Rozdział 21
Następnego
dnia w szkole, do której uczęszczała Marinette, głośno było od rozmów na temat
nowej obrończyni Paryża. I to nie tylko tam, gdyż w całym mieście pełno było
tablic informacyjnych czy głośnych prezenterów, ogłaszających, że do Biedronki
i Czarnego Kota dołączyła nowa bohaterka: Volpina. Oprócz ogólnej radości i
entuzjazmu, wśród społeczności Paryża znaczna grupa nie cieszyła się razem z
innymi. Zaczęły być prowadzone dyskusje, czy ta dziewczyna jest prawdziwą
bohaterką, czy zwykłą oszustką, która chce zagrozić ich bezpieczeństwu. Zdania
były podzielone, jednak nikt nie zamierzał jej teraz oceniać. Wszyscy przyjęli
pasywną postawę, czekając na rozwój wydarzeń z odpowiednim dystansem.
We
wspomnianym budynku wszędzie było aż głośno od rozmów, które prowadzili
uczniowie. Tak samo jak dorośli, jedni byli za Volpiną, inni przeciw, lecz
żaden nie zamierzał się z tym odnosić jako pewniak. Zbyt mało wiedzieli,
dlatego też poprzestali na domysłach i tylko komentowali wczorajszą walkę
bohaterów.
Spacerując
między grupkami uczniów i wychwytując pojedyncze słowa, na twarzy rudowłosej
reporterki pojawił się szczęśliwy uśmiech. Wszyscy wokół niej wychwalali jej
wczorajszą pomoc Biedronce i Czarnemu Kotu, podziwiając jej spryt, dzięki
któremu pokonali wspólnie niebezpiecznego złoczyńcę. A to, że gdzieniegdzie
słyszała jakieś głosy sprzeciwu, nie za bardzo się tym przejmowała. Święcie
wierzyła, że wszyscy mieszkańcy Paryża już w najbliższym czasie ją pokochają,
jeśli tylko udowodni, że jest tu, aby im pomóc. W wesołym humorze Alya ruszyła
do swojej klasy, chcąc pogadać jeszcze przed lekcją ze swoją najbliższą
przyjaciółką.
W sali,
gdzie miały się odbyć zajęcia dla wychowanków pani Bustier, przebywała już
prawie cała klasa. Gdy Alya weszła do środka, od razu rzuciło jej się w oczy,
kogo z nich wszystkich brakuje. Ponownie w szkole nie pojawiła się Lila, a to
dla rudowłosej wydawało się już bardzo podejrzane, dlaczego dotąd sumienna
uczennica nie zjawia się na zajęciach. Nie znając na to odpowiedzi, dziewczyna
ruszyła w stronę ławki, gdzie siedziała już jej przyjaciółka Marinette. Nim
jeszcze doszła do biurka, spojrzała na dalszy stół i pomachała lekko ręką w
stronę Nino. Ten przerwał rozmowę i z uśmiechem odmachał, rumieniąc się przy
tym nieznacznie, jednak zauważalnie. Siedzący obok Adrien, po krótkiej
obserwacji uśmiechnął się chytrze i szturchnął kolegę, otrzeźwiając go tym i
śmiejąc się cicho z jego zachowania. Alya również zachichotała, a zaraz po tym
w końcu usiadła koło swojej przyjaciółki.
- Cześć,
Marinette!
- Ooo, cześć
Alya! – odpowiedziała ciemnowłosa, tuląc się na powitanie z rudowłosą. – Co tam
u ciebie? Albo czekaj! Najpierw odpowiedź mi, gdzie się wczoraj podziewałaś?
Szukałam cię po całej szkole!
- Że „ty”
mnie szukałaś? Przecież to ja cię szukałam. Zawsze, kiedy pojawia się mieście
Akuma, chcę cię zabrać ze sobą, abyś zobaczyła jakie to ekscytujące, kiedy
nagrywasz walkę Biedronki i Czarnego Kota. Ale nigdy nie mogę cię znaleźć.
- A czy to
przeze mnie, że zawsze jestem gdzie indziej, kiedy zjawia się Biedronka? To nie
moja wina, że akurat w takich momentach musi się to dziać. Poza tym, nie
myślisz może, że to jest coraz bardziej niebezpieczne? – spytała ostrożnie
Marinette, dziwiąc tym pytaniem Alya’ę.
- Ale
dlaczego tak twierdzisz? Przecież dotąd nic mi się nie stało.
- Alya, ale
to staje się coraz bardziej ryzykowne. Akumy Władcy Ciem są znacznie silniejsze
od swoich poprzedników. Przecież nawet Biedronka ma z nimi problemy.
- Aaa, o to
już nie musisz się martwić. Przecież do Biedronki i Czarnego Kota doszła
Volpina! Dzięki jej pomocy żaden złoczyńca nie będzie zagrażał bezpieczeństwu
Paryża! – oznajmiła stanowczo i z uśmiechem rudowłosa, jednak jej przyjaciółka
nie podzielała tego entuzjazmu.
- Właśnie…
Volpina. Słuchaj, jesteś pewna co do jej intencji?
- Hę?! O
czym ty mówisz? – spytała zaskoczona Alya, zbita tym pytaniem z tropu.
- Nie
pamiętasz, co się stało jeszcze kilka miesięcy temu? Przecież już wtedy
zaakumanizowana Lila próbowała przekonać Biedronkę i Czarnego Kota, że jest
jedną z nich. Oni jej zaufali, a ta wykorzystała pierwszy lepszy moment, aby
zdobyć ich Miraculum. Wiem, że to jest inna Volpina, widać różnicę, ale skąd… -
umilkła nagle, gdyż do klasy weszła nauczycielka, oświadczając, że zaczyna się
lekcja. Tak więc Marinette szepnęła jeszcze do przyjaciółki. - …skąd mamy mieć
pewność, że jest ona po dobrej stronie? – dokończyła, po czym spojrzała na
tablicę, aby nie ryzykować i nie dać się przyłapać na rozmowie podczas lekcji.
Alya również
odwróciła wzrok przed siebie, jednak nie zwracała uwagi na to, co się dzieje na
lekcji, tylko na ostatnie zdanie jej przyjaciółki. Nie spodziewała się od niej
tego usłyszeć, a skoro uważała Marinette za tak ciepłą osobę, że do każdego
może wyciągnąć rękę i dać mu drugą szansę, to jej brak zaufania wobec Volpiny
sprawił, że zaskoczona dziewczyna zaczęła się głębiej zastanawiać nad tym
wszystkim.
- „Nawet Marinette nie wierzy w moją
uczciwość? Czy oszustwa i kłamstwa Lily naprawdę sprawiają, że nikt nie chce mi
zaufać? Nawet jeśli niektórzy wierzą, to i tak nie pomoże mi to przekonać
innych do siebie. Muszę im pokazać, że jestem dobra. Że zależy mi na
bezpieczeństwie Paryża. Nie poddam się!
Będę próbować do skutku! Nawet jeśli to będzie trudne, to nie przestanę, dopóki
nie przywrócę dawną reputację Volpiny. Będę próbować, aż mi się uda!” –
zdecydowała poważnie Alya, obiecując sobie, że zdobędzie zaufanie i serca
zarówno Biedronki i Czarnego Kota, jak i wszystkich mieszkańców Paryża. Z takim
nastawieniem skupiła się na temacie lekcji, nie zdając sobie jednak sprawy, że
w najbliższym czasie nie będzie to proste zadanie.
* * *
Przez
następne dni Alya z niecierpliwością czekała, aż w mieście pojawi się jakiś
przestępca, którego mogłaby złapać, pomagając i przekonując tym ludzi do
siebie. Jednak jak na złość w całym mieście było spokojnie i nie zapowiadało
się, aby Władca Ciem znalazł sobie jakąś nową ofiarę, a zwykłymi przestępcami
rudowłosa nie zamierzała się zajmować. Postanowiła zabłysnąć dzięki walce i
wygranej z Akumą, dzięki czemu jej reputacja uległaby znacznemu polepszeniu. I
wszystko byłoby pięknie, gdyby jednak ktoś łaskawie chciał się zjawić i
narozrabiać trochę w Paryżu. A tak telewizja milczała, ludzie nie krzyczeli, a
każdy dzień mijał podejrzanie szybko. Czas sielanki musiał się jednak prędzej
czy później skończyć, dając szansę na wykazanie się Volpiny.
Gdy minęły
dwa dni od postanowienia Alya’i, pojawiła się możliwość, na którą czekała
rudowłosa. Nastolatka akurat wychodziła ze szkoły po skończonych zajęciach,
planując popracować trochę ze swoim blogiem. Nagle z daleka dobiegł ją głośny
wybuch, a z jednej z dzielnic uniósł się szary, gęsty dym. Na ten widok Alya
zatrzymała się przestraszona, jednak po chwili uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- „To moja szansa! Czas pokazać
wszystkim, że jestem po ich stronie!” – krzyknęła w myślach, schodząc
szybko ze schodów i wbiegając w najbliższą uliczkę. Schowała się za najbliższyb
pojemnikiem na śmieci, po czym otworzyła swoją torebkę.
- Trixx’i,
coś się dzieje złego w Paryżu! Czas pokazać, że jesteśmy super-bohaterkami! –
krzyknęła do środka, a z torebki natychmiast wyleciała mała, pomarańczowa
kwami.
- Na co więc
czekamy? Do dzieła! – krzyknęła radośnie, a Alya uśmiechnęła się w jej stronę,
po czym krzyknęła:
- Trixx’i, nastrosz
ogon! (aut. Słabe wiem, ale nie miałem
pomysłu xd) – krzyknęła głośno Alya, wyciągając spod bluzki naszyjnik z
biało-pmarańczową ozdóbką. W następnej chwili małe kwami wleciało w biżuterię,
która zabarwiła się na pomarańczowy kolor, a końcówki breloczka lekko
zajaśniały, dzięki czemu ponownie przypominały lisią kitę. Na twarzy pojawiła
się biało-pomarańczowa maska, na włosach niewielkie, lisie uszy, a całe ciało
okrył strój tego samego koloru. Pod koniec przemiany dziewczyna wyciągnęła
przed siebie dłoń, w której zmaterializował się długi flet, a spod pleców
wysunął się puszysty, rudy ogon. Całkowicie przemieniona Alya wskoczyła na
najbliższy dach, po czym ruszyła w stronę miejsca, gdzie doszło do wybuchu.
- „Strzeż się. Nadchodzi Volpina!!!”
* * *
Gdy
rudowłosa bohaterka dotarła na miejsce, skąd wyłaniał się dym, rozejrzała się z
dachu budynku uważnie dookoła. Znajdowała się właśnie nad skrzyżowaniem dwóch
szerokich ulic, gdzie zazwyczaj tłoczno było od przechodniów, a ruch
samochodowy w godzinach szczytu nie należał do małych. Teraz cała okolica
wyglądała, jakby niedawno przeszedł tędy huragan. Samochody były poprzewracane,
wszelkie lampy i oświetlenia leżały pod ścianami budynków, z hydrantów leciała
woda, a całe skrzyżowanie pełne było wszelkich wgnieceń i szczelin, spowodowane
dużymi fragmentami gruzu.
Volpina
zaprzestała obserwacji, ponieważ ostatni wniosek z czymś się jej nie zgadzał.
Dziewczyna obejrzała szybko wszystkie pobliskie budynki i ze zdziwieniem
zauważyła, że każdy jest prawie w nienaruszonym stanie. Gdzieniegdzie widoczne
były tylko małe szczeliny, ale w żaden sposób nie pasowały one do tych dużych
kawałków kamieni, które znajdywały się na ulicy.
- „Skąd one się tutaj wzięły? Czy ktoś
specjalnie je tu przyniósł? Przecież to nielogiczne. Żaden budynek w okolicy
nie jest uszkodzony, a taki głaz musiał lecieć ze znacznej wysokości, żeby
narobić tyle szkód. To bez sensu.” – zastanawiała się rudowłosa, zeskakując
po chwili na sam środek skrzyżowania. Zaczęła się przechadzać między skałami i
samochodami, szukając czegoś, co ją naprowadzi na twórcę tego wszystkiego,
jednak nic takiego nie znalazła.
Nagle zza
jednego z pojazdów wyskoczyła szybko jakaś postać, która pognała w głąb ulicy,
oddalając się od skrzyżowania. Czujna Volpina ruszyła natychmiast w pogoń,
domyślając się, że jest to ten, którego szukała. Gdy wybiegła poza teren tego
karambolu, zdążyła zauważyć, jak ta osoba wbiega w najbliższy zaułek, znikając
jej z oczu. Dziewczyna szybko tam doskoczyła, widząc jak ciemna postać ucieka w
stronę równoległej ulicy.
- Hej! Stój!
– krzyknęła głośno Alya, kontynuując pościg, widząc przed sobą jedynie ciemny
kontur uciekiniera. – Natychmiast się zatrzymaj! STÓJ!!!
Nagle postać
zatrzymała się, znajdując się bardzo blisko wyjścia z tego zaułka, po czym odwróciła
się w stronę rudowłosej. Ta wciąż biegła, starając się wykorzystać sytuację i
złapać podejrzanego. Jednak im bliżej była, tym wyraźniej widziała oblicze tej
osoby. W końcu Volpina zatrzymała się raptownie i, z wymalowanym szokiem na
twarzy, spojrzała na osobę stojącą przed nią.
Ubrana była
w biało-pomarańczowy strój, taki jak Alya. Trzymała w dłoni długi, pomarańczowy
flet, taki jak u Alya’i. Miała również długie, rude włosy, tak jak Alya. Skąd
to znakomite podobieństwo? Ponieważ przed Alyą stała właśnie „ALYA” we własnej
osobie. Podobieństwo było tak uderzające, że rudowłosa myślała, że stoi przed
swoim lustrzanym odbiciem. Jedyne, co je odróżniało od siebie w właśnie tej
chwili, to to, że jedna stała z szokiem wymalowanym na twarzy, zaś druga z małym,
chytrym uśmieszkiem.
- C-co? Kim
ty jesteś? – spytała Alya, zaś druga Alya zaśmiała się głośno, po czym
odpowiedziała rozbawiona.
- To ty nie
widzisz? Przecież jestem TOBĄ.
- T-to
n-niemożliwe.
- Hahaha! Co
jak co, ale ty powinnaś zdawać sobie sprawę, że „to” jest właśnie możliwe,
Volpino. – rzekła ze śmiechem rudowłosa, a Alya momentalnie się spięła, łącząc
szybko usłyszane fakty i domyślając się prawdy.
- „To iluzja! Ona ma takie same moce co ja! A
jedyna osobą, która to potrafi jest…” Lila! – krzyknęła już na głos
nastolatka, wskazując palcem na wciąż uśmiechającą się dziewczynę.
- Szybko to
wywnioskowałaś. Gratulacje za inteligencję.
- Czego ty
znowu chcesz? Przecież już raz zostałaś pokonana przez Biedronkę i Czarnego
Kota. Wciąż ci mało i chcesz ponownie poczuć smak porażki?
- Nie,
ponieważ to oni teraz ze mną przegrają. Wtedy to był czysty przypadek, że udało
im się mnie dopaść, jednak dzisiaj będzie inaczej. Jestem teraz silniejsza, ale
też lepiej na to przygotowana. – oświadczyła Lila, pstrykając głośno palcami. W
jednej chwili wszystkie kosze na śmieci w okolicy zniknęły, a na ich miejscach
pojawiła się około dziesiątka uzbrojonych w pałki bandytów. – A teraz wybacz
mi, ale mam pewne niedokończone sprawy z Biedronką. Ale nie martw się, zostawiam
cię w bardzo dobrych rękach. – uśmiechnęła się zimno na koniec, po czym
wybiegła z zaułka, zostawiając otoczoną przez mężczyzn Volpinę.
- Niee!
Czekaj, stó…! – rudowłosa chciała ruszyć za nią w pogoń, jednak na jej drodze
stanęło trzech zbirów, wymachujących groźnie kijami w jej stronę.
- Ty nigdzie
się stąd nie wybierasz. Mamy rozkaz cię tu zatrzymać.
- O czym wy
mówicie? Dlaczego się jej słuchacie?! To przestępczyni, która chce zniszczyć
Paryż!
- Takim
kobietom się nie odmawia. Poza tym, co nas obchodzi to miasto? Zwisa nam, co
się z nim stanie. Ty nie robisz takiego wrażenia jak ona – odpowiedział z
rechotem jeden z mężczyzn, reszta zaś mu zawtórowała. Alya nie zamierzała
jednak czekać, dlatego też zgięła, przygotowując się do skoku.
- O nie, nie
uda ci się! – krzyknęli bandyci, rzucając się wspólnie na dziewczynę. Ta
zaczęła się przed nimi bronić, jednak mimo tego wszystkiego w jej głowie
nieustannie pojawiała się obawa, co też fałszywa Volpina szykuje dla jej
towarzyszy: Biedronki i Czarnego Kota.
* * *
W tym samym
momencie na zniszczonym skrzyżowaniu pojawili się Biedronka i Czarny Kot. Oboje
spotkali się po drodze na to miejsce, tak więc wspólnie tu doszli, szykując się
na kolejną walkę z Akumą. Po krótkiej obserwacji terenu bohaterowie
zaniepokoili się, gdyż zniszczenia były tak duże, że tylko ktoś bardzo silny,
ale też szybki mógł je spowodować w tak krótkim czasie, po czym zniknąć bez
śladu z miejsca zdarzenia. Młodzież otrząsnęła się jednak z tych obaw, wierząc,
że mimo przeszkód uda im się pokonać swojego przeciwnika.
Gdy
bohaterowie zeskoczyli na ulicę, zaczęli skradać się między uszkodzeniami,
szukając wzrokiem jakichkolwiek oznak obecności sprawcy tych zniszczeń.
- Bądź
ostrożny, Kocie. Tutaj jest za cicho. Czuję, że to może być pułapka. – rzekła do
przyjaciela, a ten kiwnął potwierdzająco głową na jej słowa.
- Też mam
takie wrażenie i wcale mi się ono nie podoba, Biedronko. Coś tutaj jest nie
tak. – podzielił się swoimi myślami blondyn, ściskając mocniej w dłoni koci
kij. Dziewczyna zaś wyciągnęła swoje czerwone jo-jo, gotując się na ewentualny
atak z ukrycia. Przechadzali się tak przez chwilę, gdy nagle oboje usłyszeli
głos z dachu pobliskiego budynku.
- Biedronko!
Czarny Kocie! – a gdy spojrzeli w to miejsce, ujrzeli Volpinę, machającą ręką w
ich stronę. Nastolatkowie zdziwili się na jej widok, ale zanim zdążyli
odpowiedzieć, rudowłosa zeskoczyła do nich szybko i rzekła.
- Jak
dobrze, że jesteście! Bałam się, że nie dojdziecie na czas! – zwróciła się do
nich z wyraźną ulgą.
- Spokojnie,
Volpino. My zawsze zjawiamy się o właściwej porze. – odpowiedział jej wesoło
blondyn, a ta uśmiechnęła się do niego wdzięcznie.
- W to nigdy
nie wątpiłam, Kocie. Ale nie mogę tak powiedzieć o każdym. – rzuciła jeszcze
niedbale rudowłosa, przewracając znacząco oczami. Ta wypowiedź zdziwiła
chłopaka, a Biedronka poczuła się tym zdaniem urażona.
- Ejj! Do
kogo niby mówisz?! – odezwała się głośno nastolatka, robiąc krok w stronę wciąż
stojącej spokojnie Volpiny.
- Do nikogo.
– odrzekła szybko, nie racząc ciemnowłosą nawet spojrzeniem, jedynie
uśmiechnęła się kpiąco. Marinette w oka mgnieniu się zagotowała, czując w sobie
wzrastającą wściekłość.
- „O co jej chodzi?! Przecież wczoraj zwracała
się do mnie przyjaźnie, więc co ją ugryzło? Jak mogłam czymś ją urazić w tak
krótkim czasie? Przecież to niewykonalne.” – zastanawiała się myślach,
kiedy ponownie zwróciła się do nich rudowłosa.
- Dobra,
koniec rozmów! Musimy działać. Widziałam, jak ktoś skradał się po tej ulicy,
próbując się ukryć.
- To na co
jeszcze czekamy? Trzeba go znaleźć i złapać! – odezwał się nagląco Kot,
szykując się do ewentualnego pościgu. Biedronka to przemilczała i tylko
obserwowała rudowłosą z niezadowoleniem.
- Uciekał
gdzieś w tę stronę. – rzekła Volpina, wskazując ręką w głąb ulicy. Bohaterowie
ruszyli w tamtą stronę, obserwując uważnie teren w poszukiwaniu podejrzanego.
Po krótkiej
chwili ujrzeli, jak jakaś postać przebiega przez ulicę, wbiegając szybko w
najbliższy, widoczny zaułek.
- To on! Za
nim! – krzyknęła rudowłosa, a Biedronka i Czarny Kot ruszyli wraz z nią w pogoń
za podejrzanym w uliczkę. Gdy przebiegli kawałek drogi, ze zdziwieniem
zauważyli, że przed nimi nie ma nikogo, choć widoczny był drugi koniec zaułka.
Młodzież nie mogła pojąć, co się z nim właśnie stało.
- Gdzie on
jest?! Wyparował, czy co? – krzyknął zaskoczony chłopak, a Biedronka
zaprzeczyła głową zdziwiona, odpowiadając przyjacielowi.
- Nie mam
pojęcia. Gdzie on się podział?
- Cóż…, może
akurat nie wyparował, ale rzeczywiście macie rację, zniknął. W końcu taka jest
jego zdolność. – oboje usłyszeli nagle słowa, które zostały wypowiedziane przez
dziwnie zadowoloną Volpiną i które zaskoczyły pozostałą dwójkę bohaterów.
- „Taka jest
jego zdolność”? O czym ty mówisz? – zapytała Biedronka, nie rozumiejąc tej
sytuacji.
- Hihi, to
bardzo proste, „Biedronsiu”. Ale powiedź mi tak z ciekawości: jak to jest
ponownie zostać oszukaną?
- Zaraz, o
czym wy mówicie? – odezwał się zdziwiony Kot, jednak po słowach rudowłosej
Biedronka odskoczyła od niej, wyciągając błyskawicznie swoje jo-jo.
- Ty
przebrzydła oszustko!!! – krzyknęła wściekle, a uśmiech na twarzy Volpiny tylko
się powiększył. – „Wiedziałam, że nie
można jej ufać!.” Uważaj, Czarny Kocie! To kolejna służąca Władcy Ciem! –
krzyknęła do przyjaciela, który momentalnie od tamtej odskoczył i, wciąż
głęboko zaskoczony, przygotował swój koci kij.
- „Służąca”?
Nie powiedziałabym. Traktuje mnie całkiem nieźle, a przede wszystkim daje mi
możliwość zemsty.
- Zemsty?
Jakiej zemsty?! Nigdy wcześniej cię nie znałam! Dopiero wczoraj się poznałyśmy!
– odpowiedziała wściekła Biedronka.
- Jesteś
tego pewna? – a gdy ciemnowłosa zaprzeczyła, Volpina kontynuowała niewzruszona.
– W sumie to nie jest teraz ważne. Na waszym miejscu obawiałabym się jednak nie
o to, a o własne życie.
- Co ty…
- PORA SIĘ
POŻEGNAĆ! – krzyknęła zadowolona Volpina, skacząc równocześnie w górę, gdy
nagle zabłysło jasno, a dziewczyna zniknęła im z oczu.
- Co jest…
- BIEDRONKO,
UWAŻAJ!!! – krzyknął niespodziewanie Kot, rzucając się na przyjaciółkę. Ta
przed upadkiem zdążyła jedynie na chwilę podnieść głowę, by z szokiem i
przerażeniem ujrzeć, jak nad nimi znikąd i z błyskiem pojawiają się ogromne
głazy, spadające wprost na nich. Chłopak zdążył zasłonić dziewczynę własnym
ciałem, zanim rozległ się głośny wstrząs na dźwięk upadających i zderzających
się ze sobą kamieni, całkowicie ich przykrywając.
Gdy opadł
kurz, na miejscu widoczna już była tylko wielka kupa gruzu, pokrywająca znaczny
fragment zaułka. Na krawędzi dachu, pod którym to wszystko się znajdowało,
stała uśmiechająca się zimno Volpina, zadowolona z widzianej ostatnio sceny.
- Dobra
robota, Portusie. – rzekła na głos, a tuż obok niej z błyskiem pojawił wysoki
mężczyzna, ubrany w czarny, elektroluminescencyjny kostium, świecący niebieskim
kolorem. Na głowę zaś miał założony błyszczący, ciemny kask z przyciemnianą
osłonką.
-
Załatwiliśmy ich? – spytał się chłodnym tonem, a dziewczyna odpowiedziała
spokojnie.
- Nie sądzę.
Takie coś nie mogło ich całkowicie unieszkodliwić. Ważne jest jednak to, że zrobiliśmy,
co zamierzaliśmy.
- Nie
skorzystamy z okazji i nie zabierzemy im Miraculów?
- Nie ma
pośpiechu, nie martw się. Władca Ciem to zrozumie, więc nie musisz się go
obawiać. Poza tym tylko byśmy się tak zdradzili. Pozwólmy się im nacieszyć
świadomością, że „Volpina” ponownie ich zdradziła. – rzekła z zimną
satysfakcją, zdejmując w tym czasie z siebie iluzję. Po krótkim pyknięciu, na
miejscu „nowej” Volpiny stała dobrze znana „stara” Volpina, dawna przeciwniczka
Biedronki i Czarnego Kota. – Chodźmy. Nic tu po nas.
- Co to
było? – zadała sobie pytanie Alya, patrząc się na drugi koniec zaułka, w którym
to musiała walczyć z bandziorami, nasłanymi przez Lilę. Pokonanie ich trochę
jej zajęło, gdyż początkowo nie chciała im robić krzywdy, tylko się od nich
oddalić. Oni jednak jej na to nie pozwolili, dlatego też stanęła z nimi do
walki, starając się mimo to nie robić im dużej krzywdy. Teraz zaś, po
skończonej walce, dziewczyna usłyszała z daleka głośne wstrząsy, zupełnie jakby
coś ciężkiego runęło na ziemię. Domyślała się jednak, że mogło to być
powodowane w jakiś sposób przez Lilę, która kręciła się po okolicy, a gdy
przypomniała sobie jej ostatnie słowa, zaniepokoiła się, gdyż coś mogło się
stać Biedronce. Nie czekając dziewczyna ruszyła naprzód w stronę źródła hałasu,
chcąc jak najszybciej upewnić się, że jej idol’ce nic nie grozi.
* * *
- Khy, khy,
khy! C-czarny Kocie? Kocie, gdzie jesteś? – odezwała się ciężko Biedronka,
otwierając z trudem oczy, które w następnej chwili ponownie zamknęła. Otaczała
ją całkowita ciemność, a w powietrzu pełno było kurzu i dymu, że trudno jej
było powiedzieć najmniejsze słówko. Przemogła się jednak i zawołała cicho
przyjaciela, mając nadzieję, że nic mu się nie stało.
- T-tutaj,
Biedronko. – usłyszała nagle jego głos, dzięki czemu od razu poczuła się
lepiej. – N-nic ci się nie stało?
- C-chyba
nie, ale jestem trochę obolała i trudno mi oddychać. Khy, khy! G-gdzie jesteś,
Kocie? Nie widzę cię.
- P-przy
tobie, Biedronko. – odezwał się cicho, a dziewczyna zaniepokoiła się, gdyż
wyczuła w jego głosie zmęczenie. Zaczęła więc powoli otwierać oczy, starając
się nie przejmować drażniącym ją kurzem. Po chwili jej wzrok zaczął
przyzwyczajać się do ciemności i w mroku ujrzała w końcu zarys postaci Kota. Z
przerażeniem ujrzała go stojącego tuż nad nią, zgiętego w pół i trzymającego na
plecach olbrzymi głaz nad nimi.
- Czarny
Kocie! O Boże, nic ci nie jest?!
- C-chyba
nie. Ten kamyk nie jest wcale taki ciężki. – odpowiedział cicho, uśmiechając
się słabo w jej stronę. – Z tobą wszystko w porządku?
- Z-ze mną?!
To ja powinnam zapytać o to ciebie! Khy, khy! Co cię skusiło do tego? M-mogłeś
przez to zginąć!
- N-nie
mogłem cię zostawić. Przecież przyjaciół się nie zostawia, prawda? – spytał
cicho, a ciemnowłosa spojrzała na niego zdziwiona. Chłopak już niejednokrotnie
ją ratował w podobny sposób, ale zawsze niszczył to jakimś uwodzicielskim
słówkiem lub próbą flirtu, a tutaj jednak po raz pierwszy widziała różnicę. Ten
szacunek wobec niej i jej zdania, to oddanie i wszelka pomoc – ujrzał to w
innym świetle. I w tym właśnie momencie, coś pojawiło się w ciele dziewczyny,
przez co zadrżała lekko. Jakieś uczucie, które już wcześniej czuła, jednak
teraz było jakby silniejsze. Nie wiedziała jednak, co ono oznacza, co tylko ją
szokowało.
Przestała
jednak nad tym myśleć i podniosła się lekko na rękach, po czym rozejrzała się
dookoła, chcąc poznać ich sytuację. Zewsząd otaczał ich gruz i ciężkie głazy,
zasłaniające jakąkolwiek możliwość ucieczki. Dodatkowo Kot wciąż trudził się z
kamykiem nad nimi, dlatego to nim postanowiła się zająć w pierwszej kolejności.
- Kocie,
m-masz swój koci kij?
- T-tak,
z-za plecami. – jego odpowiedzi były coraz słabsze, dlatego też Biedronka
szybko podniosła rękę za plecy blondyna, zabierając z jego paska poszukiwany
przedmiot. Przyłożyła jeden koniec do ziemi, a drugi skierowała na kamień nad
ich głowami. Kliknęła przycisk, a metalowy kij wydłużył się i przytrzymał
kamień, dzięki czemu Kot mógł swobodnie upaść na ziemię ze zmęczenia.
- Kocie?!
W-w porządku?
- T-teraz
już t-tak. P-po prostu jestem t-trochę wycięczony. – odpowiedział cicho
chłopak, zamykając oczy i starając się oddychać.
- Musimy się
stąd wydostać. J-jeszcze trochę i się tu udusimy. Dasz radę, Kocie.
- M-masz
rację. J-już w-wstaję. – rzekł z trudem, podnosząc się wolno na rękach. W tej
chwili dziewczyna chwyciła go pod ramię i podniosła, posyłając mu lekki
uśmiech.
- Pozwól, że
teraz to ja ci pomogę.
- Będę
zaszczycony, Biedronko. – odpowiedział blondyn, również się uśmiechając.
Stanęli oni najwyżej jak mogli, po czym dziewczyna chwyciła koci kij.
- Wychodzimy
stąd. – rzekła jeszcze na koniec i wcisnęła przycisk na przedmiocie. Broń Kota
ponownie zaczęła się wydłużać, a cała ściana wokół nich zaczęła drżeć, a głaz
nad nimi powoli się podnosił. – Przygotuj się!
W następnej
chwili głaz pękł, a trzymający się kija bohaterowie wystrzelili w górę,
uciekając przed zawalającymi się ścianami. Gdy się uspokoiło, Biedronka zsunęła
się na zawalisko, wyciągnęła kij i pociągnęła Kota z tego zaułka. Gdy wyszli na
szeroką ulicę, zewsząd zaczęli pojawiać się inni ludzie, patrząc na wszystkie
dzisiejsze szkody. Nagle spomiędzy ludzi wyłoniła się Volpina, a gdy zauważyła
Biedronkę i Kota, podbiegła do nich szybko i z wyraźną ulgą.
- Biedronko!
Czarny Kocie! Co za szczęście, nic wam nie jest! – jednak zatrzymała się przy
nich gwałtownie, dopiero teraz przyjrzawszy się ich twarzom. Chłopak patrzył na
nią z widocznym szokiem, który przerodził się lekko w niepewność. Ciemnowłosa
zaś nie była nawet zdziwiona, tylko od razu z wyraźną wrogością patrzyła się na
Volpinę.
- Ty jeszcze
tutaj?! Co, teraz dopiero zamierzasz odebrać nam nasze Miracula?! Proszę
bardzo, dawaj! Nie myśl, że to ci zapewni jakieś szanse!
- C-co? O
czym ty mówisz? Nigdy nie zamierzałam odebrać wam waszych Miraculów. Jestem
przecież po waszej stronie.
- Ach tak?!
Masz nas za głupców?! Teraz, skoro udało nam się wydostać, próbujesz zgrywać
głupią?! O nie, doskonale pamiętamy, co nam zrobiłaś! No dawaj, przestań
udawać! Już więcej nie damy się oszukać!
- Oszukać?
Jak ja mogłabym was…? – rudowłosa nie dokończyła, gdyż wpadła na pomysł, kto za
tym wszystkim stoi. – A nie, czekajcie! Jeśli ktoś was oszukał, to nie byłam
ja! To Lila! Spotkałam ją, kiedy znalazł się w miejscu wybuchu! Wynajęła jakiś
zbirów, aby mnie przetrzymać tam, kiedy to chciała spotkać się z wami. Proszę,
uwierzcie mi! Nigdy nie chciałam was skrzywdzić! – błagała rudowłosa, a z jej
oczu powoli zaczęły lecieć łzy. Tej wypowiedź zaskoczyła bohaterów, jednak
Biedronka ponownie się skrzywiła w jej stronę.
- Nie wierzę
ci. – rzekła tylko, po czym zaczęła oddalać się od niej. – Teraz ci darujemy,
ale uważaj. Jeszcze się spotkamy i wtedy zapłacisz za zdradę. – dodała jeszcze,
obrzucając dziewczynę lodowatym spojrzeniem. Załamana Volpina spojrzała jeszcze
z nadzieja na Czarnego Kota, ten jednak odwrócił wzrok z wyraźnym zawahaniem.
Nie widząc żadnego wsparcia, nastolatka wskoczyła na najbliższy dach, po czym
pognała przed siebie, nie powstrzymując już łez, które zbierała w sobie.
- „Dlaczego? Dlaczego mi nie wierzą? Lila, jak
mogłaś? Dlaczego to robisz? Dlaczego sprawiasz nam ból?! T-to b-było m-moje
marzenie. C-chciałbym być ich p-przyjaciółką. Dlaczego to mnie spotkało?
D-dlacz-cze-go?!”
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, mam nadzieję że jednak zdarzy się tak że zauważa dwie Valpiny... no cóż zal mi Alya że takie coś ją spotyka...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza