ponownie zwróciła się do nich rudowłosa.

- Dobra, koniec rozmów! Musimy działać. Widziałam, jak ktoś skradał się po tej ulicy, próbując się ukryć.

- To na co jeszcze czekamy? Trzeba go znaleźć i złapać! – odezwał się nagląco Kot, szykując się do ewentualnego pościgu. Biedronka to przemilczała i tylko obserwowała rudowłosą z niezadowoleniem.

- Uciekał gdzieś w tę stronę. – rzekła Volpina, wskazując ręką w głąb ulicy. Bohaterowie ruszyli w tamtą stronę, obserwując uważnie teren w poszukiwaniu podejrzanego.

Po krótkiej chwili ujrzeli, jak jakaś postać przebiega przez ulicę, wbiegając szybko w najbliższy, widoczny zaułek.

- To on! Za nim! – krzyknęła rudowłosa, a Biedronka i Czarny Kot ruszyli wraz z nią w pogoń za podejrzanym w uliczkę. Gdy przebiegli kawałek drogi, ze zdziwieniem zauważyli, że przed nimi nie ma nikogo, choć widoczny był drugi koniec zaułka. Młodzież nie mogła pojąć, co się z nim właśnie stało.

- Gdzie on jest?! Wyparował, czy co? – krzyknął zaskoczony chłopak, a Biedronka zaprzeczyła głową zdziwiona, odpowiadając przyjacielowi.

- Nie mam pojęcia. Gdzie on się podział?

- Cóż…, może akurat nie wyparował, ale rzeczywiście macie rację, zniknął. W końcu taka jest jego zdolność. – oboje usłyszeli nagle słowa, które zostały wypowiedziane przez dziwnie zadowoloną Volpiną i które zaskoczyły pozostałą dwójkę bohaterów.

- „Taka jest jego zdolność”? O czym ty mówisz? – zapytała Biedronka, nie rozumiejąc tej sytuacji.

- Hihi, to bardzo proste, „Biedronsiu”. Ale powiedź mi tak z ciekawości: jak to jest ponownie zostać oszukaną?

- Zaraz, o czym wy mówicie? – odezwał się zdziwiony Kot, jednak po słowach rudowłosej Biedronka odskoczyła od niej, wyciągając błyskawicznie swoje jo-jo.

- Ty przebrzydła oszustko!!! – krzyknęła wściekle, a uśmiech na twarzy Volpiny tylko się powiększył. – „Wiedziałam, że nie można jej ufać!.” Uważaj, Czarny Kocie! To kolejna służąca Władcy Ciem! – krzyknęła do przyjaciela, który momentalnie od tamtej odskoczył i, wciąż głęboko zaskoczony, przygotował swój koci kij.

- „Służąca”? Nie powiedziałabym. Traktuje mnie całkiem nieźle, a przede wszystkim daje mi możliwość zemsty.

- Zemsty? Jakiej zemsty?! Nigdy wcześniej cię nie znałam! Dopiero wczoraj się poznałyśmy! – odpowiedziała wściekła Biedronka.

- Jesteś tego pewna? – a gdy ciemnowłosa zaprzeczyła, Volpina kontynuowała niewzruszona. – W sumie to nie jest teraz ważne. Na waszym miejscu obawiałabym się jednak nie o to, a o własne życie.

- Co ty…

- PORA SIĘ POŻEGNAĆ! – krzyknęła zadowolona Volpina, skacząc równocześnie w górę, gdy nagle zabłysło jasno, a dziewczyna zniknęła im z oczu.

- Co jest…

- BIEDRONKO, UWAŻAJ!!! – krzyknął niespodziewanie Kot, rzucając się na przyjaciółkę. Ta przed upadkiem zdążyła jedynie na chwilę podnieść głowę, by z szokiem i przerażeniem ujrzeć, jak nad nimi znikąd i z błyskiem pojawiają się ogromne głazy, spadające wprost na nich. Chłopak zdążył zasłonić dziewczynę własnym ciałem, zanim rozległ się głośny wstrząs na dźwięk upadających i zderzających się ze sobą kamieni, całkowicie ich przykrywając.

Gdy opadł kurz, na miejscu widoczna już była tylko wielka kupa gruzu, pokrywająca znaczny fragment zaułka. Na krawędzi dachu, pod którym to wszystko się znajdowało, stała uśmiechająca się zimno Volpina, zadowolona z widzianej ostatnio sceny.

- Dobra robota, Portusie. – rzekła na głos, a tuż obok niej z błyskiem pojawił wysoki mężczyzna, ubrany w czarny, elektroluminescencyjny kostium, świecący niebieskim kolorem. Na głowę zaś miał założony błyszczący, ciemny kask z przyciemnianą osłonką.

- Załatwiliśmy ich? – spytał się chłodnym tonem, a dziewczyna odpowiedziała spokojnie.

- Nie sądzę. Takie coś nie mogło ich całkowicie unieszkodliwić. Ważne jest jednak to, że zrobiliśmy, co zamierzaliśmy.

- Nie skorzystamy z okazji i nie zabierzemy im Miraculów?

- Nie ma pośpiechu, nie martw się. Władca Ciem to zrozumie, więc nie musisz się go obawiać. Poza tym tylko byśmy się tak zdradzili. Pozwólmy się im nacieszyć świadomością, że „Volpina” ponownie ich zdradziła. – rzekła z zimną satysfakcją, zdejmując w tym czasie z siebie iluzję. Po krótkim pyknięciu, na miejscu „nowej” Volpiny stała dobrze znana „stara” Volpina, dawna przeciwniczka Biedronki i Czarnego Kota. – Chodźmy. Nic tu po nas.

* * *

- Co to było? – zadała sobie pytanie Alya, patrząc się na drugi koniec zaułka, w którym to musiała walczyć z bandziorami, nasłanymi przez Lilę. Pokonanie ich trochę jej zajęło, gdyż początkowo nie chciała im robić krzywdy, tylko się od nich oddalić. Oni jednak jej na to nie pozwolili, dlatego też stanęła z nimi do walki, starając się mimo to nie robić im dużej krzywdy. Teraz zaś, po skończonej walce, dziewczyna usłyszała z daleka głośne wstrząsy, zupełnie jakby coś ciężkiego runęło na ziemię. Domyślała się jednak, że mogło to być powodowane w jakiś sposób przez Lilę, która kręciła się po okolicy, a gdy przypomniała sobie jej ostatnie słowa, zaniepokoiła się, gdyż coś mogło się stać Biedronce. Nie czekając dziewczyna ruszyła naprzód w stronę źródła hałasu, chcąc jak najszybciej upewnić się, że jej idol’ce nic nie grozi.

* * *

- Khy, khy, khy! C-czarny Kocie? Kocie, gdzie jesteś? – odezwała się ciężko Biedronka, otwierając z trudem oczy, które w następnej chwili ponownie zamknęła. Otaczała ją całkowita ciemność, a w powietrzu pełno było kurzu i dymu, że trudno jej było powiedzieć najmniejsze słówko. Przemogła się jednak i zawołała cicho przyjaciela, mając nadzieję, że nic mu się nie stało.

- T-tutaj, Biedronko. – usłyszała nagle jego głos, dzięki czemu od razu poczuła się lepiej. – N-nic ci się nie stało?

- C-chyba nie, ale jestem trochę obolała i trudno mi oddychać. Khy, khy! G-gdzie jesteś, Kocie? Nie widzę cię.

- P-przy tobie, Biedronko. – odezwał się cicho, a dziewczyna zaniepokoiła się, gdyż wyczuła w jego głosie zmęczenie. Zaczęła więc powoli otwierać oczy, starając się nie przejmować drażniącym ją kurzem. Po chwili jej wzrok zaczął przyzwyczajać się do ciemności i w mroku ujrzała w końcu zarys postaci Kota. Z przerażeniem ujrzała go stojącego tuż nad nią, zgiętego w pół i trzymającego na plecach olbrzymi głaz nad nimi.

- Czarny Kocie! O Boże, nic ci nie jest?!

- C-chyba nie. Ten kamyk nie jest wcale taki ciężki. – odpowiedział cicho, uśmiechając się słabo w jej stronę. – Z tobą wszystko w porządku?

- Z-ze mną?! To ja powinnam zapytać o to ciebie! Khy, khy! Co cię skusiło do tego? M-mogłeś przez to zginąć!

- N-nie mogłem cię zostawić. Przecież przyjaciół się nie zostawia, prawda? – spytał cicho, a ciemnowłosa spojrzała na niego zdziwiona. Chłopak już niejednokrotnie ją ratował w podobny sposób, ale zawsze niszczył to jakimś uwodzicielskim słówkiem lub próbą flirtu, a tutaj jednak po raz pierwszy widziała różnicę. Ten szacunek wobec niej i jej zdania, to oddanie i wszelka pomoc – ujrzał to w innym świetle. I w tym właśnie momencie, coś pojawiło się w ciele dziewczyny, przez co zadrżała lekko. Jakieś uczucie, które już wcześniej czuła, jednak teraz było jakby silniejsze. Nie wiedziała jednak, co ono oznacza, co tylko ją szokowało.

Przestała jednak nad tym myśleć i podniosła się lekko na rękach, po czym rozejrzała się dookoła, chcąc poznać ich sytuację. Zewsząd otaczał ich gruz i ciężkie głazy, zasłaniające jakąkolwiek możliwość ucieczki. Dodatkowo Kot wciąż trudził się z kamykiem nad nimi, dlatego to nim postanowiła się zająć w pierwszej kolejności.

- Kocie, m-masz swój koci kij?

- T-tak, z-za plecami. – jego odpowiedzi były coraz słabsze, dlatego też Biedronka szybko podniosła rękę za plecy blondyna, zabierając z jego paska poszukiwany przedmiot. Przyłożyła jeden koniec do ziemi, a drugi skierowała na kamień nad ich głowami. Kliknęła przycisk, a metalowy kij wydłużył się i przytrzymał kamień, dzięki czemu Kot mógł swobodnie upaść na ziemię ze zmęczenia.

- Kocie?! W-w porządku?

- T-teraz już t-tak. P-po prostu jestem t-trochę wycięczony. – odpowiedział cicho chłopak, zamykając oczy i starając się oddychać.

- Musimy się stąd wydostać. J-jeszcze trochę i się tu udusimy. Dasz radę, Kocie.

- M-masz rację. J-już w-wstaję. – rzekł z trudem, podnosząc się wolno na rękach. W tej chwili dziewczyna chwyciła go pod ramię i podniosła, posyłając mu lekki uśmiech.

- Pozwól, że teraz to ja ci pomogę.

- Będę zaszczycony, Biedronko. – odpowiedział blondyn, również się uśmiechając. Stanęli oni najwyżej jak mogli, po czym dziewczyna chwyciła koci kij.

- Wychodzimy stąd. – rzekła jeszcze na koniec i wcisnęła przycisk na przedmiocie. Broń Kota ponownie zaczęła się wydłużać, a cała ściana wokół nich zaczęła drżeć, a głaz nad nimi powoli się podnosił. – Przygotuj się!

W następnej chwili głaz pękł, a trzymający się kija bohaterowie wystrzelili w górę, uciekając przed zawalającymi się ścianami. Gdy się uspokoiło, Biedronka zsunęła się na zawalisko, wyciągnęła kij i pociągnęła Kota z tego zaułka. Gdy wyszli na szeroką ulicę, zewsząd zaczęli pojawiać się inni ludzie, patrząc na wszystkie dzisiejsze szkody. Nagle spomiędzy ludzi wyłoniła się Volpina, a gdy zauważyła Biedronkę i Kota, podbiegła do nich szybko i z wyraźną ulgą.

- Biedronko! Czarny Kocie! Co za szczęście, nic wam nie jest! – jednak zatrzymała się przy nich gwałtownie, dopiero teraz przyjrzawszy się ich twarzom. Chłopak patrzył na nią z widocznym szokiem, który przerodził się lekko w niepewność. Ciemnowłosa zaś nie była nawet zdziwiona, tylko od razu z wyraźną wrogością patrzyła się na Volpinę.

- Ty jeszcze tutaj?! Co, teraz dopiero zamierzasz odebrać nam nasze Miracula?! Proszę bardzo, dawaj! Nie myśl, że to ci zapewni jakieś szanse!

- C-co? O czym ty mówisz? Nigdy nie zamierzałam odebrać wam waszych Miraculów. Jestem przecież po waszej stronie.

- Ach tak?! Masz nas za głupców?! Teraz, skoro udało nam się wydostać, próbujesz zgrywać głupią?! O nie, doskonale pamiętamy, co nam zrobiłaś! No dawaj, przestań udawać! Już więcej nie damy się oszukać!

- Oszukać? Jak ja mogłabym was…? – rudowłosa nie dokończyła, gdyż wpadła na pomysł, kto za tym wszystkim stoi. – A nie, czekajcie! Jeśli ktoś was oszukał, to nie byłam ja! To Lila! Spotkałam ją, kiedy znalazł się w miejscu wybuchu! Wynajęła jakiś zbirów, aby mnie przetrzymać tam, kiedy to chciała spotkać się z wami. Proszę, uwierzcie mi! Nigdy nie chciałam was skrzywdzić! – błagała rudowłosa, a z jej oczu powoli zaczęły lecieć łzy. Tej wypowiedź zaskoczyła bohaterów, jednak Biedronka ponownie się skrzywiła w jej stronę.

- Nie wierzę ci. – rzekła tylko, po czym zaczęła oddalać się od niej. – Teraz ci darujemy, ale uważaj. Jeszcze się spotkamy i wtedy zapłacisz za zdradę. – dodała jeszcze, obrzucając dziewczynę lodowatym spojrzeniem. Załamana Volpina spojrzała jeszcze z nadzieja na Czarnego Kota, ten jednak odwrócił wzrok z wyraźnym zawahaniem. Nie widząc żadnego wsparcia, nastolatka wskoczyła na najbliższy dach, po czym pognała przed siebie, nie powstrzymując już łez, które zbierała w sobie.

- „Dlaczego? Dlaczego mi nie wierzą? Lila, jak mogłaś? Dlaczego to robisz? Dlaczego sprawiasz nam ból?! T-to b-było m-moje marzenie. C-chciałbym być ich p-przyjaciółką. Dlaczego to mnie spotkało? D-dlacz-cze-go?!”



1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, mam nadzieję że jednak zdarzy się tak że zauważa dwie Valpiny... no cóż zal mi Alya że takie coś ją spotyka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń