Już nie zwlekając, ZAPRASZAM do czytania!!! :D
Rozdział 26
Na placu przed
szkołą stali wyprostowani Biedronka, Czarny Kot i Volpina, a naprzeciw nich
znajdowali się Lila oraz jej towarzysz, Portus. Bohaterowie wpatrywali się w
swoich przeciwników w skupieniu i z wyraźną ostrożnością badając aktualną
sytuację. Choć znali oni możliwości brunetki, to mimo tego dziewczyna
udowodniła swoją groźną przebiegłość, przez ostatni czas mocno zakłócając spokój
nastolatków oraz łamiąc ich wspólne relacje. Zaś jej towarzysz wciąż stanowił
dla nich prawdziwą zagadkę. Jego zdolności teleportacji były mocno niepokojące,
a dodatkowo nie mieli pewności, czy przypadkiem nie chowa jeszcze jakiegoś asa
w rękawie. Zaś szeroki i drwiący uśmiech na twarzy Lily świadczył o wysokiej
pewności siebie, jednak również mogłaby przeceniać umiejętności swoje oraz
towarzysza. Bohaterowie nie zamierzali tracić czujności, obserwując czujnie
dwóch złoczyńców i przygotowując się do starcia.
Nagle Lila
krzyknęła, wskazując ręką na Biedronkę oraz Czarnego Kota.
- Załatw
ich! – po tych słowach Portus odbił się od ziemi i zniknął w krótkim błysku.
Zdumieni nastolatkowie nie zdążyli nawet zareagować, kiedy to przeciwnik
pojawił się za ich plecami, by następnie dwoma szybkimi kopnięciami odepchnąć
ich na dwie różne strony placu.
- Biedronko!
Czarny Kocie!
- Nie o nich
powinnaś się martwić, podróbko! – krzyknęła drwiąco Lila, w tej samej chwili
atakując zdezorientowaną rudowłosą. Ta szybko się uspokoiła i zablokowała atak,
odpychając natychmiast swoją przeciwniczkę od siebie, odpowiadając przy tym
głośno.
- Sama
jesteś podróbką, Lila! To ja zostałam wybrana przez Miraculum Lisa i to ze mną
ono współpracuje!
-
Przekonajmy się zatem, czyja moc jest silniejsza, „Volpino”! Czy to siła
twojego Miraculum, czy potęga Władcy Ciem!
* * *
Biedronka i
Czarny Kot stanęli plecami do siebie, rozglądając się uważnie dookoła. Po
ostatnim uderzeniu Portus zniknął im z oczu, a ostrożni bohaterowie postanowili
zmniejszyć szansę kolejnego ataku z zaskoczenia, oboje chroniąc plecy
towarzysza. Nagle tuż nad nimi w błysku pojawił się ich przeciwnik i zaatakował
on dziewczynę, uderzając ją w tył głowy.
- Biedronko!
– krzyknął głośno chłopak, odwracając się błyskawicznie i wyprowadzając cios
swoim kijem. Mężczyzna zablokował ręką uderzenie, po czym ponownie znikną,
pojawiając się w tym samym momencie za plecami zaskoczonego chłopaka, uderzając
go z dużą siłą w plecy. Odrzucony kawałek dalej nastolatek upadł boleśnie na brukowaną
kostkę, wypluwając z ust niewielką stróżkę krwi.
- To na nic.
Nie jesteście w stanie mnie pokonać. Nie zdołacie dosięgność moją szybkość. –
mówił ze spokojem w stronę Kota, gdy nagle wokół jego rąk oraz ciała zaczęło
owijać się błyskawicznie czerwono-czarne jo-jo, by po chwili ścisnąć jego
ramiona do tułowia.
- Może i nie
nadążymy, ale zawsze pozostaje nam element zaskoczenia! – krzyknęła zadowolona
Biedronka, stojąc za Portus’em i trzymając w dłoniach cienki sznurek.
- Idealne
wykorzystanie sytuacji, ale niestety to nieskuteczne. – odpowiedział wciąż
spokojnie złoczyńca i zanim Biedronka zdążyła choćby mrugnąć, na oczach
Czarnego Kota zniknęła wraz ze związanym mężczyzną.
-
Biedronko!!!
* * *
Marinette
poczuła, jak dziwna siła napiera na jej ciało przez dosłowny moment, obraz
przed nią rozmywa się, by następnie na nowo odzyskać ostrość. W tej samej
chwili dziewczyna straciła dosłownie grunt pod nogami i z głośnym krzykiem
zaczęła spadać w dół. Przestraszona zacisnęła mocniej swoją dłoń na sznurku od
jo-jo’a, by następnie zatrzymać się i zadyndać nad przepaścią. Zdezorientowana
Biedronka rozejrzała się szybko dookoła, chcąc rozeznać się w sytuacji.
Znajdowała się na szczycie wieży Eiffla, a konkretniej pod jednym z balkonów
widokowych. Zaś jej przeciwnik stał na barierce nad nią i obserwował ją uważnie
przez szybkę kasku.
-
Zaskoczyłaś mnie. Myślałem, że puścisz sznurek, by się ratować.
- To właśnie
jest mój ratunek! Dzięki temu dalej jesteś skrępowany! – odpowiedziała głośno
ciemnowłosa, uspokajając się z czasem, po czym uśmiechnęła się pewnie do
złoczyńcy. – I nieważne, gdzie nas przeniesiesz, ja dalej będę cię trzymać na
uwięzi!
- Możemy się
o tym przekonać. – odpowiedział krótko, a po jego słowach Marinette ponownie
poczuła to dziwne uczucie, poznając, że znów się teleportują. Chwyciła mocniej
za sznurek, przygotowując się na kolejny spadek, jednak tym razem nic takiego
się nie stało. Oprócz tego wokół jej ciała zrobiło się zimno i mokro, a sama
dziewczyna stwierdziła zszokowana, że aktualnie znajduje się ona pod wodą.
Zaskoczona Marinette zamknęła otworzone przed teleportacją usta, jednak już
część wody dostała się do środka i zmuszała nastolatkę do trzymania jej w buzi.
Dodatkowo uświadomiła sobie, że złoczyńca stoi na jej brzuchu i spycha ją coraz
głębiej na dno. Przerażona tym dziewczyna zaczęła z nim walczyć, chcąc go z
siebie zepchnąć, jednak on się nie dawał, wytrwale wykorzystując swoją lepszą
pozycję. Z każdą sekundą Biedronce brakowało tchu, a szamotanie się tylko
bardziej ją wymęczyło. W końcu dziewczyna puściła trzymany sznurek, a w tym
samym momencie Portus zniknął w błysku, pozostawiając dziewczynę samą.
Marinette zaczęła rozpaczliwie machać rękami i nogami w górę, chcąc jak
najszybciej się wynurzyć i złapać oddech. Jednak im była bliżej powierzchni,
tym bardziej padała z sił. Wyczerpana nastolatka parła dalej, wybudzając
ostatnie resztki swojej energii. Aż wreszcie jej głowa przebiła taflę wody, a
do płuc został wciągnięty zbawczy tlen.
- HYYYY!!! -
Marinette zaciągnęła się mocno powietrzem, starając utrzymać się nad
powierzchnią wody. Wyczerpana jednak ponownie się zanurzyła i zachłysnęła się
wciąganą wodą do płuc.
-
BIEDRONKO!!! – dało się słyszeć przerażony krzyk Czarnego Kota, który widząc w
wodzie swoją przyjaciółkę, rzucił się jej na ratunek.
* * *
Kilka minut wcześniej:
Po
zniknięciu Portus’a i Biedronki, przestraszony tym Adrien zaczął rozglądać się
po okolicy, chcąc jak najszybciej ich odnaleźć. Nigdzie jednak nie mógł ich
dostrzec, a mijający czas tylko tym bardziej go stresował. Wtem, gdy chłopak
akurat znajdował się nad rzeką, usłyszał głośny plusk wody. Kiedy jednak tam
spojrzał, nie dostrzegł niczego podejrzanego oprócz wstrząśniętej tafli wody.
Już miał się odwrócić z zamiarem odejścia, gdy ujrzał nagle krótki, podejrzany
błysk na dnie rzeki, zatrzymując tym blondyna na miejscu. Czarny Kot obserwował
w skupieniu rzekę, gdy nagle przez powierzchnię wody przebiła się głowa
Biedronki, która wciągnęła mocno powietrze, ponownie jednak się zanurzając.
Adrien wykrzyknął jej imię, po czym rzucił się za nią do wody na ratunek. W
szybkim tempie dopłynął do niej, objął ją w pasie i położył na swoich plecach,
zawracając w stronę brzegu.
Gdy oboje
dopłynęli do barierki, chłopak pomógł przyjaciółce przez nią przejść, a
wyczerpana dziewczyna upadła zemdlona na ziemię, oddychając ciężko.
- Biedronko,
jesteś cała?
- Khy,
t-tak. Khy, khy! – kaszlała ciężko dziewczyna, wypluwając resztkę wody z płuc.
Blondyn poklepał ją kilka razy w plecy, a gdy ciemnowłosa się uspokoiła,
ponownie położyła się na ziemi, po czym spojrzała na przyjaciela.
- Dziękuję
ci,… Kocie. Nie wiem, czy bez twojej pomocy bym dopłynęła na brzeg.
- Nie masz
za co dziękować. To dla mnie przyjemność pomagać innym. – odpowiedział z
łagodnym uśmiechem, poruszając też zabawnie brwiami. Biedronka zaśmiała się
krótko, po czym rozluźniła ciało, chcąc odrobinę odpocząć.
Nagle znikąd
tuż za plecami Czarnego Kota pojawił się Portus, który już nieskrępowany stał
przed nimi wyprostowany, zaś w swojej dłoni trzymał kropkowane jo-jo Biedronki.
Blondyn wyłapał podejrzany blask, dlatego obracając się instynktownie,
wyciągając zza pasa swój koci kij.
- Nawet do
niej nie podchodź! – krzyknął groźnie Kot, ustawiając się w pozycji bojowej.
- Nie muszę.
Ledwo może ona wstać, tak więc nie jest już dla mnie zagrożeniem. Teraz
pozostałeś mi już tylko ty.
- I na mnie
się twoja kariera złoczyńcy zakończy! Nie pozwolę, żebyś jeszcze komuś
zagrażał!
- Przekonajmy
się zatem, czy zdołasz mnie zatrzymać. Aha, i zwracam wam jeszcze to jo-jo.
Mnie nie jest ono potrzebne, a już niedługo nawet wam nie będzie. – odrzekł z
nutą drwiny, rzucając krążkiem w stronę Kota. Ten złapał jo-jo zwinnie, po czym
włożył je w dłoń dziewczyny.
- To twoje.
Nie martw się, jeszcze ci się to przyda.
- Nie
wątpię, Czarny Kocie. On sam się o tym przekona. – odpowiedziała z
wdzięcznością
ciemnowłosa, uśmiechając się do przyjaciela. Ten odwzajemnił
uśmiech, po czym z poważnym wyrazem twarzy zwrócił się w stronę złoczyńcy. – „Uda ci się, Kocie. Wierzę w ciebie.”
- A więc
zaczynajmy! – wykrzyczał chłopak, rzucając się do walki.
* * *
Starcie
między Volpiną a Lilą coraz bardziej się rozkręcało, a obie dziewczyny z każdą
minutą zaczęły wykorzystywać wobec siebie coraz to nowe taktyki i zmyły, chcąc
w jakiś sposób dorwać oponenta. Alya nie mogła już zliczyć, ile razy myślała,
że dorwała brunetkę, gdy nagle się okazywało, że to zwykła iluzja. Ona sama
jednak odwdzięczała się pięknym za nadobne, stosując to samo wobec niej.
Przeciwniczki
ścierały się zażarcie, przeskakując i odbijając się od przedmiotów na placu,
nacierając tym samym na siebie. Alya
właśnie wzięła zamach swoim fletem, jednak Lila uchyliła się pod ciosem,
uskakując na jedną z latarń, po czym odbiła się w stronę liceum. Alya ruszyła
za nią w pościg, naśladując jej ruchy. Kiedy rudowłosa doskoczyła na ścianę
budynku, Lila wspinała się w szybkim tempie na dach. Nastolatka zaczęła ją
gonić, jednak brunetka odwróciła się nagle i odbiła się od parapetu, nacierając
na niespodziewającą się tego rudowłosą.
- MAM CIĘ! –
krzyknęła zwycięsko, z pewnym siebie uśmiechem, zamachując się swoim fletem.
Zaskoczona Alya zdołała jedynie podnieść swoją broń przed siebie, blokując atak
przeciwniczki. Jednak siła, z którą Lila na nią natarła, odepchnęła rudowłosą
od ściany i razem runęły na ziemię z dużą prędkością. Nastąpiło mocne uderzenie
w beton, a znajdująca się pod brunetką Alya jęknęła głośno, wypluwając stróżkę
krwi.
- I kto tu
jest silniejszy?! – dodała złośliwie, wyprowadzając
uderzenie w bohaterkę drugą ręką. Nagle cios został zablokowany, a Lila ze
zdziwieniem ujrzała, jak Volpina zatrzymuje atak swoją dłonią. Po chwili Alya
podniosła wzrok i spojrzała na przeciwniczkę z wyraźną determinacją, po czym
krzyknęła.
- Nie
powiedziałam jeszcze ostatniego słowa! – po tych słowach zgięła nogi i uderzyła
nimi brunetkę w brzuch z dużą siłą, odrzucając ją od siebie. Dziewczyna trafiła
z krzykiem w ścianę, po czym spadła boleśnie na ziemię na kolana, oddychając
ciężko. W międzyczasie Alya podniosła się z trudem na nogi, a po chwili druga
nastolatka uczyniła to samo.
- To nie
koniec, Lila! Nie pozwolę ci dalej bezcześcić dobre imię Miraculum Lisa!
- Ha,
jeszcze się przekonamy, „Volpino”! – odpowiedział z drwiną brunetka, prostując
się i unosząc w stronę rudowłosej swój flet. – Mam nadzieję, że nie
zakumplowałaś się ze swoim Miraculum, ponieważ już za chwilę go stracisz!
* * *
Czarny Kot
zamachnął się swoim kijem, jednak przeciwnik zniknął tuż przed uderzeniem,
pojawiając się za plecami zaskoczonego blondyna. Złoczyńca kopnął chłopaka z
dużą siłą, odrzucając go w powietrze, jednak zanim Kot zdążył upaść na ziemię,
na jego drodze pojawił się ponownie Portus, tym razem uderzając z potężnym
zamachem nastolatka prosto w twarz. Adrien upadł boleśnie na ziemię, sycząc
cicho, ale po chwili podniósł się lekko i spojrzał na stojącego przed nim
mężczyznę. Ten obserwował go spokojnie, w bezruchu czekając zapewne na ruch
chłopaka. Kot przetarł twarz, wstając powoli na równe nogi i pewniej chwytając
kij.
Odczekał
chwilę, po czym ponownie rzucił się na przeciwnika. Tym razem w biegu wydłużył
swój kij, celując nim w Portus’a, ten jednak zniknął w błysku, pojawiając się
tuż obok przelatującej broni Czarnego Kota. Zanim chłopak zdążył zareagować,
złoczyńca złapał za metal, zatrzymując go tym samym, po czym obrócił się w
miejscu, ciągnąc za sobą zaskoczonego chłopaka. Po kilku obrotach Adrien
poczuł, jak jego przeciwnik szykuje się do rzutu, gdy nagle wszystko dookoła niego
się rozmyło, by po sekundzie odzyskać ostrość, jednak nastolatek zauważył z
szokiem, że nie znajdował się on już na ziemi. Razem z Portus’em utrzymywali
się kilkadziesiąt metrów nad placem, na którym wcześniej przebywali. Adrien nie
zdążył się jednak tego nadziwić, gdy nagle złoczyńca pociągnął mocno za
metalowy kij, po czym cisnął nim z rozmachem w dół, posyłając przerażonego
chłopaka na ziemię. Po chwili Adrien z głośnym uderzeniem wbił się w beton.
- CZARNY
KOCIE!!! – krzyknęła przestraszona Biedronka, szukając wzrokiem swojego
przyjaciela.
Gdy popiół
zaczął opadać, Marinette spostrzegła, jak z powstałej dziury próbuje dźwignąć
się na nogi Czarny Kot. Chłopak z trudem wyszedł z wyrwy, po czym oparł się
wyczerpany o swój kij. W tym samym czasie tuż przed nim wylądował gładko
Portus.
- To
bezcelowe. – stwierdził zimno, patrząc się z góry na nastolatka. – Nie
jesteście w stanie mnie pokonać. Oddaj swoje Miraculum, to oszczędzisz mi
kłopotu, a sobie bólu.
- N-nigdy. –
odpowiedział wolno Kot, prostując się i podnosząc swój kij w gotowości do
ataku. – Nie poddam się. Biedronka i reszta na mnie liczą. Nie wygrasz.
- Nadal nie
możesz tego zrozumieć. – odrzekł znużony Portus, znikając w następnej chwili.
Chłopaka przeszedł nagle dziwny dreszcz w prawej części ciała, jednak zanim
zdołał on się nad nim zastanowić, z tej samej strony dosięgną go cios jego
przeciwnika. Odrzucony Adrien poskakał się kilka metrów dalej, aż odzyskał
straconą równowagę, po czym odwrócił się w stronę złoczyńcy.
- Chyba
muszę wyrazić się jaśniej: To… - mężczyzna zniknął, w następnej chwili
pojawiając się za plecami Kota i zamachując się w jego stronę ręką. -
…bezcelowe!
Nagle
niespodziewanie Czarny Kot obrócił się napięcie i podniósł swój kij, blokując
nadciągający atak. Zaskoczony przestępca otworzył szeroko oczy pod kaskiem, a
skupiony w czasie tego ruchu blondyn zamrugał zdziwiony.
- „Ja… przewidziałem jego atak?” – zapytał
sam siebie, gdy nagle usłyszał krzyk swojej przyjaciółki.
- Teraz masz
szansę, Czarny Kocie!
Na usłyszane
słowa Adrien uśmiechnął się lekko, po czym z głośnym krzykiem kopnął wciąż zaskoczonego
przeciwnika z obrotu, odrzucając go od siebie na kilkadziesiąt metrów. Portus
zdołał wylądować z trudnością na nogach, by następnie zwrócić się ze słyszalnym
gniewem do nastolatka.
- Ty
parszywy…! – nie dokończył jednak zdania, gdyż nagle wokół jego ciała ponownie
zawinęła się błyskawicznie linka z jo-jo’em, a stojąca już na nogach Biedronka
uśmiechnęła się zwycięsko.
- Mamy cię!
- Jeszcze
nie zrozumiałaś, że to na…
- Czarny
Kocie, koci kij! – przerwała mu dziewczyna, wyciągając rękę w stronę
przyjaciela. Ten niemal natychmiast ją zrozumiał, po czym wziął zamach i rzucił
do niej swoją broń. Przedmiot minął w locie Portus’a, który z wyraźnym
niepokojem zamierzał się teleportować. Nim jednak zdołał to zrobić, ciemnowłosa
zacisnęła palce na uchwycie kija.
Biedronka
raz jeszcze pojawiła się na dnie rzeki, a nad nią znajdował się jej przeciwnik,
który ponownie zaczął spychać dziewczynę w głębie. Teraz jednak nastolatka nie
walczyła, tylko skierowała koci kij w stronę ziemi, po czym wcisnęła przycisk
wydłużania. Metalowy drążek uderzył o kamienne dno, a trzymająca za górny
uchwyt dziewczyna pomknęła w górę, zrzucając i ciągnąc za sobą zaskoczonego
Portus’a. Z głośnym pluskiem dwójka osób wystrzeliła z wody i wzniosła się
ponad miasto, gdzie Biedronka w końcu skróciła kij, po czym wykorzystując swoją
pozycję, zaczęła z dużą siłą ciągnąć wokół siebie przeciwnika za linkę.
- I co?! To
wciąż jest „na nic”?! – pytała się głośno Marinette, przygotowując się do
rzucenia przeciwnikiem o ziemię. Dziewczyna już miała nim cisnąć, gdy
niespodziewanie teleportowali się kawałek dalej w powietrzu. To wystarczyło,
aby przeszkodzić nastolatce w rzucie przeciwnikiem.
- To wciąż
jest niewystarczające. W żaden sposób nie zdołasz mnie dosięgnąć.
- Założysz
się?! – odkrzyknęła pewnie nastolatka, ponownie wydłużając kij i biorąc szeroki
zamach na złoczyńcę. Niespodziewający się tego Portus nie zdążył w żaden sposób
zareagować na nadciągający atak. Biedronka z dużą siła trafiła przeciwnika w
brzuch, w tym samym czasie puszczając za linkę od jo-jo’a. Oszołomiony
złoczyńca z głośnym łupnięciem uderzył w plac.
- Taaak!!!
Udało się! – krzyknęła zadowolona Marinette, jednak ta radość nie trwała długo,
bo dziewczyna zorientowała się, że znajduje się w nieciekawej sytuacji.
Nastolatka właśnie zaczęła coraz to szybciej spadać w dół, a bez swojego
jo-jo’a nie miała możliwości w żaden sposób uratować się przed upadkiem. Zdała
sobie jednak sprawę z tego, że trzyma w swojej dłoni jeszcze kij Czarnego Kota,
który był dla niej wręcz wybawieniem z opresji. Szybko skierowała broń ku ziemi
i wcisnęła przycisk rozciągania. Metalowy pręt pomknął w dół i wbił się mocno w
ziemię, jednak gwałtowne zatrzymanie się i wstrząs zaskoczyły Biedronkę, której
to dłoń wyślizgnęła się z rączki kociego kija.
- O NIE!!! –
krzyknęła z przerażeniem dziewczyna, opadając z rosnącą prędkością w stronę
ziemi. W obecnej sytuacji Marinette nie miała pojęcia, jak z tego wyjść z
życiem. Ze strachu zamknęła oczy, czekając na mocny i bolesny upadek.
W końcu
dziewczyna poczuła, jak uderza o coś z dużą siłą. Spodziewając się silnego
bólu, upadek okazał się prawie bezbolesny, a dodatkowo Biedronka zdała sobie
sprawę, że to „coś” trzymało ją zupełnie jak człowiek, gdy nagle usłyszała
cichy głos.
- Nic ci się
nie stało? – padło pytanie, po którym dziewczyna otworzyła z wahaniem oczy.
Znajdowała się na placu przed budynkiem szkoły, wisząc jakiś metr nad ziemią, a
od dołu trzymał ją delikatnie jej przyjaciel, Czarny Kot. Chłopak aktualnie
patrzył się z widocznym zaniepokojeniem na towarzyszkę, która to właśnie
zauważyła, że blondyn oddychał ciężko i stał z drżeniem na zgiętych nogach.
- Czarny
Kocie? U-uratowałeś mnie?
- Heh, tak
zawsze musi postępować przyjaciel. Nieść pomoc swoim bliskim. – odpowiedział z
uśmiechem, a wzruszona jego czynem Biedronka przytuliła go z wdzięcznością. Gdy
się odsunęła, ujrzała jego zaskoczony wyraz twarzy.
- Dziękuję
ci, Czarny Kocie. – rzekła z miłym uśmiechem, a chłopak również się uśmiechnął
pogodnie.
- Nie ma za
co, Biedronko.
Dwójka
nastolatków stała tak przez chwilę, każde inaczej odczuwając trwającą sytuację.
Chłopak spoglądał z uśmiechem na przyjaciółkę, ciesząc się z tego, że jest cała
i wyszła zwycięsko ze spotkania z Portus’em. Biedronka zaś z coraz to większym
onieśmieleniem spoglądała na Czarnego Kota. Zaczęła zdawać sobie sprawę, że
blondyn przestaje być powoli dla niej tylko przyjacielem. Teraz czuła się zupełnie
jak wtedy, kiedy patrzyła ona z początku na Adrien’a. To wzbudzało u niej
zdziwienie, ale też lekkie wahanie.
- C-czy
mógłbyś mnie już postawić? – spytała się cicho, niemal że „nieśmiało”, a
zaskoczony chłopak od razu odstawił ją na nogi.
- Aaa,
wybacz! Zamyśliłem się i zapomniałem. Przepraszam!
- N-nic się
nie stało. Wszystko w porządku. – odpowiedziała dziewczyna, uciekając wzrokiem
na bok i czując na policzkach podejrzane ciepło. Jej zachowanie zaczęło powoli
zastanawiać Czarnego Kota, który spytał delikatnie.
- Biedronko,
czy coś się…
- Wybaczcie,
ale wam przerwę. – odezwał się nagle głos, dobiegający zza ich pleców. Gdy
oboje zaczęli się odwracać ku źródłu, w tej samej chwili chłopak dostał pięścią
w twarz, a dziewczyna poczuła uderzenie prosto w jej brzuch. Siła ciosów
odrzuciła nastolatków, gdy niespodziewanie za plecami Biedronki pojawiła się
ciemna postać, która uderzyła ją w plecy, posyłając nastolatkę z dużą
prędkością na ścianę budynku. Po chwili to samo spotkało Czarnego Kota, który
wylądował tuż przy samej ciemnowłosej.
- BIEDRONKO!
CZARNY KOCIE! – krzyknęła przerażona Alya, zauważając to wszystko, co stało się
jej przyjaciołom.
- Nie
opuszczaj gardy! – ryknęła z drwiącym uśmiechem Lila, atakując znienacka
rudowłosą. Ta zdołała zatrzymać uderzenie, jednak myślami wciąż była przy
dwójce bohaterów. To rozkojarzenie przypłaciła szybkim ciosem w twarz od
brunetki, która zaśmiała się głośno i kontynuowała natarcie. Alya chcąc, nie
chcąc, musiała skupić się na przeciwniku, mając jedynie nadzieję, że jej
przyjaciele sobie poradzą z niebezpieczeństwem.
Pod
budynkiem szkoły Biedronka oraz Czarny Kot podnosili się z ziemi, z trudem
starając się chociaż usiąść na twardym podłożu. Ostatnie uderzenia były bardzo
silne, a dodatkowo zadano je w dość czułe punkty. Nagle ujrzeli krótki błysk,
po którym przed nimi pojawił się wyprostowany Portus. Mężczyzna stał nad nimi i
obserwował ich w milczeniu, a swoją dłoń zaciskał na okrągłym przedmiocie, w
którym to młodzież rozpoznała czerwono-czarne jo-jo.
- Jestem
zaskoczony. Nie spodziewałem się, że zdołacie mnie tak poobijać. Widocznie was
nie doceniałem. – rzekł w ich stronę, rzucając przy tym przedmiot do
właścicielki. Biedronka spojrzała na niego z widocznym niezadowoleniem,
chwytając leżące przed nią jo-jo. – Ale koniec już z tym. Najwyraźniej już zbyt
długo to ciągnę. Jeszcze trochę, a być może moglibyście stać się dla mnie zagrożeniem.
Nie zamierzam ryzykować. – stwierdził obojętnie, po czym zaczął zbliżać się do
leżących i coraz bardziej przerażonych bohaterów.
Niespodziewanie
z dachu budynku zeskoczyła wysoka postać w ciemnej pelerynie, lądując tuż przed
Biedronką i Czarnym Kotem. Gdy się wyprostowała, zaskoczona młodzież rozpoznała
w nim swojego potężnego wroga, Shadow’a.
- Skoro więc
nie chcesz już z nimi walczyć, to chyba mogę wejść na ich miejsce jako twój
przeciwnik, nie sądzisz? – padło szybkie pytanie, którym chłopak zwrócił się do
mężczyzny z wyraźnym spokojem. Nie doczekał się jednak odpowiedzi, ponieważ
jego nagłe przybycie zaskoczyło Portus’a, a już w szczególności leżących
nastolatków.
- To ty?!
- Zgadza się.
Dawno się nie widzieliśmy, Biedronko.
- Czego
tutaj szukasz?!
- A tak po
prostu sobie przechodziłem. Widząc jednak waszą sytuację, postanowiłem wkroczyć
do akcji.
- Nikt cię o
to nie prosił! Sami możemy sobie z nim poradzić! – odpowiadała coraz bardziej
rozzłoszczona dziewczyna, próbując wstać na nogi, jednak niemal natychmiast
ponownie wylądowała na ziemi z cichym jękiem.
- Biedronko,
nie przemęczaj się. – odezwał się dotąd milczący Kot, zwracając się
uspokajająco do przyjaciółki. – Odpocznij trochę, zbytnio cię ta walka
wykończyła.
- Radzę ci
posłuchać przyjaciela. W przeciwieństwie do ciebie on mimo zmęczenia wciąż ma
przytomny umysł.
- Nie
prosiłem cię o zdanie, Shadow. – odpowiedział mu groźnie blondyn, obrzucając go
ostrzegawczym spojrzeniem. Ten zaśmiał się tylko, po czym odwrócił się ponownie
w stronę Portus’a.
- Masz
bardzo ciekawą moc. Przyznam się przed tobą, że z zainteresowaniem czekałem na
możliwość walki z tobą.
- Miło to
słyszeć, jednak na twoim miejscu nie ekscytowałbym się tym za bardzo. Rzeczywiście,
ty też jesteś bardzo zdolny, jednak ja zostałem specjalnie wybrany i
przygotowany do walki z tobą. Możesz mnie uważać za swoją zgubę. – odrzekł
spokojnie, ale z nutką groźby Portus. – Nikt nie jest w stanie mnie doścignąć!
Na nic zdadzą się twoja siła i zwinność, jeśli nie będziesz w stanie mnie
dopaść.
- A zatem
przekonajmy się o tym. To będzie dla mnie dobra rozgrzewka oraz trening. –
odpowiedział Shadow tonem pewnym siebie, a Portus ujrzał w tym samym momencie
ledwo widzialny błysk w oczach maski.
Hej,
OdpowiedzUsuńdrogi autorze postanowilam napisać teraz parę słów, bo dawno mnie tutaj nie było... miałam przeczytane do dwudziestego już rozdziału "naruto", ale niestety straciłam wszystko, czyli te moje myśli na temat rozdziałów i teraz muszę jeszcze raz czytać zanim napiszę komentarz (częściej mogę czytać niż napisać komentarz)... więc trochę się wszystko przedłuży u mnie... niestety...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Noł problemo, po to jest to wstawione, aby służyć o każdej porze dnia i nocy! Oraz w przypadku braku pamięci do treści xd. Powodzenia i dobranoc życzę!!!
UsuńHej mam takie pytanko
OdpowiedzUsuńBo przeczytałem z Naruto wszystkie rozdziały i chciałbym wiedzieć czy będzie kontynuacja tej opowieści i kiedy ona będzie.
Będzie, będzie, ale jeszcze trochę czasu minie. Aktualnie przygotowuje się do inżynierki, tak więc rozdziały stanęły, ale od styczeń/luty powinny ruszyć dalej. jak skończę tą historię, to zajmę się Naruto. Pozdrawiam!!! :D
UsuńA poza tym rozdzlik fajny i życzę weny
OdpowiedzUsuńDzięki!!! ;)
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, walka z patrusem bardzo dobrze ukazana no i w końcu i Shadow się pojawił... ale musze powiedzieć, że i Ayla radzi sobie bardzo dobrze...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza