poniedziałek, 25 lutego 2019

Miraculum: Rozdział 27 - NARESZCIE!

Witam, witam i pozdrawiam!
Zdaje sobie sprawę z tego, że się lekko spóźniłem (cały tydzień), ale nie sądziłem, że tyle mi zajmie pisanie tego rozdziału. A to dlatego, ze jest dwa razy dłuższy od normalnego, tak więc mam nadzieję, że ilością mi wybaczycie. A jakość to inna sprawa. ;D To mój taki powrót od dłuższego czasu, więc może być gorzej niż dotąd było, więc liczę na Wasz komentarz w tej sprwie. Co poprawić, co się rzuca w oczy. To zawsze może mi się przydać. Nie przedłużając - ZAPRASZAM!!!


Rozdział 27:

Nastąpiła napięta cisza, w trakcie której obaj przeciwnicy patrzyli na siebie w skupieniu, czujnie obserwowani przez leżących pod ścianą szkoły Biedronkę i Czarnego Kota. Oboje śledzili wzrokiem ich poczynania, czekając na rozpoczęcie się walki pomiędzy nimi. Czuli też w sobie rosnące zaintrygowanie, gdyż wynik tej potyczki nie był oczywisty. Shadow już wielokrotnie udowodnił, że przewyższa ich siłą, szybkością i umiejętnościami walki, jednak czy to wszystko mogło wystarczyć na Portus’a, mającego zdolność błyskawicznej teleportacji? Za chwilę mieli się o tym przekonać.

Shadow wykonał krok do przodu, na co jego przeciwnik napiął instynktownie mięśnie.
 
- Boisz się mnie? – spytał chłopak, zauważając ruch mężczyzny. – To dobrze, bo masz się czego obawiać.

- Coś chyba zbyt pewnie się czujesz, jak na człowieka, który za chwilę polegnie.

- Po prostu wiem, że aktualnie niczym nie możesz mnie zaskoczyć.

- Czyżby? – odrzekł Portus, uśmiechając się drwiąco. – Chyba najwidoczniej muszę ci wytłumaczyć, kto przed tobą stoi. – oświadczył groźnie, znikając w następnej chwili i pojawiając się tuż za plecami chłopaka. Ten zdołał jedynie obrócić głowę do tyłu, gdy mężczyzna zamachnął się szeroko, uderzając chłopaka z dużą siłą w twarz. Ten odszedł kilka kroków pod siłą uderzenia, a Portus uśmiechnął się kpiąco. – Teraz zdajesz sobie sprawę, z kim starasz się mierzyć? Może i zdołałeś wcześniej pokonać inne Akumy, ale teraz nie wystarczy ci twoja siła, czy szybkość. Zrozum to, nie masz szans!

Shadow stał wciąż pochylony do ziemi, aż w końcu wyprostował się i odwrócił w stronę mężczyzny. Ten ujrzał, jak chłopak podnosi rękę i łapie za dolną część maski, jakby „nastawiając” swoją szczękę. Na ten widok zirytował się Portus, a po chwili usłyszał głos chłopaka.

- Rzeczywiście, twoje zdolności są ciekawe, ale jesteś w błędzie myśląc, że mnie tym pokonasz.

- Wciąż stoisz przy swoim? Czy ty i tamci przegrani nigdy nie zrozumiecie.… - po tych słowach zniknął, by następnie ponownie pojawić się za chłopakiem. - …że mnie nie pokonacie?! – zapytał głośno, zamachując się pięścią w stronę przeciwnika. Ten nagle obrócił się błyskawicznie i zatrzymał uderzenie, zwracając się z wyraźnym spokojem do mężczyzny.

- Może właśnie dlatego, że to ty jesteś w błędzie?

- Niezła próba, ale Czarny Kot cię wyprzedził! Drugi raz się na to nie nabiorę! – odpowiedział szyderczo, wyprowadzając szybkie kopnięcie w bok chłopaka. Ten cios również zablokował, jednak w następnej chwili Portus zniknął, teleportując się zza plecy Shadow’a i pewny zwycięstwa kolejny raz zaatakował. Nim jednak cios dosięgnął celu, Shadow ponownie i bez żadnych trudności zatrzymał atak, zaskakując już tym Portus’a.

- „Co?! Jak on to zablokował?!” – zadał sobie pytanie, odskakując na niewielką odległość od chłopaka. Po chwili ruszył biegiem w stronę przeciwnika, by następnie podskoczyć w górę z przewrotem i teleportować się w tym samym momencie nad głowę Shadow’a, atakując nastolatka z góry z przewrotki. Nastąpiło uderzenie, a gdy pewny trafienia mężczyzna spojrzał w dół, już mocno zszokowany ujrzał, jak Shadow skrzyżował nad sobą ręce, blokując jego atak.

- CO JEST?! JAK TO MOŻLIWE?!

- Polegasz na swojej zdolności tak bardzo, że zapominasz o najistotniejszych rzeczach. – odrzekł krótko Shadow, chwytając następnie przeciwnika za nogę i pociągnął go nad sobą, z dużą siłą wgniatając Portus’a w ziemię. Rozległ się głośny huk, po którym chłopak podniósł raz jeszcze złoczyńcę i cisną nim w ścianę najbliższego budynku. Mężczyzna przebił się przez ścianę i wleciał do środka ze słyszalnym łoskotem.

Nastolatkowie patrzyli na to z zainteresowaniem i rosnącym oniemieniem. Ich przeciwnik wydawał się być niepokonanym, zdolnym pokonać każdego, z którym miał się mierzyć, a jednak wciąż istniała dla nich nadzieja. Bohaterowie zdawali sobie sprawę z siły Shadow’a, ale nie spodziewali się, że mimo wszystko będzie w stanie walczyć z Portus’em. Byli zaskoczeni, ale też pod wielkim wrażeniem umiejętności walki Shadow’a.

Zamaskowany chłopak stał na środku ulicy, wpatrując się w dziurę w ścianie, gdzie zniknął przed chwilą Portus. W końcu mężczyzna wyszedł z budynku, po czym stanął w niewielkiej odległości od przeciwnika. Marinette i Czarny Kot ujrzeli, że jego stan nie był nienaruszony. Jego skafander rozdarł się w kilku miejscach, a kask miał na sobie wyraźne rysy. Mężczyzna spojrzał w stronę nastolatka i odezwał się drżącym z rosnącej wściekłości głosem.

- J-jak? Jak ty to robisz? Jakim prawem jesteś w stanie przewidzieć moje ruchy?! Kim ty jesteś, do cholery?!

- Kimś, komu przeznaczone jest walczyć i mierzyć z każdym, kto staje mu na drodze. – odpowiedział wręcz lodowato chłopak, jednocześnie ze szczelin na oczy wydobył się czerwony błysk, na który nawet Portus chwilowo się zawahał. – Na wcześniejsze pytanie sam sobie odpowiedziałeś. Dałem mi przewidzieć twoje ruchy. Nie kryłeś się z nimi, bo myślałeś, że mnie zaskoczysz swoją mocą. Jest ciekawa, ale obchodzisz się z nią jak dzieciak. – wyjaśnił z pogardą chłopak, a Portus zadrżał wyraźnie dotknięty. Jednak po chwili rozluźnił się i wziął głęboki oddech. Następnie ponownie zwrócił się do Shadow’a.

- A więc to tak. Najwidoczniej niepotrzebnie cię zlekceważyłem. Imponujesz mi swoją szybkością i zwinnością, jednak zdajesz sobie sprawę, że to na mnie nie wystarczy. Mówisz, że jestem zbyt przewidywalny? A więc wystarczy…, że zmienię trochę strategię! – dokończył groźnie, znikając w tym samym momencie i pojawiając się tuż za plecami chłopaka. Ten odwrócił się z zamiarem uderzenia, jednak Portus zniknął w tej samej chwili, ponownie pojawiając się na plecach Shadow’a, zamachując się pięścią, jednak jego uderzenie zostało zablokowane przez wyciągniętą za siebie rękę Shadow’a. Na ten widok Portus prychnął gniewnie.

- Nieźle, ale wciąż bez szału. Dalej twoje ruchy są dla mnie jasne.

- Już niedługo, Shadow. – odrzekł krótko, zabierając rękę, po czym zniknął i pojawił się tuż przed chłopakiem z wyciągniętą nogą. Nastolatek zablokował uderzenie, jednak po chwili następny cios zmierzał w bok jego głowy. Ten atak też ominął, uchylając się niemal natychmiast przed szerokim zamachnięciem nogi przeciwnika. Gdy atak przeleciał mu nad głową, pochylony jeszcze chłopak ujrzał nagle, jak przed nim pojawia się przykucnięty Portus, który z szybkim zamachem zaatakował przeciwnika. Shadow zdołał jednak zasłonić ciało przed uderzeniem, lecz już z widoczną spóźnioną reakcją. Mężczyzna to spostrzegł, dlatego też kontynuował i nie przestawał atakować w ten sposób. Z każdym kolejnym uderzeniem wymiana ciosów przesuwała się na korzyść Portus’a.

- „O nie! Shadow zaczyna nie nadążać za atakami Portus’a! Jak tak dalej pójdzie, on…” – Marinette zadrżała na samą myśl o tym, że ich przeciwnik może okazać się potężniejszy od ich znienawidzonego wybawcy.

W tej samej chwili mężczyzna kolejny już raz wyprowadził szybki cios, a Shadow podniósł rękę w celu zablokowania tego uderzenia. Jednak zamiast uderzyć, Portus rozwarł dłoń i znienacka złapał chłopaka za nadgarstek.

- HAHA! MAM CIĘ!!! – krzyknął zadowolony, po czym obaj zniknęli w krótkim błysku.

Biedronka i Czarny Kot byli zaskoczeni obrotem sprawy, po czym oboje zaczęli rozglądać się za walczącymi. Jednak kawałek dalej mogli jedynie dostrzec mocującą się Volpinę z Lilą, ale poza nimi nikogo innego nie zauważyli.

- Co się dzieje? Gdzie oni zniknęli? – zastanawiała się na głos nastolatka.

- Nie mam pojęcia. Mogą być wszędzie. – odpowiedział Adrien po chwili zastanowienia, gdy nagle oboje usłyszeli dziwny świst, po którym znienacka jakaś postać runęła z dużą prędkością z góry na ziemię, wgniatając się z głośnym łupnięciem w beton. Bohaterowie zakryli twarze przed powstałą tym falą powietrzną, jak również przed rozrzuconym dookoła kurzem.

Gdy kurz opadł, Biedronka i Czarny Kot odsłonili twarze i ujrzeli przed sobą duże wgniecenie na placu, a dookoła walały się porozrzucane od uderzenia kostki betonowe. Zanim jednak zdążyli nadziwić się tym widokiem, między nimi a wyłomem wylądował z przykucnięciem Shadow. Chłopak staną gładko na nogach, po czym wyprostował się i zwrócił w stronę nowopowstałego wgniecenia.

- Całkiem dobrze ci szło, ale popełniłeś błąd. Nie należało skracać dystansu pomiędzy nami i przenosić nas w miejsce, gdzie straciłeś przewagę. To było bardzo nierozważne podejście. – rzekł w przestrzeń spokojnie. Po chwili z wnętrza rumowiska dało się słyszeć chrzęsty kamieni i gruzu, aż z dziury wyłoniła się ręka, później głowa i w końcu cała postać Portus’a, wyłaniająca się z dymu. 
Mężczyzna wyczołgał się z miejsca wgniecenia, po czym zatrzymał się i wziął kilka głębokich oddechów. W końcu wstał on na nogi, a nastolatkowie mogli ujrzeć stan, do jakiego doprowadził go Shadow. Jego kostium był już prawie całkowicie zniszczony, a w widocznych miejscach zauważyli liczne zadrapania na ciele złoczyńcy. Bez większych szkód pozostał już tylko kask Portus’a, na którym znajdowało się tylko kilka rys. Bohaterowie domyślili się, że to tam musi skrywać się Akuma.

- Masz rację. Mogłem się domyślić, że ta sztuczka na ciebie nie podziała. Ale nie ma życia bez ryzyka. – odpowiedział z krótkim parsknięciem Portus, prostując się i wpatrując w przeciwnika. – To wszystko ma jednak swoje plusy. Już wiem, jak mogę cię podejść i z tobą wygrać. Twoja szybkość i zwinność już cię nie ocalą. – dokończył pewnie i widocznym rozluźnieniem. Shadow jednak nie zareagował szczególnie na jego wypowiedź, tylko wyraźnie westchnął, po czym zwrócił się do przeciwnika.

- Więc twierdzisz, że masz już na mnie sposób? Wybacz, ale nie zgodzę się z tym stwierdzeniem.

- A to niby dlaczego? Jesteś tak zapatrzony w swoje zdolności, że nie widzisz, że nie masz nade mną przewagi? Sam mi nawet zdradziłeś, jak cię pokonać. I to był twój błąd.

- Prawda, wyjaśniłem ci wtedy twoją sytuację. Ale co się stanie, jeśli odwrócą się role?

- Co masz na myśli? – spytał coraz bardziej tym zdziwiony Portus.

- Dotąd atakowałeś ty. Teraz kolej na mnie. – odpowiedział krótko, ale stanowczo Shadow, w tej samej chwili odbijając się od ziemi i niespodziewanie ruszając na przeciwnika. Złoczyńca zdążył jedynie rozszerzyć oczy ze zdziwienia, gdy chłopak przybliżył się do niego i wymierzył cios w stronę twarzy Portus’a. Zanim jednak cios dosięgnął celu, mężczyzna błyskawicznie zniknął, pojawiając się za plecami chłopaka, wzdychając z ulgą i już z uśmiechem chcąc wyprowadzić atak. Nagle znikąd złoczyńca poczuł z boku głowy uderzenie, którego siła odrzuciła go na niewielką odległość. Portus odwrócił się w powietrzu, po czym zdołał zatrzymać się na ziemi, lądując i przytrzymując się nią rękami. Zaskoczony podniósł wzrok i spojrzał na przeciwnika w chwili, gdy ten opuszczał wyciągniętą przed siebie nogę.

- C-co?! Jak ty…

- Zareagowałeś dokładnie tak jak się spodziewałem. Nową taktykę zdołałeś zastosować w ataku, ale w obronie dalej reagujesz tak jak poprzednio. Pokazałem ci tym przykład, dlaczego nie jesteś w stanie mnie pokonać. – odpowiedział spokojnie Shadow. Portus tylko zgrzytną z wściekłości zębami, splunął na ziemię i wstał na nogi, rzucając na przeciwnika wściekły wzrok.

- Nie myśl, że to coś zmieni! Dalej jesteś na przegranej pozycji!

- Przekonajmy się zatem, kto w tej kwestii ma rację. – po tych słowach chłopak ponownie skoczył, jednak tym razem Portus był na to przygotowany. Mężczyzna zniknął nim Shadow zdołał go dosięgnąć, by po chwili pojawić się kawałek za nim, trzymając w dłoni kilka noży.

- Wystarczy, że nie pozwolę ci do mnie podejść. To mi w tym pomoże. – wskazał na trzymane noże. Nim chłopak mógł na to zareagować, Portus ponownie zniknął. W następnej chwili Shadow odwrócił się napięcie i spojrzał za siebie akurat w momencie, kiedy to przeciwnik rzucił w jego stronę nożem, błyskawicznie po tym znikając. Chłopak uchylił się spokojnie przed nadlatującym ostrzem, jednak niemal natychmiast przeskoczył z obrotem z nogi na nogę, unikając następnego noża, którego ostrze zdołało przeciąć rękaw jego bluzy. Mężczyzna to zauważył i pewny siebie kontynuował tą strategię.

Z każdą sekundą tempo przyśpieszało, a w powietrzu znajdowało się na raz kilka ostrzy. Złoczyńca błyskawicznie teleportował się wokół chłopaka i dosłownie ze wszystkich stron ciskał w niego nożami. Shadow zaś zwinnie unikał każdy atak, uchylając i uskakując przed nimi w miejscu. Biedronka i Czarny Kot z uwagą obserwowali przebieg walki. Oboje byli zaciekawieni, ale też pełni nadziei, kto z tego spotkania wyjdzie cało.

Ostrza przecinały powietrze, mknąc ku celu ataku, jednak żaden nie mógł dosięgnąć chłopaka. Shadow bez przerwy unikał i uskakiwał, nie pozwalając się trafić i mimo ograniczonej swobody ruchu mu się to udawało. Nagle odbił się on od ziemi, uchylając się przed trafieniem, umykając ze środka ataków. W następnej chwili tuż przed nim pojawił się Portus, który na widok przeciwnika krzyknął zaskoczony.

- CO?!

- Przewidziałem twój ruch. To tylko miejsce było poza zasięgiem twoich ostrzy. – odpowiedział Shadow, zadając szybkie dwa ciosy w brzuch i głowę, odrzucając tym mężczyznę na ziemię. Biedronka i Czarny Kot byli pod wrażeniem tego ruchu ze strony chłopaka.

- Tss, to jeszcze nie koniec! Jeszcze mam kilka asów w rękawie! – ryknął wkurzony złoczyńca, znikając w krótkim błysku. Shadow z skupieniu rozglądał się dookoła, czekając na nadchodzący atak. Bohaterowie też obserwowali otoczenie, coraz bardziej zaniepokojeni przeciągającą się ciszą.
Nagle w powietrzu rozległ się dziwny świst, a w następnej chwili Shadow uskoczył w bok, w ostatnim momencie unikając spadającego głazu. Na ten widok Marinette rozszerzyła oczy z przerażeniem i krzyknęła.

- UWAŻAJ, NAD TOBĄ!!!

Nie musiała tego powtarzać. Chłopak spojrzał w górę i ujrzał pojawiające się w błysku głazy, które następnie zaczęły przybliżać się do ziemi. Choć były wysoko, to za krótką chwilę miały urządzić w okolicy istne kamieniobicie.

- Podoba ci się? Po ostatnich walkach zebrała się tego dość duża ilość pod Paryżem. Już za chwilę zostaniesz żywcem pogrzebany, tak samo jak wcześniej pogrzebałem Biedronkę i Czarnego Kota. – odezwał się zwycięsko Portus, pojawiając się przed chłopakiem.

- Myślisz, że unikanie tych kamieni będzie trudniejsze od twoich wcześniejszych noży?

- Nie, ale może będą skuteczniejsze, jeśli będę ci przeszkadzał. – odrzekł zadowolony, w tej samej chwili skacząc do Shadow’a z zamiarem uderzenia. Ten uchylił się przed ciosem, chcąc zadać kontrę, jednak mężczyzna zniknął nim dosięgnął go atak.

- UWAŻAJ!!! – krzyknęła ponownie Biedronka, jednak było za późno. Dość duży kamień spadł na chłopaka, roztrzaskując się na nim, zwalając go z nóg. Nie miał jednak czasu na odetchnięcie. Ku zaskoczeniu bohaterów chłopak wstał i zaczął unikać spadających głazów, skacząc pomiędzy nimi. Nagle tuż przed nim ponownie pojawił się Portus.

- Nie myśl, że przed tym uciekniesz! – po tych słowach powtórnie zaatakował, jednak i w tym przypadku chłopak uniknął ciosu, a w przypadku kontry przeciwnik zdołał uciec.

- UWAŻA…! – Biedronka nie zdążyła dokończyć, gdyż Shadow błyskawicznie odwrócił się i z zamachem wyciągnął nad sobą rękę, uderzając w nadlatujący w niego głaz. Pod wpływem uderzenia sporej wielkości kamień roztrzaskał się na kawałeczki.

- „Co? Jak on…” – pojawiło się pytanie w głowach bohaterów, jednak w tym samym momencie chłopak ponownie zaczął unikać spadających głazów, dlatego też skupili się na obserwowaniu Shadow’a. Z nieba wciąż nadlatywały kamienie, a końca nie było widać. Biedronka domyślała się, dlaczego tak się dzieje.

- „Portus pewnie stale przenosi te kamienie, gdy tutaj się nie pojawia. Dopóki Shadow go nie pokona, tutejsza okolica jest bardzo niebezpieczna.” – stwierdziła w myślach rozglądając się dookoła. Na szczęście plac był dostatecznie duży, że nie zagrażało to okolicznym budowlom. Nawet ich ten zasięg nie obejmował, dzięki czemu czuli się bezpiecznie i mogli spokojnie czekać na moment, kiedy wkroczyć do akcji.

Pośrodku wciąż trwającego kataklizmu przebywał Shadow, unikając spadających głazów, niemalże skacząc już po podłożu z roztrzaskanych kamieni. W pewnym momencie, po raz trzeci przed nim pojawił się jego przeciwnik.

- A KUKU! – krzyknął „niespodziewanie”, biorąc zamach. Jednak chłopak się nie bronił, tylko wyminął mężczyznę, nim ten zdążył zaatakować, po czym skoczył w górę i z obrotem przechwycił ręką nadlatujący głaz. Zaskoczony Portus zdążył obrócić się w momencie, kiedy to Shadow z szerokim zamachem cisnął w niego sporej wielkości kamieniem. Przestraszony w tej chwili mężczyzna zdołał jedynie zasłonić rękami ciało, gdy z dużą siłą trafił w niego rzucony głaz. Po uderzeniu roztrzaskał się on na kawałki, odrzucając obolałego mężczyznę.

- TSSS!!! – syknął boleśnie, gdy nagle przed nim pojawił się Shadow.

- Wciąż przewidująco. – skwitował krótko, uderzając mężczyznę błyskawicznie w brzuch, zapierając mu dech, po czym odepchnął go, zwalając tym samym z nóg.

- A NIECH CIĘ… - zawarczał wściekle mężczyzna, wstając z ziemi i szukając wzrokiem przeciwnika, który zniknął mu z oczu. Gdy w końcu go odszukał, było już za późno. Z góry właśnie mknął ku niemu Shadow, który wcześniej wyskoczył w górę, po czym odbił się od lecącego głazu z powrotem do przeciwnika. Świadomość nadlatującego Shadow’a przeraziła Portus’a tak, że aż nie mógł się ruszyć. Po chwili chłopak z dużą siłą i prędkością wleciał w przeciwnika i ciosem nogą dosłownie odrzucił go na drugi koniec placu.

* * *

Volpina i Lila odskoczyły od siebie, po czym odetchnęły wyraźnie zmęczone. Pojedynek trwał już długo, a jego końca nie było widać. Bezustanne wykorzystanie klonów czy innych iluzji wykańczały dziewczyny, zarówno twórczynię, jak i walczącą. Obie traciły na tym sporo energii.

Przez całą walkę Alya starała się skupić na przeciwniczce, choć to, co się działo kawałek dalej, cały czas ją niepokoiło. Przez dłuższą chwilę było spokojnie, jednak niespodziewanie ziemia zaczęła drżeć, zaskakując tym zarówno bohaterkę, jak i złoczyńcę. Gdy obie dziewczyny tam spojrzały, ujrzały istny deszcz kamieni, który rozciągał się w miejscu, gdzie przebywali ostatnio Biedronka wraz z Czarnym Kotem. Ta chwila nieuwagi, a nawet przerażenia kosztowała rudowłosą, gdyż Lila wykorzystała jej zawahanie, przeprowadzając atak. Nim Volpina zaczęła się bronić, jej brzuch i ciało bolało od ciosów przeciwniczki.

- „Ehh, nie mogę się rozpraszać. Ona to wykorzystuje. Muszę się skupić! Biedronka i Kot na pewno sobie poradzą, jestem tego pewna. Nic im nie jest, wciąż walczą, i dlatego ja też nie mogę przestać. Jestem bohaterką Paryża, tak samo jak oni i nie mogę ich zawieść.” –motywowała się rudowłosa, spoglądając na uśmiechniętą szeroko Lilę.

- I jak tam? Wciąż trzymasz się na nogach? Kiedy w końcu zrozumiesz, że nie masz ze mną szans? Nie widzisz różnicy, która nas dzieli?

- Nie widzę, bo takiej różnicy nie ma! Nie pozwolę ci dalej niszczyć naszego spokoju! Pokonam cię tu i teraz!

- Naprawdę myślisz, że dam się pokonać takiej… - jej wypowiedź została przerwana, gdyż nagle między nimi przeleciał z dużą prędkością jakiś mężczyzna, który po chwili uderzył mocno w ścianę szkoły, krusząc to miejsce. Gdy obie dziewczyny na niego spojrzały, Lila krzyknęła zdziwiona.

- PORTUS?!

Rzeczywiście, pod budynkiem leżał towarzysz Lily, a jego wygląd nie był najlepszy. Duża część stroju była w strzępach, w odkrytych miejscach widać było zadrapania, a sam zdawał się ledwo komunikować ze światem zewnętrznym. Zaskoczona tym widokiem Alya otrząsnęła się z szoku, po czym spojrzała w stronę, z której nadleciał mężczyzna. W tym samym momencie z nieba przestały spadać kamienie i głazy, a miejsce to przysłonił dym i kurz. Z niego też, ku zdumieniu dziewczyny, wyszedł po chwili dumnym krokiem Shadow.

- S-shadow? – zająknęła się rudowłosa, po raz pierwszy stając blisko osławionego i potężnego przeciwnika Biedronki i Czarnego Kota. Na jego też widok Lila stała jak sparaliżowana, tylko patrząc na niego z szokiem. – „A więc to ty z nim walczyłeś! W takim razie co się stało z Biedronką i Czarnym Kotem?” – zastanawiała się przejęta Alya, gdy nagle uśmiechnęła się z ulgą i wdzięcznością, zauważając zza opadającym pyłem całych i zdrowych bohaterów. – „Wiedziałam, że nic im nie jest. Z pewnością przybył na czas, aby im pomóc. Nie jesteś taki zły, za jakiego cię biorą. To moja szansa!!!” – krzyknęła w myślach, w tej samej chwili odbijając się od ziemi, atakując z zaskoczenia Lilę. Wstrząśnięta brunetka nie zdążyła zareagować, kiedy to Volpina zbliżyła się do niej, po czym zadała serię dwóch szybkich ciosów w brzuch, a później zgiętą w pół przeciwniczkę uderzyła od dołu w szczękę. Zdenerwowana tym Lila wyszarpnęła zza siebie flet, jednak Alya już wcześniej zdążyła wyciągnąć swój. Rudowłosa zamachnęła się w bok Lily, jednak ta zablokowała cios, by następnie sama wyprowadzić kontrę od dołu, lecz rudowłosa zdążyła uchylić się przed atakiem. Wtedy to Volpina zaatakowała od góry, a gdy Lila wyciągnęła flet i zablokowała uderzenie, Alya niespodziewanie podskoczyła i uderzyła od dołu w broń brunetki, wytrącając go z jej rąk i z obrotem wyprowadziła silny cios nogą, odrzucając przeciwniczkę. Obolała Lila po chwili wylądowała koło podnoszącego się z ziemi Portus’a.

- I jak? Teraz ty nie widzisz różnicy, która nas dzieli? – zapytała z drwiącym uśmiechem Alya, przedrzeźniając słowa brunetki. Ta syknęła cicho, splunęła krwią, po czym wstała i ruszyła z widoczną wściekłością, jednak niemal błyskawicznie została powstrzymana przez Portus’a. W tej samej chwili Alya’ę wyminął Shadow, a do dziewczyny przybiegli Biedronka oraz Czarny Kot.

- Przyjaciele! Jesteście cali?! – krzyknęła z ulgą i radością rudowłosa, odwracając się w ich stronę.

- Wszystko dobrze, Volpino. Jesteśmy cali. A co z tobą?

- W porządku. Nie dam się pokonać tej, która plami dobre imię Miraculum Lisa. – odrzekła z pewnym siebie uśmiechem, na który uśmiechnęli się też bohaterowie.

- Widać. Całkiem nieźle ją obiłaś, Volpino. – pochwalił ją z podziwem Kot.

- Dziękuję bardzo, Kocurku. – odpowiedziała Alya z wdzięcznością i, jakby zalotnie, ponownie dziwiąc tym nastolatków. Po chwili do niej dotarł sens wypowiedzianych słów, otrząsnęła się i odwróciła od nich.

- Nieważne, Dziękuję wam. – dodała zmieszana, nie patrząc się im w oczy. Biedronka i Kot nie zdążyli odpowiedzieć, gdyż dotarł ich krzyk Lily.

- PUŚĆ MNIE! JUŻ JA JEJ POKAŻĘ! NIE POZWOLĘ JEJ ZE MNIE DRWIĆ! ZAPŁACI MI ZA TO!

- Uspokój się. To nie jest dobry pomysł.

- PRZESTAŃ CHRZANIĆ! CO ŻEŚ TAK NAGLE STCHÓRZYŁ?! MASZ MOC TELEPORTACJI! W KAŻDEJ CHWILI MOŻESZ ICH ZGNIEŚĆ, TY…

- Radzę ci posłuchać kolegi. W porównaniu do ciebie on jest spokojny i przede wszystkim myśli.

- TY GNOJU!!! ŻE JA NIBY NIE…

- Volpino, nie daj się sprowokować. – rzekł stanowczo Portus, wciąż przytrzymując dziewczynę. Ta spojrzała na niego z wściekłością i już otwierała usta, by siarczyście mu odpowiedzieć, jednak powstrzymała się i odetchnęła głęboko. Po chwili milczenia zwróciła się już bardziej spokojnie do towarzysza.

- „Masz rację. Szykuj się na plan B.”

- Poddaj się, Volpino! – wszyscy podnieśli wzrok i skierowali go na Biedronkę, która wypowiedziała te słowa. – Nie masz szans. Zakończmy to.

- Jeszcze kilka chwil temu inaczej byś śpiewała, Biedrono. Obecność wybawiciela dodała ci odwagi? – odpowiedziała z dawną drwiną i małym uśmiechem, powodując u ciemnowłosej wzdrygnięcie.

- Nie widzisz, że jesteś na przegranej pozycji? Przestań walczyć i poddaj się. Już dość narobiłaś nam szkód i przykrości. Czemu wciąż trzymasz z Władcą Ciem?

- To sprawa między mną, a nim. Da mi to, o czym marzę, a cena tego nie jest wysoka. Powiem, że nawet jest dla mnie przyjemna. – po tych słowach wszyscy domyślili się, że chodzi jej o Biedronkę i Miraculum.

- Dlaczego ty wciąż…

- Zakończmy tą dyskusję. Czas na odwrót. Jeszcze nas popamiętacie.

- Jesteś bardzo pewna siebie, co świadczy o twojej wierze w te słowa. – wtrącił Shadow, a Lila uśmiechnęła się szerzej.

- Dokładnie. Ponieważ wiem, że uda się nam odejść.

- Podejrzewam, że nie liczycie na nasze pozwolenie…, więc pozostaje ukryty plan.

- Nic się przed tobą nie ukryje. Jesteś całkiem inteligentny. Szkoda, że po przeciwnej stronie.

- Nie widzę z Władcą Ciem szansy na głębszą relację.

- To sprawa między wami. Mnie to akurat nie interesuje. Portus! – rzekła poważnie do mężczyzny, a ten zniknął w tym samym momencie. Wszyscy czekali niepewnie na to, co ma się wydarzyć, ale nic się stało. Czarny Kot nawet rozejrzał się dookoła, szukając jakiś oznak kłopotów, a Biedronka po chwili zwróciła się do Volpiny ostrożnie.

- Gdzie go wysłałaś? Co ty planujesz?

- Może zamiast tłumaczyć, możecie ze mną pooglądać widowisko. – odpowiedziała z zadowoleniem, odwracając się w stronę szkoły. Gdy pozostali też tam spojrzeli, z budynku nagle rozległ się głośny huk, a ściany budynku wstrząsnęły się groźnie. Po nim nastąpił kolejny wstrząs, a mury szkoły zaczęły pękać. W tej samej chwili ze środka zaczęli wybiegać przerażeni uczniowie.

Ten widok przeraził Biedronkę, Kota oraz Volpinę i dosłownie ich zmroził. Jednak w tym samym momencie zauważyli szybki ruch.

- Gotowe. Fundamenty są naruszone. Budynek zaraz się zawali. – oświadczył Portus, pojawiając się nagle obok Lily. Dziewczyna uśmiechnęła się pewnie, po czym odwróciła się mówiąc.

- Widzicie, aby mieć nad kimś przewagę, trzeba być o pięć kroków do… - nie dokończyła, stając w końcu przed bohaterami, po czym rozszerzyła oczy z zaskoczenia. Tylko Biedronka, Czarny Kot i Volpina przebywali na swoich miejscach. A Shadow biegł w tej chwili w ich stronę, zbliżając się do nich w bardzo szybkim tempie.

- PORSTUS, ZNIKAJ!!! – krzyknęła przerażona Volpina, jednak zaskoczony mężczyzna odwrócił się jeszcze, by sprawdzić, co się dzieje. Gdy spostrzegł zbliżającego się chłopaka, zgodził się z jej rozkazem. Nim jednak zdążył się teleportować, Shadow odbił się od ziemi i złapał mężczyznę za ramię. W tej samej chwili obaj zniknęli.

- Co jest…?

- Na nią!!! – krzyknęła Biedronka, a cała trójka rzuciła się na brunetkę. Ta zdążyła jednak odskoczyć od nich i krzyknąć z szerokim uśmiechem.

- Chcecie tracić na mnie czas, zamiast pomóc tym, którzy zostali w budynku?! Myślałam, że jesteście bohaterami!

Po tych słowach ciemnowłosa zatrzymała się, a z nią również Kot oraz Volpina. Lila uśmiechnęła się szerzej i dodała drwiąco. – Radzę wam się pośpieszyć! Nie wygląda to za bezpiecznie!

Nastolatkowie stali w miejscu i patrzyli z niezadowoleniem, jak brunetka ucieka na dach najbliższej kamienicy i chwilę później znika im z oczu.

- Nie ma czasu! Musimy im pomóc! – rzekła głośno ciemnowłosa, a pozostali kiwnęli zgodnie głowami, po czym cała trójka ruszyła w stronę walącego się budynku.

* * *

Ze szkoły wciąż wybiegali przerażeni uczniowie. Ściany się kruszyły, w kafelkach pojawiały się szczeliny. Ci, co jeszcze byli na piętrze, ujrzeli, jak podłoga zaczyna się zawalać. To wszystko wzbudzało już i tak wysoką panikę wśród uczniów, którzy przepychali się w stronę wyjścia.

Z jednej z klas wybiegły dwie, przerażone dziewczyny. Wcześniej zostały w środku, starając się złapać pieska, którego jedna z nich przyniosła do szkoły. Teraz obie biegły w stronę schodów, gdy nagle konstrukcja zadrżała i rozległo się głośne zgrzytanie. Przerażone na śmierć dziewczyny zatrzymały się, ze strachu nie mogąc się ruszyć. Po chwili kolumny nośne zapadły się, mocowania pękły od wstrząsów, a platforma drżała przez chwilę, po czym przechyliła się gwałtownie, zrzucając krzyczące ze strachu dziewczyny. Nagle znikąd wystrzeliło czerwone jo-jo, które błyskawicznie owinęło się wokół nastolatek, ściskając je do siebie i ratując przed upadkiem. Zaskoczone tym przyjaciółki spojrzały w górę i ujrzały stojącą na dachu Biedronkę, trzymającą je ze pomocą cienkiego sznurka.

- SPOKOJNIE, NIC WAM NIE BĘDZIE! – krzyknęła głośno, przekrzykując hałas, po czym zeskoczyła lekko z dachu i złapała się ręką za krawędź, obniżając tym uratowane dziewczyny do prawie samej ziemi. Pociągnęła kilka razy za sznurek, a pętla rozwinęła się, uwalniając obie uczennice oraz pieska. Te upadły gładko na podłogę, po czym wstały szybko i zaczęły biec do wyjścia.

- DZIĘKI, BIEDRONKO! – odkrzyknęły jeszcze z wdzięcznością, na co Marinette uśmiechnęła się miło.

* * *

W tej samej chwili trójka uczniów biegła jeszcze wzdłuż ściany na dziedzińcu w stronę wyjścia, gdy nagle przed nimi wstrząsnęło, a mur zaczął się kruszeć. Przerażeni uczniowie obserwowali, jak odłamki głazów odrywają się od ściany i lecą prostu na nich. Ci mogli tylko kucnąć i zakryć z przerażenia głowy.

Nagle usłyszeli, jak ktoś staje przy nich, a po kilku sekundach z zaskoczeniem wszyscy stwierdzili, że nie uderzył w nikogo żaden kamień. Ci otworzyli oczy i spojrzeli w górę, spostrzegając stojącą przy nich Volpinę, która unosiła nad sobą flet i osłaniała ich przed kamieniami. Gdy się uspokoiło, dziewczyna odwróciła się do nich i odezwała się uspokajająco.

- Już spokojnie, nic wam nie jest. Szybko, uciekajcie stąd! – poleciła, a ci wstali, podziękowali jeszcze, po czym ruszyli w stronę wrót.

Volpina podbiegła na środek placu, chcąc uniknąć niespodziewanego uderzenia, a po chwili obok niej wylądowała Biedronka.

- Wszystko w porządku?!

- Chyba tak! Nikogo więcej nie spotkałam!

Obie dziewczyny rozejrzały się jeszcze dookoła. Szkoła już ledwo stała, wiele pomieszczeń na piętrze było zawalonych, a wzmagające wstrząsy trzęsły wszystkimi ścianami.

- Zaraz, a gdzie Czarny Kot?! – zadała pytanie ciemnowłosa, zauważając nieobecność przyjaciela. Wtem obie usłyszały:

- KOTAKLIZM!!! – a jedno z gruzowisk wybuchło pyłem, z którego wyszedł wspomniany blondyn, prowadząc jednego chłopaka, trzymając jeszcze na barana młodą dziewczynę.

- Czarny Kocie, wszystko w porządku?!

- Tak! Zdołałem wyciągnąć tych dwoje! Ale ona dostała w nogę i nie może chodzić! – wskazał na trzymaną dziewczynę, przerażoną i zapłakaną z powodu bólu nogi. – Uciekajmy stąd! Szkoła za chwilę się zawali! – po tych słowach, jakby na potwierdzenie, nastąpił mocny wstrząs, po którym to potężne ściany zaczęły się powoli walić.

- W NOGI!!! – krzyknęła Biedronka, jednak nie zdążyła zrobić dwóch kroków, gdy nagle usłyszała z głębi szkoły.

- POMOCY!!! NIECH  KTOŚ MI POMOŻE!!!

Nastolatka zatrzymała się, zwracając do przyjaciół.

- Ktoś jeszcze tutaj jest! Volpino, pomóż Kotu zabrać ich stąd! – wskazała na dwójkę uczniów. – Ja wracam!

- Uważaj na siebie! – odkrzyknęła rudowłosa, biorąc chłopaka na barana, po czym pobiegła do wyjścia. Kot jeszcze kiwnął motywująco głową do Biedronki i ruszył w ślad za Volpiną. Wiedział, że nie ma czasu dyskutować, czy cokolwiek mówić. Liczyła się każda sekunda.

Biedronka odwróciła się i skoczyła w górę, w kierunku krzyków. W jej samej chwili omal nie dostała pierwszym odłamkiem w ciało, przekonując tym siebie o grożącym zagrożeniu i niebezpieczeństwie. Mimo wszystko wylądowała na metalowej platformie, po czym pobiegła korytarzem w stronę hali, skąd dochodziły krzyki. Gdy tam dobiegła, ujrzała już całkowicie zniszczoną salę. Sufit kruszył się niebezpiecznie, a stalowa konstrukcja zgrzytała groźnie, zapowiadając niechybnie puszczenie i zawalenie się pomieszczenia. W jednym miejscu ściana już się zawaliła, a spod gruzów ktoś próbował się wydostać, krzycząc przy tym, co sił. Marinette zeskoczyła na dół i pobiegła tam szybko, spostrzegając , że to Kim starał się wydostać.

- POMOCY!!!

- Już dobrze, pomogę ci! – odpowiedziała głośno dziewczyna, podchodząc do chłopaka, a ten spojrzał na nią niemal zapłakany.

- POMÓŻ! – wskazał na uwięzioną pod kamieniami nogę. Ciemnowłosa pomogła mu odsunąć kamienie, a wzmagające się dźwięki zawalania napełniały ją strachem. W końcu Kim zdołał wyszarpnąć nogę, ale zanim zdążył chociaż westchnąć z ulgą, Biedronka złapała go za bluzę i pociągnęła zaskoczonego chłopaka z niewiarygodną siłą.

- SZYBKO, MUSIMY UCIEKAĆ! – po tych słowach dziewczyna rzuciła jo-jo’em w mocowania pod sufitem, po czym pociągnęła, skacząc na balkon. Gdy jednak tam dotarła, zdała sobie sprawę, jak głupi był ten pomysł. Podważona konstrukcja puściła, a wszystko w następnej chwili zaczęło się walić.

- W NOGI!!! – krzyknęła ciemnowłosa, ciągnąć za sobą Kim’a. Ściany się kruszyły, sufit zawalał, a całe epicentrum niemalże goniło uciekającą dziewczynę. Biedronka w końcu wyskoczyła z korytarza na dziedziniec, jednak wtedy zauważała z boku ruch. Jakiś chłopak wybiegł pośpiesznie z jednego korytarza w stronę wyjścia, a Marinette poznała w nim Geralt’a. Wtem spostrzegła, jak tuż przed nim ściana się przełamała, zawalając się na biegnącego chłopaka.

- GERALT, UWAŻAJ!!! – jednak było już za późno. Brunet zdołał tylko zauważyć zagrożenie, a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.

Nagle z góry zleciał niespodziewanie Shadow, złapał Geralt’a za koszulę i pociągnął go do góry, uskakując przed walącą się ścianą. Zaskoczona tym Biedronka biegła wciąż do wyjścia, aż w końcu wyskoczyła przez drzwi, w tej samej chwili ratując się przed zawaleniem, a dźwięk tego rozniósł się po całym Paryżu.

Wyczerpana dziewczyna zaczęła podnosić się z trudem, gdy wtem podbiegli do niej Kot oraz Volpina.

- Biedronko! Wszystko w porządku?! – pytał zaniepokojony blondyn, pomagając przyjaciółce wstać. Ta skorzystała z pomocy, po czym uśmiechnęła się z wdzięcznością.

- Dziękuję ci, Kocie.

- Ja też dziękuję! Uratowałaś mi życie! – odezwał się nagle Kim z ulgą i, nie czekając na odpowiedź, pobiegł za oddalającą się młodzieżą. Ciemnowłosa patrzyła w jego stronę zdziwiona, po czym rzekł niemrawo.

- Nie ma sprawy.

- Martwiliśmy się o Ciebie! – wtrąciła niespodziewanie Volpina, zamykając dziewczynę w niedźwiedzim uścisku. – Całe szczęście, jesteś cała!

- D-duszę s-się. – zdołała wyszeptać Biedronka, a rudowłosa puściła ją pośpiesznie, wyraźnie przestraszona.

- Wybacz, nie chciałam!

- Khe, khe! N-nic się nie stało. – odpowiedziała z trudem, ale też z uśmiechem, uspokajając tym dziewczynę. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale wtem jej wzrok spostrzegł coś, co niemalże nią strząsnęło.

Kilka kroków za nimi stał Shadow, który w tym samym momencie puścił koszulę Geralt’a, rzucając tym samym chłopaka na ziemię. Ten jęknął cicho, ale wstał szybko na nogi i zwrócił się do zamaskowanego.

- Dzięki! Gdyby nie ty, to byłoby ze mną krucho. Uratowałeś mi tyłek.

- Nie ma sprawy. Było mi po drodze. – odpowiedział krótko i obojętnie Shadow, a brunet popatrzył na niego zdziwiony.

- Okeeej. Tak czy siak, dzięki. Może kiedyś się odwdzięczę.

- Obejdzie się, ale dzięki za propozycję. Idź już, mam tutaj niezałatwione sprawy.

- Jasne. Jeszcze raz, wielkie dzięki! – odrzekł na pożegnanie Geralt, ruszając w stronę reszty znajomych ze szkoły. Spoglądając na tą scenę, Marinette aż się trzęsła od emocji.

- „O-oni… dwaj! Byli tutaj OBAJ! Geralt… nie jest Shadow’em?! A-ale… jak?!” – dziewczyna nie miała czasu dłużej nad tym myśleć, gdyż w ich stronę odwrócił się wspominany chłopak i zwrócił się do nich poważnie.

- Żebyście nie mieli wątpliwości, tam leży Portus… - wskazał na pobliski budynek, a gdy bohaterowie tam spojrzeli, ujrzeli siedzącego pod ścianą mężczyznę w poszarpanym stroju, który z wyraźną dezorientacją rozglądał się dookoła. - …a tu mam jego Akumę. – dodał Shadow, pokazując trzymaną w dłoni czarną ćmę. Nastąpiła chwila ciszy, w trakcie której cała czwórka nie spuszczała z siebie wzroku. Młodzież jednak nie kryła się i zerkała na motyla z zainteresowaniem, bardzo chcąc, aby znalazł się w ich posiadaniu. Chłopak to zauważył i odwrócił się w stronę zawalonego budynku, po czym oświadczył.

- Tym razem straty są dość duże. Zwłaszcza, że przez akcje złej Volpiny i Portus’a dużo osób straciło dom, a uczniowie porządną szkołę. Macie! – krzyknął na koniec, wypuszczając z dłoni Akumę, która pomknęła w górę. Marinette zadziałała instynktownie.

- Pora wypędzić złe moce! – krzyknęła głośno, otwierając swe jo-jo i rzucając w stronę odlatującego motylka. Pochwyciła go zręcznie, by po chwili wypuścić już białą, oczyszczoną Akumę. – NIEZWYKŁA BIEDRONKA!!! – Marinette podniosła do góry jo-jo, z którego w tym momencie wyleciały małe, czerwone motylki, które zaczęły oczyszczać szkody, wywołane przez Portus’a. Po krótkiej chwili szkoła ponownie stała na swoim miejscu, plac przed budynkiem nie wyglądał tak, jakby ostatnio toczyła się tutaj walka, a w oddali wcześniej spalony budynek wrócił do dawnego stanu.

Młodzież patrzyła na to z zachwytem, ale gdy ponownie spojrzeli w stronę Shadow’a, ten niespodziewanie zniknął im z oczu. Przez moment rozglądali się dookoła, starając się go wypatrzyć, a Marinette dodatkowo pewna myśl nie dawała jej spokoju.

- „Skoro to nie Geralt jest Shadow’em…, w takim razie kto nim jest?”

* * *

Z tłumu biegnących uczniów odłączył się jeden z chłopaków i niepostrzeżenie wbiegł w uliczkę, po czym ruszył biegiem między budynkami. Po kilku minutach zmęczony wszedł do kolejnej już uliczki i przykucnął, by wziąć parę wdechów.

- Spóźniłeś się. – odezwał się głos z uliczki, a chłopak podniósł się momentalnie i uśmiechnął na widok zamaskowanej osoby.

- Nie moja wina. Dosyć daleko kazałeś mi biec, a jeszcze musiałem uniknąć niepotrzebnych spojrzeń. Następnym razem to ty uciekasz i się chowasz. – rzekł z uśmiechem chłopak, a Shadow zaśmiał się lekko, po czym podszedł on do wciąż uśmiechniętego chłopaka i dosłownie przeszedł przez niego, a ten rozpłynął się w pomarańczowym dymie.

- „Dla osobistej poprawki: to zawsze jestem JA.” – dodał w myślach, wnikając w cień budynku.


1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, walki, walki Shadow jest bardzo potężny można rzec że z łatwością pokonał portusa... rozwiała się moja myśli, że Shadow to Gerard no ale ostatnia scena pokazała że to jedna i ta sama osoba...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń